Życie jest świadomością część 8
Joy Thomas
Rozdział 14   ̶̶   Boskie lile
   Baba ofiarował nam cenny dar poznając nas z Ratanlalami. Dla tych którzy przyszli do Swamiego w ciągu mniej więcej ostatnich 15 lat, spotkanie z ludźmi, którzy towarzyszyli Mu wcześniej jest zawsze emocjonujące. Państwo Ratanlalowie mieli do opowiedzenia nie tylko piękne historie, ale byli przykładem spokoju i radości, który ogarnia ludzi postępujących we wszystkim co robią w zgodzie z naukami Swamiego. Oboje rozmawiali swobodnie i bez wysiłku o naukach Baby. Na przykład pewnego dnia w naszym mieszkaniu pan Ratanlal przekazał nam oświecające myśli na temat Świadomości. Oto one:
  „Księżyc można zobaczyć zarówno w czystym jak i wzburzonym i zamulonym lustrze wody. Gdy Księżyc odbija się w płynącej lub falującej wodzie, mamy wrażenie, że się rusza. Kiedy woda jest spokojna i przejrzysta, to odbija go takim jakim jest. Będzie to jednak tylko odbicie Księżyca, a nie sam Księżyc. Aby zobaczyć prawdziwy Księżyc, trzeba oderwać wzrok od jego odbicia i spojrzeć w górę, bezpośrednio na niego. Podobnie, jeśli chcemy zobaczyć Boga i siebie takimi jacy naprawdę jesteśmy, to musimy przesunąć uwagę z samego patrzenia i z tego co dostrzegamy na Patrzącego. Po jakimś czasie staniemy się świadomi Jaźni jako Sat-Ćit-Anandy, Istnienia-Świadomości-Błogości, niezniszczalnej, nieporuszonej Świadomości. Krótko mówiąc, to właśnie jest Rzeczywistość.”
   Za każdym razem, gdy poruszaliśmy jakąś kwestię lub temat, pan Ratan Lal miał w zanadrzu historię doskonale pasującą do sytuacji. Oto niektóre z nich.
    Kilka dni temu, podczas interview, Swami zapytał jakiegoś pana o jego imię. Mężczyzna podał Mu je. Baba stwierdził: „Bez względu na to jak się nazywasz, to twoje imię ma związek jedynie z ciałem. Jakie brzmi twoje prawdziwe imię? W codziennym życiu imiona są ważne. Bez nich nie mógłbyś odróżnić jednego ciała od drugiego. Naprawdę jednak, to nie jest twoje imię. Odnosi się tylko do ciała. Żeby zrealizować Najwyższą Prawdę trzeba przekroczyć imiona i formy. W tym świecie jest wiele imion i form, ale kryjąca się za nimi Esencja jest jedna.”
    „Kiedyś, dawno temu, w pokoju interview na piętrze, Baba usiadł na sofie, a ja na podłodze ze skrzyżowanymi nogami. Mówił do mnie przez 40 minut, ucząc mnie, że „Ty jesteś Tym – Tat Twam Asi.” Dzięki Jego łasce zrozumiałem to szybko. Mimo to dalej drążył ten temat. Powiedział: „Nie można ustalić odległości pomiędzy tobą a Bogiem, ponieważ znajdujesz się w takiej odległości od Boga w jakiej jesteś od siebie.”
   „Przez 25 min. nauczania patrzyłem na Niego nieustannie. Potem powoli opuściłem powieki i zobaczyłem na swojej nodze jabłko z Kaszmiru. To nie był nawet sezon na te jabłka. Nikt nie wszedł do pokoju. Baba nie poruszył nawet ręką. I chociaż jabłko leżało na moich nogach, to wcale nie czułem jego wagi.  Oszołomiony zapytałem: „Baba, skąd wzięło się to jabłko?” Baba odrzekł: „Nie zjadłeś śniadania, a obiad będzie dużo później, więc pomyślałem, że może zechcesz je zjeść.” Wziąłem do ręki jabłko, aby włożyć je do kieszeni i podzielić się nim z rodziną. Baba jednak nie zgodził się na to. „Nie, nie, to dla ciebie. Zjedz je tutaj i teraz.” Po czym podał mi mały nożyk, którym je przeciąłem i zaraz potem zjadłem.
  „Działo się to w 1969 lub 1970 r. Radżmata zaprosiła Bhagawana do odwiedzenia jej posiadłości, Dżamnagaru. Pragnęła, żeby Baba zamieszkał w jej domu i odwiedził tamtejszą świątynię. Ja również zostałem zaproszony. Przypadkowo matka Bhagawana, Iśwaramma, też tam w tym czasie gościła. Dzięki bożej łasce miałem szczęście siedzieć z Sai Babą w aucie.
     Najpierw zabrano nas do świątyni Kriszny. Nie ogłoszono, że Bhagawan tam się wybiera, ale wiecie jak szybko rozchodzą się wiadomości! Zebrało się tam tak wiele osób, że nie sposób było dojść do posągu Kriszny. Wróciliśmy więc do samochodu, bo wybieraliśmy się jeszcze do kogoś na obiad. Rzekłem: „Bhagawanie, z powodu tego tłumu nie zobaczyliśmy nawet posągu Kriszny.” Zapytał: „Chcesz go zobaczyć?” Odpowiedziałem: „Bhagawanie, jestem bardzo szczęśliwy z naszym Sai Kriszną” – to znaczy ze Śri Sathya Sai Babą.
   „Po zjedzeniu obiadu i odpoczynku wracaliśmy do Dżamnagaru. Wjechaliśmy na niewielki pagórek, aby odkryć ku naszemu zdumieniu, że naprzeciwko nas faluje morze. Bhagawan polecił zatrzymać auto i wysiedliśmy. Było to zupełnie nieznane mi miejsce. Bhagawan zapytał, czy ktoś ma aparat fotograficzny i okazało się, że jestem jedyną osobą, która go miała. Zrobiłem kilka zdjęć. Baba uniósł szatę i wszedł do wody. Cieszyliśmy się wszyscy tą wycieczką i prześliczną, otaczającą nas scenerią.
   „Po chwili Bhagawan usiadł na plaży i zaczął przyciągać do Siebie piasek, formując z niego pagórek. Zdawało się, że na szczycie narysował coś palcem. W końcu oznajmił: „Już jest gotowy.” Podciągnął do góry rękaw szaty i włożył rękę w usypany piach. Ku zaskoczeniu wszystkich obecnych wyciągnął z niego spory posążek Kriszny, wykonany z solidnego złota. Modliłem się, żeby pozwolił mi zrobić zdjęcie posążku i otrzymałem na to zgodę. Oto to zdjęcie, daję wam je. W piasku nie było absolutnie niczego, dopóki Swami nie zechciał, żeby było. Jego wola jest najpotężniejsza. 
  „Miało to miejsce w Brindawanie, jakieś trzy, cztery lata temu. My, mieszkańcy, mieliśmy okazję stać ze studentami przed domem Bhagawana. Bhagawan zwykle wychodził, aby udzielić darszanu przyjeżdżającym wielbicielom i ogólnie wszystkim zgromadzonym. Czasami podchodził i rozmawiał z nami.
    „Pewnego dnia zerwał liść bazylii, tulsi. Liście bazylii ofiarowuje się wraz z modlitwą Panu Wisznu i Krisznie. Bhagawan podał mi go, polecił, żebym trzymał go w dłoni, po czym wyszedł. Zamknąłem go w palcach. Wszyscy byli ciekawi, dlaczego Swami dał mi do trzymania coś tak nietrwałego. To nie był diament ani nic cennego. Po około 20 minutach Baba wrócił, ale nie podszedł do mnie, więc nie wiedziałem, co zrobić z liściem.
   „Ostatecznie powiedziano mi, że pojadę z Bhagawanem autem z Brindawanu do Puttaparthi. Pomyślałem, że pójdę najpierw do domu i przygotuję sobie kilka rzeczy na drogę. Idąc zobaczyłem, że w sali zbierają się studenci i przedstawiciele starszyzny. Zdecydowałem, że dołączę do nich. Kiedy wszedłem nie było już wolnych miejsc z przodu, usiadłem zatem z tyłu. Jednak Baba wezwał mnie, żebym się zbliżył. Usiadłem więc obok Jego krzesła. Wciąż trzymałem w dłoni liść bazylii, nie wiedząc co z nim zrobić. Otworzyłem dłoń, Baba sięgnął po liść, dmuchnął i liść zmienił się w złoto. 
   „Ale to jeszcze nie koniec tej historii.  Najbardziej porywającą jej część opowiem wam teraz. Obok Bhagawana siedziała również Radżmata w towarzystwie kilku pań. Bhagawan wstał, wziął złoty liść i przełamał go na pół. W środku, otoczony złotem, znajdował się wciąż żywy, zielony liść bazylii. Niewątpliwie, to nie była translokacja z innego miejsca. To było stwarzanie.
   „Bazylia jest podobno dobra na serce. Niektórzy obecni pomyśleli, że dał mi ten liść, ponieważ jestem pacjentem kardiologicznym. Ja sam nie miałem żadnych oczekiwań. Po prostu siedziałem cicho. Przyjmujmy wszystko co jest i nie oczekujmy niczego. Swami ponownie usiadł na krześle i dmuchnął na liść. Liść wrócił do swojej pierwotnej, zielonej postaci. Bhagawan sam go zjadł. I na tym ta historia się kończy.
   „Rozpoczęliśmy podróż do Puttaparthi. Podczas drogi zagadnąłem Swamiego o próbę porwania dwóch znanych wielbicieli. Ta historia doszła do uszu wielu wyznawców. Wiedząc, że zostali uratowani w sposób, który można by nazwać cudownym, zapytałem: „Bhagawanie, czy wtedy interweniowałeś?” „Nie. Takie rzeczy się zdarzają. Kiedy wielbiciel aspiruje do Boskości i kiedy ta aspiracja łączy się z Boskością, to automatycznym rezultatem tego jest boskie działanie.”
   „Jakieś cztery czy pięć lat temu Swami wyszedł któregoś dnia z domu i wziął w palce grudkę mokrej ziemi. Potem wrócił, wyprostował rękę i zsunął ją na moją dłoń mówiąc: „To także jest Bóg. To także jest filozofia.” Wiedział, że studiuję filozofię. Po czym ponownie wyszedł na dwór. Wrócił po 20 minutach. Zapytał: „Gdzie jest grudka ziemi? Otworzyłem dłoń i pokazałem Mu ją. Wziął ją w palce, dmuchnął i zmienił w Śiwalingam.
  „Wręczył mi go mówiąc: „Zatrzymaj go i noś na szyi.” Biorąc go zauważyłem, że nie ma w nim dziurki, przez którą można przeciągnąć sznurek. Jak gdyby słysząc moje myśli, Swami natychmiast powiedział: „Zwróć mi go.” Wziął lingam, ponownie na niego dmuchnął i oddał mi go z powrotem. Teraz w lingamie był otwór. Od tej pory zawsze go noszę.
   „Przyjechałem tutaj po raz pierwszy w 1965 r. Wszyscy moi przyjaciele mówili: „Baba często pyta wielbicieli czego pragną. Jeśli cię o to zapyta, nie proś Go o nic. Po prostu powiedz, że chcesz Mu być oddany.” Nie uważali mnie za wielbiciela.  Cóż, Bhagawan spytał mnie: „Czego chcesz?”, a ja odpowiedziałem: „Och, Baba, obdarz mnie oddaniem.” Uśmiechnął się i odpowiedział: „Tak, tak, poszukam oddania w jakimś sklepie. Jeśli okaże się dostępne, dostaniesz je ode mnie.”
  „Potem, mniej więcej po roku, dzięki Jego łasce, zostałem członkiem Organizacji Służebnej Śri Sathya Sai w Bombaju. Sai Baba poprosił pana Kasturiego, żeby zabrał mnie do stołówki na szklankę kawy i kanapkę. Wiecie o tym, że lubi karmić ludzi. Zwykle nie jadam między posiłkami, ale podporządkowałem się boskiemu rozkazowi.
   „Po pół godzinie wróciliśmy do pokoju, w którym przebywał Bhagawan. Otaczali Go członkowie Organizacji. Bhagawan spojrzał na mnie ostro i zapytał surowo „Kim jesteś?”, jak gdybym był intruzem przeszkadzającym Jemu i zebranym tu ludziom. Przez kilka chwil byłem oszołomiony. Potem po prostu milczałem. W milczeniu złożyłem ręce i patrzyłem na Niego. W chwilę potem w mojej głowie pojawiła się myśl: „Jeśli cokolwiek powiem, będzie to dotyczyło tylko ciała. To ciało nie jest mną.”
   „Bhagawan zaczął rozmawiać z innymi osobami. Po 10 czy 15 min., ponownie powtórzył swoje pytanie srogim głosem: „Kim jesteś?” Moja odpowiedź była taka sama jak przedtem. Milczałem, patrząc na Niego z łagodnym uśmiechem. Swami wrócił do rozmowy z innymi ludźmi.
    „Po kolejnych 15 minutach zapytał mnie po raz trzeci, w taki sam sposób jak poprzednio: „Kim jesteś?”. Wówczas pan Kasturi, człowiek niezmiernie subtelny, zlitował się nade mną i spróbował wyjaśnić Bhagawanowi kim jestem i dlaczego tu jestem. Ale zanim Kasturi zdążył coś powiedzieć, Bhagawan powstrzymał go od tego. Chodziło tu o coś, co bezpośrednio dotyczyło Boga i Jego wyznawcy. W ten sposób udzielił mi inicjacji na drodze do dociekania kim jestem.
  „Tego samego roku odbyła się Indyjska Konferencja w Madrasie dla funkcjonariuszy Organizacji Sai. Nie byłem ani sekretarzem, ani przewodniczącym.  Ale Baba spojrzał na mnie i powiedział: „On też chce wziąć w tym udział. Niech jedzie.” Więc pojechałem.
    „Potem zabrał mnie z Madrasu do Ooty, gdzie przebywaliśmy przez 15 dni. Tam miałem okazję zwrócić się do Niego: „Bhagawanie, zapytałeś mnie, kim jestem. Jak brzmi odpowiedź?” Bhagawan milczał. Czułem, że Jego odpowiedź brzmi tak: „Musisz odkryć to sam. Zacznij praktykować.”
   „Po 20 latach rzekł do mnie: „Twoją prawdziwą naturą jest Świadomość, jednak podczas kontemplacji nie skupiaj się na Świadomości, lecz na swoim aspekcie istnienia – ‘Ja jestem’. To cała prawda. Nawet jeśli zechcesz zaprzeczyć swojemu istnieniu i zwrócisz się do wewnątrz, to zaprzeczysz temu w obecności trwałego tła ciszy, która jest twoją prawdziwą Jaźnią.
   „JESTEM” jest Jaźnią, Atmą. Natomiast ‘jestem taki to a taki’, jest pozornym ja, ego. Pozorne ja nakłada na Bezkresną Jaźń ograniczenia. Duchowa praktyka, sadhana, polega na odrzuceniu wyobrażonych ograniczeń. Ty jako Ty jesteś wiecznie wolny, ale wyobrażasz sobie, że coś cię pęta. Skończ z tymi wyobrażeniami wyrzekając się nadmiernego rozwijania intelektu. Intelekt jest pozornym ja, nie tym, kim jesteś naprawdę. Pozorne ja powstaje i odsuwa się do zawsze obecnego Ja, które ani nie powstaje ani nie odchodzi. To jest najwyższa prawda.”
    Pani Ratanlal również zebrała mnóstwo cudownych historii o Swamim i Jego lilach. Tą podzieliła się z nami, ku naszej najwyższej radości i oświeceniu.
   „Swami zaplanował kiedyś wycieczkę do Ooty w towarzystwie wybranych studentów. Następnego dnia udał się wraz z nimi na przejażdżkę i wysłał nam, kobietom, prośbę, żebyśmy za nimi podążyli. Jechaliśmy przez jakiś czas, kiedy nagle samochód na przodzie skręcił w lewo. To była bardzo wąska ścieżka, a nie prawdziwa droga. Zastanawiałyśmy się, gdzie nas zaprowadzi. Po chwili zobaczyliśmy niewielki prześwit i auto się zatrzymało. Swami ruszył do przodu w męskim towarzystwie, a my zostałyśmy z tyłu. Swami nie lubi, gdy mężczyźni i kobiety spacerują razem.
    Gdy Swami wybiera się na przejażdżkę, przygotowujemy kanapki i wodę. Więc kiedy Swami spytał mnie: „Masz coś?” odpowiedziałam: „Tak, Swami.” Odrzekł: „W porządku.” Potem, gdy wysiedliśmy z samochodu, zaczęłam układać jedzenie na papierowych talerzykach. Spojrzałam w górę i ujrzałam, że Swami znajduje się ode mnie w odległości zaledwie 10 stóp. Otaczali Go chłopcy i inni uczestnicy wycieczki. Nagle podniósł rękę i coś zrobił, ale nie udało mi się zobaczyć, co tak naprawdę się stało. Grupa nie była poruszona, więc pomyślałam, że być może było to przeznaczone dla chłopców.
    Gdy położyłam kanapki na talerzach, Swami podszedł do mnie i wręczył mi kryształowy krążek nieco większy od jednorupiowej monety. Z jednej strony był płaski, a z drugiej wypukły. Poprosił, żebym go potrzymała.
  Gdy pokarm został rozdany, chciałam się dowiedzieć co dał mi Swami. Patrząc na krążek przypomniałam sobie dzień, w którym astronauci wylądowali na Księżycu. Znajdowałam się wówczas w Szwajcarii i wszyscy oglądali TV, żeby obserwować to wydarzenie. Ujrzeliśmy miejsce lądowania. Patrząc na krążek wiedziałem, że spoglądam na to samo miejsce. Byłam tak podekscytowana, że podeszłam do Swamiego i powiedziałam: „Swami, to Księżyc!” Swami popatrzył na mnie i zapytał: „Co pomyślałaś?” Odpowiedziałam: ‘Że mam w dłoni Księżyc’. Byłam nieco zdezorientowana patrząc na innych ludzi. Nie byli podekscytowani, nawet nie zareagowali na ów cudowny czyn Swamiego.
   „Potem raz jeszcze spojrzałam na krążek. Widziałam pusty krajobraz księżycowy, usiany kraterami. Nagle zauważyłam po prawej stronie dysku czarujący potok. Nie był tak duży jak rzeka, ale wydawał się większy od strumyka i płynął gładko. Woda mieniła się uroczymi odcieniami błękitu, ponieważ w niektórych miejscach była głęboka. Po lewej stronie potoku dostrzegłam najcudowniejszy zielony cień. Nigdy takiego nie widziałam. Chociaż zaangażowałam się w kupowanie i sprzedawanie sari i w ciągu tych lat widziałam wiele różnych odcieni zieleni, to nigdy przedtem nie widziałam takiego koloru jak ten.
   „Potem, w samym środku tej niewiarygodnej sceny ujrzałam Swamiego. Żadne słowa nie wyrażą tego co wtedy czułam. Wykrzyknęłam: „Swami! Swami!” Swami odwrócił się i spojrzał na mnie. To samo zrobili chłopcy i pozostali uczestnicy wycieczki. Uświadomiłam sobie co się stało. Nie widzieli astronautów lądujących na Księżycu. To wydarzenie nie było częścią ich doświadczenia życiowego, więc nie mogli go do niczego odnieść. Byłam tym tak uszczęśliwiona, ponieważ usłyszałam jak Swami mówił: „Cały wszechświat, wszystko jest w moim ręku. Mogę zmienić niebo w ziemię i ziemię w niebo.” 
    „Kiedy wypowiada się jakiś uczony, Swami zwykle mówi: „Bardzo dobrze. Wygłosiłeś swoją kwestię i wyciągnąłeś z niej wnioski, ale czy zbadałeś ją dogłębnie? Kto tworzy te wszystkie rzeczy – księżyc, słońce, niebo, gwiazdy, góry, drzewa i wszystko inne? Czy uważasz, że stworzył je człowiek? To Bóg je wykreował.”
    Nieustannie spoglądałam na kryształowy dysk. Swami pojawił się dokładnie w środku sceny. Ludzie rozmawiają o cudach, ale to nie był cud. To było coś stworzonego. Być może ktoś byłby w stanie spowodować pojawienie się jakichś rzeczy, ale czy mógłby umieścić sam siebie dokładnie w centrum kryształu?”
   Po południu Swami wysłał kilku chłopców, żeby odebrali ode mnie kryształ. Gdy wróciliśmy opowiedzieli wielkiemu uczonemu o stworzeniu dysku. Słyszało to wiele osób. Mówili: „Swami, słyszeliśmy, że wyciągnąłeś ze Swojej ręki Księżyc. Prosimy, pokaż go nam.” Swami odpowiedział im jednak: „Księżyc wrócił z powrotem na Księżyc.” Wtedy ja zapytałam: „Swami, kiedy oglądałam lądowanie astronautów na Księżycu, nie było tam wody, drzew ani niczego zielonego. Był tam tylko pusty, pozbawiony barw krajobraz.” Odrzekł: „Byli w stanie dostrzec jedynie to, nie dalej.” 
    Pierwszym zadaniem jest rozwinięcie w sobie świadomości wewnętrznej Boskości. Drugim jest zrozumienie prawdy, że Boskość przebywająca w ludzkiej jaźni jest w takim samym stopniu obecna we wszystkich istotach. Człowiek musi pojąć, że welon lub bariera jaka się pojawia, żeby oddzielić go od innych, zrodziła się z iluzji. Powinien podjąć wszelkie wysiłki, żeby ją usunąć, bo jedynie wtedy doświadczy jedności ze wszystkimi żywymi stworzeniami… Uprzytomni sobie wtedy, że: „Wszystko to zawiera się we Mnie” i pojawi się świadomość: „Jestem boski. Bóg jest Mną. Jestem Brahmanem. Brahman jest mną. Nie ma różnicy pomiędzy Brahmanem i mną.”[1]
Rozdział 15
Świadomość Uniwersalnej Miłości
   Pewnego dnia w październiku 1995 r., gdy przeglądałam stare numery Sanathana Sarati, moją uwagę przyciągnął artykuł napisany przez dr M. Balasubramaniana. Przeczytałam w nim następujące słowa:
     „Boska miłość jest najwyższym stanem jaki może osiągnąć ucieleśniony człowiek. Przyniesienie tej miłości do świata jest głównym celem Awatara Sai. Swami mówiąc o miłości pragnie, żebyśmy ujrzeli wszystkich i każdego jako manifestację Absolutu i kochali ich jednakowo. Taka miłość opiera się na relacji pomiędzy przejawionym i nieprzejawionym. Celem tej miłość jest stać się jednością z Absolutem. Kiedy to zrozumiemy i wypraktykujemy, wówczas wszystko potoczy się dalej samo i usunie dualizm".
    „Swami upewnia nas: ‘Boska miłość jest Najwyższą Miłością, Parama Premą, wypełnioną słodyczą, rasaswarupą. Posiadanie takiej miłości doprowadza człowieka do celu. Jeśli zdobędziesz Premę, możesz zrezygnować z śastr, ponieważ celem wszystkich śastr jest wykreowanie uczucia jednakowej miłości do wszystkich i do wszystkiego. Radzę wam rozwijać radość, anandę, ale nie za pomocą trudnych i wątpliwych środków, ale poprzez kultywowanie Premy.”
    Jaki związek łączy Miłość ze wszechświatem i jego zawartością? Czy nauka ma do zaoferowania coś, co pozwoliłoby nam lepiej zrozumieć fenomen Miłości? Nowoczesna fizyka odrzuciła starą koncepcję kosmosu, przedstawiającą go jako maszynę złożoną z różnorodnych obiektów. Odnosząc ją do continuum czasoprzestrzennego dochodzimy do wniosku, że kosmos jest jedną niepodzielną i dynamiczną całością, której pozorne części są ze sobą zasadniczo powiązane.
    We wszechświecie nie istnieje nic takiego jak niezależna jednostka. Fizyka kwantowa wskazuje, że cząstki subatomowe nie są obiektami w przyjętym sensie tego słowa, ale połączeniami scalającymi obiekty. Cząstka elementarna jest zasadniczo rodzajem relacji sięgającej na zewnątrz do innych rzeczy - jeśli w takiej sytuacji możemy o nich mówić jako o ‘innych’. Nie mylilibyście się bardzo wyobrażając sobie Boga jako subtelną moc kryjącą się za relacjami, za wszystkim we wszechświecie. Taka koncepcja zjednoczyłaby całe stworzenie. Tę moc można by słusznie nazwać Miłością. Wedanta opisała jedność stworzenia dawno temu. Chociaż postrzeganie zmysłowe wskazuje na różnice zachodzące pomiędzy poszczególnymi obiektami stworzenia, to zarówno wedanta jak i współczesna nauka uważają, że te różnice są powierzchowne i kryje się pod nimi jedność.
    Pomimo pozornych różnic cały wszechświat, na każdym poziomie, dąży do jedności. Swami Wiwekananda pytał: „Co skłania atomy do łączenia się z innymi atomami, cząsteczki z cząsteczkami? Co sprawia, że duże planety zbliżają się do siebie? Co przyciąga mężczyznę do kobiety, a kobietę do mężczyzny, ludzką istotę do ludzkiej istoty, zwierzę do zwierzęcia? Co przywołuje cały wszechświat do jednego centrum? Czyni to Miłość.”
    Fizycy doszli do wniosku, że na poziomie subatomowym cząstki nie mają znaczenia jako wyizolowane byty. Te wzajemne, właściwe dla wszechświata połączenia wskazują na skomplikowaną sieć relacji opartych na wielkim projekcie. Nowy system teorii nauki akceptuje fakt, że każda żywa istota przejawia tendencje do łączenia się, współpracy i nawiązywania relacji z innymi istotami. Biolodzy i fizjolodzy postulują istnienie różnych poziomów pamięci oraz zbiorową inteligencję zorganizowanych grup owadów i zwierząt. Płynie stąd logiczny wniosek, że cały kosmos wskazuje na istnienie kosmicznego umysłu, kosmicznej świadomości. Wedanta odkryła tę prawdę setki lat temu i poszła o krok dalej postulując, że ta sama świadomość manifestuje się w każdej części wszechświata jako Jaźń wszystkiego.
    Upaniszada Katha wyjaśnia, że wszystko co występuje w makrokosmosie jest obecne w mikrokosmosie i na odwrót. Obecnie niektórzy fizycy uważają, że każda tzw. część wszechświata zawiera w sobie wszystko. Innymi słowy, całość zawiera się w każdej ze swoich części - nie w materialnym, statycznym sensie, ale w sensie dynamicznym. Ta dynamiczna całość staje się wyrazista w tendencji do unifikacji zachodzącej na każdym poziomie. Owo pragnienie lub impuls manifestuje się we wszystkich istotach jako wrodzony pęd do kochania czegoś znajdującego się na zewnątrz. Nasze pisma święte wskazują, że ten pęd jest pragnieniem połączenia się z Absolutem, mimo że metoda przyjęta do osiągnięcia tego celu jest błędna, ponieważ Absolut nie jest osiągalny poprzez fizyczny kontakt z obiektem. Może dojść do niego, gdy dostrzegamy Absolut we wszystkim, kochając i pragnąc jedynie Jego, nie chcąc niczego więcej.
     Ponieważ napisałam niedawno artykuł na temat jedności wszechświata i Miłości będącej jego podstawą, to przeczytałam tamten artykuł z wielką radością i coraz bardziej wzrastającą inspiracją.  Na każdym poziomie nauczania pojawia się coraz więcej dowodów, że Baba robi to, co przyszedł zrobić. Uświadamiam to sobie do wielu lat, obserwując siebie. Jeśli chodzi o Jaźń, czyli o wszystko co istnieje, to jestem teraz spokojna. Modlę się do Swamiego, żeby pozwolił mi wyrazić Jego miłość poprzez moje życie, osiągnąć stałą zintegrowaną świadomość Jaźni, niewzruszonej, napełnionej błogością, ucieleśniającej wszystkie aspekty uniwersalnej boskiej Miłości. Nie pozwól mi nigdy więcej przechowywać, słuchać i powtarzać przerażających prognoz odnoszących się do przyszłości świata. Plenią się one teraz, ale czy zbudowany z miłości wszechświat może doświadczyć katastrofy?
    W listopadzie 1990 r. Baba wygłosił dyskurs oparty na wersie z XII księgi Bhagawad Gity: „Drogi jest mi ten wielbiciel, który nie oczekując niczego jest czysty, zręczny, beztroski, wolny od rozpaczy i wszelkich zobowiązań.” Jedną z cech podkreślanych przez Babę jest ‘fathawjathah’ – uwolnienie się od zmartwień:
   „Oznacza to brak zmartwień odnoszących się do przeszłości. Martwiący się człowiek nigdy niczego nie osiągnie. Nie trzeba się martwić przeszłością ani tym co ma w zanadrzu dla nas przyszłość. Takie zmartwienie jest przyczyną wszystkich ludzkich trosk. Nie ma sensu martwić się o nieznane jutro. Mając przed oczami teraźniejszość, człowiek powinien się angażować w   odpowiednie działania. Przeszłość i przyszłość istnieją w teraźniejszości. Drodzy Panu są ci wielbiciele, którzy swoje obowiązki wykonują w teraźniejszości.”[2] 
    Świadomość, że cały wszechświat, wszystko co jest, powstał z substancji duchowej, doskonałej, czystej, kochającej i niezniszczalnej, zabiera nas w miejsce spokoju, w którym zmartwienia tracą sens. Zachowanie tej stałej zintegrowanej świadomości staje się naszym najważniejszym celem. Jak to osiągnąć? 
    Swami odpowiada na to: „Niewiele osób potrafi wskazać różnicę pomiędzy Duchem i materią, określić naturę Boskości i poznać prawdę o świecie przejawionym. Przyczyna tego leży w fakcie, że ludzie na świecie cierpią z powodu różnego rodzaju złudzeń. W konsekwencji doświadczają lęków i halucynacji. Nie mają spokojnych umysłów. Jedynym sposobem pozbycia się tych iluzji i obaw jest praktykowanie miłości i realizowanie boskości obecnej we wszystkich stworzeniach. Gdy dostrzegą duchową jedność wszechrzeczy, wówczas ta prawda, obecna we wszystkich sferach życia – fizycznej, społecznej, politycznej, ekonomicznej, etycznej i duchowej - stanie się wyrazista.
   Uczeni badając naturę materii odkryli istnienie różnego rodzaju cząstek subatomowych, takich jak elektrony, protony i neutrony. Boska energia obecna w tych cząstkach jest taka sama. Gdy zrozumieją boską energię, zniknie potrzeba dalszych poszukiwań…
    Kosmos jest projekcją Boskości. Nosi nazwę dżagatu –czegoś w czym pojawiają się i znikają rzeczy, przychodząc i odchodząc. Nic w nim nie wydaje się stałe. Ale osoba zrealizowana duchowo dostrzeże permanentny czynnik obejmujący zmieniającą się jednostkę. Takie uświadomienie przychodzi wówczas, gdy mamy czyste myśli, wypowiadamy szlachetne słowa i postępujemy etycznie. Czystość wyraża się w służbie napełnionej miłością. Pomaganie potrzebującym jest uznawane za najwyższą cnotę, ranienie za grzech.  Wielbiciele Sai powinni angażować się w akty służebne, bo uświęcą one ich życie. Człowiekiem godnym naśladowania jest ten, kto nie zadając nikomu bólu i sam go nie odczuwając prowadzi egzystencję wypełnioną służeniem. W naszych wysiłkach uzyskania stałej świadomości Boga jako wszystkiego oraz Jaźni spoczywającej w spokoju i błogości w objęciach uniwersalnej Całości, musimy przede wszystkim gorąco pragnąć osiągnąć to zrozumienie. Baba mówi:
  Na polu duchowości poziom intensywnego zainteresowania reprezentuje etap studencki. Ale samo zainteresowanie nie wystarczy. Żeby zrealizować duchowy cel, potrzebny jest wysiłek. Student musi poznać podstawową prawdę o duchowych poszukiwaniach i praktykować ją. Jedynie wtedy ma zagwarantowany owoc wiedzy przyjmujący formę samorealizacji boskości. Poszukiwanie najwyższej wiedzy wzywa do kochania Boga… a błogość jest spełnieniem tego, kto zaczyna od nauki lub od poziomu studenckiego.[3]
   Teraz dochodzimy do niezbywalnych składowych świadomości: oddania, silnej potrzeby poznawania rzeczywistości duchowej, wchłonięcia tej mądrości i stosowania jej w służbie dla ludzkości. Innymi słowy, chodzi o miłość do Boga, o usilne dążenie do opanowania wiedzy o Bogu, o uświadomienie sobie jedności Boga, człowieka i wszechświata, do wyrażania jej poprzez miłość. Nasz ukochany Baba nie tylko pobudza w nas oddanie, ale aktywizuje zrozumienie, które nabywamy po to, żeby pójść dalej i dotrzeć do Świadomości.
    Błogosławieństwa którymi Awatar obsypuje ludzkość są nieprzebrane. Nie potrafimy opisać ich słowami. Możemy mieć tylko nadzieję na podkreślenie niektórych aspektów Jego chwały, modląc się, żebyśmy doświadczali Go coraz więcej i coraz bardziej kompleksowo, gdy już otworzymy się na to co przyszedł nam dać. Na wcześniejszych etapach wzrastania duchowego Awatar tej epoki, Bhagawan Śri Sathya Sai Baba, wzbogaca nasze intelekty i pozwala im jaśnieć blaskiem mądrości, usuwając z nich przedtem ciemność ignorancji. Czyni to w możliwie najprostszy, najpraktyczniejszy sposób. Jasnymi, logicznymi i spójnymi słowami wyjaśnia nam prawdę o istnieniu. I chociaż ujawniane przez Niego informacje są zdumiewające w swoich ukrytych znaczeniach i mogą zrewolucjonizować sposób myślenia uczonych i ludzi inteligentnych na całym świecie, to przedstawia je w taki prosty sposób, że może je zrozumieć nawet dziecko.
    Najbardziej przystępne w moich oczach jest to Jego powiedzenie: „Życie jest grą, weź w niej udział. Życie jest marzeniem, spełnij je. Życie jest próbą sił – zmierz się z nim. Życie jest radością – ciesz się nim!” Żeby grać, trzeba znać odpowiednie manewry oraz umieć uchwycić i zrozumieć chwilę, w której gra dobiega końca i możemy wrócić do swojego prawdziwego, bezpiecznego domu.
  We śnie nasze doświadczenia mają charakter eteryczny, nierealny i iluzoryczny.  Znikają, gdy się budzimy. Żeby zmierzyć się z wyzwaniami życia, musimy stawać twarzą w twarz z pojawiającymi się sytuacjami z odwagą i poczuciem bezpieczeństwa opartymi na wiedzy o niezmiennej, niezniszczalnej, duchowej Rzeczywistości, iść przez życie wiedząc, że jego substancją jest Miłość. To Ona sprawia, że możemy się cieszyć nawet próbami sił bez tracenia wewnętrznego spokoju.
    Mówiąc o Bogu Baba wyjaśnia, że Bóg jest wszystkim co istnieje. Może odnosić się do Siebie jak do Boga, ale szybko po tej deklaracji zwraca się do słuchaczy dodając: „I wy też.” Podkreśla jedność stwierdzając, że nie ma mowy o różnicy ani o oddzieleniu, ponieważ Bóg, człowiek i wszechświat są jednością i że ta jedność jest Miłością. Chociaż miliony osób czytało o Nim, chociaż niezliczona ilość ludzi widziała Go i słuchała, to Jego aktywność w większości ograniczała się do Indii. Jednak, jak zostało to napisane w Piśmie Świętym, „Odrobina zakwasu zakwasza całą bryłę ciasta[4]”. Stało się teraz oczywiste, że od momentu, gdy Awatar zstąpił na tę Ziemię w 1926 r., Jego misja nie tylko nabrała ogromnej prędkości, jeśli chodzi o rozumienie oddanych Mu wielbicieli, ale również wiodących myślicieli na całym świecie, włączając w to środowiska naukowe.
    Od zstąpienia Purna Awatara Bhagawana Śri Sathya Sai Baby uczeni zaczęli zdawać sobie sprawę z iluzorycznej natury wszechświata i niezmiennej, wszechogarniającej rzeczywistości. Chociaż wyrażają to w naukowym żargonie, to ich wnioski pozostają w zgodzie z naukami Sai Baby.
    Jak wspomniałam we wcześniejszym rozdziale, David Bohm, profesor fizyki w Brikbeck College na Uniwersytecie Londyńskim, wyraźnie dostroił się do prawdy o jedności mówiąc, że każdy obiekt w kosmosie jest wykonany z tej samej pozbawionej szwów holograficznej tkaniny. Wierzy, że postrzeganie wszechświata jako zbioru złożonego z części jest bez sensu, podobnie jak patrzenie na gejzery w fontannie jak na coś, co jest oddzielone od wody, z której się biorą. Twierdzi, że elektron nie jest cząstką elementarną. To tylko nazwa nadana określonemu aspektowi holograficznego ruchu, łączącego holistyczną zasadę ‘niepodzielnej całości’ z ideą głoszącą, że wszystko pozostaje w stanie stawania się. Nazwał to ‘uniwersalnym strumieniem’.
    Zatem dzielenie rzeczywistości na części, a potem nadawanie im nazw jest zawsze obiektywne i stanowi produkt konwencji, ponieważ cząstki subatomowe i wszystkie inne elementy wszechświata nie są bardziej oddzielone od siebie niż ozdobne wzory w dywanie.” Komentując tę wypowiedź Bhoma, Talbot mówi: „To głęboka uwaga.[5]      

    Wielbiciele Sai Baby są doskonale zaznajomieni z tymi naukami. Awatar przez cały czas Swojego pobytu na Ziemi, to znaczy od ponad 50 lat, naucza o jedności i całości.
   W bardzo prostym wyjaśnieniu, odnoszącym się Absolutnej Rzeczywistości, powołuje się na żarówki mówiąc, że mogą mieć one różnorodne kształty i kolory, a jednak prąd w każdej z nich jest taki sam. Przytacza także przykład naczyń, stwierdzając, że mogą być duże i małe, mieć różnorodne przeznaczenie i wygląd, a jednak, ponieważ wszystkie są ulepione z gliny, to ich substancja jest jedna i ta sama. Bóg, człowiek i wszechświat są zbudowani z tej samej substancji i dlatego stanowią jedność.

   Talbot jasno ilustruje silny wpływ rozumienia rzutowanego przez Awatara na ten świat, kiedy mówi: „W swojej ogólnej teorii względności Einstein… powiedział, że przestrzeń i czas nie się oddzielnymi jednostkami, lecz są ze sobą płynnie powiązane i stanowią część większej całości, nazwanej przez niego continuum przestrzenno-czasowym. Bhom przesuwa tę ideę o krok dalej, twierdząc, że częścią owego continuum jest wszystko we wszechświecie. Pomimo widocznego oddzielenia rzeczy na rozwijanym poziomie, są one płynnym przedłużeniem wszystkiego innego. Ostatecznie nawet implikacje i objaśnienia porządku łączą się ze sobą.[6]

 Nasz ukochany Awatar wniósł do świata zrozumienie, że ‘pozorne oddzielenie’ łączy się i staje jednością. I nie poprzestał na tym. Wyjaśnił, że ta jedność jest Miłością. Wszechmoc i wszechwiedza jedności, ponownie wprowadzone do ludzkiej świadomości, umożliwiły największym uczonym odkrycie tej prawdy. Zanim Talbot zakończył opisywać wszechświat jako istotę zbudowaną z jednej tylko substancji, nazwał tę substancję Miłością.
  Chociaż możemy wciąż wierzyć, że jesteśmy częścią rozwijającego się porządku, osobami indywidualnymi w świecie różnic, to Baba niewątpliwie doprowadzi nas do jedności ze Sobą. Wynurzyliśmy się z Niego i ponownie się w Nim zanurzymy. Upewnia nas: „Dokona tego nawet najsłabszy robak.” Podkreśla też mocno: „Moja misja nie zawiedzie.” Poprzez szkoły i uniwersytety powołane do nauczania tej podstawowej prawdy o stworzeniu, połączonej ze standardowymi przedmiotami akademickimi, nieustannie uczy młodych mężczyzn i kobiety jak stać się idealnym przykładem dla świata. Poprzez napisane przez Siebie książki i wygłaszane dyskursy pomógł milionom wielbicieli pojąć Boga, człowieka i wszechświat. Będzie nieustannie wzbogacał nasz intelekt, dopóki nie zanurzy się on w boskiej mądrości. Będzie pogłębiał nasze doświadczenia jedności, dopóki nie złączymy się z Bezkresną Miłością.
tłum. J.C.
[1] Sanathana Sarathi, marzec 1988 r., s. 58
[2] Sanathana Sarathi, styczeń 1991 r.
[3] Sanathana Sarathi, luty 1991 r.
[4] Michael Talbot, The Holographic Universe
[5] Michael Talbot, Holograficzny wszechświat
[6] Michael Talbot, The Holographic Universe

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.