Światło Miłości
Relacja z wizyty Bhagawana Śri Sathya Sai Baby
w Afryce Wschodniej w 1968 roku
N. Kasturi
Cd. części 1
Rozdział 5
Prosto w serce
Baba spędził 25
godzin z dala od Kampali. Tysiące wielbicieli, którzy doświadczyli Jego
współczucia i łaski, nie mogło znieść tego oddzielenia. Modlili się, aby został
z nimi. Tamtego wieczoru Baba wędrował podczas darszanu pomiędzy zgromadzonymi ludźmi i brał listy wręczane Mu
przez tysiące osób, cierpiących z powodu Jego nieodległego wyjazdu. Mówili:
„Ojcze, nie opuszczaj nas”. Gdy Baba wylatywał z Indii ustalono, że opuści
Afrykę Wschodnią 10 lipca w święto Guru Purnima, w dzień pełni księżyca,
wyznaczony w hinduskim kalendarzu na wielbienie Duchowego Nauczyciela, Guru,
kierującego aspirantów do Najwyższego Celu. Baba jest Nauczycielem Duchowym i
Najwyższym Celem. Co więcej, dzień Guru Purnima kojarzy się wielbicielom ze
wspaniałym cudem, za pomocą którego Baba sześć lat temu uratował życie oddanego
wielbiciela, biorąc na Siebie jego śmiertelnie groźny udar połączony z
paraliżem. Ale modlitwy w Kampali zostały wysłuchane i Indie zostały poinformowane,
że powrót nastąpi w późniejszym terminie.
Ktoś powiedział,
że do rodziny Sai przyjęto wielu Afrykanów, więc święto Guru Purnima odbędzie
się pośród jej nowych członków. Baba zareagował na tę nowinę w
charakterystyczny dla Siebie sposób: „Nie mówcie Mi o nowej rodzinie Sai.
Jestem Sanathana (odwieczny, sędziwy),
przybyły jako Nuthana (nowy). Czy mam
wam powiedzieć, kim są członkowie rodziny Sai, kto tworzy rodzinę wielbiciela
Sai? Jej ojcem jest Prawda, matką – Miłość, żoną lub mężem – nieprzywiązanie,
synem – mądrość, córką – pomyślność, a przyjaciółmi i towarzyszami – prorocy i
święci. Mówicie o rodzinie Sai wierząc, że jesteście jej członkami. Ale
nazywanie siebie ‘wielbicielami’ nie wystarczy. Muszę was najpierw zaakceptować
jako takich. Uczynię to jedynie wtedy, gdy będziecie postępować zgodnie z moimi
naukami. A nie są one trudne. Bądźcie szczerzy, uczciwi, pełni miłości,
obojętni na wzloty i upadki – traktujcie je wszystkie jak znaki mojej łaski”.
Tego wieczoru
Wysoki Komisarz Indii w Ugandzie, pan K.P.R. Sangh, zadzwonił do Baby i długo z
Nim rozmawiał. Później około stu osób – głównie kierowników szkół z Kampali,
adwokatów, rotarianów
i ‘lwów’ – przyszło do bungalowa dr. Patela zadawać Babie pytania. Baba podszedł
do nich, odsuwając na bok przygotowane dla Niego krzesło. Z czarującym uśmiechem
usiadł na podłodze naprzeciwko zgromadzonych. Przez kilka minut panowała cisza,
przerwana w końcu pełnymi miłości słowami Swamiego: „No dalej! Zadawajcie mi pytania”. I zaczęło się.
Baba jest samą miłością. Tolerował nawet bardzo osobiste pytania i odpowiadał
na nie w Swój naturalny, słodki sposób. Pierwsze pytanie odnosiło się do Sai
Baby jako muzułmanina, drugie do cudów. Baba oznajmił, że czynienie cudów jest
Jego naturalną umiejętnością. „Są dwa rodzaje zdarzeń, które określacie mianem cudów.
Pierwszy rodzaj jest sprzeczny z naturą i rządzącymi nią prawami. Stanowi wynik
wytężonych ćwiczeń jogicznych i nie przynosi nikomu pożytku. Drugi to
spontaniczne manifestacje boskiej mocy prowadzące ludzi do Boga” – odpowiedział
Baba. Padały następne pytania i Baba odpowiadał na nie przez ponad godzinę.
Ostatnie zadał rotarianin, prosząc o przesłanie, które każdy będzie mógł nosić w
swoim sercu. Baba odrzekł: „Praca jest wielbieniem Boga. Obowiązek jest Bogiem”
– niech te wersy staną się najważniejszym motywem waszego działania”. Następnie
wstał i ruszył pomiędzy zgromadzonych, materializując wibhuti dla tych, których
błogosławił. Chrześcijanom stwarzał wizerunki Chrystusa w emaliowanym złocie,
muzułmanom materializował, jeśli tego chcieli, Swoje własne portrety. Sikhowi
podarował portret Guru Nanaka stworzony w jednej chwili ruchem ręki. Wszystkie
te zdarzenia przebiegały spontanicznie, w spokoju i ciszy, były boskie, napełnione
miłością i błogosławieństwem!
Później udzielił
audiencji oficerom Departamentu Imigracji w Ugandzie. Wcześniej niż inni dowiedzieli
się o wizycie Baby i błagali dr. Patela o szansę spotkania Bhagawana. Baba znał
tę tęsknotę i zaspokoił ją. Tego wieczoru na bhadżanach zebrało się 15 000
oddanych wielbicieli Sai Baby. Baba przechadzał się utworzonymi między nimi
ścieżkami, przyjmując setki wręczanych Mu karteczek z błaganiem o przedłużenie
wizyty. Były też inne prośby, takie jak te: „Ojcze, uwolnij mnie od bólu”,
„Ojcze, pójdę za Tobą. Chciałbym, abyś nauczył mnie służyć rodakom”.
Siódmego dnia,
podczas porannych bhadżanów, Baba wybrał spośród zgromadzonych ponad sto osób i
zaprosił je na indywidualną rozmowę i uzdrawianie. Byli to przeważnie Afrykanie
z okolicznych wiosek. Zajmował się nimi prawie do południa.
Baba nie
potrzebuje odpoczynku, więc nie odpoczywa. Gdy tylko grupa ludzi wybranych
przez Niego oddaliła się, wygłosił dyskurs dla czekających na Niego lekarzy.
Potem przez godzinę odpowiadał na ich pytania. Na pytanie: „Dlaczego na świecie
jest tyle zła?”, odpowiedział: „Na świecie nie ma zła. To umysł dostrzega zło.
Ciemność nie posiada indywidualnego bytu. Jest tylko brakiem światła. Skórka pomarańczy
jest gorzka. Gorycz chroni słodki sok przed podkradaniem go. Cierniste rośliny
tworzą barierę ochronną wokół zboża”. Ktoś zapytał: „Jeśli istnieje Bóg, to
dlaczego Go nie widzimy?”. Baba odpowiedział pytaniami: „Kim jesteś? Czy odkryłeś
swoje ‘Ja’? Poza tym, dlaczego musisz Go widzieć? W rzeczywistości jesteś Nim,
dowiedz się o tym. Bóg jest czynem i odpowiedzią na czyn, pierwowzorem i
odbiciem pierwowzoru, grubym i subtelnym, substancją i cieniem. Natura jest
szatą Boga, ułudą, Jego nieuchwytnym przejawieniem. Więc jak Go możesz
zobaczyć? Skieruj wzrok do wewnątrz, z dala od świata widzialnego, na Obserwatora,
który wszystko postrzega. To trudny proces, wymagający postawienia wielu
kroków, lecz każdy postawiony sprawia, że następny jest łatwiejszy”.
W odpowiedzi na
inne pytanie powiedział, że pragnienia są pierwszą przyczyną cierpienia i że badający
je człowiek bez trudu odkryje, iż bez nich żyje mu się wygodniej, bez większych
kosztów, oraz że jego mieszkanie jest wypełnione nieużytecznymi i nieużywanymi
rupieciami. „Patrz na rzeczy z mniejszym przywiązaniem, staraj się żyć prosto.
Czerp radość ze Źródła Radości w sobie, a nie z otaczających cię przedmiotów.
Jeśli wszystkich otoczysz miłością, nikt nie będzie odczuwał do ciebie
nienawiści ani zazdrości. Dzięki temu zyskasz spokój, do którego dążysz” –
radził.
Potraktował
zazdrość jak chorobę zawodową lekarzy i prawników. Nawoływał ich, aby uczynili
wszystko, żeby ją pokonać. „Bądźcie szczęśliwi, gdy ktoś inny jest szczęśliwy, wówczas
zyskacie dobrą reputację” – poradził im.
Zaproponował:
„Odżywiajcie umysł jak ciało. Karmcie go regularnie: na śniadanie medytacją, na
obiad bhadżanem, na podwieczorek herbatą czytania pisma świętego, a na kolację
śpiewajcie lub powtarzajcie imię Pana”.
Kiedy lekarze
poprosili Go o radę dającą się zastosować wobec wszystkich, roześmiał się i powiedział:
„Jesteście lekarzami. Nie przepiszecie tego samego lekarstwa czterem osobom,
które przyjdą do was narzekając na ból brzucha. Jednej dacie wodorowęglan sodu
i bizmut, drugiej sole, trzeciej okład, a czwartą być może natychmiast
zoperujecie, bo będzie miała zapalenie wyrostka. Powiem wam o dwóch rzeczach,
jakie możecie stosować. To regularna duchowa dyscyplina i rozważania
intelektualne. Nie stoją one do siebie w opozycji, lecz przeciwnie, uzupełniają
się jak insulina i dieta u cukrzyków. Pozwólcie mi zauważyć, że powinniście
szanować słowa uroczystej przysięgi jaką złożyliście podczas odbierania dyplomu
uniwersyteckiego. Usuwajcie cierpienie możliwie jak najszybciej” – powiedział Baba.
Tego wieczoru
Baba wygłosił dyskurs na pierwszym otwartym spotkaniu z mieszkańcami Kampali,
zgromadzonymi na przestronnych terenach otaczających budynek Patidar’s
Building, w samym sercu miasta. Chociaż spotkanie wyznaczono na 18:00, to już o
16:00 cały ten obszar wypełnił się ludźmi. Siedzieli stłoczeni aż do najdalszego
ogrodzenia, a po obu stronach ulic ustawiały się długimi rzędami samochody.
Baba wszedł do parku, poprzedzony przez dużą grupę przedsiębiorczych
fotografów. Podwyższenie, udekorowane z prostym dostojeństwem, zalane było przyćmionym
światłem reflektorów. Za krzesłem Baby umieszczono obracający się powoli symbol
uniwersalnej i niepodzielnej boskości Bhagawana. Kolejno wyłaniały się jego
części, symbolizujące wielorakie aspekty jednej Prawdy: hinduistyczne Om,
chrześcijański krzyż, buddyjska czakra prawości, reprezentujący islam półksiężyc
z gwiazdą, oraz ogień, szanowany przez naśladowców Zoroastry. Ale Baba nie skierował
Swoich kroków na podium. Gdy wielbiciele mężczyźni i kobiety, śpiewali bhadżany,
Baba spacerował i obdarzał wszystkich łaską. Wędrował tak przez całe 20 minut,
rozsiewając radość.
Potem Baba wszedł
na podium. Dr C.G. Patel złożył Mu hołd, witając Pana z wdzięcznością kilkoma stosownymi
zdaniami. Baba zaśpiewał poetycki prolog poprzedzający Jego dyskurs,
spontanicznie wybrany werset w sanskrycie, wskazujący, że szczere oddanie,
którego innym mianem jest wzniosła miłość, zapewnia człowiekowi najpełniejsze
wyzwolenie z okowów smutku i bólu, chciwości i skąpstwa, narodzin i śmierci.
Dyskurs poświęcony był w głównej mierze miłości oraz jej efektywności w
rozwiązywaniu problemów poszczególnych państw i świata. Zamknął dyskurs
czarującą pieśnią wysławiającą imiona Boga należące do różnych form, śpiewaną
słodkim, królewskim głosem.
Baba powiedział
później, że w Swoim dyskursie zrezygnował z odniesień do Ramajany, Mahabharaty
i Gity, ponieważ zgromadzeni tu ludzie wyznają różne religie. W Indiach zawarte
w eposach opowiadania są dobrym materiałem ilustracyjnym, ponieważ każdy Hindus
zna główne postacie oraz osnutą wokół nich fabułę. „Tutaj, w Ugandzie, chcę
ukazać jakie są podstawy dobrego i spełnionego życia, wolnego od cierpienia i
smutku”.
Ósmego lipca do
rezydencji Baby przybył pan Madhwani, indyjski przedsiębiorca z Jinji. Otrzymał
darszan i długo rozmawiał ze Swamim,
podobnie jak Minister Informacji i Mediów, pan Ojira, który przyjechał później
i był zasmucony, ponieważ z przyczyn zdrowotnych nie mógł powitać Baby w
Kampali. W tym czasie obradował ugandyjski parlament i wielu kolegom pana Ojiry
nie starczyło czasu, aby okazać Babie szacunek. Ministrowie Ugandy stanowili
grupę szczerych, skutecznie działających patriotów, zdecydowanych wprowadzić
swoją ojczyznę na drogę rozwoju. Ich wysiłki sprawiły, że w ciągu dziesięciu
lat wolności Uganda stała się czysta i szczęśliwa, rozwijała się oraz bogaciła.
Tego samego dnia na udzielanym przez Babę interview miał również przyjemność
gościć Minister Obrony, pan Onama. Poranne sesje bhadżanowe, trwające od 8:00
do 11:00, stanowiły szczególną okazję dla studentów, młodych mężczyzn i
wieśniaków do otrzymania łaski Baby, uwolnienia się od bólu i do ożywienia nadziei.
Baba wybierał z tłumu osoby, które pragnął wyleczyć, pocieszyć lub skorygować.
W miarę upływu dni wiadomość o tej niepowtarzalnej sposobności
rozprzestrzeniała się za pomocą telefonów i drogami, sprawiając, że liczba przybywających
stale rosła. Baba przyglądając się jak stoją lub siedzą w kucki na rozległych
równinach i na szerokich drogach, był coraz bardziej szczęśliwy.
Tego wieczoru na
terenach firmy Patidar’s Building odbyło się kolejne otwarte spotkanie, na które
przybyło mnóstwo ludzi. Baba pojawił się kilka minut wcześniej i długo wędrował
między rzędami, aby uspokoić serca i przygotować umysły na przesłanie, jakie
pragnął nam przekazać. Pieśni bhadżanowe sprawiały nam radość i tworzyły święte
tło dla obfitego deszczu łask Baby. Kiedy Baba zaczął mówić, miałem wrażenie,
że odtworzyło się niebo. Symfonia śpiewana przez boskie anioły wielbiące
Najwyższego Pana rozbrzmiała w sercach tysięcy wielbicieli, kiedy Baba wzywał
pieśnią języki do smakowania słodkiego nektaru imienia Boga. Tego imienia,
każdego imienia. Imienia zdolnego projektować na ekrany umysłów szeroki
potencjał boskich mocy. Baba radził każdemu utrzymywać je na języku i przechowywać
w sercu jak skarb. „Niech imię Pana będzie waszym stałym towarzyszem, podobnie
jak chleb życia, jak oddech w nozdrzach, jak nieprzerwane bicie serca”. Ten
dyskurs odwoływał się do najgłębszych tęsknot nas wszystkich.
Po powrocie do
rezydencji Baba obejrzał w telewizji transmisję interview, jakiego udzielił ministrom
obrony i informacji w bungalowie dr. Patela. Sprawozdawca zrozumiał znaczenie
wizyty Baby i najwyższą wagę Jego przesłania, ponieważ powiedział: „Sai Baba zwracał
się wczoraj i dzisiaj do ogromnego zgromadzenia ludzi w Kampali. Podczas obu
spotkań podkreślał potrzebę braterstwa i miłości mogących połączyć wszystkie
kraje i wyznania”. Po obiedzie Baba obejrzał krótki film o dzikiej przyrodzie
Afryki – o lwach, nosorożcach, krokodylach i stadach słoni.
Dziewiątego lipca
po porannych bhadżanach Baba spotkał się z delegatami z Nairobi, Jinji, Mbale,
Tororo, Nakuru, Eldoret i z kilku jeszcze innych miast w Ugandzie i Kenii,
pragnących przenieść zasiany przez Bhagawana entuzjazm i miłość do Boga na
konkretne instytucje, które zmienią je w czyny. Baba przedstawił im ideał służenia:
„Karma joga
prowadzi do oczyszczenia umysłu, do odrzucenia egoizmu i do usunięcia z firmamentu
serca mgieł ignorancji”. Ostatecznie zdecydował, że w Ugandzie, w Kenii i w
Tanzanii powstaną pierwsze w Afryce Organizacje Służebne Sathya Sai, z kwaterą
główną w Kampali. Organizacje w Kenii i w Tanzanii będą miały wiceprzewodniczących
pracujących pod kierunkiem zespołu w Ugandzie. Baba wyznaczył ogólne kierunki
służby Sai – darmowe porady lekarskie, bezpłatne porady prawnicze, sesje bhadżanowe,
kółka studyjne, niesienie pomocy niepiśmiennym kobietom i mężczyznom
znajdującym się w trudnym położeniu, odwiedziny w szpitalach itd. Pragnął, aby
prace społeczne Afrykanów, napełnione miłością i troską, nabrały intensywności.
Delegaci dostąpili przywileju pozowania do wspólnej fotografii z Babą.
Po południu Baba
spotkał się z dużą grupą duchowych aspirantów, pragnących uwolnić się od
wątpliwości odnoszących się do pewnych aspektów ćwiczeń duchowych. Niektóre problemy
były bardzo osobiste i wtedy Baba rozmawiał z każdym osobno. Na pytania ogólne
odpowiadał cierpliwie i ilustrował je prostymi opowiadaniami, dzięki czemu
słuchacze zdobywali mądrość i stawali się bardziej otwarci. O 8:00 przyszedł na
audiencję Minister Spraw Zagranicznych, pan Bataringay. Dowiedział się od
ministrów, którzy wcześniej odwiedzili Babę, że nie powinien zlekceważyć sposobności
spotkania się z Mistrzem ze Wschodu. Po przeprowadzonej rozmowie wyznał, że
przeżył najbardziej odkrywcze doświadczenie swojego życia.
Cd. części
2 ̶
Rozdział 4
„Ja”
wszystkich „ja”
(Dyskurs wygłoszony na spotkaniu otwartym
w Kampali w dniu 7 lipca 1968 r.)
Kochajcie Boga.
Jedynie ta miłość otworzy wam wrota do Źródła Miłości. Dzięki miłości możecie
się połączyć z Oceanem Miłości, będącym Bogiem. Miłość leczy wszelką
małostkowość, wszelką nienawiść i wszelkie smutki. Miłość rozluźnia więzy i
uwalnia człowieka z koła narodzin i śmierci. Miłość łączy nas na poziomie serca
ze wszystkimi żywymi istotami. Widziane oczami miłości, wszystkie stworzenia są
napełnione boskością i cały świat jest ze sobą spokrewniony.
Człowiek rodzi
się w społeczeństwie i jest przez społeczeństwo wychowywany. Społeczeństwo ma
na niego wpływ, a on z kolei zmienia społeczeństwo. To wzajemne oddziaływanie
jest zgodne i mocne. Żaden człowiek nie jest niezależny. Wiążą go normy, sposób
życia i wzory zachowania obowiązujące w środowisku, w którym przyszedł na
świat. Ciało i ojczyzna są ze sobą nierozerwalnie połączone. Dla duszy
człowieka ciało jest pierwszym futerałem, a ojczyzna drugim. Indywidualny
wysiłek jest często błędem, lecz wspólną pracę wieńczy sukces. Pojedyncze
źdźbło trawy jest ledwo widoczne. Ale skręcone z innymi tworzy wystarczająco
mocną linę by spętać samotnego słonia. Jeden człowiek jest słaby, ale związany
silnie miłością z otaczającymi go istotami może osiągnąć wielkie rzeczy.
Wszyscy na
świecie dążą do bezpieczeństwa i spokoju, do radości i szczęścia. Wierzą, że
mogą je czerpać z otaczającej ich natury. Uważają, że zewnętrzny świat jest
wieczny i może zapewnić wszystko. Tacy ludzie wędrują przez świat jak list bez
adresów nadawcy i odbiorcy, trafiający do biura niedoręczanych przesyłek.
Człowiek również przechodzi od śmierci do narodzin, a potem znów do śmierci, ponieważ
nie zna ani miejsca z którego przybył, ani miejsca do którego zmierza. Marnuje
życie na jedzenie, picie, zabawę i odpoczynek. To bardzo krótkie, lecz cenne
ludzkie życie, którego atrybutami są umysł i serce, człowiek osiąga poprzez
żmudną ewolucję od niższych poziomów świadomości. Lenistwo i ignorancja zmienia
to wielkie osiągnięcie w popiół.
Pewien kupiec
płynął szeroką rzeką na łodzi z przewoźnikiem. Podczas przeprawy zagadnął go:
„Hej, która jest teraz godzina?”. Mężczyzna odrzekł, że nie wie, ponieważ nie
ma zegarka. Ściągnął tym na siebie długą reprymendę ze strony kupca – że jest staroświecki,
że nie porusza się z nurtem czasu, że zegarek powinny nosić nawet osoby
nieumiejące odczytywać godzin oraz że pozbawiony tego symbolu cywilizacji na nadgarstku
zmarnował połowę życia. Kilka minut później kupiec zapytał powoli wiosłującego
przewoźnika: „Hej, jakie są najświeższe wiadomości?”. Kiedy biedny człowiek odparł,
że nie czyta gazet, kupiec ostro go za to potępił i oznajmił, że jego życie
jest tak złe, że właściwie w połowie zmarnowane. Kiedy przewoźnik przyznał, że
nie ma ze sobą radia tranzystorowego, mogącego umilić mu czas, kupiec roześmiał
się i stwierdził, że przewoźnik zmarnował i stracił trzy czwarte życia. W tym czasie,
kiedy tak rozmawiali, zbierała się groźna burza. Niebo niespodziewanie
pociemniało i w każdej chwili mogli spodziewać się gęstej ulewy. Na zalewanej deszczem
rzece powstały wysokie fale i łódź zaczęła się niebezpiecznie przechylać. Teraz
przyszła kolej przewodnika na zadanie kupcowi pytania: „Czy umie pan pływać?”.
Kupiec, bardzo teraz przestraszony, odpowiedział: „Nie umiem”. „W takim razie”
– stwierdził przewoźnik – „straci pan całe życie”.
„Jakie znaczenie
mają nasze umiejętności, skoro nie potrafimy przepływać nad falami radości i
smutku, przyjemności i bólu, zysku i straty? Poznajmy sztukę zachowywania pełnej
swobody, całkowitego spokoju, nieporuszoności i nieprzywiązania, bez względu na
to co dzieje się z ciałem, ze zmysłami lub z umysłem, ponieważ są one wszystkie
bezwładne, podczas gdy nasze wewnętrzne ‘Ja’ jest świadomą siebie inteligencją.
Nauczcie się najpierw umiejętności zachowywania wewnętrznego spokoju, sztuki
utrzymywania stałej duchowej świadomości, traktowanej jako prawdziwa
Rzeczywistość, a wtedy będziecie mogli do woli, bezpiecznie działać w świecie.
Obecnie człowiek
cierpi na jedną chorobę, lecz przyjmuje lekarstwa na inną. Zbadajcie siebie,
odkryjcie korzenie problemu i zaaplikujcie sobie właściwe remedium. Tak
postępują mędrcy. Wrzućcie ziarna miłości w dobrze przygotowaną glebę serca.
Pozwólcie im rosnąć i tęsknić za rozkwitem hartu ducha. W przyszłości
przyniesie wam to owoc śanti,
spokoju. Tak wygląda zadanie, taki jest obowiązek, takie jest ślubowanie.
Wszystkie religie
dążą do tego samego celu, chociaż formy wielbienia, adoracji lub adresy mogą
się różnić od siebie. Tak jak ten sam strumień krwi przepływa przez wszystkie
części ciała, tak Boska Zasada aktywizuje cały wszechświat. Wizualizujcie ten
obraz i kochajcie wszystkich. Taki jest sens zdania: ‘Ojcostwo Boga i
braterstwo ludzi’. Nie traktujcie życia zbyt poważnie i nie zapomnijcie o tej
prawdzie podczas towarzyszącej mu walki. Życie jest gazetą, którą się czyta okazjonalnie,
a potem wyrzuca. Następnego dnia staje się makulaturą. Podobnie, tutejsze życie
warte jest jedynie tyle, ile okazjonalnie czytana lektura, nie próbujcie go ‘czytać’
ponownie. Wystarczy jedno życie, by zakończyć wszystkie. Gdy skupiacie uwagę na
jednostkach, różnice podnoszą swoje szpetne głowy. Jedność staje się ewidentna,
gdy skupiacie się na grupie. Koncentrując się na etykietach – takich jak
hinduista, chrześcijanin, muzułmanin, pars, buddysta – wzbudzacie w sobie dumę,
samozadowolenie, chęć wartościowania lub krytykowania. Lecz jeśli odczuwacie
jedność esencji, istnieje tylko miłość i współpraca. Nie podkreślajcie
podziałów i różnic, akcentujcie jedność. Odnajdźcie głębsze, ukryte znaczenie
symboli, obrządków i rytuałów religijnych. Zewnętrzne formy pozostają w zgodzie
z potrzebami miejsca, czasu i osób. Tak jak wśród was, zgromadzonych tu, jedni
ludzie lubią określony rodzaj cukierków, drudzy inny. Odmienne imiona i formy
satysfakcjonują smaki różnych języków, ale wszystkie są słodkie, osłodzone tą
samą substancją – Bogiem.
Ci, którzy kpią,
krytykują i zadają pytania typu: „Gdzie jest Bóg, jeśli istnieje? Jaką ma postać?”
itd., poznali tylko pierwsze litery alfabetu duchowych badań i praktyk. Dopiero
opanowanie wszystkich liter sprawi, że wszystkie te słowa, zdania, ustępy oraz
cała książka staną się czytelne i zrozumiałe.
Skoro nie znacie
‘ja’, to jak możecie poznać ‘Ja’ wszystkich ‘ja’– Boga, ‘Ja’, które sprawia, że
każde doświadczenie staje się boskie. To mgła niewiedzy ukrywa przed waszą
świadomością ‘Ja’ wszystkich ‘ja’. W hinduskiej filozofii nazywana jest ona mają. W hinduskich świętych pismach maja odgrywa rolę baletnicy – nartaki, której urok oszałamia intelekt.
Najlepszym sposobem pokonania tego uroku i uwolnienia się od oczarowania jest
zatopienie się w kirtanie, w
wysławianiu Boga. To uwolni wasze umysły od materialnych pragnień i skieruje ku
rzeczom wzniosłym i najwyższym. To radha-tatwa,
zasada, która była potężnym motywem życia Radhy, znanej jako najbardziej oddana
wielbicielka Kriszny. Radha to dhara, strumień miłości płynący bez spoczynku
do Boga. Nie istniała w niej ani odrobina świadomości, która byłaby skupiona na
czymś innym niż Bóg.
Niewiedza, głęboka
iluzja przypomina czarny i brudny węgiel. Ale można go uczynić jasnym,
świecącym i pożytecznym, dzięki kontaktowi z żarzącymi się węgielkami oraz
energicznemu wachlowaniu. Wtedy czarny, brudny węgiel rozpala się i świeci. Żar
jest ‘towarzystwem’, którego należy szukać i związać się z nim. Wachlowanie
jest zdyscyplinowaną praktyką duchową, której się poddajemy.
Jesteście
szkatułkami Boskiej Miłości. Szerzcie ją, dzielcie się nią z każdym. Nie marnujcie
ani jednej chwili. Wyrażajcie tę miłość służebnymi czynami, słowami sympatii,
myślami wypełnionymi współczuciem. Nie rozwijajcie w sobie przesadnego przywiązania
do świata i ziemskich wygód. Podobnie jak wtedy, gdy budzicie się wiedząc, że
sen, w którym doświadczaliście cyklu zdarzeń wydawał się trwać wiele lat – w
rzeczywistości była to sprawa zaledwie kilku minut. Kiedy przebudzicie się na
Najwyższą Mądrość, po tym ‘trwającym latami śnie’, uświadomicie sobie, że był
to tylko krótkotrwały, przemijający, żałosny bankiet. Bądźcie zawsze radośni,
byście mogli, kiedy was wezwie śmierć, odejść w pełni szczęśliwi, z uśmiechem,
bez biadolenia. Fotograf, zanim zrobi zdjęcie, każe wam się przygotować i
stanąć bez ruchu. Kiedy już będzie je robił, usłyszycie pstryknięcie. Ale Bóg
nie ostrzega przed ‘pstryknięciem’ śmierci, nie daje wam czasu na przygotowanie
się i opanowanie. Radość może zrodzić się tylko dzięki nieprzywiązaniu i poświeceniu
dla wyższych celów, dzięki szlachetnym dążeniom. Błogosławię was, abyście tak
ukształtowali swoje życie i działalność, aby Najwyższa Radość i Spokój były
zawsze z wami.
Cdn. tłum. J.C.
Rotarianin – członek Rotary Club, stowarzyszenia należącego do
międzynarodowej organizacji Rotary International, świadczącej pomoc humanitarną
i promującej standardy etyczne.