Sharon: To długa historia...
Zaczęła się, gdy spotkałam mojego męża. Zawsze chciał odkryć znaczenie życia,
poznać jego tajemnicę. Ja nie badałam tych spraw, ponieważ bałam się, że odpowiedź
będzie zbyt smutna i nie odnajdę w życiu żadnego sensu. Po ślubie Sam w dalszym
ciągu szukał odpowiedzi. W 1972 r. usłyszał o Sai Babie od słynnej nauczycielki
jogi Indry Devi. Zadawał jej pytania na temat świadomości i innych spraw, a ona
odpowiadała „Sai Baba, Sai Baba”. Po krótkim czasie znalazł się w samolocie
lecącym do Indii. Byłam matką czterech małych córek i zastanawiałam się, co
przydarzyło się mojemu mężowi. Miałam książkę „Człowiek cudów”, ale nie posiadaliśmy
jeszcze internatu i nie mogłam dowiedzieć się o Sai Babie niczego więcej.
Poruszałam się w ciemnościach. Mąż wrócił po miesiącu, przeobrażony. Oznajmił
nam: „Na Ziemi przebywa Bóg w ciele Sai Baby. Ty jesteś Bogiem, ja jestem Bogiem,
wszyscy Nim jesteśmy.” Powiedział, że nasze życie zmieniło się na zawsze... Zastanawiałam
się, o czym on mówi. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Przyglądałam się
jak zmienia się mój mąż.
Radio Sai: Jakie
zauważyłaś w nim zmiany?
Sharon: Stał się bardzo spokojny. Znikł motocykl. Przestał szybko prowadzić samochód.
Był cichszy, cierpliwszy i bardziej kochający. Zawsze był pełen miłości, ale
teraz miał jej jeszcze więcej. Zapragnęłam posiąść taką samą głęboką wiarę, takie
same doświadczenia jak on. Po kilku miesiącach zostawiliśmy nasze cztery córki
na dziesięć dni pod dobrą opieką i wyruszyliśmy na spotkanie z Sai Babą. To
było dla nas bardzo trudne. Od tamtego czasu Baba wniósł w nasze rodzinne życie
dużo radości i świętości. Moja historia jest długa. Nie od razu pokochałam i
zdałam sobie sprawę z wielkości Swamiego. Bardzo się zmagałam, ponieważ nie
rozumiałam Jego nauki o jedności. Jestem Żydówką, a judaizm nie akceptuje Boga
w ludzkiej postaci. Nie mogłam do końca pojąć koncepcji Awatara. Ale dostrzegłam
w tym obietnicę, ponieważ nauki Baby zawierały odpowiedzi na moje pytania i
rozterki. Bałam się śmierci i podczas pierwszej wyprawy wyznałam to Babie. Powiedział
uspokajająco: „Jak możesz bać się śmierci?
Tylko zdejmiesz ciało, tak samo jak zdejmujesz ubranie. Jesteś nieskończona.”
To bardzo podniosło mnie na duchu. Życie się zmieniło. Natychmiast założyliśmy
w naszym domu ośrodek Sai Baby, co w 1974 czy 1975 roku w USA było niezwykłe.
Ośrodek istnieje do tej pory. Ciągle jednak zadawałam Babie pytania i błagałam
Go, żeby dał mi taką wiarę jaką dostrzegam w moim mężu. W końcu, po czternastu
latach, otrzymałam doświadczenie. Otworzył moje serce i zobaczyłam Jego
wspaniałość, Jego chwałę i po prostu Go pokochałam. Uświadomiłam sobie, że jest
Bogiem. Zdałam sobie sprawę, że miłość jest istotą wszystkich religii.
Radio Sai: Więc to trwało czternaście lat?
Sharon: Tak, walczyłam przez 14 lat, ale nigdy się nie poddałam. Powiem to samo
każdemu, kto walczy jak ja: „Nigdy nie pozwól Mu odejść. Trzymaj się Go, mów do
Niego, módl się do Niego, a zobaczysz jakie to stanie się cudowne. Przychodzi
jako Żywa Obecność. To bezcenny dar.”
Judy: Ma tu miejsce niezwykłe połączenie. Kiedy mama po raz pierwszy udała się
do Indry Devi i pod wpływem chwili zapytała o datę urodzin Sai Baby, dowiedziała
się, że wypadają 23 listopada, w ten sam dzień co jej urodziny! Więc od samego
początku istniał tu pewien szczególny związek.
Radio Sai: Judy, będąc małą dziewczynką widziałaś jak twoi rodzice kroczą drogą Sai.
Co czułaś, gdy wprowadzili do rodziny nauczyciela z Indii?
Judy: Nie miałam jeszcze roku, gdy tata po raz pierwszy wyruszył na spotkanie z
Babą. Nie pamiętam niczego poza śpiewanymi w domu bhadżanami, rozmowami o Babie
i o Jego łasce, oglądaniem Jego zdjęć i filmów video. Moje trzy starsze siostry
i ja zostałyśmy pobłogosławione pełnymi miłości rodzicami, praktykującymi
wartości nauczane przez Babę. Kochali nas, byli zawsze bardzo cierpliwi i
otwarci, nigdy niczego nam nie narzucali. Nie jestem bardzo aktywna. Ale praktykujemy
judaizm, zwłaszcza podczas najważniejszych świąt. Dla mojej rodziny i dla mnie
judaizm ma głębsze znaczenie, ponieważ znamy Babę, a On głosi uniwersalizm
wszystkich religii. Jeśli chodzi o mnie, to w szkole średniej przeżywałam
bardzo trudny okres. Moje siostry i ja różniłyśmy się od otoczenia, ponieważ
byłyśmy żydowskimi wegetariankami i kochałyśmy Swamiego. Ale przyjeżdżając
tutaj przez wiele lat i doświadczając miłości Swamiego, dostrzegłyśmy jaki jest
niezwykły i jak uniwersalne są Jego nauki. W Puttaparthi widziałyśmy
rówieśników kochających Swamiego tak samo jak my. Wtedy przestałyśmy czuć się
inne.
Radio Sai: Czy dlatego odczuwałyście inność, że różniłyście się od wszystkich w
szkole? Czy miałyście potrzebę usprawiedliwiania się dlaczego jesteście
wegetariankami i dlaczego wielbicie Nauczyciela z Indii, co w żaden sposób nie
zgadza się z waszą tradycyjną wiarą?
Judy: Jesteśmy czterema siostrami, przyjaźnimy się i powierzamy sobie sekrety.
Umiałyśmy rozmawiać ze sobą i z rodzicami o naszych sprawach i lękach. Myślę,
że ludzie przyglądali się naszemu zachowaniu i widzieli, że jesteśmy dobre,
uprzejme, hojne i kochające dla siebie i dla przyjaciół. Jedna z naszych
nauczycielek została wyznawczynią Baby, po tym jak miała po kolei każdą z nas w
swojej klasie. Gdy dowiedziała się, że wybieramy się do Indii, powiedziała:
„Hm. Kim jest ten Sai Baba?” Zbadała to na własną rękę i została Jego wielbicielką.
Sharon: Niektórzy z naszych przyjaciół zostali wegetarianami i interesują się duchowością.
W pewien sposób dziewczynki wyprzedziły swoje czasy, ponieważ ich rówieśnicy
dopiero teraz poszukują głębszego sensu życia.
Radio Sai: To bardzo interesujące, że ludzie próbują dowiedzieć się więcej o Swamim
biorąc ciebie za przykład.
Judy: Może w
jakimś stopniu. Nie staram się być dla nikogo przykładem, ale mam kochającą
rodzinę. I myślę, że ludzie wyczuwają, że nasza miłość płynie również w ich
kierunku. Otrzymałyśmy błogosławieństwo i wielkie szczęście, ponieważ Baba
osobiście z nami rozmawiał i pytał co studiujemy. Wspierał nas i dodawał nam
odwagi w trudnych latach. Będąc w szkole średniej i w koledżu nie wiemy
jeszcze, co będziemy robić w życiu. Swami osobiście się w to angażował.
Sharon: Baba uświadamiał nam, że
stanowi rdzeń każdej rodziny, jeśli tylko Go zaprosimy. Pokazywał nam, jak
powinny wyglądać rodzinne spotkania. Gdy po raz pierwszy zabraliśmy dziewczynki
na interview, były trochę zdenerwowane. Zostaliśmy zaproszeni do wewnętrznego
pokoju i usiedliśmy z brzegu czekając na Babę. Wszedł i powiedział: „Buuu!
(śmiech). Ma wspaniałe poczucie humoru. Poprosił, żebyśmy usiedli bliżej i
zaczął się zachowywać jak nasze dziewczynki.
Radio Sai: Czy
mogłabyś podzielić się z nami przykładem, gdy Swami rozmawiając o twoim życiu
mówił coś, czego się nie spodziewałaś?
Judy: Mam wielkie
szczęście. Podczas jednej z naszych pierwszych wypraw pytał każdą z nas co
studiujemy. Powiedziałam, że chciałabym studiować fizykoterapię, socjologię lub
weterynarię. Ale On stwierdził: „zarządzanie administracją”. Byłam bardzo
przygnębiona. To była niezidentyfikowana przestrzeń i nie rozumiałam jej
znaczenia. Następnego lata zadał nam te same pytania. Gdy podszedł do mnie
wyznałam: „Może studia nauczycielskie, socjologia lub weterynaria.” Wtedy
rzekł: „Czy nie pamiętasz, co ci powiedziałem ostatnim razem? Zarządzanie.”
Pamiętał o tym również w następnym roku! Kiedy wróciliśmy kolejnego lata,
ponownie mnie o to zapytał i przypomniał: „Zarządzanie”.
Radio Sai: Więc
studiowałaś zarządzanie?
Judy: Nie. Nie
wiedziałam wtedy czym jest zarządzanie administracją i otrzymałam stopień magisterski
z zarządzania lecznictwem, ponieważ lubiłam służbę zdrowia i myślałam, że to
dobra kombinacja biznesu i opieki nad chorymi. Nie mogłam jednak znaleźć pracy.
Podejmowałam chwilowe zajęcia, jak odpowiadanie na telefony, chociaż miałam
tytuł magistra ze szkoły Ivy League. To było dobre doświadczenie, uczyło mnie
pokory. Wtedy zdecydowałam, że zarządzanie lecznictwem jest nie dla mnie i
wróciłam do Cornell na drugi kurs magisterski ze stosunków pracy. Zostałam
potem zatrudniona w Sun Microsystems.
Zrozumiałam, że o tym właśnie myślał Baba. Dzięki temu w 2001 r. mogłam spędzić
dwanaście miesięcy w naszym biurze w Bangalore. To było wielkie
błogosławieństwo, bo w weekendy widywałam Swamiego. Uświadomiłam sobie, że
wszystko się ze sobą wiąże – praca, życie osobiste i duchowe. W końcu zaczęłam
rozumieć czym jest zarządzanie administracją.
Sharon: Mówiąc o
zarządzaniu powiedział: „Najpierw zarządzanie sobą, potem zarządzenie ludźmi.”
Zatem zarządzanie sobą jest tym, nad czym wszyscy pracujemy...
Radio Sai: To wymagało
trochę czasu, żeby odkryć, co Swami miał na myśli.
Judy: Tak...
Wciąż nie mam pewności. To nie jest to, czego naprawdę chcę. Wykonuję tę pracę
od dziesięciu lat i czuję, że każdego dnia uczę się czegoś, co jest dobre. Ale
wciąż szukam zajęcia, które miałoby dla mnie znaczenie. Wciąż proszę Swamiego,
żeby mną kierował.
Sharon: Powiedział
również, że każda praca jest dobra jeśli wykonujemy ją z miłością.
Judy: Powtórzył
to trzykrotnie.
Sharon: Myślę, że
powiedział również, że gdziekolwiek postanowisz pójść, cokolwiek będziesz
robić, będzie to święta praca.
Radio Sai: Dopóki
wykonuję ją z miłością...
Sharon: I oddajesz
ją Jemu, ofiarowujesz ją Jemu.
Radio Sai: Sharon, czy
podczas waszych wielokrotnych spotkań Baba udzielał ci rad lub wskazówek dla
rodziców?
Sharon: Wchodząc do
pokoju interview przeżywaliśmy różne sytuacje. Na przykład, czasami płakało
dziecko i Swami mówił ze słodyczą: „Cii, cii... Dyscyplina jest bardzo ważna.”
Kiedyś rodzice popchnęli dziecko, żeby dotknęło i ucałowało Jego stopy, a
dziecko się opierało. Powiedział łagodnie: „Nie zmuszajcie, bądźcie
delikatni...” Gdy dziewczęta mówiły: „Baba, mam złe myśli”, odpowiadał: „Och...
złe myśli, ale dobra dziewczynka. Pomogę.” Jedna z córek wyznała: „Mam humory,
Baba.” Odpowiedział: „Nie humory, to po prostu reakcja na wydarzenia. Pomogę.”
Mówił, jak kontrolować umysł. Zawsze był pozytywny i wspierający, dodawał nam
otuchy. Martwiliśmy się o szkołę, ponieważ wokół było tyle zła, nawet narkotyki
i alkohol w miłym otoczeniu naszego domu. Odpowiedział, że szkoły są wszędzie
takie same. Dodawał: „Musicie rozmawiać z dziećmi, ponieważ nie wiecie, co
myślą. Musicie słuchać, próbować zrozumieć, potem iść na kompromis i starać się
osiągnąć jedność.” Przypomniał nam, że rodzice i dzieci muszą się wzajemnie szanować.
Dzieci nas szanują, ale my również musimy je szanować i słuchać ich, żeby wiedzieć
z czym borykają się w życiu.
Radio Sai: To
zdumiewająca rada dla rodziców – otwartość i umiejętność dobrego słuchania. Obecnie
ludzie tego nie robią.
Sharon: To prawda. Nie poświęcają
na to czasu, albo nie mają tego w swojej kulturze. Dawniej dzieci miało być
widać a nie słychać i ludzie nie rozmawiali szczerze o swoich uczuciach. Ale czasy
się zmieniły. Dzieci są bardziej otwarte. Baba powiedział kiedyś, że rodzice są
nauczycielami dla dzieci, a dzieci są nauczycielami dla rodziców – to działa w
dwie strony. Bardzo ważna uwaga.
Judy: Cała
rodzina zasiadała przy stole lub szliśmy na długi spacer z naszymi dwoma psami
i siadaliśmy na trawie w jakimś ładnym miejscu. Tata i mama rozmawiali z nami o
tym, co dzieje się w naszym życiu. Niezmiennie jedno z nas płakało i przepracowywaliśmy
problemy. Na koniec rodzinnej rozmowy czuliśmy się lepiej. Trzeba pamiętać, że
dorastając skłaniamy się do widzenia spraw jako białe i czarne. Ale tak nie
jest. Zaczynamy rozumieć, że na ścieżce duchowej nie możemy być dla siebie
nieugięci. Trzeba się cieszyć. Baba mówi: „Bądź szczęśliwa”, więc bycie szczęśliwym
jest w porządku. Możesz się bawić i śmiać, mieć przyjaciół i robić wszystko, co
służy ciału i duszy.
Sharon: Ponieważ siostry
Judy bliźniaczki miały po 13 lat, Baba powiedział: „Dla was wkrótce
małżeństwo.” Wykrzyknęły: „Oooch!”
Judy: Teraz mają
42 lata.
Sharon: Powiedział
do Sama: „Dlaczego nie rozglądasz się za mężami? Nie jesteś wspaniałym
ojcem...” Sam próbował spełnić swój obowiązek, ponieważ chcieliśmy tu wrócić i
Baba mógł ponownie go spytać gdzie są mężowie. Któregoś roku Swami powiedział w
końcu: „Dobrze, nigdy więcej... Możesz odetchnąć. Zostałem twoim
przedstawicielem” I zwolnił go z obowiązku szukania im mężów. Trzy z dziewcząt
znalazły wspaniałych mężczyzn, którzy jednak nie wielbią Baby i nie są
wegetarianami. Woziliśmy fotografie tych chłopców do Baby i za każdym razem
mówił: „Dobry chłopiec. Powinni się pobrać.” Kiedy wyznawaliśmy, że chłopiec Go
nie lubi, odpowiadał: „To bez znaczenia. To dobry chłopiec. Nie zna Mnie.”
Wtedy mówiliśmy, że nie jest wegetarianinem. I znów stwierdzał: „To bez
znaczenia. To dobry chłopiec” i podtrzymywał, że powinni się pobrać. Każdego
pobłogosławił i wszyscy są wspaniali.
Judy: Są
fantastycznymi szwagrami.
Sharon: Żaden z
nich nie prosi dziewcząt, żeby przyrządzały mięso. Jeśli mąż naprawdę chce
zjeść mięso, zjada je w restauracji lub przygotowuje je sam.
Martwiliśmy się z powodu
rodziców jednego z chłopców, w związku z tym, że jesteśmy wyznawcami Sai.
Przyszli do nas tuż przed ślubem i nie powiedzieli ani słowa na temat zdjęć
Baby rozwieszonych w całym domu. Byli bardzo uprzejmi i pełni miłości. Podczas
ślubu odmówiliśmy modlitwę do Baby. To był żydowskie ślub i Baba był jego częścią.
Na żadnym ślubie nie było mięsa.
Judy: Ludzie mówili, że był to
najlepszy wegetariański ślub w jakim uczestniczyli.
Sharon: To
wspaniałe rodziny, kochają się.
Judy: Wykonują
prace służebne. Ojciec jednego z moich szwagrów pracuje jako lekarz w afrykańskiej
wiosce.
Sharon: Kiedy
przyjechaliśmy tutaj w ubiegłym roku, pokazaliśmy Babie zdjęcie całej rodziny,
z trzema naszymi wnukami. Baba popatrzył na nie i powiedział: „Jedność... Dobra
rodzinna jedność” i położył na nim rękę. To było bardzo wzruszające. Czuliśmy,
że obejmuje miłością całą naszą poszerzoną rodzinę. Zięciowie żartowali, że ich
żony są teraz jeszcze słodsze. Gdy jeden z naszych wnuków miał trzy latka,
śpiewał mantrę Gajatri. Samuel i ja zabieraliśmy Joshie na spacery i gdy zasypiał
na tylnym siedzeniu, Sam śpiewał Gajatri. Pewnego dnia Rachel, mama Josha,
zadzwoniła do nas i powiedziała, że Josh śpiewa Om Bhur Bhuvah Suvaha... Byliśmy z Samem zdziwieni, ponieważ nigdy
go tego nie uczyliśmy. To ilustruje, dlaczego Baba mówi, że wszystko jest w
nas... Gdy wybieraliśmy się w tę podróż do Puttaparthi, Rachel dała nam
zdjęcie, żeby Baba je pobłogosławił. Powiedziała: „Kochamy Cię, Baba”. Jej
dwuletni syn pocałował zdjęcie i rzekł jak jego mama: „Kocham Cię, Baba”.
Dzieci dokładnie nas naśladują.
Radio Sai: Judy,
jesteś Amerykanką. W jaki sposób poznanie Swamiego wpłynęło na twoje wybory i
decyzje życiowe?
Judy: Jedną z
ważnych rzeczy jakie mówi Swami jest ta: „Powiedz mi, jakich masz przyjaciół, a
powiem ci, kim jesteś.” Przyjaźnimy się ze sobą i z naszymi rodzicami. Mamy
również dobrych przyjaciół z silnymi charakterami, pragnących służyć innym. Są
weseli, zabawni i pełni miłości. Myślę, że otaczanie się takimi ludźmi na
każdym etapie życia – w szkole średniej, w koledżu i w pracy – ma na nas
ogromny wpływ.
Sharon: Podam
przykład. Koleżanki Judy z dziesiątej i jedenastej klasy. Pochodziły z bardzo miłych
rodzin i były dobrymi dziewczętami. Jednak w weekendy, gdy nie było rodziców,
umawiały się w jednym z domów i piły alkohol. Judy ma jedną dobrą przyjaciółkę,
która, tak jak ona, nie przyłączyła się do tej grupy. Judy w poniedziałki przychodziła
ze szkoły i opowiadała o tym. Zwierzała się, ponieważ byliśmy otwarci, nie
ocenialiśmy jej przyjaciół, ani nie krzyczeliśmy na nią. Oznajmiła nam, że nie
zamierza pić alkoholu. Gdy rozmawia się z dziećmi o nałogach, o tym, jak niemądrze
jest przyłączać się do kolegów, którzy piją alkohol i co czują wtedy rodzice,
dzieci rozumieją. Judy postanowiła, że nie będzie tak postępować.
Radio Sai: Czy trudno ci było stać z boku?
Judy: Może czasami. Ale byłam w zespole tenisistek, więc musiałam się tym zająć
(śmiech). Kiedy w końcu zaczęłam chodzić
do koledżu, chciałam w pełni uczestniczyć w
życiu akademickim, być doskonałą studentką i bardziej udzielać się społecznie.
Ale nie piłam, ani nie robiłam niczego podobnego. Myślę, że to sprawa
równowagi. Swami mówi, że goląc się nie możesz naciskać zbyt mocno, bo się skaleczysz,
ani zbyt lekko, bo się nie ogolisz. Chodzi o dyscyplinę. Podążając za dharmą nie bądź wobec siebie nieugięta i
surowa, ponieważ zbuntujesz się i ruszysz w inną stronę. Takie jest życie,
zwłaszcza w szkole średniej i w koledżu. Obecność Swamiego, możliwość
spotykania Go w formie fizycznej, czwartkowe bhadżany w naszym domu – to
wielkie błogosławieństwo.
Sharon: Będąc z Nim,
trudno opisać miłość jaką do Niego czujemy. Spowija nas. Dzięki Niemu dzielimy
tę miłość z rodziną. Swami jest tutaj, obdarza nas miłością, a my dzielimy ją
ze wszystkimi. Gdy przychodzą problemy życiowe znajdujemy w sobie ufność i
siłę. Wszyscy musimy radzić sobie z problemami i wyzwaniami, ale wiemy, że nas
kocha i pomaga nam przez nie przejść. Trzymamy się Go, rozmawiamy z Nim. Jedna
z dziewcząt spytała Babę: „Jak możemy odczuwać Twoją bliskość, skoro przebywasz
tak daleko od nas?” Baba odpowiedział: „Mów do Mnie przez cały czas. Oddawaj mi
swój ból.” Myślę, że w ten sposób stał się naszym przyjacielem. Jack Hislop
wyznał kiedyś, że wstając rano oznajmia: „Swami, biorę Cię teraz za rękę” i
trzyma ją przez cały dzień.
Radio Sai: Wspaniały wzór do naśladowania. To bardzo piękne. Judy, łączy cię ze Swamim
szczególny, bardzo drogi ci związek.
Judy: Tak. Jakieś trzy lata
temu wszystkie moje siostry były już mężatkami, a ja nie. Czułam się samotna.
Było mi smutno. We wrześniu 2006 r. Swami zaprosił nas na interview.
Natychmiast zaczął mi opowiadać o bogini Kali i o mocy Kali zwalczającej zło.
Oświadczył, że cała ta moc jest we mnie. Potem podarował mi przepiękny medalik
z Kali Durgą. Dał mi tyle miłości i odwagi, że wypełniły całe moje serce,
przepędzając smutek i ból. Uświadomiłam sobie w końcu, że będąc sama i wolna
napotykam wiele cudownych rzeczy. Wolę przyjechać tutaj na wspaniałe 84-te
urodziny Baby niż żyć w nieszczęśliwym związku z niewłaściwym człowiekiem.
Doszłam do punktu, gdy próbuję odsunąć pragnienie i oddać je Swamiemu. Bycie singielką
w wieku 38 lat ma wiele dobrych stron. Jest wspaniałe.
Radio Sai: Łączy cię z
siostrami miłość.
Judy: Oczywiście.
Łączą nas przeżywane wzloty i upadki oraz wiele bliskich doświadczeń ze Swamim.
Lubimy wspominać jak poklepał nas po głowach i powiedział: „Dobre dziewczynki”.
Idąc w sobotę na mrożony jogurt i na rolki, rozmawiamy o tym jaki Swami jest
słodki i co mówią o Nim dzieci. Dzielenie się tymi doświadczeniami jest dla nas
bardzo cenne.
Radio Sai: Wracasz do wspomnień i
czerpiesz z nich radość.
Sharon: Tak. Dziewczęta
wiedzą, że mają delikatnych i kochających mężów. Rozumieją także, że muszą do
jakiegoś stopnia zachować w sercu oddanie i wyrażać je poprzez miłość do nich,
do dzieci, do rodziny i tak dalej. Czują błogosławieństwo i radość, bo Baba
wybrał im dobrych partnerów życiowych.
Radio Sai: Czy powiesz
nam o niezapomnianym momencie, gdy modliłaś się do Swamiego o pomoc i
interwencję i czułaś, że odpowiada na twoją modlitwę?
Sharon: Tak, mam wiele takich wspomnień. Modliliśmy się gorąco, gdy dwanaście lat
temu mój mąż poddał się operacji na otwartym sercu. Martwiliśmy się. Na kilka
miesięcy przed operacją Baba pobłogosławił Sama i powiedział, że ma dobre
serce, mocne serce, ale są kłopoty ze skurczami. Operacja była wielkim wyzwaniem.
Nie wiem jak byśmy przez nią przeszli bez zaufania do Baby. Mąż doszedł do
siebie w cudowny sposób w ciągu miesiąca i wrócił do pracy po czterech czy
pięciu tygodniach. Myślę, że pomogła nam pomoc Baby i Jego miłość. Pamiętam też
doświadczenie z okresu, gdy dziewczynki były bardzo małe – bliźniaczki miały
sześć lat. Sam i ja wróciliśmy z pierwszej podróży do Prasanthi. Siedzieliśmy w
bawialni i dziewczynki zapytały: „Mamusiu, czy Baba istnieje naprawdę?”
Powiedziałam: „Tak, istnieje naprawdę” i wtedy stojące naprzeciwko nas na stole
oprawione zdjęcie Baby upadło na podłogę. Stało się to w jednej chwili.
Skoczyliśmy na równe nogi i dziewczynki zgodziły się, że Baba rzeczywiście
istnieje. To był znak Jego obecności. Daje nam drobne znaki, jeśli rzeczywiście
ich szukamy.
Judy: Jeśli jesteś z Nim na jednej fali i pozostajesz otwarta.
Sharon: Tak, to bardzo piękne. Jest z nami i zna każdą naszą myśl.
Judy: Wiele lat temu siostra i ja jechałyśmy na urodziny przyjaciółki. Było za
późno na kupno prezentu. Stanęłyśmy na poboczu i zastanawiałyśmy się, co robić.
Przed jakimś domem zauważyłyśmy balony z napisem: „Szczęśliwych urodzin”,
przyczepione do pojemników na śmiecie. Były nowe i doskonałe! To było
niezwykłe. Przypominało drobne lile Swamiego. Odczepiłyśmy je, udałyśmy się do
przyjaciółki i powiedziałyśmy jej: „Szczęśliwych urodzin”.
Radio Sai: Sharon, masz dużo do czynienia z osobami nie będącymi wielbicielami. Trzy
twoje córki weszły do rodzin nie wierzących w Swamiego. Co mówisz, gdy cię pytają
kim jest Sai Baba?
Sharon: Cóż, musimy się zorientować, ile naprawdę chcą wiedzieć i nie dawać im
zbyt wielu informacji. Jeśli zadają ogólne pytania, możemy powiedzieć, że Sai
Baba jest wielkim humanistą i naszym nauczycielem duchowym. Coś w tym rodzaju.
Gdy nalegają i chcą usłyszeć więcej, możemy ostatecznie powiedzieć: „Wiecie kim
jest Awatar? Wierzymy, że jest Awatarem.” Trzeba to robić powoli.
Judy: Tak. Dajemy im lekcję nie mówiąc zbyt wiele, dopóki nie zapytają o to, co
naprawdę chcą wiedzieć.
Radio Sai: Opowiedz nam o naukach Baby i o ich wpływie na młodych dorosłych ludzi.
Sharon: Swami twierdzi, że jesteśmy boscy. Wierzy w nas i mówi, że jesteśmy czystą
miłością. Jeśli rzeczywiście tak czujemy, okazujemy to młodzieży. Żyjemy w
skomplikowanym świecie. Młodzi dorośli muszą być dzielnymi wojownikami, żeby
radzić sobie z problemami życiowymi i wierzyć w bożą pomoc. Jeśli dla młodych
ludzi z grupy cyników koncepcja Boga jest za trudna, możemy im powiedzieć, że
są czystą miłością. Ale przede wszystkim
musimy praktykować wartości i wyrażać miłość, ponieważ młodzi szybko dostrzegają
hipokryzję. Powinniśmy być silni jak lwy, śmiali, odważni, dzielni i pewni
siebie. Powinniśmy otaczać się dobrym towarzystwem i czynić dobro. Postępując w
ten sposób będziemy szczęśliwi. Okazując innym miłość otrzymujemy w zamian tyle
miłości, że wypełnia nas po brzegi. Dając przykład miłości, wpływamy znacząco
na otoczenie. Myślę, że jeśli młodzi ludzie poeksperymentują z takim podejściem
do życia, zaczną dobrze postępować. Pijąc alkohol, ulegając nałogom i zachowując
się nieodpowiednio tracą spokój. Nie jest im z tym dobrze. Mogą spróbować innej
drogi, traktując to jako doświadczenie życiowe i zobaczyć, czy będzie im z tym
lepiej. Mogą sprawdzić jak będą się czuli robiąc coś dobrego.
Judy: Tak, odczuwanie wdzięczności i życie w teraźniejszości. Kiedyś biegliśmy
do szkoły lub do pracy i mówiliśmy: „Do widzenia, kocham cię”. A mama
odpowiadała: „Nie zapomnij, że jesteś ucieleśnieniem duszy”. Nasi sąsiedzi się
dziwili. Mama stała w otwartych drzwiach i mówiła: „Jesteś Atma Swarupą, cudownego dnia, do widzenia, kocham cię!” Nie żałujmy
przeszłości, nie martwmy się zbytnio o przyszłość, zacznijmy żyć teraźniejszością.
Bóg jest wszechobecny. Każdy dzień jest nowy. Mama powtarza, że rankiem
wszystko wygląda jaśniej i tak jest. Budźmy się czując wartość życia, radość z
posiadania zdrowia, rodziny i Swamiego.
Sharon: Istnieją pewne techniki. Gdy się rozgniewasz, biegaj. Zrób wysiłek
fizyczny. Baba podkreśla, że ciało jest ważne i powinniśmy o nie dbać. Aby
osiągnąć równowagę życiową musimy je gimnastykować i zaopatrywać w pożywienie.
Uczęszczajmy na siłownię, na tańce, na spacery, pracujmy przy muzyce lub róbmy
coś, co rozbudza kreatywność i radość życia. To poszerzy nasze horyzonty i przyniesie
nam radość. Powinniśmy być szczęśliwi, cenić życie i odczuwać wdzięczność.
Judy: I nie
wywierajmy presji na dzieci. Mama i tata nigdy nie zmuszali nas do bhadżanów.
Sharon: Niektórzy
ludzie chcą zebrać wszystkich (na codziennych modlitwach). Narzucają ten zwyczaj
rodzinie, budząc czasami sprzeciw starszych dzieci. Wykonując z miłością
praktyki duchowe dajemy innym przykład. Praktyki przynoszą nam radość i spokój.
To może wzbudzić zainteresowanie. Stopniowo przyłączą się do nas. (Do Judy) Wy,
dziewczynki, często się do nas przyłączałyście. Gdy odprawialiśmy arati przychodziły nawet psy i siadały
przy ołtarzu.
Radio Sai: Judy, jak to było, gdy nie chciałaś brać udziału w arati odprawianym o poranku przez tatę?
Judy: Bardzo dobre pytanie. Tata
odprawiał arati regularnie, ale
czasami nie miałam ochoty w nim uczestniczyć. Chciałam, żeby to wypłynęło spontanicznie
z mojego serca. Więc czekałam, aż zakończy ofiarę lub przychodziłam w ostatniej
chwili, żeby dostać wibhuti. Rodzice nigdy nas do niczego nie zmuszali, to
bardzo ważne. Wiedzieli, że przyjdziemy gdy będziemy gotowe. I tak było.
Sharon: Na początku ja również nie zawsze przychodziłam, ponieważ czułam, że to
nieuczciwe, jeśli przyjdę i będę po prostu stała. Nie znałam słów ani ich znaczenia
i Samuel wciąż na nowo tłumaczył każdy wyraz.
Radio Sai: Czy podczas interview Swami mówił coś na temat oglądania filmów lub telewizji?
Sharon: Nie, nigdy. Zawsze powtarzał: „Dobre dziewczynki”. Odnosił się do
wszystkiego bardzo pozytywnie, dodawał nam odwagi. Kiedyś powiedział: „Czy
wiecie, że niektóre dziewczęta poświęcają rano godzinę na makijaż? Ale nie te
dziewczęta.” Możesz to sobie wyobrazić?
Sharon: Swami podkreślał, biorąc pod uwagę nasze
doświadczenia, jak ważne jest, aby dzieci szukały rady i przewodnictwa
rodziców. Na przykład, zapytałam Swamiego dlaczego mam studiować zarządzanie
opieką zdrowotną. Odpowiedział: „Zapytaj swojego ojca”. Wskazywał mi w ten
sposób, że ojciec jest dla nas przewodnikiem. Idź do niego.
Radio Sai: Podkreślał rolę, jaką tata odgrywa w waszym życiu?
Sharon: Tak. Siostra Judy zapytała o chłopca. Swami odpowiedział: „Co o nim
wiesz? Jak go odbierasz?” Nie powiedział jej „tak” ani „nie”. Nie odpowiedział
bezpośrednio. Chciał, żeby dokładnie to przemyślała i posłużyła się własnym
rozróżnianiem.
Radio Sai: Więc podejmujecie decyzje same?
Sharon: On mówi: „Jestem Źródłem, a nie przemocą”. (ang. I am the Source, not the force.) Podkreśla znaczenie dobrego charakteru i przekazuje nam informacje. Na
przykład: „Och… Ten chłopiec jest taki, jego rodzice są tacy, pochodzi z innego
typu rodziny…” Robi kilka aluzji, ale nie radzi, żeby z chłopca natychmiast
zrezygnować.
Judy: Ta sama siostra zapytała: „Swami, lubisz tego chłopca?” Odpowiedział:
„Czy ty go lubisz?”, a ona odrzekła: „Czasami”. Stwierdził: „'Czasami'” nie
wystarcza, to musi być mocniejsze. Życie jest długą podróżą.” Podczas tego samego
interview, poprosił tatę, żeby dowiedział się, jakie chłopiec ma intencje.
Radio Sai: To bardzo pouczające. Jestem pewien, że wielu czytelników
nauczy się z tego, jak podejmować decyzje i zapamięta, że Swami podkreśla konieczność
korzystania z własnych umiejętności rozróżniania przy szukaniu właściwej
odpowiedzi. Wielu z nas gubi się i korzysta z doświadczenia rodziców, ponieważ
są bardzo dobrymi przewodnikami.
Sharon: Chciałabym na koniec wspomnieć o pewnym drobiazgu. Pytajmy siebie: „Czy
ta decyzja może zranić mnie lub kogoś innego?” To dobra technika w wypadku
dylematów. Musimy pytać: „Czy jakikolwiek aspekt tej decyzji przyniesie nam w
przyszłości smutek, ból lub cierpienie? Czy ta decyzja ucieszy Babę?”
Radio Sai: Tak, gdy wybierasz to, co dla ciebie dobre. Lecz
w wypadku wyboru duchowego musisz wziąć pod uwagę czynnik społeczny. Na
przykład, wybierasz pewien sposób życia, czysto dharmiczny i ranisz tym uczucia ludzi, którzy marzyli o innej
przyszłości dla ciebie. Co wtedy robisz?
Sharon: To bardzo trudne i skomplikowane. Nie odważę się dać rady. Każda sytuacja
jest inna i niepowtarzalna. Czasami rozmawiamy z młodymi dorosłymi, którzy
starają się zadowolić rodziców. Rodzice pragną, żeby żyli w określony sposób, a
oni nawet nie chcą zakładać rodziny. Spotykamy kobiety i mężczyzn, którzy postanowili
poświęcić życie Bogu. Jak mają do tego przekonać rodzinę? To wyzwanie. Jak mają
się porozumieć? Przede wszystkim, musimy starać się wyrazić swoje uczucia i
jasno przedstawić zajmowane stanowisko. Możemy starać się wzbudzić ich
zainteresowanie. Możemy powiedzieć rodzicom z miłością, że jest nam przykro, że
ich rozczarowujemy. Potem, w dłuższej perspektywie czasu, musimy być szczerzy
wobec siebie i wobec naszego wewnętrznego Boga, wobec naszego wewnętrznego przewodnika.
Porozumienie jest bardzo ważne. Widzimy młodych ludzi, którzy zerwali z rodzicami.
Są w rozterce, ponieważ nie chcieli nikogo zranić. Więc kiedy pytają mnie o to,
mówię, żeby spróbowali ich przekonać i okazali im prawdziwy szacunek. Wszystko
wygląda inaczej, gdy zależymy od rodziców w latach szkolnych. Co innego, gdy
jesteśmy niezależni finansowo. Musimy ze wszystkich sił starać się być wobec
nich uczciwi, kochający i wtedy jak sądzę, może przyjść zrozumienie. Gdy
jesteśmy dojrzali, musimy być szczerzy wobec siebie, nie sądzisz?
Radio Sai: Trzeba się wypowiadać z pozycji miłości?
Sharon: Tak.
Radio Sai: Bardzo dziękuję, że podzieliłyście się z nami swoimi przemyśleniami.
Wielu ludzi nawet nie marzy o fizycznej bliskości Swamiego i o zadawaniu Mu
uniwersalnych pytań. Mnóstwo osób staje przed podobnymi problemami. To, co powiedziałyście
jest bardzo cenne. Jeszcze raz wam dziękuję.
Sharon i Judy: Dziękujemy tobie i dziękujemy Swamiemu.
http://media.radiosai.org/Journals/Vol_08/01JUN10/05-h2h_special-03-01.htm
tłum. J.C.