Bezcenne rozdziały mojego życia na Uniwersytecie Śri Sathya Sai Baby
Hari Shankar
Istnieje
powiedzenie, że Bóg stworzył człowieka, bo lubi opowieści. Życie z jego nieustannymi
zwrotami akcji, wzlotami i upadkami, uśmiechami i łzami jest z całą pewnością
źródłem nieustannej radości Stwórcy. To doprawdy niezwykłe szczęście dla nas,
studentów i wielbicieli Bhagawana, że Bóg osobiście zstąpił na karty ksiąg
naszego życia i stał się jego integralną częścią. Przeglądając strony tej
kroniki i przypominając sobie najpiękniejsze momenty, odnalazłem następujący
zapis:
„Wczorajszy
dzień był ciemny i ponury, ponieważ moje serce nękały wszelkiego rodzaju obawy
i lęki. Dlatego dzisiaj zdecydowałem, że najlepiej będzie, jeśli przedstawię je
wszystkie Panu. Napisałem list i wysłałem go do Bhagawana. Później tego samego
dnia opadło mnie nowe zmartwienie. Czy Pan otrzyma mój list, czy znajdzie go
pośród tysięcy innych, napływających każdego dnia? Zacząłem tracić nadzieję.
Pora darszanu, popołudnie… Na szczęście, dostałem miejsce w pierwszym rzędzie.
Swami stał naprzeciwko nas z uśmiechem na twarzy, kołysząc się łagodnie w takt
muzyki. Spojrzał w moją stronę i powiedział: „Tego ranka otrzymałem twój list”.
Przez chwilę nie w pełni pojąłem co powiedział, tak niewiarygodnie to brzmiało.
Potem ogarnęła mnie wdzięczność, gdy uświadomiłem sobie, że nie muszę się już niczego
obawiać, ponieważ jest ze mną Pan wszechświata, który strzeże każdego mojego
kroku i słucha każdej mojej modlitwy. Czy kiedykolwiek zdołam Mu wystarczająco
podziękować za ten dar łaski?” Niewątpliwie,
doświadczanie bezwarunkowej miłości Bhagawana i Jego bezgranicznego współczucia
jest największym błogosławieństwem, jakie my, studenci, czerpiemy z pobytu w
Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. Daje nam ono niezachwiane
przekonanie, że Bóg nie jest abstrakcyjną ideą, lecz żyjącą i kochającą Obecnością,
otaczającą nas nieustannie. Jest naszą opoką i źródłem ufności, gdy borykamy
się z trudami życia. Oczywiście, będąc z Panem nie możemy zliczyć otrzymanych błogosławieństw.
Będąc studentami Bhagawana, otrzymujemy jeszcze coś więcej. Słyszy
się bardzo często, że rozpoczynając pracę, odkładamy na bok wiedzę uniwersytecką.
Ja mam jednak zupełnie inne doświadczenie – lekcje, które przyswoiłem jako
student Bhagawana, są dla mnie lekcjami, które zmieniły moje życie. Rozszerzyły
moje horyzonty i zmieniły perspektywę patrzenia na wiele spraw. Pierwszą rzeczą
jaka przychodzi mi na myśl i która wywarła na mnie głęboki wpływ, gdy jako
nowicjusz znalazłem się na kursie magisterskim, był nacisk na stronę praktyczną.
Czułem zdziwienie obserwując, jak moi koledzy głęboko angażują się w prowadzenie
akademika – zajmują się naprawami, dietetyką, pracują w kuchni i w aptece... Na
innych uczelniach studenci skupiają się na gromadzeniu wiedzy i pomijają
wszystko inne. Tutaj oczekiwano od nas, że będziemy samowystarczalni i przyjmiemy
bardziej zrównoważone podejście do zarządzania i spraw pojawiających się zwykle
w miejscach pracy. Chłopcy mający wiele zainteresowań, zajmujący się muzyką,
sportem, czy teatrem, nie byli czymś nadzwyczajnym. Zauważyłem także u siebie,
że owo holistyczne podejście sprawia, że dojrzewamy emocjonalnie i zdobywamy wiarę
w siebie – utrwalamy w sobie cechy cenne w każdej działalności. Wkrótce
stało się dla mnie oczywiste, że posiadam wiele stron osobowości, o których
dotąd nie miałem pojęcia i które prawdopodobnie byłbym zlekceważył, gdyby nie
wystawiono mnie na wpływ systemu obowiązującego na uniwersytecie Bhagawana.
Czasami miałem wrażenie, że Bhagawan osobiście kieruje wydarzeniami kształtującymi
moją pełną osobowość. Pamiętam interesujące zdarzenie. Przez całe życie byłem
molem książkowym. Na liście swoich priorytetów nigdy nie umieszczałem sportu i
zabaw. Gdy nadeszło coroczne święto sportu i kultury Bhagawan podjął kroki
korygujące to ograniczenie. Dzięki niewiarygodnym splotom okoliczności
zostałem, chcąc nie chcąc, wciągnięty w zadanie wymagające doskonalej
sprawności fizycznej. Nasze ćwiczenia obserwowali instruktorzy z Indyjskiej
Akademii Wojskowej w Dehradun[1]
i w ciągu miesiąca moja kondycja bardzo się poprawiła! To był prawdziwy zwrot,
który utrwalił we mnie poczucie odpowiedzialności za utrzymywanie ciała w
dobrym stanie. W szerszym znaczeniu nauczyło mnie ono badania i analizowania, a
tym samym nieustannego dążenia do doskonałości. Tamto doświadczenie dało mi
pewność, że z Bhagawanem u boku zwycięstwo nie będzie trudne. Ale
były też głębsze lekcje, otrzymywane bezpośrednio od Sai Baby. Spędzał z nami w
mandirze długie popołudniowe godziny, dając nam okazje do przyglądania Mu się z
bliska. To było bardzo pouczające przeżycie. Zainteresowanie z jakim odnosił
się nie tylko do spraw uniwersyteckich, ale również do osobistej pomyślności
studentów, było prawdziwym objawieniem. Angażował się całkowicie. Każde
spotkanie z Nim było intymne i osobiste, dające pewność, że mamy do czynienia z
Kimś, kto kocha całą Swoją istotą! Jedna
z takich sesji z Babą wyryła się w mojej pamięci. Po trzęsieniu ziemi w Bhudż w
Gudżaracie Bhagawan przygotował około 30-tu ciężarówek wypełnionych nowymi
ubraniami, namiotami, przyprawami i innymi produktami żywnościowymi i wysłał je
ofiarom katastrofy. W międzyczasie, my, studenci, niezależnie od tego, zebraliśmy
materiały pierwszej pomocy[2]
oraz używane ubrania i też je im wysłaliśmy. Rozpierała nas duma i czekaliśmy
niecierpliwie, kiedy zaczną nas klepać po plecach. Wtedy jeden z nauczycieli
wspomniał o tym Bhagawanowi. Nie byliśmy zupełnie przygotowani na karę, która
na nas spadła. Bhagawana zasmuciło, że wysłaliśmy rzeczy używane! Upomniał nas
z bólem w głosie: „Skoro wysłałem nowe
dhoti i sari, jak mogliście, chłopcy, zrobić coś tak bezdusznego, jak wysłanie
starych ubrań?” Byliśmy upokorzeni tym niespodziewanym zwrotem zdarzeń,
lecz jednocześnie czuliśmy, że jesteśmy świadkami czegoś bardzo wzniosłego, że
Bhagawan pozwolił nam rzucić bezcenne spojrzenie w głębiny Swego boskiego
serca. Dla nas te ofiary były zupełnie obcymi istotami, ludźmi bez twarzy.
Ale nie dla Bhagawana. Były Jego dziećmi, integralną częścią Jego istoty. Podkreślił,
co w swoim entuzjazmie straciliśmy z oczu, że każda ludzka istota jest
ucieleśnieniem Boskiego Pierwiastka i dlatego zasługuje na szacunek we
wszystkich okolicznościach. Tej lekcji żaden z nas nigdy nie zapomni. To złoty sekret
umiejętności przewodzenia, której nauczyliśmy się od Mistrza mistrzów i
Przewodnika przewodników. Gdy
wspominałem to zdarzenie, mój umysł cofnął się do czasu, gdy stałem na rozdrożu
życia, zaraz po ukończeniu studiów inżynierskich w Indyjskim Instytucie
Technologii w Chennai. Drżę na myśl jak potoczyłaby się moja egzystencja, gdybym
wybrał studia lub pracę w jakimś innym miejscu, a nie na uniwersytecie
Bhagawana. Być może byłbym jeszcze jednym nikomu nie przydatnym spacerowiczem,
podążającym niespiesznie od kolebki do grobu. Ale teraz moje życie, jak życie
bardzo wielu innych, którzy mieli szczęście nazywać siebie studentami
Bhagawana, posiada określony kierunek i dążenia. Historią naszego życia nie będzie
pogoń za pustymi celami, takimi jak pieniądze, władza czy sława, lecz
wprowadzanie ludzi na drogę wskazaną przez Bhagawana – na drogę służenia,
oddania i miłości. Będzie opowieścią o takiej przemianie naszego życia i życia
ludzi wokół nas, która umożliwia stosowanie w praktyce ponadczasowych zasad
uniwersalnej, nieśmiertelnej religii, Sanathana Dharmy. Będzie opowiadała o
realizacji wizji Bhagawana o świecie zjednoczonym w duchu ‘braterstwa ludzi i ojcostwa
Boga’.Student (2000 – 2002 r.). Wydział Zarządzania
Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. W kampusie Prasanthi Nilayam.
Obecnie, starszy kierownik zakupów i rachunków w Centralnym Truście Śri Sathya
Sai w Prasanthi Nilayam.Źródło: Fragrance 2005 (80th Birthday Offering). Tłum. J.C.
[1] Dehradun – stolica stanu
Uttarakhand, w dolinie rzeki Doon, pomiędzy Himalajami a pasmem Siwalik[2] Materiały pierwszej pomocy – ręczniki, gąbki,
grzebienie, mydła, szczoteczki do zębów, bandaże samoprzylepne, worki foliowe,
pasty do zębów, pilniki do paznokci, nożyczki.