Rozdział książki
„Uniwersalne i praktyczne nauki Bhagawana Śri Sathya Sai Baby”
Anil Kumar
Pokłony lotosowym stopom naszego ukochanego Bhagawana. Drodzy bracia i siostry! Chciałbym dzisiaj
przedyskutować ‘F’ jak face the devil – ‘zmierz się z diabłem’.
Niektórzy na dźwięk słowa ‘diabeł’ odczuwają niepokój i lęk. Dzieci słysząc je,
nie mogą spać. Nawet dorośli zostają w domu, gdy pada to słowo. Przypuśćmy, że
wybierając się na piknik usłyszycie, że przebywa tam diabeł. Jestem przekonany,
że nie wyruszycie w to miejsce. Załóżmy, że ktoś powie: „W sali wychowania w
wartościach ludzkich siedzi diabeł”. Wiem na pewno, że z wyjątkiem organizatora
i mnie nikt inny tam nie wejdzie. Zatem ‘diabeł’ nie jest ani pozytywny, ani
zachęcający. Bycie ‘diabelskim’ nie stanowi osiągnięcia. Diabelskie zachowanie
nie jest kwestią dumy i uznania, nie przynosi popularności i sławy. Z drugiej
strony, jeśli nazwiecie kogoś diabłem, ten ktoś może was pozwać do sądu i
oskarżyć o zniesławienie. Zatem słowo ‘diabeł’ jest tak obraźliwe i
przerażające, że nikt nie chce mieć z nim do czynienia. Ale Bhagawan oznajmia:
‘Zmierz się z diabłem’, a to znaczy, że nie możemy tego uniknąć, że to
nieuchronne. Musimy mierzyć się z nim codziennie. Nie ma sezonowych diabłów,
takich jak diabeł letni czy zimowy, tak jak nie ma wschodniego ani zachodniego
diabła. Istnieje diabeł w dosłownym znaczeniu tego słowa. Nie jest to anioł w
żadnym kraju. Żadne państwo nie oddaje mu czci. Według Bhagawana, z takim
diabłem mamy się zmierzyć. Jak stawiamy
czoła diabłu? Gdzie on jest, czym on jest? Jaki ma adres? Neil Armstrong był
pierwszym człowiekiem, który wylądował na Księżycu. Tam również nie natknął się
na diabła. Zatem diabeł nie znajduje się ani na Ziemi, ani na Księżycu, ani w
żadnym systemie planetarnym. Nikt nikomu nie przedstawił się jako diabeł. Więc
gdzie on przebywa? Pod jakim adresem? Często wyobrażamy sobie, że jesteśmy
bardzo inteligentni i przeoczamy fakt, że Bóg jest od nas o wiele inteligentniejszy.
Zaledwie wczoraj spodziewałem się, że Bhagawan wezwie mnie na interview razem z
córką, która przyleciała ze Stanów. Bhagawan wezwał ją i jej męża. Mnie kazano
wrócić na miejsce. Naprawdę, przeznaczenie wyznaczyło mi rolę inteligentnego
człowieka, przygotowało wszystko, nawet kamerę, ale Bóg jest bardziej
inteligentny. Zatem człowiek poszukuje szczęścia, wszędzie, przez cały czas. Człowiek
pragnie być nieustannie szczęśliwy, nawet gdy choruje. Oczekuje, że leki będą
słodkie, a zastrzyki delikatne jak płatki róży. Tragedia polega na tym, że nie
jesteśmy szczęśliwi. Szczęście i nieszczęście nieustannie ze sobą konkurują, od
chwili poczęcia aż po grób. Człowiek nie potrafi zdobyć szczęścia, pomimo że w
tej nowoczesnej epoce elektroniki ma wszystko. Odpowiedź jest prosta. Bóg,
który jest inteligentniejszy od człowieka, doskonale wie, że człowiek będzie
szukał szczęścia wszędzie.
Gdyby szczęście
było ukryte na dnie oceanu, człowiek wsiadłby do łodzi podwodnej i odnalazł je.
Bóg wiedział, że ukrycie szczęścia na dnie oceanu nie da bezpieczeństwa ani
pewności, ponieważ można je będzie tam wykryć. Nie zdecydował się na to. Czemu
by nie schować go na Evereście? Ci, którzy zdobyli Everest, nie znaleźli tam
szczęścia. Przeciwnie, Tensing, pierwszy człowiek, który zdobył Everest,
popełnił samobójstwo. Nie znalazł szczęścia i umarł w całkowitej nędzy. Bóg
wiedział, że człowiek stanie się doskonałym alpinistą. Tak, człowiek potrafi
wspiąć się na najwyższe szczyty. Zatem Bóg zdecydował, że również tam nie
umieści szczęścia. Gdzie je umieścił? Bóg rozumiał, że jeśli będzie je trzymał
gdzieś na Ziemi, to człowiek wymyśli zdalnie sterowane urządzenie i wykryje je.
Ostatecznie Bóg doszedł do wniosku, że najlepszym miejscem do trzymania szczęścia
będzie ‘wnętrze’. Człowiek potrafi rozglądać się jedynie wokół siebie, nie
patrzy do swojego wnętrza. Tak samo jak przebywa w nas szczęście, przebywa w
nas również diabeł. Diabeł i szczęście są jak dwie strony tej samej monety.
Gdyby diabeł był na zewnątrz, wówczas byśmy go unicestwili. Nie możemy jednak
tego zrobić, ponieważ diabeł jest w nas. Czym jest ten
diabeł we mnie? Jest nim wątpiący umysł. Oto przykład wątpiącego umysłu. To
moje własne doświadczenie. Właśnie otrzymałem list od córki mieszkającej w
Stanach. Usiadłem w rzędach i zacząłem go czytać. Gdy Swami rozpoczął darszan,
szybko schowałem list do kieszeni. Wątpiłem, żeby Bhagawan to zauważył lub żeby
o tym wiedział. Wtedy podszedł do mnie i zapytał: „Gdzie list?”. Zacząłem
udawać, że o niczym nie wiem i rzekłem: „Jaki list?” Odrzekł: „Hej, list w
kieszeni”. Odpowiedziałem jedynie: „O Bhagawanie, to osobisty list.” Wtedy
zapytał: „Czy między tobą a Mną istnieje coś osobistego? Czy możesz cokolwiek
przede Mną ukryć? Gdzie jestem? Jestem wokół ciebie, w tobie, nad tobą i w
twojej kieszeni.” Potem zapytał od kogo jest ten list. Zamruczałem coś pod
nosem i Bhagawan powiedział: „Tak. Córka napisała, że śpiewająco zdała
egzaminy. Dobrze sobie radzi w Stanach. Pisze o bardzo radosnych sprawach, a ty
tu płaczesz. Ponieważ myśli o Mnie, czuje się szczęśliwa, pomimo że jest
daleko, w USA. Ty, chociaż jesteś tutaj, dokładnie przede Mną, myślisz o niej i
płaczesz.” Zatem wątpiący umysł jest diabłem. Kiedyś przybył do
Bhagawana pewien człowiek z Halifaksu w Kanadzie. Obaj jego synowie studiowali
w koledżu w Whitefield. Spotkał się z nimi i został zaproszony na interview.
Bhagawan rzekł: „Twoi synowie czują się tu doskonale. Dobrze się nimi opiekuję.
Ale ty musisz rzucić palenie. Nie pal więcej. To zagraża twojemu zdrowiu.” Mężczyzna
odpowiedział: „Dobrze Swami, tak zrobię.” Bhagawan zapytał: „Przyrzekasz?”, a
mężczyzna odparł: „Tak Swami” i wyjechał. Podczas lotu tęsknił za papierosem.
Zmienił postanowienie i zdecydował, że przestanie palić dopiero wtedy, gdy
doleci do Kanady. Tak więc palił nieumiarkowanie podczas całego lotu. Jeszcze
przed wylądowaniem w Kanadzie dostał palpitacji serca i poczuł przeszywający
ból w lewym boku. Odwieziono go ambulansem do szpitala. Tam zbadano go i uznano
za niezwykle ciężki przypadek, z zerowymi szansami na przeżycie. Czuł się
bardzo źle i żałował, że palił. Lekarze zapytali, czy chciałby z kimś porozmawiać,
ponieważ mogą to być jego ostatnie chwile. Odrzekł: „Nie, straciłem żonę, a moi
synowie studiują w Bangalore. Jestem pewien, że Bhagawan Baba zaopiekuje się
nimi.” Zajęła się nim dyżurna pielęgniarka, która o 10:00 rano wyszła z sali. Była
tak zmęczona, że zasnęła przy stole. Nagle mężczyzna
zobaczył wchodzącego do sali Bhagawana. Pomyślał, że to prawdopodobnie halucynacja.
Bhagawan spytał: „Jak się czujesz?” Odpowiedział: „Bardzo dobrze Swami, lekarze
mówią, że wkrótce umrę.” Bhagawan dał mu reprymendę: ”Czy nie mówiłem ci, żebyś
przestał palić? Czy nie ostrzegałem cię, że to niebezpieczne dla twojego
zdrowia?” „Tak Swami, lecz pomyślałem, że przestanę palić gdy wyląduję”, odpowiedział
mężczyzna. Bhagawan oznajmił mu: „Moje instrukcje należy wypełniać
bezzwłocznie, bez odkładania ich na później.” Potem powiedział: „Nie martw się,
wyzdrowiejesz.” Bhagawan uniósł rękaw i zasypał go całego wibhuti.
Mężczyzna był bardzo szczęśliwy i poprosił Bhagawana: „Swami, żeby mnie
przekonać, proszę podnieś mnie i posadź na krześle. Wiem oczywiście, że jesteś
Bhagawanem Babą.” Mężczyzna miał ponad sześć stóp[1]
i był ciężki, a Bhagawan jest drobny i ma jedynie pięć stóp i trzy cale
wzrostu. Mężczyzna pominął fakt, że Bhagawan może podnosić góry. Bhagawan wziął
go na ręce i zaniósł na krzesło. Powiedział kilka uspakajających słów dotyczących
jego synów, a potem zaniósł go z powrotem na łóżko. Następnie zamknął za sobą
drzwi i zniknął. Mężczyzna zaśpiewał
Om Sai Ram. Przyszła pielęgniarka i zdziwiła się na widok odłączonego
elektrokardiografu, odłączonej kroplówki i mężczyzny powtarzającego z miłością:
Sai Ram, Sai Ram, Sai Ram. Nigdy nie słyszała tych dziwnych słów i
kompletnie oszołomiona pobiegła po lekarza. Czuła, że coś w tym pacjencie
powtarza Sai Ram – być może diabeł. Przyszedł lekarz i również usłyszał
te obce słowa. Zastanawiał się, co one znaczą. Może wyrażają ból? Wezwał hinduskich
lekarzy, którzy wyjaśnili: „Dla milionów ludzi Sathya Sai Baba jest Bogiem.
Jego wielbiciele, witając się ze sobą, mówią Sai Ram. To nie jest problem
medyczny.” Mężczyzna wyjaśnił, że Bhagawan Baba przybył tu osobiście, obsypał
go wibhuti i upomniał za to, że nie przestał palić. Ta historia ma wam
pokazać, że diabłem jest wątpiący umysł. Czasem będziecie znajdować się w niebezpieczeństwie
lub na granicy śmierci, zawsze jednak zważajcie na słowa Sai. Pewien zamożny
pan z Bombaju miał syna, który dręczył go nieustannie, żeby kupił mu motocykl.
Przyjechali do Bhagawana, a On powiedział: „Nie dawaj mu motocykla. Jest niebezpieczny.
On umrze. Chłopcze, nie nalegaj na ojca.” Ale chłopiec wciąż na niego nalegał.
Przestał nawet jeść i w końcu ojcu nie pozostało nic innego jak ulec jego
nieustannym błaganiom. Po pewnym czasie syn zginął w wypadku. Ojciec wysłał do
Bhagawana telegram, żałując, że stracił syna. Zbuntowany, pełen pytań, wątpiący
umysł, który nie pozwala nam podążać ścieżką wskazaną przez Bhagawana jest
niczym innym jak tylko diabłem. Niegdyś był sobie
starszy człowiek, który wraz ze swoją rodziną, mieszkał w pewnej wiosce. Zjedli
wspólną kolację, po której położyli się spać. Następnego ranka mężczyzna
zniknął. Wszyscy szukali go, lecz nie znaleźli. Synowa odnalazła go potem w
studni. Na szczęście nie utopił się, po prostu w niej utknął. Jego krzyki
usłyszało dwóch, przypadkowo przechodzących policjantów. Pomogli oni wyciągnąć go
ze studni. Zapytali, jak się tam znalazł. Powiedział, że zbudził się o świcie i
nie mógł już zasnąć, więc postanowił się przejść. Na nieszczęście poślizgnął
się i wpadł do studni. Ten starszy
człowiek z rodziną przyjechał do Puttaparthi na święto Daśary. Bhagawan
podszedł do niego i powiedział: „Mimo starości jesteś bardzo ciężki. Zanim nadeszli
policjanci, musiałem przez dwie godziny podtrzymywać cię w tej studni. Od
dzisiaj mniej jedz.” To zdarzenie pokazuje wam, że w duchowości
wątpiący umysł jest przeszkodą. Wątpiący umysł jest przydatny w sferze
doczesnej, w nauce i technologii, gdy skupiamy się na badaniu materii i
energii. Wobec Boga i Jego dróg nie ma jednak miejsca na wątpliwości. Umysł wątpiący
w Boga jest diabłem. Kiedyś Bhagawan zadawał chłopcom pytania. Zwrócił się do jednego
z nich: „Skąd przybyłeś?” Chłopiec odparł: „Od Ciebie, Swami.” Bhagawan powiedział:
„O, a gdzie jest twój brat?” Chłopiec odrzekł: „Studiuje w Bombaju.” Wtedy Bhagawan
stwierdził: „O, ty przybyłeś ode Mnie, a twój brat przybywa z Bombaju?” Tego
rodzaju filozofia niedwoistości jest niepraktyczna. Bhagawan potrafi to
wychwycić. Dopóki nie jesteście pewni swej wiedzy o adwajcie, sprowadzasię ona do przechwałek. Zatem taki umysł, który jedynie wchłania wiedzę jak
bibuła, ale jej nie utrzymuje, przez co staje niepraktyczny, jest diabłem. Spierający się
umysł również jest diabłem. Bhagawan opowiedział kiedyś interesującą historię.
Pewien zamożny człowiek miał owczarka alzackiego, który pilnował jego
posiadłości. Pewnego dnia obok domu przechodził starszy pan z laską. Pies
skoczył na niego i człowiek odpłacił mu się, uderzając go w głowę. Pies upadł i
zdechł. Sprawa trafiła do sądu. Sędzia zapytał właściciela psa, co chciałby
powiedzieć. Właściciel psa oznajmił: „Ten człowiek nie miał prawa zabijać psa,
którego kochałem tak mocno jak swoje dzieci.” Wtedy sędzia zwrócił się do
starszego pana: „Dlaczego zabił pan psa?” Mężczyzna odrzekł: „Wysoki sądzie,
zaatakował mnie pierwszy i za chwilę pogryzłby mnie. Należało trzymać go w
domu.” Wtedy sędzia spytał właściciela, co na to odpowie. Właściciel rzekł:
„Powinien dać psu po ogonie.” Nazywamy to wygodną filozofią. Takie argumenty do
niczego nie prowadzą. Bhagawan
opowiedział również historię o jubilerze. Jubiler udał się do swojego guru i powiedział,
że pragnie oświecenia. Guru dał mu mantrę Om Namo Wasudewaja Namah i
poprosił, żeby napisał ją tyle razy ile będzie to możliwe. Mężczyzna wrócił do
domu i spełnił polecenie guru. Następnego dnia wrócił do niego ze smutną nowiną,
że nie osiągnął oświecenia. Guru poprosił, żeby pokazał mu zapisaną kartkę.
Mężczyzna napisał w pierwszej linijce Om Namo Wasudewaja Namah, a potem itd.,
itd…. Umysł, który
rozwinie w sobie taką cechę, nie osiągnie pozytywnych rezultatów. Taki umysł
jest diabłem. Trzeba go nauczyć, żeby poruszał się po drogach prawości.
Mierzenie się z diabłem stanowi codzienne wyzwanie naszej egzystencji. Łatwo
radzić innym: „Nie martw się, Bhagawan zajmie się wszystkim”, ale praktykowanie
tego lub posiadanie niezachwianej wiary jest trudne. Dlatego Bhagawan powtarza:
„Łyżeczka krowiego mleka jest lepsza od beczki oślego mleka.” Umysł powinien
być gotowy na akceptację. Mierzenie się z diabłem to mierzenie się z umysłem.
Mierzmy się z diabłami żądzy, chciwości i przywiązania. Każdy z nich jest bardzo
niebezpieczny. Celem tej porannej rozmowy jest modlitwa o odwagę i o szczerą
chęć zmierzenia się z diabłem. Nie możecie zaatakować diabła bombami, nie
możecie złożyć na niego zażalenia w komisariacie. Możecie się z nim zmierzyć
jedynie dzięki boskiej łasce. Módlmy się do Pana, żebyśmy w każdej chwili życia
pozostawali czujni, stawali twarzą w twarz z diabłem i pokonywali go. Sai Ram.