Chociaż odkryłam, że łatwiej jest mi utrzymywać
wewnętrzny spokój, to na spotkaniach w ośrodku wciąż brakowało mi harmonii. Dwoje
przyjaciół, z którymi miałam konflikt, były osobami funkcyjnymi w naszym
centrum Sai Baby. Ich uwagi zdawały się skupiać na mojej działalności związanej
z ośrodkiem. Wciąż się modliłam, modliłam, modliłam. Napisałam do Baby, prosząc
Go o pomoc. Podczas porannej medytacji otrzymałam coś, co wydało mi się
odpowiedzią Baby na moje modlitwy. Poczułam, że powinnam przygotować wypowiedź
opartą na otrzymanej inspiracji i zaprezentować ją bhaktom. Przesłanie brzmiało tak: Niech zapanuje pokój.
„Abram wyszedł z Egiptu, a Lot z nim…. do miejsca, w którym
uprzednio zbudował ołtarz i wzywał imię Pana…. ziemia nie mogła utrzymać ich
obu… i wynikła sprzeczka… I rzekł Abram do Lota: Niech nie będzie sporu między
nami…, bo przecież jesteśmy braćmi. Wszak cały ten kraj stoi przed tobą otworem.
Odłącz się ode mnie. Jeśli pójdziesz w lewo, ja pójdę w prawo, jeśli pójdziesz
w prawo, ja w lewo… I tak rozłączyli się”.
Księga rodzaju XIII
Lider Organizacji Sathya Sai zasugerował, że
być może niektórzy członkowie zechcą założyć nowy ośrodek i wyjaśnił, że
zachęca ich do tego, ponieważ mniejsze ośrodki doskonale służą Babie.
Mieliśmy spore
możliwości, ponieważ w Kalifornii istnieją różnorodne społeczności. Odpowiednią
lokalizację można było znaleźć w kilku miejscowościach i założyć w nich Ośrodek
Sathya Sai – na przykład w Beaumont, Banning, Hemet i innych.
Nowy ośrodek mógłby
być wspierany przez inne ośrodki, centrum doradztwa oraz liderów: regionalnego
i okręgowego. Moglibyśmy zachęcić wszystkich, którzy pragną zostać w ośrodku Sathya
Sai Baby w Wiśniowej Dolinie, aby podzielili się z nowym ośrodkiem książkami i
pieniędzmi oraz rzeczami, które zostaną uznane za konieczne do jego funkcjonowania.
Nie byliśmy
pierwszym centrum które odkryło, że chociaż łączy nas braterstwo i miłość do
Baby, to nie zawsze w taki sam sposób interpretujemy ludzkie działanie jako
poprawne albo błędne. Baba mówi: „Obydwie strony mają rację!”. Nie musimy
wybierać pomiędzy dobrem i złem, ale pomiędzy pokojem a konfliktem. Kiedy wśród
liderów Organizacji pojawiła się podobna sytuacja, Swami rozwiązał ją w taki
sam sposób jak Abram. Nikomu nie powiedział, że ma lub nie ma racji. Uznał, że
obie strony mają słuszność i przydzielił im dwa kompletnie różne obszary
działania, dające im prawo do orzekania i rozstrzygania spraw. Dzięki temu
mogli Mu służyć całym sercem kierując się Jego wskazaniami i przewodnictwem,
ponieważ żadna ze stron nie ograniczała drugiej.
Naśladujmy Babę.
Rozdzielmy się bez gniewu, zachowując miłość do siebie i do naszego ukochanego
Pana. W ten sposób podwoimy naszą służbę na rzecz poszukiwaczy Prawdy i wypełnimy
cel stawiany ośrodkom Sai Baby, o których można powiedzieć, że pracują dla dobra
całej ludzkości i nie krzywdzą nikogo.
Moim zamiarem
było zapewnić większy spokój i harmonię wszystkim zainteresowanym oraz rozszerzyć
zakres pomocy, jakie Ośrodki Sai Baby ofiarowują otaczającym ich
społecznościom. Jednak spokój nie został natychmiast przywrócony. Jeden z liderów
ośrodka, z którym byłam w konflikcie, zrezygnował ze swojego stanowiska i
przestał do niego przychodzić.
W tym momencie
ogarnęły mnie wątpliwości. Może oszukiwałam samą siebie myśląc, że otrzymałam
odpowiedź od Baby, gdy w rzeczywistości był to tylko przejaw taktyki mojego
ego? Jak mogłam uczynić coś tak okropnego i skłonić kogoś, kogo kochałam, do
odcięcia się od ośrodka, a może nawet od Swamiego. Czy zostanie mi to kiedykolwiek
wybaczone? Co mogę zrobić, żeby naprawić swoje błędne działanie? Skoro jednak wydawało
się całkiem oczywiste, że zaangażowany w to młody człowiek nie chce utrzymywać
ze mną żadnych kontaktów, to pomyślałam sobie, że muszę się z tym pogodzić.
Minął rok. Błagałam Babę, żeby uzdrowił tę
sytuację. Stopniowo problem istniejący pomiędzy byłym liderem i mną osłabł, aż
w końcu zniknął w cieniach rzadko wspominanej przeszłości. Jednak młody
człowiek, który zrezygnował z ośrodka, już nie powrócił do niego i słyszeliśmy,
że wybrał inną ścieżkę. Modliłam się wciąż do Baby, zresztą nie tylko ja, lecz
również drugi główny aktor w tym dramacie i niektórzy członkowie ośrodka, nie
chcący dopuścić, aby ta sprawa pozostała nierozstrzygnięta.
W niedzielny
poranek sprzątałam biurko, ponieważ Raye i ja przygotowywaliśmy nasz dom do
spotkania z bhaktami. Znalazłam w nim
zbrązowiały maleńki bucik, który nosił niegdyś mój jedyny syn. Rozdzieliła nas
moja miłość do Bhagawana. Baba powiedział do mnie: „Być może wszystko zakończy
się dobrze. W międzyczasie skup swoją uwagę na pracy ośrodka”. Trzymając w ręku
bucik, poczułam ogarniający mnie smutek. Po twarzy płynęły mi łzy i czułam się
opuszczona jak wtedy, gdy po raz pierwszy coś między nami pękło.
Dzięki łasce Baby
i Jego stwierdzeniu, że wszystkie są moimi dziećmi, w ciągu minionych kilku lat
nawiązałam relacje matki i syna z młodymi mężczyznami. Niektóre z nich miały
przelotny charakter. Ta z byłym liderem ośrodka trwała jednak przez dłuższy
czas i teraz wydawało mi się, że dobiegła końca, podobnie jak moja relacja z
synem. Znowu poczułam niepewność. Kierowałam całą swoją uwagę na pracy ośrodka,
dokładnie tak jak polecił mi Baba, lecz odnosiłam wrażenie, że przynosi mi to
same kłopoty. Modliłam się o Jego przewodnictwo i kiedy je w końcu otrzymałam,
to i tak nie nastąpiła poprawa. Wróciłam myślami do kilku ostatnich audiencji,
jakich udzielił nam Swami. Niejednokrotnie pytał naszą grupę: „Jakieś
wątpliwości? Jakieś wątpliwości?”.
Odpowiadając
teraz na to pytanie myślałam: „Tak, tak, Baba, mam mnóstwo wątpliwości. Dlaczego
mi się wydaje, że wszystko poszło źle? Dajesz mi wskazówki, które sprawiły, że
wszystko pogarsza się zamiast poprawiać. Czego teraz oczekujesz ode mnie? Jak
mam poznać różnicę pomiędzy samolubnym ego i Twoją radą? Zapytałeś mnie, czy
mam na imię św. Tomasz. Cóż, teraz wiesz, że nie. Wiedziałeś to przez cały
czas. Tomasz był niewątpliwie lepszym uczniem Jezusa, niż ja jestem Twoją
uczennicą. Ale, ukochany Baba, ja chcę być lepsza. Wiesz, że się staram.
Proszę, wzmocnij moją wiarę i daj mi znak, że mnie nie porzuciłeś”.
Opanowałam się, umyłam twarz i skończyłam
przygotowywać siebie i dom na spotkanie. Goście zaczęli przybywać i nagle
ogarnęła mnie wielka radość, bo wraz z nimi przyszedł ten młody człowiek z
żoną. Bez względu na to, co to miało oznaczać, wiedziałam, że Baba nie zrezygnuje
ze mnie ani z nikogo innego. Jak mogłam ulec tak niemądrej sugestii. Przecież
mi przyrzekł: „Nigdy nie pozwolę ci odejść”.
Po zakończeniu
spotkania młody mężczyzna podszedł do mnie i zapytał: „Dlaczego tak się zmieniłaś?”.
W pierwszej chwili nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. I wtedy przypłynęło
do mnie doświadczenie przeżyte tego ranka. Odrzekłam: „Czy zmieniłam się na
tyle, żeby odzyskać syna?”. Odpowiedział: „O, tak” i uścisnęliśmy się jak
rodzina Sai, czując z radością, że reżyserem tego przedstawienia był od początku
sam Baba.
Potem opowiedzieliśmy sobie, co nas w międzyczasie
spotkało. Wyznał mi, że czuł od dawna, iż Baba sugeruje mu, aby zaangażował się
w bardziej zdyscyplinowaną sadhanę. Powiedział
również: „Kiedy czytałaś zdanie o utworzeniu nowego ośrodka, odebrałem impuls
do uczynienia tego, co jak sądziłem poleca mi Bhagawan”. Podczas nieobecności w
ośrodku nauczył się medytacji wymagającej surowej dyscypliny. Był wierny i sumienny
w przestrzeganiu zasad i odnalazł wielki spokój.
Powiedział następnie, że pragnie wrócić do Indii i
ma nadzieję, że Swami potwierdzi przyjętą przez niego interpretację zdarzeń.
Trzymał na sercu chusteczkę, którą od Niego otrzymał. I chociaż obecna praca uniemożliwia
mu regularne uczestnictwo w spotkaniach ośrodka, to zamierza przychodzić za
każdym razem, gdy pozwoli mu na to czas. Oświadczył, że był obdarzony
szczególnym błogosławieństwem otrzymywania odpowiedzi na najpilniejsze pytania
w słowach Baby, które były przywoływane lub czytane podczas naszych spotkań.
Ta rozmowa
przyniosła odpowiedzi również na moje dylematy. Dlaczego nie zachowałam spokoju
podczas tego testu? Czy nie miałam wystarczająco mocnej wiary, która by mnie
podtrzymywała, aż do pojawienia się rozwiązania. Baba podkreślał, jak ważna
jest wiara w przeżywanych doświadczeniach. Ale kiedy sprawy nie toczyły się natychmiast
tak, jak się tego spodziewałam, przestawałam ufać swoim doświadczeniom wskazującym
na Jego przewodnictwo i traciłam wiarę, zwłaszcza w siebie. Teraz staram się ze
wszystkich sił pamiętać, że nie mamy gwarancji, że zostaniemy natychmiast
uzdrowieni, a nasze problemy zostaną błyskawicznie rozwiązane. Jedyną gwarancją
jakiej potrzebujemy i jaką mamy jest to, że starając się podążać za naszym
Najwyższym Duchowym Przewodnikiem, nauczymy się potrzebnych lekcji
przyspieszających naszą ewolucyjną podróż. Nie tylko my otrzymamy wówczas
błogosławieństwo, ale również wszyscy aktorzy biorący udział w przedstawieniu.
Możemy przetrwać w spokoju każdą burzę, jeśli nie przywiążemy się do wyniku
naszych starań ani do osób wmieszanych w konflikt, a przede wszystkim jeśli
zachowamy niezachwianą wiarę w miłość Baby do wszystkich Jego dzieci.
***********
„Człowiek musi robić to, co ma do zrobienia, a
poprzez to działanie może oczyścić serce i osiągnąć atmiczną błogość. Podstawowym obowiązkiem człowieka jest
postępowanie motywowane wzniosłymi celami i ambicjami. Nie może jednak pozwolić
sobie na odczucie, że owoc jest bezpośrednim rezultatem jego działania. Człowiek
nie ponosi odpowiedzialności ani za swoje czyny ani za ich owoce”.
Sathya Sai Baba – Boski dyskurs,
11.12.1985
„Uwierzcie mi,
Bóg jest ucieleśnieniem miłości, premaswarupą.
Ziemski ojciec lub matka okazują wam miłość, dopóki jesteście im posłuszni.
Jeśli sprzeciwicie się ich pragnieniom, mogą posunąć się nawet tak daleko, że
wyrzekną się was. Bóg nigdy się was nie wyrzeknie, ponieważ jest samym jądrem,
samą podstawą waszej Rzeczywistości. To od Niego otrzymujecie owoc swoich
duchowych wysiłków. Odrywając się od ograniczonego i poddając się
Nieograniczonemu poczujecie, że jesteście instrumentami wolnymi od indywidualności,
pobudzanymi przez Niego …
Nie porzucę was,
nawet jeśli zaprzecie się Mnie, ponieważ nie wyrzekam się tych, którzy się Mnie
wypierają. Przyszedłem dla wszystkich. Ci, którzy odeszli ode mnie, ponownie do
mnie wrócą. Nie wątpcie w to… Jesteście moi, tacy jacy jesteście. Nigdy z was
nie zrezygnuję. Gdziekolwiek jesteście, jesteście blisko mnie. Nie możecie
wyjść poza pole mojego zasięgu”.
Sathya
Sai Baba – Sai Awatar, t.2
„Organizacja Sathya Sai Baby musi wspierać
zasadę jedności i zachęcać do niej. Całą ludzkość łączy pięć podstawowych
elementów. Czym jest element kasty lub wyznania? Cała ludzkość należy do jednej
kasty, do kasty ludzkości. Należy to praktykować, doświadczać i podawać do wiadomości
całemu światu. W ośrodkach powinno się doświadczać braterstwa ludzi. Trzeba
połączyć serca, nie ograniczając się do zewnętrznego hello, hello (cześć,
cześć) i do hollow, hollow (wewnętrznej pustki )”.
„Jeśli zasada
jedności emanuje z serc, wówczas siła i źródło są odpowiednie i Organizacja jest
mocna. Osoby funkcyjne powinny usunąć swoje słabości i stać się czyste i silne,
a wtedy cała Organizacja będzie silna. Biorąc udział w zajęciach bądźcie weseli
i entuzjastyczni. To sprawi, że wasze życie stanie się szczęśliwe i znaczące, z
postępem na wszystkich frontach, przynosząc dobre imię i sławę”.
„Swami nie
potrzebuje żadnej pomocy. Praca posuwa się naprzód bez względu na to, czy Mu
służycie, czy nie. Nie ma w niej miejsca na przyjemności i poczucie, że
jesteście wykonawcami. To bardzo ważne. Na ścieżce duchowej jest tylko jeden
wykonawca i jest nim Brahman. Wszystko powinno zanurzać się w Atmie, gdyż
zarówno praca jak i jej rezultaty należą wyłącznie do Atmy. Działając w ten
sposób doświadczysz błogości”.
„Cokolwiek czynicie wraca do was. Dlatego to
takie ważne, aby wykonywać pracę w zgodzie z nakazami sumienia, które jest inną
formę Świadomości, Jedyną Istotą. Różnice pojawiają się nieuchronnie tam, gdzie
jest wiele głów. Nie dopuszczajcie, żeby się pojawiały. Nie szukajcie cudzych błędów.
Te błędy to wasze własne myśli, odbite od innych i powracające do was.
Szukajcie w ludziach tylko dobra i akceptujcie ich takimi jacy są”.
„Spodziewam się,
że wszyscy odniesiecie sukces w zdobyciu łaski Swamiego, dzięki oddanej i przynoszącej
dobro służbie, uświęcającej wasze życie. Błogosławię was wszystkich”.
Sathya Sai Baba – Boski dyskurs,
8.07.1990
Rozdział 17
Pokonywanie nieporozumień
Wydaje mi się
teraz, że przyjaźń skażona przywiązaniem rozwinęła się bardziej w ekspansywną
miłość, nieograniczoną jedność, niż w ograniczony związek. Oczywiście istniała
konieczność, żeby dwa poprzednie rozdziały przeczytały i zaaprobowały obie kochane
przeze mnie osoby, zanim je opublikuję. Badałam siebie dopóki nie uzyskałam
absolutnej pewności, że z całej duszy zgadzam się na poprawienie wszystkiego,
co uznają za niewłaściwe.
Pokazując je
pani, z którą byłam blisko związana i której towarzystwem ogromnie się cieszyłam,
byłam skłonna ulec lękowi, że może nie zrozumieć czegoś co powiedziałam i że
nasza odnowiona relacja zostanie ponownie przerwana. Miałam jednak tyle siły,
żeby odsunąć od siebie strach i uczynić to, co było najwyraźniej nakazem dharmy. Wzięła je ode mnie i obiecała,
że je przeczyta i powie szczerze, jak na nie zareagowała.
Następnego dnia
rozmawiałyśmy przez telefon o zupełnie innej sprawie. Zanim się rozłączyłyśmy,
powiedziała: „Przeczytałam otrzymane od ciebie strony. Pobudziły we mnie
wyraźne wspomnienia związane z tamtą sytuacją. Chociaż czuję, że problem został
uzdrowiony, to trudno jest mi zgodzić się z tobą, kiedy mówisz, że nie znajdujesz
w tym swojej winy”. Odrzekłam, że rozumiem, co czuje. Z pewnością nie chciałam
przedstawiać siebie jako czystej i niewinnej osoby. Znalazłam w sobie błędy,
bardzo żałuję swojego postępowania i nie zamierzam go powtórzyć. Jestem świadoma
zwyczajowych wzorców myślenia i działania, wymagających większej staranności i
dyscypliny, które by je całkowicie wymazały. Nie chciałam nikogo zranić. Jeśli
w moim sercu kryje się zła wola, to modlę się o uwolnienie się od niej. A
jednak to co powiedziałam było tylko moją prawdą. W tamtym momencie była to
moja najszczersza ocena sytuacji. Naprawdę wierzę, że kierowałam się
pragnieniem, żeby wszyscy byli szczęśliwi.
W szczerym
wysiłku zrozumienia i prawdziwej potrzeby ufności, moja przyjaciółka przytoczyła
kilka incydentów, reprezentujących nasze rozbieżne punkty widzenia.
Przypomniała sobie też inną przeżytą przez siebie sytuację. Była ze znajomą na darszanie w Puttaparthi i obie musiały
usiąść w jednym z ostatnich rzędów. Czuła wielką potrzebę zobaczenia Baby i
zyskania Jego łaski. Nagle uświadomiła sobie, że w jej otoczeniu zapanowało
poruszenie. Ktoś popchnął ją do przodu i znalazła się w pierwszym rzędzie.
Nadszedł Baba. Powitał ją kochającym spojrzeniem i odnalazła w sobie tak długo
poszukiwany spokój. Dowiedziała się później, że jej towarzyszka zupełnie
inaczej oceniła to zdarzenie.
Rozumiejąc, że
czuję się teraz tak samo, jak ona czuła się wtedy, przyznała, że doświadczenie
jednej osoby nie podważa doświadczenia drugiej i że nic co powiedzieli inni nie
może odebrać jej pewności, że to co przeżyła, było rzeczywiste. Zgodziłyśmy
się, że każda z nas ma prawo do własnych przeżyć, jakie by one nie były. Zrozumiałyśmy,
że sposób w jaki widzimy określoną sytuację nie jest tak bardzo ważny. Ważne
było i jest, żebyśmy zaakceptowały wartość naszych doświadczeń bez odbierania
innym tego przywileju. Cieszyłyśmy się, że „obie miałyśmy rację” i „nie ma
reguł”. Bez względu na użyte przez nas słowa udało nam się rozwiązać coś, co
mogło stać się niefortunnym nieporozumieniem – a wszystko to dzięki miłości do
samego Baby i do Baby obecnego w naszych sercach.
***********
„Przyjaźń to komfort,
to niewysławiona wygoda poczucia bezpieczeństwa z osobą, która nie wzbudza w
nas potrzeby ważenia myśli i słów, ale daje nam możność ukazywania ich takich
jakie są: plewy i ziarno razem. Mamy wówczas pewność, że wierna przyjacielska
ręka przesieje je, zachowując to, co warto zachować i z westchnieniem ulgi
odrzuci całą resztę”.
„Serce powinno rozumieć
serce. Serca powinny się przyciągać, jeśli przyjaźń ma trwać. Przyjaźń musi
łączyć dwa serca i wpływać na nie dobroczynnie, bez względu na to co się stanie
– strata czy zysk, ból czy przyjemność, powodzenie czy przegrana. Ich związek
przetrwa wtedy wszelkie ciosy losu i pozostanie nienaruszony przez czas,
miejsce i okoliczności.
Każdy musi
korygować innych oraz witać odnoszący się do niego krytycyzm i komentarze wiedząc,
że wypływają one ze współczucia i miłości. Każdy powinien czuwać, aby inni nie odbiegali
od ideału, nie pielęgnowali szkodliwych przyzwyczajeń ani nie ukrywali myśli i
planów będących owocem zła. Honor każdego jest pod opieką innych. Ufajmy sobie
nawzajem i polegajmy na obopólnej czujnej miłości”.
„… Po prostu idź
obok mnie i bądź Moim przyjacielem”. Sathya Sai Baba
„Oceniamy
wszystko według kryterium ego. Umysł jest mieczem obosiecznym. Może nas wyzwolić
lub zniewolić…
Wykorzystując
praktyki duchowe (sadhanę), odrzuć
przywiązanie do indywidualności i przyjemności. Powitaj inspirację do
rozszerzenia serca na całe uniwersum. Nie zasnuwaj umysłu chmurami bezwartościowych
pragnień, przemijającego głodu lub pragnienia, które możesz zaspokoić kilkoma kęsami
lub łykami. Staraj się osadzić na tronie swoją duszę, jako niekwestionowaną monarchinię
wszechświata. Kiedy połączysz się z Uniwersalnym, świętuj triumf nad wewnętrznymi
wrogami, którzy utrudniali ci marsz do zwycięstwa. Zatrudnij mnie jako woźnicę
swojego rydwanu, a doprowadzę cię do tego spełnienia. Zapracuj na tę niezawodną
łaskę swoją szczerością, prostotą i sadhaną.
Ideały muszą stać
się wyższe i wspanialsze, pragnienia bardziej bezinteresowne i wzniosłe, a
przywiązanie przekształcone w szlachetne i subtelne emocje. Opowieść będzie
wciągająca jedynie wtedy, gdy ma miejsce stały rozwój akcji, która zmierza do
finału. Oto dlaczego przechodzicie trudne próby radości i smutku i wychodzicie
z tych doświadczeń bardziej czyści i mocniejsiˮ.
Sathya Sai Baba
Sadhana, wewnętrzna droga, s. 156 – 157
„Nie słuchajcie
tego, co mówią ludzie. Wierzcie swoim doświadczeniom. Wierzcie temu, co
przynosi wam spokój i radość. To jest prawdziwa podstawa wiary”.
Sathya Sai Baba
Sayings of Sathya Sai Baba,
Słowa Sathya Sai Baby
tłum. J.C.
George Eliot – pseudonim Mary Anne Evans (1819 – 1880) – angielska
pisarka należąca do czołowych twórców epoki wiktoriańskiej. Autorka powieści cechujących
się realizmem i przenikliwością psychologiczną.