Oświecone przewodnictwo - cz. II
po kliknięciu - część I
... sprawa serca, umysłu i duszy
Prof. Peter Pruzan i pani Kirsten Pruzan Mikkelsen, dziennikarka
Liderzy, z którymi spotkaliście się w pierwszej części artykułu, mają za sobą długą karierę i są co najmniej po pięćdziesiątce. Człowiek, z którym się teraz spotkacie, ledwie przekroczył trzydziestkę. Opowiedział nam, jakim wyzwaniem była dla niego duchowość i jak się dzięki niej rozwinął. Pracuje na styku informacji, komunikacji i technologii (ICT).
Pokonywanie lęku
Kiedy go spotkaliśmy, Parantha Narendran był dyrektorem strategicznym w Eurotel Telecom w Pradze i miał 34 lata. Eurotel jest największym, wysokodochodowym operatorem telefonów komórkowych w Czechach.Pomimo młodego wieku Parantha Narendran posiada znaczące doświadczenia międzynarodowe. Urodził się i wychował na Sri Lance, kształcił w Holandii i w Anglii, w Indiach otrzymał duchową inspirację i pracował w kilku krajach europejskich. Zanim został szefem w Czechach, pracował w firmie konsultingowej świadczącej usługi w zakresie komputerów, sieci komputerowych i wsparcia internetowego. Potem został współzałożycielem spółki Boon Cosulting w Londynie. Zainwestował 40 milionów dolarów w rozkręcenie tej firmy, opartej na jego własnej, opatentowanej technologii poprawiania wydajność pracy Internetu, kiedy na początku wieku, ῾pękła bańka᾿ w dziedzinie technologii informatycznej (IT) i doszło do załamania rynku. Ten fakt w gwałtowny sposób przerwał jego plan gromadzenia kolejnych 20 milionów dolarów, koniecznych dla rozpoczęcia działalności i na jakiś czas skierował go do Wielkiej Brytanii, gdzie pracował jako konsultant, a w końcu skłonił go do przyjęcia na początku 2002 r. stanowiska kierowniczego w Eurotelu.
„Gdy po raz pierwszy pojechałem do
Indii, odwiedziłem aśram i spotkałem duchowego nauczyciela, Sathya Sai Babę. Przez
cały czas, jaki spędziłem w aśramie, było tak, jakbym mógł widzieć splatające
się ze sobą nici życia, byłem świadom wszystkiego, kiedy dni upływały w stałym
rytmie aśramowej rutyny. Działo się to bez wysiłku. Byłem świadomy ludzkich
myśli i idei. Byłem świadomy wszystkiego, co działo się w tle. Nie denerwowałem
się i nie martwiłem. Po prostu byłem świadomy i zadowolony. Gdy powróciłem do
Londynu zauważyłem, że to spotkanie bardzo mnie zmieniło. Myślę, że świat
potrzebuje liderów kierujących się duchowością. Nie rozmawiam otwarcie z ludźmi
o mojej duchowości, ale myślę, że poważają mnie jako człowieka etycznego, ciężko
i bezinteresownie pracującego, któremu mogą zaufać. Nie muszę mówić o
duchowości. Po prostu nią żyję i otoczenie to akceptuje, częściowo dlatego, że
firmy są zawsze podzielone na obozy polityczne, a ja jestem postrzegany jako
osoba neutralna. Rozmawiając, nigdy nie mówię jak należy postąpić. Stwierdzam:
„Jeśli zrobimy to czy tamto, postąpimy zgodnie z najlepszym interesem Eurotelu. Myślę, że taka postawa mi
pomaga i że ludzie ją szanują.” Parantha Narendran wyjaśnia nam, dlaczego
zajmowane stanowisko przyczynia się do jego rozwoju duchowego. „Medytowałem
mając dziesięć lub jedenaście lat i robiłem to do szesnastego roku życia. Potem
zacząłem studiować książki poświęcone duchowości. Ostatnio mam wrażenie, że nie
muszę tego robić. Po prostu chcę się otworzyć na siebie. Podejmując trudne
decyzje w skomercjalizowanym świecie, dowiedziałem się bardzo dużo o własnej
duchowości i o sobie. Dzięki codziennym próbom odkryłem, że się wzmocniłem i zdobyłem
o wiele więcej wiedzy niż gdybym medytował i czytał. Zastanawiając się, w jaki sposób
duchowość wpływa na moją pracę, dochodzę do wniosku, że stawia przede mną
wyzwania i rozwija mnie. Dla mnie duchowość to sposób przeżywania życia.
Uznając, że prowadzimy uduchowione życie, zaczynamy dokonywać wyborów. Zostałem
wegetarianinem, ponieważ szanuję życie. Uświadamiam sobie istnienie przemocy,
gdy pojawia się ona w moich myślach, słowach i czynach, a ja nie potrafię jej
kontrolować. Istnieją określone pozytywne Wartości, które akceptuję i staram
się o nich nieustannie pamiętać.”
„Czuję, że zostałem zmuszony do zajęcia wysokiego
stanowiska, chociaż starałem się tego uniknąć.” Parantha Narendran zastanawia
się nie tylko nad ponoszoną odpowiedzialnością i osiągnięciami zawodowymi.
Powiedział nam: „Mógłbym powiedzieć, że sukces pojawił się po to, żebym pokonał
lęki, poszerzył świadomość i osiągnął zadowolenie. Pracuję o wiele lepiej, gdy
moje ego jest pasywne. Przypomina to grę i obecnie zbieram żniwo całego
ćwiczenia. Jeśli włącza się ego, myślę że nie mogę zrobić tego lub tamtego –
jak wtedy, gdy chciałem zgromadzić pieniądze i nie wierzyłem w siebie. Dlatego
znalazłem się w sytuacji, gdzie musiałem zrobić coś, co uważałem za niemożliwe.
Musiałem zrobić coś dla dobra wszystkich. Nie miałem czasu się cofnąć i powiedzieć,
że nie mogę tego uczynić, ponieważ moje ego obawia się porażki. Musiałem
działać. Dzięki temu przekonałem się, że stać mnie na wiele więcej niż myślałem.
Chciałbym, żeby ludzie nauczyli się tego. Dlatego wracam do lekcji o ego i
lęku. Robię to bezpośrednio, bez owijania w bawełnę. Wskazuję, co motywuje
ludzi do osiągania celów i co ich od tego powstrzymuje. Wówczas zaczynają
zastanawiać się nad swoim życiem. „Teraz, nie jako konsultant, lecz jako
szef przedsiębiorstwa, staram się rozwinąć w załodze ich najwyższy potencjał.
Na tym polu duchowość i cele firmy są ze sobą doskonale zgodne. Myślę, że gdy szefowie
ufają ludziom dysponującym władzą, gdy mają na sercu interes spółki, to wolno
im to wykorzystywać dla swoich celów. Moim pierwszoplanowym i drugoplanowym
celem jest uświadomienie jednostkom ich potencjału i posiadanej duchowości.
Jednocześnie, chcę rozwijać firmę.”
Obecnie Parantha Narendran opuścił Eurotel. Zaangażował się w prywatne
inwestycje kapitałowe. Został inwestorem u kilku nowych operatorów komórkowych
działających na rynku Europy środkowej. Pracując w sektorach komunikacyjnych
Europy, zachowuje bazę w Pradze.
Następny uduchowiony lider, którego spotkacie, pokazuje, że nawet przywódcy finansowi powtarzający mantrę „Biznes dla biznesu jest biznesem”, mogą odnaleźć siłę oraz głębsze znaczenie życia i pracy, kierując się duchowością.
Pan Rajan Govindan relacjonuje,
w jaki sposób wizjonerscy liderzy „integrują analityczny umysł z sercem wypełnionym
duchem... z duchowym sercem pomagającym im podejmować decyzje, których nigdy
nie żałują.”
Róbmy co w naszej mocy, resztę pozostawiajmy... Jemu
Rajan Govindan, były starszy dyrektor ds. zarządzania w Bankers Trust w USA, udzielił nam wywiadu mając 57 lat. Po ukończeniu uniwersytetu w rodzinnych Indiach podjął studia podyplomowe w Nowym Jorku i został już w Stanach na stałe – mieszka tam i pracuje, zachowując mocną więź z Indiami. Ma bardzo sprecyzowany pogląd na swoją duchowość i nieustannie wraca do idei ‘dobrej ludzkiej istoty’. „Miejsce pracy kojarzy mi się z dwiema sprawami. Po pierwsze – z ‘Właściwym i Prawym’ Postępowaniem. Wahałem się użyć słowa ‘prawy’, ponieważ posiada ono wiele znaczeń, a my powinniśmy być w pracy bardzo poprawni. Myślę, że to jedna z najważniejszych rzeczy, dotycząca każdego. Druga ma charakter bardziej osobisty – Bóg dał mi do wykonania zadanie, więc rezultaty pozostawiam Jemu. Potrzebowałem 35 lat, żeby to naprawdę zrozumieć. Praca jest zajęciem danym nam przez Boga i trzeba ją dobrze wykonywać. Duchowość ma miejsce wtedy, gdy ludzie zachowują się jak ludzie. To właśnie mam na myśli mówiąc o ‘Właściwym, Prawym’ lub ‘odpowiednim’ Postępowaniu. Oznacza to, że powinienem być uczciwy, sprawiedliwy i obiektywny. Pragnę być bardziej ludzki, żeby, jak mówi mój nauczyciel duchowy Sathya Sai Baba, nie zachowywać się jak zwierzę. Dla mnie bycie ludzką istotą jest równoznaczne z Właściwym i Moralnym Postępowaniem we wszystkim, co robię. Mieszkając od 36 lat w USA nieustannie staram się zostać lepszym człowiekiem. Moje ćwiczenia duchowe wiążą się ze sposobem, w jaki spędzam dzień. Myślę, że chcąc określić, czy dobrze wypełniliśmy powierzone nam zadania, musimy zadać sobie pytanie, czy wykonaliśmy je najlepiej jak potrafimy. Jedyną osobą, która naprawdę wie, czy to była dobra praca, jesteśmy my sami. Nie mam ani możliwości ani pragnienia, żeby robić to, co robią osoby bardziej rozwinięte duchowo. Staram się każdego dnia, w każdym momencie, działać z pozycji Miłości i nie reagować emocjonalnie. Modląc się rano i wieczorem nie proszę o nic dla siebie ani dla rodziny, lecz o zdolność kochania wszystkich. Myślę o chwilach, gdy nie postępowałem z Miłością lub gdy czułem się zbyt przygnębiony, aby czerpać z tego naukę. Jeśli czekają mnie trudne sprawy, modlę się o zachowanie kontroli nad sobą. Wieczorem przyglądam się wydarzeniom – straciłem kontrolę czy nie – i co najważniejsze, dziękuję Bogu za cudowny dzień i za wspaniałe życie.” Zapytany o cele biznesu, Rajan Govindam odpowiedział: „Celem biznesu jest robienie pieniędzy w oparciu o odpowiednie Wartości. We współczesnym biznesie jest bardzo dużo korupcji, co wskazuje na brak Wartości i charakteru. Widać z tego jasno, że współczesnemu biznesowi duchowość jest potrzebna. Celem ludzi zarządzających biznesem jest upewnianie się, że załoga dobrze pracuje na rzecz firmy. Ich zadaniem jest rozwijanie Wartości i charakterów zatrudnionych ludzi. Trzeba ich prowadzić, żeby odpowiednio postępowali wobec klientów i współpracowników i żeby w firmie panowała zdrowa atmosfera, bo wówczas firma jest produktywna.”„Czasami czuję, że pomiędzy duchowością a przedsiębiorcami istnieje naturalny konflikt. Większość z nich pragnie maksymalnych zysków, najszybciej jak to możliwe, podczas gdy duchowość dąży do większego dobra wszystkich. Ale bez przedsiębiorców nikt nie ma na to szansy!” „Podejmowanie decyzji szczególnie tych, które mają wpływ na ekonomię przy użyciu czarnych i białych faktów analitycznych, jest tym co nasze umysły potrafią najlepiej. Ale najlepsi, wizjonerscy przywódcy, potrafią zintegrować analityczny umysł z sercem napełnionym duchem – z duchem poszukującym większego dobra społecznego, a nie osobistych zysków. Ten duch jest naszym moralnym kompasem i nie pozwala nam na długo zejść z drogi cnoty. Duchowe serce pomaga podejmować decyzje, których nie żałujemy. Współczujące serce określa cele pierwszoplanowe i drugorzędne.”
Obecnie Rajan Govindan jest dyrektorem operacyjnym w znaczącym amerykańskim przedsiębiorstwie finansowym – Bear Stearns Asset Management w Nowym Jorku. „Gdy dojrzałem, uświadomiłem sobie, że o moim przeznaczeniu zdecydował raczej Bóg niż zarządzanie. Niestety, dopiero gdy stajemy się starsi widzimy, że każdy otrzymuje to, na co zasłużył i że ludzie zintegrowani wewnętrznie, mający zasady, są zwykle najszczęśliwsi i najbardziej zadowoleni, jeśli nie najbogatsi. Po przyjęciu stanowiska dyrektora operacyjnego uświadomiłem sobie, że znalazłem się tutaj, ponieważ Bóg sobie tego życzył. Dlatego nie martwię się i nie stresuję. Chociaż ciężko pracuję i staram się ze wszystkich sił, to po raz pierwszy w życiu nie martwię się o rezultaty.”
Podobnie jak Rajan Govindam, pan V. Ranganathan, kolejny uduchowiony lider, którego spotkacie, zebrał ogromne doświadczenie na polu finansowym. Opowiada, że jako audytor wielkiej międzynarodowej korporacji był niemal codziennie stawiany w sytuacjach zmuszających go do konfrontowania planowanych transakcji z jego wewnętrznym systemem etycznym sterowanym przez świadomość... przez świadomość posiadającą własną egzystencję i wnikającą w umysł, nie będącą produktem ani umysłu ani wpływów społecznych.
Etyka i bezinteresowna służba
V. Ranganathan, udzielając nam wywiadu, miał 53 lata i był członkiem zarządu indyjskiej filii Ernst & Young. Miał tylko kilku klientów, ale w większości były to przedsiębiorstwa międzynarodowe i wielonarodowe.
Był również członkiem zespołu wykonawczego pomagającego
zarządzać filią Ernst & Jung w New Delhi, jak również krajowym partnerem
zarządzania ryzykiem w firmie świadczącej usługi w zakresie rachunkowości,
audytu, raportowania podatkowego i ryzyka biznesowego. Powiedział: „Tak, sporo
się tego zebrało. Ale upływający czas nauczył mnie unikania paniki. Głęboko
wierzę, że wszechmocny Bóg zajmie się wszystkim i sprawy potoczą się z moim
udziałem lub bez niego. Czuję, że moim duchowym celem jest bycie człowiekiem
bezinteresownym. Tak, Bóg wyposażył mnie w zdolność podążania za pragnieniami, ale
czyniąc to muszę pamiętać o prawie karmy oraz o tym, żeby nie zasilać decyzji egoizmem.
Dążę do tego, żeby moich wysiłków i zaangażowania nie determinowały oczekiwane
zyski. Wiem z własnego doświadczenia, że to działa. Pamiętam jak ktoś mówił do
mnie dawno, dawno temu: ‘Najpierw uświadom sobie, że Bóg istnieje, że jest na
Ziemi, że przebywa w tobie i w każdym.’ Jeśli potrafimy zgodnie z tym postępować,
wtedy całkowicie zmienia się nasz sposób patrzenia na ludzi i łączymy się z
nimi niewidoczną więzią. Jeśli prowadzimy firmę bez egoistycznych motywów i
bezinteresownie służymy, to mamy zapewniony sukces. Chociaż naszym motywem jest
ofiarna służba, to wcale nie oznacza, że kierujemy instytucją charytatywną. To
wcale nie oznacza, że rozdajmy coś za darmo, a ludzie przychodzą i odchodzą. To
nie wyklucza profitów. Na poziomie organizacyjnym sukces należy mierzyć
dobrobytem wytworzonym dla wszystkich. Tak, musimy uzyskiwać profity, ale
ważniejsze od profitów jest pytanie, w jaki sposób to robimy. Jako audytor wielkich,
wielonarodowych przedsiębiorstw, niemal każdego dnia jestem konfrontowany z
sytuacjami, każącymi mi filtrować transakcje przez wewnętrzny system etyczny i
sprawdzać decyzje pod kątem Lakszman rekha[1].
To wyobrażona linia graniczna występująca w każdym człowieku, której nie chcemy
przekraczać. Myślę, że obecna linia
graniczna, wskazywana przez etykę, wykreślana jest przeważnie przez ludzką
wiedzę – to znaczy, ktoś nam wskazuje co jest dobre a co złe. Zwykle otrzymujemy
tę wiedzę w dzieciństwie. Świadomość ma własną egzystencję. Wnika w umysł. Nie
jest produktem umysłu ani wpływów społecznych. Jest samodzielna. Polega na
sobie i może na nas wpływać. Przypomina bardziej bezpośrednią wiedzę niż system
wierzeń.
Niektórzy
obawiają się zanieczyścić swoją karierę ideami pozbawionymi podstaw naukowych.
Dlatego to takie ważne, żeby mówiąc o duchowości w świecie biznesu uważnie
dobierać słowa. Bardzo na to zważam i dbam, żeby nie podważyć zaufania jakim
zostałem obdarzony, zwracając się do danej osoby z poziomu duchowego. Widzę w
niej odbicie samego siebie i jestem z nią związany najgłębszym zaufaniem i
prawdą. Dlatego nigdy nie wykorzystuję jej zaufania do osiągania własnych lub
cudzych celów. Czuję, że moim duchowym dążeniem jest zostać karma joginem,
osobą działającą bezinteresownie. W moim umyśle istnieje wyobrażenie, że bycie
joginem oznacza oddanie się wyznaczonej pracy bez oczekiwań i kalkulacji.
Wierzę, że każdy człowiek kroczący ścieżką karma jogi otrzyma więcej niż na to
zasługuje. Zawsze szukam wsparcia guru... To stały wysiłek i im mocniej się staram,
tym więcej rozumiem. Duchowi nauczyciele pomagają nam się skupić i zakotwiczyć
w wierze. Przypomina to zdobywanie góry bez szczytu i przeznaczenia. To długa podróż.
Ruszając w nią trzeba się bardzo starać i cieszyć każdą chwilą.” Obecnie pan V.
Ranganathan zrezygnował z funkcji starszego partnera w Ernst & Jung, żeby poświęcać więcej czasu na sprawy bliższe
jego sercu. Chodzi m.in. o firmę non-profit[2]
wzmacniającą możliwości i wiarygodność tych firm non-profit, które wdrażają projekty związane z edukacją, zdrowiem i
zatrudnieniem na wsiach lub wprowadzają na rynek nowe produkty. Firma pana V. Ranganathana
wspiera też początkujących przedsiębiorców w rozwijaniu i przekształcaniu ich
pomysłów w nowe artykuły i rozwiązania.
[1] Lakszman rekha – w Ramajanie, linia nakreślona przez Lakszmanę,
wyznaczająca obszar, w którym Matka Sita pozostawała bezpieczna
[2] firma non
– profit nie dopisuje nadwyżek przychodów do zysków, lecz wykorzystuje je do
osiągania wyznaczonych celów
Pan Alvaro Cruz, kolejny uduchowiony lider, przybywa z Kolumbii, kraju będącego od wielu lat sceną gorzkiego konfliktu wewnętrznego i wielkiego cierpienia ludności.
Podobnie jak Honorowy Prezydent Indii, A.P.J. Abdul Kalam, Alvaro Cruz opowiedział nam o wielkim znaczeniu dociekania, jeśli chcemy osiągnąć Prawość serca i o tym, że może to przynieść światu pokój a także w jaki sposób ta mądrość, tak często nauczana przez Swamiego, podpowiedziała mu sposób służenia ojczyźnie.
Duchowość jako niezmienna droga życia
Alvaro Cruz przebywa w dwóch światach –świecie biznesu i świecie polityki. Jest właścicielem I.C.M. Ingenieros Ltda. w Kolumbii oraz gubernatorem Cundinamarca, największego stanu w tym kraju. Dzieli między nimi swój czas i energię.Powiedział nam, że pełniąc najwyższe stanowiska kieruje się zasadami duchowymi, podobnie jak w życiu prywatnym. „Duchowość jest stałym skupianiem uwagi na wewnętrznej jaźni, umiejętnością ciągłego poprawiana swojego charakteru i postawy wobec innych istot w oparciu o Wartości podstawowe, takie jak Miłość, Prawda, pokój, Prawość i Niekrzywdzenie. Jest także słuchaniem intuicji. Duchowość trzeba pielęgnować każdego dnia, każdej godziny. Moja żona i ja wciąż staramy się ją pogłębiać i kontemplować.
Duchowość jest niezmiennym sposobem życia, dążeniem do uzyskania dwóch głównych zasad lub celów jakimi są miłość i szczęście. W pracy, patrząc z duchowego punktu widzenia, zyskujemy szersze perspektywy, większą cierpliwość i głębszy szacunek do pracujących z nami ludzi, ponieważ lepiej ich rozumiemy.
Na stanowisku szefa
przedsiębiorstwa budowlanego, duchowość jest bardzo pożyteczna, bo dzięki niej
dostrzegam ile miłości, szczęścia i zadowolenia z naszego sprawnego
funkcjonowania otrzymują odbiorcy. Czasami rezygnuję z dużych kontraktów lub możliwości,
żeby zachować szczęście i Spokój. Zdarzyło mi się to kilkakrotnie, gdy rząd
rozpisywał przetargi na umowy. Studiując je dochodziłem do wniosku, że może się
z nimi wiązać szereg trudności. Mogło się okazać, że nie uzyskamy odpowiednich
materiałów, że nie będziemy w stanie rzetelnie pracować w określonym punkcie
miasta czy stanu, lub, że pojawią się problemy z pracownikami. To mnie
zniechęcało. Nawet, gdy chodziło o duże pieniądze, nie przystępowałem do przetargu.
Zyskałbym tylko mnóstwo zmartwień.”
Mówiąc o wpływie jaki wywarł na jego życie Sathya Sai
Baba, Alvaro Cruz powiedział: „Opowiem wam o
wydarzeniu mającym miejsce w chwili, gdy postanowiłem wziąć udział w wyborach
na stanowisko gubernatora i zmierzyć się z bardzo konserwatywnymi, potężnymi
siłami politycznymi. Odwiedziłem wówczas Whitefield na południu Indii. Pewnego
dnia obecni tam ludzie śpiewali o Prawości, Prawdzie, harmonii, rodzinie,
porządku i pokoju. W momencie gdy dotarła do mnie esencja tych pieśni, zaadoptowałem
ją i uczyniłem z niej hasło swojej kampanii wyborczej. Zastosowałem je i
mówiłem o nim podczas wszystkich zebrań i prezentacji. Nigdy przedtem w żadnej
kampanii politycznej nie było polityka wykorzystującego hasła duchowe opisujące
aktualną sytuację moralną. Dzięki temu wygrałem. Zawsze zaczynałem od słów:
Jeśli
w sercu króluje Prawość, w charakterze przejawia się piękno.
Jeśli
w charakterze przejawia się piękno, w rodzinie panuje harmonia.
Jeśli
w rodzinie panuje harmonia, w narodzie istnieje porządek.
Jeśli
w narodzie istnie porządek, to mamy na świecie pokój.
Wystąpiłem
z tym hasłem w 69 gminach, ze 116 gmin tego staniu. W wielu z nich jednym z głównych
obiektów mojej kampanii był mur z powyższym hasłem wymalowanym przez dzieci.”
Alvaro
Cruz wyznał nam, że stara się współpracować z osobami etycznymi, prawymi, uczciwymi
i lojalnymi. „Wybierając współpracowników, informuję ich o tym. Świat jest sumą
składających się na niego elementów. Podobnie jest w pracy – tworząc dobry
zespół, zyskujemy dobry początek. Nie osiągniemy niczego mając do czynienia z
ludźmi nie potrafiącymi ze sobą współpracować. Możemy uzyskać dużą poprawę w Kolumbii,
w moim stanie i w mojej firmie, jeśli każdego dnia będziemy działać pozytywnie,
kierując się zasadami duchowości. Odnosi się to również do naszych rodzin i
kolegów z pracy, do każdego, kto jest z nami związany, do wszystkich napotykanych
osób.”
„Kobiety
odgrywają w społeczeństwie kluczową rolę. Jako gubernator mam do czynienia z
wieloma kobietami, pracującymi na różnych stanowiskach. Kobiety pełnią
najwyższe funkcje w resorcie edukacji, planowania, finansów, prasy i
komunikacji. W mojej prywatnej firmie administratorem generalnym jest kobieta.
Chciałbym poradzić kandydującym liderom
duchowym, żeby nie obrażali innych, nie osądzali ich, lecz starali się
zrozumieć, że człowiek podejmujący decyzje działa w dobrej wierze, nawet gdy
popełnia błędy. Chciałbym im również poradzić, żeby postępowali etycznie i
szlachetnie, żeby umieli wybaczać i zapominać. A przede wszystkim, żeby nie
przywiązywali się do efektów materialnych, nie czekali na nagrodę i
praktykowali Miłość. Nawołuję ich, żeby kochali siebie i innych.”
Ktoś mógłby pomyśleć, że to wysoce
nieprawdopodobne, żeby człowiek spędzający czas na kupowaniu i sprzedawaniu
złota mógł być rozwinięty duchowo. Ale następny spotkany przez was lider, James
Sinclair, jest właśnie takim człowiekiem. Tłumaczy jak chronić Prawość, jak
zostać wojownikiem w bitwie o etykę i jak ważne jest zachowanie spokoju umysłu
wobec przywiązania: „Największe sukcesy
odnosi człowiek wolny od pragnień. Sukcesem może być zarówno zakładanie ogrodu
jak i zarządzanie wielką korporacją.”
Potęga wytrwałości wzmocniona zasadami
James Sinclair jest prezesem Tan Range Exploration, Ltd. w USA i Tanzanii. Świat zna go z tego, że w 1980 r. zwołał szczyt rynku złota. Powiedział nam, że został kupcem w sposób naturalny. „Mój ojciec był niezwykle zdyscyplinowanym człowiekiem i posiadał nieprzeciętne zdolności.
Był jednym z największych kupców, nawet na Wall Street. W rezultacie, mając
sześć czy siedem lat, wiedziałem kim chcę zostać. Już jako dziecko pragnąłem
poznać Boga i modliłem się: ‘Nie wiem, gdzie jesteś, ani kim jesteś, po prostu
wiem, że jesteś. Musisz mnie odnaleźć, ponieważ ja nie wiem jak odnaleźć Ciebie.’
Mama była oddaną katoliczką, ale nie chodziłem często do kościoła. W jakiś sposób
wiedziałem, że gdzieś tam jest Coś, co sprawia, że świat się kręci. Moja
praktyka duchowa dojrzewa od chwili, gdy poznałem Sathya Sai Babę. Uważam, że
duchowość jest trwale związana z ludzkim doświadczeniem. Jest obecna w myślach
i zajęciach podejmowanych w codziennym życiu. Kreatywność może przejawiać się w
każdej osobie, w dowolnym miejscu i czasie. Znaczenie tego faktu wyjaśnia Sai
Baba. To bardzo proste – obserwuj i bądź szczęśliwy. Nauczając, Swami definiuje
znaczenie użytych przez Siebie słów nie zawsze w zgodzie z definicją
słownikową. ‘Obserwuj’ znaczy: obserwuj swoje słowa, czyny, myśli, charakter i
serce. ‘Szczęście’ to jedność z Bogiem. Bądź dzielny, nie kłam, pracuj, ucisz
umysł, a na koniec dnia wycofaj się z gry. Budząc się rano zobacz, co masz w
kartach, graj najlepiej jak potrafisz i o nic się nie martw. Sprawdź, co musisz
zrobić i wykonaj to nie dopuszczając do siebie obaw. Jeśli cokolwiek przyciąga
uwagę Boga, to jest tym odwaga. Bycie odważnym polega na wykonywaniu
wszystkiego, co wpada nam w ręce, cokolwiek to jest.
Pewnego razu, badając głębiej to
zagadnienie, odkryłem wspólną cechę ludzi sukcesu – jest nią zdolność do
introspekcji. Czym jest introspekcja? To spokój ducha, rodzaj ceremonii, czas
przeznaczony na refleksję, czas wycofania się i zastanawiania nad naukami duchowych
mistrzów. Uważam ją za ważny element życia każdego człowieka poszukującego spokoju.
Dlatego w mojej firmie zaczynamy każdy dzień od medytacji, bezpośrednio w
biurze. Niedawno miałem biuro z setkami pracowników i nawet wtedy to robiliśmy.
Mówiłem do nich: «Nie spieszcie się i zachowujcie spokój. Rozpocznijcie pracę w
milczeniu. Przed obiadem i po obiedzie, ilekroć możecie, zachowujcie ciszę. Pod
koniec dnia wychodząc z biura również ją zachowujcie.»”
„Kiedy
na przełomie lat 80/90-tych byłem prezesem zarządu spółki publicznej, cena jej
akcji wzrosła z 19 centów do 56 centów amerykańskich i wtedy została kupiona
przez większą korporację. Jak to osiągnęliśmy? Nasze postępowanie poprawiło
profil firmy. Pojechałem do Tanzanii i zamieszkałem tam. Zachowywaliśmy się jak
odpowiedzialni obywatele, którzy w ramach wywieranego przez siebie wpływu na
ekonomię i środowisko biorą pod uwagę potrzeby rozwijającego się kraju.
Dostrzegliśmy stan zdrowia tamtejszych ludzi. Wybudowaliśmy szpital. Miałem
wpływy w tej spółce w latach 1989 – 1995. Ale zaraz po osiągnięciu sukcesu
dyrekcja zaczęła postępować nieetycznie. Zaczęły się dziać bardzo złe rzeczy –
okradanie akcjonariuszy i ranienie ludzi. Najpierw udałem się do dyrekcji i
zapytałem: ‘Czy upoważniłem was do takiego zachowania?’ ‘Nie.’ ‘Czy prosiłem
was, żebyście w ten sposób postępowali?’ ‘Nie.’ ‘Mam wam zapłacić, żebyście
tego nie robili?’ ‘Nie.’ Zwolniłem całą dyrekcję. Problem polegał jednak na
tym, że dyrektorzy wchodzili w skład zarządu, więc zwrócili się przeciwko mnie
i straciłem pracę. Wtedy zwołałem generalne spotkanie akcjonariuszy, żeby postanowić,
co z tym zrobić. Nazywa się to prokurą. (Jest to rodzaj pełnomocnictwa dla
osoby fizycznej posiadającej pełną zdolność do czynności prawnych.) Wskutek
tego zostałem wojownikiem i walczyłem. Prosiłem ich o zmianę polityki.
Prosiłem, żeby zrezygnowali ze swojego głównego atutu, jakim był obszar gruntu
na którym chcieli wybudować kopalnię i wydobywać tam złoto. Gdy odmówili,
wystąpiłem przeciwko nim publicznie, co kosztowało mnie osobiście pięć milionów
dolarów. I chociaż była to średniej wielkości spółka, bitwa osiągnęła taki poziom,
jak gdyby była toczona pomiędzy dwoma największymi korporacjami w Stanach. Mimo
że dyrekcja obrzucała mnie błotem, postępowałem przyzwoicie. Sposób w jaki
przedstawiłem tę sprawę społeczeństwu sprawił, że nie zbudowali kopalni i
musieli sprzedać złotonośną działkę. Wiedziałem, że jeśli uzyskają 300 milionów
dolarów, doprowadzą do katastrofy. Dlatego zmusiłem ich do sprzedania
przedsiębiorstwa.”
„Wiecie
czym jest piekło? Piekłem jest mieć dwudziestu jeden pracujących dla was
prawników. Włożyłem w to każdy cent. Nikt mi za to nie płacił. Postąpiłem tak,
ponieważ dzięki moim duchowym nauczycielom naśladowanie Boga i poczucie etyki
uczyniło ze mnie wojownika. Każdego dnia wypijałem szesnaście podwójnych kaw,
żeby nie zasnąć z powodu napięcia i zmęczenia. Straciłem przez to wzrok w
jednym oku. Próbowali zniszczyć moją reputację. Oskarżali moją żonę,
sprowadzali detektywów, którzy śledzili moje dzieci, rozgłaszali, że należę do
mafii. Odebrali mi trzykrotnie pieniądze w legalnych posunięciach. Ale w końcu
ich pokonałem. Początkowo przegrywałem tę batalię, ponieważ zapłacili jednemu z
udziałowców, żeby na nich głosował. Mimo to zachowałem 47.3% głosów. To mnie
nie powstrzymało. Dostali tak dużo pozwów, że nie mogli pozwolić sobie na
finansowanie budowy kopalni. Ostatecznie zwyciężyła przyroda. Przyroda stała po
mojej stronie. Ten obiekt był tak cenny, że znalazła się firma, która go
kupiła. Nawet gdy byłem najbardziej
napięty, umiałem się wyciszyć. Za nic na świecie nie zrezygnowałbym z tych
chwil. Gdy nie mogłem spać w nocy, szedłem do pokoju medytacyjnego. Jeśli nie mogłem
medytować, modliłem się. Nie modliłem się do Boga o pomoc. Modliłem się: ‘Daj
mi odwagę, daj mi siłę.’”
James Sinclair powiedział nam, że
życie udzieliło mu następującej lekcji: działalność firmy i biznes zwany życiem
są tym samym. Istotą egzystencji i pracy jest działanie, a istotą działania
jest szukanie doskonałości we wszystkim, co robimy. Jeśli zamierzamy prowadzić
interesy, róbmy to dobrze.
Podobnie jak James Sinclair, kolejny sumienny lider, którego spotkacie, dr Ananth Raman, skupiał się podczas rozmowy na Wartościach i etyce.
Etyka w
biznesie – Wartości duchowe w działaniu
Gdy
z nim rozmawialiśmy, Ananth Raman był przewodniczącym amerykańskiej firmy Graphtex, Inc. Jest z pochodzenia
Hindusem ale ukształtowało go wielokulturowe otocze. Z równą łatwością porusza
się w zglobalizowanym świecie wielkiego biznesu jak i w wioskach rodzinnych
Indii. Obydwa środowiska wywarły silny wpływ na jego rozwój duchowy. Jak
relacjonuje dr Raman: „Mama uczyła mnie, że Wartości etyczne podtrzymują
porządek w społeczeństwie, więc naturalnie brałem je pod uwagę podczas swoich doświadczeń
zawodowych, zbieranych od ponad trzydziestu lat. Zasady etyczne obowiązujące w
korporacji prowadziły nas we właściwym kierunku. Gdy zacząłem myśleć
kategoriami duchowości, ten rodzaj zasad etycznych stał się częścią mnie.
Odkryłem głębsze znaczenie w każdej z nich. Zrozumiałem, że bycie etycznym to
nie tylko dobra praktyka prowadzenia interesów. Bóg przydzielił nam wszystkim różnorodne
obowiązki i role do odegrania.”
„Dla
mnie duchowość jest bardziej sprawą poznawania siebie. Myślę, że każdy człowiek
podąża własną drogą. Niektórzy ludzie, pragnąc przyspieszyć rozwój duchowy,
wykonują prace służebne. Ja wolę ścieżkę wiedzy, uczenia się i czytania. Tak
było zawsze. Bycie wielbicielem Sathya Sai Baby ogromnie wpływa na mój sposób
myślenia. W każdym działaniu, w każdej czynności, we wszystkim co się dzieje
dostrzegam rękę Boga – czy osiągam sukces czy ponoszę klęskę. Nawet gdy czuję,
że Bóg prowadzi mnie przez rozpacz i problemy, dostrzegam w tym Jego wolę.
Uważam, że dzięki Sai Babie, mojemu Nauczycielowi Duchowemu, poznaję siebie.
Widzę to doskonale. Rozwój duchowy pomógł mi ustalić zasady, którymi kieruję
się dążąc do celu. Te zasady to życie Wartościami i stanowienie przykładu dla innych.
Jako szef firmy daję przykład, który inni mogą naśladować. Gdybym nie był
prawdomówny, nie mógłbym wymagać prawdomówności od nikogo. Kiedyś
wprowadzaliśmy w firmie system kontroli jakości ISO 9000. W skład firmy wchodził
warsztat, w którym wytwarzaliśmy dla klientów specjalistyczny sprzęt. Ponieważ
produkty wychodzące z warsztatu miały niestandardowe zastosowania, z trudnością
dawały się ujednolicić. To był bardzo skomplikowany proces. Trudno było
wprowadzać środki jakościowe zamknięte w sztywnych procedurach. Eksperci
mówili: ‘To bardzo proste. Musicie jedynie opisać każdą wykonywaną procedurę.
Nie musicie niczego ulepszać. Nie musicie mówić o niczym innym jak tylko o
sposobie wykonania. To nie ma nic wspólnego z poprawnym czy wadliwym wytwarzaniem
produktu. Po prostu mówicie co robicie i róbcie co mówiliście.’ Mimo to załoga
bardzo się martwiła. Pewnego razu rozmyślałem o tym podczas kółka studyjnego
naszej grupy duchowej. Zauważyłem, że dyskutujemy o jedności myśli, słów i uczynków.
Następnego dnia zebrałem moich pracowników i powiedziałem im: ‘To nic innego
jak uzyskiwanie zgody między tym co czujemy, piszemy i robimy. Na tym polega
ISO 9000.’ Obeszliśmy całą firmę, mówiąc: ‘Jeśli chodzi o ISO 9000, to celem
firmy jest uzyskanie jedności myśli, słów i uczynków.’ Gdybym do opisania tego
konceptu użył słów ze świata duchowości, reakcje byłyby prawdopodobnie
negatywne. Dla mnie było to prawdziwe i uczciwe. Gdy tłumaczyłem im na czym
polega jedność, rozumieli mnie bez kłopotów. W całym dziale zaczęto zadawać
pytania. Rozpoczęła się zaskakująca reakcja łańcuchowa. Zaproponowałem, żebyśmy
spotykali się raz w miesiącu, rozmawiali ze sobą i wyjaśnili trudne problemy.
Próbowałem wskazać im różnicę pomiędzy mówieniem klientowi: ‘Nie, to nie będzie
na jutro, bo mamy trudności’ – co okaże się prawdą, a powiedzeniem ‘Będzie gotowe
na jutro’ – co będzie kłamstwem. Dzięki temu jeszcze przez jakiś czas będą
robili u nas zakupy, a my nie przyrzekniemy im niczego, co nie da się spełnić.
Badaliśmy kłopotliwe sytuacje, pragnąc zobaczyć jak można je rozwiązać w
jedności myśli, słów i uczynków.”
„Jeśli chodzi o biznes, to lubię rozmawiać o
duchowości jak o Wartościach etycznych. Kiedyś pracowałem w Afryce zachodniej.
Był to kraj skorumpowany i bez łapówki nie można było niczego dostać.
Traciliśmy kontrakty, przepadały interesy. Ale w mojej korporacji obowiązywał
zakaz dawania łapówek. Najpierw zastanawiałem się jak sobie bez nich poradzę.
Ostatecznie postanowiłem trzymać się zasad etycznych wymaganych przez firmę –
na początku przestrzegałem ich, ponieważ zostałem tego nauczony. Kiedy zacząłem
myśleć w bardziej duchowy sposób, odnalazłem powody dla których trzeba tak
postępować. „Takie Wartości jak
sprawiedliwość, Prawda i szacunek dla innych, spokój umysłu, zdolność do podejmowania
decyzji, uczciwość i Prawość są Wartościami podstawowymi, które bardzo się we
mnie umocniły, kiedy zająłem się biznesem. Leżą raczej po stronie etyki niż duchowości.
Jednak w pewnej chwili spotykają się ze sobą i łączą. Obecnie uważam, że Wartości
etyczne są odbiciem Wartości duchowych.”
„Gdy
wchodzimy głębiej w duchowość, szacunek dla samego siebie zaczyna uwzględniać
szacunek dla wewnętrznej Jaźni. Staramy się wówczas pojąć, co rozumiemy przez
Jaźń. Jaźń to ‘Ja’, Jaźń to świadomość.”
Obecnie
dr Raman pracuje w niepełnym wymiarze godzin i spędza większość czasu w rodzinnych
Indiach. Buduje dom w Bangalore i jest profesorem honorowym na Uniwersytecie Śri
Sathya Sai.
Z duchowością interesy mogą kwitnąć!
Każdy z poznanych przez Was uduchowionych liderów został ukształtowany przez własne, niepowtarzalne doświadczenia. Każdy z nich rozwinął w sobie odmienną perspektywę duchową, zwłaszcza na zarządzanie. Każdy z nich w inny sposób wyraża ją w słowach i czynach. A jednak, prezentując rezultaty naszych badań studentom zarządzania i szefom biznesu, spotykaliśmy się czasem ze sceptycyzmem, zwłaszcza wobec duchowego zarządzania. Najważniejsze były dwa rodzaje obaw i wątpliwości. Pierwsza obawa wypływała z przekonania, że nie można być jednocześnie osobą uduchowioną i liderem odnoszącym sukcesy. Odpowiedzią na te lęki jest fakt, że każdy z liderów udzielających nam wywiadu do projektu badawczego, osiągnął wysoką pozycję dzięki duchowości. Sam ten fakt stanowi mocny dowód, że duchowość i kierownicze stanowiska nie muszą się wzajemnie wykluczać. Zwróćcie uwagę, że nie staramy się udowodnić, że duchowość jest królewską drogą na szczyt piramidy korporacyjnej, że ta droga jest prosta i osiągnięcie sukcesu zależy od duchowości. Niektórzy z naszych rozmówców natknęli się na wielkie przeszkody. Jeden z nich zaryzykował zdrowiem, żeby zapobiec nieszczęściu, drugi miał do czynienia z bolesną redukcją zatrudnienia, a trzeci musiał sprostać wyzwaniom wynikającym z błędnego zarządzania. Same bieganie i jedzenie zdrowej żywności nie zapewniają długiego i zdrowego życia. Tak samo duchowe spojrzenie na zarządzenie nie gwarantuje działającej długo i uczciwej firmy czy kariery. Ale przedstawione tu historie jasno wskazują, że łącząc racjonalizm z duchowością można rozwijać charakter i osiągać sukcesy w interesach. Drugim źródłem sceptycyzmu, z jakim się spotkaliśmy, jest przekonanie, że duchowość jest równoznaczna z wyrzeczeniem się świata i dóbr materialnych. Gdyby tak było, nikt nie zostałby uduchowionym zarządcą. Ten lęk może usunąć fakt, że mówiąc oględnie, niektórzy z rozmawiających z nami szefów żyją raczej dostatnio. Inni prowadzą skromniejsze i prostsze życie, zgodnie z ich aspiracjami i systemem Wartości. Mimo to nikt z nich nie uważa bogactwa za przeszkodę w drodze do duchowości i zarządzania opartego na duchowości. W rzeczywistości, wielu z nich powiedziało nam, że wykorzystuje je do tworzenia humanitarnych projektów służebnych, czasami na wielką skalę.Najważniejsza jest wiara, silne przekonanie, że opierając się na duchowości można osiągnąć sukces w interesach i zostać skutecznym szefem, jeśli pracuje się całym sercem, umysłem i duszą... kiedy sukces przekracza tradycyjną ekonomiczną racjonalność i łączy się z pełną miłości służbą dla wszystkich. To właśnie zademonstrowali uduchowieni liderzy, których spotkaliście. Każdego z nich zainspirował Baba.
Dr Peter Pruzan - współautor tego opracowania - jest emerytowanym profesorem na wydziale zarządzania, polityki i filozofii w Kopenhaskiej Szkole Biznesu oraz profesorem wizytującym na Uniwersytecie Śri Sathya Sai.
Pani Kristen Pruzan Mikkelsen - współautorka tego artykułu - jest znaną dziennikarką i byłą redaktorką gazety Berlingske Tidende, jednego z głównych dzienników Danii.