Drzewo rodowe zakorzenione w Sai
Rozmowa z panią Shailają
Nagaraj, absolwentką Instytutu Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai
Shailaja
Nagaraja urodziła się i wychowała w Bangalore. W latach 70-tych jej dziadkowie
ze strony matki trafili wraz z rodziną pod skrzydła Bhagawana. Shailaja ma dwie
siostry. Przez cały czas pomiędzy 1977 a 2010 r. na uczelniach Swamiego
studiowali jej bliżsi i dalsi krewni. W 1983 r. pani N. Shailaja, znana teraz
pod tym nazwiskiem, wstąpiła do Sri
Sathya Sai Art and Science College w Anantapur. W 1985 r. ukończyła studia
pośredniczące, a potem podjęła studia licencjackie w Instytucie Wyższego
Nauczania Śri Sathya Sai na wydziale nauk o domu i ukończyła je w 1988 r.
Następnie przystąpiła do studiów podyplomowych na wydziale psychologii Chennai Annamalai University. Po ukończeniu
nauki Shailaja wybrała zupełnie nieoczekiwaną karierę. W 1992 r. zajęła się w
Bangalore sprzedażą i marketingiem. W 1998 r. rozpoczęła pracę w korporacyjnym
biurze usług. W 2002 r. przeniosła się do America Online jako kierowniczka
działu usługowego. Jej kariera rozwijała się pomyślnie i ostatecznie otrzymała
tam stanowisko dyrektorki operacyjnej. Teraz pracuje w Aegis BPO jako wicedyrektorka pionu operacyjnego, obejmującego
swoim zasięgiem działania południowe Indie i Sri Lankę.
Shailaja
pochodzi z rodziny złączonej z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą międzypokoleniowym związkiem. Bhagawan nadał
im przydomek ‘Chettiar’.
Shailaja Nagaraj od najwcześniejszego dzieciństwa cieszy się obfitymi łaskami
Pana.
Radio Sai ma przyjemność przedstawić Wam
wyjątki z rozmowy przeprowadzonej w styczniu 2011 r. pomiędzy Shailaja Nagarają
a Karuną Munshi z Radia Sai, nagranej dla programu ‘Ulotne chwile, trwałe
wspomnienia’.
Radio Sai: Twoja rodzina zaczęła
wielbić Bhagawana Babę około 40. lat temu. Dlaczego Baba uważa, że jesteście
Jego wielbicielami od sześćdziesięciu lat? Występuje tu jakaś niezgodność.
Shailaja Nagaraja: Babcia ujrzała
Swamiego po raz pierwszy w jakimś domu w Bangalore, gdy miała dwadzieścia lat.
Nic o Nim nie wiedziała. Stwierdziła, że to wielka dusza, obeszła Go dookoła,
jak obchodzi się świętego i wyszła. Została Jego wielbicielką w latach 70-tych,
gdy miała czterdziestkę. Ale Swami zawsze dodaje te dwadzieścia lat i mówi:
„Jesteś Moją wielbicielką o wiele dłużej”.
Radio Sai: Co oznaczało poznanie
Swamiego w tamtych czasach, to znaczy, w latach siedemdziesiątych?
Shailaja Nagaraja: Swami bardzo często
bywał w Whitefield. Mama zabierała nas tam pociągiem. Oczywiście, towarzyszyła
nam babcia. Mieliśmy cudowne darszany. Wydaje mi się, że po raz pierwszy
doświadczyliśmy wszechobecności Swamiego, gdy tata był w średnim wieku.
Cierpiał wtedy na astmę i często chorował. Swami odwiedził mamę we śnie, podał
jej adres jakiegoś domu i polecił jej tam pójść.” Dom stał w Malleswaram, na
przedmieściu Bangalore. Mama zabrała nas tam w niedzielę. Zapukaliśmy do drzwi
i jakiś mężczyzna powiedział: „Proszę wejść, czekam na was.” Podał mamie
rudrakszę i rzekł: „Niech pani mąż nosi rudrakszę na szyi, codziennie ją obmywa
i wypija tę świętą wodę.” Zgodnie z instrukcją tata modli się na rudrakszy
każdego dnia, obmywa ją i wypija świętą wodę. Rudraksza zapewnia mu bezpieczeństwo.
Radio Sai: Jak teraz czuje się twój
tata?
Shailaja Nagaraja: Czasami jego
zdrowie podupada, ale Swami jest tutaj i nieustannie się nim opiekuje. Za
każdym razem, gdy zachodzi taka potrzeba, błogosławi go wibhuti lub darszanem.
Troszczy się o niego. Swami troszczy się również o mnie. W 1988 r., gdy
odbierałam dyplom, nie widziałam na jedno oko. Nagle straciłam w nim wzrok.
Radio Sai: Co się do tego przyczyniło?
Shailaja Nagaraja: Nie mam
najmniejszego pojęcia.
Radio Sai: Nie jęczmień, nie infekcja?
Shailaja Nagaraja: Ja również
sądziłam, że to jęczmień, niewidoczny z zewnątrz. Po uroczystości rozdania dyplomów
wróciłam do Bangalore i skonsultowałam się z lekarzem. Uznał, że doszło do
zapalenia nerwu wzrokowego i przepisał mi sterydy. Po prawie czterotygodniowej
kuracji odzyskałam wzrok i czułam się doskonale. W miesiąc później objawy
powróciły. Tym razem lekarze podejrzewali guza mózgu lub jakąś inną narośl
naciskającą na nerwy i wywołującą ślepotę. Przeszłam tomografię komputerową i
serię testów. Niczego nie wykazały, lekarze nie znaleźli źródła choroby.
Próbowaliśmy wszystkiego. Wtedy babcia powiedziała: „Jedźmy do Parthi.” Gdy się
tam pojawiłyśmy, Swami zaprosił nas na interview, popatrzył na mnie i zapytał:
„Yemaayindhi? – Co się stało?” Odrzekłam, że straciłam w oku wzrok.”
„Wiem. Nie martw się.” Potem zmaterializował wibhuti i dał mi je mówiąc:
„Weź je.” Polecił, żebym natychmiast odstawiła wszystkie leki i przyjmowała
duże dawki witaminy A. Aplikowano mi wtedy codziennie 60 mg sterydu o nazwie
Wysolin. Odstawiłam go od razu. Potem Swami zapytał co chciałabym robić, mając
na myśli moje plany po ukończeniu studiów. Odparłam: „Swami, chcę robić IAS.”
„Co znaczy IAS?” „IAS znaczy SAI.” Wtedy stworzył pierścień z Śirdi Babą i Sai
Babą, włożył go na mój palec i powiedział: „Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.”
Radio Sai: Ale ty miałaś na myśli
Indyjską Służbę Administracyjną. Żeby do niej wstąpić trzeba zdać egzamin
konkursowy.
Shailaja Nagaraja: Tak! Pobłogosławił
mnie pięknym pierścieniem. Kilka dni później przyjechał do Whitefield i
zobaczył mnie w liniach. Przechodząc obok zapytał: „Kanupistundaa? – Odzyskałaś
wzrok?” Pokazał mi cztery palce i powtórzył: „Kamupistundaa?”
Radio Sai: Natychmiastowy test?
Shailaja Nagaraja: Tak. Spojrzał mi
głęboko w oczy i nim minął tydzień całkowicie wyzdrowiałam. Od tamtej pory nie
mam już ostrych bólów głowy i nie muszę nosić okularów.
Radio Sai: Jego słowa przywróciły ci
wzrok!
Shailaja Nagaraja: Tak, Jego słowa
przywróciły mi wzrok! Gdy odwiedziłam panią doktor i oznajmiłam jej, że nie
biorę żadnych leków, powiedziała: „Istnieje wiele rzeczy, których medycyna nie
rozumie. Wiara czyni cuda. Proszę się nie martwić. Jest dobrze.”
Radio Sai: W waszym domu, pod tym
samym dachem, mieszkają trzy pokolenia. Jak to działa? Jak się do siebie
odnosicie?
Shailaja Nagaraja: Zgromadziła nas
tutaj łaska Swamiego. Swami polecił babci: „Trzymaj wszystkie swoje dzieci przy
sobie.” Pragnął, żebyśmy mieszkali razem. Myślę, że ta rada wiąże i trzyma nas
razem. Oczywiście, czasami dochodzi do sprzeczek, jak w każdej normalnej
rodzinie, ale nic więcej. Mieszkamy razem i żadne z nas nie zrobiłoby niczego,
co mogłoby zasmucić lub rozczarować Swamiego. Swami jest głową naszej rodziny.
Radio Sai: Twoja babcia cieszyła się
serdecznymi relacjami ze Swamim. Opowiedz nam o nich.
Shailaja Nagaraja: Babcia była bardzo,
bardzo prostą kobietą. W swojej prostocie mówiła do Swamiego o wszystkim, co
leżało jej na sercu. W latach 80-tych mój wujek zamierzał się żenić. Nalegał, żeby
ślubu udzielił Swami. Nie chciał zawrzeć ślubu w żaden inny sposób i groził, że
jeśli Swami tego nie zrobi, to on pozostanie kawalerem. Babcia bała się, że
może dotrzymać słowa i źle znosiła ogromną presję ze strony licznej rodziny
panny, do której jej syn wchodził z takimi oporami. Udała się więc do Swamiego
i powiedziała: „Swami, co chcesz żebym zrobiła? On nie zamierza się żenić.”
Swami odrzekł: „Wy zaglądacie do horoskopów, Ja patrzę oczami Boga.” Nie tylko
wybrał dla wujka dziewczynę, ale wyprawił im ślub w Whitefield. Uroczystość
była wspaniała. Swami dopilnował, żeby na obiad podano 36 potraw. „Nie pozwolę
nikomu powiedzieć, że nie przygotowałaś dobrego przyjęcia.” Pozwolił nam
zaprosić calutką rodzinę.