Rys biograficzny Ala Druckera (1928-2016)
Od redakcji:
Al Drucker, który opuścił ciało fizyczne, zostawiając po sobie niezatarte wspomnienia, książki i cudowne opowieści o swoich doświadczeniach ze Swamim, odbył w sumie trzydzieści podróży do aśramu. Wielokrotnie, jako mówca, odwiedzał centra Sathya Sai.
Yaani Drucker - żona Ala
W listopadzie 2015 roku był gościem honorowym obchodów 90 Urodzin Sathya Sai w Centrum Sai w Chicago. Dzień po obchodach brałam udział w spotkaniu z Alem i jego żoną Yaani
w prywatnym domu jednego z wielbicieli Sai. Razem z mężem przedstawiliśmy się Alowi,
jako Polacy wiedząc, że przed drugą wojną światową, jako mały chłopiec, uciekł
przed prześladowaniami Żydów z Niemiec do Polski, a później z całą rodziną
wyemigrował do USA. Al wspominał chwile spędzone w Polsce i zakupy na rynku.
Pamiętał jeszcze polskie słowa „po ile jajka ?ˮ. Ela G.G.
W lutym 2016 roku
odszedł wieloletni wielbiciel Sri Sathya Sai Al Drucker. Zamieszczamy krótki
rys biograficzny W liście do przyjaciół
z dnia 24 lutego 2016 r. żona Ala Druckera, Yaani, napisała m.in.: "Wczoraj wieczorem, o 20:25, Al wydał ostatnie tchnienie, bardzo spokojnie
porzucając "stary gruchot", jak nazywał swoje starzejące się ciało.
Kilka godzin wcześniej Baba czule wyszeptał mi do ucha: "Zabiorę go
stąd", po czym kazał mi co pół godziny smarować usta Ala amritą. Niemal
natychmiast jego oddech uspokoił się i stał się bezdźwięczny, wolniejszy i
płytszy... aż był niemal niesłyszalny. W chwili, gdy odchodził, kilkakrotnie
sprawdzałam, czy oddech nie wrócił. Jakże subtelnie, łagodnie i spokojnie
odszedł... Na jego twarzy dalej utrzymywał się promienny spokój. Kilka tygodni
wcześniej spytałam Babę, czy będzie obecny kiedy Al będzie odchodził. Oto jego
odpowiedź: "Byłem przy jego matce, nieprawdaż?". Rzeczywiście, Al,
jego siostra i ja opiekowaliśmy się jego matką, która leżała nieprzytomna przez
kilka dni. Nagle wstała i powiedziała: "Sai Baba jest doskonałym
rabinem". Opisała Go jako noszącego jarmułkę i białą szatę; zapewnił ją,
iż będzie z nią podczas jej przejścia". Al Drucker przyjechał
do Ameryki ze swoją rodziną jako chłopiec, uciekając z nazistowskich Niemiec.
Chodził do prestiżowej szkoły średniej Bronx
High School of Science w Nowym Jorku. Zaliczając zajęcia z wyprzedzeniem,
zdołał ukończyć naukę o rok wcześniej, po czym ochoczo zaciągnął się do armii Stanów
Zjednoczonych, aby wziąć udział w II wojnie światowej, zanim ta się skończy. W
wojsku służył aktywnie do 1948 r. w rejonie Pacyfiku, głównie w Korei, ale
także w Japonii i Chinach. Po przejściu do cywila
ukończył studia z inżynierii elektrycznej i fizyki, po których został
specjalistą od systemów naprowadzania pocisków w siłach powietrznych i
rakietowych dalekiego zasięgu. W tym czasie był też członkiem różnych komisji,
pracując dla NASA, Narodowej Akademii Nauk, Federalnej Administracji
Aeronautycznej i innych rządowych organizacji. Działając w tym
charakterze przez wiele miesięcy, w Waszyngtonie zaangażował się w działalność
ruchów społecznych; Civil Rights
(praw obywatelskich) i Voter Registration
(reguł wyborczych). To doprowadziło go do zrewidowania swoich życiowych
aspiracji i przeniesienia zainteresowań z rozwoju systemów bojowych na bardziej
humanitarne zajęcia. Po studiach w USA i za granicą zmienił zawód, stając się
akupunkturzystą, homeopatą, zielarzem, terapeutą grupowym i rolferem (rodzaj
terapeuty). Włączył się do prac w Esalen
Institute, który był ośrodkiem rozwoju humanistycznego w Big Sur w
Kalifornii, gdzie prowadził klinikę wykorzystującą naturalne metody terapii
oraz kursy alternatywnych systemów naturalnego leczenia dla lekarzy. Pewnego dnia,
pilotując samolot nad górami Kalifornii, dostał się w gwałtowną burzę.
Zabłądziwszy, po godzinach spędzonych w nawałnicy, leciał w swojej teraz
rozpadającej się awionetce na resztkach paliwa bezskutecznie próbując nawiązać
łączność z lotniskiem. Krótko mówiąc, gdy stracił wszelką nadzieję miało
miejsce niewytłumaczalne zdarzenie. Nagle na tle odgłosów burzy usłyszał
spokojny, wyraźny głos, który wyprowadził go między najgorszymi zawirowaniami burzowymi
na niewielki pas w górach, który znajdował się w odległości 300 mil (480 km) od
pierwotnego kursu. W jakiś cudowny sposób, na kilka minut miejsce to stało się
wolne od nawałnicy, co pozwoliło mu posadzić samolot dosłownie na ostatnich
kroplach paliwa, gdyż silnik przestał pracować zaraz po przyziemieniu. Szukając źródła tego
zbawiennego głosu, który uratował mu życie, ale który nie przedstawił się, Al
szedł za wyraźnymi, chociaż tajemniczymi podpowiedziami, które zaprowadziły go
do Indii. Tam Sai Baba, wielki duchowy lider, przyjął go na interview i
niepytany zrelacjonował wszystkie szczegóły zdarzenia z awionetką, utożsamiając
się z głosem, który wtedy niespodziewanie przemówił oraz powiedział Alowi, że
to on wezwał go do Indii. (Niełatwa to pigułka do przełknięcia dla kogoś, kto
reprezentuje nauki ścisłe!) Później Al odbył ponad
25 podróży do Sai Baby, by w końcu zamieszkać w Indiach na dziewięć lat i poświęcić
się studiom nad duchowością, ale jednocześnie kontynuując swój związek z
niektórymi wcześniejszymi zainteresowaniami przez nauczanie i wykłady z
astrofizyki i aeronautyki na uniwersytecie jako gościnny wykładowca. W aśramie
Sai Baby wygłaszał też prelekcje na duchowe tematy dla setek gości z zagranicy
oraz opublikował wiele książek, w tym współczesne wersje indyjskich
starożytnych dzieł klasycznych jak Bhagawadgita i Asztawakra
Gita. Po powrocie do Ameryki został współzałożycielem Atma Institute, nieobliczonej na zysk szkoły, opartej na
wartościach duchowych. W ostatnich latach, po
przejściu na emeryturę, zamieszkał z żoną Yaani w chacie położonej w lesie nad
rzeką Wisconsin. Uprawiali tam tenis i pływanie kajakiem, a w weekendy
organizowali sympozja. Zimy spędzali w wypoczynkowym mieście na Florydzie, gdzie
prowadzili aktywne życie, pisząc i nauczając o rozmaitych aspektach duchowości.tłum. K. B. źródło: www.sathyasai.org.pl
Interview udzielone przez Sathya Sai Babę w Kodaikanal w latach 80.
Przedstawiony niżej zapis pochodzi z interview udzielonego przez Babę grupie wielbicieli z Zachodu podczas Jego pobytu w Kodaikanal w końcu kwietnia lub na początku maja któregoś z lat 1982 – 1985 (teraz już nie pamiętam roku). W innym artykule opisałem ten niezwykły wyjazd do Kodai.
Al Drucker na darszanie ze Swamim
Gdy przyjechałem,
obecnych było tam mniej niż 50 wielbicieli zgromadzonych przed bungalowem
Srinivasana, w którym mieszkał Baba. Przybyli oni kilka dni wcześniej, a
większość z nich stanowili mieszkańcy Zachodu. Następnego dnia rano Swami polecił
mi zorganizowanie sesji bhadżanów.
Kiedy już odprawiłem arati,
powiedział, abym zebrał wielbicieli z Zachodu wewnątrz bungalowu na audiencję.
Od samego
początku było jasne, że będzie to udzielanie nauk, a nie odpowiedzi na osobiste
pytania i omawianie prywatnych problemów.
Swami mówił po angielsku, bez tłumacza. Zrobiłem notatki z Jego wypowiedzi,
które okazały się najbardziej dogłębnym przekazem wedanty, jaki ktokolwiek z nas dotąd słyszał.
Przedstawiam wyjątki
z najgłębszych prawd przekazanych ludzkości przez Awatara – rzadkiego
klejnotu o nieocenionej wartości, który po ponad 30 latach ciągle błyszczy tak
samo jasno. Delektujcie się tym darem!
Al Drucker, sierpień 2014 r.Wyjątki z audiencji udzielonej przez Sathya
Sai Babę w Kodaikanal
Wielbiciel: Swami, jak powinniśmy traktować ten świat?
Baba: Nie myśl ciągle o świecie czy swoich relacjach z innymi
osobami. To wszystko jest nietrwałe. Ma związek wyłącznie z ciałem. Ciało to
tylko bańka na wodzie. Umysł jest jak szalona małpa. Nie podążaj ani za ciałem,
ani za umysłem. Idź za sumieniem. Ono jest ponad umysłem. Jest trwałe. Jest to
głos Boga, głos niezmiennej prawdy wewnątrz ciebie.
Ale przede
wszystkim nigdy nie myśl, że ty i Bóg jesteście oddzielni. Zawsze myśl: „Bóg
jest ze mną; jest wewnątrz mnie; jest wokół mnie. Wszystko co istnieje jest
Bogiem. Ja sam jestem Bogiem. Jestem nieskończony, wieczny. Oprócz mnie nie ma
nikogo innego. Ja i Bóg to jedno i to samo”. Pierwszym krokiem
urzeczywistnienia tej jedności jest rozwinięcie wiary w siebie. Zrobisz ten
krok, gdy uświadomisz sobie, że Bóg nie znajduje się na zewnątrz ciebie.
Wiara w siebie
oznacza nieustanne myślenie: „Bóg jest we mnie… Bóg wykonuje wszystko… Bez Boga
nie mógłbym istnieć… To wszystko jest Bogiem… Chcę myśleć tylko o Bogu”. Gdy
jest wiara w siebie, jest też miłość, jest pokój, jest prawda, jest Bóg. Bez wiary
w siebie nie może być Boga. Dlatego przede wszystkim musi być wiara w siebie i
miłość do Boga.
Wielbiciel: Swami, jak mamy wznieść się do tego najwyższego
poziomu?
Baba: Poprzez miłość. Tylko poprzez miłość. Rozwiń boską miłość.
Boska miłość jest całkowicie bezinteresowna. Ludzka miłość jest przeważnie
interesowna; cały czas myśli tylko o małym „ja”. Tym „ja” jest ego. Ego to
bardzo zła cecha. Ego postrzega wszystko jako oddzielne; widzi wszystko z
perspektywy dwoistości. Musisz je usunąć i dostrzegać tylko jedność. Myśl tylko
o jedności; myśl tylko o podstawie wszystkiego.
Wielbiciel: Swami, czy wszystko jest z góry ustalone?
Baba: Dla Atmy nie ma
czasu ani formy. Wykracza ona poza czas i postać. W Atmie wszystko jest jednym. Pamiętaj o tej jedności. Żyj w niej.
Uczyń z niej cel. Wszyscy są jednym, traktuj wszystkich jednakowo.
Wielbiciel: Baba, jaka relacja występuje miedzy Atmą a jednostką?
Baba: Atma jest
wszędzie. Ale czy ty o tym wiesz? Nie, nie wiesz. Wszystko co teraz mówisz
pochodzi z twojej wyobraźni. Nie masz doświadczenia. Prowadź jakąś sadhanę (praktykę duchową).
Urzeczywistnij Atmę! Zawsze myśl tak:
„Jestem Atmą. Jestem wszystkim”.
Jednostka istnieje tylko w twojej wyobraźni. Jest tylko iluzją. Gdzie jest miejsce
na jednostkę, skoro oprócz Atmy nie
ma niczego innego, skoro Atma jest
wszędzie? Jednostka jest tylko twoim wyobrażeniem. Rzeczywista jest tylko Atma. Urzeczywistnij ją przez medytację.
Wielbiciel: Czy w takim razie w rzeczywistości nie ma wyższej
istoty ponad tym ciałem, która osądzałaby mnie i prowadziła?
Baba: Widzisz, ty ciągle masz w stu procentach świadomość ciała.
Nie trwaj w tej świadomości. Usuń ją. Tym co pozostanie, będzie świadomość
atmiczna. Wówczas nie będzie gniewu, nienawiści, zawiści, zazdrości, głodu, pragnień…
Będzie tylko całkowita ananda
(błogość)… Tylko błogość, błogość, błogość.
Wielbiciel: Swami, w takim razie, co odradza się w procesie
reinkarnacji?
Baba: Rodzi się ciało. Narodziny i śmierć odnoszą się tylko do
ciała. Ego także odnosi się tylko do ciała. Podobnie, reinkarnacja odnosi się
tylko do ciała. Nie myśl o ciele. Myśl o Atmie.
Atma jest jedna; jest niezmienna. Dla
Atmy nie ma inkarnacji, nie ma
reinkarnacji.
Wielbiciel: Swami, czy ja w ogóle istnieję jako jednostka?
Baba: Gdy urzeczywistnisz Atmę,
nie będzie jednostki. O jednostkach możesz myśleć jak o różnych żarówkach. Mają
one różne moce i kolory, mają różne kształty, ale prąd wszędzie jest ten sam.
Tym prądem jesteś ty. Nie jesteś pojedynczą żarówką. Jesteś tym prądem we
wszystkich żarówkach.
Wielbiciel: Czy istnieje jakaś różnica między mną i Bogiem?
Baba: Jesteś Bogiem. Nie jesteś ego. Jesteś Bogiem!
Wielbiciel: Ja jestem Bogiem?
Baba: Tak. Jesteś Atmą.
Jesteś wieczny. Fizyczna materia nie jest trwała. Ona nie jest Atmą. Ty jesteś Atmą, a nie czymś fizycznym. Jesteś Bogiem. Myśl zawsze w ten
sposób. Nie myśl o ciele. Ciało przychodzi i odchodzi, podlega narodzinom i śmierci.
Ale ty nie jesteś ciałem. Ciało to tylko proch. Myśl tylko o Bogu. Kochaj Boga.
Wielbiciel: Swami, jak możemy kochać coś, czego nie rozumiemy?
Baba: Rozwiń wiarę w siebie, wtedy przyjdzie miłość. Przyjdzie w
sposób naturalny z wnętrza. Ta miłość będzie czysta. Najpierw przychodzi wiara
w siebie – jest to fundament. Następne jest zadowolenie z siebie – jest ono jak
ściany. Potem przychodzi poświęcenie siebie – jest ono jak dach. W końcu dom
jest kompletny z Mieszkańcem w środku – jest to samorealizacja, czyli
urzeczywistnienie Jaźni. Zaczyna się od wiary w siebie, a kończy urzeczywistnieniem
siebie, Jaźni. Tą Jaźnią jesteś ty. Jest ona wszystkim. Jest Bogiem. Oto czym
naprawdę jesteś.
Wielbiciel: Czy wiara w siebie oznacza wiarę w Jaźń?
Baba: Tak, wiara w siebie to wiara w Atmę. Jest to niezachwiana miłość do Boskości w tobie. Jest to
bardzo ważne. Co pomaga w rozwinięciu tej wiary? Miej stały umysł, bądź zadowolony
z tego, co masz. Bądź szczęśliwy. Tajemnica szczęścia nie zawiera się w
robieniu tego, co lubisz, ale w lubieniu tego, co musisz robić. Jest to wielka
prawda. Miej zawsze pełną wiarę w wewnętrznego Boga, który dba o wszystko.
Prawdziwa wielkość może przyjść tylko z wiary.
Wielbiciel: Panie, chcę dotrzeć do Ciebie jak najszybciej. Co
muszę zrobić?
Baba: Poprzez miłość – tylko poprzez miłość. Miłość jest
wszystkim. Miłość jest Bogiem. Żyj w miłości. Zaczynaj dzień od miłości,
wypełniaj dzień miłością i kończ dzień miłością. Oto droga do Boga.
Wielbiciel: Jak należy rozwijać bezinteresowną miłość?
Baba: Wszystko przychodzi dzięki łasce Boga. Bez tej łaski niczego
nie możesz zrobić. Przede wszystkim wykonuj swoje obowiązki i myśl o Bogu przez
cały dzień – od rana do wieczora. Postrzegaj wszystko jako Boga. Bądź
szczęśliwy. Myśl: „O Panie, jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś moim celem. Jesteś
moim oddechem”. Nie myśl: „To jest moje, tamto jest moje”. Zamiast tego myśl:
„Wszystko jest Tobą. Wszystko jest Twoje”. Myśl: „Wykraczam poza ciało. To
ciało jest tylko bańką na wodzie. Wykraczam ponad umysł. Ten umysł jest tylko
szaloną małpą. Jestem Atmą. Ja i Bóg
to jedno. Istniałem zanim uformowało się to ciało. Istnieję, gdy to ciało odchodzi.
Bez tego ciała dalej istnieję. Jestem wszechobecny. Jestem wszystkim”. Aby
dojść do tej prawdy, musisz prowadzić jakąś duchową praktykę. Musisz dociekać
odpowiedzi na pytania: „Czym jest Bóg? Kim jest Bóg? Kim jestem ja?”. Jezus spędził
na pustyni dwanaście lat i wtedy doświadczył zrozumienia. Ty też musisz prowadzić jakąś sadhanę.
Pierwszym krokiem do takiego zrozumienia jest ciągłe myślenie o
Bogu. Potem, po iluś latach zrozumiesz, że jesteś jednym z Bogiem. Na początku
możesz myśleć: „Świat jest niczym scena. Ja jestem tylko aktorem. Bóg jest
reżyserem. Wszyscy są Jego instrumentami, wszyscy są tylko aktorami. On kieruje
wszystkim”. Ale nie pozostawaj na zawsze na tym poziomie. Pójdź dalej. Myśl: „Jestem
niezmienną Atmą, a nie tą zmienną
osobowością i ciałem”.
Wielbiciel: Swami, czy powinniśmy mówić o tych rzeczach innym
ludziom?
Baba: Nie mów zbyt wiele. Najpierw prowadź jakąś sadhanę. Najpierw rób, potem bądź, a
dopiero potem możesz mówić. Czyń dobro, bądź dobry i dostrzegaj dobro. Rób
wszystko z miłością. Gdy już rozwiniesz wiarę w siebie i miłość do Boga, wtedy
możesz dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Ale dobrą regułą jest mówić
bardzo mało – nawet o Bogu. Podczas sadhany
będzie wewnętrzna rozmowa z Bogiem. Porzucisz wszelkie przywiązania i oddasz
się tylko Bogu. Bardzo ważna jest czystość serca. Jeśli nie ma czystości, nie
ma też jedności. Bez jedności nie możesz osiągnąć Boskości. Twoje życie będzie zmarnowane.
Najpierw czystość, następnie jedność, po czym urzeczywistnisz Boskość.
Wielbiciel: Czy czystość jest następstwem służby?
Baba: Tak. Czystość uzyskujesz poprzez sewę (służbę). Ma ona swoje źródło w bezinteresownej miłości.
Wszyscy należą do jednej rodziny – służ wszystkim, nie tylko rodzinie Sai, lecz
całej światowej rodzinie. Wszyscy są braćmi i siostrami. Wszyscy są jednym, zachowuj
się tak samo w stosunku do każdego. Oto jedność – braterstwo człowieka i ojcostwo
Boga.
www.souljourns.net
tłum. KMB