Życie jest wyzwaniem, podejmij je!Fragmenty książki Joy Tomas cz. 5
Rozdział 8
Dyskomfort jako wyzwanie

Niedawno usłyszałam opowiadanie, które
sprawiło, że lepiej zrozumiałam misję Baby i bardziej Go pokochałam. Nigdy nie
przypuszczałam, że mogę kochać Go jeszcze mocniej, ale rozmyślając o tej
historii, poczułam w sercu ożywienie, które się rozprzestrzeniało. Pod koniec
XIX w. czteroletni chłopczyk zachorował na dyfteryt. W tamtych czasach dyfteryt
był chorobą nieuleczalną i niemal zawsze kończył się śmiercią. Matka chłopca
była kobietą delikatną i kruchą. Lekarze orzekli, że pod żadnym pozorem nie
powinna zbliżać się do dziecka – jeśli to zrobi, zarazi się i bez wątpienia
umrze. Matka posłusznie wypełniała
polecenie lekarzy aż od do pewnego wieczoru, kiedy usłyszała, jak jej synek
pyta pielęgniarkę: „Dlaczego mamusia nie przychodzi do mnie i nie obejmuje mnie
jak przedtem? Dlaczego mnie nie przytula i nie całuje?”.
Miłość matki nie mogła znieść jego żałosnego
płaczu. Weszła do pokoju, w którym leżał chłopiec, objęła go, przytuliła i
ucałowała. Zgodnie z przewidywaniem zaraziła się i w cztery tygodnie później
matka i syn opuścili ciała tego samego dnia. Ale jej miłość, tak czysta, że
poświęciła dla dziecka swoje ziemskie życie, sprawiła, że ta historia wciąż nas
inspiruje. Matka Sai usłyszała nasze wołanie i przybyła
w ludzkim ciele, abyśmy mogli poczuć ciepło Jej miłości, dzięki której uwalnia
nas od iluzji i przeprowadza poza ograniczenia, w których się uwięziliśmy. Sai
przyszedł dobrowolnie, bez względu na Siebie. Daje nam Swoją miłość, Swój czas
i Swoje życie, bez wakacji i odpoczynku. Wszędzie gdzie się udaje jest dostępny
dla ludzi proszących o łaskę. Rozmawia z osobami o międzynarodowej sławie i z nikomu
nieznanymi, milionerami i biedakami, z tymi, którzy Go kochają i tymi, którzy
Go wyszydzają. Mówi, że kocha wszystkich bez wyjątku, nawet tych, którzy Go
oczerniają i tych, którym jest obojętny. Szesnastego grudnia 1989 r. do Prasanthi Nilayam
przybył prezydent Indii. Na szczęście byłam tam wtedy obecna. Dzień był
wspaniały. Słońce świeciło jasno, a wiatr poruszał łagodnie kolorowymi
festiwalowymi proporczykami. Na kilka minut przed przyjazdem prezydenta Wenkataramana,
jego ochrona otoczyła strefę darszanową, a na teren aszramu wjechały samochody
z fotografami i reporterami. Wtedy pojawił się Swami, aby ofiarować miłość i
uwagę oczekującym Go wielbicielom. Zszedł z werandy i najpierw rozmawiał z dwiema
wolontariuszkami, potem skręcił w stronę pań siedzących na krzesłach. Szedł po
cementowej podłodze powoli i z wdziękiem, w charakterystyczny dla siebie
sposób, nie okazując w najmniejszym stopniu, że ten dzień różni się od innych.
Kiedy podszedł do miejsca gdzie siedziałam, wyciągnął rękę po listy, które
przywiozłam ze Stanów. Wziął je z taką miłością i uwagą, jak gdyby zostały
napisane przez najwyższych przywódców świata. Sai Baba nie dostrzega różnic
rasowych ani religijnych, pozycji społecznych ani poziomów rozwoju duchowego. W
Jego oczach wszyscy jesteśmy Bogiem. Chociaż możemy wciąż ulegać iluzji oddzielenia,
to dostąpiwszy Jego darszanu, sparszanu i sambaszanu – patrzenia na Świętą Istotę, dotykania Świętej Istoty i
słuchania Świętej Istoty – możemy przez chwilę dostrzec wszechogarniającą Rzeczywistość. Swami zakończył obchód błogosławiąc siedzących.
Potem prezydent Wenkataraman – ubrany w białą jedwabną koszulę wyszywaną złotem
oraz w dhoti typowe dla południa
Indii – przekroczył w towarzystwie żony bramę zachodnią i zmierzał w stronę
werandy. Tam przyjął ich Baba i zaprosił do pokoju interview. Większość wielbicieli
siedzących na zewnątrz wiedziała, że prezydent przyjechał, aby zapoznać się z
programem edukacyjnym obowiązującym w Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya
Sai, który łączy nowoczesne studnia akademickie z rozwojem etycznych zachowań i
duchowych ideałów. Z powodu napływu z pobliskich wiosek ogromnej
liczby osób pragnących uczestniczyć w tym święcie, zrobiło się tłoczno i
niewygodnie. Mimo to byliśmy przekonani, że te niedogodności zostaną wkrótce
zapomniane, a nasza obecność tutaj pozostanie w pamięci jako promienne wspomnienie.
Moją uwagę przyciągnęło drobne zamieszanie w środku dużej grupy pań siedzących
na podłodze. Jedna z nich wstała, pragnąc przedrzeć się na zewnątrz, poza
otaczający ją tłum. Wolontariuszka dała znak, żeby usiadła, na co oburzona
wielbicielka odpowiedziała, że irytują ją muchy. Kiedy uświadomiłam sobie, że
przyglądam się tej scenie z pewną dozą krytycyzmu, przypomniałam sobie słowa
Baby: „Krytykujesz innych wyłącznie dlatego, że sama masz takie myśli”. Przypominając
sobie jak w 1984 r., po uroczystościach 60. urodzin Bhagawana, stanowczo
oświadczyłam: „Nigdy więcej!”, z powodu dyskomfortu spowodowanego dużą liczbą
świętujących. To jasne, że rozwój duchowy i miłość wymagają czasami poświęcenia,
rezygnacji z wygód. Kiedy prezydent z żoną udali się na
interview, tysiące wielbicieli pogrążyło się w modlitwie i medytacji, aby
wspomóc ukochanego Pana w tej fazie Jego misji. Po raz kolejny słyszałam smutne
pytanie, z którym Jezus zwrócił się do uczniów, nie rozumiejacych ani Jego
misji ani konieczności jej wspierania: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze
Mną?”[1].
Czy nie mogli poświęcić się dla Niego, dla Istoty niestrudzenie ochraniającej
świat? Czy dla Tego, który poświęcił dla nas
wszystko, nie możemy poświęcić kilka materialnych wygód? Modlę się, żebym
zawsze była taka, jaką On pragnie mnie widzieć i chodziła tam, gdzie On chce
abym poszła – bez względu na mój komfort fizyczny czy też sen nazwany życiem.**************** „Przed wyjazdem z
Puttaparthi prezydent spotkał się z dziennikarzami, którym przekazał swoje
spostrzeżenia na temat miejscowych instytucji edukacyjnych. Powiedział, że doskonały
system edukacyjny w Prasanthi Nilayam, zainspirowany, wprowadzony i kierowany
przez Bhagawana Babę, powinien służyć jako wzór dla całego kraju”.Sanathana SarathiStyczeń 1990 r.Uwagi Ardżuny po odejściu Kriszny: „Nie potrafiliście
zgłębić tajemnicy Jego gry. Nie zrozumieliście jej. Martwienie się tym teraz
nie przyniesie wam pożytku. Przybrawszy ludzką postać łudzącą nasze zmysły,
poruszał się wśród was, mieszkał z wami, jadł z wami, traktował was jak rodzinę
i życzył wam dobrze, pozostając waszym Przyjacielem i Przewodnikiem. Uchronił was
przed wieloma czającymi się klęskami. Obdarzał boskim miłosierdziem i w bardzo
prosty sposób rozwiązywał problemy, których nie potrafiliście rozwiązać. W
czasie gdy był wam tak bliski i drogi, unosiliście się dumą ze zdobycia Jego
przychylności. Nie próbowaliście napełnić się najwyższą radością ani zanurzyć
się w powodzi Jego łask. Oczekiwaliście od Niego zaledwie zewnętrznego
zwycięstwa i doczesnych korzyści. Ignorowaliście ogromny skarb, którym moglibyście
wypełnić wasze serca. Nigdy nie kontemplowaliście Jego prawdziwej Rzeczywistości”.Sathya Sai BabaBhagawata Wahini „Musicie rozpoznać
wzniosły cel ludzkiego ciała i niepowtarzalną szansę człowieka… Król polował w lesie. Ścigając jelenia zapuścił się tak daleko, że
pozostawił z tyłu swój orszak, zgubił drogę, zmagał się z głodem i pragnieniem.
W końcu ujrzał maleńką chatkę, w której mieszkał
biedny drwal z żoną. Drwal zarabiał na życie sprzedając drewno w odległych wioskach.
Ich spiżarnia była niemal pusta, ale żona znalazła kawałek chleba, który król
zjadł łapczywie. Nigdy nie jadł czegoś równie dobrego, ponieważ nigdy przedtem
nie był taki głodny. W południe zasnął, a spał mocno, ponieważ nigdy dotychczas
nie był taki zmęczony. Gdy świta i żołnierze króla odnaleźli go w chacie, drwal
był zaskoczony, że jego gościem jest władca kraju. Drwal gorąco
przepraszał króla, że przyjął go tak skromnie, chociaż król ani przez chwilę
się nie skarżył. Następnego dnia, gdy ze stolicy przybyli ludzie, aby zabrać
drwala na dwór, biedny człowiek wyobrażał sobie, że zostanie ukarany za obrazę
suwerena. Towarzyszyła mu żona, głęboko przekonana, że powinna dzielić niedolę
męża. Gdy zjawili się na dworze, król kazał przynieść dla drwala krzesło i
nalegał, żeby ten na nim usiadł. Biedny człowiek był pewny, że ten zaszczyt zarezerwowany
jest dla zwierząt ofiarnych. On i jego żona zostali dobrze nakarmieni, co również
czyniono ze zwierzętami. Potem król
zapytał drwala, jaki chciałby otrzymać od niego dar. Przerażony człowiek mógł
jedynie błagać: ‘Proszę, pozwól mi wrócić z żoną do domu i nie ścinaj mi
głowy’. Król odpowiedział: ‘Nie jestem niewdzięcznym łotrem i nie mógłbym cię
tak okrutnie potraktować. Jeśli dam ci ziemię, to ją zmarnujesz, bo nie znasz
się na rolnictwie. Jeśli dam ci bogactwa, rozkradną je złodzieje, ponieważ
mieszkasz samotnie w lesie. Podaruję ci ukrytą w lesie trzydziestoakrową plantację
drzew sandałowych. Dobrze ją wykorzystaj i niechaj sprzyja ci szczęście’. Drwal
odetchnął z ulgą i wrócił z żoną do domu. Sześć miesięcy
później król ponownie wyruszył na polowanie. Odnalazł drwala szczęśliwego,
ponieważ, jak zwierzył się królowi, sprzedawał węgiel drzewny na opał. Drzewa
sandałowe zostały zredukowane do węgla drzewnego, ponieważ drwal nie znał
wartości prezentu, jaki otrzymał. Marnował go dla chwilowych i trywialnych korzyści.
Ta tragedia dotyka ludzi na całym świecie. Starożytna wiedza,
zawarta w prawach moralnych wszystkich religii, wprowadziła zasady i normy
umożliwiające najlepsze wykorzystanie ludzkiego życia. Jednak brak nauczania,
brak istotnych informacji oraz przykładu doprowadziły do ich zaniedbania.
Lekceważenie zasad jest równoznaczne z ranieniem samego siebie… Uzdrów ciało,
umysł, zmień swój sposób życia… Dedykuj wszystkie zadania Panu, traktując je
jak ofiarę”.Sathya Sai BabaSathya
Sai Speaks, t.4, s. 66-69 Rozdział 9
Złe rodzicielstwo jako wyzwanie
Baba powtarza
nam, że w Swojej poprzedniej inkarnacji jako Śirdi Sai był dla świata Ojcem – boskim
aspektem Śiwy. W tym wcieleniu Sathya Sai Baby jest dla świata Ojcem i Matką –
boskim aspektem Śiwa-Śakti. Jego kolejna inkarnacja, Prema Sai, będzie dla
świata Matką – boskim aspektem Śakti. Większość Jego obecnych wielbicieli
doświadcza Go jako Matki i Ojca. Podczas mojej
pierwszej wizyty w Prasanthi Nilayam Sai serdecznie mnie przywitał i obdarzył
miłością prawdziwej Matki, gdy wyrażałam Mu swoje oddanie. Kilka dni później,
mówiąc o surowej, dyscyplinującej postawie ojca, zmarszczył brwi i powiedział:
„Bardzo, bardzo gruba!”. Oczywiście, Jego komentarz był uzasadniony, ale
zaskoczył mnie. Zanim zdołałam się pozbierać, Baba ruszył wzdłuż linii
darszanowych. Gdy znalazł się około sześciu metrów ode mnie, zawołałam: „Więc
pomóż mi Swami!”. Jego spojrzenie natychmiast się zmieniło ze spojrzenia ojca
na spojrzenie matki, którą dziecko prosi o pomoc. Baba twierdzi, że
„żeński aspekt Boga reprezentuje współczucie, chęć przebaczania, gotowość do
leczenia i naprawiania błędów, czułość i słodycz”. W odpowiedzi na moje wołanie
zakręcił ręką i jednym płynnym ruchem rzucił mi zmaterializowaną właśnie rzecz.
Wylądowała w mojej dłoni z głośnym ‘plum’ i zobaczyłam, że jest to duża kula cukierków,
których kryształy wydawały się wciąż tworzyć. Była ciepła, słodka i wilgotna. Matka
Sai poleciła mi ją zjeść. Opisałam ten
incydent w innej książce, więc nie będę go powtarzać. Ale matczyna miłość Bhagawana
potwierdzona poprzez współczucie, pragnienie wybaczania, gotowość do leczenia i
naprawiania błędów oraz czułość i słodycz, zostaje jeszcze jaśniej określona. Mieliśmy
szczęście, bo niedawno odwiedzili nas dwaj długoletni wielbiciele Swamiego. Przypomnieli,
że byli z nami na kilku audiencjach. Mieli doświadczenia z Babą i znali wielu
Jego wielbicieli. Pochodzimy wszyscy z południowej Kalifornii, więc nic
dziwnego, że zwrócili na nas uwagę. Byliśmy zdziwieni, gdy powiedzieli nam, że
uczestniczyli w interview, podczas którego Baba zmaterializował dla mnie dżapamalę. Opowiedzieli również co się
stało, gdy Baba wezwał nas do wewnętrznego pokoju. Wszedł tam z
nami, ale po chwili wrócił i zamknął za Sobą drzwi. Zwracając się do czekającej
grupy mówił: „Już nie jest gruba!”. Najwyraźniej powtórzył to kilkakrotnie.
Byłam onieśmielona czystym macierzyństwem przejawiającym się w Jego zachowaniu.
Wiele matek może odnieść tę scenę do siebie. Większość z nas chętnie ‘leczy i
koryguje błędy’ swoich dzieci, ale nie lubimy, gdy krytykują je inni. Gdy z wzrastającym
zachwytem roztrząsałam tę nową informację, Boska Matka wydawała mi się bosko
ludzka i ogromnie drogocenna. Oczywiście, nie
byłam jedynym dzieckiem Baby w tym pokoju, wszyscy byli Jego dziećmi. Poprawiał
je z powodu ich krytycyzmu, tak samo jak mnie z powodu nadmiernej wagi. Nawet
gdy nie mówiliśmy ani słowa, wiedział jak szkodliwe są dla nas nasze myśli. Nie
pozwalał nawet wyrażać swoich opinii, chyba że odpowiedniego rodzaju. Powtarzał:
„Nigdy nie mów niemiłej prawdy ani nieprawdy”. Wydawało się, że chce nam zakomunikować:
„Nigdy nie rozmyślajcie o niemiłej prawdzie!”. Skupiajmy uwagę na samym Bogu
lub na tym co boskie. Jeśli nie potrafimy tego zrobić w Jego obecności, to bardzo
trudno będzie robić to bez Niego. Nieustannie podkreśla potrzebę odrzucania
niemiłych opinii odnoszących się do naszych rodziców. Mamy czcić obecną w nich
Boskość. Na innym
interview, gładząc moje włosy i trzymając mnie za rękę, zwrócił się do grupy:
„Muszę być Matką dla zachodnich wielbicieli, ponieważ większość z nich nie
otrzymała właściwego wychowania”. To jasne, że wykonuje pracę Matki dla
milionów dzieci na Ziemi nieprzygotowanych odpowiednio do życia. Jakże wielkie
mamy błogosławieństwo, że pielęgnuje nas i prowadzi wszechwiedzący Rodzic, nasz
ukochany Śri Sathya Sai.**************** Ukaż mi otchłań
swoich myśli – nieważne jak bardzo groteskowe, nieważne jak bardzo zanieczyszczone
przez wątpliwości i rozczarowania. Nie odrzucę cię. Jestem twoją Matką.Sathya Sai BabaOCZY AWATARA
Oczy Awatara uspokoją cię i ukoją,Przyniosą ci pokój jak wewnętrzna rzeka,Jak rzeka miłości płynącą do morza.Będziesz po niej żeglował przez wieki i uwolnisz duszę.Będziesz czekał zastanawiając się, czy Bóg
wie, że tutaj jesteś.Ból w sercu może doprowadzić cię do łez,Ale ból sprawiający cierpienie toruje ci drogę,Czyści naczynie, którego dzisiaj nie możesz jeszcze napełnić.Ponieważ On ogląda wszystko oczami Awatara,Nie ma gdzie się ukryć i nie ma dokąd uciec,On cierpliwie oczyszcza z chciwości,Zachłanności, pożądania i niespełnionych pragnień. Skoro twoje serce jest diamentem niegotowym by błyszczeć,Niegotowym by roztaczać blask iskry bożej,Więc szlifuje jego krawędzie i sprawia, że stają się idealne,Aż w końcu Jego łaska i miłość świecą w tobie.On jaśnieje w diamencie promiennym światłem,A nasze serca płoną, rozpraszając mrok.Ich blask powoli rozświetla świat rozprzestrzeniając Jego chwałę,Płynie ona z jednego serca do drugiego.Tak, to chwila, gdy wszyscy zgodnie śpiewamy,Widząc, że istnieje tylko jedno światło, jedno źródłoi jedno słońce.Z życia znika ciemność, ponieważ krok za krokiemProwadzą nas oczy Awatara.Dr Dennis GerstenRozdział 10Usuwanie przeszkód na drodze do wolności Pewnego dnia, gdy
z darszanu jechałam w kierunku
‘Rotundy nr 1’ ,
jakaś pani zwróciła się do mnie po niemiecku. Zrozumiałam tylko jedno słowo: „paszport”.
Kiedy zorientowała się, że jej nie rozumiem, otworzyła torebkę, wyjęła paszport
i otworzyła na pierwszej stronie. W ten sposób dowiedziałam się, że mieszka w
NRD. Potem przerzuciła kartki, by pokazać mi indyjską wizę. Była bardzo, bardzo
szczęśliwa. Zrozumiałam, że do listopada ubiegłego roku mieszkańcy Niemiec
Wschodnich mogli podróżować za granicę jedynie raz w roku i to wyłącznie w odwiedziny
do krewnych. Później, kiedy
miałam okazję rozmawiać z nią przez tłumacza, powiedziała, że zburzenie muru
berlińskiego przyniosło im błogosławieństwo jak i nowe wyzwania. W czasach NRD
nie mieli problemów z przestępczością ani z
narkotykami, a teraz to nieuniknione. Ponieważ znajdowali się pod ścisłą
kontrolą rządu, nie mieli okazji do rozwijania w sobie umiejętności
rozróżniania. Wraz z wolnością pojawiła się konieczność wybierania pomiędzy
dobrem a złem. Chociaż wydaje się, że
lepiej nie mieć nic wspólnego z narkotykami i przestępczością, to jednak jaką
wartość miałoby bez nich promowanie rozwoju duchowego? Gdy mając możliwość
wyboru, wybieramy zło, ów wybór staje się naszym nauczycielem. Brak okazji do
dokonywania wyborów prowadzi do stagnacji. Komentatorzy powtarzali, że zjednoczenie
Berlina będzie obciążeniem dla zachodnioberlińskiej gospodarki zaś mieszkańcy
Berlina Wschodniego obawiali się bezrobocia. Były to jednak drobne problemy w porównaniu
z utratą wolności wyboru. Pracując w szkole
jako nauczycielka, doradczyni i administratorka nauczyłam się cennej lekcji w
zakresie kontroli zarówno dzieci jak i dorosłych. Kiedy zewnętrza kontrola trwa
za długo, a kara za naruszanie zasad jest zbyt surowa, ich skutki dla osoby
kontrolowanej są wyniszczające. Zewnętrzna kontrola hamuje rozwój wewnętrznej
kontroli, chyba że sprawuje się ją z wielką mądrością. Nawet małe dziecko musi
mieć okazję do dokonywania wyborów, jak również okazjonalnie do popełniania błędów.
Oczywiście, żaden mądry rodzic nie kontroluje dziecka żelazną ręką, dopóki nie
osiągnie ono odpowiedniego wieku, a potem nagle daje mu niepohamowaną swobodę.
Rozwój wewnętrznej kontroli jest procesem stopniowym i należy go starannie kontrolować.
Jak mądry rodzic wspiera rozwój swojego dziecka, tak wszechwiedzący Ojciec–Matka
prowadzi nas ostrożnie i chroni, kiedy uczymy się polegać na Nim, naszym sumieniu
lub na wewnętrznej kontroli. To bardzo uspakajające wiedzieć, że Baba w Swoim
bezkresnym miłosierdziu dba o wszystkie kraje i o wszystkich ludzi. Potem spotkałam panią z Berlina Zachodniego,
co było dla mnie wielkim zaszczytem. Weronica Roberts była w Puttaparthi na
Boże Narodzenie 1989 r. i miałyśmy przyjemność rozmawiać o jej doświadczeniach
we wschodnim i zachodnim Berlinie. Wyraziła zgodę na zamieszczenie poniższego artykułu,
który został wydrukowany przez pana Narasimhana w styczniowym wydaniu „Sanathana
Sarathi” w 1990 r., pod tytułem: „Jedność nie wznosi murów”.
„Dzięki łasce
Swamiego przyjechałam do Prasanthi Nilayam w 1988 r., przywożąc ze sobą niezmiernie
ważne pytanie, istotne dla wszystkich wielbicieli z ośrodka Sathya Sai Baby w
Berlinie, wschodnim i zachodnim. Od grudnia 1987 r., zgodnie z Jego wolą, kilku
członków ośrodka z Berlina Zachodniego wyruszało co cztery, sześć tygodni na
spotkanie z interesującymi ludźmi z Berlina Wschodniego. Śpiewaliśmy razem bhadżany,
przywoziliśmy książki i taśmy z naukami Sai Baby, Jego fotografie, wibhuti i dżapamale. Od czasu do czasu wspólnie
oglądaliśmy film o życiu i przesłaniu Bhagawana. W ten sposób, krok po kroku,
staliśmy się berlińską, wschodnio-zachodnią grupą Sathya Sai. Coraz wyraźniej
uświadamialiśmy też sobie, że znajdujemy się w trudnej sytuacji. Sai Baba uczy
nas ścisłego przestrzegania prawa, a nasze spotkania w Berlinie wschodnim były
niezgodne z przepisami obowiązującymi w NRD. Mogło to być niebezpieczne dla ludzi,
w domach których spotykaliśmy się, a jednocześnie było to zbyt ważne, aby zrezygnować
ze spotkań. Tak więc kwestia
tego czy postępujemy dobrze czy źle stała się dla mnie najważniejsza i byłam
zdecydowana wykorzystać każdą okazję, żeby uzyskać odpowiedź. Gdy tylko się
tutaj zjawiłam, zwróciłam się z tym pytaniem do Biura Centralnego, choć było
oczywiste, że odpowiedzieć na nie może jedynie Awatar. Swami, w Swoim wielkim
współczuciu, zaprosił mnie na audiencję. Mogłam zapytać Go o to osobiście, ale
nawet wtedy Jego odpowiedź nie potrafiła przebić się od razu przez moje
ograniczone możliwości zrozumienia Bhagawana i Jego niezmierzonej miłości.
Odpowiadając mi w pełen współczucia sposób, rzekł: „To krajowy problem. Zajmę
się nim”. Ta odpowiedź mnie nie zadowoliła. Chciałam aby powiedział nam co
robić, nie zdając sobie sprawy, że robi już wszystko, co trzeba zrobić.
Cierpliwie opowiedział: „Nie ma wschodu ani zachodu. Wszystko jest jednością”. Zabrałam to przesłanie do domu, do moich
braci i sióstr we wschodnim Berlinie, myśląc, że ma ono wymiar duchowy. Czy
ktoś z nas mógł wyobrazić sobie, że przyrzeczenie Awatara: „Zajmę się tym” i „Nie
ma wschodu ani zachodu, jest tylko jedność”, miało być bardzo praktyczne. Audiencja, podczas której zostały wypowiedziane
te słowa, miała miejsce trzeciego października 1988 r. Dokładnie w rok później
pojawił się w NRD pokojowy ruch. Przez kilka dni sytuacja była bardzo napięta i
istniało niebezpieczeństwo wybuchu wojny domowej. Ale jak powiedziała siostra z
wschodniego Berlina: „Swami odwrócił całą sytuację w sposób możliwy jedynie dla
Awatara”. Trudno to zrozumieć, ale od dziewiątego listopada 1989 r. mur
berliński już nie istnieje. Zmienił się rząd i spotykanie się w imię Sai Baby
nie jest już przestępstwem. Jak mogę wyrazić wdzięczność za ten wielki dar
boskiej łaski dla całego narodu? Mogę tylko powiedzieć: „Dziękuję Ci, Swami.
Proszę, uchroń nas przed wznoszeniem nowych murów w sercach i umysłach”.Weronica Roberts Trzeciego października 1990 r., w dwa lata od
oświadczenia Swamiego że: „nie ma wschodu ani zachodu i wszystko jest
jednością”, wschodnie i zachodnie Niemcy stały się legalnie jednym krajem.***************** „Bądźcie cierpliwi.
W odpowiednim czasie dostaniecie wszystko. Nie musicie się o nic martwić.
Czegokolwiek doświadczacie, cokolwiek się dzieje jest wolą Awatara. Nie ma na
Ziemi takiej mocy, która mogłaby chociaż na chwilę opóźnić Jego misję”. Sathya Sai Babacdn. tłum.
J.C.
Złe rodzicielstwo jako wyzwanie