Specjalne rozważania prof. Venkataramana

na temat zdrowia Swamiego w Radiu Sai

źródło: http://media.radiosai.org/www/musings_on_Swami_health_02.html

7 kwietnia 2011 r. o godz. 23:55

     Z miłością, Sai Ram i pozdrowienia z Prasanthi Nilayam. Na pewno czytaliście już ostatnią informację o stanie zdrowia Swamiego (z 7.04.2011 r., z godziny 17:00). Oto ona:

     "Bhagawan nadal pozostaje podłączony do respiratora ułatwiającego oddychanie. Praca nerek jest wspomagana przez powolną dializę CRRT. Są pozytywne oznaki poprawy funkcjonowania nerek. Parametry życiowe są bliskie normy i są satysfakcjonujące. Dalej pozostaje na OIOM-ie, gdzie nie wolno wchodzić żadnym odwiedzającym. Zespół lekarzy opiekujących się Bhagawanem jest zadowolony z Jego reakcji na leczenie.

- Podpisano: Dr A. N. Safaja, dyrektor szpitala"

      Jak zwykle, dziś wieczorem poszedłem do szpitala, żeby porozmawiać z kilkoma osobami, także z tymi, którzy opiekują się Swamim. To, co usłyszałem, potwierdza wyżej podaną informację. Wszystko jest pod kontrolą, a stan zdrowia Swamiego poprawia się.

       Przy okazji chciałbym wspomnieć, że otrzymaliśmy wiele maili z całego świata i wynika z nich, że nie było nikogo, komu te rozważania nie przyniosłyby ulgi. Ponadto wszyscy wyrażali zadowolenie z tego, że mogli zobaczyć wideoklipy ze Swamim dającym wielbicielom cenne wskazówki. Chciałbym tu zwrócić szczególną uwagę na dwa punkty najdobitniej podkreślane przez Bhagawana.

       Po pierwsze, nikt nie ma prawa do rozprzestrzeniania plotek, a czynienie tego jest grzechem. Media robią to nagminnie. Smutne jest to, że wielu wielbicieli uważa przekazy mediów za prawdę i nieświadomie przyczynia się do rozprzestrzeniania kłamstw.

       Niektórzy są zdania, że powinniśmy ignorować media. Rzeczywiście, zwykle tak czynimy. Ale są sytuacje, w których nie możemy ignorować plotek, zwłaszcza gdy powodują one panikę poważnie zagrażając przestrzeganiu prawa i porządku.

       Puttaparthi nadal pozostało wioską, której mieszkańcy łatwo poddają się emocjom, ale nie można ich za to winić. Istotne jest to, że chociaż to obszar wiejski, każdy mieszkaniec jest przyklejony do telewizora, a posiadanie telefonu komórkowego jest powszechne. Tak więc gdy otrzymują niewłaściwe i tendencyjnie zafałszowane informacje, robi się gorąco. Przez ostatnie kilka dni cała flota wyposażonych w anteny satelitarne wozów transmisyjnych parkuje przed szpitalem, a dziennikarze polują na każdego przechodnia, aby tworzyć nowe wiadomości.

        Takie nieprawdziwe wiadomości szybko się rozchodzą, ludzie biorą je za prawdę, wpadają w panikę i wydzwaniają tu z całego świata. To wywołuje niepożądane napięcie, do czego przynajmniej wielbiciele nie powinni się przyczyniać. Można powiedzieć, że tego oczekuje się od wielbicieli, ale niestety - w tej kwestii cudów nie ma. I właśnie dlatego apelujemy do wszystkich o nierozprzestrzenianie fałszywych wiadomości, jak również zamieszczamy wideoklip, w którym Swami stanowczo nie pochwala rozprzestrzeniania niepotwierdzonych plotek.

        Po raz kolejny chciałbym zaznaczyć, że zwykle w sytuacji, gdy rozprzestrzeniane są negatywne informacje o Swamim, zachowujemy spokój i nie reagujemy. Ale tym razem dotyczy to zdrowia Swamiego i Jego hospitalizacji, a to nie są sprawy błahe, zatem w tych okolicznościach musimy działać inaczej. Po obiektywnym zbadaniu naszych raportów i audycji każdy zauważy, że główny nacisk, jak zawsze, kładziemy na to, co Swami nam mówił, i na duchowy aspekt tej całkowicie nowej dla nas sytuacji.

        Teraz pragnę przejść do tego, co chcielibyśmy dziś zaprezentować z naszego archiwum wideo. Zasadniczo są to fragmenty z dyskursu wygłoszonego przez Swamiego w Brindawanie w roku 2003.

       Ponieważ nie chciałbym przerywać Wam oglądania tego wideoklipu w trakcie, na wstępie pozwolę sobie przedstawić następujące uwagi:

       Po pierwsze, ten dyskurs został wygłoszony w dniu 5 lipca 2003 r. z okazji Dnia Lekarza. Jeśli pamiętacie, co powiedziałem w moich poprzednich rozważaniach, było to w roku, w którym Swami doznał poważnego pęknięcia kości, co wymagało zabiegu chirurgicznego - implantacji stalowego wsparcia. Później, na krótko przed swoim powrotem do Prasanthi Nilayam na święto Gurupurnima, Swami chciał publicznie uhonorować lekarzy i wszystkich innych, którzy wówczas uczestniczyli w Jego leczeniu. Swami zawsze dba o to, aby okazywać wdzięczność za wyświadczoną Mu, nawet najdrobniejszą, usługę. I to jest pierwsza lekcja dla nas.

Tekst towarzyszący filmowi:

       Już trzy dni po operacji byłem w stanie chodzić. Było to możliwe, ponieważ nie mam śladu przywiązania do ciała. Postrzegam was wszystkich z poziomu świadomości atmicznej i dlatego jestem w stanie błogości. Nauczam wszystkich: "Moi drodzy! Nie padajcie ofiarą przywiązania do ciała; rozwijajcie w sobie świadomość atmiczną i żyjcie w błogości". Wasza ananda (błogość) jest moją aharą (pożywieniem) i arogją (zdrowiem).

      Dziś obchodzimy Dzień Lekarza. To jest dzień, w którym lekarze ponownie przysięgają, że będą czynić wszystko, by łagodzić cierpienie pacjentów. Niewielu jest lekarzy, którzy wykonują swój zawód w duchu poświęcenia mając za swój jedyny cel dobro pacjentów.

      Dr Sundaresh z wielkim poświęceniem troszczył się o zdrowie Swamiego. Nieustannie monitorował stan zdrowia Swamiego. Mówiłem mu wielokrotnie, "Sundaresh, czuję się dobrze, nie martw się". Ale on nie poprzestawał i stale pytał o moje samopoczucie i czy coś mnie nie boli.

       Dr. Hemanth Murthy (chirurg-okulista) nalegał, abym przy okazji operacji stawu biodrowego poddał się operacji oka. Usunięty fragment uszkodzonej siatkówki był czarny jak węgiel. Teraz dobrze widzę każdym okiem. Z takimi lekarzami każda operacja może zakończyć się sukcesem. W dzisiejszym świecie takich okulistów jak dr Hemanth Murthy i takich chirurgów-ortopedów jak Dr Sundaresh jest niewielu. Takim lekarzom należy się wszelkie uznanie i wsparcie.

- Fragmenty z dyskursu z dnia 5 lipca 2003 r.

       Następnie Swami kategorycznie stwierdza, że to złamanie nie nastąpiło w wyniku wzięcia przez Swamiego na siebie czyjegoś cierpienia. Tak, czynił to wielokrotnie, ale tym razem jego ciało przechodziło przez chorobę tak, jak od czasu do czasu przechodzą przez nią inne ludzkie ciała. To może wydawać się nam bardzo dziwne, ale jak Swami tu powiedział, takie zdarzenia mają miejsce nawet w przypadku awatarów.

Tekst towarzyszący filmowi:

      W ciągu ostatniego miesiąca nie mogliście zobaczyć Swamiego. Jaki jest tego powód? Powodem jest niedyspozycja tego ciała. Ani nie wziąłem na siebie czyjejś choroby, ani nie pojawiła się ona z tego ciała. Dzisiaj ujawniam wam prawdę w tej kwestii.

Człowiek zawsze martwi się o swoje zdrowie.

Ciało składa się z pięciu elementów

I prędzej czy później musi zniknąć,

Ale jego mieszkaniec nie ma narodzin ani śmierci

I nie ma żadnych przywiązań.

Prawdę mówiąc, mieszkańcem ciała jest sam Bóg

Przebywający w ciele w postaci atmy.

Człowiek doświadcza wielu problemów, ponieważ zapomina o świadomości boskiej, a wówczas pada ofiarą świadomości cielesnej.

Fizyczne dolegliwości mają charakter przejściowy jak przepływające po niebie chmury, które przychodzą i odchodzą. Te dolegliwości są naturalne dla ludzkiego ciała, które jest związane działaniem, ale należy je pokonywać.

Życie jest wyzwaniem, podejmij je;

Życie jest Miłością, raduj się nią;

Życie jest grą, graj w nią.

Musisz grać w grę życia we właściwy sposób. I ja tak właśnie czynię. Jestem wolny od bólu.

- Fragmenty z dyskursu z dnia 5 lipca 2003 r.

Dlaczego awatar przechodził przez takie cierpienie? I co powinniśmy czynić w takiej sytuacji? Swami dał jasną odpowiedź na te pytania.

Tekst towarzyszący filmowi:

       Przeszedłem przez to cierpienie jedynie po to, by pokazać, że człowiek nie powinien być przywiązany do ciała. Zamiast takiego przywiązania należy rozwijać w sobie świadomość boską. Nie jestem tym ciałem. Świadomość cielesna prowadzi do nieopisanego cierpienia. Aby radować się szczęściem i spokojem, człowiek musi porzucić przywiązanie do ciała. Czym jest ciało?

To ciało jest jak kosz z brudami;

I jest podatne na choroby;

Ulega zmianom pod wpływem czasu;

Nie jest w stanie przebyć oceanu samsary.

Ciało jest tylko konstrukcją wykonaną z kości.

Umyśle, zamiast trwać w złudzeniu trwałości ciała,

Szukaj schronienia u boskich lotosowych stóp.

      Pierwszym krokiem na drodze duchowej jest ograniczenie wpływu świadomości cielesnej. Dehabhimana (świadomość cielesna) zniknie, gdy pojawi się dajwabhimana (świadomość boska). Doświadczacie nieszczęść i cierpienia, ponieważ trwacie w świadomości cielesnej. Jestem wolny od wszelkiego bólu, ponieważ nie mam przywiązania do ciała.

     Raduję się waszą miłością. Wasze modlitwy sprawiają, że szybko wracam do zdrowia. We wszystkich zakątkach świata wielbiciele intensywnie się modlą. Poprzez modlitwę można osiągnąć nieosiągalne.

     Ucieleśnienia miłości! Stopniowo porzucajcie przywiązanie do ciała. Rozwijajcie w sobie świadomość atmiczną. Jedynie atma jest prawdą i jest wieczna. Atma jest naszym życiem. Wszystko inne to przepływające po niebie chmury.

- Fragmenty z dyskursu z dnia 5 lipca 2003 r.

A teraz mamy tu coś, na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę. Proszę obejrzeć uważnie wideoklip i przeczytać poniższy tekst.

Tekst towarzyszący filmowi:

      Byłem uśmiechnięty, gdy zabierano Mnie do szpitala. Tam otoczyło mnie wielu lekarzy. Byli zaniepokojeni. Powiedziałem im, żeby się nie martwili: "To ciało nie jest moje. Ono jest wasze. Możecie z nim robić, co uznacie za stosowne. Nie doświadczam żadnego bólu" - zapewniłem ich. Wróciłem po trzech godzinach. Znów byłem pełen uśmiechu. Prawdziwy aspirant duchowy przechodzi przez trudności z pozytywnym nastawieniem. Nie przejmujcie się zbytnio cierpieniem ciała. Prawdę mówiąc, cierpienie jest czymś naturalnym dla ludzkiego ciała. Człowiek powinien stawić czoła cierpieniu czerpiąc siłę z atmy.

- Fragmenty z dyskursu z dnia 5 lipca 2003 r.

      Na zakończenie chciałbym zwrócić Waszą uwagę na to, że zwykle Swami koncentruje każdy swój dyskurs na pewnym kluczowym zagadnieniu. Prawie zawsze dyskursy Bhagawana dotyczą jednego z następujących tematów głównych, a mianowicie: 1) bhakti, czyli oddania Bogu; 2) premy, czyli czystej miłości; 3) sewy, czyli służby; 4) atmy, czyli ducha. W dyskursie cytowanym w tych rozważaniach kluczowym zagadnieniem był temat czwarty - atma.

      Obecnie żyjemy w takim tempie, że większości z nas coraz trudniej jest wygospodarować czas na studiowanie drogocennych nauk Swamiego. Jednak test, przez który teraz wszyscy przechodzimy, wymaga od nas znalezienia wolnego czasu i zwrócenia uwagi na to, co Swami nam mówi. Nie zapominajmy, że Bóg przychodzi w ludzkiej postaci przede wszystkim po to, by nauczyć ludzi, jak wznieść się na poziom boski. Ta lekcja, której otrzymanie jest dla nas zaszczytem, stanowi cenny dar od Boga. Zatem z pokorą i miłością wykorzystajmy sposobność i wróćmy do tego skarbu - do zbawiennych nauk Swamiego. Jestem pewien, że to ucieszy Swamiego bardziej niż cokolwiek innego. Powiedzcie mi, który nauczyciel nie byłby szczęśliwy, gdyby jego uczeń traktował poważnie jego nauki?

Pomyślcie o tym. Dżej Sai Ram.

Tłum.: Ewa Serwańska

źródło: www.sathyasai.org.pl

4 kwietnia 2011 r., Ugadi, o godz. 21:30

     Na początku chciałbym z pokorą złożyć pokłony u lotosowych stóp naszego drogiego Pana Sai.

Z miłością, Sai Ram oraz pozdrowienia z Prasanthi Nilayam.

     Dziś jest Ugadi, Nowy Rok obchodzony w stanie Andhra Pradesh, jak również w wielu innych miejscach w Indiach. Zwykle dzień Ugadi obchodzony jest bardzo entuzjastycznie, przy czym zwieńczeniem porannych uroczystości jest boski dyskurs. O ile pamiętam, dziś po raz pierwszy Swami nie był tu fizycznie obecny i nie obdarzył nas darśanem. Dlatego zamiast zwyczajowych uroczystości, od godziny 9:00 rano do 6:15 wieczorem bez przerwy śpiewano bhadźany. Jestem pewien, że każdy spośród obecnych tu wielbicieli wspominał poprzednie święta Ugadi spędzone w fizycznej obecności Swamiego. Ja też chciałbym wrócić do Ugadi obchodzonego w 2002 r. cytując fragment dyskursu wygłoszonego przez Bhagawana. Swami powiedział wówczas:

      Prawdziwe Ugadi (Nowy Rok) to dzień, w którym człowiek porzuca złe cechy, napełnia swe serce miłością i wstępuje na ścieżkę poświęcenia. Nie ograniczajcie obchodów Ugadi do ubierania się w nową odzież i spożywania wyśmienitych potraw. Dziś możecie założyć nową koszulę, ale jak długo pozostanie ona nowa? Jutro będzie już stara. Dzisiejsze gazety jutro staną się makulaturą. Ludzkie życie jest jak gazeta. Gdy przeczytacie gazetę, nie macie ochoty czytać jej ponownie. Dano wam życie, które jest jak gazeta. W tym życiu przeszliście przez wiele doświadczeń przyjemności i bólu. Ale dosyć już tego. Powinniście się modlić - Boże! Dałeś mi tę "gazetę" i doświadczyłem życia. Nie chcę już rodzić się ponownie.

      Pozwólcie mi na chwilę refleksji nad tymi słowami. Jak Swami mawiał podczas wielu świąt Nowego Roku, obchodzonych czy to według kalendarza gregoriańakiego czy używanego w stanie Tamilnadu czy w Kerali (Wiszu), a nawet z okazji chińskiego Nowego Roku, dzień jest tylko miarą czasu ustanowioną według ruchu planety Ziemi wokół Słońca. Ważniejszy od dnia jest czas. I tu przypomina mi się scena ze słynnego filmu "Przeminęło z wiatrem", w której młoda bohaterka Scarlett O'Hara, o ile dobrze pamiętam jej imię, podchodzi do bramy wielkiej farmy Thousand Oaks, jak sądzę. A na bramie przybita jest tablica z napisem: CZAS JEST TYM, Z CZEGO SKŁADA SIĘ ŻYCIE. Scarlett czyta te słowa powoli, tak by na zawsze zatrzymać je w pamięci. Jeśli zastanowicie się nad nimi, ich treść okaże się bardzo głęboka, a nawet będzie można z łatwością skojarzyć ją z cytowanym tu fragmentem dyskursu Swamiego.

     Wystarczy tylko chwilę pomyśleć. Życie jest najcenniejszym darem, jaki otrzymujemy od Boga, a czas jest tym samym, czym jest życie; dlatego Swami mówi: "strata czasu to strata życia". Jeśli marnujemy czas, to marnujemy życie, a po śmierci czas traci swe znaczenie. Starą gazetę można jeszcze wykorzystać jako opakowanie. A co można zrobić z martwym ciałem? Nic - Swami podkreślał to w wielu swych dyskursach.

    Wróćmy teraz do ostatniego zdania cytatu z dyskursu Swamiego, które powtórzę:

    Powinniście się modlić: - Boże! Dałeś mi tę "gazetę" i doświadczyłem życia. Nie chcę już rodzić się ponownie.

     Kluczową kwestią jest tu modlitwa o to, by nie rodzić się ponownie. Jak można wyzwolić się z koła kolejnych narodzin i śmierci? Adi Śankara dał odpowiedź w swej słynnej pieśni Bhadża Gowindam, którą Swami wspominał wielokrotnie. Pan Śri Kriszna dał odpowiedź w Bhagawadgicie - ale tylko raz. Jeśli przeszukacie dyskursy Bhagawana, przekonacie się, że Swami uczył nas tej lekcji nie raz, ale tysiące razy.

     Radio Sai prowadzi 24-godzinny kanał nadający same tylko dyskursy. Można ich słuchać w dowolnym miejscu na świecie mając internet lub telefon internetowy. Prowadzimy ten kanał od kilku lat. Ale niestety, chociaż Radio Sai istnieje już od prawie dziesięciu lat, to ku mojemu wielkiemu zdumieniu, tysiące wielbicieli nie wiedzą o jego istnieniu.

     Jestem raczej bardziej zasmucony tym faktem niż zdziwiony. Jak Swami wyjaśniał, pamiętamy o czymś lub poszukujemy czegoś tylko wtedy, gdy z takich czy innych powodów uważamy to za ważne. Często przywiązujemy wagę do błahostek, a wówczas zapominamy, że najważniejszą wartością w życiu jest czas. Czy kiedykolwiek myślimy o znaczeniu życia, dlaczego zostało nam dane i jak powinniśmy je spędzić? Być może nie wiemy, chociaż Swami wyjaśniał nam to wiele razy.

     Drodzy Czytelnicy, w tym szczególnym czasie wszyscy, gdziekolwiek jesteśmy, musimy się zatrzymać i zadać sobie kilka trudnych pytań. Czy jesteśmy tego świadomi czy nie, Swami - od chwili, gdy pojawił się na ziemi w ludzkiej postaci, w taki czy inny sposób zawsze pracował tylko dla innych; albo na rzecz całej ludzkości, albo ratował poszczególne osoby lub im pomagał. Taka jest Jego natura. Jako typowy przykład przedstawię tu cytat z przedmowy do książki prof. Williama J. Jacksona z Uniwersytetu Purdue pt. "Tyagaraja, Life and Lyrics". Profesor Jackson przybył do Indii w latach siedemdziesiątych jako stypendysta Uniwersytetu Harvarda. Na początku swej podróży znalazł się w Puttaparthi. Wówczas nic nie wiedział o Swamim, ale ta wizyta sprawiła, że nauczył się języka telugu, zainteresował się muzyką, a jego praca doktorska dotyczyła muzyki Tjagaradży, którego pieśni wyrażały miłość do Pana Śri Ramy. W swojej przedmowie prof. Jackson tak mówi o Swamim:

    Mój przewodnik duchowy, Śri Sathya Sai Baba, wielki śpiewak o niezwykłym, donośnym głosie, prawdziwy tjagaradża - wzór wyrzeczenia, pomógł mi uwierzyć w nowe możliwości i obdarzył cierpliwością, bym nie poprzestawał, dopóki nie osiągnę spełnienia.

     Chciałbym powiedzieć, że w tym momencie powinniśmy wszyscy, każdy na swój sposób, z głębi serca modlić się do Swamiego i nie poprzestawać, dopóki nasze modlitwy nie zostaną przez Swamiego wysłuchane i spełnione. Zwykle mówimy: "Swami, kochamy Cię". Teraz musimy powiedzieć: "Swami, nie tylko Cię kochamy, ale także rozpaczliwie Ciebie potrzebujemy. Najdroższy Panie, wyzdrowiej szybko i napełnij nas szczęśliwością obdarzając, jak dawniej, swym darszanem. Dotychczas uważaliśmy Twój darszan za oczywistość. Teraz zdajemy sobie sprawę, jaką jest bezcenną łaską, bez której nie potrafimy się odnaleźć. O Bhagawanie, świat, a także pięć żywiołów i cały wszechświat potrzebuje Ciebie. Przecież to Ty podtrzymujesz to wszystko.

      Ktoś kiedyś powiedział, że modlitwa jest jedyną "słabością" Boga. To stwierdzenie może wydawać się nieco bluźniercze, ale z drugiej strony wyraża głęboką prawdę, że Bóg uczyni wszystko dla wielbiciela, jeśli tylko wielbiciel rozpaczliwie Go potrzebuje. A teraz jest czas, aby powiedzieć Swamiemu, że MUSI wyzdrowieć tak szybko jak to możliwe i wrócić do nas napełniając cały wszechświat radością i błogością.

     Tymi pobożnymi, błagalnymi myślami chciałbym zakończyć te rozważania. Pamiętajmy, że od teraz musimy w każdej chwili modlić się i prosić Bhagawana o to, by jak najszybciej wyzdrowiał, by wrócił, by obdarzył nas wszystkich darszanem i napełnił szczęśliwością, bo nie tylko Wy i ja potrzebujemy Swamiego, ale także pięć żywiołów i cały wszechświat. Dziękuję, Dżej Sai Ram.

Tłum.: Ewa Serwańska

3 kwietnia 2011 r.

źródło: http://media.radiosai.org/www/Special_Ann4.html

      Na początku chciałbym z pokorą złożyć pokłony u lotosowych stóp naszego drogiego Pana Sai.

      Z miłością, Sai Ram oraz pozdrowienia z Prasanthi Nilayam. Jest teraz godzina 19:30, niedziela, 3 kwietnia 2011 r. Przed chwilą wróciłem ze szpitala i chciałbym przekazać Wam nie tylko aktualne informacje o stanie zdrowia Swamiego, ale także podzielić się kilkoma istotnymi przemyśleniami. Później, w tygodniu, mam nadzieję przygotować pełne wystąpienie na temat hospitalizacji Bhagawana.

      Najpierw informacje. Regularnie odwiedzałem szpital od dnia, w którym znalazł się tam Swami. Dziś wieczorem poszedłem na piętro i pierwszy raz zobaczyłem nie tylko mniej obecnych tam osób, ale także wyczułem brak napięcia i atmosferę odprężenia. To znaczyło, że wszystko jest dobrze i że nie ma powodu do niepokoju. Aby się upewnić, zapytałem dr Safaję, a on odpowiedział: "Utrzymuje się postęp w dobrym kierunku, wszystkie życiowe parametry są pod kontrolą i nie ma żadnego powodu do niepokoju". Chwilę później wyszedł p. Chakravarthi i również potwierdził tę dobrą wiadomość. Dlatego tak gorąco apeluję do wszystkich wielbicieli, aby słuchali tego, co mają do przekazania osoby pełniące odpowiedzialne funkcje, a nie tego, co krąży w e-mailach, wiadomościach tekstowych, pogłoskach, itp.

      Wydaje się, że mamy tu dwa problemy; jeden to kwestia stanu zdrowia Swamiego. Zdrowiem Swamiego zajmują się lekarze w szpitalu, a w sprawach logistycznych pomagają im starsi członkowie Trustu. Oba zespoły - lekarze i członkowie Trustu pracują zgodnie ze swoimi kompetencjami. Drugi problem to plotki.

      Nie mam pojęcia, jak powstają plotki; ciekaw jestem, czy sam Bóg to wie! Każdy potępia to zjawisko, ale gdy sprawy źle się mają, wówczas pogłoski wciągają większość ludzi, którzy gonią za strzępami informacji nie sprawdzając ich źródła, prawdziwości ani wiarygodności rozprzestrzeniających je osób, itd. Wyobraźcie sobie teraz, co by było, gdyby ludzie zasypali lekarzy i pracowników Trustu niezliczonymi telefonami rozpraszając ich uwagę. Wiem, że wszyscy powiedzieliby: "Ale co z nami? Czy sądzisz, że nie martwimy się o Swamiego? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo przejmujemy się Swamim? Czy wiesz, jak niepokoimy się o Swamiego i jak się czujemy?". Rozumiem to i właśnie dlatego przez Radio Sai staramy się dotrzeć do wszystkich i Was uspokoić. Pewnie zauważyliście, że czynimy to na dwa sposoby: przez nadawanie w Radiu i zamieszczanie w internecie oficjalnych oświadczeń dyrektora szpitala, a także przez nadawanie i zamieszczanie rozważań o tym, co w tej sytuacji powinniśmy czynić.

        Dziś po południu, gdy wychodziłem coś zjeść, pewien młody człowiek, który bardzo pomaga nam w pracy, wpadł do mojego pokoju. Przyszedł, by omówić pewne sprawy związane z pracą; gdy skończyliśmy, powiedział: "Wiesz, ta sytuacja ze Swamim jest za trudna. Co mamy z tym zrobić? Jak ja mam się z tym uporać?". Znałem odpowiedź, a jednak gdy zadał to trudne i istotne pytanie, poczułem się zakłopotany, delikatnie mówiąc. Sprawił, że zacząłem myśleć intensywnie, a wówczas przez mój umysł przetoczyły się różne myśli. Ale jedno było pewne. Życie zawsze zaskakuje. A Swami zawsze mówił nam, jak stawiać czoła temu, czym życie zaskakuje. Jednak nie słuchaliśmy uważnie; pewnie dlatego, że sądziliśmy, iż słowa Swamiego to wyższa filozofia nie znajdująca zastosowania w naszym życiu. Mój umysł natychmiast wrócił do szpitala, do dr Safaji mającego na głowie tysiąc spraw oraz do lekarzy zajmujących się Swamim. Wykonywali zadanie bezprecedensowe - nic podobnego nie zdarzyło się żadnemu z poprzednich awatarów. A pracownicy Trustu również mieli do rozwiązania wiele złożonych kwestii logistycznych. Wprawdzie Pan Rama został ranny w walce z Rawaną, lecz miał boskich służących, takich jak Hanuman, który był w stanie zażegnać kryzys. Ale żyjemy w kalijudze i Pan odgrywa swą ludzką rolę bez boskich pomocników. Pomyślałem sobie: "Co by się stało, gdyby ci wszyscy ludzie, w taki czy inny sposób zajmujący się Swamim, stracili głowę?". Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło. Skąd to wiem? Wiem, ponieważ z bliska obserwowałem, jak się zachowywali. Zawsze emanowało z nich jedno, a mianowicie równowaga. Mówię Wam, to była dla mnie lekcja wyjątkowa.

      Pamiętacie Krisznę, który powiedział, że spośród wszystkich rodzajów jogi zachowanie równowagi jest praktyką najważniejszą? Pamiętacie dyskursy Swamiego w całości poświęcone znaczeniu zachowania równowagi? Jestem świadomy tego, że równowaga nie spada z nieba jak manna. Jest dyscypliną, którą trzeba praktykować i cnotą, którą trzeba pieczołowicie kultywować; a to jest możliwe jedynie pod warunkiem możliwie najściślejszego stosowania nauk Swamiego.

      Mówiąc o naukach Swamiego nie mogę nie odnieść się tu do jego wyjątkowo pięknego dyskursu, którego treść dotyczyła dwóch słów. Krótko mówiąc, istota tego dyskursu przedstawia się następująco - Bhagawan powiedział wtedy: "Przypuśćmy, że źle się czujesz. Co wtedy robisz? Oczywiście idziesz do lekarza. Po badaniu lekarz daje ci dwa zalecenia; po pierwsze, przepisuje ci ośadam, czyli lekarstwo, a po drugie - zaleca ci pathjam, to znaczy właściwą dietę. Bóg czyni to samo, aby wyleczyć cię z twej duchowej choroby; zaleca ci ośadam oraz wskazuje pathjam - pewne ograniczenia, które musisz przestrzegać. Jakie lekarstwo przepisuje Bóg? Proste - namasmaranę, czyli powtarzanie boskiego imienia. A pathjam? Również proste - pathjam znaczy, że musimy zawsze stosować się do boskich zaleceń. Zatrzymajmy się w tym momencie i szczerze zapytajmy siebie: "Jak często praktykujemy namasmaranę? Czy chociaż raz dziennie pojawia się w nas sama tylko myśl o namasmaranie?". Podobnie, Swami daje nam też inne zalecenia; większość z nich jest również łatwa do wykonania. Jedno z nich to: "Mów mniej". Czy mówimy mniej? Dawniej, aby rozmawiać, musieliśmy spotkać się z drugą osobą. Obecnie to nie jest konieczne, bo mamy telefony. Jeszcze 15 lat temu telefon i linia naziemna były w Indiach rzadkością. A teraz nawet dzieci mają telefony komórkowe. Ostatnio pewien nauczyciel z Bangalore zadziwił mnie informacją, że wykonano sondaż, który pokazał, iż 8-letni uczniowie wysyłają około 800 SMS-ów dziennie! Jestem przekonany, że wielu tych uczniów to dzieci wielbicieli Swamiego.

      Bądźmy uczciwi i zadajmy sobie pytanie: "Czy rzeczywiście stosuję się do Swamiego instrukcji, zaleceń dotyczących ograniczenia rozmów?". Myślę, że wszyscy znamy odpowiedź. Idąc do pracy lub na wieczorny spacer zawsze widzę ludzi rozmawiających przez komórki. Rozumiem, że niektórzy z nich rzeczywiście muszą coś komuś przekazać, bo jest taka potrzeba. Ale rozmawiać podczas spaceru lub przemieszczając się z miejsca A do B, prowadząc samochód lub jadąc skuterem!?

     Jeśli chcecie wiedzieć, uważam, że to jest szczególny czas, kiedy to wszyscy musimy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście traktujemy Swamiego poważnie. To czas na szczegółowy audyt naszych serc, jeśli mogę użyć tu takiego słowa. Nie wystarczy tylko mówić, że bardzo kochamy Swamiego. Oczywiście, wszyscy Go kochamy. Ale czy to nie nakłada na nas obowiązku odpowiedzialności i stosowania Jego zaleceń? Może dotychczas niesłusznie ignorowaliśmy je. Ale z pewnością teraz możemy wykorzystać ten szczególny moment jako czas lekcji, prawda?

Pomyślcie o tym.

Niech Bóg Was błogosławi, Dżej Sai Ram.

Jak zawsze, z miłością i głębokim szacunkiem ofiaruję i składam to krótkie wystąpienie u lotosowych stóp Swamiego.

Tłum.: Ewa Serwańska

2 kwietnia 2011 o godz. 17:00 (czasu ind.)

źródło: http://media.radiosai.org/www/Special_Ann3.html

      Z miłością, Sai Ram i pozdrowienia z Prasanthi Nilayam. Oto informacja przygotowana przeze mnie specjalnie dla wielbicieli z całego świata, którzy są bardzo zaniepokojeni, co jest zupełnie zrozumiałe.

     Wczoraj wieczorem udałem się jak zwykle do szpitala, aby spędzić tam czas na refleksji i medytacji. Oczywiście, nie poszedłem na oddział intensywnej terapii, ani nawet nie próbowałem dostać się tam, ponieważ lekarze nie pozwalają tam wchodzić. Bardzo ufam ich zawodowej dyscyplinie, bo gdyby jej nie zachowywali, ich praktykę karmajogi można by nazwać farsą. Poczułem się bardzo szczęśliwy widząc, jak przestrzegają najwyższych norm. Mówiąc prawdę, miałem nadzieję spotkać dr Safaya'ę; nieco później moja modlitwa została wysłuchana. Wyszedł na korytarz, gdzie zebrało się kilka osób. Gdy spojrzałem na niego, poczułem dreszcz radości - na jego twarzy widać było ulgę, a co ważniejsze, uśmiechał się szeroko i wyglądał na zupełnie odprężonego - jego wygląd mówił wszystko. Oczywiście zapytałem: "Jak czuje się Swami?", ale dr Safaya był tak radosny i odprężony, że tylko klasnął w me dłonie.

    Drodzy Czytelnicy, odkąd Swamiego zawieziono do szpitala, obserwowałem dr Safaję - tego wieczoru jego wygląd był dla mnie najlepszą wiadomością.

1 kwietnia 2011 r. wieczorem szpital wydał oficjalne oświadczenie:

      "Stan zdrowia Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, hospitalizowanego w szpitalu Sri Sathya Sai Institute of Higher Medical Sciences, Prasanthigram, w Puttaparthi od 28 marca 2011 r. wieczorem, wykazuje znaczną poprawę. Dobrze reaguje na leczenie. Jest pod stałą opieką ekspertów, a układy Jego organizmu funkcjonują prawidłowo. - Dyrektor szpitala Sri Sathya Sai Institute of Higher Medical Sciences, Prasanthigram"

      Tego ranka, to znaczy 2 kwietnia 2011 r., zadzwoniłem do szpitala. Powiedziano mi, że leczenie przebiega normalnie i że nie mają nic szczególnego do przekazania.

      Jednak około południa dostałem wiadomość ze szpitala z prośbą o nadanie w Radiu Sai oświadczenia dr Safaji. Uczyniliśmy to, a oświadczenie brzmiało następująco:

     "Wczoraj późno w nocy nastąpiła u przebywającego w szpitalu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby trudność w oddychaniu. Zastosowano respirator. Obecnie Swami oddycha z łatwością. Wszystkie inne układy organizmu funkcjonują prawidłowo. Nie ma powodu do niepokoju. - Dyrektor szpitala Sri Sathya Sai Institute of Higher Medical Sciences, Prasanthigram"

     Nieco później dowiedziałem się, dlaczego wydano takie oświadczenie. Najwyraźniej w różnych mediach oraz w TV krążyły niedorzeczne plotki, co spowodowało pojawienie się absurdalnych spekulacji w Puttaparthi. Byłem całkowicie zaskoczony, ponieważ nie mogłem zrozumieć, skąd wzięły się tak niedorzeczne pogłoski.

      W obecnych czasach super-mediów plotki rodzą się same, wyolbrzymiają się i natychmiast rozprzestrzeniają w całym świecie. Ale cóż, takie jest życie i chociaż bardzo mi się to nie podoba, sądzę, że nic nie można z tym zrobić. Jednak jako wielbiciele Swamiego mamy możliwość wyboru - możemy być odpowiedzialni i po prostu nie interesować się plotkami i nie wierzyć w doniesienia podawane jako "prawdziwe wiadomości", które w rzeczywistości są niczym więcej, jak tylko absurdalnymi pogłoskami. Zwłaszcza gdy chodzi o Swamiego, musimy być ostrożni w dwójnasób, a nawet powiedziałbym - w trójnasób.

     Dla osoby, która przeszła przez to, co Swami, drobna trudność w oddychaniu nie jest niczym niezwykłym; zwłaszcza że w ostatnich latach Swami miewał kłopoty z oddychaniem, zwykle po zbyt dużym wysiłku. W tej sytuacji lekarze potraktowali to jako zwykły przypadek i zastosowali rutynowy środek. Ale ponieważ chodzi tu o Swamiego, wydaje się, że tę sprawę rozdmuchano ponad miarę.

Oficjalne oświadczenie szpitala wydane 2 kwietnia 2011 r. o godz. 16:00

      "Swami pozostaje nadal podłączony do respiratora, a proces oddychania uległ znacznej poprawie. Wszystkie inne układy organizmu funkcjonują prawidłowo. Lekarze opiekujący się Bhagawanem są zadowoleni z poprawy. W biuletynie podkreślono, że nie ma powodu do niepokoju."

    Teraz chciałbym tu przytoczyć kilka moich osobistych spostrzeżeń.

     Po pierwsze, Swami nie jest szczególnym VIP-em, a my [Radio Sai] nie jesteśmy 24-godzinnym serwisem informacyjnym. Dlatego ograniczamy się do przekazywania do publicznej wiadomości jedynie oficjalnych oświadczeń dyrektora szpitala. Jesteśmy 24-godzinnym serwisem, ale służącym rozpowszechnianiu nauk Swamiego, a nie informacji. Z drugiej strony przypomnijmy sobie, co dzieje się, gdy osoba sławna znajdzie się w szpitalu. Media wykazują nadaktywność - dziennikarze ścigają lekarzy, aby dowiedzieć się czegoś ciekawego, polują na innych pracowników szpitala lub na członków rodziny, itd.

     W przypadku Swamiego wszystko to nie ma sensu, ponieważ jak powiedziałem, Swami nie jest szczególnym VIP-em, ale Nieskończonością bez formy - Nieskończonością ubraną w ludzką postać, która przebywa wśród nas w celu zrealizowania swego boskiego planu. Jestem pewien, że w tej kwestii zgodzicie się ze mną. Tak - na planie fizycznym Swami ma problem ze zdrowiem, tak - jest hospitalizowany, po raz pierwszy w ciągu tego wcielenia, tak - wszyscy jesteśmy pełni niepokoju. Jednak musimy też zadać sobie ważne pytanie: "Co chciałby Swami, abyśmy czynili?".

     Załóżmy, że możemy zapytać: "Swami, co powinniśmy zrobić?". Jestem pewien w 100%, że Swami odpowiedziałby: "Bangaru, tym, co Boga cieszy najbardziej, jest miłość wielbiciela!". Oczywiście, nie ma wśród nas nikogo, kto nie powiedziałby, że bardzo kocha Boga. Ale słowa to za mało, ponieważ niestety słowa nie zawsze wypływają z serca. Miłość ofiarowana Swamiemu musi płynąć z serca do serca. Co to znaczy?

     Odpowiadając na to pytanie odsyłam do tego, co dawniej Swami mówił podczas swych dyskursów, a mianowicie: Sarwa dźiwa namaksaram, Keśawam prathi gatćati!

    Znaczy to, że jeśli wielbisz i szanujesz drugiego człowieka, w rzeczywistości darzysz tymi uczuciami Boga. Zatem jeśli darzymy miłością drugiego człowieka lub jakąkolwiek istotę, nasza miłość dociera do Swamiego. Ale musimy niezachwianie w to wierzyć. A dlaczego Swami to powtarzał? Ponieważ zarówno w swym wcieleniu Kriszny, jak i Sathya Sai Baby zdecydowanie zapewniał, że jest obecny we wszystkich istotach.

     Zatem, drodzy Czytelnicy, na tysiące sposobów możemy pokazać, że kochamy Swamiego. Nauczyciel może otworzyć swe serce traktując dzieci w klasie tak, jak gdyby to Swami mu je powierzył. Taka miłość w działaniu na pewno dotrze do Swamiego i uczyni Go bardzo szczęśliwym. Ekstrapolując - każdy, gdziekolwiek się znajduje, może ofiarować Swamiemu miłość. Jeśli nie możecie tego zrozumieć, po prostu usiądźcie w grupie i módlcie się, tak jak czynią to ludzie w aśramie - w dogodnym czasie oraz w miejscach, gdzie mogą się zebrać. Widzę to tutaj wszędzie - w szedach, w różnych pomieszczeniach; i to jest wzruszające.

    Ale nie powinniśmy, nie wolno nam robić jednego - nie możemy traktować hospitalizacji Swamiego jako "najnowszych wiadomości" tworząc łańcuszki maili czy wiadomości tekstowych opartych na różnych pogłoskach. Takie działanie jest tylko stratą czasu, a także pozostaje w sprzeczności z tym, co Swami reprezentuje i co głosi.

     Mówiąc prostym językiem, to nie jest pora na INTERNET, ale na INNERNET (wewnętrzne połączenie), jeśli mogę tak to wyrazić.

     Z pokorą i głębokim szacunkiem ofiaruję pokłony (pranam) Bhagawanowi i kończę z prośbą, abyście wszyscy, gdziekolwiek jesteście, wypełniali czas wysyłaniem Swamiemu miłości.

    Znany tu wszystkim dr H. S. Bhat zawsze mówił: "Chirurg tylko tnie, ale tym, który rzeczywiście leczy, jest Swami".

    W tym przypadku, skoro teraz Swami sam jest pacjentem i jest to część Jego boskiego nieodgadnionego teatru, lekarze jedynie opiekują się Nim, ale to my - wielbiciele - musimy uzdrowić Swamiego ofiarując Mu naszą czystą miłość.

     Swami nigdy nie ukrywał, że wszystko, czego pragnie, to prawdziwa miłość Jego wielbicieli. I taką miłość z pewnością możemy ofiarować - w każdej chwili, gdziekolwiek jesteśmy.

Kończę to oświadczenie z nadzieją, że wszyscy dorośliśmy do tej sytuacji.

Dziękuję, Dżej Sai Ram.

Tłum. Ewa Serwańska

źródło: www.sathyasai.org.pl

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.