Organizacja
Sathya Sai zaprosiła do Polski koordynatora krajów rosyjsko-języcznych
Organizacji Sai Walerego Woszynina z Rosji. Walery jest z wykształcenia
inżynierem, ukończył Instytut Mechaniki Kosmicznej. Jako miejsce spotkania z
nim nasza koordynator - Majka Quoos - obrała Gdynię, ponieważ mieszka tu Janusz
Szeluga - wybrany na koordynatora akcji „Sai służba bez granic” z ramienia
Organizacji Sathya Sai. Edmund Hulsz zawsze bezinteresownie udostępnia nam
ogromne pomieszczenie (130m2) na strychu swojego domu, nazywając je
centrum Sai. Mieliśmy tam dogodne warunki do przeprowadzenia tego spotkania, na
które przybyło dużo gości ze wszystkich stron Polski (z Warszawy, Łodzi,
Częstochowy, Katowic, Sosnowca, Elbląga, z okolic Suwałk, z Gdańska, Sopotu i
Gdyni). W spotkaniu wzięła również udział większa część członków Komitetu
Koordynacyjnego Organizacji Sai. W sumie było nas 50 osób. Walery rozpoczął
swoją wypowiedź od informacji Rity Bruce, autorki książek o Sai, z jej
ostatniego interview ze Swamim, na którym zapytała Babę, kiedy nastąpi
przemiana na świecie. Swami odpowiedział, że stanie się to w ciągu jednej
sekundy. Obecnie zaczyna się okres przemian. Nadchodzący rok 2005 nie ma być
łatwy, ma być nawet trudniejszy od poprzedniego. Wiele krajów rozpoczyna akcje
humanitarne z okazji 80-tych urodzin Swamiego, które będą obchodzone cały rok
począwszy od 23 listopada 2005 do 23 listopada 2006. Walery zorganizował do tej
pory 8 międzynarodowych obozów medycznych na wiejskich terenach Rosji, które
trwały tydzień i 30 obozów na mniejszą skalę, też na terenie Rosji, zwykle trzydniowych.
Swoją
wypowiedź Walery rozpoczął stwierdzeniem, że jesteśmy bardzo szczęśliwi,
ponieważ na ziemi żyje 6 miliardów ludzi, a my mamy szczęście znać Satha Sai i
mamy możliwość brać udział w Jego misji. Każdy Purna-awatar przychodząc na
ziemię na przestrzeni wieków, miał ze sobą Swoją drużynę. Pierwszy raz w
historii Awatar Sai pozwolił, by utworzyć Organizację Jego imienia. Będąc
członkami tej Organizacji mamy ten zaszczyt, że jesteśmy członkami Jego drużyny.
W roku 1998 po raz pierwszy miałamiejsce światowa konferencja Organizacji Sathya Sai w Prasanthi Nilayam.
Swami powiedział wtedy, że niedługo cały świat będzie Organizacją Sathya Sai.
Mamy szczęście iść drogą, którą pokazał nam Baba. Możemy być jednością, mimo,
że pochodzimy z różnych warstw społecznych, mamy różne zainteresowania,
jesteśmy różnych wyznań itp. Organizacja skupia 150 krajów na całym świecie.
Kiedy przyjeżdżamy do Prasanthi Nilayam, czujemy się wszyscy jak bracia i
siostry. W biologicznych rodzinach zdarzają się kłótnie, ale w rodzinach Sai
zwykle to nie występuje. Swami powiedział, że jeszcze za życia tego Awatara (za
Jego życia) wszyscy będą jednością i będzie pokój na ziemi. Módlmy się, by Pan
dał nam możliwość dożyć do tego czasu. Walery stwierdził, że dużo zależy od nas
samych, od naszej działalności. Baba powiedział, że niezależnie czy będziemy
coś robić, czy nie, to On Swoją misję wypełni. Jako członkowie Organizacji
Sathya Sai jesteśmy obdarzeni przychylnością Swamiego. Na świecie Organizacja
istnieje od40 lat. W krajach rosyjsko-języcznych
zarejestrowano Organizację 12-go grudnia 1992 roku. Jest to stosunkowo niedawno
i dlatego Rosjanie starają się szybko rozwijać, by nadrobić stracony czas.
Przez pierwsze lata odbywały się spotkania członków Organizacji i wszyscy byli
pełni entuzjazmu. Energia wprost się z nich wylewała. Początki były bardzo
interesujące. Wkrótce jednak zrozumieli, że to nie na entuzjazmie ma polegać
praca Organizacji, ale na pracach w grupach. Wkrótce w innych krajach
rosyjsko-języcznych poza Rosją zaczęły powstawać centra Sai, m.in. na Ukrainie,
Litwie, w Gruzji, Kazachstanie… W lipcu w roku 1992 w Petersburgu, po raz
pierwszy w Rosji odbył się kurs pierwszego stopnia Wychowania w Wartościach Ludzkich
prowadzony przez nauczycieli z Instytutu ESSE (ang. European Sathya Sai Educare) w Dani. Wykładowcami byli Thornbjörn
Meyer i jego „drużyna”. Od tego czasu rozpoczęła się praca planowa. Zaczęto
przeprowadzać regularne kółka studyjne. Stopniowo uczestnicy spotkań zaczęli
rozumieć o co chodzi w pracy Organizacji i co ona daje. Stopień czwarty kursu
WWL odbył się po dziewięciu latach w 2002 roku. Początkowo pierwszy stopień
zaczynało 32 osoby. Kolejnego roku stale ich przybywało. Stopnie IVa, IVb, IVc
i dalsze, są bardzo ważne dla członków Organizacji. Wszystkie kursy czwartego
stopnia są wstępem do dalszej nauki. Walery stwierdził, że jesteśmy na ziemi,
by uczyć się na uniwersytecie duchowym. Całe nasze życie to nauka. Pan daje nam
lekcje każdego dnia, każdej minuty. Nigdy nie wiemy kiedy nastąpi czas
egzaminu. Każda sytuacja, która nas spotyka może być dla nas egzaminem. Poprzez
to, że jesteśmy członkami Organizacji, wiemy, że trudności są dla nas lekcjami.
Należy być wdzięcznym Bogu za te okoliczności. Przyszliśmy na ziemię nie po to,
by odpoczywać, ale pracować. Pracując w grupach zrozumieliśmy to - ciągnął
dalej Walery. Praca w grupach Sai w różnych kierunkach i to wszystko co się
później dzieje, jest to integralna joga. W Organizacji wyróżnia się trzy
kierunki pracy: duchową, nauczania i służebną. Trudno te dziedziny rozdzielić,
ponieważ stanowią integralną całość. Trzeba dokładać starań, by można było pracować
we wszystkich trzech. Bardzo ważna jest praca z dziećmi - Balwikas. Służenie jest bardzo ważne, ponieważ Swami mówi: „Ręce,
które pomagają są świętsze od ust, które się modlą”. Nie wszyscy w grupach i
ośrodkach Sai pojęli znaczenie służby. W Rosji na początku w grupach Sai był
ogromny entuzjazm, ale później ludzie przestali przychodzić i wynajdowali dużo
usprawiedliwień swojej nieobecności. Walery próbował tłumaczyć ludziom co to
jest sewa - bezinteresowna służba i tak, w 1998 roku, zorganizował pierwszy obóz
medyczny. Stało się to za sprawą dr Upadhayi[1] - hinduskiego
okulisty z Londynu. Dr Upadhaya zorganizował już 120 obozów medycznych na całej
kuli ziemskiej. Po jednym z takich obozów pojechał do Prasanthi Nilayam i
został poproszony na interview. Wówczas Swami powiedział do niego: „trzeba
przeprowadzić obóz medyczny w Rosji”. Walery razem z dr Upadhayą zorganizowali
go. Pierwszy taki obóz miał miejsce pod Petersburgiem. Rosjanie nie mieli w tej
dziedzinie doświadczenia. Na początku delegaci z Organizacji poszli do władz
lokalnych prosząc, by wskazały im miejsce, gdzie taki obóz medyczny mógłby się
odbywać. Nikt ich nie rozumiał i dziwili się jak można tak pracować bez
zapłaty. Znaleźli się jednak ludzie, którzy im pomogli. Wyznaczyli dwa wiejskie
regiony do tej pracy. Walery powiedział, że woleli wybrać obszar, w którym
dominowały bardziej skomplikowane problemy. W przygotowaniach brał udział
lekarz specjalista od chorób płuc z Rosji. Wspólnie opracowali ankietę, z którą
przez 3 miesiące chodzili po domach i pomagali ją wypełniać. Brało w tym udział
wiele osób. Pytali o problemy zdrowotne, koncentrując się nie tylko na
występujących już chorobach ale i na istnieniu ryzyka wystąpienia chorób. Praca
z ankietą pochłonęła dużo czasu i energii. Później wszystkie dane zostały
wprowadzone do komputera. Każdy chory i zagrożony chorobą otrzymał zaproszenie
na badanie w miejscowym ośrodku zdrowia. Miejscowe władze zgodziły się, by
lekarze z Organizacji Sathya Sai przyjmowali tam pacjentów. Był to czteropiętrowy
budynek. Każdy chory otrzymywał bezpłatne lekarstwa. Dr Upadhaya zebrał wokół
siebie zespół 27-miu lekarzy z różnych krajów. W sumie pracująca drużyna
liczyła 160 osób. Do każdego lekarza przydzielony był tłumacz, pielęgniarka i
personel pomocniczy. Stworzono kartotekę pacjentów. Codziennie ośrodek zdrowia
był sprzątany. Działała specjalna apteka. Pracowała ekipa masażystów.
Przyjmowali okuliści, a optycy pomagali dobrać okulary. Ekipa kucharzy przyrządzała
posiłki dla pracujących. Pierwszy obóz trwał 7 dni i wyglądał zupełnie inaczej
niż następne. Drugi zorganizowano w sierpniu 1998 roku. Był to czas ogromnej
inflacji, kiedy rubel stracił trzykrotnie na wartości. Wszystkie ceny produktów
wzrosły o trzy razy. Obcokrajowcy nie mogli zrozumieć tych nowych realiów. Kiedy
na Zachodzie następuje podwyżka o 10% już są protesty, a co dopiero mówić o
300%-ej podwyżce cen towarów. Na szczęście tuż przed tym obozem zostały
zakupione leki. Inflacja była strasznym szokiem, zwłaszcza dla ludzi starszych.
Ich emerytura wynosiła od 15 do 20 dolarów. Nastąpiła bardzo trudna sytuacja.
Ludzie nie wiedzieli co robić, aby w tych warunkach przeżyć. Uczestnicy obozu
medycznego swoją miłością starali się pomóc im, aby mogli poradzić sobie z tą
trudną sytuacją. W późniejszym okresie sytuacja jeszcze się pogorszyła.
Następny obóz zorganizowano na Uralu - 150 km od Jekaterynburga. Były tam
kopalnie rudy miedzi i fabryka przerobu miedzi. Fabryka pracowała w 1/3 swoich
mocy przerobowych. Połowa kopalń była zamknięta. Zdecydowano się nie przeprowadzać
już ankiety, ponieważ większość ludzi choruje - około 80 - 90%, sami wiedzą co
im dolega, a miejscowi lekarze także służyli swoją radą. Górnicy opowiadali, że
pracowali na głębokości 2 km pod ziemią. W tych warunkach kiedy dostaje się tam
kropla wody, wytwarza się kwas siarkowy, który należy natychmiast wydobyć
napowierzchnię, ponieważ jest bardzo
szkodliwy. Nie zawsze jest to możliwe. Wynagrodzenie górników było rzędu 30-40
dolarów. Cały rok nie otrzymywali pensji i w czasie trwania obozu płacono im co
miesiąc za rok wstecz. W czerwcu 1999 roku otrzymywali zapłatę za czerwiec 1998
rok. Za rok 1997 nie otrzymali żadnej pensji. Mieli szczęście jeśli w rodzinie
był emeryt i mogli mieć jakieś pieniądze z jego emerytury. Górnicy nie mogli
dojechać do ośrodka zdrowia, ponieważ nie mieli pieniędzy na bilet autobusowy.
Jeśli było to możliwe pokonywali odległe trasy pieszo. Były to bardzo trudne
lata dla Rosjan. W roku 2000 Walery organizował obóz medyczny w miejscowości
Słamce koło Petersburga, która liczy około 30 tysięcy mieszkańców. W miejscowym
szpitalu przyjmowali lekarze ale i wyjeżdżali do chorych. Od roku 2000 bardzo
wielu chętnych zgłosiło się do pracy na takich obozach, dlatego rozszerzono
jego zakres o brygady remontowo - budowlane, które remontowały szpital i
przedszkole. Drużyna socjalna zbierała odzież, jedzenie i później je rozdawała.
Pomagano staruszkom i inwalidom. Wielką pomocą było piłowanie i narąbanie
drewna na całą zimę jako jedynego opału. Jakość budynków była bardzo zła.
Przede wszystkim trzeba było remontować dachy. Często osoba schorowana nie
naprawiała dachu przez 10 lat. Ekipy sprzątały, myły i naprawiały domy a
później je malowano. Dwie lub trzy, osoby naprawiały jeden dom w kilka dni.
Niektóre domy wymagały tylko uporządkowania obejścia. Wszystkie potrzebne
materiały i sprzęty były zakupione za pieniądze zebrane przez członków
Organizacji Sai. W czasie tych obozów przeprowadzano programy dla dzieci i wieczorne
koncerty, zwykle w domu kultury. W ciągu dnia wszyscy pracowali, by później
wspólnie śpiewać narodowe pieśni. W roku 2002, podczas obozu, do każdego lekarza
była długa kolejka, bo wszyscy pacjenci bali się, że nie uda im się zdążyć na
tę wizytę. Koncert został zorganizowany w poczekalni, ponieważ nikt nie chciał
odejść z kolejki. Wspólna muzyka rozluźniła napięcie oczekiwania i złagodziła
ból. Niektóre wsie były bardzo odległe a emeryci nie mieli pieniędzy na bilet autobusowy.
Czasem autobus nie kursował codziennie w dane miejsce lub jeździł tylko raz
dziennie. Takich ludzi podwożono do ośrodka zdrowia. Na ten obóz przyjechał
bardzo ceniony dentysta z Londynu - wielbiciel Sai. Zwykle w Londynie przyjmuje
on kilka pacjentów dziennie, natomiast podczas tego obozu przyjmował od 40 do
50. Razem z nim pracowali jeszcze dwaj dentyści z Rosji. Niektórzy pacjenci
tego obozu nigdy nie byli u dentysty. Stomatolog z Londynu przywiózł ze sobą
wszystkie niezbędne materiały. Wszyscy mieszkańcy miejsca przeprowadzania obozu
chcieli dostać się do dentysty. Czekali w długiej kolejce. W tej poczekalni
również zrobiono koncert. Niektórzy z pacjentów nie śpiewali 10 lat. Później
koncertowanie na korytarzach stało się zwyczajem. Jedna z wolontariuszek była
znaną solistką operową. W ciągu całego dnia sprzątała gabinety lekarskie i
korytarze. Wszyscy widzieli ją jak się krząta a później wieczorem byli bardzo
zaskoczeni, widząc jej profesjonalny występ operowy. Dla niektórych był to
szok.
Początkowo
ludzie podchodzili do wolontariuszy obozów medycznych z rezerwą, ponieważ
widzieli Murzyna, Hindusa i innych obcokrajowców. Kiedy przyjechaliśmy tu za
własne pieniądze - mówi Walery - kupiliśmy leki i okazywaliśmy ludziom wiele
miłości - ludzie płakali i mówili, że przybyła do nas armia aniołów, którą
wysłał sam Bóg. Mówili, że wszyscy o nich zapomnieli. Często ludzie ci czuli
się odrzuceni przez społeczeństwo. Nie mogli uwierzyć, że ktoś z nimi rozmawia,
interesuje się ich losem. Zawsze na zakończenie obozu odbywa się koncert, na
który przychodzą miejscowe władze, pracujący tam na co dzień lekarze i cała miejscowa
społeczność. Nikt nigdy nie mówi nikomu, że pracownicy obozu medycznego są
członkami Organizacji Sathya Sai. Walery mówił, że spodziewali się utrudnień ze
strony cerkwi, która jest wrogo ustosunkowana do Organizacji i dlatego
postanowili nie afiszować się z imieniem Sai. Zwykle na obozach otrzymują jako
miejsce swojego zakwaterowania domy dziecka lub internaty. Grupa kucharzy
pracuje od piątej rano do drugiej w nocy, ponieważ ludzie tak późno wracają z
prac i trzeba podać im posiłek. Wszystkie produkty żywnościowe zakupione są z
pieniędzy zebranych przez członków Organizacji między sobą. Nie robią oni
żadnych publicznych zbiórek. Zwykle całodzienne wyżywienie kosztuje dwa dolary.
Niektórzy członkowie Organizacji np. z Syberii, pokonywali dużą odległość i
jechali 6 dni pociągiem, by popracować na obozie trzy dni. Cały rok zbierali na
tę podróż pieniądze. Jeśli osoba jest bardzo biedna, wtedy Organizacja wspomaga
ten wyjazd. Na każdym obozie urządza się „pokój herbaciany”, gdzie każdy może
pójść na przerwę, napić się herbaty, kawy i coś przekąsić np. ciastko lub
kanapkę. Na drzwiach wszystkich gabinetów wywieszony jest zawsze grafik prac i
wiadomo kiedy jest czas na sprzątanie, wietrzenie, naprawy sprzętu, remonty
itp. „Pokój herbaciany” cały czas jest zajęty, ponieważ w czasie przerw każdy
może tam odpocząć. Wszystko jest dobrze zorganizowane. Kiedy lekarz ma przerwę
na herbatę, wówczas sprząta się i wietrzy gabinet. Duży szpital sprząta zwykle
5 osób.
Na
wieczorne koncerty ludzie przychodzą elegancko ubrani, panie w sukniach
wieczorowych a mężczyźni w garniturach. Ludzie dopraszali się, by obcokrajowcy
zaśpiewali również swoje narodowe pieśni. Wówczas zaczynają śpiewać bhadżany -
mówiąc, że to są właśnie ich piosenki narodowe. Na jednym koncercie pewna pacjentka
wyszła na scenę ze łzami w oczach i powiedziała, że wolontariusze to „przedstawiciele
nowej ery”. W takim małym miasteczku zmienia się zupełnie atmosfera. Bardzo
trudno wyleczyć człowieka w jeden dzień. Pozostaje jednak inny klimat w
okolicy, zmienia się cała wieś. Podstawową pracą obozów medycznych jest praca
lekarzy. Wszyscy uczestnicy obozu zdają sobie sprawę, że wykonują pracę
Swamiego. Wszystko odbywa się według reguł prawa miejscowego. Wszystkie zasady
pracy są idealnymi zasadami Organizacji Sai. Praca lekarza polega zwykle na
konsultacji. Lekarze wypisują recepty na bezpłatne leki, które później pacjenci
otrzymują z urządzonej apteki. Często lekarze z obozu pracowali razem z miejscowym
personelem medycznym. Zdarzało się, że delikatnie podpowiadali miejscowym jak i
co leczyć. Każdy obóz rozpoczynał się od przeprowadzenia małej konferencji
wspólnie z lekarzami wiejskimi z danej miejscowości. Na zakończenie obozu
również odbywała się konferencja, gdzie podsumowywano prace. Wszystkie dane z
obozu medycznego były później przepisywane do kartotek pacjentów w ich kartach
zdrowia. Na wizyty do lekarzy wyznacza się czas i rozdaje numerki z godziną. Im
dłużej Walery organizował tego typu obozy, tym więcej wymagań było stawianych
pracownikom. W obozach tych pracują tylko członkowie Organizacji Sathya Sai.
Jeśli brak jest jakiegoś specjalisty, wówczas jest on zapraszany do współpracy,
ale musi mieć rekomendacje lidera grupy lub ośrodka Sathya Sai. W ostatnim
obozie pracowało 200 członków Organizacji Sathya Sai. Każdy uczestnik musi
podpisać kartę, mówiącą o tym, że będzie przestrzegał reguł panujących na
obozie. Na pierwszym obozie było kilka przypadkowych osób, co nie było
korzystne. Lepiej jest zatrudnić mniejszą ilość osób, tak by jakość pracy była
najlepsza. Zdarzało się, że niektórzy odmawiali wykonania jakiejś czynności,
inni mieli problemy psychiczne. Jedna negatywna osoba może zepsuć atmosferę
całego obozu. Na pracownikach ciąży duża odpowiedzialność, ponieważ za nimi
stoi imię Sathya Sai.
Wszyscy
koordynatorzy regionalni w Rosji (jest ich 6) wypełniają listę członków
uwzględniając ich predyspozycje do pracy w obozie medycznym. Rekomendują
odpowiednie osoby i zarazem ponoszą za to odpowiedzialność. Chętnych do wzięcia
udziału w obozie jest zawsze dużo więcej niż potrzeba. Wszyscy wiedzą, że praca
ta jest wyrażeniem swojej miłości do Bhagawana Sathya Sai. Każdy obóz medyczny
ma swój odmienny aspekt duchowy. Każdy widzi go z innej perspektywy. Na każdym
obozie zdarzają się cuda, niezwykłe doświadczenia… Zwykle obóz trwa tydzień.
Żadne praktyki duchowe nie potrafią wznieść tak wysoko, jak udział w obozie,
poprzez to, co się tam przeżywa i jakiej miłości się tam doświadcza. Można
porównać tydzień pracy na obozie do roku praktyk duchowych w normalnych warunkach.
Wiele osób pracuje bardzo ciężko od rana do wieczora. Wykonują oni pracę dla
Boga. Nikt nikogo nie musi sprawdzać, sprzątać po nim i pilnować go. Wszyscy
twierdzą, że doświadczają uczucia szczęśliwości - anandy. Jeśli ktoś uczestniczy po raz pierwszy w obozie, to czeka,
aby ponownie wziąć w nim udział za rok.
Dr
Upadhaya pracował przez 15 lat u Matki Teresy. Zorganizował już 200 obozów
medycznych. Jest on bardzo interesującym mówcą. Zna tysiące wspaniałych
historii. Jest to niezwykły człowiek. Urodził się w Indiach w miejscowości
Bhopal. Była tam kiedyś amerykańska fabryka, w której miała miejsce katastrofa.
Zginęło wtedy dużo ludzi. Swami wysłał dr Upadhayę do Shirdi, w Bhopal, które
jest położone blisko Bhopal - jego miejsca urodzenia. Kiedy zakończył się
pierwszy obóz medyczny w Shirdi, wydarzyła się katastrofa. Każdy widział swoją
obecność w pobliżu jako palec boży. Wszyscy z obozu medycznego zaraz pojechali
na miejsce katastrofy. Po tej katastrofie miejscowi lekarze natychmiast uciekli
z miejsca zniszczeń. Na szczęście lekarze zOrganizacji Sai byli w pobliżu i zdążyli z pomocą. W wyniku obrażeń
ludzie ślepli, ale można było ich uratować. Część załogi obozu zajmowała się
wyszukiwaniem i kremacją zwłok. Od tego czasu w grudniu każdego roku prowadzi
się w tej miejscowości obozymedyczne.
Wszyscy
z rosyjskiej Organizacji Sai są bardzo zadowoleni mogąc pracować z dr Upadhayą.
Oprócz dużych, o międzynarodowej obsadzie obozów prowadzone są również mniejsze
obozy trzydniowe. Takich obozów Rosjanie zorganizowali już 200. W Petersburgu
były takie obozy w kwietniu i w październiku 2004 roku. Najbliższy obóz tego
typu będzie w sierpniu i będzie w nim uczestniczyć 60 osób. Wyjadą w piątek
wieczorem i dwa dni zajmie im podróż. Dostaną małe ambulatoria do pracy. W
miejscowościach, gdzie były już obozy jest im łatwiej. W nowych, starają się
pokonywać trudności z miłością. Przeprowadzają też remonty. Najpierw otrzymują
listę potrzeb, zwykle są to prace porządkowe u inwalidów. Jeśli jest to
możliwe, podczas małych obozów również organizuje się koncerty. Prowadzone są
wykłady. Każdy lekarz z Organizacji Sai może przekazać dużo informacji. Mówi
się o profilaktyce, odżywianiu, higienie, zdrowym trybie życia, o kryzysach w
chorobie i o wszystkim co jest bardzo ważne. Za władzy radzieckiej takie uświadamianie
miało miejsce, teraz jest z tym znacznie gorzej. Na takich wykładach mówi się
jeszcze o wierze w Boga, o miłości, wybaczaniu itp. Nikt nie mówi nic o Swamim,
jednak Jego nauki są cały czas przekazywane i praktykowane. Kiedy pacjenci
słyszą wszystkie te prawdy z ust lekarzy, biorą je bardzo poważnie do serca.
Organizacja Sai w Rosji planuje wydać broszurki na tematy poruszane w
wykładach. Będą tam rady jak zdrowo żyć. Książeczki te mają być rozdawane
bezpłatnie.
Na
obozach małych i dużych pracują następujące podgrupy: medyczna, remontowa,
zaopatrzenia i żywości, transportowa i kierownictwo (rejestracja, organizacja
czasu pracy itp.). Czasem władze lokalne wypożyczają autobus do przewozu
pacjentów. Wówczas Organizacja płaci za benzynę i opłaca kierowcę. Na małym
obozie czasem wystarczają trzy samochody. Każdy lekarz pracujący na obozie
medycznym musi mieć kopię swojego dyplomu, zaświadczenie o specjalizacji,
ponieważ wykonuje bardzo odpowiedzialną pracę z ludźmi chorymi. Na Zachodzie
jedna pomyłka lekarza kosztuje go całą karierę zawodową. Na obozach medycznych
nie było jeszcze pomyłek. Na ostatnim obozie telefony komórkowe, które po raz
pierwszy mieli wszyscy, były dużym ułatwieniem w pracy personelu. Dobra koordynacja
jest bardzo ważna w pracy obozu. Każdego dnia rano po śniadaniu jest odprawa.
Przeważnie w pracy przestrzega się skrupulatności, aż do przesady, ale to się
opłaca, ponieważ jest to duża odpowiedzialność. Po każdym obozie dokonuje się
podsumowania i analizuje błędy.
Obecnie
w Rosji urzędnicy bardzo kradną. Nie starcza pieniędzy na opiekę medyczną, dla
wojska i na edukację. Małe pensje dostają szczególnie nauczyciele i lekarze.
Lekarstwa są bardzo drogie. Do niedawna emeryci mieli ulgi przy kupowaniu
leków, lecz je zniesiono. Lekarzy jest bardzo dużo. Często pracują nie w swoich
specjalnościach. Na wsiach często nie ma lekarzy. Większość lekarzy nie wierzy
w Boga. Niektórzy chodzą do cerkwi. Wykonują swoją pracę, by wyciągnąć od ludzi
pieniądze i ulegają upodleniu. Jeśli nie dostaną pieniędzy, to nie wykonają
swojej pracy. Zdarzają się jednak lekarze, którzy pracują z całego serca
wykonując swoje powołanie. Obozy medyczne są bardzo dobrą szkołą dla
wszystkich. Lekarze z Organizacji Sai leczą za darmo i przepisują leki
bezpłatne. Zdarza się, że miejscowi lekarze są niezadowoleni, ponieważ odzywa
się w nich sumienie, wówczas bywa, że są nastawieni agresywnie, jednak dociera
do nich w końcu to, że inni wszystko oddali i teraz pracują charytatywnie. Bardzo
ważne jest, by nawiązać z nimi przyjazny kontakt. Dr Upadhaya mówi: „Nie
przyjechaliśmy uczyć was, ale uczyć się sami.” Na Zachodzie gabinety lekarskie
są bardzo dobrze wyposażone w urządzenia specjalistyczne. Powszechnie panuje
wąska specjalizacja. W Rosji na obozach medycznych nie ma tak dobrego
wyposażenia, ale za to jest więcej serca. Na obozie bardzo ważne jest, by
współpracować a nie podsycać konflikty. Należy delikatnie zwracać uwagę. Zwykle
przeprowadza się remonty ośrodków zdrowia lub szpitali, w których w tym czasie
przyjmuje się też pacjentów. Nie dość, że lekarze przyjeżdżają leczyć, to
jeszcze ośrodek zostaje wyremontowany.
PYTANIA Z SALI DO WALEREGO:
Pytanie: Jak się przedstawia grupa osób, która organizuje
obóz?
Odpowiedź: Na pierwszym obozie mówiliśmy, że jesteśmy
grupą osób, która chce pomagać charytatywnie. Przed drugim obozem założyliśmy
fundację z ramienia Organizacji Sathya Sai o nazwie „Służenie”. Od kiedy
istnieje ta fundacja jest mniej kłopotów. Fundacja nie zbiera pieniędzy od
ludzi, ale członkowie Organizacji dają drobne datki. Swami powiedział, że tam
gdzie są pieniądze, tam Mnie nie ma. Ważną zasadą obozów jest liczenie na swoje
własne siły, środki finansowe i zawodowe. Lepiej zrobić coś mniejszego ale
lepszej jakości. Ważna jest czystość serc i chęć niesienia pomocy. Wśród
członków Organizacji są ludzie bogaci, którzy sponsorują obozy medyczne. Na spotkaniach
grup jest wydzielona skarbonka, do której wrzuca się datki przez cały rok na
cel obozów medycznych. Pieniądze nie pochodzą od instytucji. Przy opiece
Swamiego zawsze jest wystarczająca ilość pieniędzy. Rok wcześniej tworzy się
plan dotyczący przyszłego obozu. Z góry wiadomo gdzie się on odbędzie. Cała
Rosja liczy 1000 członków Organizacji Sathya Sai. Na finansowanie obozów
przyjmuje się też pieniądze od osób zaprzyjaźnionych. Nikt nie prosi o pieniądze,
tylko kto chce, ten daje do skarbonki.
Pytanie: Czy mówiąc o swoich akcjach nie mówicie o
Swamim, np. wewnątrz Organizacji?
Odpowiedź: Mieliśmy specyficzną sytuację. Wiemy, że w
Rosji jest 5 mln. bezdomnych sierot. Koło Petersburga jest dom dziecka, w
którym pomagają członkowie Organizacji. Personelowi tego domu są oni dobrze
znani. Cerkiew wystąpiła z pismem do tegoż domu dziecka nazywając ich sektą,
która się tam zadomowiła. W innym domu małego dziecka przebywają dzieci w wieku
od roku do czterech lat. Do tegoż domu poszła pewna wielbicielka Sai z
propozycją, że pomoże. Z czasem została zaakceptowana. Później pojawiła się ze
swoją koleżanką. Obie wykonywały prace gospodarcze. Po pewnym czasie wszyscy z
grupy Sai zaczęli tam chodzić, pracowali w ogrodzie i przy innych czynnościach
gospodarczych. Dyrektorka tego domu dziecka jest wyznania ortodoksyjnie
prawosławnego. Wszyscy członkowie grupy Sai przeszli etapy pracy od gospodarczych
do pracy z dziećmi. Obecnie urządzają teatrzyk kukiełkowy dla dzieci. Czy
dyrektorka się zmieniła? Nie. Ona woli po prostu nie wiedzieć. My nie chcemy
eksponować imienia Sathya Sai. W innym domu dziecka działaliśmy oficjalnie i
nawet mieliśmy w nim zdjęcie Sai Baby. Miejscowy pop oficjalnie ogłosił, że w
tym domu dziecka rozprzestrzenia się sekta. Wezwano dyrektorkę a ona
opowiedziała, co zrobiliśmy. Pozwolono nam zostać i pomagać. Zimą wszystkie
dzieci chorowały. Z Moskwy przywieźliśmy im owoce, warzywa i witaminy. Gdy
dzieci zaczęły to dostawać, przestały chorować. Grupa Sai ma opracowany program
pracy z dziećmi. Organizujemy dla nich święta. Dyrektorka to wszystko właśnie
opowiedziała. Na to pop odpowiedział: „przepraszam, ale ja tego nie wiedziałem,
możecie dalej ich gościć”. Na pewno bywają różne sytuacje. W Rosji 90%
wielbicieli Sai to członkowie Organizacji Sathya Sai. Obecnie rozpoczyna się
praca z więźniami.
Pytanie: Czy na obozach stosuje się medycynę akademicką
czy też łączy się medycynę niekonwencjonalną?
Odpowiedź: Pośród lekarzy Rosji są absolwenci kursów
reiki, masaży i innych sposobów uzdrawiania. Oficjalnie o tym się nie wspomina.
Jeśli ktoś robi masaże staruszkom, to stosuje swoje dodatkowe techniki
uzdrawiania. Ci co łączą medycynę konwencjonalną z innymi technikami zazwyczaj
mają największą ilość pacjentów. Wśród członków Organizacji są osoby
przygotowujące leki wibroniką, które nazywane są homeopatią wibracyjną. W Rosji
wibronika jest zabroniona. Lekarz musi uzyskać zezwolenie, by ją praktykować.
Dużo osób stosuje homeopatię. Należy liczyć się z ogólnymi przepisami danego
regionu. Kuleczki, które są przygotowane metodą wibroniki, cieszą się dużą
popularnością. Często pacjenci otrzymując jakiekolwiek lekarstwo, tak wierzą w
nie, że następuje proces zdrowienia. Na jednym z obozów medycznych zdarzyło
się, że pozostała mała garstka kuleczek, która nie wyczerpywała się.
Pytanie: Jakie są efekty pracy obozów medycznych? Czy
podnosi się świadomość mieszkańców?
Odpowiedź: Staramy się podtrzymywać kontakty. W roku 1998
prowadziliśmy pierwszy obóz, podczas którego nawiązaliśmy ciepłe porozumienie z
mieszkańcami. Kiedy do nich przyjeżdżamy witają nas bardzo gorąco, jak kogoś z
rodziny. Później zrobiliśmy w tym regionie 7 małych obozów. 220 km od
Petersburga prowadziliśmy inny obóz medyczny. Przyjęliśmy 820 pacjentów,
niestety nie wszystkich, których zamierzaliśmy przyjąć. Witano się z nami jak z
krewnymi. Koniecznie chcemy rozdawać broszurki o zdrowym trybie życia. Czasem
dla pacjenta jest bardzo ważne, by dostał jakieś lekarstwo. Może to być
wibronika. Zdarzało się, że niektórzy ludzie prosili, by mogli pracować razem z
nami. Pytali kim jesteśmy. Mówiliśmy im, że naszą podstawą jest wiara w Boga,
praktyka duchowa, modlitwa. Zaczynając pracę w domu dziecka gromadzimy się na
modlitwie w korytarzu, by nikt nas nie słyszał, ponieważ dzieci mają
pootwierane okna. Przed każdą pracą bardzo ważna jest modlitwa.
Pytanie: Czy na obozach medycznych mówicie ludziom o
wegetarianizmie?
Odpowiedź: Zwykle lekarze radzą ludziom, by ograniczyli
spożywanie mięsa i ryb.
Pytanie: Jak wygląda praca z więźniami?
Odpowiedź: Kiedy pracowaliśmy na drugim obozie medycznym,
który odbywał się na Uralu, pewna kobieta pomagająca nam miała męża
prokuratora. Mąż ustalił z władzami, że dwa dni spędzimy w poprawczaku dla
nieletnich w wieku od 14 do 18 lat. Zostały tam przebadane wszystkie dzieci. W
tej placówce jest bardzo trudna sytuacja finansowa. Dzieci źle się odżywiają,
budynek jest niekorzystnie usytuowany. Młodzież uczy się zawodów
rzemieślniczych. Panuje tam bieda. Brak było nawet pieniędzy na zakup chleba w
miejscowej piekarni, a piekarnia nie chciała już wydawać pieczywa na kredyt.
Zaczęli więc sami wypiekać chleb. Dzieci przebywające w tym ośrodku po raz
pierwszy w życiu spały w pościeli. Zwykle są to dzieci z rodzin patologicznych.
W tym domu nie ma możliwości brania narkotyków. Dla tych dzieci lepiej jest być
w zakładzie niż w patologicznym domu rodzinnym lub na ulicy. To nie były łatwe
dzieci. Być może wyrosną z nich przestępcy. Odbywa się tam praca resocjalizacyjna,
ale nie według zasad Organizacji Sathya Sai. Mieliśmy u nich koncerty,
rozdawaliśmy książki m.in. biblie. Robiliśmy na drutach swetry, czapki i rękawiczki
i wysyłaliśmy im je pocztą. W rosyjskiej Organizacji są tacy ludzie, którzy
byli 20 lat w więzieniu, byli szefami mafii i zmienili się, są teraz razem z
nami. Głęboko wierzą w Boga.
Po sesji pytań i
odpowiedzi pracowaliśmy w kółkach studyjnych rozważając polskie realia przeprowadzania
obozów medycznych.
Podsumowując
wnioski z kółek studyjnych Walery powiedział, że nie przyjechał nas uczyć, ale
dzielić się z nami swoimi doświadczeniami. W Organizacji Sai chodzi o to, by
wspólnie służyć. Indywidualnie również jest to dozwolone. Swami nie bez powodu
stworzył Organizację, chcąc byśmy jako członkowie pomagali razem. Razem zawsze
jest łatwiej. Zanim podejmiemy się służenia w Organizacji - zapytajmy siebie
czemu to służy. Praca służebna w Organizacji służy głównie nam samym, naszemu
rozwojowi. Podejmując wyzwanie należy zapytać siebie czy ta działalność
rozwinie mnie duchowo czy nie. Jak właściwie zorganizować tę pracę, by ona
najwięcej nam dała. Jeśli jakaś służba nie daje nam satysfakcji, to lepiej
byśmy jej nie robili. Należy zadawać sobie takie pytania przed i po zakończeniu
pracy. Swami mówi nam, że nie powinniśmy pracować razem z innymi organizacjami.
Nie znamy ich celu ani struktury, planu działania i programu. Pracujmy
samodzielnie, nie współpracujmy z innymi. Ważna jest jakość a nie ilość!!!
Wszystko należy robić dla Boga. Jesteśmy armią Boga. Poszukajmy wśród nas
określonych osób, które mogą służyć swoimi umiejętnościami na obozach medycznych.
W Rosji na obozach wiele pracy mają fryzjerzy. Prawnik może udzielać porad
prawnych. Pomagajmy sobie wzajemnie. Zbierajmy ubrania i żywność i pomagajmy
sobie nawzajem. W każdej grupie i ośrodku Sai niech praca charytatywna będzie
podejmowana regularnie. Taka praca scala i rozwija. Sewa to bezinteresowna
pomoc miłością. Taka praca jest potrzebna nam samym. Poczujmy miłość Boga, to,
że możemy służyć innym. Zdarzają się nieporozumienia w grupach i ludzie, którzy
nie chcą nic robić. Jeśli zaczyna się pracować wspólnie, to łączy i problemy
idą na bok. W takich grupach odczuwa się atmosferę miłości. W grupie, w której
istnieje jakiś przysłowiowy „zadzior” ludzie niechętnie przychodzą na
spotkania. Tam gdzie jest pełno miłości, wszyscy bardzo chętnie przybywają, by
się spotykać i często nie mogą doczekać się następnego spotkania. Grupy i
ośrodki Sathya Sai to wspólna praca, edukacja i rozwój duchowy.
Następnie
Walery opowiadał nam o strukturze Organizacji Sathya Sai w Rosji i o jej pracy.
Mówił też o osobach, które jeszcze poszukują i odwiedzają inne ścieżki.
Sytuacje tę porównał do powiedzenia: „niepotrzebna jest świeczka, kiedy
wzejdzie słońce”.
Pytanie z sali: Prosimy o opowieści na temat interview.
Odpowiedź Walerego: Ostatnie moje interview miało miejsce
w 2001 roku. Zapytaliśmy wówczas Swamiego o prezydenta Putina. Baba
odpowiedział, że na ten czas jest to dobry prezydent. Mówił nam, że w Rosji
ludzie mają bardzo mało pieniędzy i są bardzo biedni, ale jeszcze gorzej było
za Stalina. Swami obiecał nam, że już bardzo szybko nastąpią w Rosji zmiany.
Nie wiemy tylko co to znaczy „szybko”. Gdy rzeka wpada do oceanu, na początku
ocean nie przyjmuje jej. Żeby mogła wlać się do oceanu musi sama wlać dużo
miłości. Niedługo na całym świecie będą zmiany. Ostatnio Rita i Robert Bruce
byli na interview u Baby. Rita pytała: „kiedy na świecie będzie pokój?” Swami
odpowiedział, że w 2007 roku. Rita drążyła dalej temat: „ale Swami, mnie chodzi
o to, kiedy nie będzie żadnych wojen”. Swami ponownie odpowiedział, że w 2007.
Rita westchnęła, że tak długo na to czekamy. Swami odpowiedział, że On czeka na
to o wiele dłużej. Według proroctw Mahometa w 2013 roku zakończy się proces
przemiany ziemi. Po obchodach 80-tych urodzin Swamiego nastąpią poważne zmiany.
Nastąpi zmiana świadomości światowej w ciągu paru sekund. Od 2007 do 2013
nastąpią gwałtowne przemiany, a teraz odbywa się proces przygotowawczy. Swami zapewnił,
że jeszcze za Jego życia świat się zmieni. Nie wiemy jak będzie to wyglądało.
Zmieniajmy sami siebie, by być gotowymi na wszelkie okoliczności. Stale należy
być czujnymi i działać w Organizacji Sai. Swami powiedział: „Ja was przygotowałem
do tej misji przez tysiące wcieleń”. Niezależnie czy weźmiemy udział w tej
misji ona się powiedzie, On ją wypełni. c.d.n. (część druga po kliknięciu)
[1]W ŚM Nr 6/2001 na stronach 20 – 25
przedstawiliśmy tekst pt. Transformacja lekarza, który jest oparty na wystąpieniu dr-a
Upadhayi na Interfaith Meeting w dniu
20 czerwca 1998r. – Redakcja