Swami nauczył mnie rozumieć siebie
Prof. Subrata Czakraborty
Profesor Subrata Czakraborty – były
dziekan i dyrektor Indyjskiego Instytutu Zarządzania w Lucknow oraz były dyrektor
Dżajpurskiego Instytutu Zarządzania w Lucknow.
O Śri Sathya Sai
Babie usłyszałem prawdopodobnie jeszcze w czasach szkolnych, ponieważ mama
trzymała niewielką fotografię Swamiego w naszym kalkuckim pokoju modlitewnym.
Jednak w tym czasie wiedziałem o Bhagawanie bardzo niewiele i nie starałem się
czegoś dowiedzieć. Żeby uzupełnić edukację przeniosłem się do Mumbaju i
pracowałem tam przez wiele lat. Długo mieszkałem w Andheri[1],
zaledwie kilometr lub dwa od Dharmakszetry, aszramu Baby. Nie byłem tego
świadomy, dopóki nie odwiedziła mnie mama. Przyjechała dowiedziawszy się, że Swami
na kilka dni zawitał do Mumbaju. Chciała odwiedzić aszram i otrzymać darszan Bhagawana. Poprosiła, żebym ją
tam zawiózł. Wówczas, nie wiedząc co czeka mnie w następnych latach, po raz
pierwszy ujrzałem Babę w ludzkiej postaci.Surrealistyczny
urok Puttaparthi
Kiedy w 1985 r.
Indyjski Instytut Zarządzania w Lucknow rozpoczął działalność akademicką,
przeniosłem się tam. Urządzony wygodnie w Mumbaju, nigdy przedtem nie myślałem
o przeprowadzce. W instytucie miałem kolegę, którego rodzina gorąco wielbiła
Babę. To on opowiadał mi czasami o Swamim. W 1991 r. otrzymałem niespodziewanie
telegram z uniwersytetu Baby, zapraszający mnie na dwudniową wizytę. Ponieważ
wybierałem się do Bangalore, aby wykonać czekającą tam na mnie pracę,
postanowiłem przedłużyć swój pobyt i spędzić kilka dni w Puttaparthi.
Trzydniowe odwiedziny wprowadziły mnie w stan głębokiej retrospekcji, ponieważ
doświadczenie przebywania w Prasanthi Nilayam było bardzo intensywne. Miłość i
opieka jakimi mnie tam otoczono nie były mi dotychczas znane i głęboko
poruszyły moją duszę. Co ciekawe, z materialnego punktu widzenia wszystko tam
było zwyczajne. Pokój w którym się zatrzymałem nie miał łóżka, nie mówiąc już o
bieliźnie pościelowej. A jednak było to niezwykłe miejsce. Otoczenie zanurzone
w oceanie miłości, różniło się od tego, co znałem dotychczas. Natychmiast
zdałem sobie sprawę, że Puttaparthi nie jest ani wioską ani miastem. Jest
miejscem jedynym w swoim rodzaju, trudnym do opisania za pomocą znanych nam
słów. Zaciekawiło mnie, skąd się to bierze. Przebywając w środowisku
akademickim i umiejąc, jak się spodziewam, myśleć logicznie, starałem się
ustalić typową relację przyczynowo – skutkową. Nie wiedząc od czego zacząć,
poprosiłem starszego profesora uniwersytetu, żeby pomógł mi odkryć działającą
tutaj dynamikę. Odpowiedział mi cytatem Baby: „Miłość w mowie jest
prawdą Miłość w czynach
jest prawością Miłość w
uczuciach jest spokojem Miłość w
zrozumieniu jest niekrzywdzeniem”. Brzmiało to dla
mnie nieco dziwnie, nieznajomo i obco. Nie mogłem zgłębić sensu przytoczonych
przez niego zdań. Kiedy zapytałem, co dokładnie znaczą, profesor odrzekł:
„Zacznie pan je stopniowo rozumieć, obserwując, co się tutaj dzieje”. I
zostawił mnie samego, w stanie pewnego oszołomienia, zatopionego w abstrakcji.
Od tego rozpocząłem swoją podróż do Sai. Odbywałem ją głównie po to, aby zyskać
zrozumienie. Swami z pewnością czytał w moich myślach i w następnych latach
wielokrotnie stwarzał mi okazje odwiedzenia Prasanthi Nilayam. Trzeba przyznać,
że sama okazja nie musi koniecznie zwabiać nas w to miejsce. Niezbędna jest
wewnętrzna potrzeba. Nie jestem pewien, czy miałem ją w sobie. Działał tu
jednak niewidzialny magnes, który nieustannie mnie przyciągał.Początek nauki
u Jego stóp
Każda wizyta w
królestwie Baby była nasycona lekcjami i pamiętna na swój własny sposób. Ponieważ
byłem członkiem bractwa nauczycieli, Swami często zadawał mi pytania na temat
edukacji. Te pytania albo odbierały mi mowę, albo sprawiały, że starałem się z
całej siły znaleźć odpowiedź. Kochający Nauczyciel sam odpowiadał na pytania
dając metaforyczne wyjaśnienia o głębokim znaczeniu. W rezultacie znajdowanie odpowiedzi
na jedno pytanie było prawie jak przejście jednego pełnego kursu nauczania na
Uniwersytecie. Bhagawan pomógł mi na wiele sposobów uświadomić sobie, że w
życiu istnieją o wiele ważniejsze rzeczy niż tak zwane wyjaśnienia naukowe.
Wyciągnął to ze mnie w sposób jakiego sam nigdy bym nie wymyślił. Podczas
jednej z moich wizyt w Brindawanie, aszramie Baby w Whitefield, wychodząc z
jakichkolwiek drzwi, dostawałem swoje własne buty, niezależnie od tego gdzie je
zostawiłem w momencie wchodzenia. Stawał przede mną inteligentny i – jak
odnosiłem wrażenie – oświecony człowiek, trzymający w ręku moje buty. Miało to
miejsce wtedy, gdy przyjechałem tam po raz pierwszy na zaproszenie Baby, aby
dać wykład w letniej szkole. Pomyślałem, że w aśramie panuje taki zwyczaj i że
osoba wykonująca to zadanie musi być dobrze opłacana. Oczy otworzyły mi się
dopiero wówczas, kiedy przypadkowo odkryłem, że człowiekiem przynoszącym mi
buty był emerytowany urzędnik, zajmujący niegdyś bardzo wysokie stanowisko,
który radośnie i chętnie pełnił ochotniczą służbę pod okiem Najwyższego Boga.
Za każdym razem gdy wręczał mi buty, jego twarz jaśniała w sposób sugerujący,
że nieustannie doświadcza błogości. To szokujące zachowanie pogłębiło moją
wewnętrzną podróż. Co prawda
czytałem wcześniej wiele przesłań rozwieszonych na terenie aśramu. Jedno z nich
brzmiało: „Bądź dobry, dostrzegaj dobro, czyń dobro”. Myślałem sobie, że takie
rzeczy słyszy się na całym świecie w patetycznych kazaniach wygłaszanych
podczas ceremonii odprawianych w miejscach wielbienia Boga. Ale kiedy
zobaczyłem jak bez wysiłku i z jak wielkim zadowoleniem przekłada się je tutaj
na codzienne życie, bez zwracania uwagi na stanowisko czy władzę, wtedy
dostrzegłem czym jest „miłość w działaniu”. Uświadomiłem
sobie, że to co się tutaj dzieje jest cudem, którego nie da się wytłumaczyć
naukowo. Nauka ogranicza się do materii i energii. Nad królestwem nauki wznosi
się Świadomość i Najwyższa Miłość, uosabiane przez Babę. Często powtarzał:
„świadomość, uwaga, sumienie”. Nagle uderzyło mnie, że darszan Baby sam w sobie jest cudem angażującym wzrok i wgląd wewnętrzny.
Jako nauczyciel zarządzania doskonale wiedziałem, że dobry przykład lub dwa
potrafią usunąć z umysłu ucznia wszelkie wątpliwości. Tutaj, będąc wystawiony
na bezpośrednie nauczanie Baby, uświadomiłem sobie, że Jego materializacje są
przejawem Świadomości i Najwyższej Miłości, zaszczepiających wiarę w boskość w
umysłach beneficjentów. Jak naucza Sai
Baba często
powtarzał: „Inni pracują z tobą, ja pracuję dla ciebie”. Naprawdę to robił,
wykorzystując do tego liczne cuda, przyjmujące postać przypadkowych zdarzeń.
Pamiętam jak obdarzył mnie niezwykłym przywilejem udzielając mi indywidualnej
audiencji, podczas której pytał mnie o różnice pomiędzy nauką a duchowością.
Doskonale wiedział, że mój umysł uczonego wciąż poszukuje logiki w zdarzeniach
napotykanych w aśramie. Chciał wiedzieć jak je tłumaczę. Mając swoje pięć minut
i siedząc twarzą w twarz z Boskością straciłem mowę i zapomniałem o wszystkim
czego się nauczyłem z książek i z czasopism. Zdając sobie sprawę z mojego
kłopotliwego położenia, Bhagawan zakreślił w powietrzu koło, wskazując, że
jedna jego połowa jest nauką, a druga duchowością. Powiedział: „Nauka wyjaśnia
to, a duchowość tamto. Razem tworzą koło”. W pierwszej chwili nie zrozumiałem
Go i starałem się ze wszystkich sił pojąć przekazywaną mi wiedzę. W końcu
dotarło do mnie, że nauka i duchowość powinny być kultywowane jako części
integralnego procesu edukacyjnego, którego jeszcze nie mamy. Owo zrozumienie
stopniowo dojrzewało w moim umyśle, ponieważ przy wielu okazjach słyszałem jak
Baba mówi: „pustakam (książka) – mastakam (głowa), wskazując w jaki
sposób edukacja wpływa na społeczeństwo: przygotowuje studentów do uzyskiwania
wysokich dochodów, ale nie do życia. Często przypominał nam powiedzenie: „Edukacja
nie służy jedynie zarabianiu, służy też pełniejszej, bardziej znaczącej i wartościowszej
egzystencji”. Rozumiejąc
odrobinę więcej, postanowiłem podczas jednej z wizyt spędzić więcej czasu w ze
studentami Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. Zapytałem ich, czy
nauczyli się tutaj czegoś, z czym nie stykają się studenci innych uczelni. Studenci
odpowiedzieli mi krótko, że ich nauka zaczyna się w akademiku, a kończy w świątyni.
Naciskani, przytoczyli mi pewne zdarzenie. Kiedyś Sai Baba wezwał kilku z nich
i poczęstował placuszkami murukku.
Gdy jedli, okruchy murukku spadały im
na ubrania. Wstając, zmietli je dłońmi, po czym usłyszeli komentarz Swamiego:
„To właśnie robicie w życiu”. Zawstydzeni, szybko zgarnęli je pod stół, aby nie
były tak widoczne. Tym razem Swami powiedział: „To również robicie w życiu”.
Nigdy ich nie strofował. Studenci przyznali jednak, że te dwa krótkie zdania
wzbudziły w nich głęboką świadomość tego co robią i zreformowały ich,
zmieniając ich skłonności. Tak oto Baba przyjął oryginalną i dyskretną metodę
edukacji. Wkrótce zacząłem uświadamiać sobie, że wszystkie Jego cuda miały na
celu przemianę i odbudowę człowieka. Słyszałem także jak mówił: „Prasanthi
Nilayam nie jest miejscem pielgrzymek, to warsztat”. W tym warsztacie kultywuje
się myśli, słowa i uczynki w ramach zintegrowanego procesu opartego na ogólnej
filozofii życiowej Baby, głoszącej prawdę, prawość, pokój i miłość oraz
promującej samokontrolę, samopoznanie i szacunek do własnej osoby. Równolegle,
Baba nucza nas wrażliwości, współczucia i profesjonalizmu poprzez codzienne,
wielokrotnie powtarzane czynności. W obecności Baby każdy człowiek, niezależnie
od swojej pozycji, władzy i posiadanych pieniędzy, chętnie zostaje studentem.
Przebiega to w naturalny sposób i jest trudne do wytłumaczenia. Baba pomaga nam
pokonywać stany zdominowane przez ego. Kiedyś w dyskursie użył nazwy
‘Puttaparthi’, żeby przekazać to, co pragnął nam powiedzieć: Put apart the I – „Oddziel ‘ja’”.Zapomnieć o
‘ja’
Przy innej okazji grupa
studentów czekała na pochwalę Baby po dobrym występie na scenie. Ogólnie rzecz
biorąc Baba aprobuje każdy występ, zapewniając wykonawcom szczególne
przywileje. Tym razem postąpił tak samo, dodając z miłością: „Bóg dał wam czas,
przestrzeń, powód, materiały, pomysł, umiejętności, szansę i szczęście.
Dlaczego czujecie, że jesteście wykonawcami?” To głębokie przesłanie zostało
skierowane nie tylko do studentów ale do wszystkich zgromadzonych,
przypominając nam, w jaki sposób Baba często tłumaczy znaczenie imienia SAI: See Always Inside – „Dostrzegaj zawsze
wnętrze”. Co więcej, uczył tego wszystkich, będąc najgłębiej przekonany, że
uczniowie przyswoją sobie tę lekcję. Ta postawa różni się radykalnie od
przekonań większości ludzi, którzy zwykle mówią: „Zaufam ci, jeśli okażesz się
godny zaufania”. Baba przeciwnie, z bezbrzeżną miłością i współczuciem
postępuje na odwrót. Każdy Jego czyn ukazuje, że jeśli komuś ufamy, to ta osoba
staje się godna zaufania. Jest to zatem miłość pełna wyrozumiałości. Dla mnie Baba był
i wciąż pozostaje Nauczycielem nauczycieli i Guru wszystkich guru. Z najwyższą
czcią składam Mu hołd. Podczas konferencji organizowanych w Prasanthi Nilayam
upewniał nas: „Będę zawsze z wami, gdziekolwiek się znajdziecie, wewnątrz was,
za wami, obok was”. Dlatego, chociaż Baba nie przebywa tu w formie fizycznej,
to jest i zawsze pozostanie z nami. Jego proste, a jednak potężne przesłania,
takie jak: „Zawsze pomagaj, nigdy nie krzywdź”, „Kochaj wszystkich, służ
wszystkim” miały na nas głęboki wpływ. Moja rodzina i ja staramy się nimi żyć.
Ufamy, że Baba jak zawsze będzie działał z równie wielką miłością.
Profesor Subrata Czakraborty – były
dziekan i dyrektor Indyjskiego Instytutu Zarządzania w Lucknow oraz były dyrektor
Dżajpurskiego Instytutu Zarządzania w Lucknow.