„Świat
jest tylko reakcją, odbiciem, oddźwiękiem. Wraca do ciebie to co robisz i nic
poza tym. To boskie prawo. Ci, którzy są pełni miłości, wszędzie widzą miłość.
Ci, którzy są pełni nienawiści, widzą wokół siebie wrogów. Zatem miłość i nienawiść
nie przychodzą z zewnątrz. Mają swoje źródło w tobie. Dobro i zło, których
doświadczasz, wypływają z twoich uczuć. Bóg nie jest za nie odpowiedzialny.
Bóg, wolny od atrybutów i czysty, jest ostateczną siedzibą – Nirunganą, Niranjaną,
Sanathaną. Zmieniają się tylko twoje uczucia. Bóg jest niezmienny[1].” Pogląd, że istnieją wrogowie, zakorzeniony
jest w wierze, że prawdziwy świat jest od ciebie oddzielony i oddalony oraz że
niektórzy obecni w nim ludzie toczą walki, są wrogo usposobieni lub źli i chcą
cię zaatakować. Ta wiara tworzy lustrzany świat, który odzwierciedla to
przekonanie i wydaje się potwierdzać prawdziwość tej wiary, choć jest
oczywiście jedynie jej odbiciem. Na przykład, jeśli wierzysz, że musisz walczyć
o wszystko co masz, wiara ta stworzy świat, który to odzwierciedli i
doświadczysz ludzi jako wrogich lub niebezpiecznych konkurentów. Jeżeli
wierzysz w świat, gdzie „pies zjada psa”, to będziesz żył w takim świecie.
Jeśli wierzysz że jakiś naród, czy zwolennicy konkretnej religii znajdują się w
stosunku do ciebie w opozycji i chcą cię zaatakować, doświadczysz życia w
świecie wypełnionym strachem. Skoro nasze myśli wykreowały świat pełen
niebezpieczeństw, trudno nam będzie uwierzyć, że to, co postrzegamy jako groźne
lub skierowane przeciw nam lub naszym bliskim, jest odzwierciedleniem nas
samych. Sai Baba mówi: „Dobro
i zło, na które natrafiasz w zewnętrznym świecie, są odzwierciedleniem ciebie.
Nie wskazuj na nikogo oskarżając go. Cały świat zależy od twojego postępowania.
Jeśli jesteś dobry, świat też jest dobry. Popełniasz błąd myśląc, że zło znajduje się wokół ciebie i w
świecie. W rzeczywistości jest to twoje zło, odbite na zewnątrz. Jeśli twoje
uczucia są demoniczne, otaczający cię świat będzie demoniczny. Jeśli twoje
uczucia są boskie, wszędzie znajdziesz boskość.”[2] Skoro dostrzegane zło i wrogowie są
naszym odzwierciedleniem, to jak powinniśmy reagować na twory własnego umysłu?
Sai Baba i Jezus mówią: „Nie
życz krzywdy nawet swojemu wrogowi. Zawsze kochaj, nigdy nie krzywdź. Nie
sprzeciwiaj się Zasadzie Miłości. Miłość jest Bogiem. Żyj w miłości. Miej miłość
za Boga. Powitaj każdego, kogo spotkasz, jeśli nawet się jawi jako twój wróg.
Kochaj nawet swoich wrogów. Komukolwiek składasz pokłon, dociera on do Boga,
gdyż Bóg jest w każdym. Mając tak święte uczucia, do nikogo nie poczujesz
nienawiści.[3] Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą,
błogosławcie tych, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was
oczerniają.”[4] W rzeczywistości nie masz wrogów.
Sai Baba wyjaśnia, dlaczego: „Prawdę
mówiąc, nie masz wrogów. W tym świecie nie ma nikogo poza tobą. Skoro nie ma
drugiej osoby, to skąd miałby wziąć się wróg? Wszystko przypomina przepływające
chmury. Myślisz jednak, że są one niezmienne i pokładasz w nich wiarę. W
rezultacie nie jesteś zdolny uwierzyć w czystą i bezinteresowną miłość Boga.
Zapominasz o boskiej miłości i zatruwasz się ‘mocnym winem’ ziemskiej miłości.”
[5] Skoro nie ma żadnych
wrogów, kim są ‘wrogowie’, których widzisz? Oni są tobą! „Przede
wszystkim oczyść własne uczucia. Kochaj nawet tych, których uważasz za niegodziwców.
Tak naprawdę, na świecie nie ma złych ludzi. To złudzenie sprawia, że jednych
uważasz za dobrych, a drugich za złych. Rozwijaj szlachetne uczucia. Będziesz
wtedy kroczył ścieżką prawdy.” [6] Dlaczego powinniśmy kochać
nieprzyjaciół, postrzeganych jako złych? Ponieważ dzięki miłości nasi „wrogowie
z założenia” znikną. Nienawiść, zło i inne negatywne rzeczy widziane w świecie
pójdą w niepamięć tylko wtedy, gdy położymy kres myślom kreującym te zjawiska w
naszym świecie. Atakowanie rzekomych wrogów albo próba wykorzenienia pozornego
zła sprawią, że te zjawiska będą się powtarzać, ponieważ ich źródłem są myśli
wyzbyte miłości, wracające do nas pod postacią zewnętrznego świata. Atakowanie
odbić myślowych nie tylko nie tknie ich źródła, lecz wzmocni jeszcze iluzję, że
nasi wrogowie są realni i egzystują tuż obok nas. Możesz protestować: ‘Ależ oni
są realni! Popatrz, ile czynią zła!’ To, jak widzisz ludzi jest całkowicie
zdeterminowane twoimi myślami. „Wszystkich,
których widzisz, uważaj za swoje odzwierciedlenie.”[7] Gdy atakujemy tych, którzy pojawiają
się jako nasi wrogowie, atakujemy nasze boskie Ja czyli Atmę, jak oznajmiają
nam o tym Jezus i Sai Baba: „Zaprawdę
powiadam wam, wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili.”[8] „Słuchaj
uważnie. Jestem wewnętrzną Atmą w lotosowym sercu każdej bez wyjątku istoty.
Jeśli w to wierzysz i żyjesz w
przekonaniu, że wewnętrzna Atma każdego stworzenia jest moją Paramatmą, jest to
dla ciebie wystarczająca medytacja. Trzymaj się konsekwentnie tej wiary,
praktykuj ją w czynach, słowach i myślach. Doświadczysz wówczas jedności:
siebie, będącego mną i mnie będącego tobą.”[9] Kiedy zamiast Boga widzisz wrogów,
dzieje się tak dlatego, że twoje myśli wykreowały i nałożyły na świat
pozbawioną miłości powłokę, stanowiącą obraz twojego egoistycznego ja. Twory
tych nieczułych myśli manifestują się bardzo wyraźnie, ponieważ mają ci uświadomić
obecność myśli zamykających serce, które są ich źródłem oraz nauczyć cię jak
się od nich uwolnić. Kiedy
zrozumiesz, że widziani w świecie „wrogowie” zostali stworzeni przez twoje nieprzyjazne
myśli, skupisz się na otwieraniu serca przed tą częścią w tobie, którą odzwierciedlali
‘wrogowie’, częścią, przed którą zamknąłeś serce. Kiedy usuniesz myśli
manifestujące się pod postacią „wrogów” i zaakceptujesz to, co odzwierciedlali,
‘wrogowie’ przestaną się pojawiać, albo zostaną tak przemienieni, że otworzą
twe serce i uświadomią ci zaistniałe w tobie zmiany. Otworzysz serce na własną
nieczułość i w twoim świecie odzwierciedli się miłość. Jedynym sposobem reagowania
na to, co jawi się jako wróg lub zło jest miłość, ponieważ dopóki nie
przestaniemy się utożsamiać z odpychającymi myślami, będziemy wciąż stwarzać rzeczywistość
pozbawioną miłości. „Kiedy
zrozumiesz zasadę miłości, wszystkie złe skłonności opuszczą cię same z
siebie.”[10] Kiedy zrozumiemy, że ludzie, którzy
według nas postępują niewłaściwe, że reagują w ten sposób na powołaną przez
siebie rzeczywistość, zupełnie tak samo jak my, powstrzymamy się od ich
osądzania i zaczniemy przyglądać się własnej nieczułości. Ich reakcje są
idealną odpowiedzią na to, co przynosi wzniesiony przez nich świat. To samo
dzieje się z nami. Przywódcy krajów odpowiadają na światy wykreowane przez ich
myśli, a ich działania wspierają ludzie kreujący podobne światy. Wszyscy tak
postępujemy, więc nigdy nie osądzaj kogoś, kto stworzył świat inny od twojego: „Wszystko, co widzisz na zewnątrz
jest odbiciem twojej wewnętrznej istoty. Dobro i zło nie istnieją na zewnątrz,
są jedynie odbiciem tego, co znajduje się w tobie. Nikt nie ma prawa osądzać
innych. Odrzuć wszystko, co w tobie złe, a znajdziesz wokół siebie tylko dobro.”[11] Kogo zresztą osądzamy? Samych
siebie, jak mówi Jezus: „Nie
sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni;
odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.”[12] Oczywiście, ci którzy nas osądzają,
faktycznie osądzają samych siebie. Jednym ze sposobów na
usprawiedliwienie zamknięcia serca przed domniemanymi wrogami, jest obwinianie
ich za nasze cierpienia. Sai Baba tłumaczy nam jednak, że nasze cierpienia są wywołane
przez nas, a nie przez innych. Nikt
nie jest winny twojej udręki. Jednak, nawet jeśli jesteś przyczyną własnego
cierpienia, nigdy się nie obwiniaj! To byłaby kolejna niewłaściwa myśl,
mogąca zamknąć przed tobą serce i przyczynić się do dalszego cierpienia. „Cokolwiek
wydarzy się w twoim życiu, myśl, że jest to dla ciebie dobre. Nawet jeśli ktoś
cię skrytykuje, przyjmij, że to dla ciebie dobre. Jeśli uznasz wszystko za
dobre, wtedy wszystko stanie się dobre. Boga nie ma na zewnątrz. Jest w tobie.”[13] Jeśli uznasz wszystko za ‘dobre’ dla
ciebie, przestaniesz się obwiniać, odsuniesz myśli determinujące zamykanie
serca i uwierzysz, że są przyczyną twojego cierpienia. To będzie dla ciebie
bardzo dobre, ponieważ przestaniesz się utożsamiać z myślami wyzbytymi miłości,
pozwolisz otworzyć się sercu i przerwać tę mękę. Możesz poczuć wdzięczność do
przejawionego świata, że odzwierciedlił twój brak miłości, ponieważ dzięki temu
mogłeś go zidentyfikować i dokładnie się dowiedzieć, co trzeba zrobić, żeby otworzyć
serce. Nie czujmy do siebie żalu. Wszyscy
kreujemy światy, które są nam potrzebne do zrealizowania prawdziwego Ja,
będącego czystą Miłością. Nie ma błędów ani przypadków, wszystko przynosi nam
korzyść. Możemy wspomagać się w realizowaniu
Najwyższego Ja, odpowiadając z miłością i współczuciem na dostrzegane
cierpienia. Sai Baba mówi do nas: „Kochaj wszystkich, służ wszystkim.” Gdy kochamy ludzi i
służymy im, kochamy naszą Jaźń i służymy Jej: „Powinieneś
pozbyć się uczucia, że służysz innym. To bardzo ważne. Pomagając innym, służysz
sobie. Uważaj wszystkich za siebie. W rzeczywistości, inni nie są innymi, lecz
formami samego Boga. Dlatego służenie ludzkości jest służeniem Bogu.”[14] Moc
myśli w zdrowiu i w chorobie Być
może najpotężniejszym narzędziem otwierającym serca na to, co wcześniej było w
nich zamknięte, jest uczenie się lekcji miłości od chorób i udręk. Aby przyjąć
tę naukę, trzeba zrozumieć przyczyny powstawania chorób. Choroba, jak wszystko
czego doświadczamy, jest manifestacją naszych myśli. Może trudno będzie ci w to
uwierzyć, ponieważ wszyscy zostaliśmy uwarunkowani aby wierzyć inaczej, ale Sai
Baba stwierdza wyraźnie, że myśli mogą być przyczyną chorób. „Myśli człowieka są podstawową przyczyną jego
przypadłości. [15] Choroba jest produktem umysłu, nie ciała!”[16] Ponieważ myśli są podstawową
przyczyną naszych niedomagań, chorób i udręk, nasuwa się pytanie, jakiego
rodzaju myśli wywołują choroby i jakiego rodzaju myśli im zapobiegają lub je
leczą. Sai Baba oznajmia nam: „Ludzkie
ciało jest domem niezliczonych mikrobów i innych pasożytów. Nikt nie jest wolny
od czynników chorobotwórczych. Lecz człowiek może łatwo opanować smutek,
rozwijając w sobie współczucie wobec wszystkich istot oraz tworząc myśli
wyrastające z miłości i szerzące miłość. Choroby fizyczne i mentalne są reakcją
ciała na trucizny w umyśle. Jedynie czysty umysł może zapewnić mu stałe zdrowie[17].
Kiedy człowiek nie jest tak zdrowy jak na to zasługuje, przyczyn tego należy
szukać w naturze jego postępowania i myślenia. Gdy są one wzniosłe i święte,
człowiek pozostaje krzepki na ciele i umyśle.”[18] Sai Baba upewnia nas, że dobre
zdrowie jest tworem myśli, które wyrastają z miłości i rozprzestrzeniają
miłość, są współczujące, uświęcone, wzniosłe i święte. Choroba jest ich
przeciwieństwem, czymś, co Sai Baba nazywa ‘truciznami w umyśle’. Są nimi myśli
przepełnione nienawiścią, fałszem, pomniejszaniem, zdradliwym lekceważeniem i
wszystkim innym, co zamyka serce. Złe zdrowie może być także wywołane osądzeniem
siebie: ‘jestem bankrutem życiowym’, ‘jestem zły’, ‘nikt się o mnie nie
troszczy’, ‘mam nieuporządkowane życie’, ‘nigdy nie robię niczego dobrze’.
Zamykające serce myśli i czyny skierowane ku bliźnim mają takie same skutki
chorobowe jak te, które kierujesz do siebie. Drugi człowiek jest nie tylko
twoim lustrem, jest również twoim Ja. Choroba może być
rezultatem myśli i czynów z tego życia lub poprzednich egzystencji. „Ciało
nie jest wieczne. Jakkolwiek, nawet gdy ginie ciało, nasze samskary – zgromadzone wrażenia umysłowe – pozostają z nami na
zawsze.[19] Kiedy człowiek umiera, zabiera ze sobą tylko swoje dobre i złe czyny.”[20] Oto przykład przypadłości, będącej
rezultatem karmy: „Czteroletni
chłopiec został zaatakowany przez rabusiów, bo miał na szyi złoty łańcuszek. Rabusie
oślepili go, żeby ich nie rozpoznał. Chłopiec gorzko płakał, bo niczego nie
widział. Rodzice również płakali. Przyszli do Baby. W poprzednim życiu chłopiec
był okrutnym człowiekiem, który oślepił wiele osób. Chłopiec pozostał
niewidomy. Jeśli jednak w dorosłym życiu zacznie zastanawiać się i zrozumie, że
stracił wzrok z powodu dawnych złych postępków, jeśli będzie tego szczerze
żałował i zrobi wszystko, żeby się zmienić, jeśli będzie modlił się do Boga i
prosił Go o przebaczenie, Baba może zmienić jego karmę i przywrócić mu wzrok.”[21] Choroby fizyczne i mentalne są
odzwierciedleniem i manifestacją zamykających serce myśli z tego życia i z
poprzednich inkarnacji. Odkrycie i pozbycie się myśli wywołujących choroby nie
ma na celu pozbycia się chorób ani ich symptomów, chociaż może się to zdarzyć,
ale ma nam pomóc oczyścić serce i urzeczywistnić czystą miłość, która jest
naszym prawdziwym Ja. „Kiedy
indywidualne ja gubi przywiązanie do ciała i rozwija uniwersalną miłość,
pokonuje ograniczenia fizyczne. Wtapia się w bezgraniczną, nieskończoną Miłość.
To połączenie jest opisywane jako mukthi,
moksza lub wyzwolenie.”[22] Pozbycie się przywiązania do
chorobotwórczych myśli może okazać się równie trudne jak usuwanie wrogów. W
rzeczywistości ludzie często traktują chorobę jako wroga, którego trzeba zaatakować.
Ale pamiętajmy, co się dzieje, gdy atakujemy nieprzyjaciół. Wzmacniamy ich,
wyposażamy we władzę, utrwalamy ich, a przyczyna ich bytu pozostaje nietknięta.
To samo odnosi się do chorób i innych fizycznych dolegliwości. Żeby nastąpiła
transformacja, musimy przestać z nimi walczyć i nauczyć się otwierać na nie
serca, dokładnie tak, jak to robiliśmy z wrogami. Tylko wtedy chorobotwórcze
myśli ulegną transformacji. „Człowiek,
który ma czyste serce, nie choruje.” [23] Dlatego jeśli chcesz być zdrowy i
wolny od chorób, nie pobłażaj myślom zamykającym serce ani pochodzącym od nich
czynom. Jak mówi Sai Baba: „Napełnijcie
serca miłością. Będziecie wówczas wolni od wszelkich dolegliwości.”[24] Sai Baba
wyjaśnia, że choroba nie jest przypadkowa, czy też spowodowana przyczynami, z
którymi nic nie da się zrobić, ale jest rezultatem myśli, z którymi możemy się uporać. Przykłady tłumaczące
sposób patrzenia Sai Baby na dolegliwości fizyczne i mentalne, znajdziecie w
publikacji „Oczyszczanie serca”. Oto jak skorzystałem z nauk Sai Baby, gdy
miałem kłopoty z kolanem. Lekarz zdiagnozował problem jako chorobę zwyrodnieniową
stawów, wywołaną ich zużyciem i naderwaniem. Wyjaśnił mi, że nie można wiele z
tym zrobić, chociaż pewne suplementy mogą mi pomóc. Rzeczywiście trochę mi
pomogły, ale za mało, ponieważ jestem zagorzałym piechurem. Wtedy poświęciłem
więcej uwagi mojej sytuacji i odkryłem, że problem z kolanem odzwierciedlił
moją dawną skłonność do bezlitosnego naciskana na siebie oraz do traktowania
siebie bez należytej troski i łagodności. To była druga strona tego samego, pozbawionego
miłości wzorca, który opisałem wcześniej. Odkryłem, że kolano mówiło mi ‘stop –
zwolnij, traktuj mnie z miłością i delikatnie’. Jak teraz już wiem, miałem
stare nieuświadomione przyzwyczajenie ograniczania mojej świadomości, utożsamiając się z ego i jego reakcjami
na świat zewnętrzny. Kiedy pozwoliłem świadomości rozszerzyć się, osiągnąć
spokój i miłość wykraczającą poza ograniczenia ego, ból kolana zniknął. Ćwiczenie się w otwieraniu serca na chorobę fizyczną Ponieważ czasami możesz mieć
trudności z rozpoznaniem myśli będących przyczyną choroby, przedstawiam praktyczne
ćwiczenie, które pomoże ci je odkryć. 1. Skup się na posiadanym problemie
fizycznym, chorobie lub niezdolności. Przyjmij, że dolegliwość uczy cię z
miłością, jak pełniej otworzyć serce. Żeby pojąć tę lekcję miłości, zmień stosunek
do choroby – z atakującego na
akceptujący, a serce, z zamkniętego na otwarte. Ta zmiana jest decydująca,
ponieważ bez niej nie zrozumiesz lekcji. Przede wszystkim przyjmij, że to, co
mówi Sai Baba jest prawdą, nawet jeśli twoje ego się z tym nie zgadza. Potem
ćwicz, rezygnując z próby pozbycia się choroby. Otwórz się na nią i zaakceptuj
jej obecność. Zareaguj dokładnie tak, jak zareagowałbyś na kogoś, kto przyszedł
i przyniósł ci cenny prezent. Przestań traktować chorobę jak wroga, którego
należy zaatakować i wyeliminować. Na początek załóż, że choroba działa na twoją
korzyść. Nie występuje przeciwko tobie. Przyszła nauczyć cię jak mocniej
kochać. Przejście serca z pozycji zamknięcia na pozycję otwarcia się na chorobę,
sprawi, że wiedza zostanie ci objawiona. Jeśli nie jesteś pewien, czy ta
przemiana jest możliwa, to nic nie szkodzi. Po prostu potraktuj to ćwiczenie
jak eksperyment, którego wyniku nie możesz przewidzieć, ale pozostajesz otwarty
na to, co przyniesie. Jeśli nie potrafisz
przestać traktować choroby jak atakującego cię wroga, odkryj, że sprzeciw usuwa
to przekonanie. Potem praktykuj nieprzywiązanie do sprzeciwu aż do chwili, gdy
będziesz umiał się go pozbyć. Możesz np. wierzyć, że przyczyna
choroby jest fizyczna, a nie wynika z „trucizn w umyśle”, lub przywiązać się do
poglądu, że chorobę należy zaatakować, bo inaczej nigdy nie przejdzie. Możesz
też nie akceptować przyczyny cierpienia i z niechęcią otwierać przed nią serce.
Tego rodzaju myśli tworzą rzeczywistość powstrzymującą cię od wykonania
ćwiczenia. Dlatego, jeśli się pojawią, praktykuj nieprzywiązanie do nich, aż
się wycofają i będziesz mógł rozważyć pogląd, że choroba i nieszczęście uczą
cię bezwarunkowego otwierania serca. Ego nigdy nie uwierzy, że można
otworzyć serce przed chorobą, będzie temu zawsze zaprzeczać. Dlatego trudno nam
przyjąć słowa Jezusa, gdy mówi: „Miłujcie
waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.”[25] Jezus wiedział, że otwarcie serca na
pozorną rzeczywistość, wykreowaną przez myśli pozbawione miłości, jest jedynym
sposobem wprowadzenia w niej zmian i uwolnienia się od iluzji oddzielenia od
Boga, będącego Miłością. To samo odnosi się do choroby postrzeganej jako nieprzyjaciel.
Kiedy twoje serce otworzy się na chorobę, nie będziesz widział w niej wroga,
którego masz wyeliminować, lecz przyjaciela, który przyszedł ofiarować ci miłość. Dla zilustrowania pierwszego kroku
posłużę się przykładem. U sześćdziesięcioletniej kobiety nastąpił tak duży
wzrost zesztywnienia w stawach, że chodzenie po schodach czy wstawanie z
krzesła przeradzało się w męczącą i bolesną próbę. Obawiała się, że
odziedziczyła po babci reumatoidalne zapalenie stawów. Lekarz uznał jednak, że
to choroba zwyrodnieniowa i przepisał jej lekarstwo. Ponieważ kobieta nie
lubiła przyjmować lekarstw, zaczęła wypróbowywać inne możliwości, np. akupunkturę,
która trochę pomagała, ale nie uwolniła jej od artretyzmu. Skoro nic co zrobiła
nie zmieniło tej sytuacji, postanowiła sprawdzić, jaki przekaz ma dla niej
choroba. Zapytała więc siebie: „Dlaczego mam tę szczególną chorobę i co mi ona
chce powiedzieć?” Jej pytanie odzwierciedliło przejście od próby pozbycia się
artretyzmu do akceptacji choroby oraz otwarcia się na możliwość, że artretyzm
może dać jej lekcję miłości. W medytacji prosiła Sai Babę o łaskę zrozumienia i
przewodnictwo. Była kreatywną tancerką i zaczęła wyrażać ruchem odczucia
wzbudzane w niej przez chorobę. Miała wrażenie, że choroba ‘mówi’ do niej:
‘obezwładniam cię’. Wiedziała, że w ten sposób odzwierciedla ten aspekt jej
osobowości, którego ona sama sobie nie uświadamia. Zmieniła więc perspektywę i
zaakceptowała, że w jakiś, na razie nie znany jej sposób, okalecza siebie. Ta
zmiana była pierwszym krokiem w procesie otwierania serca na artretyzm i prezentem
miłości, który ofiarowała jej choroba. 2. Kiedy dokonałeś już przejścia od odrzucania choroby do jej akceptacji,
sporządź listę charakterystycznych cech i atrybutów swojego fizycznego problemu
czy choroby, tzn. opisz dokładnie jak je odbierasz, jak je sobie przedstawiasz,
odczuwasz lub wizualizujesz. Twoje doświadczenia i opis objawów choroby
zaprowadzą cię do myśli zamykających serce, które zamanifestowały się jako
symptomy niedyspozycji. Kobieta z wyżej opisanego przykładu opisała swój artretyzm
jako ‘okaleczający, bolesny i ograniczający’ będący tak wielkim obciążeniem, że
hamował jej dalszy rozwój. 3. Następnie odkryj w jakiej formie
choroba odzwierciedla zamknięcie serca – może jako brak miłości w myśleniu, działaniu lub zachowaniu, ujawniającym się w
sporządzonym przez ciebie opisie choroby czy problemu fizycznego. Powiedzmy,
że masz infekcję i atakujące cię bakterie wyobraziłeś sobie w taki sam sposób w
jaki napadasz na siebie – np. z lekceważącym krytycyzmem, który według ciebie,
dobrze ci robi. I tu wprowadzasz się w błąd. Pamiętaj! Ty to wszystko
stworzyłeś, zarówno bakterię jak infekcję, wszystko jest twoim odbiciem. Jeśli
masz artretyzm i doświadczasz go jako kalectwo i cierpienie, odkryj myśli,
które cię torturują i okaleczają. Jeśli masz alergię i opisujesz jej efekty
jako ‘uczucie atakowania ze wszystkich stron’, odkryj, że twoje myśli –
podobnie jak system immunologiczny – zwracają się zawsze przeciwko tobie i
krytykują cię. Jeśli masz wysokie ciśnienie i odczuwasz
je jako ucisk czy presję, poszukaj myśli, które odbierasz jako przymus. Jeśli
masz brzydką wysypkę na skórze, która cię irytuje i złości, odkryj rozdrażnione
czy gniewne myśli, które zamanifestowały się jako wysypka. Jeśli masz zatkane
tętnice w sercu i czujesz się pozbawiony czegoś i smutny, ustal, kiedy wyrzekasz
się siebie. Kobieta w podanym przykładzie pamiętała,
że jej kalectwo zaczęło się wkrótce po śmierci matki i że w następnym roku ból
stawał się coraz dotkliwszy. Chociaż matka już od jakiegoś czasu zapadała na
zdrowiu i niektóre procesy fizjologiczne zaczęły sprawiać jej kłopot, nic nie
wskazywało na bezpośrednie zagrożenie życia. Kilka dni przed śmiercią matki
żenił się syn kobiety. Matka mieszkała 2000 mil od jej domu i kiedy odbywał się ślub,
kobieta nie mogła być jednocześnie przy matce i na uroczystościach ślubnych
syna. Postanowiła pojechać na ślub, chociaż bardzo się martwiła, że nie
towarzyszy matce w być może ostatnich dniach jej życia. Nikt nie spodziewał
się, że matka umrze podczas ceremonii ślubnej. Jednak umarła. Po śmierci matki
kobieta obwiniała się, że nie było jej przy niej. Nie mogła sobie tego
wybaczyć. Zamknięcie przed sobą serca unieruchomiło ją i przyprawiło o
kalectwo. Nie potrafiła wyrwać się z impasu. Artretyzm odbijał jej niechęć do
wybaczenia sobie nieobecności przy umierającej matce. Jak to wyraziła: ‘choroba
była piękną metaforą tego, co się działo’. 4. Odkrycie pozbawionego miłości sposobu
myślenia, będącego przyczyną
twoich dolegliwości, może być trudne. Jeśli nie możesz odkryć, co odzwierciedla
choroba, wycisz umysł i wczuj się w swoją chorobę lub w swój fizyczny problem.
Potem wyobraź sobie, że choroba może z tobą rozmawiać i poproś ją z całego
serca, żeby ci powiedziała dlaczego przyszła. Robiąc to, pozwól odejść wszelkim
z góry przyjętym koncepcjom. Wyrzeknij się wszelkiego osądu i otwórz się na to,
co choroba próbuje ci zakomunikować i czego tak długo nie chciałeś usłyszeć.
’Porozmawia’ z tobą, jeśli zechcesz słuchać i zaakceptować to, co ma ci do
powiedzenia. Na przykład, przypuśćmy, że masz kłopoty z plecami i pytasz je,
skąd ten problem. Plecy odpowiadają: ”Żeby cię zatrzymać”. Zapytaj, co chce cię
zatrzymać i dlaczego. Zaczekaj na odpowiedź. Jeśli nie otrzymasz jasnej odpowiedzi,
szukaj czegoś, co robisz i przez co jesteś dla siebie niedobry. To od tego
próbują powstrzymać cię plecy. Jeśli w dalszym ciągu nie wiesz
jakie nieczułe myśli czy uczynki zamanifestowały się jako fizyczne
niedomaganie, bezstronnie przeszukaj wszystkie przestrzenie swojego życia i
zapytaj siebie czy postępowałeś z miłością. Czy
posiadasz myśli napełnione urazą, gniewem, nienawiścią, poczuciem winy,
odrzuceniem czy potępieniem skierowane do innych lub do siebie? Czy traktujesz
ludzi, a szczególnie siebie, ze współczuciem, zrozumieniem i przebaczeniem? Czy
cenisz coś wyżej niż miłość? 5. Kiedy odkryjesz pozbawione
miłości myśli manifestujące się jako choroba, zrozumiesz, że przybrana przez
chorobę forma dokładnie je odzwierciedla. Nie zaprzeczaj, nie racjonalizuj, nie
tłumacz i nie minimalizuj swojego braku miłości, ani go nie osądzaj i nie
potępiaj. Otwórz się bezwarunkowo na nieczułość i bądź w niej całkowicie
obecny, nie odrzucaj jej ani nie przekreślaj. Musisz być wobec siebie
absolutnie uczciwy. Nie próbuj zmieniać lub pozbywać się nieczułości,
przeciwnie, bez żadnego osądzania otwórz się w pełni na jej obecność, aż
przyjmiesz ją bez zastrzeżeń, przyznasz się do niej i pogodzisz się z faktem,
że zamknąłeś przed sobą serce. Poznanie nieczułości nie oznacza, że ją
potępiasz, lecz że w pełni przyznajesz się do niej, akceptujesz ją i bierzesz
za nią odpowiedzialność. Kiedy naprawdę będziesz mógł to zrobić, twoje
współczujące i pełne zrozumienia serce otworzy się spontanicznie na brak
miłości, będący przyczyną choroby. Zrozumiesz powód zamknięcia serca i będziesz
zdolny wybaczyć sobie, ponieważ nie zdawałeś sobie sprawy, że to, co robiłeś,
przyniesie takie skutki. Gdy pełne współczucia serce otworzy się na zrozumienie
i przebaczenie, zmieni się twój sposób doświadczania choroby, odzwierciedlając
przesunięcie się świadomości w stronę głębszej miłości. Będzie to znaczyło, że
pojąłeś lekcję. Kobieta
z podanego przykładu zdała sobie sprawę, że unieruchamiający ją artretyzm
odbijał sposób w jaki się usztywniła, znieczulając serce na możliwość przebaczenia
sobie. Następnie starała się uwolnić od potępienia. Gdy już mogła sobie wybaczyć,
że nie jest taką córką, jaką chciałaby być, otworzyło się jej współczujące i
rozumiejące serce. Zesztywnienie i ból stawów zaczęły znikać i wkrótce odeszły.
Przeznaczona dla niej lekcja miłości polegała na zrozumieniu, że powinna wybaczyć
sobie i kochać siebie, pomimo nieobecności przy łóżku umierającej matki. Trudności
w odkrywaniu „truciznˮ w umyśle Doświadczenie zdobyte w pracy z
chorymi pomogło mi zauważyć, że czasami trudno jest odkryć myśli i czyny
zamykające serce, manifestujące się pod postacią choroby. Im cięższa choroba,
tym trudniej odkryć ‘trucizny w umyśle’, będące jej przyczyną. Gdyby te
‘trucizny’ były oczywiste, już dawno byś o nich wiedział. Jednym z powodów, dla
którego tak trudno jest uświadomić sobie obecność myśli i czynów zamykających
serce, stanowiących początek chorób, jest pobłażanie im przez lata pod pozorem,
że są konieczne i zasadne oraz ignorowanie wywołanego przez nie cierpienia. Te
myśli i czyny mogą być podobne do tych, które opisałem w rozdziale pt.
„Pochodzenie niektórych niewłaściwych myśli”. Innym powodem trudności w rozpoznaniu
myśli zamykających serce, manifestujących się jako choroba, jest ego, które
zaprzecza twojemu brakowi miłości pragnąc zachować własne wyobrażenie o sobie.
Jeśli tak jest, to nie zechce się dowiadywać o myślach i czynach zamykających serce.
Nawet gdy odpychająca natura tych myśli i czynów stanie się wyraźna, ego wciąż
może wzbraniać się przed przyznaniem, że stanowią one przyczynę twoich
dolegliwości. Jednak dotkliwe skutki choroby i jej wycieńczające rezultaty, często
nasilające się w miarę upływu czasu, zmotywują cię do odszukania myśli zamykających serce, które są jej
źródłem. „Ci,
którzy cierpią, mają Moją łaskę. Tylko cierpienie może ich przekonać do
zwrócenia się ku wnętrzu i przeprowadzeniu badań. Bez zwrócenia się do wewnątrz,
bez dociekania, nigdy nie pozbędą się cierpienia.”[26] Nie chcemy się przyznawać do
„trucizn w umyśle” przynoszących choroby i nieszczęścia, ponieważ postrzegamy
to, jako przyznanie się do winy. Jakkolwiek choroba jest odzwierciedleniem
myśli i czynów płynących z zamkniętego serca, nie znaczy to, że mamy obwiniać
się o chorobę. Wcale nie! Nigdy nie obwiniaj się, ponieważ obwinianie się jest
wyzbytą miłości, zamykającą serce ‘trucizną w umyśle’, stanowiącą przeciwieństwo
myśli uświęconych, wzniosłych i świętych. Obwinianie siebie wywołuje tylko
dalsze cierpienie. Jest przeciwieństwem ‘napełniania serca miłością’. Część
ciebie, chcąca cię obwiniać, jest tą samą nieczułą częścią, która manifestuje
się jako choroba. Rozważ, że zamiast zamykać serce w poczuciu winy, możesz je
otworzyć na wdzięczność. Dzięki chorobie poznałeś źródło swoich cierpień i
przestałeś się identyfikować z myślami manifestującymi się jako choroba.
Zrozum, że choroba i fizyczne dolegliwości oferują nam sposobność uzdrowienia
serca i uczą nas miłości, co może nas skłonić do najgłębszej wdzięczności.
Przyjęcie od choroby nauki miłości może nie być łatwe, ale warto podjąć ten
wysiłek, ponieważ uzdrowienie następuje zawsze dzięki miłości. „Gdy ludzie patrzą na świat z
miłością, żyją w pokoju! Wszystkie choroby zostają uleczone.”
tłum. E.A. współpraca
J.C., M.S. i A.A.
[1] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
maj, 2006, s. 134 [2] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
sierpień 2002 [3] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
lipiec 2006 [4] Łukasz, 6:27-28 [5] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
listopad 204 [6] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
listopad 2002 [7] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
grudzień 2006 [8] Mateusz 25:40 [9] Sai Baba, Gita Wahini, str.
172-3 [10] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
kwiecień 2002 [11] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
grudzień 1999 [12] Łukasz, 6:37 [13] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
sierpień 2006 [14]Sai Baba, Sanathana
Sarathi, luty 2003, s. 49 [15] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
styczeń 2007, s. 5 [16] Sai Baba, Sathya
Sai Newsletter, USA, tom 23 [17]Sai Baba, Sathya
Sai Speaks, tom XI, s. 31 [18] Sai Baba, Sathya
Sai Speaks, tom XVI, s. 103 [19] Sai Baba, Summer
Showers 1990. s. 8 [20] Sai Baba in J. Hislop, Conversations with Bhagawan Sri Sathya Sai Baba, str. 19 [21] Sai Baba in J. Hislop. Conversations with Bhagawan Sri Sathya Sai Baba, str. 103 [22] Sai Baba, Sathya
Sai Speaks, tom XXV, s. 63 [23] Sai Baba, Sanathana Sarathi,
maj 1997, s. 127 [24] Sai Baba, Sathya
Sai Speaks, tom XXX, s. 283 [25] Mateusz, 5: 46 [26] Sai Baba in J. Hislop, Conversations with Bhagawan Sri Sathya Sai
Baba, str. 145