IŚWARAMMA WYBRANA MATKA BHAGAWANA ŚRI SATHYA SAI
CZĘŚĆ I – N. KASTURI
To opracowanie jest skromnym wyrazem hołdu dla życia Iśwarammy, którą inkarnowany Bóg, Bhagawan Śri Sathya Sai Baba, wybrał na Swoją Matkę.
Mamy okazję poznać jej psychikę – ciekawość, współczucie i zdumienie jakie budziła w niej boskość Syna. Miała łagodne, pobożne serce i jak każda osoba szczerze poszukująca atmy, przemierzała drogę wewnętrzną, wiodącą od ułudy do Oświecenia.
Ta krótka opowieść o ziemskim życiu Iśwarammy (Matki Iśwary, Boga) przedstawia w jasny sposób jak rozszerzała się jej świadomość, jak walczyła z niezdecydowaniem, niepewnością i nadziejami.
W naturalny sposób prosta, łagodna i skromna unikała popularności, sławy i uwielbienia. Jako Matka ziemskiej rodziny Sai, kochała wszystkich nie stawiając żadnych warunków.
To opracowanie jest inspirującą opowieścią o najcenniejszym macierzyństwie do jakiego może aspirować kobieta.
WYDAWCAWSTĘP
„To Ja rozważałem moje narodziny.To ja zadecydowałem, kto będzie Moją Matką.”
Bhagawan Śri Sathya Sai Baba złożył to oświadczenie 31 grudnia 1970 r., w odpowiedzi na pytanie zadane Mu przez redaktora bombajskiego dziennika „Naw Kaal”. Braliśmy wtedy udział w nadzwyczajnej sesji Akademii Nauk Wedyjskich, zwołanej i prowadzonej przez Bhagawana. „Są jakieś pytania?” – zwrócił się do zebranych po wygłoszeniu dyskursu, którym nas łaskawie pobłogosławił. „Od kiedy dysponuje Pan boskimi mocami?” – zaryzykował pytanie redaktor. Odpowiedź nadeszła błyskawicznie: „Od chwili narodzin. A nawet dużo wcześniej. Zanim inkarnowałem się w rodzinie Radźu w Puttaparthi, byłem Sai Babą z Szirdi... a przedtem Kriszną!”
Redaktorowi odebrało mowę, podobnie jak innym. Zamilkł pan P. K. Sawant, Minister Spraw Wewnętrznych rządu Maharashtry (spotkanie odbywało się w jego oficjalnej rezydencji w Bombaju); zamilkł pan Bharde, przewodniczący Zgromadzenia Ustawodawczego Maharashtry; zamilkł pan V. S. Page, przewodniczący Rady Legislacyjnej Maharashtry; zamilkli pozostali.
„To znaczy...” – wyjąkał redaktor. „To znaczy – przerwał mu Baba – że zastanawiałem się nad Moimi narodzinami i zdecydowałem, kto zostanie Moją Matką. Zwykli ludzie mogą wybrać sobie jedynie męża lub żonę. Ale w przypadku inkarnacji Ramy i Kriszny, Matkę wybierali Synowie. Wtedy, podobnie jak teraz, zadanie dla którego się narodzili było takie samo – obdarzanie wszystkich Miłością, a poprzez szerzenie miłości, kultywowanie prawego życia”.
Sai Baba zdecydował, że Jego Matką zostanie Iśwaramma, niepiśmienna, uboga wieśniaczka w średnim wieku, o łagodnym sercu i wielkiej pobożności. Urodziła siedmioro dzieci, troje z nich przekroczyło dziesiąty rok życia. To opracowanie jest skromnym hołdem dla historycznej roli Iśwarammy oraz dla niezachwianej odwagi z jaką przyjęła i wypełniała to wyzwanie.
Bhagawata Purana i Ramajana odsłaniają przed nami fale smutków i radości, nadziei i rozpaczy, niepokojów i ukojeń zalewające Matkę Jaśodę i Matkę Kausalję, kiedy Kriszna i Rama ukazywali im swoją kosmiczną chwałę i gdy będąc jeszcze dziećmi, karali ludzi, demony i bogów. Iśwaramma, jak każda hinduska gospodyni, znała śpiewane w telugu ballady, pieśni, legendy i opowieści opisujące Krisznę i Ramę. Mimo to musiały minąć lata uważnych obserwacji i pojawić się setki niewytłumaczalnych zdarzeń i znaków zanim upewniła się, że Dziecko które pielęgnowała, przybyło, aby udowodnić, że Bhagawadgita i Ramajana są dzisiaj równie prawdziwe i cenne jak niegdyś.
Kiedy przyglądamy się życiu Matki Awatara, dostrzegamy jej zaciekawienie, oczekiwanie, współczucie i oczarowanie przechodzące w zrozumienie, podziw i uwielbienie. Przeznaczeniem Iśwarammy było nieomal niewykonalne zadanie rozszerzenia świadomości poza krąg niedalekich wzgórz, poza barykadę tradycji i zakazów, poza mur zwyczajów kastowych. Obarczona zrozumiałą dumą płynącą z przeżywania najcenniejszego macierzyństwa do jakiego może aspirować kobieta, nie mogła, mimo konsekwentnego wysiłku, odrzucić hołdów płynących ku Niej ze wszystkich kontynentów. Mimo tak kłopotliwego położenia, Iśwaramma, jak każda szczera wyznawczyni pragnąca zdobyć łaskę Pana, mozolnie posuwała się do przodu drogą wewnętrzną, wiodącą od wielości ku jedności, od rozproszenia do koncentracji i medytacji, od egoizmu do wolności, od emocji do spokoju, od obojętności do pełnej oddania Miłości, od mai do Mistrza.
Odbywała tę podróż pozostając matką i babcią zarówno w rodzinie Radźu jak i w szybko rosnącej, wielojęzycznej, wielorasowej, wielowyznaniowej, globalnej rodzinie Sai. Jej matczyna miłość musiała stać się wszechogarniająca, opiekuńcza i bezwarunkowa. To głównie dzięki naukom i łasce Baby mogła spełnić zadanie rozszerzania i pogłębiania miłości. Baba opisując czym jest prawe postępowanie oznajmił, że kobiety uosabiają boską dobroczynność. Wyposażona w hart ducha, łagodność i skromność, w naturalny sposób dążyła do rozwoju duchowego. Była inteligentna i uważna. Miała wrodzoną zdolność odczuwania czym jest honor i lojalność. Iśwaramma, najbliższa wyznawczyni Sai, była przez Niego prowadzona i mogła wznieść się na poziom idealnej kobiety.
Starałem się ukazać tutaj Matkę za pomocą kilku szybkich pociągnięć pędzla. Przyznaję, że nie potrafię namalować jej pełniejszego portretu, mimo że miałem możność mieszkania w Puttaparthi przez 24 lata, w czasie gdy Ona żyła i działała w wiosce i w Prasanthi Nilayam. Była zbyt nieśmiała i skromna, zbyt zamknięta w sobie, abym mógł odgadnąć, co przeżywa. Odkrywała przede mną swoje serce dopiero wtedy, gdy pragnęła, abym pomógł jej rozwiać męczące ją wątpliwości, abym uwolnił ją od dręczącego napięcia i od głębokich obaw. Znalazła we mnie osobę rozumiejącą jej kłopoty i problemy, kogoś, kto adorował ją jako wybraną „matkę” Pana.
Kiedy Pedda Wenkapa Radźu, ojciec Sathya Sai, zakończył swoją ziemską podróż, Baba oświadczył, że tylko jeden człowiek na długą epokę ludzkiej historii może uzyskać tak niezwykłą reputację, aby być czczonym jako ojciec Awatara. Opowieść o ziemskim życiu Iśwarammy, chociaż szybko nakreślona, krótka i niepełna, oddaje jej hołd jako Matce Awatara i uświadamia nam jak niezwykłą przeżyła przygodę. Ukazuje jej wątpliwości, niepewności, napotykane przeszkody i nadzieje, mówi o chwale jej zwycięstwa.
Dzień Iśwarammy, 6 maja 1984 r.
N. KASTURIROZDZIAŁ 1
„RODZICE” AWATARA
Baba powiada, że istnieją cztery rodzaje ludzkich synów. Różnice między nimi wynikają z przyczyn dla których pojawili się na świecie. W trzech wypadkach ich los wyznacza prawo karmy. Pierwszy przypadek ma miejsce wtedy, gdy ktoś musi spłacić dług zaciągnięty w jednym z poprzednich wcieleń. Ten, kto udzielił pożyczki, rodzi się jako dziecko i gdy tylko w całości odbierze swoją należność, na dobre opuszcza dom. Role mogą się odwrócić – któreś z rodziców może zostać pożyczkodawcą i porzucić ciało, zanim dług zostanie oddany. Wtedy dłużnik inkarnuje się jako dziecko i kiedy spłaci do końca swoje zobowiązania, uwalnia się ze szponów karmy. Do trzeciej kategorii należy potomek narodzony z łaski Boga, jako Jego dar. Pan obdarza rodziców dzieckiem – powierza im zadanie opiekowania się i kierowania nim w taki sposób, aby mogło wypełnić swoje ziemskie zadania. Z czwartym i najważniejszym rodzajem narodzin mamy do czynienia wtedy, gdy syn jest Awatarem. W tym wypadku Kosmiczna Świadomość decyduje się odegrać rolę człowieka – wybiera odpowiedni czas, miejsce, rodziców oraz łono, w którym rozpocznie swoją ziemską wędrówkę jako zarodek napełniony bezgraniczną mocą.
Według Ramajany – opowieści o Awatarze Ramie – Najwyższy Bóg Narajana, kierowany współczuciem rozbudzonym modlitwami świętych i mędrców, powiedział: „Porzućcie strach, gdyż Ja, Najwyższe Dobro, zamieszkam w świecie człowieka!” „Pragnąc spełnić życzenie bogów – opowiada dalej Walmiki, autor Ramajany – Pan Wisznu rozmyślał nad tym, w którym miejscu na Ziemi powinien się narodzić. Zapragnął mieć za ojca króla Daśaratę, więc przybył na świat jako jego syn Rama.”
W wiele lat później zdarzyło się, że Rama nalegał, aby Sita, jego właśnie wyrwana z niewoli żona, poddała się próbie ognia na dowód swej niewinności. Wielcy bogowie i strażnicy świata wraz z Brahmą, ich rzecznikiem, przeciwstawiali się Ramie i oskarżali Go, że postępuje jak zwykły śmiertelnik. „I cóż z tego? Jestem człowiekiem, synem Daśaraty” – odpowiedział. Ale jak wszyscy wiedzą, Daśarata nie odegrał roli przodka Ramy. Oto jak rzecz się miała. Podczas ofiary składanej w intencji szczęśliwego poczęcia, z płomieni wyłoniła się potężna świetlista istota i oznajmiła, że jest posłańcem Pradźapatiego. Wręczyła Daśaracie złote naczynie napełnione pajasam[1], przygotowanym przez bogów i poleciła mu: „Daj to swoim żonom, a będziesz miał dzieci.”
Rama rzekł: „Bądź łaskaw, wzniosły Panie, powiedzieć mi, kim jestem, kim są moi przodkowie i dlaczego się tutaj znalazłem?” Wówczas Brahma, którego prośby składane w imieniu ludzkości spowodowały, że Kosmiczna Świadomość przybrała ciało człowieka, przypomniał Ramie, że to On jest Rzeczywistością, która tak zręcznie owinęła się w ciało, że teraz szuka informacji o Sobie u otaczających ją istot. „Wysłuchaj mnie Ramo, gdyż mówię prawdę. To Ty jesteś Najwyższym Absolutem, nieśmiertelnym i doskonałym. To z Ciebie wyłania się wszechświat i w Tobie ponownie się zatapia. Prorocy dostrzegają Cię we wszystkich stworzeniach, we wszystkich naukach, lecz nikt nie zna Twojego początku ani końca, nikt też nie wie, kim naprawdę jesteś.” Mędrzec Agasthja mówił podobnie, kiedy Rama zasiadł na tronie imperium. „Czy nie rozpoznałeś prawdy, że to Ty jesteś Narajaną? Nie bądź zmieszany. To Ty jesteś Najwyższą Tajemnicą” – oto, co wyznał Brahma. „To Ty stworzyłeś trzy guny i trzy Wedy. To Ty jesteś mieszkańcem trzech światów. Wznosisz się ponad nie. Teraz narodziłeś się jako człowiek, aby obdarzyć nas łaską.” To zdarzenie, opisane przez Walmiki[2] w Ramajanie, odsłania intencję kryjącą się za „narodzinami” Awatara – jest nią pragnienie, aby obdarzyć sławą i chwałą tych, którzy będą postrzegani jako Jego rodzice.
Wypadki wiążące się ze zstąpieniem na Ziemię innych Awatarów umacniają w nas wiarę, że Kosmiczna Świadomość, przyjmując rolę przewodnika i opiekuna, nie potrzebuje „rodziców”. Kapila, sławny założyciel szkoły filozoficznej sankhji[3], uznany jest w świętych pismach za Awatarę Narajany[4]. Jego narodziny są tak opisane: „Mędrzec Kardama oświadczył swojej żonie Dewahuthi, że Narajana odpowiadając na jej szczere oddanie, uwielbienie i cześć obiecał, że narodzi się z jej łona, jego zaś obdarzy sławą, ponieważ inkarnuje się jako syn Kardamy”.
Historia Śri Kriszny, powszechnie uznawanego za pełnego Awatarę – za Purna Awatarę – stanowi najczystszy przykład niepokalanego poczęcia boskiego dziecka. Jak relacjonuje Bhagawata, cierpienia Matki Ziemi wywołały współczucie Wszechwładnego Pana i sprawiły, że narodził się jako opiekun, pocieszyciel i zbawiciel ludzkości. Brahma słyszy głos wszechobecnego Wisznu, obdarzającego nas błogosławieństwem i łaską. Tym, którzy stanęli przed Nim pełni cierpienia oświadczył: „Najwyższy Bóg, wszechmocny mieszkaniec wszystkich światów, z własnej woli przyjmie narodziny w domu Wasudewy”.
Gdy Dewaki, małżonka Wasudewy, urodziła siedmioro dzieci i zgodnie z przyrzeczeniem oddała je bratu, Moc zdecydowała, że nadszedł czas na narodziny Awatara. Bhagawatha powiada: „Pan, który jest władcą wszechświata, postanowił zaistnieć w umyśle Wasudewy jako własne odbicie, aby obdarzać nieustraszonością dobrych i pobożnych.” „Amsa” – sanskryckie słowo, użyte w tym tekście - jest zwykle interpretowane jako „część”. Lecz Uniwersalny Absolut nie podlega podziałom. Starożytny komentator Anandagiri wyjaśnia to tak: „sweccha nirmithena majamajena swarupena” – „Posiadał ciało ukształtowane zgodnie z własną wolą. Potrafiło ono omamić świat, że jest ciałem człowieka.” Następnie ów Niezniszczalny Boski Pierwiastek, którego przeznaczeniem było ustanowienie spokoju i dobrobytu na Ziemi, został zaakceptowany przez umysł Matki, podobnie jak wschodnie niebo akceptuje księżyc, albo jak uczeń otrzymuje od swojego guru oświecającą mantrę.”
Akcent, położony na umysł „ojca” i „matki” przypomina nam, że narodziny Awatara mają charakter metafizyczny. Matka służy za święte naczynie, w którym przebywa Kosmiczna Istota i pozwala Jej swobodnie się rozwijać. Na przykład, mędrzec Wiśwamitra[5] zwracał się do Ramy jako do „dobrego syna Kauśalji”, bo to ona wykarmiła w swoim łonie Słowo, które potem stało się ciałem.
Chociaż Śri Sathya Sai Baba ogłosił i objawił, że jest ucieleśnieniem wszystkich imion i form jakie człowiek przypisuje Wszechmocnemu, to pewnego razu w zabawny i jednocześnie pełen głębokiej treści sposób zgodził się odsłonić Swoją rzeczywistość na fotografii, którą za Jego zgodą zrobił pewien młodzieniec. Klisza nie zarejestrowała postaci, którą wszyscy znamy, lecz formę Dattatreji, bóstwa przedstawiającego hinduską trójcę w jednym ciele – Brahmę, Wisznu i Śiwę. Mędrzec Atri oraz jego żona Anasuja, oddając się wyrzeczeniu, tak bardzo Ich sobie zjednali, że otrzymali od Nich dar w postaci trójgłowego syna, który przyniósł im sławę i szacunek jako rodzicom Pana. Dattatreja znaczy „Podarowany Atri”. Posiadał także inne imię: Anasujaputra – Syn Anasuji, Ten, który ocalił Anasuję od wiecznego potępienia.
Tak samo cudowna była inkarnacja Buddy. Poniższe wersy pochodzą z epickiego poematu zatytułowanego „Light of Asia” (Światło Azji), napisanego przez Edwina Arnolda: „Bogowie rozpoznali znaki i orzekli: ‘Budda ponownie pomoże światu.’ ῾Tak᾿ – powiedział Budda - ‘Idę teraz pomóc światu. Będę żył na ośnieżonych stokach wschodnich Himalajów wśród pobożnych Śakjów rządzonych przez dobrego króla.’ Tej nocy małżonka króla Suddhodany, królowa Maja, śpiąc u boku swego pana, miała dziwny sen. Śniła jej się gwiazda na niebie: wspaniała, sześcioramienna, perłowo-różowa, która przemieniła się nagle w białego jak mleko Kamdhuka, słonia uzbrojonego w sześć kłów, który świecąc i pędząc przez przestrzeń wniknął w jej wnętrze z prawej strony.” W tym materialnym kąciku Budda uformował sobie ciało, błogosławiąc Suddhodanę statusem „ojca”, podczas gdy Maja rozmyślała nad księżycem Siddharthy na firmamencie jej łona aż do chwili, gdy wszyscy ujrzeli chwałę Dzieciątka w kołysce.
Maria, Matka Jezusa, otrzymała takie samo błogosławieństwo. „Bóg posłał archanioła Gabriela do Dziewicy zaręczonej z mężem z rodu dawidowego o imieniu Józef, a imię Dziewicy brzmiało Maria. I rzekł jej anioł: „Nie obawiaj się, bo znalazłaś łaskę w oczach Pana. Oto poczniesz i urodzisz syna i nazwiesz go Jezus.” Wtedy Maria spytała anioła: „Jakże się to stanie, jeśli nie znam mężczyzny?” Anioł odpowiedział: „Duch Święty wstąpi w Ciebie i osłoni cię potęga Najwyższego. Dlatego to święte Dziecko, które się z Ciebie narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. I dowie się o tym cały świat.”
Wróćmy teraz do opowieści o narodzinach Śri Ramakriszny Paramahansy[6], który zechciał rozproszyć wątpliwości swego upartego ucznia Narendry objawiając mu, że jest tą samą Energią, która przyjęła ludzki kształt jako Rama i Kriszna. W jego wypadku „ojciec” był również fikcyjny, a „matka” była Matką wybraną. Kiedy Khudiram Bhattaczarja osiągnął wiek 60 lat, wybrał się na stumilową pielgrzymkę do Gaji, by złożyć ofiarę zmarłym przodkom. Święte księgi upewniają, że te ceremonie, odprawiane w świętym miejscu, są bardzo skuteczne. Khudiram złożył ofiarę i wyruszył do świątyni Gadadhary, Narajany z maczugą. Tam „usłyszał” tajemnicze przesłanie mówiące mu, że Pan obdarzył go niezwykłym zaszczytem – wyznaczył go na ojca Awatara. Khudiram pokornie wyjaśnił, że jego dom i serce są zbyt małe i biedne, żeby pomieścić Awatara. Lecz Pan nie zmienił swojej decyzji. Khundiram wrócił do domu oszołomiony szczęściem, bał się jednak wspomnieć o tym, co go spotkało. Zanim zdołał przezwyciężyć wahania i opowiedzieć o swej wizji, jego małżonka, Czandramani Dewi, zwierzyła mu się ze swojego sekretu.
„Kiedy opuściłeś dom, poszłam do świątyni” – powiedziała – „i nagle wstąpiło we mnie potężne światło – zatoczyło krąg nad moją głową i oplotło mnie, przenikając na wskroś. Następnie zmieniło się w pełen czaru płomyczek, który zainstalował się we mnie i tam już pozostał. Od tamtej chwili, jestem tego świadoma, przenika mnie jego miękki, majestatyczny blask i nawet teraz, gdy z tobą rozmawiam, staje mi się coraz bliższy i bliższy.” Khudiram osłupiał ze zdumienia, był bowiem starym człowiekiem, a jego żona miała zaledwie o 10 lat mniej. Lecz Głos który słyszał, wciąż dzwonił mu w uszach i trwał w jego sercu! „Posłuchaj mnie” – powiedział do żony – „ale nie zdradź tego nikomu. Pan rozkazuje ci moimi ustami. Bóg postanowił osobiście przemierzyć pokrytą pyłem ziemię, aby cierpieć nasz los i jest pewien, że podobnie jak Kriszna, przestanie kiedyś psocić i przyciągnie do siebie cały świat przy pomocy fletu lub bata!” Swami często nam przypomina, że Sai Awatar przybył na Ziemię, gdyż błagali Go o to święci i asceci ze wszystkich krajów świata. Powiedział tak: „Wybrałem sobie Matkę, która doświadczała Mojej bliskości podczas ciąży. Jedynie Awatar posiada taki swobodny wybór. W innych wypadkach czas, miejsce, klasa i status społeczny są określane przez karmę.” Łaska Awatara spływa najpierw na Matkę. Ojciec, w nagrodę za ochranianie i opiekowanie się nią, cieszy się sławą przypisaną do jego imienia.
Kiedy Pedda Wenkapa Radźu porzucił ciało w 1963 r., Swami napisał list, w którym pocieszał ludzi rozpaczających nad stratą „ojca”. List ten został opublikowany w czasopiśmie „Sanathana Sarathi”: „Mówicie więc, że był duszą błogosławioną, ponieważ odszedł w dojrzałym wieku zachowując zdrowie, doskonałą pamięć i pełnię świadomości.
To coś więcej niż błogosławieństwo. Te dowody mają jedynie pośrednią wartość. W dniu, w którym został rozpoznany jako „ojciec” tej Manifestacji, w dniu, w którym ta Manifestacja wyraziła zgodę, aby zostać rozpoznana jako jego „Syn”, w tym dniu otrzymał błogosławieństwo, a jego życie stało się uświęcone. Taki szczęśliwy los może spotkać tylko jedną osobę w ciągu całej jugi. Jest poza zasięgiem pozostałych.”
W Ramajanie Rama określa siebie mianem „człowieka” narodzonego za przyczyną Daśaraty”, ponieważ musi przestrzegać dharmy. Aby nie naruszyć norm moralnych, jest posłuszny swemu „ojcu” i zgadza się pójść na wygnanie do lasu. Rozpacza jednak nad losem Daśaraty pozbawionego silnej woli, ulegającego uczuciom. Oto, co mówi do Lakszmany: „Bezradny i stary, przepełniony pożądaniem, nie mając Mnie u boku, jak postąpi, gdy wpadnie w szpony królowej Kajkeji? Nawet ignorant nie odrzuciłby uwielbiającego go syna dla humorów pięknej kobiety, tak jak on Mnie odrzucił.” Ale na myśl o Matce Jego serce napełnia się współczuciem. „Kauśalja traci Mnie w chwili, gdy spodziewała się zebrać plon radości! A tak długo się Mną opiekowała, z tak wielkim trudem Mnie wychowała!” Matka Awatara otrzymuje podziękowanie i łaskę. Jej zadanie jest niezwykłe – intymne i osobiste.
Awatar, wybierając rodziców, wyznacza także miejsce, które będzie się cieszyło nieprzemijającą sławą. Pozwólcie, że przytoczę tutaj wiersz, który recytowałem w obecności Sai Awatara w 1959 r. Spróbowałem przedstawić w nim scenę w niebiosach, w chwili, gdy Pan, w odpowiedzi na ludzkie modlitwy, ogłasza swoje narodziny jako Sathya Sai:
Pewnego dnia, trzydzieści trzy lata temu,
Pan ogłosił:
„Narodzę się ponownie jako człowiek,
aby służyć ludziom mądrym i głupim.”
„Gdzie leży to szczęśliwe Gokulam”?
– zapytali bogowie.
Pan odrzekł: „ m...m...m...
Zastanawiam się właśnie.
Oczywiście, w kraju Bharatów.
W dawnych czasach nosiło tę nazwę.
Obecnie jest to wioska otoczona wzgórzami pełnymi węży.
Nie jest porzuconym dziedzictwem.
W pobliżu nie ma miast ani lasów.
Nie posiada więzienia, pałacu, ani murów obronnych.
I nie wszyscy tutaj są pasterzami.
Pragnę pewnej odmiany.
Obok tej zapomnianej od tak dawna wioski płynie rzeka.
Jej brzegi są okolone szerokimi pasmami piaszczystych wydm,
na których będę dokazywał.
Wzgórza otaczają ją kręgiem, mieniąc się barwami – od ciemnych brązów aż po błękity.”
„Jeszcze tylko pięć lub sześć wskazówek!”
– wykrzyknęli bogowie, niepewni jaką dać odpowiedź.
„Po niebie płyną kłęby chmur, ukształtowane
w perłowe łuki i w festony lekkich pióropuszy.
Spragnioną glebę okrywa gruby zielony dywan pól ryżowych, trzciny cukrowej,
orzeszków ziemnych i innych roślin.
Krowy spieszą do domów o zmroku,
ciężkie od pokarmu dla zgłodniałego potomstwa.
Orły krążą wysoko, niewidzialne dla ludzkich oczu.
I są tu stada przestraszonych owiec i kóz,
beczących na widok szakali, polujących na nie z ukrycia.
Byki sapią, nadymając i wciągając nozdrza.
Naczynia napełnia się tu wodą z głębokich studni,
a wieśniacy śpiewają pieśni na melodie...”
„Wystarczy!” – bogowie zerwali się jak jeden mąż i wykrzyknęli:
„Puttaparthi... znów Gokulam.”
Pan potwierdził: „Tak! Dobrze odgadliście.”
Rozmyślając nad opatrznościowym wyborem małego domku w wiosce Puttaparthi, sięgamy po Bhagawatę i odszukujemy w niej część III, rozdział 24, wers 28-34. Tam „ojciec” Awatara Kapili, ogarnięty ekstatyczną radością, wróży pomyślność dla wioski i domu. „Wielu poszukiwaczy spędziło życie na duchowych ćwiczeniach i na cichym rozmyślaniu o Bogu, chcąc przez chwilę ujrzeć w wizji stopy Pana. Teraz pełen współczucia Pan, pragnąc prawdziwie wzbogacić cnoty swych wyznawców, łaskawie wypełnił blaskiem tę skromną wiejską chatę!”
Wybrany przez Pana dom rodziny Rathnakarama Radźu oraz nazwa wioski, w której Awatar tego wieku zamieszkał na Ziemi, zapiszą się na zawsze w historii ludzkości, podobnie jak Ajodhya i Brindawan.
Był 23 maja 1940 roku. Wątpliwości rodzące się wobec Tajemnicy i utrudniające myślenie spowodowały, że „ojciec” przestał nad sobą panować. Sathya, jego Syn, miał zaledwie 14 lat, a przemawiał językiem Wedanty. Komponował piosenki, których starsi nie potrafili nawet dobrze powtórzyć, zmienił wiele złych zwyczajów na dobre i prosił żeby Go naśladować. Gromadził wokół Siebie rzesze ludzi, materializował w pustych dłoniach słodycze i rozdawał je. Ojciec zdecydował, że nadszedł czas, aby powstrzymać chłopca od „odgrywania roli” guru i Boga, od przyciągania tłumów. Uzbrojony w gruby kij, przepchnął się przez grupę wieśniaków i z groźbą w oczach stanął przed swym „cudownym dzieckiem”. „Kim jesteś? Odpowiadaj natychmiast” – krzyknął. „Czy jesteś duchem... szaleńcem... oszustem... lub może... jesteś BOGIEM?”
Na odpowiedź czekało 60 płonących serc. Napięcie rosło. „Jestem Sai Babą. Przybyłem, by uwolnić was wszystkich od lęku” – brzmiała odpowiedź Chłopca. Jego głos brzmiał rezolutnie, oczy jaśniały. Z ręki oszołomionego Wenkapy Radźu wypadł kij. Syn przemówił ponownie: „Wenka Awadhutha modlił się o to, abym narodził się w twoim domu, więc przybyłem.”
To dopiero była nowina! Zdumiała ojca. Natomiast dziadek doznał wstrząsu na dźwięk imienia Wenki Awadhuthy. Stracił oddech i o mało nie upadł.
Osiem lat wcześniej miałem wielkie szczęście. W czasie długo trwającej rozmowy wyłowiłem kilka szczegółów dotyczących związku dziadka Sai z Awadhuthą. Z dłońmi złożonymi na znak oddania, Kondama Radźu opowiedział mi wszystko, co wiedział o tym legendarnym „samotniku”, znanym jako Wenka Awadhutha, o tym „bohaterze, który dostąpił pełnej samorealizacji” i którego on umieścił w swoim sercu jako guru.
„Awadhutha” to „kotwicowy, który nigdzie nie rzuca kotwicy”, bo jest jak „tratwa płynąca z nurtem czasu”. Według Upaniszad, „A” w jego imieniu wskazuje na „tego, który zanurzył się w Akszarze” (w niezniszczalnej, wiecznej Rzeczywistości); „wa” – oznacza „najszlachetniejszego ze śmiertelników” (warenja), a „dhutha” „tego, który skruszył kajdany przykuwające go do czarodziejskiego świata zjawisk” (dhutha samsara bandhanath). Kondama Radźu miał przywilej karmienia Wenki Awadhuthy i słuchania jego opinii na temat ludzi, przyrody i Boga. „Nikt nie mógł się smucić w jego obecności, ponieważ był zawsze radosny. Gdy przechodził, ludzie otwierali drzwi domów i zapraszali go do środka. Pragnęli, aby uznał ich za swoich krewnych, lecz on nie przyznawał się do żadnego pokrewieństwa, ponieważ nie chciał być z nikim w ten sposób związany. Odczuwał głód, gdy ktoś w jego obecności był głodny. Nakładał ubranie tylko wtedy, gdy ktoś mu je podarował i używał go dopóki nie zsunęło się z niego ze starości. Nosił swoje ciało jak pajęczynę. Mył je deszcz, osuszało słońce, zapadało w sen gdy siadał lub stał i wreszcie je porzucił, gdy zaczęło mu przeszkadzać. Nigdy nie podnosił głosu, miał błyszczące oczy. Gdy położył dłoń na czyjejś głowie, czuło się przedsmak raju. Był wiatrem, chmurą, ptakiem lecącym z ziemi do nieba.”
„Nikt nie wiedział – ciągnął Kondama Radźu – skąd przybył i dokąd się udał. Pojawiał się to tu, to tam, wszędzie i nigdzie, nikt nie wiedział na jak długo.” Obecnie jego ziemskie ciało leży pochowane w Hussainpurze obok Pawagada Taluk, w stanie Karnataka, kilka mil od granicy z Andhra Pradesh. Mieszkańcy tego regionu powiedzieli mi, że ich dziadkowie wierzyli, iż Awadhutha przyszedł do Andhary z okolic Maharasztry. Niektórzy byli przekonani, że był Wenkusą, troskliwym opiekunem małego Sai Baby z Śirdi.
Kondama Radźu, dziadek Sathya Sai, schwycił mnie za ręce i przyciągnął do siebie. „Pewnego popołudnia – wyznał – kiedy siedziałem obok Awadhuthy pod drzewem banjanowym, powiedział do mnie: ‘Matka Ziemia płacze. Więc przybędzie Narajana. Poznasz Go, będzie cię kochał.’