Krysia opuściła ciało fizyczne wieczorem 03 listopada. Została pochowana na gdańskim cmentarzu Srebrzysko 8 listopada br. w grobowcu rodzinnym, gdzie spoczywa Jej mąż. Przez ostatnie dwa lata Krysia ograniczała swoje spotkania z grupą, ponieważ źle się czuła – narzekała na problemy z sercem. Była uhonorowanym przez Organizację Śri Sathya Sai w Polsce, na ostatnim Zjedzie w 2015 r., jednym z najstarszych jej członków. Czynnie pracowała i udzielała się w Organizacji od 1993 roku. Uczestniczyła też w pierwszym Zjeździe w Turawie. Krysię poznałam w 1993 lub 1994 r. u Irenki Szewczyk. Były to pierwsze duchowe spotkania w Trójmieście. Zbierała się grupa ludzi, którzy pragnęli dowiedzieć się czegoś więcej o Sai Babie. Nie mieliśmy jeszcze wtedy żadnych materiałów. Trochę później dzięki tłumaczeniom Irenki Czajkowskiej zaczęły docierać do nas za pośrednictwem grupy opolskiej i Rysia Basaka fragmenty dyskursów Sai. Następnym etapem była próba zorganizowania grupy przez Włodka Rzepczyńskiego, potem kolejno spotkania u Bazylego, w przedszkolu na Przymorzu, u Marka w Sopocie i na koniec w mieszkaniu Krysi w Gdańsku. Krysia była żywą historią działalności grup Sathya Sai w Trójmieście. Cieszyła się wielkim szacunkiem nas wszystkich, miała przyjaciół w Organizacji Sai w całej Polsce. Przyjeżdżali do Niej i kontaktowali się z Nią telefonicznie. Inspirowała nas i zachęcała do ofiarnego służebnego działania. Krysia emanowała ciepłem i wewnętrznym blaskiem. Słuchaliśmy Jej trafnych i wyważonych podpowiedzi. Dla mnie była kimś bardzo bliskim: rodziną, przyjaciółką, powiernicą. Nasze spotkania na działce Krysi – zadbanej, ukwieconej – były niekończącymi się rozmowami, radością chwil spędzonych razem, śmiechem, piciem pysznych ziołowych herbat. Te chwile nigdy nie odejdą, będą w nas na zawsze, kiedy my, duchowe istoty znów się spotkamy. Jesteśmy szczęśliwi podążając ścieżką duchową Bhagawana Baby, chociaż wiemy, że spotykamy się tylko na chwilę w ciągłej wędrówce, która prowadzi nas do połączenia się z Lotosowymi stopami Pana.
̶ Marianna Młyńska
Nasza ukochana siostra z Rodziny Sai
– Krysia-Danusia Świstowska – powróciła do Domu naszego Pana. Wszyscy tam
podążamy i każdego dnia jesteśmy bliżej tego celu.
Krysia była w szeregach Polskiej
Organizacji Sathya Sai od bardzo dawna, możliwe, że od czasu założenia Organizacji
w Polsce. Zawsze z ochotą włączała się we wszystkie przedsięwzięcia związane z
naukami Swamiego i pracą Organizacji. Kilkakrotnie była współorganizatorem
corocznych, ogólnopolskich zjazdów wielbicieli i sympatyków Sathya Sai. Przez
kilka lat była liderem grupy Sai w Gdańsku, a przez wiele lat, co niedzielę
udostępniała swoje mieszkanie na spotkania wielbicieli Sai. Zawsze uśmiechnięta
witała nas gorącą herbatką, ziółkami i pysznymi, zdrowotnymi ciasteczkami, które
sama dla nas piekła. Na każdym spotkaniu przepięknym, czystym głosem intonowała
bhadżany, mantry i czynnie brała udział w kółkach studyjnych. Na wszystkich
warsztatach, czy to bhadżanowych, dla kobiet, czy Wychowania w Wartościach
Ludzkich służyła nam swoim doświadczeniem i mądrością życiową. Zawsze
towarzyszył jej uśmiech, poczucie humoru i bystrość umysłu. Była urodzoną
liderką Sai i naszą starszą siostrą. Wiele osób otrzymało pomoc od Krysi,
zarówno materialną, jak i duchowe wsparcie. Potrafiła np. wysłuchać i współczuć
osobom o przeciwstawnych poglądach i spojrzeniu na Ruch Sai w Polsce. Krysia jak ukochana matka, każdego
przytulała do serca. Zapraszała niektórych z naszych braci z rodziny Sai,
którzy mieli kłopoty finansowe, do pomocy przy pracy w jej malutkim, dzierżawionym
ogródku. Tym sposobem dawała szansę dorywczej pracy, za którą płaciła.
Obdarowywała nas książkami, ubraniami, muzyką Sai… Dzieliła się wszystkim, co
posiadała, z radością i przekonaniem, że tak trzeba. Na przestrzeni lat kilkakrotnie odwiedziła
Swamiego w Praśanthi Nilayam, jednak zawsze oczekiwała osób powracających z
aśramu, by nasycić się opowieściami, wspomnieniami i przywiezionym klimatem
Indii. Przed
przejściem na emeryturę, pracowała jako asystentka ortodonty. Pozostawiła dwoje
dorosłych dzieci – córkę i syna oraz czworo wnucząt. Często odwiedzała córkę w
USA. Młodzieńczy zapał i energia pomagały Krysi w nauce języka angielskiego i
obsługi komputera. Z pełną miłości troską pytała mnie jak sypiam, ponieważ kilkakrotnie
widziała na swoim monitorze na sky-pie, że późno w nocy mam również uruchomiony
ten program. Jej mieszkanie na drugim piętrze w
bloku na Gdańskim Przymorzu było jak przystań dla wszystkich poszukujących
światła bożego. Odwiedzały ją osoby spragnione matczynego ciepła, uwagi,
współczucia, porady, czy duchowej rozmowy. Bardzo często jej gośćmi byli ludzie
młodzi, z którymi doskonale się porozumiewała. Ostatnie swoje dni na ziemi spędziła
z córką, Ewą. Cztery dni przed odejściem odwiedziła ją Grażynka z Organizacji
Sai. Krysia zwierzyła się, że ilekroć ogarnia ją strach, gdy pomyśli o końcu
swej wędrówki, wtedy słyszy głos Swamiego: „Jestem tu, nie lękaj sięˮ. Odwiedzający Krysię, w ostatnim okresie,
przyjaciele zauważyli, że jej twarz bardziej niż zwykle promieniowała światłem
obecności Swamiego w jej sercu. Ilekroć
pomyślę o Krysi przypominają mi się jej niezliczone dobre uczynki, gesty
przyjaźni, uśmiechy, powitania i jej radość równa radości dziecka. W uszach słyszę jej czysty, melodyjny
głos śpiewający polski bhadżan: Chylę się do Twych stóp, wielbię imiona Twe, Panie tak bardzo kocham Cię, bo Tyś miłością jest… Bardzo chętnie śpiewała
również: Niech niebiosa odbijają się na ziemi, Tak by ziemia stała się niebem Jestem małym, maleńkim kamykiem A Ty Panie, górą wśród gór Jestem małym złocistym promykiem A Ty słońcem jesteś wśród słońc Jestem wody źródlanej kropelką A Ty Panie, oceanem wód Jestem jednym źdźbłem trawy zielonym Ty bezkresem stepów i pól Sai widzisz mnie, wspierasz i kochasz Do świątyni zapraszasz swej I podajesz mi słodki prasadam Błogosławisz, uśmiechasz się To niebiosa pochylają się nade mną Twoja miłość otula mnie To niebiosa pochylają się nade mną Ziemia niebem staje się
(słowa: Irena Kaczorowska, melodia ̶ autor
nieznany)
Krysia będzie dla nas wzorem do
naśladowania, jak godnie i właściwie wykorzystać wszystkie okazje, które życie
nam podsuwa, by być instrumentem nauk Sai Baby i służyć innym. Kiedy dojdę już do domu naszego Pana
i będzie mi dane spotkać Krysię, to pokłonię się jej do stóp, jako pięknej,
ucieleśnionej miłości.