Początki: dzień w starym mandirze
Wtedy nie odprawiano rytuałów, takich jak omkaram[1], suprabhatam[2], czy nagarasankirtan[3]. Dla wielbicieli Swami był wszystkim. O trzeciej rano słychać było ludowe piosenki śpiewane przez farmerów idących na pola. To one były Omkarem dla ówczesnych wielbicieli. O piątej rozlegały się nawoływania sprzedawców mleka: „Kupujcie, proszę, mój ser, mleko i kwiaty”. Dla wielbicieli było to jak suprabhatam. W każdym razie budzili się o świcie. Swami wstawał rankiem, mył się i wypijał gorący napój ofiarowywany Mu przez wielbicieli. Pełen radości krążył między nimi i rozmawiał. O 9:00, gdy wziął już kąpiel, wielbiciele podawali Mu przygotowane przez siebie śniadanie. Swami smakował wszystko, żartował i oddawał je jako prasadam[4]. Po śniadaniu każdy mógł dotknąć Jego stóp[5].
W holu Starego Mandiru ustawiony był
trzcinowy fotel. Prosząc Swamiego, żeby postawił na płytce Swoje lotosowe
stopy, wielbiciele myli je pachnącą wodą i nacierali kumkum[6].
Potem przygotowywali dla Swamiego ofiarę z pokarmu, który zjadał w niewielkich
ilościach i składali arathi, ofiarę z ognia. Następnie dotykali Jego
stóp. Swami prosił, żeby odprawiając pudżę[7]
nie śpiewali mechanicznie, ale z miłością. Bhadżany[8]
zaczynały się o 11:00. Swami siadał na czerwonym kamieniu i również śpiewał.
Wtórowała Mu siostra Wenkamma. Hol był bardzo mały. Mężczyźni siadali po jednej
stronie, kobiety po drugiej. Niektórzy mężczyźni ustawiali się za Swamim i wachlowali
Go. Mimo to szata Swamiego była mokra z powodu doskwierającego upału. Na zakończenie
spotkania Swami osobiście odprawiał arathi, żeby sprawić wielbicielom
radość i każdemu wręczał prasadam. O 13:00 był obiad. Swami brał od każdego
po kęsie, mieszał to, trochę zjadał, a resztę oddawał jako święty pokarm. Potem
przez chwilę odpoczywał. Nawet wtedy nigdy nie jadł słodyczy, masła, mleka ani
sera. Nagabywany dlaczego, odpowiadał, że najadł się nimi do syta, kiedy był
Kriszną. Po południu, o 16:00, następowała najgoręcej oczekiwana pora dnia.
Swami zabierał wielbicieli na brzeg Ćitrawati. Tam śpiewał i prosił, żeby
śpiewali wraz z Nim. Materializował z piasku posążki, fotografie i owoce i
rozdawał je. Mówił także o sprawach duchowych, sprawiając słuchaczom wielką
radość. Pewnego razu wyciągnął z piasku jabłko, podzielił je na ćwiartki i zaczął
je rozdawać siedzącym wokół Niego wielbicielom. Było ich pięćdziesięciu. Gdy to
czynił, cząstki jabłka same się powielały i nikt nie został pominięty. Swami
powtarzał: „Jestem sankalpasiddha[9],
nie siddhasankalpa[10]”.
Po powrocie do mandiru Swami stawał przed wielbicielami i zachęcał ich, żeby
śpiewali wraz z Nim. Przez chwilę rozbrzmiewały bhadżany, a po arathi
wszyscy szli na kolację. Wieczorem Swami spacerował wokół mandiru z pochodnią w
ręku. W Puttaparthi było mnóstwo węży i skorpionów. Czasami mieszkały z wielbicielami.
Dzięki łasce Swamiego, nikogo nie ukąsiły. Nawet psy i koty mogły swobodnie
przychodzić do świątyni!
Mumbaj Srinivasan z saimsg tłum. J.C.
[1] omkaram
– śpiewanie świętego dźwięku Om
[2]
suprabhatam (pomyślny ranek)
– poemat sanskrycki budzący wewnętrznego Boga
[3]
nagarasankirtan – poranna
procesja połączona z wysławianiem Boga
[4] prasadam
– poświęcone jedzenie
[5] lotosowe stopy guru przeprawiają uczniów
przez samsarę, ocean świata zjawiskowego
[6] kumkum – puder zrobiony z kurkumy lub
szafranu zmieszanych z odrobiną gaszonego wapna
[7] pudża
– adorowanie Boga
[8] bhadżany
– pieśni wysławiające Boga
[9]
sankalpasiddha – Ten, którego
wola spełnia się wszędzie
[10] siddhasankalpa – myśl realizująca się w przestrzeni trójwymiarowej