Pamięci Wilmy Bronkey – jednej z pierwszych wielbicielek Sai Baby 

       Dr Wilma Bronkey zmarła w czwartek 07.10.2010 r.
Pojechałam do Indii zobaczyć Sai i nacieszyć się Nim, a także dlatego, że kazał mi wyruszyć w tę podróż. Gdy przebywamy z Sai Babą najważniejsze jest uważne słuchanie Jego słów i wydobywanie tego co w nas najlepsze. Swami prosi nas, żebyśmy służyli wszystkim i kochali Boga. Pozwólcie też sobie powiedzieć, że odwiedzając Sai ulegniecie transformacji. Może to być wielka lub mała transformacja, ale nastąpi i zmieni was na zawsze.”
Słodkie opowieści
     Wilma Bronkey i jej mąż Iwan odwiedzali Sai Babę przez niemal 40 lat. Byli przy Nim od wczesnych lat, gdy fizyczna bliskość ze Swamim była rzeczą łatwą. Oto kilka momentów z jej ówczesnych przeżyć z Sai Babą.
      Wszystko zaczęło się pewnego dnia w późnych latach 60-tych XX w., gdy Wilma opiekowała się dziećmi i pracowała w swoim domu, nazwanym ‘Zaczarowanymi Akrami’, jako opiekuna społeczna. Niespodziewanie poczuła słodki, wszechobecny zapach niezwykłych perfum przypominających aromat wibhuti, przepływający falami przez mieszkanie. Zaczęła także odbierać intuicyjnie przekazy od Sai Baby. Jedna rzecz prowadzi do drugiej i gdy zrozumiała, że są to ‘wizytówki’ Sai, zapragnęła spotkać się z Nim w Indiach. Był tylko jeden problem – nie dysponowała odpowiednią sumą pieniędzy. Przelot kosztował ponad 900 dolarów, a w banku miała ich tylko kilka – dokładnie osiem. „Byłam taka rozczarowana. Powiedziałam do pani w banku: ‘Cóż, chciałam się tylko dowiedzieć, ile mam na koncie.’ ‘Proszę poczekać’, powiedziała kasjerka. ‘Wczoraj wieczorem otrzymaliśmy przekaz, a tego ranka przyszedł do banku nieznajomy pan i sprawdzał czy umieściłam tę sumę na pani koncie. Sprawdźmy stan konta.’ Na koncie było 900 dolarów… ‘Niemożliwe!’, rzekłam do kasjerki. ‘Nie przelałam tych pieniędzy.’ ‘Ale to pani konto’, stwierdziła kasjerka. ‘Ów dżentelmen był niskiego wzrostu i nosił pomarańczową szatę. Znał numer pani konta i zdeponował na nim pieniądze.’ Reszty domyśliłam się sama i po raz pierwszy pojechałam do Indii.”
Swami staje na moich stopach
      W tych początkowych dniach zdarzyło się interesujące doświadczenie. Mogliśmy wtedy zabierać do świątyni aparaty fotograficzne, magnetofony i inne rzeczy osobiste. Panowała prawdziwa swoboda. Siedziałam w czwartym lub piątym rzędzie. Niespodziewanie usłyszałam jak jeden z mężczyzn wymienia moje nazwisko i poleca mi usiąść z przodu. W świątyni było bardzo cicho. Poczułam się zakłopotana. W końcu się jednak poddałam i przecisnęłam między paniami, siedzącymi ciasno jedna obok drugiej. To była walka, jednak poradziłam sobie. Miałam przy sobie wszystkie przyniesione rzeczy. Nagle poczułam w nogach bolesny skurcz. Cierpiałam katusze. Problem polegał na tym, że moje nogi znalazły się na linii zamykającej sektor dla wielbicieli, przebiegającej niedaleko krzesła Sai. Bolały mnie tak bardzo, że nie mogłam ich stamtąd zdjąć. Nagle pojawił się Swami. Miałam wrażenie, że przygląda mi się przez bardzo długą chwilę. Potem, ruszając przez świątynię, nadepnął mi na stopę! I stało się coś zadziwiającego. W chwili gdy na niej stanął, z moich nóg zniknął ból. Miałam wrażenie, że przeszył mnie wstrząs elektryczny i napełnił każdą cząstkę mojego ciała energią płynącą od Swamiego. To było niezwykłe. Nigdy tego nie zapomnę.
Opowiadanie o interview i pierścionkach
     Ludzie w grupach, z którymi bywałam na interview, często proszą Babę o pierścionki lub zegarki. Swami łagodnie ich pyta, czego pragną i na ogół to pragnienie jest wszystkim, czego od Niego oczekują. Jedna z pań zapytana przez Babę odpowiedziała, że chciałaby dostać pierścionek ze swoim kamieniem urodzinowym[1]. Sai zmaterializował pierścionek i włożył go jej na palec, ale bez kamienia urodzinowego. Kobieta rozgniewała się i oświadczyła Swamiemu, że skoro nie dostała wymarzonego pierścionka, to nie będzie go nosić i nie przyjedzie nigdy więcej do Puttaparthi. Oczywiście, to nie był właściwy sposób zwracania się do Sai. Powinna była poprosić, aby ją kochał i prowadził. Niektórzy ludzie nie wiedzą co odpowiedzieć na pytanie: „Czego pragniesz?” Mówią: „Och, Baba, nie wiem. Pragnę tylko Ciebie.” Są to osoby, którym Baba często materializuje pierścionki. Nie daje ich jednak po to, żeby zdobiły palce. To dar sterujący wewnętrzną transformacją. Jeśli ktoś nie postępuje zgodnie z przesłaniem Sai, wtedy pierścionek przepada lub ściska palec tak mocno, że trzeba go zdjąć. Pierścienie i podarunki są znakami Jego miłości i pomagają nam się zmienić. Musimy bardzo uważnie słuchać słów Swamiego, bo w przeciwnym wypadku dary staną się bezużyteczne i będą służyły jedynie do chwalenia się nimi przed znajomymi.
    Dla mnie Baba jest Stwórcą świata. W duchu wiem, że jest On wszystkim. Jeśli go nie znasz, to trudno ci będzie przełknąć opowiadane przeze mnie historie i wyobrazić je sobie. Bóg jest we wszystkim – w drzewach, w kwiatach. Wschodzące rankiem słońce jest Bogiem. Płonący ogień jest Bogiem. Jeśli obserwujesz wodę, to jest ona Bogiem. Nie chodzi więc o to ‘kto’ jest Bogiem, ale ‘co’ jest Bogiem. Nie interesuje mnie, co nazywasz swoim Bogiem, Źródło jest to samo bez względu na imię. Istota Boga, potęga Boga, natura Boga jest stała i nie możemy jej zmienić. Kocham duszę wszystkich ludzi i wszystkich rzeczy. Nie interesuje mnie twoje pochodzenie, kultura ani narodowość – kocham wszystkich. Chcę cię przytulić, czymkolwiek lub kimkolwiek jesteś. Wierzę, że stanowimy jedność, że jesteśmy tą samą duszą.
Opowiadanie o psie
    Dawno temu, we wczesnych latach, było małżeństwo, które zapragnęło, by Swami zjadł z nimi obiad. Któregoś dnia przyszli na darszan i zaprosili Go do siebie. Powiedzieli: „Naprawdę chcemy, żebyś przyszedł na obiad. Gorąco pragniemy, żebyś odwiedził nasz dom.” Swami odpowiedział, że przyjdzie następnego dnia. Pobiegli do domu i dokładnie go wysprzątali. Rankiem żona, czekając na wizytę Sai, przygotowała najlepsze dania. Czekali i czekali, a Swami nie przychodził. Nagle do domu wbiegł pies, zostawiając w jadalni błotniste ślady łap. Narobił bałaganu i zjadł przygotowany posiłek. Małżonkowie okrutnie zbili psa i wyrzucili go z domu. Następnego dnia na darszanie spytali Swamiego dlaczego nie przyszedł na obiad. „Czekaliśmy i czekaliśmy, ale nie przyszedłeś!” Swami odpowiedział: „Byłem w waszym domu.” Para odrzekła: „Nie, nie byłeś.” Swami stwierdził: „O tak, byłem. Przyszedłem was odwiedzić, ale obiliście mnie kijem, wyrzuciliście mnie z domu i nie daliście mi jeść.” To uzmysłowiło małżonkom, że Bóg jest obecny we wszystkich formach.
Wyjątek z wystąpienia Wilmy Bronkey we wczesnych latach 2000 r.
     Na koniec kilkuzdaniowa opowiastka o tym, jak Wilma spojrzała Sai Babie prosto w oczy podczas interview. To co wtedy ujrzała, przechowywała w pamięci do końca życia. Zobaczyła wiele światów i królestw, kolorów i jaśniejących gwiazd, jakich nie widziała w tym świecie. Powiedziała, że było to jak patrzenie w nieskończoność.
tłum. J.C.
http://sathyasaimemories.wordpress.com/
 
[1] Kamień urodzinowy symbolizuje miesiąc w którym się urodziliśmy

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.