
Lekcje Boskiego Bankiera
Pani dr N. Niranjana
Pani dr N. Niranjana jest szanowanym pracownikiem naukowym Instytutu Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai w campusie dla dziewcząt w Anantapur. Zanim przyłączyła do bractwa tej uczelni, przez dwa lata wykładała w JSS College[1] w Nanjangud w stanie Karnataka, w Indiach. W 1985 r. pani N. Niranjana, dysponując tytułem magistra handlu otrzymanym na Uniwersytecie w Mysore, uzyskała tytuł adiunkta, ucząc jednocześnie w koledżu w Anantapur. Następnie w 1990 r. zrobiła doktorat na Uniwersytecie Sri Krishnadevaraya. Od 1995 r. wykłada na wydziale handlu Uniwersytetu Sai. Obecnie piastuje stanowisko starszego wykładowcy.
W rozmowie przeprowadzonej w Radiu Sai w kwietniu 2010 r., opowiada jak znalazła się pod opieką Swamiego i co sprawia, że nauczany przez nią przedmiot – handel i bankowość – oferuje lekcje życia pomocne nie tylko w uzyskiwaniu środków egzystencji, lecz również w przyswajaniu sobie przesłania Pana! Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak bardzo Bhagawan angażuje się w przygotowywanie personelu, programów nauczania i campusu, pragnąc mieć pewność, że studenci otrzymają wyjątkowy, eksperymentalny kurs nauczania. Przeprowadzona rozmowa rzuca na te sprawy nowe światło. Redakcja „Z serca do serca” cieszy się mogąc przedstawić Wam wybrane z niej wyjątki.
Śirdi Sai Baba często wspominał, że sprowadza wyznawców z bliska i z daleka, w taki lub inny sposób – cudami, uzdrawianiem chorych, spełnianiem pragnień... Do mnie przesłanie Swamiego dotarło poprzez jeden z ważnych atrybutów Boga, Jego wszechobecności. Zaczęło się od tego, że gdy byłam dzieckiem Swami pokazał mi w jasny sposób, że nieustannie obserwuje moje postępowanie. Zebrane doświadczenia pomogły mi umocnić w sobie przekonanie, że jest inkarnowanym Bogiem. Gdy miałam sześć miesięcy, mój dziadek zachorował i przeszedł operację usuwania kamieni nerkowych. Było ich osiem. Przez jakiś czas po operacji czuł się dobrze, ale potem jego zdrowie ponownie podupadło. Rodzina wysłała do mamy list z zawiadomieniem, że dziadek jest w ciężkim stanie. W tym czasie tata był członkiem świątyni Śirdi Sai w Devanagere w stanie Karnataka. Tam się urodziłam. Po otrzymaniu wiadomości mama wzięła z paleniska świątyni Śirdi Sai święty popiół i wyruszyła ze mną do Tumukuru w Karnatace, żeby zobaczyć się z dziadkiem. Czekał ją szok. Gdy dotarliśmy na miejsce, dziadek już nie żył. Mama była niepocieszona widząc w kostnicy jego ciało. I nagle niespodziewanie ujrzała łzy płynące z oczu dziadka! Szybko podeszła i łagodnie nim potrząsnęła. Dziadek otworzył oczy i spojrzał na mamę. Poprosiła go, żeby coś powiedział. Stracił jednak tą zdolność i nie mógł wymówić ani słowa. Wtedy mama wsypała mu do ust odrobinę świętego popiołu, dotknęła popiołem jego czoła, a potem skłoniła go do powiedzenia „Sai Baba”. Po dłuższym czasie dziadek zdołał wymówić imię Pana. Wówczas mama złożyła obietnicę, że jeśli jej ojciec wyzdrowieje, będzie nieustannie czcić Babę z Śirdi i pościć co czwartek. Dotrzymała tej obietnicy aż do końca. Pościła nawet na łożu śmierci. Wróćmy jednak do dziadka. Mama płakała i nastąpiło ogólne poruszenie. Do kostnicy przybiegli lekarze. Przeżyli szok, widząc dziadka żywego. Wydarzenie to miało miejsce, gdy dziadek miał trzydzieści czy czterdzieści lat. Przeżył ich 110!
Pewnego dnia tata dostał fotografię naszego Swamiego. Oddał ją mojej mamie ze słowami: „Słyszałem, że Śirdi Baba powrócił jako Sathya Sai Baba. Nie wierzę w takie rzeczy.” Mama trzymała zdjęcie w komodzie i nocą, gdy wszyscy spali, rozmawiała ze zdjęciem. „Czy naprawdę wróciłeś jako Sathya Sai Baba? Czy będę mogła ponownie Cię zobaczyć?” W 1966 r., w czasie jej pierwszego interview, Bhagawan powiedział do mamy: „Każdego dnia, gdy wszyscy byli już w łóżkach, brałaś zdjęcie i mówiłaś do Mnie, zastanawiając się, czy jestem tutaj czy nie. Zobacz, stoję przed tobą. Twoje marzenie się spełniło.” Ponownie udowodnił Swoją wszechobecność i to, że nieustanne nas obserwuje. W 1968 r. moja rodzina odwiedziła Puttaparthi. W tamtych czasach było tu bardzo mało udogodnień i musieliśmy mieszkać pod drzewem. Swami nie zauważał nas przez pierwsze dwa dni. To zaniepokoiło mojego młodszego brata. W swojej niedojrzałości powiedział: „Ludzie mówią, że Sai Baba przyjmuje jedynie bogaczy i udziela interview tylko tym, którzy przyjechali samochodem.” Uważał, że popełniliśmy błąd przyjeżdżając do Puttaparthi pociągiem. Trzeciego dnia Swami wezwał nas na interview. Zanim opuściliśmy pokój zapytał mojego brata: „Przyjechaliście samochodem?” Pytanie intrygowało brata, dopóki mu nie przypomniałam, że dwa dni wcześniej krytykował Swamiego!
W 1973 r. zaczęłam wykładać w JSS College. Natomiast mój brat zapisał się na handlowy kurs licencjacki w Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai w kampusie Brindawan. Odwiedzałam go w Puttaparthi ilekroć mogłam wygospodarować w pracy trochę czasu. Jedna z moich wizyt wypadła w Święto Daśara. Trzeciego dnia obchodów powiedziałam do niego: „Każdego dnia posilamy się w kantynie. Chodźmy dla odmiany do hotelu w mieście.” Brat odrzekł: „Jako student koledżu Swamiego nie mogę tam iść. Swami tego nie lubi.” Nie zrezygnowałam: „Nie bądź niemądry. Jest Święto Daśara. Wszędzie są tłumy ludzi. Skąd Swami miałby wiedzieć, że jedliśmy w hotelu? Na pewno nie będzie cię szukał na zewnątrz i nie zapyta o to.” Po moich upewnieniach brat uległ. Poszliśmy do hotelu Kriszna Bhavan i zamówiliśmy naleśniki z ryżem i soczewicą. Ale zanim kelner zdążył nam je przynieść, zmieniliśmy zamówienie na naleśniki z serem. Były ogromne, zajmowały niemal cały stół. Po posiłku udaliśmy się na darszan. Usiadłam ze wszystkimi, natomiast mój brat przyłączył się do kolegów z klasy. Swami, zwracając się do studentów, zapytał: „Ilu z was wybiera się do domu po święcie?” Brat podniósł rękę. Swami podszedł do niego i powiedział: „Więc to tak – naleśniki z serem w hotelu Kriszna Bhavan? Najpierw zamówiliście naleśniki z ryżem i soczewicą, potem odwołaliście zamówienie i poprosiliście o naleśniki z serem. Twoja siostra stwierdziła, że są tak długie, że zajmują niemal cały stół. Zjedliście je, a potem wróciliście na darszan, prawda? Twoja siostra powiedziała również, że jest Święto Daśara, więc skąd Swami miałby wiedzieć, że wyszliście zjeść na zewnątrz. Czy nie powiedziała także, że w tym tłumie Swami z pewnością nie będzie cię szukał i nie zapyta cię o to?” Nie muszę mówić, że mój brat nie mógł wykrztusić słowa. Swami kolejny raz udowodnił nam swoją wszechobecność.
Praca w Nanjangud nie dawała mi zadowolenia, ponieważ JSS College był instytucją koedukacyjną i zachowanie studentów pozostawiało wiele do życzenia. Pewnego dnia tak bardzo zirytował mnie panujący tam brak zdyscyplinowania, że postanowiłam przenieść się do koledżu Swamiego i zakończyć to cierpienie. Dziwne, ale tej samej nocy miałam sen, w którym Swami powiedział do mnie: „Przyjedź do Anantapur. Przyjmę cię osobiście.” Po przebudzeniu podzieliłam się tym snem z rodziną. Tata powiedział: „Nie bądź niemądra. Kto by uwierzył w sen i pędził do Anantapur?” Ja jednak nalegałam i wyjechałam do Puttaparthi z mamą i siostrą. W tym śnie Bhagawan powiedział mi również, że po dotarciu na miejsce dowiemy się, że Swami wyjechał już do Anantapur i przesiądziemy się na inny autobus. Zgodnie z Jego słowami, gdy autobus stanął w Puttaparthi powiedziano nam, że Swami pojechał z wizytą do Anantapur i musiałyśmy się przesiąść. W tamtych czasach kampus nie miał ogrodzenia. Gdy przyjechałyśmy, Swami stał pod portykiem, gotów wyruszyć do domu wielbiciela. Skierowałyśmy się prosto w Jego stronę. Widząc mnie, zapytał: „Więc, przyjechałaś?” Odparłam: „Tak Swami, przyjechałam.” Powiedział: „Udaję się do domu wielbiciela. Wrócę i porozmawiam z tobą.” Następnego dnia wezwał mnie na rozmowę. W tamtych czasach administratorem w Anantapur był pan K. Chakravathi. Przybył wraz z innymi osobistościami, żeby otrzymać darszan Bhagawana. Usiedliśmy razem na marmurowej podłodze. Swami podszedł do mnie i zapytał: „Z kim chcesz porozmawiać, ze Mną czy z komisją konkursową?” Odparłam: „Pragnę, żebyś to Ty ze mną porozmawiał.” Więc Swami rozpoczął rozmowę. W tym miejscu chcę wyznać, że pracując jako wykładowczyni w JSS College, modliłam się do Bhagawana, żeby był obecny na moich lekcjach i pomagał mi kontrolować studentów. Ku mojemu zdziwieniu, podczas rozmowy klasyfikacyjnej na stanowisko wykładowcy, Swami natychmiast przywołał to wspomnienie! „Wiem, modliłaś się, żebym koniecznie siedział w klasie i słuchał twoich wykładów. Chyba jednak zdajesz sobie sprawę, że to ty powinnaś siedzieć w klasie, kiedy Ja stoję?” Te słowa sprawiły, że uśmiechnęłam się, ponieważ Swami udowodnił, że jest wszechobecny! Potem powiedział: „Dobrze, przeprowadzę z tobą rozmowę. Teraz chodź ze mną.” Poszliśmy do biura dr Dakshinamurthy, dyrektora kampusu. Swami przedstawił mnie i powiedział. „Przeprowadziłem już rozmowę kwalifikacyjną. Wyznacz jej termin zatrudnienia.” Dr Dakshinamurthy odparł: „Nie, Swami, nie mogę tego zrobić, ponieważ pani Niranjana pracuje w innym koledżu. Należy przestrzegać formalności.” Wtedy Swami wyjaśnił: „Ona nie mówi w telugu i musi tutaj nauczyć się języka. Ile dajesz jej czasu?” Dr Dakshinamurthy oznajmił: „Miesiąc.” Swami natychmiast go zapytał: „Nauczyłeś się w miesiąc jakiegoś języka?” Dr Dakshinamurthy odparł, że nie. Swami się zdziwił: „Więc jak możesz wymagać tego od niej? Daj jej sześć miesięcy, a zobaczysz jak dużo się nauczy.” Z błogosławieństwem Bhagawana z łatwością nauczyłam się języka i obecnie posługuję się nim zupełnie swobodnie. Początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do pracy w Instytucie. Jego szefową była wtedy dr Subbamma. Każdego wieczoru przed snem płakałam w łazience. Nieustannie powtarzałam Swamiemu w myślach: „Swami! Nie mogę się przystosować... Nie mogę się przystosować.” Nie znałam dobrze języka, jedzenie i atmosfera były mi obce. Gdy mama odwiedziła mnie w kampusie, Swami powiedział do niej: „Biedactwo, czeka aż wszyscy pójdą spać i idzie płakać do łazienki. Widzę jak płacze.” Nie potrzebowałam więcej dowodów, żeby umocnić się w pewności, że Swami jest wszechobecny i wierzyć w Niego o wiele mocniej. Swami mówi, że wykształcenie wpływa nie tylko na wysokość zarobków, kształtuje również życie. Oczywiście, taka filozofia wymaga nowatorskiego podejścia do edukacji opartej na koncepcji Educare. Wiem, że na świecie klasyfikuje się uniwersytety na podstawie takich kryteriów jak zdobywane przez absolwentów premie. W tej atmosferze komercjalizacji kształcenia akademickiego pojawia się często pytanie, czy edukacja oparta na Wartościach lub inaczej, model zintegrowanych Wartości promowany w Instytucie Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai, rokuje w dzisiejszym świecie jakiekolwiek nadzieje. Żeby na nie odpowiedzieć, muszę ponownie powołać się na doświadczenia zdobyte w ciągu dwóch lat mojej poprzedniej pracy, gdzie ani wykładowcy ani studenci nie pragnęli uwznioślić swojego życia. Studenci chcieli tylko otrzymać licencjat. Przychodzili na zajęcia, żeby przyswoić sobie wiedzę wymaganą na egzaminach. Niestety, wykładowcy również koncentrowali się wyłącznie na tym celu. Koledż umożliwił mi bezpośrednie doświadczanie pewnych aspektów handlu i bankowości, o których miałam nauczać. Przekonałam się, że w imię edukacji przeprowadza się tu operacje handlowe i zbiera profity, że przedsiębiorca wykorzystuje wszelkie dostępne sposoby zarabiania. Praca kolegium koledżu sprowadzała się do obserwacji końcowego wskaźnika finansowego, określającego zyski! Nie koncentrowano się na Wartościach. Studenci do tego stopnia nie interesowali się nauką, że czasami dokuczali nauczycielom – również mnie – mówiąc: „Ha, ha, zaczyna się dyskurs religijny!” Atmosfera w koledżu Swamiego była zupełnie inna, ponieważ Bhagawan kładł nacisk na kształcenie oparte na Wartościach i osobiście pilnował, aby skutecznie je zapewniano. Zauważyłam, że każdy aspekt Jego koledżu odzwierciedla przekonanie Swamiego, że zadaniem edukacji jest wyprowadzenie studentów z ciemności w światło, umacnianie w nich skromności, bezinteresowności i wysokich ideałów służenia.
