Przechodzenie od epoki z formą do epoki bez formy
Prof. G. Venkataraman
Upamiętniając rocznicę porzucenia przez Bhagawana śmiertelnej powłoki, Prasanthi Nilayam było świadkiem trzydniowej ceremonii modlitwy i wspominania Boga, nazwanej ‘Sri Sathya Sai Aradhana Mahotsawam – Aktem uwielbienia Sathya Sai’, rozpoczętej 23 kwietnia.
Jedną z
jej części było seminarium „Doświadczanie Boga – od formy do bezforemności”,
trwające przez całe trzy dni. Dwudziestego piątego kwietnia 2012 r. prof. G.
Venkataraman wygłosił zamieszczone poniżej przemówienie końcowe.
Najukochańszy
Bhagawanie, jak zawsze chciałbym rozpocząć od złożenia pokornego, pełnego
szacunku i najgłębszej miłości hołdu Twoim boskim lotosowym stopom.
Chciałbym
również wyrazić gorące podziękowania Centralnemu Trustowi Sri Sathya Sai za
danie mi okazji do wygłoszenia przemówienia na zakończenie uroczystości Sai Aradhana
Mahotsawam.
Drogie
siostry i bracia oraz moi ukochani studenci: Sai Ram wam wszystkim.
Tęsknota za
piękną formą
Czas
szybko płynie i od chwili gdy Swami roztopił się w wieczności minął już rok. Ci
z nas, którzy są głęboko przywiązani do Jego formy – a kto nie jest – wciąż
czują, że za nią tęsknią. To nieuchronnie przywodzi mi na myśl piękną pieśń
śpiewaną przez panią M.S.Subbulakshmi w słynnym filmie tamilskim ‘Mira’. Pieśń
zaczyna się od słów: Engum niraindaiyae, nee indru engu maraindaiyoo, co
w prostym tłumaczeniu znaczy „O Ty, który jesteś wszędzie, gdzie zniknąłeś dzisiaj?”
Obecnie wszyscy zadajemy sobie to pytanie, rzucając pełne tęsknoty spojrzenia w
tamtym kierunku i żywiąc nadzieję wbrew nadziei, że nagle zobaczymy Swamiego
siedzącego na Swym zwykłym miejscu. Mira zadała pytanie, ale nie uzyskała odpowiedzi.
My jednak dostaliśmy odpowiedź i została nam ona udzielona dawno temu przez samego
Swamiego.
Wizualizowanie
wewnętrznego Swamiego
We
wrześniu 1984 r. Bhagawan wygłosił w sali bhadżanowej 34 boski dyskurs
poświęcony Bhagawad Gicie, skierowany szczególnie do studentów. W jednym z
nich, jak pamiętam, powiedział: „Wszyscy teraz znajdujecie się w tej sali.
Swami jest w niej również, przemawia do was. Później, gdy wrócicie do domów,
nie będzie ani sali bhadżanowej ani Swamiego, nie będzie otaczających
was ludzi. Ta nieobecność jest czysto fizyczna. Zaglądając w głąb siebie wciąż
będziecie mogli zobaczyć salę, zebranych i Swamiego. I nie tylko to, będziecie
mogli usłyszeć także Jego słowa.” Istota wypowiedzi Swamiego polega na tym, że
odczuwana przez nas nieobecność występuje jedynie na poziomie materialnym.
Jeśli ograniczymy Swamiego tylko do Jego formy, to odczujemy smutek. Ten smutek
stworzymy sami, lecz jakie mamy prawo ograniczać Transcendentalnego do formy?
Drodzy
bracia i siostry, dzisiaj, gdy ten cudowny akt wielbienia Boga zbliża się do
końca, niechaj wypowiedź Swamiego, którą właśnie przytoczyłem, stanie się
punktem wyjścia dla naszej dalszej podróży. Innymi słowy, nadszedł czas, żeby
szukać Swamiego nie na zewnątrz, lecz w sercu, zwłaszcza dlatego, iż Swami
stanowczo oświadczył, że szukając Boga w sercu, doświadczymy Go o wiele mocniej
niż za pośrednictwem zmysłów.
Niesienie w
przyszłość boskiego dziedzictwa
Pozwólcie,
że pójdę dalej i omówię słowo ‘dziedzictwo’. Często rozumiemy je jako coś, co
przechodzi z jednej generacji na drugą. Przeważnie tak jest. Istnieje jednak
inny rodzaj dziedzictwa – to scheda, która jest nie tylko dziedziczna, lecz
również wieczna. Do tej kategorii należy spuścizna po wielkich mistrzach. Ci,
którzy dziedziczą po mistrzach, nie tylko pielęgnują to, co otrzymali, lecz
również to chronią, podtrzymują i budują na tym. Nieśmiertelnym dziedzictwem
pozostawionym nam przez ukochanego Bhagawana jest miłość, będąca również Jego
życiem, przesłaniem i nauką. Staje teraz przed nami pytanie, jak tę miłość podtrzymywać,
jak ją chronić i jak na niej budować. Reszta mojego referatu będzie poświęcona
w głównej mierze szukaniu odpowiedzi na to pytanie. Chciałbym rozpocząć swoje
poszukiwania od przypomnienia spostrzeżeń, jakie Swami przedstawił w dyskursie
wygłoszonym na inauguracji Athi Rudra
Maha Jagnam w 2006 r. Powiedział wtedy, że życie opiera się całkowicie na karmie
lub czynach oraz, że pomiędzy życiem i śmiercią nie ma ani jednego momentu
pozbawionego działania. Możemy mocno spać. A jednak będzie biło serce, będą
oddychały płuca, będzie płynęła krew. Swami wyjaśnił, że czyny nieuświadomione
są częścią karmy. Ważniejsze od nich są jednak czyny w które angażujemy się
świadomie, a przez to ponosimy za nie odpowiedzialność. Takie czyny, podkreślił
Swami, muszą być zawsze oparte na prawości. I to jest powód, powiedział Swami,
dlaczego Bóg pobłogosławił nas wszystkich narodzinami w ludzkiej formie.
Zwierzęta nie potrafią wznieść się na wyższy poziom świadomości. Tę umiejętność
posiadają jedynie ludzie. Właśnie dlatego, gdy zwierzę zabije człowieka, nie
oskarżamy je o morderstwo. Jeśli chodzi o ludzi, to zabicie człowieka jest
przestępstwem, nawet w krajach komunistycznych, które oficjalnie są ateistyczne.
Przekształcanie
karmy w dharmę
Przy
innej okazji, czyniąc tematem Swojego dyskursu sewę (służenie), Swami
powiedział, że prawdziwa sewa wypływa jedynie z premy, a więc z
czystej miłości i dodał znacząco, że bez tjagi, poświęcenia, prema
jest niemożliwa. Jeśli zestawimy te dwa dyskursy razem, stanie się jasne, że tak
jak Ganga i Jamuna łączą się ze sobą w Prajag[1]
i płyną potem jako Akhanda Ganga[2],
tak tjaga i prema muszą zlać się razem i przekształcić karmę
w dharmę. Mówiąc krótko, jak bez Gangotri[3]
nie może być Gangi, tak bez tjagi lub poświęcenia nie może być sewy
czyli służby.
Niepowtarzalność
Awatara Sai
Miło
jest o tym gawędzić, ale co to dokładnie oznacza w praktyce, zwłaszcza, jeśli
pragniemy posuwać się do przodu? To prawdziwe zadanie, przed którym stoimy,
więc pozwólcie, że w pewnym stopniu je omówię. Zacznę od zwrócenia waszej uwagi
na pewien prawie nigdy nie doceniany fakt. Zgodnie z tym, co wiem, sprowadza
się on do tego, że Swami jest jedynym Awatarem, który w pewnym sensie nadał
duchowości formę zbiorową. Podkreślam to, ponieważ guru zwykle prowadzi każdego
ucznia indywidualnie, dzięki czemu wcielona dusza może odnaleźć najbardziej
odpowiadającą jej drogę i walczyć na niej o wyzwolenie. To nie zaskakuje,
ponieważ na zakończenie dnia ewolucja duchowa zmienia się w doświadczenie
indywidualne. Niemniej jednak, ze względu na kali jugę, Swami zamienił zasady
gry. Obecną populację mierzy się w miliardach, nie w milionach. Poza tym, wszystko
na świecie jest ściśle ze sobą powiązane i zmienia się on w niepokojąco szybkim
tempie. Ze względu na te wszystkie czynniki tradycyjne, indywidualne podejście
może okazać się zbyt powolne. Dlatego Swami zebrał nas razem, jak członków
ogromnej orkiestry i wziął na Siebie rolę dyrygenta. To był Jego sposób na
podniesienie duchowości mas, jeśli mogę to w ten sposób wyrazić. Swami nie tłumaczył
nam tego. Po prostu angażował nas w wykonywanie różnych rzeczy, będących
częścią Jego wielkiego projektu i mistrzowskiego planu. Rozwijając tę muzyczną
analogię, każde z nas grało na innym instrumencie i w innym czasie, ale wg
wskazówek jednej batuty. W ten sposób wszyscy byliśmy członkami boskiej orkiestry
symfonicznej – i to właśnie mam na myśli mówiąc o masowym podnoszeniu
duchowości. Próbuję wam powiedzieć, że od tej chwili nie możemy już zerkać na
partyturę przed nami ani szukać pomocy pałeczki dyrygenta. Zamiast tego, każdy
z nas ma grać muzykę, konsultując ją z partyturą wyrytą w sercu.
Znaczenie
‘Sarwodaji’ Gandhiego
Jestem
pewien, że zaczynam tracić waszą uwagę, więc pozwólcie, że w tym miejscu wspomnę
krótko o Gandhidżim, żeby wyjaśnić do czego zmierzam. W 1904 r. Gandhi,
pracując jako adwokat w Johanesburgu w Afryce Południowej, dostał od swojego
brytyjskiego przyjaciela, Henry’ego Pollacka, książkę napisaną przez Johna Ruskina[4],
pt. „Unto this last”[5].
Zabrał ją ze sobą w podróż pociągiem z Johannesburga do Durbanu i zaczął
czytać. Książka była tak głęboka i wciągająca, że przez całą noc nie mógł
oderwać od niej oczu. Cztery lata później Gandhi napisał w Gudżaracie książkę
parafrazującą idee Ruskina i nadał jej tytuł ‘Sarwodaja’. Jak sam tłumaczy,
stworzył to słowo łącząc dwa wyrazy: sarwę, co znaczy ‘wszystko’ i udaję,
co znaczy ‘wzniesienie’. Później w swojej ‘Autobiografii’ określił sarwodaję
jako ‘pomyślność dla wszystkich’.
„Nie
wierzę w doktrynę największego dobra dla większości. W swojej nagości oznacza
ona, że aby osiągnąć założone dobro dla 51%, być może trzeba poświęcić lub raczej
zostaną poświęcone interesy 49%. Jest to doktryna pozbawiona serca, krzywdząca
ludzkość. Jedyną prawdziwie godną człowieka doktryną, jest najwyższe dobro dla
wszystkich.”
Istnieje
szczególny powód, dla którego odnoszę się do spraw związanych z faktem, że
Gandhi oparł zasadę sarwodaji na pierwszym wersie Isopaniszady. Brzmi on
tak:
Bóg, władca, przenika cały wszechświat.
Dlatego wyrzeknij się wszystkiego
i poświęć wszystko dla Niego,
A potem ciesz się tym lub
wykorzystaj przypadającą ci cząstkę.
Nigdy nie pożądaj cudzej
własności.
Komentując ten wers, Gandhi
powiedział:
Mędrca, któremu ta mantra – lub
wers – została ujawniona, nie usatysfakcjonowało wspaniałe zdanie, że Boga
można odnaleźć wszędzie. Pogłębił je i powiedział: „Ponieważ Bóg przenika
wszystko, nic do nas nie należy, nawet nasze ciała. Bóg jest bezspornym i
niezmiennym Panem wszystkiego, co jak wierzymy, należy jedynie do nas.”
Swami
mówił nam to samo. Powtarzał często: „Wszystko i tak należy do Mnie. Dlatego
nie istnieje żadna materialna rzecz, którą moglibyście mi ofiarować. Ale jest
coś, co możecie Mi dać i tym czymś jest miłość. To wszystko, czego od was
oczekuję.”
Te
różnorodne elementy, które przed wami rozłożyłem, zaczynają powoli składać się
w całość. Punktem wyjścia jest to, że Swami pragnie, żebyśmy ofiarowali Mu
naszą miłość. Jak to zrobimy? Swami mówi, że możemy to zrobić, dostrzegając Go
we wszystkich istotach. „Jestem we wszystkich”, powtarzał nam często, dodając
znacząco: „Służba człowiekowi jest służbą dla Boga”. Jeśli teraz połączymy to
wszystko z sarwodają Gandhiego, uświadomimy sobie, że prawdę mówiąc,
nasza służba musi wznieść całe społeczeństwo. To pomoże nam wszystkim odnowić
połączenie ze Swamim, poprzez pierwszy wers Isopaniszady. Jak więc widzicie,
naprawdę wytyczyliśmy rozsądną, prostą drogę w przyszłość. Oczywiście,
pozostało wiele szczegółów, które będziemy musieli uzupełnić. Niektóre z nich odszukamy,
gdy będę dalej omawiał tę sprawę. Zanim wrócę do miejsca gdzie zacząłem, chciałbym
jeszcze raz zacytować Mahatmę a wtedy zbiorę wszystko razem. Gandhidżi mówi o
działaniu:
Pełna skala współczesnej ludzkiej
działalności tworzy niepodzielną całość. Nie możecie podzielić jej na ‘wodoszczelne
komory’, takie jak prace społeczne, gospodarcze, polityczne i czysto religijne.
Nie znam żadnej religii odizolowanej od działalności człowieka.
Zejście z
drogi dharmy (prawości) – nieszczęściem współczesnych czasów.
Jeśli
się nad tym zastanowicie i połączycie obserwacje Gandhiego z uwagą Swamiego, że
cała karma musi opierać się na dharmie, to otrzymacie jasną
zasadę: „Po prostu nie istnieje żaden ludzki czyn, z którego dharma
byłaby wyłączona, ani jeden.”
Istnieje
szczególny powód, dla którego o tym wspomniałem. Jeśli rozejrzymy się po
współczesnym świecie, to odkryjemy – z jednej strony dzięki wpływom mediów, a z
drugiej strony wskutek presji otoczenia – nadmierne poczucie hiperindywidualizmu.
Czy nam się to podoba, czy nie, jego źródłem jest Zachód i obecnie, zarówno młodzi
jak i elity, pospiesznie odrzucają podstawowe wartości, w imię tzw.
indywidualnej wolności. W tym kontekście otrzeźwieniem niech staną się słowa
Swamiego wypowiedziane w 1971 r. podczas inauguracji koledżu w Anantapur. Oto
krótki cytat z tamtego dyskursu:
„Indie
stają się bhogabhumi[6]
‘podrobionym tworem’ – krajem drapaczy chmur, puszkowanego jedzenia,
klimatyzacji i telewizji. Hindusi stają się odtwórczą, skłonną do rozruchów i
zamieszek, niezdyscyplinowaną masą. Przeniesiono ich na obcy grunt i zachęcono
do wzrastania bez korzeni. To obraza przeszłości i świętokradztwo wobec
historii czasu.”
Zauważcie,
że Bhagawan powiedział to czterdzieści lat temu, na długo przed internetem,
smartfonami, facebookami i twitterami.
Drogie
siostry i bracia, jak może przetrwać dharma, skoro moralność jest
traktowana dowolnie, gdy dobro staje się złem, a zło dobrem, a prawdę definiuje
się jako coś pozostającego w połowie drogi pomiędzy poprawnym i niepoprawnym?
Jaką szansę ma dharma, kiedy ludzie dystansują się od własnego sumienia,
ponieważ są niemoralni? Papież Benedykt XVI znakomicie określił to jako
‘tyranię relatywizmu’.
Język
angielski może dostarczać miłych i poręcznych słów zadowalających ludzi
zdominowanych przez umysł, lecz chciałbym was zapewnić bez obawy popadnięcia w
sprzeczność, że w słowniku Swamiego pomiędzy dharmą a adharmą
(prawością a nieprawością) nie ma nic. Można być za dharmą lub przeciw
niej. Wybór jest jasny, więc głupio jest twierdzić, jak to robi wiele osób w
imię globalizacji, że wartości straciły swoją użyteczność.
Nie
ma dharmy wyższej niż prawda i nie ma prawdy wyższej niż dharma.
Prawda i dharma są nierozdzielne i współzależne. Spróbujcie je praktykować
chociażby w pewnym stopniu, a korzyści przekażcie całemu społeczeństwu. Dopiero
wtedy zrozumiecie czym jest szczęście. Celem dla którego podejmujecie wszelkie
działania, zarówno doczesne jak duchowe, jest błogość. I jest to cel wszystkich
religii.
Odnośnie
znaczenia wartości, błagam, nie zgadzajcie się, nie zgadzajcie się zdecydowanie
z postawą, która obecnie przeważa. Swami nieustannie przypominał nam, że w
powietrzu tego kraju unosi się prawda, że w jego ziemi ukrywa się dharma,
a w jego płynących wodach czysta miłość. Dlaczego? Ponieważ ten kraj od tysięcy
lat uświęcany jest przez niezliczonych mędrców, świętych i proroków. I to, jak
Swami tłumaczył Hislopowi, jest także powód, dla którego Bóg inkarnuje się
tutaj wciąż na nowo. Pragnę do tej uwagi dodać krótką rozmowę, jaką Swami pobłogosławił
mnie, jak myślę, około 1998 r.
Dharmę trzeba podkreślać
i krzewić
Swami
przebywał w Brindawanie. Pewnego ranka po skończonym darszanie Swami
wybrał się na krótką przejażdżkę i zabrał mnie ze sobą. Siedziałem z przodu, a
Swami na tylnym siedzeniu. Po chwili z wahaniem odwróciłem się w Jego stronę i
zadałem Mu pytanie: „Swami, dlaczego na świecie jest tyle nieprawości?” Swami
nic nie odpowiedział, a ja pomyślałem: „Oto czym skończyły się moje indagacje”.
W chwilę później Swami zapytał: „Jaki jest nastrój w Sai Ramesh Hall przed
przyjściem Swamiego na darszan?” Odpowiedziałem: „Swami, panuje
absolutna cisza i elektryzująca atmosfera. Najgłębsza jest radość oczekiwania,
wszyscy wyciągają szyje w kierunku mandiru, żeby zobaczyć, czy Swami już
idzie.” Swami rzekł z wolna: „Och, rozumiem” i ponownie pogrążył się w milczeniu.
Nie byłem pewien, dlaczego Swami zadał mi to pytanie ani też, czy moja
odpowiedź była taka jakiej oczekiwał. Po jakiejś minucie Swami odezwał się ponownie
i zadał kolejne pytanie: „Przypuśćmy, że w tym czasie nagle rozpłacze się
dziecko. Co się stanie?” Odpowiedziałem: „Swami, każdy odwróci się w stronę
płynących dźwięków, żeby przekonać się, kto płacze.” Swami jeszcze raz
odpowiedział tajemniczo: „Och, rozumiem” i zamilkł. Starałem się pojąć, o co
chodzi, kiedy Swami nagle powiedział: „Widzisz, dokładnie to samo dzieje się z dharmą
i adharmą. Na świecie nie ma tak dużo zła, jak ci się wydaje. To, co
dzieje się w tej chwili, jest skutkiem działalności mediów i ludzkiej ciekawości,
zło zawsze przyciąga dużo uwagi. Jest mnóstwo ludzi czyniących dobro, ale kogo
to obchodzi? Dharma jest po prostu ignorowana i nikt o niej nie mówi –
to prawdziwy problem współczesnego świata, sprawiający, że ludzie podobni do
ciebie myślą, że więcej jest zła niż dobra.” Byłem zdumiony sposobem w jaki
Swami krok po kroku nie tylko odpowiedział na moje pytanie, ale również
skorygował moje błędne wrażenie.
Drogie siostry i bracia, nie wiem co
wywnioskujecie z tej rozmowy, ale ja uważam, że zawiera ona w sobie następujące
przesłanie: „Punkty istnieją, ale dopóki nie zostaną połączone, nie powstanie
linia, a bez linii nie otrzymamy koła. Innymi słowy, chociaż są miliony dobrych
ludzi, to dopóki nie wezmą się za ręce, adharmy nie da się okrążyć, zatrzymać
i zapanować nad nią. Oto moja teoria: my, którzy zostaliśmy szczególnie pobłogosławieni,
mamy klucz i możemy odegrać wspólną rolę w energicznym zaszachowaniu adharmy.
Bez takiego pozytywnego działania prawdziwy spokój i pomyślność wszystkich są
po prostu niemożliwe. Sądzę, że jeśli sytuacja ma ulec poprawie, dharma
musi ryczeć jak tryumfujący lew, a nie chrapać jak śpiący tygrys lub miauczeć
jak rozczarowany kot!
Odpowiedź Baby
na pytanie, czy Indie powinny być krajem nuklearnym
To
prawda, że Awatarowie przychodzą powstrzymać destabilizację dharmy, ale
ich praca musi być kontynuowana nawet po tym, gdy się wycofują. Swami zrobił do
tego aluzję w mało znanej, ale znaczącej uwadze rzuconej dawno temu, w 1968 r.
Wtedy to, podczas wizyty w Bombaju Swami zwrócił się w Bharatiya Vidya Bhavan do grupy uczonych i intelektualistów. Gdy
skończył, zadano Mu wiele pytań i jedno z nich brzmiało: „Baba, czy uważasz, że
Indie powinny stać się krajem nuklearnym?” W tamtym czasie Indie nie dysponowały
jeszcze bronią nuklearną, ale ta sprawa przyciągała uwagę prasy i intelektualistów.
Odpowiedź Swamiego swą głębią zaparła słuchaczom dech w piersiach. Swami powiedział
– a ja tutaj parafrazuję: „Wśród Pandawów, Ardżuna błyszczał inteligencją, miał
mnóstwo zalet i doskonale strzelał z łuku. Jego brat Bhima był potężnym, srogim
wojownikiem, niepokonanym w walce na maczugi. W porównaniu do tych dwóch najstarszych
Pandawów, Dharmaputra (syn Dharmy), był fizycznie słabszy i mniej zaawansowany
w sztuce zabijania. Mimo to Ardżuna i Bhima zawsze skłaniali przed nim głowy.
Dlaczego? Ponieważ Judhisztra był ucieleśnieniem dharmy. Dharma
zawsze budzi szacunek. W obecnych stosunkach międzynarodowych Ameryka jest jak
Ardżuna, podczas gdy Rosja przypomina Bhimę. Indie mają być jak Dharmaputra i
przewodzić wszystkim krajom. Indie powinny uzyskać wysoki i wzniosły status
moralny dzięki ścisłemu przestrzeganiu dharmy. Jeśli Indie to osiągną,
państwa na Ziemi złożą im hołd, nawet jeśli Indie nie będą posiadały broni
nuklearnej. W rzeczywistości, przeznaczeniem Indii jest przewodnictwo moralne.”
Drogie
siostry i bracia, Swami wielokrotnie powtarzał, że Indie są parowozem ciągnącym
wagony innych krajów. Jeśli Indie są parowozem, to za paliwo mają dharmę
i, jeśli można tak powiedzieć, musimy wszyscy – indywidualnie i zbiorowo,
zwłaszcza z pomocą różnorodnych instytucji Organizacji Sai, z którymi jesteśmy
związani – służyć im jako nośniki paliwa. W tym sensie, jeśli opadnie jedna
kurtyna, to druga pójdzie w górę i ukaże nową scenę, w której wszyscy pomaszerujemy
na spotkanie z przeznaczeniem wykutym dla nas przez Swamiego! Oczekujące nas
zadanie nie jest łatwe. Ale nie zapominajmy, że wielki rydwan Pana Wszechświata
w Puri – lub jak to wyrażają Anglicy, juggernaut
(nieugięta, niepowstrzymana siła) może ruszyć i ruszy, jeśli popchną go wielbiciele!
Zainspirowani tym przykładem i dziękując naszemu drogiemu Panu Sai za to
wielkie błogosławieństwo, wznieśmy w górę pochodnie i pomaszerujmy naprzód,
wołając głośno: Dżej Sai Ram! Dziękuję. z H2H tłum. J.C.
[1] Prajag, inczej
Allahabad, jest miejscem gdzie Brahma, stwórca wszechświata, uczestniczył w
rytuale ofiarnym
[2] Akhanda Ganga – niepodzielny Ganges
[3] wody wypływające z lodowca Gangotri dają początek
Gangesowi
[4] John Ruskin – czołowy
krytyk sztuki z epoki wiktoriańskiej, wybitny myśliciel społeczny i filantrop
[5] Unto
this last – esej o gospodarce
[6] Kraj zmysłowej radości