Moc kobiet Sai cz.2
Błogosławieństwo bycia fletem Bhagawana
Z eleganckiego
angielskiego salonu do świętego darbaru[1] Sai
Podróż pani
Angeli Loraine Burrows
Dziewiętnastego
czerwca 2015 r. Radio Sai przedstawiło podróż pewnej Angielki, która stała się
w rękach Mistrza harmonijnym instrumentem. Przeniosła się ona z Wielkiej
Brytanii do Tajlandii, aby służyć tam jako ambasadorka programu edukacyjnego Pana.
Jej misją jest rozwijanie niepowtarzalnych technik podarowanych nam przez
Bhagawana Babę, rozbudzających pięć wartości ludzkich ukrytych w sercu każdego
dziecka. Opierając się na bezbrzeżnej mądrości Bhagawana Śri Sathya Sai Baby,
pani Angela Loraine Burrows wyszkoliła i zainspirowała nauczycieli i polityków
na całym świecie do głębszego badania duchowych możliwości na polu edukacyjnym.
Zachęciła nauczycieli, by zanurzyli się we własnym wnętrzu i lepiej zrozumieli
samych siebie, swoich uczniów i społeczeństwo. Obecnie wprowadziła Wychowanie w
Wartościach Ludzkich Sathya Sai do narodowych programów edukacyjnych w wielu krajach.
Przyczyniła się również do stworzenia uniwersalnego muzycznego przekazu, ożywiającego
wartości ludzkie melodyjnymi i wpadającymi w ucho piosenkami, śpiewanymi w
wielu językach. Od Australii po Kanadę, Oman i RPA, dzieci we wszystkich zakątkach
świata śpiewają skomponowane przez nią piosenki. Gdy 11 września 2001 r.
terroryści zaatakowali bliźniacze wieże w Nowym Jorku, zszokowani Amerykanie
starali się uporać z tą tragedią. W Toronto miejskie metro stało się miejscem
spotkania modlitewnego ludzi wielu wyznań, podczas którego chór Kanadyjskiej
Szkoły Sathya Sai wykonał piosenkę: „Uczmy się od słońca, które świeci dla
każdego…”, zyskując gorący aplauz. Wszyscy podziwiali przesłanie harmonii i pokoju,
które małe dzieci ze Szkoły Sai przekazywały tym utworem. Kanadyjska prasa
szeroko relacjonowała mądrość zawartą w melodyjnym śpiewie uczniów Sai.
Podobne piosenki
o wesołych melodiach, oparte na wartościach ludzkich śpiewane są w szkołach Sai
i w zwykłych szkołach na całym świecie. Wśród nich są między innymi: „Uśmiechaj
się, uśmiechaj się, uśmiechaj się” i „Jeśli za pierwszym razem nie odniesiesz
sukcesu, to próbuj, próbuj, próbuj jeszcze raz”. Pani Burrows skomponowała
mnóstwo takich piosenek dla programu Wychowania w Wartościach Ludzkich Sathya
Sai. Mają one dobroczynny wpływ zarówno na dzieci jak i dorosłych. Nauczyciele wnoszą
do klas i na place zabaw więcej miłości, pokoju, prawdy, dobrego postępowania i
niekrzywdzenia, wykorzystując stworzone przez nią techniki nauczania, czerpiąc
z zasobów jakie stworzyła.
Podróż
„Czy ktoś może
szczerze odpowiedzieć, kiedy po raz pierwszy spotkał Śri Sathya Sai Babę? Możemy
wskazać dzień, kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy Jego imię lub po raz pierwszy
ujrzeliśmy Jego boską formę. Ale nikt z nas nie wie ile potrzebowaliśmy wcieleń
by zyskać honor widzenia Go i słyszenia, rozmawiania z Nim i przebywania w Jego
boskiej obecności.”
Tym razem Angela
Loraine Burrows urodziła sie w przysłowiowym czepku, w arystokratycznej
rodzinie angielskiej i jako małe dziecko żyła pod kloszem. Nigdy jednak nie
czuła, że to jej prawdziwy dom i pytała rodziców, wywołując ich zaniepokojenie:
„Gdzie mnie znaleźliście?”. Nie miała do czynienia z Hindusami. Jej ojciec nie
pozwolił na zainstalowanie w domu telewizji, ale w wieku ośmiu, dziewięciu lat
zaczęła rysować mieszkańców Indii, tamtejsze wioski, nawet żebraków! Jej mama
była tym bardzo poruszona i chciała zaprowadzić ją do psychiatry! Gdy podrosła,
zapragnęła wyruszyć na Wschód i zaczęła studiować wschodnią filozofię. W wieku
osiemnastu lat zaczęła medytować i została wegetarianką. Wiele, wiele lat
później podczas interview w Whitefield siedziała obok krzesła Swamiego. Swami
rozmawiał z kimś innym, lecz w pewnej chwili spojrzał na nią i rzekł: „Ty…ty
byłaś tutaj poprzednio, należysz do tego miejsca i wróciłaś”. Było to
potwierdzenie wszystkiego, co czuła jako dziecko.
Szansę wyjazdu na
Wschód otrzymała w wieku 22-u lat, kiedy spotkała swojego przyszłego męża,
Amerykanina, pana Roba Burrowsa. Był przyjacielem jej brata i pracował w
Tajlandii. Wkrótce ruszyła na Wschód i tam się pobrali. Mieszkali w Tajlandii i
Laosie, a w 1975 r. w Singapurze. Potem zdecydowali się na wyjazd do Indii, a
następnie na powrót do Europy aby być z jej rodziną. W końcu powrócili do USA w
jego rodzinne strony. Nigdy nie słyszała o Sai Babie, lecz na dzień przed
wyruszeniem do Singapuru ktoś podszedł do ich drzwi i podał jej książkę
‘Człowiek cudów’ Howarda Murpheta!
W drodze do Indii
czytała ją i płakała z radości, ponieważ odnalazła to, czego szukała przez całe
życie. Przebyli Tajlandię i Birmę i dotarli do Kalkuty. W tamtych czasach Birma
nie prowadziła polityki zewnętrznej, niczego nie importowała i nie
eksportowała. Zatrzymali się w Mandalaj[2]
i mieli wrażenie, że cofnęli się w czasie o 100 lat. Nie było tam samochodów
ani niczego z Zachodu. Loraine właśnie skończyła czytać ‘Człowieka cudów’ i
modląc się do Sai Baby powiedziała w swojej ignorancji: „Jeśli rzeczywiście
jesteś Tym, kim mówisz, że jesteś, to dzisiaj chcę dostać Twoje zdjęcie!”. Jej
mąż orzekł, że jest całkiem szalona prosząc o zdjęcie hinduskiego ‘guru’ w
buddyjskiej Birmie. Nie trzeba przypominać, że Swami słucha naszych modlitw –
nawet tych niezbyt rozsądnych! – jeśli są szczere. Weszli do maleńkiej
księgarni w Mandalaj i tam, ku ich wielkiemu zdumieniu, ujrzeli zdjęcie Sai
Baby! W kilka minut później zdjęcie należało do niej. Zabrała je do
niewielkiego hotelu, postawiła na stoliku, na którym zapalała świecę do
medytacji. Rankiem zobaczyła przed zdjęciem piramidkę żółtego pudru – pomyślała,
że to wibhuti, o którym dowiedziała się z książki. Przekonała się później, że
była to prawdopodobnie słodka kurkuma (haldi) lub proszek z sandałowca.
Obudziła męża i powiedziała mu o tym cudzie, a on skomentował: „Nonsens, to
grzyb!” i ku jej przerażeniu, zmiótł proszek ze stolika. Materializacja
powracała przez trzy kolejne dni! Trzeciego dnia jej mąż klęczał na podłodze i
trzymał w ręku szkło powiększające! Nie potrafił tego zgłębić! Swami zostawił
im swoją wizytówkę! Największym cudem było to, że kiedy przylecieli do Kalkuty,
jej mąż wyszedł i kupił książkę o Śri Sathya Sai Babie! Tak rozpoczęła się ich
podróż.
W Indiach udali
się do Bodh Gaji[3],
gdzie Loraine wzięła udział w dwóch intensywnych medytacyjnych kursach wipassany[4].
Na początku 1976 r. udali się do Bangalore i do Whitefield, gdzie w tym czasie
przebywał Swami. Przez sześć miesięcy mieszkali w aśramie w Puttaparthi i w
Whitefield, lecz pierwsze interview otrzymali dopiero podczas swojej drugiej
wizyty.
Najświętsze doświadczenie
W latach 1976 – 1980
mieszkali w Ameryce, jednak Loraine spędzała więcej czasu w Prasanthi i w
Brindawanie, studiując muzykę z Karnataki ze znaną w całych Indiach panią
Parwati Mahadewan, jedną z kobiet śpiewających w Whitefield bhadżany. Wszystko
zaczęło się wtedy, gdy w Whitefield Swami przez dwa kolejne dni wzywał ją na
interview z małą grupą Amerykanów. Po drugim dniu Swami poprosił dr Hislopa, aby
porozmawiał z nimi na temat zmian w Międzynarodowej Organizacji Sai. Dr Hislop
opowiedział o zmianach mających skalę globalną i o tym, że coraz więcej ludzi
dowiaduje się o Sathya Sai Babie. Powiedział, że Swami prosi wszystkie kraje na
świecie o zakładanie ośrodków i praktykowanie Jego nauk zgodne z tradycją narodową.
Innymi słowy, bhadżany powinny być śpiewane w lokalnych językach oraz w sanskrycie
i w hindi.
Grupa przyjaciół
z Nowego Jorku spróbowała stworzyć angielskie bhadżany, przeważnie przekładając
je z oryginałów. Pewnego dnia Loraine prowadziła samochód i przez całą drogę w
jej głowie brzmiała piosenka ‘Jesteś Panem wszechświata’. Wróciwszy do domu
zaśpiewała ją mężowi, a on stwierdził, że jest dobra, z wyjątkiem ostatniej
linijki – ‘Matka wszechświata, Ojciec wszechświata, Światło ludzkości, Sai
Baba’. Wyjaśnił, że Sai Baba jest mężczyzną, więc powinna powiedzieć: „Ojciec
wszechświata, Matka wszechświata…”. Więc to zmieniła!
Tego samego roku
była ponownie w Indiach. Swami urządził w dniu Bożego Narodzenia 1977r.
uroczystość zaślubin jej najdroższej przyjaciółki Faith Hollender. Ślub odbył się
w domu Swamiego w Brindawanie. Pod koniec przepięknej ceremonii Swami rzekł: „Indyjska
tradycja to pieśń weselna”. Zapadła cisza, ponieważ nikt nie znał pieśni
weselnych. Wtedy Swami zapytał: „Radosna pieśń? Angielska pieśń?”. Swami
patrzył na Faith. Ktoś szturchnął ją i powiedział: „Loraine, ty zaśpiewaj”.
Pomyślała, że ma szansę zaśpiewać nową piosenką ‘Pan wszechświata’, więc to
zrobiła. Poniosła jednak totalną klęskę, ponieważ poza Faith nikt jej przedtem
nie słyszał, była nierytmiczna i brzmiała okropnie. Swami nakazał wszystkim,
żeby byli cicho, spojrzał na Loraine i powiedział „Śpiewaj”, więc śpiewała, a
Swami śpiewał wraz z nią! Dotarli do ostatniej zwrotki i zaśpiewała: „Ojciec
wszechświata, Matka wszechświata”, lecz Swami zaśpiewał: „Matka wszechświata,
Ojciec wszechświata’. Spojrzał na nią, jak gdyby mówił: „Pomyliłaś się!”. Powiedział
także: „Matka zawsze jest na pierwszym miejscu!”.
„Jesteś śpiewaczką”
Kolejne niezwykłe
doświadczenie miało miejsce na początku lat osiemdziesiątych, gdy Tajlandia
dostała w Whitefield możliwość zorganizowania obchodów święta Budda Guru
Purnima. Musieli wziąć pod uwagę każdy punkt dwudniowego programu, w tym bhadżany.
Przed Swamim miała wystąpić wybrana grupa śpiewaków, przeważnie z Tajlandii,
ale także z innych części Azji. Zarządzono, że każdy śpiewak przygotuje dwa bhadżany,
chociaż może się zdarzyć, że będzie mógł zaśpiewać tylko jeden. Loraine
poprosiła swoją nauczycielkę muzyki, panią Parwati Mahadewan, o pomoc w
szkoleniu śpiewaków. Gdy nadszedł oczekiwany dzień, Swami był gotowy ich wysłuchać!
Śpiewacy przewodniczący bhadżanom siedzieli w pierwszym rzędzie, a Loraine
grała na fisharmonii. Choć każdy wykonał dwa bhadżany, to Swami nie wstał!
Żadna z kobiet nie przygotowała innych bardżanów, więc Loraine musiała na
zmianę z pewnym mężczyzną zaśpiewać ich co najmniej pięć lub sześć. Zaczęła od
modlitwy w sercu: „Swami, proszę, pomóż, nie mogę sobie przypomnieć żadnego bhadżanu!”.
Następnego ranka podczas darszanu Swami podszedł do Loraine i powiedział:
„Jesteś śpiewaczką”. „Tak, Swami.” „Grasz na fisharmonii.” „Tak, Swami.”
„Trzymaj się tego, praktykuj. Nie przerywaj.”
Tysiącmilowa podróż zaczyna się od jednego kroku
W 1980 r. mąż
Loraine został pracownikiem ONZ w Bangkoku, więc wrócili do Tajlandii, gdzie przebywają
do tej pory! Z wyjątkiem pana Ramlala Sachdewa, starszego hinduskiego dżentelmena,
który znał i kochał Swamiego i każdego roku celebrował Jego urodziny, w
Tajlandii nie podejmowano żadnych innych działań związanych z Sai. Przed
przyjazdem do Bangkoku Loraine przebywała w aśramie i pytała znajomych, czy
znają wielbicieli z Tajlandii. Nikt ich nie znał, aż pewnego dnia ktoś
przyszedł do jej pokoju i powiedział, że Sangarowie, rodzina wielbicieli z
Bombaju, przeniosła się do Bangkoku. Skontaktowała się z nimi gdy tylko tam
dotarła i w Boże Narodzenie 1980 r. odbyła się pierwsza sesja bhadżanowa,
śpiewana przez dziewięć osób. Od tego skromnego początku wszystko zaczęło się
rozrastać. Przez następnych kilka lat głównym zadaniem Loraine była pomoc w
tworzeniu ośrodków Sai, nauczanie bhadżanów i inicjowanie zajęć w klasach Bal
Vikas. Ośrodek w Bangkoku przeniósł się z domu Sangarów do o wiele większego
domu pana Ramlala, a gdy i ten okazał się za ciasny, do sali Uniwersytetu
Chulalongkorn. Tym razem przyłączył się
do nich dr Art-ong Jumsai, który znalazł to miejsce.
W 1985 r. pan Ramlal odnowił podłogi w budynku, który wzniósł jako
magazyn i który stał się stałym ośrodkiem Sai. Tam otrzymali pierwszy dowód, że
Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai przynosi rezultaty. Dzień otwarcia
ośrodka był wielkim wydarzeniem. Przybyli ludzie z całej Tajlandii i z
niektórych sąsiednich krajów. Mnisi buddyjscy odprawili na dziedzińcu ceremonie
wstępne. Wiele osób zauważyło wśród dobrze ubranych ludzi kilkoro brudnych,
obszarpanych i bosych dzieci, ale wszyscy byli zbyt zajęci, żeby się nimi
interesować! Druga część uroczystości odbyła się w auli na trzecim piętrze. W
korytarzu postawiono regały, na których można było zostawić obuwie. Wszystko
szło doskonale: uroczystości, bhadżany i występy artystyczne – aż do chwili,
gdy ludzie zaczęli wracać do domów! Nie pamiętali, gdzie zostawili buty,
niektórzy wcale ich nie znaleźli i wracali na bosaka w swoich najlepszych
ubraniach! Potem dodano dwa do dwóch i odkryto związek pomiędzy zaniedbanymi
dziećmi i zaginionymi butami!
Następnego dnia
Loraine wróciła do ośrodka, ponieważ miała tam biuro obsługujące ośrodek. Dzieci
wróciły. Były nią bardzo zainteresowane, ponieważ prawdopodobnie nigdy przedtem
nie widziały obcokrajowców i znalazły tam miejsce do zabawy, inne niż ulica!
Gdy wznoszono budynek, nie zauważono, że za nim znajdują się niewielkie slumsy.
Dzieci przyszły stamtąd. W ciągu kilku tygodni Loraine postanowiła rozpocząć z
nimi zajęcia wychowania w wartościach ludzkich. Na początku nie mogły usiedzieć
spokojnie podczas medytacji, ale uwielbiały opowiadania, lubiły piosenki i
zajęcia grupowe. Po kilku tygodniach, w sobotę, Loraine przyszła do ośrodka i
weszła na schody, żeby otworzyć drzwi. Zdziwiła się sądząc, że przyszło wielu odwiedzających,
ponieważ na regałach było mnóstwo butów. Przekonała się jednak, że drzwi do
ośrodka są zamknięte i że wewnątrz nie ma nikogo. Przyglądając się butom
zrozumiała, że to obuwie ‘zaginione’ podczas ceremonii otwarcia – dzieci
przyniosły je z powrotem! Był to niezwykły dowód skuteczności Wychowania w Wartościach
Ludzkich Sathya Sai i początek długiej podróży.
Życie poświęcone Wartościom
W 1983 r. Loraine
udała się do Indii, jak zwykle pod koniec roku. Tam dowiedziała się o pierwszej
konferencji poświęconej Wychowaniu w Wartościach Ludzkich Sathya Sai dla
nauczycieli z zagranicy. Nie zwróciła na to większej uwagi myśląc, że jej
główne zadanie polega na pomocy w tworzeniu ośrodków, nauczaniu bhadżanów i
organizowaniu różnorodnych prac. Dziwne, rozchorowała się zaraz po przyjeździe
do aśramu! Musiała zostać w pokoju, nie mogła nawet pójść na darszan! Przez
głowę przelatywała jej nieustannie jedna myśli: „To pierwsza konferencja na
temat Wychowania w Wartościach Ludzkich Sathya Sai dla nauczycieli zagranicznych”,
ale ją odrzucała! Po kilku dniach nie mogła dłużej tego znieść. Zmusiła się do
wstania z łóżka i do zejścia na dół, gdzie mieściło się biuro prasowe. Prof.
Sachdev był na posterunku i gdy tylko ją zobaczył uśmiechnął się i powiedział:
„Doskonale, doskonale, teraz mamy na konferencji osobę z Tajlandii”. Loraine
nie miała czasu zaprotestować, ponieważ natychmiast wpisał na listę jej
nazwisko! Gdy wracała do swojego pokoju, nagle zrozumiała, że jest zdrowa!
Niewątpliwie, wszystko to było w planach Swamiego! Loraine nie była jedyną
osobą z Tajlandii biorącą udział w konferencji. Przyjechał także dr Art-ong
Jumsai z dwójką współpracowników. Pierwszego wieczoru konferencji zdarzyło się
coś, co zmieniło na zawsze życie Loraine! Delegaci siedzieli w pierwszym rzędzie
w sali Purnaczandra i Swami wygłaszał dyskurs poświęcony edukacji. Powiedział,
że żadna praca ani zawód nie są ważniejsze od nauczania i że przyszłość świata
leży w rękach dzieci. Świat zmieni się, kiedy powstanie generacja młodych ludzi
żyjących wartościami ludzkimi, gotowych służyć społeczeństwu.
Potem powiedział
coś, co zapisało się w jej umyśle na całe życie! Popatrzył na delegatów i
rzekł: „Będąc nauczycielami wychowania w wartościach ludzkich macie zajęcie do
końca życia. Nie musicie robić nic innego”. Niektórzy mogliby pomyśleć: ‘To
wspaniale! Musimy tylko raz na tydzień nauczać w klasach WWL-u i już!’. Wtedy
Swami rzucił bombę: „Ponieważ jesteście nauczycielami WWL-u, musicie praktykować
wszystko, czego nauczacie!”. Oto chodzi! To zobowiązanie na całe życie! Loraine
postanowiła wtedy, że poświęci pozostały jej czas na uczenie dzieci, pragnąc,
żeby zostały dobrymi i odpowiedzialnymi obywatelami. Po powrocie z Indii grupa
zainicjowała więcej klas WWL-u. Loraine uczyła już przedtem w ramach zajęć Bal
Vikas dzieci z bardzo dużej rodziny pana Ramlala, teraz jednak wraz z innymi
wyszła do społeczeństwa tajskiego i od 1986 r. prowadzi regularne zajęcia z
dziećmi ze slumsów.
Mniej więcej w
tym samym czasie dr Art-ong zwołał kilkugodzinne seminarium i zaprosił na nie
osoby odpowiedzialne za edukację w Bangkoku. Tłumaczył im na czym polega Wychowanie
w Wartościach Ludzkich Sathya Sai. Seminarium zostało tak dobrze przyjęte, że
poproszono zespół o poprowadzenie zajęć dla nauczycieli z Bangkoku. Odbywały
się one co najmniej dwa razy w miesiącu, czasami w każdy weekend, przeważnie
dla dwustu słuchaczy. W sumie wzięło w nich udział tysiące nauczycieli. Niewielka
grupa dr Art-onga prowadziła zajęcia, a pozostali wielbiciele przygotowywali dla
delegatów wegetariańskie śniadania i obiady. Trwało to przez kilka następnych
lat. Po pewnym czasie okazało się, że jeśli nauczyciele mają nauczać wartości
ludzkich, to muszą ich doświadczać. Nie wystarczy im teoria, powinni pamiętać,
że: „chcąc poznać smak puddingu, muszą go zjeść!”.
Stało się
oczywiste, że trzeba otworzyć szkołę Sathya Sai. W tym samym czasie Swami
polecił dr Art-ongowi otworzyć szkołę w Tajlandii. Nie łatwo zaplanować
otwarcie szkoły. Trzeba mieć mnóstwo pieniędzy, ziemię i źródło dochodów. Mimo to, jeśli jest to projekt Swamiego,
wszystko idzie jak w zegarku – tym razem dzięki inicjatywie i szczodrości pana
Ramlala Sachdewa, który kupił bardzo dużą działkę (szkoła dysponuje obecnie 168 akrami [5]
ziemi) i wyasygnował wystarczającą ilość środków na wybudowanie szkoły i
kantyny. Na koncie w banku znalazły się także pieniądze na pokrycie wydatków w
następnych pięciu latach. W 1991 r. dr Art-ong Jumsai i pan Ramlal Sachdew
wyruszyli do Indii pokazać te plany Swamiemu. Powiedzieli Mu, że potrzebują
dwóch lat na wzniesienie, wyposażenie i otwarcie budynków. Swami oświadczył im,
że muszą to zrobić w ciągu roku! Słowa Pana zawsze okazują się prawdziwe i w
maju 1992 r. Szkoła Sathya Sai otworzyła swoje podwoje dla 14-tu uczniów. Miała
sześciu nauczycieli. Z tej szóstki jedynie tylko Loraine pracuje w szkole. To
jej 24-ty rok w tym ośrodku!
Przez lata szkoła
się rozrosła i obecnie ma prawie 400 uczniów w klasach od 1-szej do 12-tej oraz
ponad 50-ciu wykładowców. Mieszkają w niej dzieci i nauczyciele, z wyjątkiem
przedszkolaków. Ma dwa kampusy, dla dziewcząt i dla chłopców. Chłopcy z
pierwszej, drugiej i trzeciej klasy uczą się razem z dziewczętami, a potem
przechodzą do kampusu dla chłopców. Niemal 100% dzieci uczęszczających do
szkoły nie pochodzi z rodzin Sai i przeważnie nie słyszało wcześniej o Sai Babie.
Gdy jednak opuszczają szkolę wszystkie kochają Swamiego i wierzą w Niego. Wiele
z nich widzi Go w szkole lub przeżywa z Nim bardzo wyraziste sny. Wszystkie czują,
że Swami jest tutaj, kierując nimi w szkole i poza szkołą. Ta sama prawda
odnosi się do większości nauczycieli.
Szkołę założyła
garstka entuzjastów, w większości nie pochodzących z rodzin Sai. To rozwijające
i pouczające doświadczenie, zarówno dla nauczycieli jak i dla uczniów. Wiele
grup nauczycieli pojechało zobaczyć Swamiego, a On zawsze obdarzał ich łaską.
Głęboko w Niego uwierzyli. Swamiego odwiedziło również bardzo wielu uczniów.
Przez lata utrwaliła się tradycja, że zanim absolwenci 12-tych klas opuszczą
szkołę i wyruszą w szeroki świat, dr Art-ong Jumsai zabierze ich do Indii po
błogosławieństwo Swamiego. Mnóstwo dzieci tańczyło przed Swamim. Dziewiętnastego
listopada 2009 r. dziewczęta ze szkoły wzięły udział w tańcach prezentowanych w
Dniu Kobiet. Od tamtego czasu niemal każdego roku dzieci z tajlandzkiej szkoły
występują w Prasanthi podczas rozmaitych uroczystości. Siedemnastego lipca 2008
r. grupa dziewięciu chłopców grających na instrumentach muzycznych koncertowała
przed Bhagawanem pod kierunkiem pani Maren Tancke i otrzymała wielką łaskę od
Pana.
Chociaż szkoła
bierze udział w programie obowiązującym wszystkie szkoły w tym kraju, to jej
najważniejszym celem jest kształtowanie dobrych obywateli. Pięć wartości
ludzkich –prawda, prawość, pokój, miłość i niekrzywdzenie – zostało włączonych
do każdego nauczanego przedmiotu i we wszystkie zajęcia dzieci. Wypływa to z poglądu,
że ukoronowaniem edukacji jest charakter. Pierwsza lekcja w klasach jest zawsze
poświęcona wychowaniu w wartościach ludzkich, nauczanych przy pomocy pięciu
technik. Pięć technik nauczania ma na celu wydobycie wartości z dziecięcych
serc, aby mogły je praktykować w codziennym życiu w równie naturalny sposób jak
oddychanie.
Pięć technik nauczania
Medytacja światła
stanowi najważniejsze narzędzie wyciszania umysłów, osiągania spokoju i
budowania łagodnego usposobienia. Wychowując dzieci w wartościach ludzkich
posługujemy się bardzo prostą i bezpieczną metodą skupiania się na świetle.
Regularne praktykowanie siedzenia w ciszy owocuje większym spokojem i skupieniem
w klasie, poprawia koncentrację i pamięć.
W przeszłości
ważnym elementem życia większości ludzi, bez względu na ich kulturę i religię, była
modlitwa. Teraz zaginęła w pośpiechu i zamieszaniu współczesnej egzystencji. Codzienna
modlitwa jest darem i narzędziem do osiągnięcia wewnętrznego zadowolenia i pewności
siebie, które możemy ofiarować dzieciom.
Śpiewanie grupowe
jest bezcenną techniką przynoszącą nie tylko odprężenie i radość w klasie, lecz
także doskonałym sposobem wzmacniania pamięci, rozbudzania pozytywnego myślenia
i uczuć. Melodia i słowa piosenek pozostają w umysłach uczniów długo po skończeniu
lekcji. Muzyka jest bezpośrednią drogą do dziecięcych serc i tylko niewielka
garstka dzieci nie cieszy się śpiewaniem.
Opowiadanie
historii jest jedną z najstarszych metod nauczania, ponieważ opowiedziane
historie długo pozostają w pamięci. Gdy przekazujemy coś dzieciom w formie
opowiadania, lepiej to zapamiętują. W starożytności był to najważniejszy sposób
przekazywania wiedzy. Większość wielkich przywódców religijnych i filozofów
uczyło za pomocą przypowieści. Opowiadania wnoszą do klasy element zabawy,
ożywienia i teatru. Można je także wykorzystać jako temat do dyskusji i dociekań.
„Jak myślisz, dlaczego tak się stało? Co zrobilibyście w takiej sytuacji?
Co czuliście słuchając tej historii?”.
Nauczyciele powinni pozwolić dzieciom samodzielnie odkrywać wartości, łagodnie
je naprowadzając, w sposób, który nie pozbawi ich radości i zachwytu.
Zajęcia grupowe
oferują uczniom naukę eksperymentalną. „Jeśli mi powiesz, zapomnę. Jeśli mi
pokażesz, może zapamiętam. Jeśli mnie zaangażujesz, zrozumiem.” Zajęcia grupowe
wciągają. Wiedząc ile czasu spędzają dzieci w ławkach, dostrzegamy konieczność
wprowadzania innych zajęć. To część praktyczna, ponieważ w dzisiejszych czasach
większość nauki ma charakter czysto teoretyczny. Dzieci powinny mieć okazję
przeprowadzania praktycznych doświadczeń. Nawet pomijając owe zajęcia,
działalność grupowa jest bardzo ważna. Wspólna praca i zabawa rozwijają umiejętności
społeczne i ducha współpracy.
Chociaż główny
nacisk nie jest kładziony na zdobywanie wiedzy, to dzieci dobrze się uczą. To
naturalny skutek systemu zapewniającego uczniom radość i spokój. Szkoła Sai w
Tajlandii otrzymuje wiele nagród za osiągnięcia na polu nauczania. Wielu jej
absolwentów studiuje na najlepszych tajlandzkich uczelniach.
Duchowość, zrównoważony rozwój, samowystarczalność – wartości Sai kształtują życie w kampusie szkolnym
Minister edukacji
uznał szkołę Sathya Sai za placówkę modelową, podobnie jak minister energetyki,
który wziął pod uwagę jej osiągnięcia na polu upraw ekologicznych i
wykorzystywania alternatywnych źródeł energii. Szkoła, w dążeniu do
samowystarczalności, hoduje na swoje potrzeby ryż i większość warzyw oraz
produkuje energię czerpaną ze słońca, wiatru i wody, uzyskując biopaliwo i
biogaz. Cała szkoła, w tym uczniowie i nauczyciele, sadzi i zbiera ryż! W
ubiegłych dwudziestu latach szkoła otrzymała setki nagród, m.in. najbardziej
prestiżowe nagrody króla i królowej Tajlandii. Odwiedza ją tak wiele osób z
uniwersytetów i szkół, przedstawicieli rządu i sektora prywatnego, że zmuszona
była ograniczyć liczbę gości do 2000 w miesiącu!
Prace Tajlandzkiego Instytutu Nauczania Sathya Sai (ISSE Thailand) na rzecz globalnego społeczeństwa
Zgodnie z
instrukcjami jakie Bhagawan Baba przekazał dr Art-ongowi, Instytut Nauczania Sathya
Sai zainicjował swoją działalność w lipcu 1998 r. na terenie Szkoły Sathya Sai,
otwierając swoje podwoje dla osób z całego świata. Pierwszy kurs dyplomowy
odbył się w 1998 r. Od tamtego czasu było ich 32 i każdy trwał dziewięć
tygodni. Jak dotąd absolwentami Instytutu zostało 338 słuchaczy z 52 krajów.
Przyjechali z Argentyny, Australii, Brazylii, Kanady, Chin, Kolumbii, Kambodży,
Chorwacji, Anglii, Estonii, Fidżi, Francji, Niemiec, Hawajów, Holandii,
Hong-Kongu, Indii, Indonezji, Iranu, Irlandii, Izraela, Włoch, Japonii,
Kazachstanu, Kuwejtu, Laosu, Malezji, Birmy, Meksyku, Maroka, Nepalu, Holandii,
Nowej Zelandii, Omanu, Paragwaju, Peru, Filipin, Kataru, Singapuru, Słowacji,
Południowej Afryki, ze Szkocji, z Hiszpanii, Sri Lanki, ze Szwecji, Szwajcarii,
Tajlandii, USA, Ugandy i Wenezueli.
Poza nauczaniem
angielskiego i zajęciami z WWL-u w Szkole Sathya Sai, Loraine wykłada i
prowadzi warsztaty w Instytucie oraz odpowiada za kontakty z zagranicą,
ponieważ wielu gości przyjeżdża z innych krajów. Szkolę odwiedzają grupy nauczycieli,
wychowawców a także ambasadorzy z całego świata.
Przywódcy
muzułmańscy uznają uniwersalność wartości Sai
Indonezyjskie Ministerstwo Edukacji wysłało kilka grup nauczycieli
ze szkół państwowych na wizyty studyjne, aby zdobyli wiedzę o wychowaniu w
wartościach ludzkich i poznali sposoby stosowania jej w klasach. To naprawdę
cud Swamiego, biorąc pod uwagę, że Indonezja posiada największą populację
muzułmańską na świecie oraz fakt, że wszyscy przyjeżdżający stamtąd nauczyciele
wyznają islam.
Loraine podróżuje
często do innych krajów, ponieważ na świecie wzrasta potrzeba wychowywania w
wartościach ludzkich. Od wczesnych lat 90-tych do chwili obecnej wykładała oraz
prowadziła seminaria i warsztaty w Australii, w Bhutanie, na wyspach Fidżi, w
Grecji, Hong-Kongu, Indiach, Indonezji, we Włoszech, w Japonii, Kazachstanie,
Korei, Laosie, Malezji, na Mauritiusie, w Maroku, Nepalu, Nowej Zelandii,
Omanie, na Filipinach, w Rosji, Singapurze, Hiszpanii, Laosie, na Tajwanie, w
Tajlandii, Wielkiej Brytanii, USA i Wietnamie. Dwoma krajami, które wprowadziły
Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai na całym obszarze są Kazachstan i
Bhutan. Dr Art-ong Jumsai i Loraine wielokrotnie jeździli do Kazachstanu i
prowadzili tam zajęcia dla nauczycieli z całego kraju. Zaprosili na nie
Pierwszą Damę Kazachstanu i współpracowali z nią blisko przez kilka lat.
Pierwsza Dama kilkakrotnie odwiedziła Swamiego i chociaż Kazachstan jest krajem
islamskim, to wychowanie w wartościach ludzkich zostało włączone do narodowego
systemu edukacyjnego. Rządy Bhutanu i Tajlandii zobowiązały się do
przeszkolenia wszystkich nauczycieli na kursach WWL-u. Niektóre seminaria
kierowano do kierowników szkół i nauczycieli. W 2010 r. dwie duże grupy przyszłych
instruktorów nauczycieli z Bhutanu (w sumie 76 osób) przyjechały do Instytutu
Nauczania Sathya Sai w Tajlandii, aby studiować na intensywnych, skróconych
kursach WWL-u trwających dwa tygodnie. W styczniu 2011 r., w ramach umowy, dr
Art-ong i Loraine spędzili tydzień w Bhutanie, doprowadzając szkolenie do
końca.
Wartości ludzkie a urządzenia sanitarne: UN-HABITAT[6] – Program Narodów Zjednoczonych d.s. Osiedli Ludzkich. Zaproszenie do współpracy.
W 2006 r. ludzie
z Programu Narodów Zjednoczonych d.s. osiedli ludzkich skontaktowali się z ISSE[7]
i poprosili o pomoc w prowadzeniu seminariów i warsztatów w wielu krajach Azji,
ponieważ są zaniepokojeni brakiem wody na świecie. Uświadomili sobie, że
jedynym sposobem wprowadzenia zmian jest wniesienie wartości do szkoleń poświeconych
wodzie, aby dzieci i nauczyciele zdołali dostrzec prawdziwą wartość wody i przeżyli
życie zgodnie z wartościami ludzkimi.
Dr Art-ong Jumsai
i Loraine poprowadzili seminaria poświęcone wartościom ludzkim w odniesieniu do
wody, higieny i urządzeń sanitarnych na Sri Lance, w Nepalu, Bhopalu (Indie),
Indonezji, na Tajlandii i w Kambodży. Zostały one bardzo dobrze przyjęte i
nauczyciele zobowiązali się wprowadzić wartości ludzkie do zajęć szkolnych.
W Szkole Sathya
Sai przeprowadzili także 10 tygodniowych kursów dla instruktorów nauczycieli,
poświęconych wodzie, higienie i urządzeniom sanitarnym. Ponad 100 instruktorów
nauczycieli ze wszystkich zakątków Azji i z kilku krajów położonych w innych częściach
świata wzięło udział w specjalnych sesjach treningowych.
Loraine napisała
także kilka książek poświęconych Wychowaniu w Wartościach Ludzkich Sathya Sai,
w tym planom lekcyjnym opartym na wartościach. W ramach współpracy z UN-HABITAT
poproszono ją także o napisanie dwóch książek o zastosowaniu wartości w
odniesieniu do wody. Wiele jej książek zostało przetłumaczonych na inne języki:
francuski, hiszpański, japoński, niemiecki, indonezyjski i wiele innych. Poza
książkami, Swami zainspirował ją również do skomponowania wielu piosenek dla
dzieci, mówiących o wartościach. One również zostały przetłumaczone. Loraine
czuje się wspaniale, gdy odwiedzając różne kraje słyszy jak dzieci śpiewają je
we własnych językach!
Największy ze wszystkich dar – bycie Jego fletem
„Czasami
przyglądamy się naszemu życiu i myślimy jak dużo osiągnęliśmy, ale to iluzja! Jesteśmy
instrumentami w boskich dłoniach Bhagawana. Tylko Jego łaska pozwala nam
wykonywać Jego pracę.” Loraine pamięta, jak Swami opowiadał kiedyś o pasterkach
i flecie: „Kiedyś pasterki znalazły w lesie flet, podniosły go i zwróciły się
do niego: ‘O, flecie, zdradź nam swój sekret! Jak wspaniałych dokonałeś czynów,
że zyskałeś tak wielką łaskę i sam Pan dotyka cię Swoimi ustami i gra przez
ciebie melodie? A kiedy nie gra, to trzyma cię za pasem. O, flecie, powierz nam
swój sekret!’. W tym momencie mijała ich Radha i dostrzegając rozterkę pasterek
powiedziała: ‘Siostry, przyjrzyjcie się
fletowi. Czym był, zanim został fletem? Po prostu kawałkiem bambusa. Ścięto go
siekierą, wydrążono nożem, a otwór wypalono ogniem. Pan może grać na flecie Swoje
boskie melodie jedynie wtedy, gdy flet jest zupełnie pusty’”. Potem Swami
popatrzył na wszystkich słuchających Go ludzi i rzekł: „Pragnę, żebyście
wszyscy zostali moimi fletami!”.
„Największym
darem jaki otrzymałam od Swamiego była szansa zostania nauczycielką w Jego
szkole. To zaszczyt pracować z dziećmi i patrzeć jak się zmieniają w piękne
kwiaty. Nauczyłam się, że nie ma złych dzieci! Z pewnością niektóre mają
niewłaściwe zwyczaje i negatywne cechy charakteru, lecz można to zmienić dzięki
praktykowaniu pięciu wartości ludzkich, zwłaszcza miłości. Nie każde dziecko
osiąga sukcesy w matematyce, przedmiotach humanistycznych czy językach, ale
każde jest w czymś dobre. Dzięki łasce Pana pomagamy dzieciom odkryć ich potencjał.
Być może są muzykalne, mają zdolności artystyczne lub kulinarne – każde dziecko
ma w sobie coś specjalnego. Dzięki tej szkole mogą w czymś celować i odnaleźć
swoje prawdziwe ja. Dlaczego to taki dar? Ponieważ Swami powiedział w 1983r.:
„Jeśli jesteście nauczycielami wychowania w wartościach ludzkich, to musicie
praktykować wszystko, czego nauczacie”. To proces nieustannego wzrastania i
ubijania[8].
Wszyscy przechodzimy przez ubijanie, to część gry i nie możemy go uniknąć. Przeżyłam
okres dziewięciu lat, kiedy Swami ze mną nie rozmawiał. To były bardzo trudne
lata, w czasie których byłam poddawana wielu próbom. Okazało się później, że
były to również lata najważniejsze, ponieważ nauczyły mnie zagłębiać się w
sobie i odnajdywać tam Swamiego. Kiedy wezwał mnie, napełnił moje dłonie wibhuti
i rzekł: Teraz idź i dobrze pracuj w Tajlandii.”
Po wielu latach,
kiedy jej praca objęła inne kraje, Loraine zapragnęła sprawdzić, czy Swami jest
z niej zadowolony. Miała okazję zapytać Go o to, kiedy przyjechała do Prasanthi
z tajskimi mniszkami buddyjskimi i Swami wezwał je na audiencję. „Ofiarował mi
zaszczyt tłumaczenia z języka tajskiego na angielski i z angielskiego na tajski
(jak gdyby Pan potrzebował tłumaczki! Po prostu dał mi szansę służenia!). Na
zakończenie audiencji spytałam Swamiego: „Swami, co z moją pracą?”. Spojrzał na
mnie z czarującym uśmiechem i powiedział: „Twoja praca? Swami jest bardzo,
bardzo, bardzo szczęśliwy!”. O co więcej można prosić w tym życiu?”.
Świadectwa uczniów Tajlandzkiej Szkoły Sathya Sai
Naukę w Szkole
Sathya Sai podjąłem od szóstej klasy. Nic nie wiedziałem o tym miejscu i nigdy
nie słyszałem o Śri Sathya Sai Babie. Gdy tu zamieszkałem, wszystko mi się
podobało. Szkoła zapewniła mi szansę jakiej nie dostałbym w żadnym innym
miejscu: wolność uczenia się. Wraz z duchową praktyką odkryłem swój potencjał i
zainteresowania. Zacząłem dostrzegać prawdziwy cel życia. Po ukończeniu szkoły
zostałem przyjęty na wydział anglistyki Uniwersytetu Thammasat w Bangkoku.
Ukończywszy czteroletnie studia postanowiłem wstąpić do Instytutu Nauczania
Sathya Sai i przejść kurs dyplomowy, żeby zgłębić, nauczyć się i prawdziwie
zrozumieć na czym polega wychowanie w wartościach ludzkich. Dowiedziałem się
tam jak ważna jest praca w szkole i postanowiłem zostać nauczycielem
angielskiego. Do tej chwili spędziłem w Szkole Sathya Sai sześć lat jako uczeń
i dwa lata jako nauczyciel. Każdy dzień jest błogosławieństwem. Jestem ogromnie
wdzięczny szkole i Swamiemu za pokazanie mi jak dawać, jak dzielić się z innymi
i kochać. Dziękuję za inspiracje i ukierunkowanie mojego życia w taki sposób,
by stało się znaczące.
Pan Tanaboon Nongkeow (Best)
Szkoła Sathya Sai, prowincja Chai Badan, Lopburi, Tajlandia
________________________________________
Miałam szczęście
uczyć się w Szkole Sathya Sai od szóstej do dwunastej klasy. Poza przedmiotami
wykładanymi w każdej placówce, uczymy się tutaj wielu innych rzeczy: jak żyć
okazując miłość i współczucie, jak pomagać i służyć innym, a dzięki temu
również ich kochać. Stworzono nam wiele okazji do zdobywania doświadczeń.
Miałam wielkie szczęście, że szkoła wysłała mnie w czasie wakacji do rodziny
wielbicieli Sai w Wietnamie. W efekcie postanowiłam studiować na wydziale
wietnamistyki i zostałam przyjęta na Uniwersytet Srinakharinwirot w Bangkoku,
cieszący się doskonałą reputacją. Teraz jestem na trzecim roku. Czuję się
bardzo szczęśliwa i wdzięczna, gdyż moje ostatnie oceny osiągnęły poziom 4.00
(100%). Za ten sukces pragnę podziękować mojej szkole, nauczycielom i
przyjaciołom, którzy zawsze mi pomagają i dodają odwagi – nie tylko gdy
uczęszczałam do szkoły, ale również teraz, gdy jestem na uniwersytecie.
Pani Luxsapetch Chalothorn (Kop)
absolwentka Szkoły Sathya Sai i Uniwersytetu Srirakarintaravirot w Bangkoku
________________________________________ Nazywam się Sathyaporn Piluk. Studiuję księgowość i zarządzanie
na wydziale marketingu Uniwersytetu Mahasarakham. Uczęszczałem do Szkoły Sathya
Sai od pierwszej do dwunastej klasy. Szkoła nauczyła mnie rano wstawać. Pokazała
mi jak się uśmiechać kiedy mam kłopoty, jak służyć, jak być dobrym przywódcą i
uczniem, jak dawać i być szczęśliwym. Nauczyciele opiekowali się nami jak
własnymi dziećmi. Nie myśleli o własnej wygodzie i pomagali nam rozwiązywać problemy.
Wiem, że gdyby szukali wygód i pieniędzy, to już dawno by stąd odeszli! Starsze
dzieci opiekują się młodszymi jak bracia i siostry. Nasi przyjaciele uczą się i
wzrastają razem z nami w takiej bliskości, że czujemy się jedną rodziną, nawet
gdy nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Możemy żyć w ten sposób, ponieważ w
procesie wychowania w wartościach ludzkich nauczyliśmy się postępować
bezinteresownie dla dobra wszystkich. Jesteśmy odważni, pewni siebie,
altruistyczni i cierpliwi. Te wartości nas chronią. Gdy byłem w
szkole seniorem, odwiedzało nas wielu gości chcących przekonać się jak żyjemy.
Często pytali mnie czy po skończeniu szkoły będę się bał wyruszyć w szeroki
świat. Odpowiadałem z ufnością, że wcale się nie boję, ponieważ wszystko co
muszę zrobić, to trwać w dobroci, nikogo nie ranić oraz służyć i pomagać innym.
To umożliwi mi życie w społeczeństwie. Mówiłem im również, że nie chcę
opuszczać szkoły, ponieważ wiem, że będę bardzo za wszystkimi tęsknił. Na
uniwersytecie z entuzjazmem uczestniczę we wszystkich zajęciach i poważnie
traktuję swoje studia. Odkryłem, że doskonale radzę sobie z ludźmi i mam wielu
przyjaciół. Większość spotykanych osób pyta mnie gdzie się uczyłem, a ja
odpowiadam im z dumą, że jestem absolwentem Szkoły Sathya Sai w Lopburi.
Przyjaciele mówili mi: „Masz szczęście, ponieważ szkoła zrobiła z ciebie
dobrego człowieka”. Zawsze się wtedy dziwiłem, ponieważ myślałem, że wszystkie
szkoły uczą jak stać się dobrym! Przyjaciele mówią jednak: „Nie, Pim, to
nieprawda. To inny rodzaj myślenia i postępowania. Pim, potrafisz doskonale
wszystko robić i tak pozytywnie patrzysz na świat”. Dziękuję za komplementy,
lecz wiem, że nie jestem doskonały. Nikt nie jest dobry we wszystkim, a jednocześnie,
nie ma nikogo, kto nie byłby w czymś dobry! Ludzie żyją różnie, w zależności od
tego jak myślą. W szkole zawsze cieszyłem się z tego co robię, tak samo na
uniwersytecie. Nigdy jednak nie wyobrażałem sobie, że będę tak dobrym
studentem! Studiując, biorę za siebie odpowiedzialność, ponieważ wiem, że tutejsi
nauczyciele nie będą biegali za nami jak w szkole Sai. Moje oceny za pierwszy
semestr okazały się bardzo satysfakcjonujące, ale byłem zaskoczony gdy
powiedziano mi, że zająłem pierwsze miejsce! Na wydziale, gdzie studiuje ponad
200 osób! Nigdy nie marzyłem, że tak mi się powiedzie. Ale zrozumiałem, że
wszystko czego potrzebuję, to starać się z całych sił i myśleć pozytywnie, a
dobre rezultaty przyjdą same. Myślę, że nie muszę konkurować z innymi. To tylko
kreuje negatywność. Zadaję sobie pytanie: „Czy nie lepiej pomagać innym,
wspólnie się uczyć i w ciągu czterech lat razem skończyć studia? Czy to nie
lepsze od współzawodnictwa?”. Wkrótce po tym
jak zacząłem studiować wprowadzono program wymiany studentów. Nie sądziłem, że
uda mi się wziąć w nim udział, ponieważ standardy uniwersytetu są bardzo
wysokie. Pragnąłem jednak wypróbować swoje szczęście. Ku mojemu zdumieniu
zostałem wybrany, chociaż nie sądzę, żebym był taki mądry. Zostałem skierowany
na miesiąc na Uniwersytet Darussalum w Brunei[9].
Profesorowie nieustannie mnie pytali: „Do jakiej chodziłeś szkoły? Jak to się
stało, że mówisz lepszym angielskim niż twoi starsi koledzy?”. Odpowiadałem z
dumą, że uczęszczałem do Szkoły Sathya Sai w Lopburi, a oni ją chwalili. To
pomogło mi uświadomić sobie, jak wielkie miałem szczęście mogąc się w niej
uczyć. Każdego roku przyjeżdża do szkoły wielu zagranicznych nauczycieli, żeby
wziąć udział w zajęciach Instytutu Nauczania Sathya Sai. Ponadto szkoła wyszukuje
rodziny w innych krajach, do których wyjeżdżamy na wakacje i ćwiczymy
angielski. Dzięki temu osiągnąłem taki poziom. Wciąż jednak pamiętam, że nie
jestem lepszy ani mądrzejszy od innych. Przez cały czas pracuję nad sobą. Władze
uniwersytetu poprosiły mnie o napisanie artykułu opisującego program samowystarczalnej
gospodarki wprowadzony przez króla Tajlandii. Pisząc go miałem ukazać jej wpływ
na nasze życie. Poczułem, że będę miał okazję podzielić się dobrymi myślami i
pomysłami. Szkoła Sathya Sai jest samowystarczalnym ekonomicznie centrum naukowym,
a ja uczęszczałem do niej przez 12 lat i nauczyłem się żyć skromnie, w zgodzie
z naturą. Ciężko pracowałem, żeby propagować ten program. Nasz ‘ojciec’ dr
Art-ong Jumsai nie dba o własny komfort i robi wszystko dla nas i naszych
nauczycieli. Uświadomiłem sobie, że główne zasady samowystarczalnej gospodarki
i pięć wartości ludzkich, będących główną ostoją naszej szkoły, dały mi
narzędzia, takie jak rozumowanie, umiar i odwagę, dzięki którym mogę celować w
każdej dziedzinie.Sathyaporn Pilak (Pim)student pierwszego roku księgowości i zarządzania
na wydziale marketingu Uniwersytetu Mahasarakham
________________________________________
Świadectwa nauczycieli
uczestniczących w pracach Tajlandzkiego Instytutu Edukacji Sathya Sai
Nazywam się
Karlie Traversa, pochodzę z USA i studiuję w Chicago muzykę. Poproszono mnie,
żebym wraz z nauczycielem i kolegą pojechał do Tajlandii i przekonał się jak
wartości ludzkie sprawdzają się w nauczaniu. Na początku nie wiedziałem czego
się spodziewać. W moim kraju nikt o nich nie słyszał. W Szkole Sathya Sai
zadałem sobie pytanie: „Dlaczego wszystkie szkoły nie są takie jak ta?”. We
wczesnych latach szkolnych zawsze się czegoś bałem i czułem, że nigdy nie będę
w niczym dobry. Byłem testowany, osądzany i traktowany na podstawie
zewnętrznych cech: średniej ocen, stopni i wyglądu. To wpływa na moje życie
oraz na to, kim jestem. Obserwując dzieci w Szkole Sathya Sai przekonałem się,
że rozumieją, że światło płynie z ich wnętrza. Wiedzą, że są kochane, otoczone
opieką i chronione przez wszystkich. Wiedzą, że mogą własnym blaskiem obdarzyć
innych i czynić dobro. Szkoła zdumiewała mnie z wielu powodów, a zwłaszcza tym,
że to wszystko jest takie proste. Pokazała mi jak łatwo jest wydobyć miłość z
każdej osoby i czynić to w środowisku edukacyjnym. Marzę o tym, żeby wprowadzić
te zasady do muzycznych programów nauczania i wzrosnąć dzięki nim jako
nauczyciel, student, a przede wszystkim, jako ludzka istota. To doświadczenie
było błogosławieństwem i wiem, że wkrótce wrócę do Szkoły Sathya Sai.Karlie TraversaAsystent nauczyciela pracującego z orkiestrą
North Park University, student 3-go roku North Park University w Chicago, USA
________________________________________
Nazywam się
Andrea Benavides i jestem studentem drugiego roku na North Park University w
Chicago. Moim instrumentem są skrzypce. Od dwóch lat, odkąd zacząłem grać w
orkiestrze, biorę udział w programie wychowania w wartościach ludzkich. Wraz z
naszym dyrygentem Tomem Zelle i moim przyjacielem Karlie Traversa miałem okazję
odwiedzić Szkołę Sathya Sai w Tajlandii. Byliśmy głęboko poruszeni jej
atmosferą, spokojem i ufnością jakie tam panowały. Pomimo, że nasza wizyta
trwała krotko, uczniowie, nauczyciele i pracownicy poświęcili nam dużo uwagi.
Dzieci nauczyły mnie, że bariery językowe nie blokują komunikacji płynącej z
serca do serca. Nauczyciele pokazali mi, jak zwracać się do wnętrza i okazywać
cierpliwość. Dzieci w szkole są szczęśliwe mogąc codziennie uczyć się nowych
rzeczy i dzielić się wiedzą z innymi. Nauczyły mnie, jak widzieć dobro w każdym
człowieku. Na koniec pokazały mi, że wartości ludzkie są wszędzie i w każdym.
Jesteśmy ich żywymi nośnikami. Odczuwam szczęście mogąc zabrać to wszystko na
mój uniwersytet i do mojego ojczystego kraju, Kostaryki. Andrea Benavidesstudent drugiego roku
na North Park University,USA
________________________________________
Ukończyłam wydział zarządzania biznesem.
Otrzymawszy dyplom zaczęłam pracować w szkole pielęgniarek mojej mamy w Trang,
na południu Tajlandii. Przez cały czas nauki i pracy czułam się zakłopotana i
niespokojna. Przeżywałam wewnętrzny konflikt i wciąż zadawałam sobie pytanie,
czy taki niespokojny i niecierpliwy umysł potrafi dać szczęście i spokój małym
dzieciom. W 2008 r. miałam wielkie szczęście studiować w Instytucie
Nauczania Sathya Sai w Lopburi. Udział w kursie obdarzył mnie nowym życiem.
Zostałam wegetarianką, zaczęłam pozytywnie patrzeć na świat i dostrzegać
prawdziwy cel życia. Bardzo się zmieniłam – zaczęłam więcej słuchać i
przebaczać ludziom, którzy mnie ranili, częściej się dzielić i dostrzegać
własną wartość, podobnie jak wartość innych. Odkryłam, że pięć wartości
ludzkich – miłość, prawda, właściwe postępowanie, pokój i niekrzywdzenie są
podstawą wszystkiego, a także, że bardzo łatwo jest uczyć dzieci przy pomocy
pięciu technik – siedzenia w ciszy, modlitwy, opowiadania historii, grupowego
śpiewania i grupowej pracy. Po ukończeniu
kursu zostałam wolontariuszką w Organizacji Sai – o której nie słyszałam przed
udziałem w kursie – i podczas letnich wakacji zaczęłam nauczać WWL-u.
Zauważyłam, że dzieci, które uczę, są bardzo szczęśliwe, że lubią opowiadania i
zajęcia. Zauważyłam, że stały się subtelniejsze i dzielą się z innymi. Oprócz
tego potrafię się przystosowywać i znajdować w pracy radość mając kontakt z
ludźmi różnych wyznań. W Trang, na południu Tajlandii, tam gdzie mieszkam, 21%
populacji stanowią muzułmanie. Postanowiłam, że w przyszłości będę w dalszym
ciągu uczyła dzieci wychowania w wartościach ludzkich. Wychowanie w Wartościach
Ludzkich Sathya Sai jest moim przewodnikiem, moim guru i moim Bogiem. Pani Parichart ChainpitakwattanaWicedyrektorka Lukerak Nursery School, prowincja
Trang, południowa Tajlandia
________________________________________
Miałem okazję
studiować nie tylko na zwykłym kursie dyplomowym, ale również na trwającym rok
zaawansowanym kursie dyplomowym w Instytucie Nauczania Sathya Sai w Tajlandii.
Bardzo wiele tam zyskałem. Kiedy po raz pierwszy znalazłem się w Tajlandii nie
umiałem mówić po angielsku ani obsługiwać komputera! Uważałem, że to podstawa
wszelkiego studiowania, ale w Instytucie Nauczania Sathya Sai nauczyłem się
mnóstwa innych rzeczy. Otrzymałem coś więcej niż wiedzę akademicką i świecką;
poczułem, że coś we mnie wzrasta i rozkwita, choć początkowo nie zdawałem sobie
z tego sprawy. Były to dobre cechy, takie jak pewność siebie, kreatywność, innowacyjność,
pasja. Ale największą lekcją jakiej nauczyłem się zarówno w Instytucie jak i w
Szkole Sathya Sai, było to, że Swami jest obecny wszędzie i robi wszystko, a my
jesteśmy tylko instrumentami w Jego rękach. Dzięki miłości, oddaniu i
poświęceniu silniej czujemy Jego miłość. Nauczyłem się tego wszystkiego od
nauczycieli, uczniów oraz od personelu Szkoły i Instytutu Sathya Sai. To
wspaniałe miejsce do nauki. Dowiedziałem się również jak nauczać i włączać wartości
do każdego tematu oraz jak prowadzić klasy WWL-u. Brakuje mi słów, żeby wyrazić
czego możemy się nauczyć i zyskać w Instytucie Sathya Sai. Jestem ogromnie
wdzięczny wszystkim nauczycielom, studentom i personelowi! Niech Swami ich
zawsze błogosławi. Pan Wian
Wijaniakierownik Przedszkola Sai na Bali w Indonezji
________________________________________
Nazywam się Lina
Maria Palencia Gonzalez. Pracuję jako psycholog dziecięcy w szkołach Kolumbii.
Od znajomych dowiedziałam się o kursach w Instytucie Nauczania Sathya Sai w
Tajlandii. Przedtem nie miałam kontaktu z Organizacją Sai i jak większość ludzi
w tym kraju zostałam wychowana w surowym katolicyzmie. Pojechałam do Tajlandii
i mieszkałam tam przez rok. Zaledwie dwa miesiące temu ukończyłam zaawansowany
kurs dyplomowy w Instytucie Nauczania Sathya Sai i pragnę podzielić się moimi
doświadczeniami. W przeszłości ‘studiowanie’
było dla mnie kupowaniem wiedzy i informacji, ale moje przeżycia w ISSE
nauczyły mnie, że może również oznaczać ‘przebudzenie serca’. ISSE zapewnia
studentom okazje do otwierania się na wewnętrzną wiedzę. Pokazuje w sposób
eksperymentalny jak przenieść ją do własnych krajów. Jeśli chodzi o mnie, to
mogę uczciwie powiedzieć, że ISSE nie tylko wyposażył mnie w cenne narzędzia
zawodowe, ale również pomógł mi poznać, zaakceptować i uzdrowić siebie.
Zaczęłam rozumieć, że nie można uczyć innych, jeśli nie zna się siebie, że nie
można dawać, jeśli się nie wie, co trzeba dać i nie można kochać innych nie
kochając przede wszystkim siebie. Program, prowadzony głównie przez dr Art-onga
Jumsaja i nauczycielkę Loraine Burrows, pomaga studentom uświadomić sobie ich
prawdziwy potencjał i pokazuje, jak stosować go po powrocie do domu w pracy i w
codziennym życiu, w kontakcie z rodzinami i przyjaciółmi. Transformacja
zachodząca w czasie programu jest bezcennym darem, który Swami wkłada w dłonie
godnych tego osób, aby dzieliły się nim z ludzkością. Po powrocie do
społeczeństwa, po ukończeniu kursu, wykorzystuję to wszystko. Zmiana, jaka we
mnie zaszła jest bardzo pozytywna i zauważalna. Mogę tylko powiedzieć: Dziękuję. Pani Lina Maria Palencia Gonzalez, psycholog z Kolumbii
________________________________________
Urodziwszy się w
czepku i żyjąc w luksusie zaczęłam myśleć, że ten sposób życia dostałam na zawsze.
Jednak 2,5-tygodniowy kurs w Instytucie Nauczania Sathya Sai w Tajlandii, w
jakim wzięłam udział, stał się dla mnie prawdziwym objawieniem. Począwszy od
prostego otoczenia połączonego ze zdyscyplinowaną rutyną spania i wstawania
wczesnym rankiem, z medytacjami i modlitwami, po mycie i czyszczenie toalet,
wszystko to stanowiło dla mnie niezwykłe wyzwanie, na które musiałam się
zgodzić, chociaż nigdy przedtem tego nie robiłam. W miarę mijania kursu,
udziału w warsztatach i wykładach, dotarło do mnie co jest celem życia
człowieka. Wyszło również na wierzch
kilka moich negatywnych cech, takich jak gniew i egoizm, z których zupełnie nie
zdawałam sobie sprawy. W historii o ubijaniu oceanu przez Dewy i Asury dla
uzyskania amrity, pierwsza wyłoniła się trucizna, którą Pan Śiwa musiał trzymać
w gardle. Zrozumiałam, że kurs jest procesem ubijania, uświadamiającymi nam
obecność w nas ‘trucizny’. Zrozumiałam, że najpierw powinniśmy uświadomić sobie
własne wady, aby móc je korygować. Czułam, że Swami umieścił mnie w takim
środowisku, bym rozwinęła w sobie cierpliwość, zrozumienie i miłość do
wszystkich istot. Nie potrafię w pełni wyrazić swojej wdzięczności dla mojej
ukochanej nauczycielki Loraine i godnego podziwu dr Art-onga Jumsai, który tak
wiele mnie nauczył i ogromnie mi pomógł w czasie wewnętrznej podróży. Piya Sukhani,Kuala Lumpur, Malezja
________________________________________
Ja, Venu Raj
Sukhani, matka Piyi, chcę podzielić się przemyśleniami o tym, jak zmieniła się
moja córka po powrocie z Instytutu Nauczania Sathya Sai w Tajlandii. Wracając
do wspomnień, pamiętam, że Piya otrzymywała pozytywne opinie od nauczycieli za
dobrą naukę i pomaganie innym. Jednak w domu nie bardzo się starała. Przez
jakiś czas była bardzo zapalczywa i uparta, nie uznająca kompromisów w
sytuacjach konfliktowych. Lecz po powrocie z Tajlandii stała się zupełnie inną
osobą! Jest teraz swobodna, przestała się złościć. Jest naprawdę spokojna i dba
o wszystkich. Stała się również odpowiedzialna – począwszy od sprzątania
swojego pokoju do porannego wstawania, medytowania i pomagania wszystkim w domu.
Była uzależniona od telefonu komórkowego, a teraz prawie z niego nie korzysta!
Jestem szczęśliwa, że pozwoliliśmy jej wziąć udział w kursie, chociaż miała
zaledwie 17 lat. Czuję, że to jedna z najlepszych podjętych przez nas decyzji,
nie tylko dla niej, lecz również dla nas. Nie mam słów, żeby odpowiednio
wyrazić wdzięczność pani Loraine i dr Art-ongowi Jumsai, którzy z błogosławieństwem
Sai tak polerowali nasz diament, że stał się przepięknym klejnotem. Bardzo
dziękuję. Venu Raj Sukhani (mama Piyi Sukhani)Kuala Lumpur, MalezjaRedakcja Radia Sai tłum. J.C. [3] Bodh Gaya – miejscowość
w północno-wschodnich Indiach, w stanie Bihar. Tu, zgodnie z tradycją buddyjską,
rósł święty figowiec pagodowy, pod którym Siddharta Gautama dostąpił przebudzenia
i stał się Buddą.[4]Wipassana – jedna z najstarszych technik
medytacyjnych, ucząca widzieć rzeczy takimi jakie rzeczywiście są.[6] UN-HABITAT – agenda ONZ zajmująca się kwestiami urbanizacji i osiedli
ludzkich, w tym promocją zrównoważonego rozwoju ośrodków miejskich.[7] Instytut Sathya Sai Education[8] Swami ma na myśli ubijanie masła w maselnicy, gdzie ze śmietany
wydobywa się najlepsze cząstki.[9] Brunei – sułtanat na
północnym wybrzeżu wyspy Borneo. Uniwersytet zlokalizowany jest w stolicy
Bandar Seri Begawan. Jego motto brzmi: „Ku ludzkiej doskonałości”.