numer 45 - styczeń-luty-marzec 2009
Niezwykłe chwile przeżyte z Boskim Mistrzem
Wywiad z panią Rani Subramanian – części II, III, IV
po klinięciu część 1
źródło: http://media.radiosai.org/Journals/Vol_06/01MAY08/14-h2h_special.htm
Pani Rani Subramanian od prawie sześciu dekad jest pobożną i oddaną wyznawczynią Baby. Ma 85 lat. Pochodzi z Tamil Nandu. Przybyła do Bhagawana w 1950 r. Bhagawan nazywa ją czule „Rani Maa” Jej życie przypomina kufer pełen iskrzących się skarbów zebranych doświadczeń. Szczerze poszukuje duchowości. Obecnie mieszka w Puttaparthi, dzieląc się swymi wzniosłymi wspomnieniami z gorliwymi wyznawcami. Czyni to z głębokim przekonaniem, wnikliwością i wiarą
Kiedyś Swami powiedział do mnie: „Rani Maa, jeśli masz Moją łaskę, to dlatego, że żyjesz w taki właśnie sposób!” Może nie do końca perfekcyjnie. Bo widzicie, nawet jeśli wędrujemy tą drogą wraz z Babą, to wcale nie znaczy, że od razu stajemy się doskonali! Mamy wiele słabych stron, wiele wad, które jako ludzkie istoty musimy przekroczyć. Życie duchowe całkowicie się różni od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Nasze życie musi zostać przebudowane. To wielkie zadanie. Nasze myśli, nasze słowa, nasze uczynki muszą napełnić się duchowością. Nie jest to łatwe, ponieważ kształtowaliśmy swoje przyzwyczajenia przez wiele wcieleń – myśląc w jeden sposób, postępując w inny. Wielokrotnie powracaliśmy w postaci ludzkich istot a teraz nagle mamy prowadzić boskie życie!
Na czym polega życie duchowe?
Czym jest życie duchowe? Jest to boskie życie, gdzie przez cały czas pozostajemy w kontakcie ze Źródłem! To znaczy myślimy, mówimy i funkcjonujemy na boskim poziomie. Oto co mówi Baba: „Wypróbujcie Moją wszechobecność.” Oraz: „Zyskałaś Moją łaskę jedynie dlatego, że pracujesz z Jaźnią, a nie dlatego że Ją osiągnęłaś. Zaczęłaś się uczyć, lecz musisz zdać wielki egzamin, doktorat, egzamin końcowy.” To oznacza, że narodzę się jeszcze wiele razy! Ale się nie poddam. Nawet jeśli będę musiała wracać 10 razy, to w końcu przejdę od pierwszych narodzin do dziesiątych! O tym właśnie mówi Baba: „Zważaj tylko na jeden krok! Dlaczego chcesz wiedzieć „dokąd dojdziesz” lub „jak daleko posuniesz się w tym wcieleniu?” To niewłaściwe.” Zwraca się do każdego z nas: „Nie patrz w przyszłość! Staraj się postawić jeden krok do przodu!”
Powiedzmy, że mam humory lub jestem chciwa, że nie jestem zbyt przyjazna lub bardzo egoistyczna. Mogę mieć wszelkiego rodzaju wady – każdy z nas ma własne. To może być cokolwiek. Lecz Baba pragnie, żebyśmy uwolnili się od egoizmu. Mówi: „To powinno być dla ciebie najważniejsze. Powinnaś zawsze stawiać innych przed sobą. Musisz zapomnieć o sobie. To jest ostateczna realizacja!” Czym jest ostateczna realizacja? Zapomnieniem o sobie! Zawsze chcemy czegoś jedynie dla własnego ja – dla ciała! Na ścieżce duchowej jest to zabronione. Musisz o sobie zapomnieć. Najpierw dostrzeż Boga w sobie, musisz być przekonany, że mieszka w tobie. Dopóki nie dostrzeżesz Boga najpierw w swoim guru, a potem w sobie – jako Wewnętrznego Mieszkańca - nie będziesz umiał zobaczyć Go w każdym.
Sprawdzanie Pana
Swami powiedział: „Chodź i przetestuj Mnie.” Więc Go przetestowałam. I oto, co się stało. Mój mąż był lekarzem. Gdy w naszej rodzinie ktoś zaniemógł miałam go pod ręką. Kiedyś, gdy wyjechał – objeżdżał cały Nadhya Pradesh – nasz syn ciężko zachorował i przez pięć dni miał 40o gorączki! Przyszedł doktor, zbadał go i w pierwszej chwili pomyślał, że to może być malaria - potem zdecydował, że grypa. Nie potrafił dokładnie określić choroby. Zaczęliśmy leczenie, lecz mój syn na nie nie reagował! Na czwarty dzień, lekarz powiedział: „Leczyłem go na malarię i na grypę, potem na gorączkę tropikalną. Zmieniałem leki, ale jak dotąd, nic mu nie pomogło. Podejrzewam, że to tyfus.” Żeby dobrze zdiagnozować tyfus, należało zrobić badanie krwi. Obiecał: „Przyjdę jutro wieczorem i pobiorę mu krew. Jeśli moja diagnoza się potwierdzi, zacznę go leczyć na tyfus.”
Swami powiedział nam, że jeśli chcemy się z Nim skontaktować, musimy się modlić, śpiewać Jego imię. On jest Hridajawasi, Wewnętrznym Mieszkańcem. Słyszy nie tylko mnie, lecz wszystkich innych, ponieważ znajduje się w każdym. Docierają do Niego wszystkie modlitwy. Miałam swoją mantrę więc zaczęłam ją śpiewać, siedząc w moim pokoju modlitewnym.
Mój syn miał 5 lub 6 lat, a gorączka nie opadała! Zaczął majaczyć! Miał zamroczony umysł. Nie poznawał ludzi. Nie wiedział, co się dzieje. Mówił od rzeczy. Nie poznawał, że jestem jego matką. Po prostu na mnie patrzył, uciekał z łóżka i mówił coś bez związku. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak się zachowuje! Nie wiedziałam. Pomyślałam, że to gorączka mózgowa lub coś do niej podobnego! Próbowałam zatrzymać go w łóżku, ale on chciał biegać! Martwiłam się i zastanawiałam, co z nim będzie! Nagle w moim umyśle pojawiła się myśl Baby: „Kazałem ci wypróbować Moją wszechobecność! Przyszedł czas na zrobienie testu! Idź i pomódl się do Mnie.” To nie znaczy, że usłyszałam ten głos. To porostu przyszło mi to do głowy. Poprosiłam służącą, żeby zajęła się synem, a ja pójdę się pomodlić i za chwilę wrócę. Poszłam do swojej kaplicy – była 9:00 – i zwróciłam się do Swamiego. „Swami, radziłeś nam wypróbować Swoją wszechobecność. Dzisiaj potrzebuję Twojej wszechobecności, ponieważ to dziecko tak dziwnie się zachowuje! Nie mogę zrozumieć, co się dzieje. Potrzebuję Twojej pomocy! Proszę, przyjdź i zrób coś. Jeśli naprawdę chcesz przyjść i uratować go, to musisz spełnić moje trzy warunki! Po pierwsze, kiedy do niego wrócę, musi mocno spać. Nie może biegać i mówić od rzeczy! Wtedy będę wiedziała, że jesteś wszechobecny. Po drugie, kiedy obudzę się rano i sprawdzę jego temperaturę, musi być normalna – dokładnie 36,6o – nie zaakceptuje nawet 37,2o! Zwykle temperatura podwyższa się ponownie po południu. Kiedy będę ją sprawdzała po południu i wieczorem, musi się utrzymywać na poziomie 36,6o! Stan mojego syna musi pod każdym względem być normalny! Wtedy uwierzę, że jesteś Wszechobecny.”
Potem wstałam, wróciłam do sypialni i zobaczyłam, że śpi głęboko! Zapytałam służącą: „Kiedy zasnął?” Odpowiedziała: „Amma[1], zasnął kilka minut po tym, jak wyszłaś.” Kiedy zajrzałam do niego później, nie obudził się. Spał bardzo mocno! Gdy rano otworzył oczy, zachowywał się normalnie! Nie bredził! Rozpoznawał mnie. Zmierzyłam mu temperaturę po południu i wieczorem – wynosiła 36,6o. Czego mogłam chcieć więcej?
Niezawodna odpowiedź Boga
W tym samym czasie Swami był u maharadży Wenkatagiri. O 9:00 rozmawiał z nim. Podczas święta Śri Rama Nawami przebywał zwykle z maharadżą i jego synem Kumara Rają. Maharadża, który był gorliwym wyznawcą Pana Ramy, woził Swamiego do Wenkatagiri. Tak więc około godziny 9, w czasie gdy się modliłam, Swami rozmawiał z maharadżą Wenkatagiri. Nagle wpadł w trans! Osunął się do tyłu, a oni nie wiedzieli co się stało! Kumara Raja pomyślał, że Swami upadł w taki sposób jak gdyby stracił przytomność! Kiedy otworzył oczy, zapytali Go: „Swami, co się stało?” Słyszeli o transie, ale nigdy go nie widzieli. Więc pytali: „Czy to był trans? Czy poszedłeś gdzieś w transie?” Swami potwierdził. Potem Go zapytali: „Co się stało? Dlaczego wszedłeś w trans?” Odpowiedział: „Jedna z Moich wyznawczyń, Rani Maa, ma wielkie zmartwienie.” Wyjawił im moje imię! „Jej mąż wyjechał i jest sama z dwojgiem dzieci. Jej synek dostał wysokiej gorączki i zaczął majaczyć. Bardzo się tym niepokoi i dręczy. Więc pomodliła się do Mnie: „Swami, przybądź i ukaż mi swoją wszechobecność!” Więc przybyłem i uratowałem chłopca. Teraz chłopiec ma się dobrze.” Maharadża Wenkatagiri powiedział z radością: „O, to wspaniale!” Ale Kumara Raja, ten młodszy, zwrócił się do Swamiego: „Swami, następnym razem gdy Rani Maa przyjedzie, chciałbym się z nią zobaczyć. Chciałbym również zobaczyć tego malca, którego uzdrowiłeś. Pokażesz mi ich?” Maharadża nie poprosił o to, ponieważ w pełni akceptował Swamiego, ale młodszy Raja potrzebował dowodu. Swami odrzekł: „Nie martw się, przyjeżdża tutaj co sześć miesięcy.”
Przyswajanie śanti
Zwykle przyjeżdżałam do Puttaparthi co sześć miesięcy, czasami nawet trzy razy do roku. Muszę wam powiedzieć, że w tym czasie Jego aura była bardzo silna! Mógł zmienić w krótkiej chwili cały nasz sposób myślenia! Już podczas pierwszej wizyty, po kilku dniach, byłam gotowa zaakceptować wszystko! Normalnie, nie zgodziłabym się na to, żeby do mojego domu wpadał deszcz. Natychmiast bym zareagowała! Ale nie tutaj. Pozwolił nam doświadczać Swojej potęgi. Niektórzy mogą tego nie rozumieć, ale ja wiedziałam o tym już podczas pierwszego pobytu. Mieliśmy Jego błogosławieństwo, pomogło nam ono zrozumieć, że Baba posiada nieograniczoną moc!
Musieliśmy biegać na wzgórza, bo nie było toalet. Lecz to nam nie przeszkadzało. Nie mówiliśmy: „Och, muszę tam iść” czy „Och, nie mamy toalet”. Szliśmy z radością. Nie było kranów z wodą. Wodę nosiliśmy ze studni. Wędrowałyśmy z Patha Mandiru[2] na brzeg rzeki Ćitrawati, żeby zrobić wielkie pranie – było tam tak wiele dzieci – a potem wracałyśmy z praniem, jak praczki. Nie byłyśmy do tego przyzwyczajone! A jednak płakałyśmy, wyjeżdżając z Puttaparthi! Czy możecie w to uwierzyć? Nie chciałyśmy wracać do domu! Jak On to robił? To była bardzo szybka zmiana! Uważałam, że mamy Jego wielkie błogosławieństwo! Nie mówię, że teraz jestem mniej przywiązana, raczej bardziej świadoma wygód i udogodnień. Ale w tamtych dniach Swami dawał nam coś do posmakowania. Nie zdobył nas na zawsze – przypominało to dar, jaki Śri Ramakrishna ofiarował Swamiemu Vivekanandzie, pozwalając mu przez chwilę doświadczać nirwikalpa samadhi, a potem mu je odbierając i zachowując sekret. Baba zrobił to samo. Pozwolił nam doświadczyć swojej nieskończonej potęgi i łaski, uświadomił nam, że może - tak po prostu – zrobić wszystko. Nie potrzebuje czasu! Nie musiałam przez 6 lat wykonywać sadhany, aby zdobyć Jego łaskę, nie musiałam robić niczego! To było natychmiastowe, lecz stanowiło zaledwie przedsmak. Jedynie dzięki sadhanie mogę zachować trwałą świadomość Jego potęgi…
Nawet teraz musimy nad sobą pracować, ponieważ w naszych rodzinach tak dużo się dzieje. Dzieją się rzeczy, których nie aprobujemy… tragiczne zdarzenia… dzieją się rzeczy, które przygnębiają ludzi. Nas mogą przygnębić tylko na krótką chwilę. Nie mogą przygnębić nas na zawsze, ponieważ mamy wiedzę i wiemy jak sobie radzić. Dlaczego nie wywierają na nas trwałego wpływu? Nie martwimy się – w danym momencie tak, jesteśmy smutni, bo nie umocniliśmy swojej wiedzy. Dopóki jej nie umocnimy, trwały spokój umysłu pozostanie dla nas nieosiągalny. Swami pokazuje nam to poprzez doświadczenia. Może wydarzyć się coś nieprzyjemnego i pomyślimy sobie: „Dlaczego to się stało?” Myślimy o tym. Myślimy o tym za dużo. Nie żebyśmy się martwili. Modlimy się do Swamiego. Lecz poświęcamy na to za dużo czasu i myśli. Nie powinniśmy tak postępować. Naszą zdobyczą, naszym osiągnięciem powinna stać się natychmiastowa neutralność wobec wszystkiego, co dzieje się na zewnątrz. To osiągnięcie pragnie nam ofiarować Swami, ale musimy nad sobą pracować. Każdy to czyni zgodnie z własnymi możliwościami.
Możliwości to inaczej prarabhda karma, czyli skłonności i zasługi uzyskane w poprzednich wcieleniach. Chciałabym postępować jak inni, ale nie potrafię! Dlaczego? To jest moja prarabhda karma. Kiedyś zapytaliśmy Swamiego czy można ją wymazać. Powiedział: „Tak. To wy stworzyliście swoją prarabhda karmę. Bóg nie ma nic wspólnego z waszą karmą. Wy ją napisaliście, określiliście swoje przeznaczenie i wylądowaliście tutaj. Możecie ją wymazać.”
Jak podczas egzaminu, musicie wypełnić swój własny arkusz egzaminacyjny. Czy ktokolwiek inny może to za was zrobić? Nie! Nie zrobi tego nawet nauczyciel! Musicie sami przejść przez ten test! Określiliście swoje przeznaczenie lecz możecie je wymazać. Jak to zrobić? Swami powiedział mi kiedyś w Whitefield – nigdy tego nie zapomnę – o posłuszeństwie wobec guru. Niczego więcej nie musicie wiedzieć. Teraz słuchamy o tym w dyskursach. Nie opowiada o tym każdemu indywidualnie, bo przybywają tu teraz miliony. Czy może mówić o tym każdemu po kolei? Nie! W tamtych czasach trudno było zebrać sto osób! Więc mógł nam poświęcać wiele czasu. Gdzie podział się teraz czas dla Swamiego? Są tylko 24 godziny. Godziny się nie rozciągają. Dla Niego to też tylko 24 godziny! Musi zajmować się tyloma sprawami. Nie może dawać każdemu interview i z każdym rozmawiać. Przepowiedział to wiele lat temu. „Macie szczęście! Ta szansa nigdy się nie powtórzy! Za kilka lat nie będziecie mieli takiej sposobności!” Czy teraz rozmawiam ze Swamim? Nie! Po prostu patrzę na Niego i wracam. Trudno mi uwierzyć, że przeżyliśmy z Nim tyle radości! Kiedyś powiedział mi tak: „Starzy wyznawcy muszą stanąć z tyłu, żeby zrobić miejsce nowoprzybyłym.” Taka jest łaska dla długiego oddania.
O co powinniśmy prosić Boga?
Starzy wyznawcy chcieliby przyjść i usiąść w pierwszym rzędzie, chcieliby dostać interview. Czego się nauczyli? Niczego! Swami opowiedział mi o starej wyznawczyni, będącej moją przyjaciółką. Pragnęła otrzymać interview za każdym razem gdy tu przyjeżdżała. Swami bardzo ją lubił. Przyjeżdżała z Madrasu i pozostawała tutaj przez miesiąc lub dwa. Za każdym razem prosiła przed wyjazdem o interview. Swami nam na to nie pozwalał, ale ona nalegała, więc Swami mówił: „Dobrze, chodź!” Nie potrafił odmówić starej wyznawczyni – sprawdziłam to! Prosimy Go, lecz nie powinniśmy prosić! Przyjeżdżamy tutaj przez wiele lat, lecz jaki mamy z tego pożytek? To, że sama przyjeżdżam do Swamiego od 57 lat wcale się nie liczy. Pozwólcie, że wam to wyjaśnię! Osoby, które przyjechały tutaj tylko na 10 dni, mogą zrozumieć o wiele więcej niż ja zrozumiałam! Bo mogą rozumieć, bo są gotowe, bo są dojrzałe! Żeby zrozumieć Swamiego, trzeba być dojrzałym duchowo. Wasze życie musi pozostawać w harmonii z naukami Baby – a nie z tym, czego pragniecie. Wtedy otrzymacie pełną łaskę, sampurna kripę i wasze przeznaczenie zostanie wymazane. On nie oczekuje wielkich czynów. Myślcie o Nim przez cały czas. To takie łatwe. Namasmarana. Módlcie się: „Swami, oddaję Ci wszystko!” i zachowajcie spokój. Wiele lat temu, wkrótce po tym jak tu przyszłam, powiedział do mnie: „Nie potrafisz się modlić, twoje modlitwy są niewłaściwe. Nauczę cię jak się modlić.” Nie wiedziałam, co robię źle. Powiedział: „Prosisz o różne sprawy! „Chcę tego…, chcę tamtego…, chcę, żeby to było zrobione w ten sposób… i tak dalej. Zawsze prosisz o to lub tamto. Przestań to robić. Powiedzmy, że prosisz o naszyjnik lub o bransoletę, o coś materialnego. To prośba o cząstkę. Uczyń z tego modlitwę o wszystko. A modlitwa o wszystko to modlitwa o śanti, o parama śanti – o najwyższy spokój, którego nie naruszy nic z zewnątrz. O to powinnaś prosić i to ci dam.” A potem dodał: „Nie powiem ci, w jaki sposób otrzymasz to ode Mnie! Wiem, jak ci to dostarczyć. Pozostaw to Mnie! Po prostu powiedz: „Swami, pragnę spokoju.” To wszystko, o co powinnaś prosić w modlitwach. Nie mów, żeby coś stało się w określony sposób, nie mów, że coś cię martwi lub ‘Chcę więcej pieniędzy, chcę mieć dom’. Nie proś. Dam ci.”
Bogactwo, które może nam dać jedynie Bóg
Kiedyś, gdy czytaliśmy w Bhagawad Gicie o ścieżce duchowej noszącej nazwę prawriti marga[3], Swami powiedział: „Ponieważ jesteście dobrymi wyznawcami, ponieważ jesteście Mi oddani, modlicie się i czynicie sadhanę, to zapewnię wam wszystko, co może ofiarować wam świat. Lecz wówczas nie dostaniecie Mnie! Dostaniecie wszystko, co może ofiarować wam świat, ale nie Boga! Bóg jest pokojem! Bóg jest prawdą, prawością, pokojem i miłością! Ja jestem miłością, pokojem i współczuciem! Tego nie otrzymacie! Ale otrzymacie wszystko od świata – pieniądze, pozycję, również moc – dam wam je, ponieważ za nimi tęsknicie! Lecz mając to wszystko, stracicie spokój! Będziecie mieli więcej problemów. Więc o to nie proście! Jeśli jesteście mądrzy, jeśli jesteście dobrymi wyznawcami, to proście o złoto! Pokój jest złotem. Jeśli go macie, możecie osiągnąć wszystko! Więc proście o złoto, o czyste złoto! Pokój jest czystym, litym złotem! Przyszedłem ofiarować wszystkim złoto najwyższego spokoju!”
Pan Kriszna rzekł to samo w Bhagawad Gicie, kiedy Ardżuna zadał mu pytanie: „Swami, co dostanę, jeśli będę Ci posłuszny?” Usłyszał w odpowiedzi: „Ardżuno, dam ci najwyższy spokój, którego nie poruszy nic z zewnątrz – ani zysk ani strata, ani pochwała, ani zarzuty, ani zwycięstwo, ani klęska. Wszystko stanie się tym samym. To tylko pary przeciwieństw. Przekroczysz je wszystkie.”
Nie będziemy mieć żadnych problemów z upałem i zimnem. Jeśli jest gorąco, a my mówimy: „Och! Jest tak gorąco!” – to te słowa nas dyskwalifikują! Lub kiedy jest zimno, a my powtarzamy: „Och! Jest tak zimno! Chciałabym, żeby zrobiło się cieplej”. To oznacza, że reagujemy na wydarzenia! Drobne wydarzenia się nie liczą! Nie powinniśmy ich nawet komentować! Nawet jeśli to jest prawda, ten komentarz sprawi, że stan świadomości, który może dać nam pokój, będzie dla nas nieosiągalny.
My, wyznawcy, wędrowaliśmy każdego dnia ze Starego Mandiru (patha-mandiram) do Prashanti Nilayam, dopóki nie wybudowano (w aśramie) kwater. Pomagaliśmy w sprzątaniu i w innych pracach. Podczas budowy Swami „potrzebował” pomocy w sadzeniu drzew i w innych sprawach, a my Mu służyliśmy. Sam wyznaczał nam obowiązki: „Ty zrób to, ty tamto…” Dopóki kwatery nie były gotowe wyjeżdżaliśmy stąd i powracaliśmy. Uczestniczyliśmy w bhadżanach, które śpiewaliśmy w holu Prashanti Nilayam. Potem zaczęli napływać ludzie. Niektórzy przenieśli się tu na stałe. Inni przyjeżdżali, zostawali przez jakiś czas i wracali. Tak więc dostawaliśmy pokój, ilekroć przyjeżdżaliśmy, ponieważ nie zostawaliśmy na stałe. Ci, którzy zostali na stałe, mieli własne mieszkania. Swami miał pieczę nad zakwaterowaniem. Gdy tylko się pojawialiśmy, wychodził zobaczyć, kto przyjechał. Stawał na balkonie, tam gdzie umieszczone są srebrne drzwi – wtedy nie było tam drzwi, lecz po prostu otwarta weranda. Więc kiedy przyjeżdżaliśmy, stawał na balkonie i mówił: „O, przyjechaliście! Bardzo dobrze! Możecie wejść i zatrzymać się w tym pokoju.” Nie było wystarczająco dużo kwater. Więc umieszczał nas przy jakiejś rodzinie. Przeważnie mieszkaliśmy z wujkiem Kasturim, ponieważ Swami nam nakazywał: „Idźcie i zatrzymajcie się u Kasturiego.” Mieliśmy takie same zwyczaje odnośnie jedzenia. Mieliśmy podobne pochodzenie (Iyers)[4], lubiliśmy ten sam rodzaj posiłków... Więc bardzo się zbliżyłyśmy do wujka Kasturiego.
Pewnego dnia, gdy przyszłyśmy do Prashanti Nilayam, budynki świątyni nie były jeszcze gotowe. To wydarzenie miało miejsce przed ukończeniem Nowego Mandiru. Po prostu przyszłyśmy pomóc w różnych pracach i jak codziennie wziąć udział w bhadżanach. Tak więc nieustannie wędrowałyśmy tam i z powrotem. Postawiono fundamenty i Swami siedział na piasku – nie było krzeseł. Nadeszłyśmy we trzy – naszej czwartej siostry nie było wtedy z nami, zjawiła się później. Kiedy przechodziłyśmy, zawołał do nas: „Chodźcie tutaj!”. Poprosił, żebyśmy usiadły obok Niego na piasku! Usiadłyśmy. Wówczas popatrzył na moją starszą siostrę Kamalę Sarathi – Swami dał jej tyle błogosławieństw! – i zapytał: „Czego pragniesz? Dam ci wszystko, co zechcesz!” Zerknęła na nas. To była wielka niespodzianka! I powiedziała: „Swami, pragnę bhakti i mukti (oddania i wyzwolenia).” Swami spojrzał na nią i zapytał ponownie: „Jesteś pewna, że tego chcesz? To trudne. Chcesz tego - bhakti i mukti?” Odrzekła: „Tak.” Powiedział: „Nie mów tak tylko dlatego, że cię zapytałem!” Czy miała powiedzieć: „Pragnę pięknego domu?, Pragnę więcej pieniędzy? lub „Chcę, żeby moim dzieciom dobrze powiodło się w życiu?” Mamy tyle pragnień! Wyjaśnił: „Bądź szczera! Nie musisz prosić o bhakti i mukti tylko dlatego, że cię zapytałem. Jeśli pragniesz czegoś ze świata, bądź szczera i poproś. Dam ci to.” Wtedy odparła: „Nie, Swami. Mam wszystko. Nie sądzę, bym czegoś pragnęła. Chcę bhakti i mukti.” Rzekł: „Dostaniesz! Dam ci je!” Potem zapytał moją drugą siostrę: „Czego pragniesz?” Odrzekła to samo. A On ponownie powiedział: „Pomyśl, zanim Mi odpowiesz. Bądź szczera!” A ona rzekła: „Swami, ja również pragnę bhakti i mukti.” Wówczas zwrócił się do mnie: „Czego pragniesz?” Powiedziałam: „Swami, pragnę tego samego.” Wtedy, nie wiem dlaczego, dodał: „Rani Maa, to będzie trudne! Jesteś pewna, że tego chcesz?” Pokiwałam głową: „Tak Swami, chcę tego.” - „Dobrze, dam ci to!”
Potem z nami rozmawiał. Zawsze opowiadał nam coś ze świętych pism, z Ramajany lub z Bhagawaty, mówił o sprawach duchowych. Potem odeszłyśmy.
Osiągnięcie zdobyte dzięki trudnym doświadczeniom
Po tym wydarzeniu przyszedł do mnie we śnie i powiedział: „Rani Maa, czy zdajesz sobie sprawę przez co będziesz musiała przejść? Poprosiłaś o bhakti i mukti! Mam zamiar postępować z tobą jak z mokrym ręcznikiem! Będę cię wyciskał, jak wyciska się ręcznik, żeby wyżąć z niego wodę. Będziesz w stanie to znieść?” Powiedziałam: „Tak, Swami!”, a On odrzekł: Dobrze, ale to będzie bardzo trudny test!”
Widzicie, czułam, że moim siostrom we śnie tego nie powiedział. Zastanawiałam się: „Dlaczego powiedział to mnie?” Doszłam do wniosku, dobrego lub złego, że niektórzy ludzie mają pomyślną prarabhdę.[5] Wystarczy im kilka testów, żeby osiągnąć mukti. A może mówiąc: „Dam ci to” Swami nie ma na myśli tego życia! Może nam to ofiarować w następnym życiu, ponieważ dla Niego śmierć i narodziny nie mają żadnego znaczenia! Życie trwa nieustannie. Ta sama dusza przychodzi i odchodzi.
Czytaliśmy w Bhagawad Gicie, że śmierć nie oznacza końca osobowości. Podróż trwa także po śmierci. Zatem dotychczas nie wiem, dlaczego tak mi powiedział. We śnie jednak zapytał: „Czy jesteś gotowa? Będę cię wyciskał jak mokry ręcznik! Możesz jeszcze zmienić zdanie! Możesz powiedzieć: „Nie, jestem szczęśliwa i zadowolona z życia. Już nie myślę, że pragnę mukti.” Mukti jest trudniejsze od bhakti – to całkowite uwolnienie się od umysłu. Przypomina rolę sannjasina. Stwierdziłam: „Nie, Swami. Chcę zarówno bhakti jak mukti. Możesz mnie wyciskać!” Przeszłam mnóstwo testów i ciężkich prób – myślę, że wszelkiego rodzaju cierpienia, ale ponieważ o to poprosiłam, powinnam być przygotowana na sprawdziany! Chociaż cierpiałam – co nie znaczy, że nie cierpię teraz – coś dodawało mi odwagi, żeby się z tym zmierzyć! Nie poddaję się! Nieustannie śpiewam Jego imię i więcej się modlę. Swami mówi, że to jest jedyny sposób, żeby zachować spokój umysłu – modlić się przez cały czas.
Swami powiada: „Kiedy pojawia się problem, nie myśl o nim. Po prostu powiedz sobie: ‘To nieprawda, anitjam! To należy do ziemskiego planu, do nitjaloki. Mam zamiar wznieść się ponad to wszystko.’ I stale intonuj moje imię. Ja dam ci siłę żeby się z tym zmierzyć.”
To tylko sen
Kiedyś w Prashanthi Nilayam zawołał mnie samą na interview. Zwykle wzywał nas w grupach, choć czasami wołał pojedyncze osoby. Zapytał mnie: „Rani Maa, czy masz jakieś problemy w domu?” Odparłam: „Tak, Swami.” „Czy wiesz jak sobie z nimi poradzić?” „Nie, Swami, nie wiem. Musisz mi powiedzieć.” Zapytał: „Gdy zaśniesz, to kiedy uświadamiasz sobie, że śnisz?” Odrzekłam: „Swami, kiedy się budzę, rozumiem że śniłam.” Znów zapytał: „Czyż nie identyfikujesz się ze swoim snem, zanim się przebudzisz?” Stwierdziłam: „Tak.” Widzicie, chciał mi powiedzieć, że kiedy śnimy, nie jesteśmy świadomi istnienia innego „ja”, śpiącego w łóżku i śniącego! Nie ma dwóch „ja”, jest tylko jedno! Powiedział: „Podobnie jest teraz – śnisz. Problemy pojawiają się w królestwie snu. Czy wiesz, co musisz sobie powiedzieć? ‘Swami, to wszystko jest snem dziennym!’ Jeśli to powiesz, nic cię nie dotknie. Skoro identyfikujesz się z wydarzeniami, musisz cierpieć. Tak, po prostu odgrywaj swoją rolę.” Oto w jaki sposób powinniśmy uwolnić się od błędnej identyfikacji. Rzekł: „Widzisz, wszyscy jedynie odgrywacie swoją rolę! Rola jest jak dżiwa, dusza. Fałszywa identyfikacja to ego: „Jestem taka i taka!” To nie jesteś prawdziwa ty. Musisz sobie powiedzieć: ‘Gram rolę. Ale moją prawdziwą naturą jest Atma. Jestem ponad tym wszystkim, Swami.’ Musisz nieustannie rozważać tę myśl! W przeciwnym razie utoniesz w problemach. Będziesz cierpieć, będziesz niespokojna, będziesz zmartwiona. Możesz jednak sobie pomóc – to jak antidotum – powtarzając stale: ‘To wszystko jest tylko snem, Swami!’ Gdybyś mimo to nie posiadła takiej świadomość, zwróć wtedy się do mnie: ‘Swami, proszę, daj mi właściwą świadomość!’ Zawsze jestem gotów dać ci wszystko, o co poprosisz! Ale musisz poprosić! Sam z Siebie nie dam ci niczego! Jeśli poprosisz o właściwe rzeczy, na pewno ci pomogę. Jeśli poprosisz o rzeczy materialne, też ci je dam. Pamiętaj jednak, że możesz zaplątać się w maji (w iluzji). Jeśli jednak poprosisz, dam ci doświadczenie, że wszystko to jest snem, w którym nic nie może cię dotknąć.”
Tak, od samego początku Swami dawał nam tylko duchowe instrukcje.
Czynienie szybkich postępów
Kiedyś, po wielu latach, zawołał moją siostrę i mnie na interview. Powiedział: „Słuchajcie, wykonujecie dużo duchowych praktyk. Sadhana musi osiągnąć bardzo wysoki poziom. Wasze dni są wypełnione duchowymi czynnościami – intonowaniem boskiego imienia, śpiewem bhadżanów i czytaniem. A jednak nie wzniosłyście się na taki poziom, na jakim powinnyście się znaleźć. Czy wiecie dlaczego? Odpowiedziałyśmy: „Nie, Swami. Myślałyśmy, że pomoże nam w tym sadhana.” Odrzekł: „Sadhana, sama z siebie, nie może was tam zabrać. Potrzebna jest do tego kombinacja autoanalizy i duchowej praktyki – duchową praktykę należy połączyć z autoanalizą, ponieważ jedynie autoanaliza powie wam, jako ludzkim istotom, kiedy postępujecie źle.”
Nie działamy z poziomu Atmy (z poziomu duchowego). Zachowuję się w świecie jak ludzka istota – jestem czyjąś matką, czyjąś żoną, czyjąś siostrą…
On mówi: „Autoanaliza pomoże ci dostrzec błędy i wskaże kiedy nie spełniłaś obowiązku duchowego. Bez autoanalizy nie możesz się rozwijać. Skróć teraz ćwiczenia duchowe do 1/4 i rozszerz autoanalizę do 3/4. Wtedy rozwiniesz się bardzo szybko. (Zastanawiaj się) jak rozmawiasz, czego słuchasz, co robisz, co jesz. Musisz analizować wszystko – każdy swój krok! ‘Czy postępuję właściwie? Czy to jest dobre pod względem duchowym? Czy myślę we właściwy sposób? Czy mówię we właściwy sposób? Czy robię właściwą rzecz?’
Odnosi się to także sprawy do posiadania. Powiedział do mnie i do mojej siostry: „Na tej drodze wymagana jest prostota! Niech twoja podróż będzie komfortowa, weź lekki bagaż. Nie musisz mieć dużo. Ogranicz się do minimum. Przestań nieustannie dodawać coś do życia, bo to ci przeszkadza na ścieżce duchowej. Poprzestań na minimum, nie zajmuj umysłu różnorodnymi rzeczami.”
Ponieważ wcześniej poświęcałyśmy wiele czasu na modlitwę, medytację i bhadżany po tej rozmowie zajęłyśmy się bardziej autoanalizą.
Odkrywanie właściwych priorytetów
Potem wydarzył się kolejny, bardzo interesujący incydent. Przebywałam wtedy tutaj, w Prashanti Nilayam. Pewnego dnia Swami posłał po mnie o 7:00 rano. W tych dniach moja młodsza siostra pełniła przy Nim sewę. Jest brahmaćarinią[6], nie wyszła za mąż. Wysłał jej wiadomość: „Idź i przyprowadź Rani Maa.” Zeszła do mnie i powiedziała: „Swami prosi, żebyś weszła na górę.” Zrobiłam to. Przywitał mnie bardzo uprzejmie. Rzekł: „Proszę, usiądź.” Byłam ciekawa, po co po mnie posłał i trochę się denerwowałam. Pomyślałam, że może popełniłam jakiś błąd, że chce mnie ukarać i poprawić. „Rani Maa, chcę ci opowiedzieć o pewnym dżentelmenie, który zajmuje się biznesem.” Zastanawiałam się, dlaczego chce mi opowiadać o jakimś biznesmenie. O nic Go jednak nie spytałam. „Przyjechał do Mnie biznesmen i udzieliłem mu interview. Podczas rozmowy wyznał Mi, że ma mnóstwo problemów i z ich powodu pozostaje pod wielką presją. Obiecałem, że wskażę mu kilka duchowych praktyk. Miał je wykonać i po jakimś czasie ponownie Mnie odwiedzić. Wrócił i zaprosiłem go na rozmowę. Zapytałem jak mu się wiedzie w interesach: „Musisz mieć mniej problemów?” Odrzekł: „Nie, Swami! Nic się nie zmieniło.” Zapytałem: „Jak to, nic się nie zmieniło? Nie, to niemożliwe! Czy robiłeś to, co ci poleciłem?” Dałem mu instrukcje…‘to zrób wieczorem, a tamto rano’…Powiedział: „Swami! Co mogę powiedzieć? Byłem tak bardzo zajęty i pogrążony we własnych problemach, że trudno było mi znaleźć czas na wskazane przez Ciebie praktyki duchowe.” Wówczas Swami zadał mu pytanie: „OK, byłeś bardzo zajęty i nie miałeś czasu na praktyki duchowe. Czy w czasie, gdy byłeś tak bardzo zajęty, zrezygnowałeś choć raz z porannej kawy?” Odpowiedział: „Nie, nie zrezygnowałem.” „A co ze śniadaniem? Czy zrezygnowałeś ze śniadania? Nawet jeśli nie mogłeś zjeść śniadania o odpowiedniej porze, to na pewno zjadłeś je później. Czy mam rację?” „Tak, Swami, nigdy nie opuściłem śniadania.” „Czy opuściłeś obiad?” „Nie.” „Herbatę?” „Nie.” „Kolację?” „Nie.” Wtedy mu powiedziałem: „Ile razy siadałeś, żeby zaspokoić ciało i zapewnić mu pokarm? Kawa, śniadanie, obiad, herbata i kolacja! Pięć posiedzeń dla ciała, które pewnego dnia będziesz musiał porzucić! Lecz Atmie, która jest twoją prawdziwą naturą, która naprawdę chce cię pobłogosławić i uczynić spokojnym i szczęśliwym – bo te rzeczy możesz dostać jedynie z poziomu duchowego, ciało ci ich nie da - Atmie nie poświęciłeś nawet jednego posiedzenia? I ty chcesz Mojej łaski? Jak mogę okazać ci łaskę?”
Swami zwrócił się do mnie: „Widzisz, ludzie pragną Mojej łaski, lecz nie wykonują Moich poleceń. Powiedziałem mu: „Pokarm dla ducha (atma ahara) jest ważniejszy od pokarmu dla ciała (szarira ahara).”
Nie wiem, co Swami kazał robić temu biznesmenowi, ale jeśli polecił mu śpiewać przez godzinę mantrę Gajatri, to ten człowiek powinien to uznać za swój najważniejszy obowiązek. Swami powiedział do mnie: „Wy, ludzie, powinniście traktować Moje instrukcje jak priorytet a nie postępować jak wam się podoba.” Powiedział: „Zrezygnujcie z posiłku dla ciała, lecz nie z pokarmu dla ducha – karmcie go, dopóki się nie przebudzi. To wasz duch, jest Bhagawanem, Bogiem. Pozostanie niedosięgły, jak długo będziecie karmili ciało i głodzili duszę!”
Powiedział do biznesmena: „Ponieważ nie wykonujesz poleceń Swamiego, twoja dusza jest głodna. Dałeś pierwszeństwo pokarmowi dla ciała i zapomniałeś o duszy. Jak mogę ci pomóc? Jeśli chcesz żebym ci pomógł, musisz robić, co ci każę. Powinieneś dać temu priorytet.”
Jesteśmy na ścieżce duchowej, ale nadajemy priorytety niewłaściwym rzeczom. Tak, Jego łaska zawsze będzie z nami, ponieważ wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, ale będzie zależała od włożonego przez nas wysiłku. Gdybyś był studentem, też mógłbyś dostać 40%, 80% lub 100% punktów – w zależności od dokonań. Tak samo jest z Bhagawanem!
Rozumiecie, to sprawa ogólna. On jednak pragnął, żebym to sobie uświadomiła. Zamiast zawołać mnie i bezpośrednio kazać mi regularnie coś robić, przytoczył przypadek tego dżentelmena. To wszystko. Powiedziałam mojej siostrze, że to nauka dla nas wszystkich.
Przypuśćmy, że guru każe ci czytać Bhagawad Gitę, modlić się lub medytować. Nie możesz Mu odpowiedzieć: „Mam dzisiaj bardzo dużo pracy, nie będę czytać Bhagawad Gity.” Skoro nie masz czasu czytać Bhagawad Gity rano, to czytaj ją wieczorem. Bóg nie mówi: „Zrób to o tej porze” Jeśli to cię wynosi na wyższy poziom, to dlaczego tego nie robisz? To ci pomaga. Czy ludzie ci pomagają? Robienie zakupów i odwiedzanie znajomych nic ci nie pomoże.
Osobiste recepty od Boga
Swami mówi: „Błogosławię tym, którzy przestrzegają Moich instrukcji.” Ale każdemu z nas daje inne instrukcje! Na przykład, pragnęłam się modlić z dżapamalą[7] Swami powiedział: „Nie! Japamala nie jest dla ciebie. Rób tylko oddechy.” Lecz gdy moja siostra zwróciła się do Niego: „Swami, chciałabym modlić się z dżapamalą” odpowiedział: „Tak, możesz to robić!” Zabraniał mi się włączać w jakiekolwiek prace: „Nie ma potrzeby! Medytuj!”
W tamtych czasach nie było kucharzy i wyznawcy bardzo dużo czasu poświęcali na przygotowanie posiłków na święto Daśary, właściwie całe dnie. W czasie uroczystości Swami karmił setki biedaków. Pomagali Mu w tym wielbiciele z Madrasu i z Bangalore. Ponieważ nie mieliśmy kuchni, starsze kobiety, doskonale przygotowane na takie sytuacje, kopały na terenie aśramu rowy i paliły w nich drewno z lasu. Wyznawcy z Bangalore przywozili wielkie gary, w których gotowaliśmy pokarm dla setek ludzi. W ten sposób wszyscy się zaangażowali i pomagali w miarę możliwości. Wielbiciele po 50-ce doglądali przeważnie gotowania. Inni obierali warzywa, dostarczali przyprawy… I to wszystko w oślepiających promieniach słońca, bo nie było dachu!
Zdarzyło się, że przyjechałam do aśramu. Moja młodsza siostra już tu była. Swami nazywał ją Lilly! Podszedł do niej i powiedział: „Hej, Lilly! Idź pomóc matce Sawitri, gotuje posiłek dla biednych. Idź jej pomóc.” Byłam przy tym, stałam obok. Siostra spojrzała na Swamiego i zapytała: „Swami, a ona? Czy ona także może pójść ze mną i pomagać?” Odpowiedział: „Nie. Rani Maa będzie przebywała tylko tutaj.” Siostra nalegała: „Swami! Dlaczego zawsze każesz mi pracować a jej nie? Proszę, pozwól jej też pójść, Swami.” Swami odpowiedział na to: „Nie, nie poślę jej tam!” Zaskoczona tym oświadczeniem, zapytała: „Dlaczego?” Swami wyjaśnił: „Jesteś brahmaćarinią. Musisz pracować. Rani Maa jest grihasthą, panią domu, ma w nim mnóstwo pracy! Musi opiekować się dziećmi i mężem, i wszystkim. Przyjeżdża tutaj po doświadczenia duchowe, bo w domu nie może poświęcić na to wiele czasu. Tutaj chce medytować, rozwijać się duchowo. Tego oczekuje od Puttaparthi i ode Mnie. Dlatego Rani Maa pozostanie w tym pokoju i zajmie się medytacją.” Swami zadecydował za mnie i oświadczył: „Nie poślę jej tam!” Tak samo postępował, gdy pragnęłam coś robić. Chciałam pomagać. Ilekroć zaczynałam o tym mówić, Swami, nie wiem dlaczego, powtarzał: „Nie, to nie dla ciebie.”
Chciałabym teraz żebyście zrozumieli, że Swami jest bardzo specyficznym guru! Nie mówi: „Uwielbiaj Mnie nieustannie!” Cokolwiek robicie, czyńcie to jak służbę dla Pana. Swami nakazuje paniom domu: „Patrz na męża jak na Boga. Nie krzycz na dzieci. Nie denerwuj się, mów ze słodyczą. Cokolwiek by nie powiedziały, pamiętaj, że są Bogiem.” Taką wyznaczył nam sadhanę.
Rozmowy rodzinne
Kiedyś jednak Swami nakazał mi zupełnie coś przeciwnego. Zwykle cierpliwie znosiłam wszystko, co mój mąż miał do powiedzenia na temat Puttaparthi. Nie był przeciwny Babie, lecz nie rozumiał, dlaczego tak często Go odwiedzam. Kiedyś zawiózł mnie na stację i zapytał: „Kiedy zamierzasz wrócić?” Odpowiedziałam: „Nie wiem.” „Co to znaczy, nie wiem? Kto ma wiedzieć? Chyba masz jakiś plan?” „Przykro mi do ciebie tak mówić, ale nie zastanawiamy się nad wyjazdem z Puttaparthi. Decyduje o tym Swami.” Tak to wtedy wyglądało. Nie kupowaliśmy biletów z wyprzedzeniem. Gdybyśmy na przykład kupili bilety na 24-ego, Swami mógłby powiedzieć: „Wyjedźcie 1-go, w następnym miesiącu.” Kto miałby pójść i wycofać bilet? Powiedziałam więc mojemu mężowi: „Nie mogę niczego zaplanować, wszystko zależy od Swamiego! To On określa, kiedy mam wyjechać. Nie decyduję o tym.” Mój mąż rzekł: „Nie rozumiem, dlaczego taka jesteś?” „Swami jest naszym guru! Muszę Mu być posłuszna!”
Gdy po tej sprzeczce znalazłam się w Puttaparthi, Swami posłał po mnie. To, co się potem stało, stanowi kolejny dowód Jego wszechobecności. Rzekł: „Twój mąż - Subramanian - powiedział w samochodzie… a ty mu odpowiedziałaś …” i przytoczył całą naszą rozmowę! Rzekł: „Posłuchaj! Jesteś zbyt cicha! Najwyższy czas, żebyś zaczęła opowiadać Subramanianowi o życiu duchowym oraz o tym czym jest i czym nie jest dharma (prawość). Musisz mówić! Dlaczego milczysz?” Odparłam: „Swami, nie chcę żadnych dyskusji, nie lubię kłótni.” „Nie. Musisz rozpocząć wojnę o prawość.[8] Nie będziesz walczyła z powodów egoistycznych. Tu chodzi o twojego nauczyciela! Musisz mu powiedzieć, musisz mu wyjaśnić, bo nie wie – nie ma swojego guru. Więc nie siedź cicho. Kiedy chodzi o dharmę, proszę, mów. Twoje milczenie jest do pewnego stopnia egoistycznie, ponieważ nie chcesz się kłócić. Za wszelką cenę pragniesz zachować spokój! To niewłaściwe. Czego naucza Gita? Wojny o prawość! Nie pouczaj go. Informuj go, kiedy cię oskarża. Musisz mu powiedzieć, czym jest dharma! Nie rób wykładów. Ale ucz go, gdy cię atakuje!” Kilkakrotnie w życiu znalazłam się już w podobnej sytuacji, kiedyś nawet z teściową. Więc wkrótce po tym zaczęłam udzielać mojemu mężowi wyjaśnień. Nie wiedział dlaczego Swami pisze listy i dlaczego na nie odpowiadam! Pytał: „Co piszesz?” Nie miał najmniejszego pojęcia na czym polega związek pomiędzy Guru i Jego uczniem! Dlatego Swami polecił: „Musisz go nauczyć! To twój obowiązek! Nie robisz nic złego. Postępujesz właściwie. Gdybyś postępowała źle, to wtedy, oczywiście, musiałabyś zachować milczenie.”
Czuła opieka w Whitefield
Kiedy wyleczyłam się z tężca, pojechałam odwiedzić Swamiego w Chennai. Wtedy Baba długo rozmawiał z moim mężem o moich poprzednich wcieleniach (dżanma) oraz o Swojej podróży przez Andhra Pradesh. Powiedział mu nawet, że pewni ludzie chcieli Go zabić. Ukryli się w wierzchołkach drzew, aby Go zaatakować. „Ruszyłem w objazd… ci ludzie tam byli… siedzieli na gałęziach jak ptaki… nic się nie stało…” Powiedziawszy to podszedł do mnie i oświadczył: „Rani Maa, jesteś bardzo osłabiona po chorobie. Wybierz się do Whitefield i zostań tam ze Mną przez jakiś czas. Musisz się wzmocnić! Jeszcze nie wracaj, jedź do Whitefield i zostań ze Mną w aśramie Brindawan.” Postanowiłam to zrobić i wymieniłam nawet prawdopodobną datę. Zanim tam dotarłam, Swami poinformował wolontariuszki o moim przyjeździe i dał im następujące instrukcje: „Pewna osoba, Rani Maa, przyjedzie tutaj i usiądzie w tłumie. Musicie wyjść i zapytać: „Która z obecnych tu pań nazywa się Rani Maa? Swami prosi, żeby weszła do środka.”
Czy możecie w to uwierzyć? Swami czynił przygotowania! Więc wyszły i zapytały: „Która to Rani Maa?” Ja jednak jeszcze tam nie dotarłam. Przyjechałam trochę później! W międzyczasie panie z sevadal wróciły i oświadczyły Swamiemu: „Swami, sprawdziłyśmy. Rani Maa nie przyjechała.” Swami odparł: „Nie! Już jedzie. Wracajcie! Troszeczkę się spóźni. Idźcie i poszukajcie jej jeszcze raz.” Wysłał je z powrotem i wtedy już byłam na miejscu. Gdy dotarłam do aśramu, jedna z ochotniczek pytała w tłumie: „Czy jest tu ktoś o imieniu Rani Maa? Proszę, niech wstanie. Swami chce, żebyś bezzwłocznie się do Niego udała!” Poszłam więc za nią do Swamiego. Swami dał mi pokój. Ponieważ zabrałam ze sobą córkę, potrzebowałam zgody na jej pobyt. Dlatego zapytałam: „Swami, przywiozłam ze sobą córkę. Czy mam kazać jej wracać, czy też może tu ze mną zostać? Swami odparł: „Tak, możesz zatrzymać Sheelę przy sobie. Będzie pomocna. Możesz ją przyprowadzić.” Dopiero wtedy wprowadziłam córkę do środka, bo bez pozwolenia Swamiego, nikomu nie wolno wchodzić do budynku.
Idealny wielbiciel
Podczas tamtego pobytu Swami wszedł do mojego pokoju około 7:00 i polecił: „Chodź ze Mną.” Nasze mieszkanie mieściło się na parterze. Przypominało apartament – był tam salon, sypialnia, łazienka i balkon. Swami mieszkał na górze. Zszedł na dół, zobaczył, że moja córka śpi w drugim pokoju i nie chciał jej przeszkadzać. Zaprowadził mnie więc na balkon i zapytał: „Czego pragniesz?” Poproś, a dam ci to!” Zastanawiałam się, dlaczego Swami ponownie zadaje mi to pytanie! Odpowiedziałam: „Swami, pragnę zostać idealną wielbicielką.” „Czy wiesz, jak to zrobić?” „Nie, Swami. Ty mi powiedz, proszę, jak mam postępować.” Wtedy rzekł: „Posłuszeństwo. Kiedy przyjdziesz Mnie odwiedzić, jednego dnia przyjmę cię miło i będę z tobą rozmawiał. Następnym razem mogę zapytać: ‘Kto cię tu zapraszał? Odejdź, proszę.’ Mogę być bardzo uprzejmy albo bardzo szorstki! W obu sytuacjach musisz zachować się jednakowo. Nie dopuszczaj żadnej różnicy! W obu wypadkach zachowaj spokój. Nie reaguj. Kiedy jestem uprzejmy, jesteś szczęśliwa, gdy jestem nieuprzejmy, jesteś nieszczęśliwa! To nie jest cecha (lakszana) wyznawcy.” Potem dodał: „Jakiś czas temu, przyjeżdżałaś tutaj, do Whitefield, żeby uczyć kogoś badżanów. Czy tak?” Odparłam: „Tak, Swami.” Mieszkałam z siostrą w Bangalore i przyjeżdżałam do Whitefield, żeby nauczyć pewną panią z zagranicy kilku pieśni oddania. Kiedy Swami był w Whitefield, przebywała ona przy Nim w aśramie. Gdy udał się do Chennai, zapytała mnie, czy mogłabym ją uczyć. Zgodziłam się z radością i codziennie przyjeżdżałam do Whitefield, żeby spełnić swoją obietnicę. Trwało to aż do dnia, gdy Swami wrócił z Chennai. Wtedy powiedziała: „Swami wrócił! Dzisiaj są moje urodziny. Jestem taka szczęśliwa z Jego powrotu! Nie chcę dzisiaj śpiewać.” To oznaczało, że mam wracać do domu. Czując to, powiedziała: „Nie chcę cię w ten sposób odsyłać. Pójdę zapytać Swamiego, czy możesz tu wejść.” Bez pozwolenia Swamiego nikomu nie wolno było tam wchodzić. Więc poszła Go zapytać: „Swami, jest tu Rani Maa. Przyjeżdża regularnie i uczy mnie badżanów. Dzisiaj jednak nie chcę się uczyć. Pragnę być przy Tobie. Jednak, skoro przyjechała aż z Bangalore, to czy mogę poprosić ją, żeby weszła?” Swami odpowiedział: „Nie, odeślij ją z powrotem.” Nie spodziewając się takiej odpowiedzi, zadała kolejne pytanie: „Dlaczego, Swami? Dlaczego nie może wejść?” Chciała ze Swamim dyskutować! Obecna przy tym inna znajoma mi pani z zagranicy powiedziała: „Ona również jest Twoją wyznawczynią! Swami, dlaczego nie chcesz udzielić jej darszanu? Proszę, pozwól jej wejść!” Ale Swami trwał przy swoim. Odrzekł: „Nic z tego. Nie chcę tu Rani Maa! Powiedz jej, żeby odeszła!” Więc pani, którą uczyłam badżanów, wyszła do mnie bardzo zasmucona. Powiedziała: „Rani Maa, wracaj. Próbowałyśmy wytłumaczyć Swamiemu, że pragniemy, abyś weszła do środka, ale odmówił! Musisz wracać!” W drodze powrotnej zwykle wsiadałam do pociągu, a potem łapałam jakąś okazję, żeby dojechać do domu. Wtedy, siedząc w pociągu, myślałam: „Dlaczego Swami tak postąpił? Czy nie wie, co to miłość? Czy nie wie, co to uprzejmość? Swami nie powinien tak postępować. Bo cóżby stracił, gdyby udzielił mi darszanu? Byłabym taka szczęśliwa. Ale nie chciał. Jak mógł tak zrobić?” To były zaledwie myśli i nie zdradziłam ich nikomu, ponieważ podróżowałam sama. Zaraz potem pojawiły się kolejne: „Nie! Nie mogę wątpić w Swamiego. Przede wszystkim, jest moim Guru. Swami nas uczy, że nie wolno wątpić w Guru. Muszę zaakceptować wszystko co powie.” To mnie pocieszyło, ponieważ naprawdę nie rozumiałam, dlaczego Swami nie wpuścił mnie do środka.
Nie mogłam uwierzyć, że teraz, gdy wyznałam, że pragnę zostać idealną wyznawczynią, Swami przypomniał mi o tym! To było tyle miesięcy temu! „Przyjechałaś, a w drodze powrotnej, w pociągu, myślałaś sobie: ‘Jak Swami mógł mi to zrobić? Gdzie jest Jego miłość? Nie ma wcale miłości!’. Oto jak myślałaś w pociągu. To była twoja pierwsza myśl. Druga myśl była taka: ‘Och! On rozumie najlepiej! Wie co robi, jak mogę to podważać?’ – ona cię pocieszyła. Ale brakowało ci zrozumienia! Pocieszyłaś się, nic nie rozumiejąc. I byłaś smutna. Dzisiaj przyszedłem ci powiedzieć, że pierwsza myśl była niepotrzebna. Druga myśl - ‘Swami wie wszystko’ - powinna znaleźć się na pierwszym miejscu. Pierwszą, pełną wątpliwości myśl o Mnie: ‘Dlaczego On to robi’, możesz wykreślić. Jesteś nikim, nie masz prawa kwestionować tego co robię. Idealny wyznawca nie ma wątpliwości. Myśl druga - ‘Swami wie wszystko’ - jest właściwa. Dzięki niej twoja praca dobiegła końca – jesteś idealną wyznawczynią! Zatem, żeby być idealną wyznawczynią, nie możesz kwestionować postępowania swojego Guru!”
Czy da się policzyć ziarnka piasku na plaży? To niewykonalne! Nigdy Go nie zrozumiemy, umysł nam w tym nie pomoże. On jest Objawieniem. Operowanie intelektem, logiką, pytaniami, lekturą czy ćwiczeniami duchowymi nie przyniesie spodziewanych efektów. Pan sam przed nami staje, gdy budzimy w Nim zadowolenie i szczęśliwość! To tłumaczy dlaczego tylu wyznawców, przyjeżdżających tu przez wiele lat, nagle Go opuściło. Byli to bardzo wykształceni ludzie, zajmujący wysoką pozycję w społeczeństwie. Ale nie rozumieli Swamiego! Swami nieustannie mówi w Swoich dyskursach i podczas rozmów: „Nie próbujcie Mnie zrozumieć! To niepotrzebny i bezowocny trud!” Pamiętam przykład, jaki podał nam przed laty, pragnąc abyśmy zobaczyli, dlaczego tak się dzieje. Powiedział: „To jak liczenie ziaren piasku na plaży!” Nawet jeśli próbujemy i myślimy teraz, że jest On Najwyższą Istotą, Paramatmą, to pamiętajmy o tym, a nie później zapomnimy i zrobimy wiele rzeczy sprzecznych z Jego naukami. W ten sposób zawodzimy Go jako Paramatmę! W tym przypadku, Swami właśnie to chciał podkreślić.
„Nie jestem ważny. Ważne są moje nauki.” – Baba
Moja córka zadała raz Swamiemu pytanie: „Swami, jesteś taki dobry dla naszej rodziny, pragniemy na zawsze zachować Twą łaskę. Co mamy robić?” Swami bardzo często zapraszał nas na interview, przychodził do naszych pokojów i rozmawiał z nami. To było niezwykłe. Więc, kiedy moja córka zapytała: „Swami, sposób w jaki nas traktujesz… czy zawsze będziemy otrzymywać taką łaskę?” Swami odpowiedział: „Widzisz, przyjeżdżając do Puttaparthi nie otrzymujesz łaski, nie otrzymujesz jej także na darszanie. Jeśli jednak będziesz trzymała się Moich nauk, otrzymasz pełną łaskę (sampurna kripę). Trzymaj się Moich nauk, nie Mnie!”
Co się dzieje, gdy się Go trzymamy? Pragniemy Nim zawładnąć! ‘Swami musi na mnie spojrzeć!’ Tak to próbujemy osiągnąć. Nie możesz Mu mówić, co ma robić! Swami twierdzi: „Nie jestem ważny. Ważne są Moje nauki.” Powiedział to wszystko mojej córce podczas tamtej rozmowy. W czasie innej, zwrócił się do nas tak: „Jeśli przyjazd do Puttaparthi przynosi wam natchnienie, przyjeżdżajcie. Jeśli się denerwujecie, jeśli nie otrzymujecie inspiracji, nie przyjeżdżajcie! Ponieważ ta droga wymaga nieustannego natchnienia.”
Jak mówi Znawca Sadhany, gdy jesteśmy smutni, zniechęceni i przygnębieni, nie możemy dać z siebie tego co najlepsze. „Przez cały czas musicie być wypełnieni pragnieniem działania z uczuciem radości i szczęścia. Do tego potrzebna jest wam inspiracja. Kiedy na was spływa, czujecie się wspaniale. Jest wam zawsze bardzo potrzeba.” Jednak nie powinniście się zastanawiać: „Co pomyślą ludzie, jeśli tego nie zrobię”. To nie jest najważniejsze. Musicie zapytać siebie: „Czy mam natchnienie, żeby jechać?” Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, nie przyjeżdżajcie!
Szukanie wszechobecności Sai
Podczas innego interview w Prashanti Nilayam, zapytałam: „Swami, w Chennai nie wykonuję żadnej pracy dla Sathya Sai Seva Samithi. To dobrze, czy źle? Czy jako Twoja wyznawczyni powinnam tam pójść i ofiarować im swoją pomoc?” Odrzekł: „Sathya Sai! Sathya Sai! Nie rozumiesz mnie, Rani Maa! Nie jestem tylko Sathya Sai! Cały świat jest Mną! Za każdym razem gdy wykonujesz dobrą pracę, dociera ona do Mnie. Najwyższy czas, żebyś zdała sobie z tego sprawę! Dlaczego ograniczasz Mnie do Sathya Sai? Jeśli nie czujesz potrzeby przyjeżdżania tutaj, to nie przyjeżdżaj! Bądź tam, gdzie pragniesz być. Ale dobrze wykonuj swoją pracę. Nie ma najmniejszego znaczenia gdzie jesteś i dla kogo dobrze pracujesz – dla Ramy. Kriszny, czy dla kogokolwiek innego! I tak trafia ona tylko do Mnie!”
Tak, to są bardzo głębokie sprawy! Ludzie ograniczają Go do fizycznego ciała, co właśnie próbuje zmienić. Rozumiecie, to dlatego jesteśmy rozczarowani, gdy z nami nie rozmawia. On uważa, że mądrym człowiekiem jest ten, kto rozumie, że Swami jest Wewnętrznym Mieszkańcem, Antarajami. Twierdzi: „Ja słucham! Nie wierzycie w to?” Chociaż nie słyszycie, aby wam odpowiadał, to On, Antarajami, i tak słyszy! W książce ‘Sai Darszan’ stwierdza, że kiedy jesteśmy na Niego gotowi, On przemawia do nas z wnętrza. Jest to doświadczenie wielu wyznawców. Sami musicie wznieść się taki poziom świadomości. „Naśladujcie Mnie bez zastrzeżeń. Bądźcie przez cały czas świadomi, że jestem obecny wszędzie i nikogo nie rańcie. Jeśli pamiętacie o Mojej obecności, zaczynam przez was pracować i skłaniam was do robienia właściwych rzeczy.”
Na przykład kiedy czuję, że chcę być dla kogoś niegrzeczna, albo jeśli nie mam racji, zanim faktycznie coś zrobię, powiem sobie: „Nie! Pilnuj swojego nosa! Nic nie mów, siedź cicho!” To przyjdzie, jeśli nieustannie praktykujemy nauki Swamiego. Nie od razu jako odruch spontaniczny, ale praktyka sprawi, że tak się stanie. Musi! To boskie prawo!
Swami wyjaśnia: „Im bardziej zbliżysz się do Mnie, tym bardziej oddalę się od ciebie fizycznie!” To jeden z Jego znaków.
Baba mówi: „Kiedy jestem blisko ciebie duchem, fizycznie bardzo się od ciebie oddalam, ponieważ rozpoznałaś Moją prawdziwą naturę. Po to przyszedłem! Moim głównym zadaniem jest przebudzenie wewnętrznego Guru. Wewnętrzny Guru nie znajduje się poza tobą. Bierze początek w zewnętrznym Guru, lecz zewnętrzny Guru prowadzi cię do wewnętrznego Guru.”
Taki jest cel misji Swamiego! Bycie Guru. Jego obowiązkiem jest cię do Niego doprowadzić. W przeciwnym wypadku nie byłby prawdziwym Guru. Nie przyszedł tu po to, aby ci dawać rzeczy materialne. Stara się wyprowadzić cię ze świata. Daje ci wszystko, bo nie jesteś jeszcze gotowa na to, co rzeczywiście pragnie ci ofiarować. Z czasem wzbudza w tobie rozczarowanie. Kiedy się przesycisz światem, da ci różnego rodzaju doświadczenia a ty powiesz: „Och! Nie chcę tamtych rzeczy! Nic mi nie dają.” Na pewno doprowadzi cię do takiego stanu umysłowego. Postawi cię przed trudnościami i przestaniesz lubić świat. Pomyślisz: „Będzie lepiej, jak porzucę całe to ziemskie życie (samsarę)!” To jeden z bezpośrednich sposobów nauczania mądrości! „Świat nie może dać nam niczego! Jedynie smutki, problemy i rozczarowania! Dlaczego chcę tu być?” Takie myśli przyjdą z wewnątrz. Swami da nam wszystko, o co prosimy, lecz pamiętajmy, że świat nie przyniesie nam spokoju. Jeśli się z tym nie zgadzamy, jesteśmy ignorantami. Wiedza, że świat nie może dać nam spokoju, stanowi mądrość.
Wystarczy, żebyście to zrozumieli. Wtedy zaczniecie nad tym pracować. Swami powiedział kiedyś do nas: „Nie powinniście dużo czytać! Czytajcie to, co was inspiruje.” Zabronił nam czytać zbyt wiele. „Różni autorzy jedynie pomieszają wam w głowach wprowadzanymi przez siebie sprzecznościami. Wielkie dyskusje filozoficzne i intelektualne są bezużyteczne. Jeśli chcecie czytać, czytajcie o świętych – o jakichkolwiek świętych: chrześcijańskich, muzułmańskich lub indyjskich. Przebyli tę ścieżkę, osiągnęli cel drogi duchowej. Ich droga jest bardzo czysta. Poznali zasadzki i przeszkody. Ich żywoty wskażą wam wszelkie problemy oraz wyjaśnią, w jaki sposób stali się ostatecznie dobrymi przykładami.”
Kiedyś przychodziłam na darszan raz w tygodniu, lecz teraz chodzę dwa razy w miesiącu. W tym wypadku Swami powiedział: „To wystarczy! Przyjdź, przyjmij Moje błogosławieństwo, Moją aurę. Zanurz się w sobie. Powiedz w myślach: „Swami, jesteś wszędzie! Jesteś w moim domu.” Wtedy odkryję przed tobą tę prawdę! Musisz to praktykować. Jeśli ograniczysz Mnie do tego pomieszczenia, do tego lub do tamtego miejsca – chociażby do sali bhadżanowej – pojawię się i będziesz szczęśliwa. Jednak ograniczyłaś Mnie i nie będziesz w stanie doświadczyć Mojego Wszechobecnego Ducha, Parabrahmy.”
Zatem kiedy Swami nieustannie nas prowadzi, musimy praktykować jak najwięcej. Odkryłam jednak, że ta ścieżka jest trudna i czeka nas długa droga.
Ciąg dalszy nastąpi...
z http://media.radiosai.org/Journals/Vol_06/01MAY08/14-h2h_special.htm maj-2008 tłum. J.C.
powrót do spisu treści numeru 45 - styczeń-luty-marzec 2009
[4] Tak nazywają się bramini z Tamil Nadu. Są oni wyznawcami filozofii adwajty głoszonej przez Adi Śankarę.
[5] Prarabhda - zgromadzone zasługi
[6] Brahmaczarin – „ten, który studiuje Boga” – imię nadawane młodym wyznawcom hinduizmu, którzy przeszli inicjację dwidży, podwójnych narodzin, kształcą się pod kierownictwem guru i przestrzegają czystości. Jest to pierwszy etap w życiu bramina.
[7] Modlitwa z dżapamalą - intonowanie boskiego imienia na różańcu.
[8] Wojna o prawość – dharma juddha