Dzień pierwszy
– 29. I. 2010 r. Rewolucja
Sai przebiega w ciszy. Nie zwala człowieka z nóg. Raczej go upewnia, że stoi mocno
na ziemi. Nie nadchodzi pod postacią gromu z jasnego nieba. Pojawia się jak
cichy szept, płynący z wnętrza. Nie podbija krajów jak zwycięska armia. Wyrasta
jak delikatna roślina i zmienia się w potężne drzewo! A Swami, Boski Ogrodnik,
wrzuca wciąż więcej i więcej ziaren! Elementem tej rewolucji był happening w
Hyderabadzie w stanie Adhra Pradesh. Młodzież Sai, dzięki praktyce i nabytej
wiedzy, wskazała tysiącom mieszkańców tego miasta sposób wzbogacenia ich życia
i nadania mu znaczenia. Pod wpływem seminariów i działań służebnych ponad
tysiąc zainspirowanych młodych ludzi udało się na pielgrzymkę do Puttaparthi,
żeby otrzymać darszan Swamiego. Po południu, w audytorium Poornachandra,
około 1100 młodych ludzi wysłuchało inspirujących przemówień czcigodnego prof. G. Venkataramana
i przewodniczącego Indyjskiej Organizacji Sri Sathya Sai, pana V. Srinivasana.
Wieczorem Swami zgodził się na wystawienie sztuki „Pokłon dziedzictwu Indii”. O
16:30 dekoracje były gotowe i grupa młodzieży śpiewającej Wedy czekała w
boskiej siedzibie. Swami pojawił się o 17:30. Pobłogosławił dzban ofiarny i dał
znak, aby rozpoczęto procesję wedyjską. Bhagawan podążył za nią i jak to miał w
zwyczaju, rzucał pakieciki wibhuti osobom, którym, jak wiedział, były
potrzebne. Minąwszy stronę kobiet skręcił i ruszył w kierunku pokoju interview.
Okrążył werandę i pojawił się na podwyższeniu. Trwało śpiewanie Wed. Gdy
dobiegło końca, Swami poprosił o rozpoczęcie przedstawienia. Koordynator gałęzi
młodzieżowej pomodlił się do Swamiego o błogosławieństwo i wiele osób wysunęło
się do przodu, żeby zaprezentować Swamiemu karty opisujące wykonane przez nich
prace. Swami pobłogosławił wszystkich i przedstawienie się rozpoczęło. W
pierwszej odsłonie dwóch dowódców armii skarżyło się swojemu dziadkowi na
sytuację we współczesnych Indiach. Posłużyli się przykładem pewnego studenta, aby
opisać sytuację, w której ludzie gotowi są wyjechać za granicę i wykonywać tam
nawet prace służebne, bo pobyt zagranicą przynosi prestiż społeczny. Dziadek
przytaczał zdarzenia z okresu walk o wolność, będących w jego czasach źródłem
inspiracji i miłości do ojczystego kraju. Rozmowa potoczyła się w kierunku
wartości i znajdowania spełnienia w wierze, ku czemu Sai prowadzi młodych
ludzi. Przedstawienie, trwające 45 min., przeplatało się z patriotycznymi
tańcami i cytatami z nauk Swamiego. Na koniec występujący ukłonili się widzom.
Swami, zanim ruszył wzdłuż rampy, zapytał, czy przedstawienie dobiegło końca.
Młodzież była wspaniale zorganizowana i zdyscyplinowana. Swami pozował ze
wszystkimi aktorami. Jeden z koordynatorów zapytał Swamiego, czy tancerze
również mogą zrobić sobie z Nim zdjęcia. Swami zgodził się i tancerze przeszli
do przodu. Po zrobieniu zdjęć Swami wrócił na scenę i pobłogosławił prasadam.
Gdy je rozdawano, z głośników płynęła patriotyczna muzyka. Potem Swami polecił
studentom śpiewać bhadżany. Młodzi ludzie, którzy przybyli po raz
pierwszy do Swamiego, zaczęli także dołączać do śpiewających. Potem Swami
poprosił o słynne pieśni w stylu alaap[1].
Gdy je wykonywano, ludzie klaskali w dłonie i stopień decybeli osiągnął bardzo
wysoki poziom! Po kilku następnych bhadżanach Swami przyjął arathi i odjechał.
Dzień drugi – 30.
I. 2010 r.
Poprzedniego
dnia wiele młodych osób z Hyderabadu po raz pierwszy zetknęło się z Boskością i
rozkoszowało się radością darszanu Bhagawana. 30 stycznia zanurzyli się ponownie
w Jego miłości, gdy elokwentni mówcy przemawiali do nich w audytorium Poornachandra.
Spodziewano się, że Swami pobłogosławi zebranych podczas wieczornej sesji.
Trzeciego dnia programu młodzież wysłuchała wystąpień pracowników Uniwersytetu
Sri Sathya Sai. Wieczorem 29 stycznia, były wykłady pana Srinivasa
Srirangarajana, kierującego egzaminami na Uniwersytecie Sri Sathya Sai, pana
Ameya Dshpande i pana Jagdisha Chandra – obaj zajmują się badaniami. Trzydziestego
wieczorem wykłady wygłosili: pan Sanjay Sahani, szef kampusu Uniwersytetu Sri
Sathya Sai w Brindawanie oraz dwaj uczeni – pan Shashank Shah i pan Sai
Giridhar. Wykładów wysłuchało wielu zaproszonych gości. Wśród nich byli wicerektorzy
kilku uniwersytetów ze stanu Andhra Pradesh, m.in. z Uniwersytetu Kakatija i z
Uniwersytetu Osmańskiego. Wieczorem tego dnia zaplanowano inicjację drugiego
etapu budowy Sai Manonmani, kwater dla pielęgniarek zatrudnionych w Instytucie
Wyższych Nauk Medycznych Sri Sathya Sai w Prasanthigram. Około 16:10 Swami
wyjechał samochodem z Yajur Mandiru i skierował się prosto do szpitala. W
drzwiach nowego budynku pojawił się o 16:30. Powitał Go dyrektor Instytutu i dr
Pillai z Singapuru, nadzorujący budowę. Swami przyjął róże od członków rodziny
doktora, a potem wjechał na rampę po czerwonym dywanie. Podano Mu pilota i
Swami nacisnął guzik odsuwający kurtynę z tablicy pamiątkowej. Zgromadzeni bili
brawo. Ludzie siedzący po obu stronach dywanu podawali Swamiemu listy i
dotykali Jego stóp. Dotarłszy na koniec korytarza, Swami zapalił lampę i
pokroił ciasto. Potem przeciął wstęgę biegnącą w poprzek drzwi budynku. Kiedy
to robił, na Jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech, który skojarzył nam się z
życiem i z jego problemami. Jakże Swami łatwo je rozwiązuje samym dotykiem
ręki! Następnie Swami ruszył korytarzem. Budynek posiada dobrze oświetlone
prostokątne atrium. Swami zaglądał tu i tam, a potem przemieścił się na piętro.
Poprosił, żeby podszedł do Niego dr Pillai. Swami pytał go o pokoje i wydawał
się być bardzo zadowolony z ich konstrukcji. Po boskiej inspekcji, Pan
przemieszczał się korytarzami biegnącymi z atrium i w końcu wydostał się z
budynku. Ponownie rozmawiał z zebranymi członkami rodziny doktora, przyjął arathi
i pobłogosławił prasadam. Po czym wsiadł do samochodu i wrócił do mandiru. Samochód
wiozący Swamiego sam w sobie stanowi widok przyciągający uwagę. Podobne jak w
czasach pasterek wybiegających z domu na dźwięk fletu Kriszny, tak teraz ludzie
spieszą na główną ulicę i z szacunkiem rzucają w stronę samochodu różnobarwne
kwiaty. Wielu rozbija owoce kokosowe i porusza lampkami wypełnionymi palącą się
kamforą. Drogę pokrywają rysunki z mąki, usypane w tym krótkim czasie, jaki
Swami poświęcił na otwarcie budynku. Dochodziła 17:10, gdy Swami pojawił się w
Sai Kulwant Hall. Okrążył salę samochodem a gdy polecił opuścić okno, wszyscy
mogli cieszyć się Jego widokiem. Następnie wstąpił na podium, żeby wysłuchać bhadżanów.
Po kilku bhadżanach zapytał o program zajęć w audytorium. Zaraz potem
poprosił o arathi i o 17:30 udał się do Poornachandry, gdzie prof. Anil
Kumar przemawiał do młodzieży z Hyderabadu. Gdy zauważył Swamiego, skończył
wykład słowami „Dźaj bolo”, przeznaczonymi dla Bhagawana. Jak tylko
Swami znalazł się w audytorium, pełni entuzjazmu młodzi ludzie zaczęli wołać „dźajkars”.
Niewielka grupka podprowadziła Swamiego do tymczasowej sceny. Po drodze Swami
rozmawiał ze wszystkimi zgromadzonymi wicerektorami. Interesujące, każdy z nich
pragnął rozwiązać jakiś problem Np. wicerektor Uniwersytetu Osmańskiego, prof.
V. Tirupati Rao, zgodził się na udział w spotkaniu, ale w związku z nie
cierpiącymi zwłoki sprawami w Telangana (obszar w Andhra Pradesh), wycofał się.
Jednocześnie Swami oznajmił w Puttaparthi, że profesor przyjedzie.
Organizatorzy byli zdezorientowani. Zamieszki w Osmanii bardzo się wzmogły i
jeden ze studentów popełnił samobójstwo. Szukając pocieszenia i rady, wicerektor
rzeczywiście przyjechał. Wicerektor Uniwersytetu Technologicznego im.
Jawaharlala Nehru postanowił uczestniczyć w konferencji, bo pragnął spotkać się
ze Swamim. Swami przeniósł się na podwyższenie, pobłogosławił wszystkich i
konferencja się rozpoczęła. Pierwszym mówcą był pan Sai Gollapudi, absolwent
wyższej szkoły średniej im. Iśwarammy i Sri Sathya Sai Vidya Vihar w Hyderabadzie.
Mówca szczegółowo omówił inicjatywy podjęte w celu zorganizowania i motywowania
młodzieży oraz złożył Bhagawanowi w jej imieniu gorące podziękowania. Następnym
prelegentem był pan Ravi Kiran Sripada, absolwent wydziału ekonomii na
Uniwersytecie w Illinois oraz koordynator Organizacji Służebnej Sri Sathya Sai
w Hyderabadzie. Wypowiedział się na temat „Przeprogramowywania programów życiowych
wg Sri Sathya Sai”, inicjatywy podjętej przez młodzież w Hyderabadzie.
Pracująca w korporacjach międzynarodowych młodzież Sai, zbiera się o 18:00 w
Shivam Bhajan Hall i do 21:00 uczestniczy w organizowanych tam zajęciach. Pan
Sripada przytoczył wiele inspirujących anegdot rzucających światło na
transformującą moc miłości. Po nim wystąpił Swami. Najpierw nawiązał do życia
Sawitri, której czyste oddanie skłoniło boga śmierci do zwrócenia jej męża, a
potem opowiedział historię Ćandramathy i Harisćandra. Z obu historii wysnuł
wniosek, że prawda zawsze zwycięża. Podkreślił, że wszystko wypływa z Prawdy,
że ostatecznie jedynie Prawda spieszy nam na ratunek i że w końcu całe
stworzenie powraca do Prawdy. Nikt nie ucieknie od konsekwencji swoich czynów.
Ból i przyjemność są krótkotrwałe. Wszystko jest efektem reakcji, odbicia i
oddźwięku. Powinniśmy czynić dobro i być dobrymi, ponieważ nasze postępowanie
odpowiada za wszystkie spotykające nas radości i smutki. Bóg jest tylko
świadkiem. Dlatego kultywujmy wartości. Pięć wartości ludzkich nadaje ludzkiemu
życiu znaczenie. Człowiek może być nazwany człowiekiem dopiero wtedy, kiedy
przestrzega tych wartości. Nauka o świecie materialnym jest bezużyteczna.
Spójrzcie na prawników, dźwigają ciężkie i opasłe księgi. Przecież, zawierają one
te same podstawy... (śmiech). Jeśli nie żyjecie wartościami, to zapamiętywanie
grubych ksiąg mija się z celem. Wszystko, co widzicie wokół siebie jest
odbiciem waszej wewnętrznej przestrzeni... ten cały świat jest tylko odbiciem,
reakcją i oddźwiękiem. Najpierw jesteście sami... potem bierzecie ślub...
stajecie się parą... macie dzieci... i robi się was troje lub czworo... ale w
rzeczywistości jest tylko jedna osoba. Wszystko jest iluzją! Matka wysłała
syna, żeby zaopiekował się krowami. Chłopiec głośno śpiewał. Nagle usłyszał,
jak ktoś powtarza jego piosenkę. Zawołał „Kriszna” i w odpowiedzi usłyszał
„Kriszna”. Myślał, że ktoś się z nim przekomarza. Matka wyjaśnia mu, że to
echo! Gdy ktoś jest nieświadomy, popełnia takie pomyłki i myśli, że odpowiada
za nie ktoś inny. Wszyscy są kukiełkami w rękach Boga. (Swami przytoczył tu
historię Kanćanamali, aktorki, która przyszła Mu powiedzieć, że ma już dość
sztucznego „ekranu życia”.) „Pobłogosławiłem ją spokojem i w dziesięć dni później
wydała ostatnie tchnienie. Nikt nie rodzi się bez imienia. Wszyscy w istocie są
Atmanem. Atma nie ma określonej formy. So-ham, proces wdychania i wydychania,
trwa przez całe życie, co wskazuje, że człowiek jest Najwyższą Świadomością.
Jesteście Bogiem. Wszystkie imiona i formy bogów również powstały w wyobraźni.
Rama, Kriszna, Śiwa wzięli się z obrazów Ravi Vermy[2].
Czy ktoś widział ich osobiście? Nie, nie! Kiedy pytają cię jak się nazywasz,
powiedz, że ‘aham brahmasmi’ ‘tat twam asi’, ‘awanatama brahma’.
Mówicie: ‘To jest moje ciało’, co wskazuje, że wy i wasze ciała różnicie się od
siebie. Mówicie: ‘To jest mój umysł’, a to oznacza, że wy i wasze umysły jesteście
czymś innym. Kim więc jesteście? Zadawajcie sobie w ten sposób pytania. Największą służbą, jaką możecie wykonać, jest
odkrycie, kim jesteście. Nie ma różnicy pomiędzy Swamim a wami. Swami
może siedzieć na tym krześle, a wy na podłodze...lecz w rzeczywistości to
wszystko jest złudzeniem. Pozostaje faktem, że jestem wami, a wy jesteście
Mną.” Następnie Swami wezwał drugiego mówcę, Ravikirana
i zapytał go, jak się nazywa. - Ravikiran, Swami. - Tak nazwali cię rodzice. Twoim prawdziwym
imieniem jest Atma, OK.? Młodzieniec
kiwnął głową. Swami kontynuował. -Jak się nazywasz? Chłopiec nie odpowiedział. Więc
Swami zapytał: Czy lubisz Swamiego? Chłopiec
przytaknął z całego serca i Swami zmaterializował piękny złoty łańcuszek z
wisiorkiem. Powiedział: „Stracony czas, to stracone życie. Nie traćcie czasu.
Uwolnijcie się od iluzji. Nie rozmyślajcie zbyt długo nad tym, co robicie, poznawajcie
rzeczywistość i koncentrujcie się na zasadach reakcji, odbicia i oddźwięku.
Wypowiedziane słowa powrócą do was. Czyn zawsze wywołuje reakcję.” Kolejny
mówca tego wieczoru, Sai Gollapudi, także został poproszony na podium i
Bhagawan zapytał również jego jak się nazywa. Tym razem, nauczony
doświadczeniem poprzedniego rozmówcy, Sai Gollapudi dał sprytną odpowiedź: „Sai
Prasad”, czyli „Atma”. Słysząc jego pełne imię i nazwisko „Sai Prasad
Gollapudi” Bhagawan powtórzył mu tę samą radę, którą dał poprzedniemu
prelegentowi, mówiąc, że są to imiona nadane przez rodziców przemijającemu
ciału i że jego prawdziwe, wieczne imię brzmi „Atma”. Upewniał
młodzieńca mówiąc: „Nazwij Mnie jakimkolwiek imieniem... miedzy imionami nie ma
różnic.... formy są oparte na obrazach namalowanych przez Raviego Vermę.”
Odpowiadając na prośbę chłopca o błogosławieństwo, które pomoże mu pracować ze
znacznie większą energią, Swami poradził mu, żeby zwrócił się o to do własnego
sumienia, bo Swami jest tam zawsze obecny. Zaraz potem odbyło się arathi
i Swami zgodził się przejechać obok zebranej w audytorium młodzieży. Ale
naładowani energią młodzi ludzie wymknęli się niemal spod kontroli, starając
się dotknąć stóp Swamiego i zbliżyć się do Niego. Dlatego poproszono Swamiego o
powrót na podium. Gdy Swami wracał, niektórzy młodzi ludzie bili się rękami po
głowach, cierpiąc z powodu utraconej szansy. Serce Swamiego było z nimi.
Pojawił się na podium i poprosił o przesunięcie krzesła. Uniósł obie dłonie w
geście pełnego miłości błogosławieństwa i trzymał je długo w górze, obdarzając
łaską wszystkich zgromadzonych. Odjechał tuż przed 20:00. Każdy
może bez trudu dostrzec w Jego oczach taką samą miłość i łaskę.
Dzień trzeci –
31.I.2010 r.
Również
trzeciego dnia, trzydziestego pierwszego stycznia, na młodzież z Hyderabadu
spadał deszcz błogosławieństw, ponieważ Swami pozwolił im śpiewać w Swojej
obecności. O 16:00 młodzi ludzie usiedli w wykładanych marmurem boksach i
czekali na Jego przybycie. W sali bhadżanowej
czekała na Swamiego grupa dzieci. Ta grupa zmienionych fizycznie i mentalnie
dzieci przyjechała z Bombaju (mówimy, że są „w różny sposób niesprawni”). Organizacja
Sai postanowiła przywieźć ich tutaj, ponieważ Swami łaskawie zgodził się na ich
pobyt w mandirze. Ciała i umysły mogą przyjmować nietypowe formy, ale pragnienie
duszy jest jednakowe u wszystkich. I Swami na to pragnienie odpowiada. Swami
przyszedł na darszan o 17:15 i okrążył całą Sai Kulwant Hall. Kiedy
mijał młodzież z Hyderabadu, zapytał o szczegóły przygotowanego przez nich
programu zatytułowanego „Sri Sathya Sai Sangita Wibhawali”. Po czym udał się
prosto do sali bhadżanowej. Dzieci wyraziły
Mu swoją miłość i oddanie pieśniami i tańcami. Każdy bez trudu rozumiał, że to
nie ciała, lecz ich dusze śpiewają i tańczą z radością. Swami podszedł do
dzieci i spędził z nimi 20 minut. Na koniec poprosił fotografów o zrobienie z
nimi zdjęcia. Siadał z kolejnymi grupami dzieci, a starsi skłaniali je do namaskaru.
Potem Swami przeniósł się na podwyższenie. O 17:50 przerwał śpiewanie Wed i
poprosił młodzież, żeby zaśpiewała swoje piosenki. Po ofiarowaniu Swamiemu róży
i kart, rozpoczęła się prezentacja. Wszystkie piosenki były w telugu i zawierały
piękne prawdy. Ułożono je do czarujących melodii, wywołujących w słuchaczach
radość. Swami poruszał się do rytmu, stukając energicznie palcami, przytupując
nogą i łagodnie się kołysząc. To doświadczenie słuchania piosenek i patrzenia
na Swamiego było naprawdę wzniosłe. Gdy jeszcze śpiewano, Swami wezwał
koordynatora, coś do niego powiedział, a potem zmaterializował dla niego piękny
złoty pierścień! Odbyło się to tak cichutko, że nikt z sali tego nie zauważył.
Jednocześnie zaczęli wychodzić niektórzy starsi ludzie oraz ci, którzy
siedzieli w portyku – musieli zdążyć na pociąg do Hyderabadu. Swami to zauważył,
ale ponieważ wie wszystko, nie zwrócił na to uwagi. Pieśni trwały i każdy się
nimi cieszył – głównie dlatego, że sprawiały Swamiemu taką przyjemność. Raz czy
dwa razy spytano Swamiego, czy je przerwać, ale Swami prosił, żeby śpiewano
dalej. Potem Bhagawan zauważył, że chłopcy mający dzisiaj urodziny wyciągnęli
tace, pragnąc Jego błogosławieństwa. Zaprosił ich na scenę i zaczął z
rozbawieniem przekładać rzeczy z jednej tacy na drugą. Trwało to przez chwilę –
Boskie Dziecko pogrążyło się w zabawie. Potem, zupełnie niespodziewanie Swami
zwrócił się do dwóch chłopców: „Popatrzcie tam. Zrobią wam zdjęcie.” W ten
sposób chłopcy otrzymali zdjęcie ze Swamim. Na zakończenie programu Swami
wręczył wszystkim pieśniarzom ubrania. Potem polecił rozpocząć bhadżany.
W czasie trwania bhadżanów, Swami poprosił, żeby śpiewacy skupili się,
ponieważ chciał się z nimi sfotografować. Uczynili to a Swami sprawił im
radość, pozując do wspólnego zdjęcia. Wracając
na werandę zapytał fotografa: „Czy wszyscy się zmieścili?” Potem przyjął arathi
i wrócił do Swojej rezydencji.
z H2H tłum.
J.C.
[1]Styl alaap – improwizacja tworząca dialog pomiędzy
muzykiem a wykonywaną w zwolnionym tempie ragą [2]Radża Ravi Verma (1848 –
1902 r.) z Kerali, malował obrazy oparte na indyjskich eposach