Przewodnik, nauczyciel duchowy i kochający Bóg
Pan P. Widżaja Bhaskar
Dyrektor wykonawczy Indyjskiego Banku Rezerw
W pierwszy dzień nowego roku absolwenci instytucji edukacyjnych Śri Sathya Sai zjeżdżają do Prasanthi Nilayam, żeby okazać Bhagawanowi wdzięczność za wszystko, co dla nich uczynił i podziękować Mu, że tak bardzo zmienił ich życie. Obok wielu programów składanych u Jego lotosowych stóp, prezentują także magazyn noszący nazwę ‘Smuga Błyskawicy’ – ‘Widjullekha’. Jest to piękna kompilacja prac społecznych wykonanych w ramach sewy w ciągu roku, zawierająca także cenne refleksje odnoszące się do czasu, kiedy studenci mogli rozkoszować się fizyczną bliskością Sai Baby. Jeden z artykułów umieszczonych w wydaniu z 2016 r. opisuje historię pana P. Widżaja Bhaskara, który w wieku siedemnastu lat uzyskał na uczelni Bhagawana licencjat z handlu, a następie magisterium na Uniwersytecie w Bangalore. Potem, zgodnie z poleceniem Swamiego, podjął pracę w Banku Rezerw w Bombaju. Obecnie pełni w nim funkcję dyrektora wykonawczego, jest także powiernikiem Trustu Śri Sathya Sai w Maharasztrze.
Urodzony w duchowej rodzinie Jest coś kojącego w miliardach gwiazd zawieszonych na niebie przez wszechwiedzącego Boga.Miało to miejsce w 1969 r., podczas święta Mahaśiwaratri, w którym uczestniczyłem wraz z ojcem, panem P. Mallikhardźuna Rao. To wtedy, mając jedenaście lat, po raz pierwszy ujrzałem Boga chodzącego po Ziemi. Ojciec, spojrzawszy na Swamiego uświadomił sobie, że ma do czynienia z Awatarem i przeżył głęboką transformację. Mama, pani P.S. Kriszna Kumari, miała szczęście poznać Swamiego kilka lat wcześniej i zostać Jego oddaną wielbicielką. Za każdym razem gdy odwiedzała Prasanthi Nilayam, Bhagawan zapraszał ją na interview i błogosławił. Wyrosłem w rodzinie, w której wszystko koncentrowało się wokół Swamiego. Ojciec inspirował mnie swoim bezinteresownym zaangażowaniem w Jego misję. Do dwunastej klasy, kończącej się maturą, uczęszczałem w mieście Guntur, w stanie Andhra Pradesh. Swami pobłogosławił moją naukę. Zdobywałem wiedzę, chociaż wolałem jeździć do Prasanthi Nilayam, aby uczestniczyć w Jego darszanach.
W pierwszy dzień nowego roku absolwenci instytucji edukacyjnych Śri Sathya Sai zjeżdżają do Prasanthi Nilayam, żeby okazać Bhagawanowi wdzięczność za wszystko, co dla nich uczynił i podziękować Mu, że tak bardzo zmienił ich życie. Obok wielu programów składanych u Jego lotosowych stóp, prezentują także magazyn noszący nazwę ‘Smuga Błyskawicy’ – ‘Widjullekha’. Jest to piękna kompilacja prac społecznych wykonanych w ramach sewy w ciągu roku, zawierająca także cenne refleksje odnoszące się do czasu, kiedy studenci mogli rozkoszować się fizyczną bliskością Sai Baby. Jeden z artykułów umieszczonych w wydaniu z 2016 r. opisuje historię pana P. Widżaja Bhaskara, który w wieku siedemnastu lat uzyskał na uczelni Bhagawana licencjat z handlu, a następie magisterium na Uniwersytecie w Bangalore. Potem, zgodnie z poleceniem Swamiego, podjął pracę w Banku Rezerw w Bombaju. Obecnie pełni w nim funkcję dyrektora wykonawczego, jest także powiernikiem Trustu Śri Sathya Sai w Maharasztrze.
Baba troszczy się o dziennik z botaniki
Podczas
jednej z tych podróży przedłużyliśmy nasz pobyt w aśramie. Zupełnie
zapomniałem, że zanim wolno mi będzie w szkole przejść do ćwiczeń praktycznych, powinienem przedstawić nauczycielowi
swój dziennik z botaniki. Moi koledzy i mama starali się bezskutecznie ze mną
skontaktować. Wróciłem do Guntur pogrążony w słodkich wspomnieniach, całkowicie
nieświadomy chaosu wywołanego moją nieobecnością. Zaskoczyło mnie, że termin
oddania dzienników już minął. Byłem załamany dopóki kolega nie poinformował
mnie, że przekazał go nauczycielowi w moim imieniu. Poczułem ulgę, wdzięczność
i zdumienie, ponieważ nie prosiłem go o to. Po egzaminach ponownie udałem się
do Prasanthi Nilayam. Swami spojrzał na mnie i zapytał z figlarnym uśmiechem:
„Co się stało z twoim dziennikiem?”. Ze łzami w oczach upadłem Mu do nóg,
czując Jego wszechwiedzę i wszechmoc. „Zatrzymam go przy sobie” Mama
bardzo pragnęła, żebym po maturze zdał na medycynę i został lekarzem. Źródłem
tego pragnienia było tragiczne wydarzenie – straciła w wypadku młodszego brata,
który był studentem medycyny. Czuła, że powinienem zostać chirurgiem i
zrealizować jej marzenie. Ja jednak wzdrygałem się na widok krwi i nie
wyobrażałem sobie, że mógłbym eksperymentować na ludzkich ciałach dla nabrania
wprawy. Chcąc rozwiązać ten konflikt, nasza rodzina postanowiła zwrócić się o
radę do Swamiego. Wyruszyliśmy do Prasanthi Nilayam. Swami natychmiast wezwał
nas na interview. Zanim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć, spojrzał na moją mamę
i rzekł: „Bhaskar nie powinien studiować
medycyny. Ma słabe serce. Ale nie martw się o niego. Przyjmę go do koledżu i zatrzymam
przy sobie”. Czułem jak serce zaczyna mi bić szybciej z radości i wdzięczności.
Co może dać nam większe szczęście niż życie u boku ukochanego Pana? W 1974 r.
zacząłem uczęszczać na kurs licencjacki w Brindawanie. Mieszkałem w akademiku
wraz z 59 kolegami. W tamtych czasach Bhagawan zatrzymywał się tam zwykle na
dziewięć miesięcy w roku i błogosławił nas Swoją bliskością. Przydzielił moim
kolegom i mnie zadanie opiekowania się mleczarnią i gospodarstwem rolnym. Wstawaliśmy
o 3:30, żeby umyć i wydoić krowy. Potem szliśmy na poranne modlitwy i na
gimnastykę. Po kąpieli i śniadaniu biegliśmy na darszan. Wieczorami po lekcjach ponownie pracowaliśmy w
gospodarstwie. Na zakończenie dnia Swami błogosławił nas wieczorną sesją w
starym mandirze. Wtedy w koledżu Swamiego nie prowadzono jeszcze kursów
magisterskich, więc po uzyskaniu licencjatu Swami polecił nam zamieszkać w
Brindawanie i studiować na Uniwersytecie w Bangalore. Pokonywaliśmy więc z
kolegami dystans ponad siedemdziesięciu kilometrów, aby dotrzeć do kampusu
Kengeri. Radość pozostawania ze Swamim była jednak tak wielka, że nie
odczuwaliśmy ciężaru tych żmudnych podróży.Bóg staje się nauczycielem duchowym Swami,
pełen miłości i łaski, napisał do mnie kilka listów. Pewnego razu wezwał na
interview mojego ojca i dziadka ze strony matki, gdy obaj przebywali w
Puttaparthi. Po interview zapytał, jakie mają plany. Dziadek odpowiedział:
„Swami, pojedziemy do Brindawanu spotkać się z Bhaskarem, a potem wrócimy do
Guntur”. Swami odrzekł: „Poczekajcie do rana. Dam wam list do Bhaskara”. List
przywiózł dziadek. W liście, oprócz błogosławieństw, Swami wskazał mi sadhanę,
mającą kształtować moją duchowość. Wypełniałem te instrukcje bardzo
skrupulatnie. W kilka miesięcy później Swami odwiedził Brindawan. Pewnego
popołudnia usiadł w jadalni w towarzystwie pana Sudarszana i pana Radhakriszny,
żeby porozmawiać o wszechobecności Boga. Uważne oczy guru Właśnie
wtedy Swami zauważył: „Myślicie, że Swami siedzi w jadalni i nie wie co dzieje
się na świecie. Czy znacie chłopca Bhaskara? Zbliża się właśnie do Gokulam. (W
tamtych czasach Gokulam znajdowało się na tyłach mandiru.) Wyszedł z akademika
i idzie betonową ścieżką. W tej chwili mija biuro kierownika i dociera do
bocznej furtki świątyni. Teraz wchodzi do mandiru i bardzo uważnie okrąża rangoli[1].
Przechodzi przez ganek i zmierza w kierunku Gokulam. Już jest w Gokulam. Idź i
zawołaj go”. Jeden z chłopców stojących na werandzie pobiegł po mnie. Powiedział:
„Pospiesz się, bracie! Woła cię Swami”. Pobiegłem przecinając werandę w
kształcie litery L. Swami przyjrzał mi się uważnie. Zapytał: „Bhaskar,
którą szedłeś drogą?”. Nie byłem pewny jak odpowiedzieć na to pytanie.
Wczuwając się w moje położenie, pomógł mi mówiąc: „Którą drogą szedłeś z akademika?”.
Odrzekłem: „Swami, przez boczną furtkę”. „Tak wiem”, potwierdził i zwracając
się do swoich gości polecił mi: „Opisz im szczegółowo całą trasę”. Gdy to
robiłem kiwali potwierdzająco głowami. Mieli złożone ręce i patrzyli na
Swamiego. Swami przesłał im wszechwiedzący uśmiech i powiedział: „Czy nie mówiłem
wam tego?”. Potem poczęstował nas kanapkami i poinformował mnie: „Opisywałem im
na żywo jak szedłeś do Gokulam”. Potem, wychodząc z jadalni, spojrzał na mnie z
uśmiechem i powiedział coś, co tylko ja usłyszałem: „Twoja sadhana przebiega
bardzo dobrze. Tak trzymaj”. Nie tylko potwierdził tym Swoją wszechobecność,
zdolną obserwować każdy nasz krok, lecz wskazał także, że jest wszechwiedzącym
Panem, świadomym wszystkich naszych myśli i uczynków. Życie z takim Mistrzem
było najważniejszą lekcją duchową jaką kiedykolwiek w życiu otrzymałem. Swami
jest naszą Atmą – Wewnętrznym Mieszkańcem. „Przygotuj się do roli, jaką dla ciebie wybrałem” U
Jego lotosowych stóp czas płynie bardzo szybko i zanim się zorientowałem,
miałem już w kieszeni dyplom magisterski. Swami był ogromnie szczęśliwy, że
uzyskałem licencjat i magisterium z wyróżnieniami i kilkoma złotymi medalami.
Kazał mi czekać na kolejne instrukcje. Przez rok wygrzewałam się w blasku Jego
boskiej bliskości i chwały. Potem ojciec poprosił mnie, żebym zapisał się do Rao’s Tutorial[2]
i przygotował się do egzaminów dla przyszłych kadr instytucji państwowych. Odpowiedziałem
z naciskiem, że nie chcę zostać urzędnikiem Indyjskiej Służby Administracyjnej.
Wtedy wezwał mnie Swami i rzekł: „Bhaskar, skoro prosi cię o to ojciec, musisz
wziąć udział przynajmniej w egzaminie podstawowym. Przygotuj się do roli, którą
wybrałem dla ciebie w zewnętrznym świecie”. Wyjechałem z Puttaparthi z ciężkim
sercem i podjąłem pracę w Indyjskim Banku Rezerw. Swami pobłogosławił tę posadę.Wewnętrzny Mieszkaniec troszczy się o serce Bhaskara
W
2002 r. niespodziewanie dostałem ataku serca. Po wstępnym leczeniu przewieziono mnie do Hajderabadu, ponieważ
mieszkała tam moja rodzina. W ciągu następnych sześciu miesięcy przeżywałem
komplikacje i co jakiś czas lądowałem na oddziale intensywnej terapii. Pewnego
ranka około godziny jedenastej, kiedy byłem w półśnie, poczułem, że ktoś trzykrotnie
lekko stuka mnie w lewe ramię. Pomyślałem, że to pielęgniarka lub lekarz, jednak
kiedy otworzyłem oczy, nie zobaczyłem nikogo. Za to w powietrzu unosił się uspokajający,
kojący aromat Swamiego. Ta łaska sprawiła, że się rozpłakałem. Następnego popołudnia
znowu poczułem boski zapach i lekkie uderzenia w prawe udo. Zanurzyłem się w
przynoszącą spokój obecność Sai Baby. Wkrótce potem grupa lekarzy poinformowała
mnie, że zamierzają wszczepić mi AICD[3]. To
urządzenie nieustannie monitoruje serce i wprowadza szereg koniecznych terapii,
w tym defibrylację, zatrzymującą migotanie komór. Przy okazji, AICD zostało
umieszczone w moim lewym ramieniu, w miejscu, w które stukał Swami. W lipcu 2005 r. przebywałem w
swoim biurze w Bombaju, kiedy poziom potasu w moim ciele opadł poniżej
bezpiecznej normy, wskutek czego AICD
uderzył mnie prądem 69 razy. Każde uderzenie było bardzo mocne i dotkliwie
bolesne. Koledzy natychmiast zabrali mnie do szpitala. Badający mnie
kardiolodzy byli ogromnie zdziwieni, że przetrwałem tylokrotne ciężkie porażenie.
W kilka miesięcy później udałem się do Prasanthi Nilayam. Swami zapytał mnie o
zdrowie, a potem wezwał dr Voleti Choudhary, dyrektora szpitala ogólnego w
Puttaparthi i poprosił, żeby przyjrzał się mojemu przypadkowi. Zapytał: „Czy
możemy wymienić Bhaskarowi AICD?”. Dr Voleti zgodził się, że trzeba to będzie
zrobić, ale orzekł, że mój AICD przetrwa jeszcze pół roku i że tego rodzaju
zabiegów jeszcze tutaj nie przeprowadzano. Swami dał mi wibhuti i poradził,
żebym wymienił aparat w Bombaju. W dniu, kiedy zostałem poddany temu zabiegowi,
Swami powiedział w Parthi: „Bhaskar czuje się już dobrze. Operacja zakończyła
się sukcesem”. Nauka etyki i finansów u Boskiego Finansisty Swami
zajął się moim sercem, a ja modliłem się, żeby zawsze biło dla Niego. Prosiłem,
aby od 2006 r. pozwolił mi zwoływać konferencje poświęcone finansom i etyce.
Jednak Swami nie wyraził na to zgody. Po krachu finansowym w 2008 r.,
niespodziewanie poprosił mnie, żebym w możliwie najkrótszym czasie zorganizował
konferencję. Termin był bardzo odpowiedni, ponieważ światu, chwiejącemu się pod naporem
globalnego kryzysu finansowego, potrzebny był Rektor Wszechświata. Uświęcony
teren Prasanthi Nilayam był najodpowiedniejszym miejscem dla obrad skupionych
na etyce, tak bardzo potrzebnej w świecie finansów. Jak doskonale wiemy, etyka
i moralność stanowią podstawę edukacji w Instytucie Wyższego Nauczania Śri
Sathya Sai. Konferencja była wyjątkowa, ponieważ uczestniczyli w niej nie tylko
wybitni eksperci od bankowości, giełdy i ubezpieczeń, ale także aktualny i były
dyrektor Indyjskiego Banku Rezerw. Bardzo rzadko udaje się zgromadzić w tym
samym czasie i w tym samym miejscu tak doskonałych profesjonalistów z trzech
sfer bankowości. W Swoim wystąpieniu Swami nawiązując do Mahabharaty, posłużył
się analogią. Zauważył, że uczciwość i poczucie jedności były równie ważne w
tamtych czasach jak teraz. Wskazał, że Judisztira, ulegając swojej słabości do
gry w kości, zignorował ryzyko. Kiedy wskutek tego stracił królestwo, posłużył
się Drapaudi jako zastawem. Uczynił to nie radząc się braci, bezpośrednio
zainteresowanych wynikiem jego poczynań. Nie myślał też o tym, że zostanie
napiętnowany. Tragiczny koniec był dla wszystkich oczywisty. Potem
Swami pobłogosławił wszystkich gości, którzy siedzieli z Nim na podium. Wielu
uczestników konferencji mówiło później, że to doświadczenie zasadniczo zmieniło
ich życie. Mieli wielkie szczęście przebywania w kręgu bezwarunkowej miłości
Swamiego. Bhagawan szczodrze wypełnił nasze życie bogactwem
Swojej miłości. Dał każdemu z nas okazję stania się częścią Jego misji. Bądźmy
Mu za to wdzięczni. Redakcja Radia Sai tłum. J.C.[1] Rangoli – dekoracja z kolorowego piasku,
ziaren zbóż lub kwiatów, najczęściej tworzona przed wejściem do domów.
Baba troszczy się o dziennik z botaniki