Relacja Gitanjali nadesłana przez jej
ojca Rajeeva Sawhney’a
Nazywam się Gitanjali
Sawhney. Urodziłam się w Bahrainie – w Kraju Zatokowym. Obecnie, od 15 lat
mieszkam w USA, gdzie ukończyłam gimnazjum i koledż. Później podjęłam pracę i odtąd
pracuję w banku w Nowym Jorku.
Nie byłam wielbicielką i niewiele wiedziałam o Sathya
Sai Babie. Mój ojciec był wielbicielem od 1972 r. i obecnie mieszka w aśramie
w Puttaparthi. Ja mieszkam z matką i bratem w Nowym Jorku. Teraz wszyscy troje
jesteśmy obywatelami USA.
Bardzo trudno
jest pojąć czy wyjaśnić to, co nagle zaczęło się ze mną dziać. W lutym 2009 r.
zobaczyłam Sathya Sai Babę, gdy przyszedł do mojego domu w Jersey City w stanie
Nowy Jork, gdzie mieszkałam i stanął w drzwiach wejściowych. Miałam oczy otwarte
i widziałam Go. Nie wierzyłam, że widzę kogoś w moich drzwiach – myślałam, że
mam halucynacje. Opowiedziałam o tym mamie, ale ona nie bardzo wiedziała,
czy w to wierzyć. W rzeczywistości, ja sama w to nie wierzyłam, dlatego nie
oczekiwałam, że ona uwierzy w to, co widziałam.
W ten sposób
Sathya Sai Baba wielokrotnie przychodził do moich drzwi. Zastanawiałam się, czy
nie tracę zmysłów. Myślałam: dlaczego Go widzę, co za grę prowadzi ze mną mój
umysł? I cały czas po prostu ignorowałam Sai Babę. On nigdy nic nie mówił,
a ja byłam z tego zadowolona, gdyż gdyby coś powiedział, chyba bym naprawdę
zbzikowała.
29 grudnia
2010 r. zaczęłam w głowie słyszeć głosy. Głos powiedział: „Przyjedź do Mnie, czekam.”
Później ciągle słyszałam to samo. Nie wiedziałam, co to ma znaczyć i co się ze
mną dzieje, gdyż nie rozpoznawałam tego głosu. Wydawało się, że mój umysł płata
mi figle, dlatego dalej ignorowałam głos w głowie.
Pewnej nocy po
raz pierwszy przyśnił mi się Sathya Sai Baba. Pojawił się we śnie i powiedział:
„Przyjedź do Mnie, czekam.” Wtedy wreszcie zrozumiałam, że to właśnie Sai Baba
zdawał się mnie wzywać, ale dalej ignorowałam to, co mówił. O tym śnie
opowiedziałam ojcu. Ojciec, będąc wielbicielem Sai Baby, powiedział mi, że jest
to znak i że On najwyraźniej wzywa mnie z jakiegoś powodu, więc powinnam wziąć
urlop, wyjechać i spędzić z Nim jakiś czas.
W całej tej sprawie miałam jednak wątpliwości; nie byłam
przekonana, gdyż nie byłam wielbicielką. Dalej słyszałam głosy w ciągu dnia –
przez cały styczeń i w lutym. W biurze nie
mogłam skupić się na pracy. Bardzo mnie to niepokoiło, gdyż nie mogłam skończyć
moich codziennych rutynowych zadań. Ponieważ wciąż ignorowałam Sai Babę, w
końcu, w lutym 2011 r. znowu przyszedł i tym razem był to naprawdę
niezwykły sen, który niezmiernie mną wstrząsnął. W tym śnie Sathya Sai Baba
powiedział: ‘Przyjedź do Mnie, Moje dziecko. Czekam na ciebie. Nie pozostanę tu
już zbyt długo.’
Zbudziłam się przestraszona. Może On jest rzeczywiście
Bogiem. Mówi mi, że nie pozostanie tu zbyt długo. Zaraz jak wstałam,
natychmiast zadzwoniłam do ojca. On powiedział mi, że to prawda, iż zdrowie
Sathya Sai Baby nie jest w najlepszym stanie i całkiem możliwe jest, że nie
pozostanie tu zbyt długo. Mówiąc niezbyt długo tata miał na myśli rok lub dwa.
Po kilku dniach miałam trzeci sen, który znów był dość niezwykły. W tym śnie
było ciemno, choć oko wykol i byłam sama. Znajdowałam się przy drewnianych
drzwiach, zamiatałam i zmywałam mopem miejsce, którego nie znałam. Powiedziałam
ojcu o tym niejasnym śnie. Jednak tym razem coś zaczęło popychać mnie do podjęcia
jakiegoś działania. Powiedziałam więc do siebie, że lepiej będzie jeśli, zanim
coś się stanie, wezmę urlop i pojadę do Sai Baby. Złożyłam podanie o bezpłatny
urlop na trzy miesiące. Został udzielony natychmiast. Wykupiłam bilet do Bangalore
na dzień 13 marca 2011 r. z przylotem 14 marca. Poprosiłam ojca, aby, jeśli to
możliwe, załatwił mi pracę wolontariuszki w aśramie. Jakimś sposobem załatwił
to i dostałam się do Sewa Dal od 15 marca, czyli już następnego dnia po
moim przyjeździe do Puttaparthi.
Zgłosiłam się
na miejsce spotkania Sewa Dal, na którym przydzielano zadania. Ku memu
zaskoczeniu, wyznaczono mnie i trzy inne dziewczyny do służby przy domu Baby –
na przejściu.
Służba była dość wyczerpująca: od 3-ciej rano do
8-mej wieczorem z przerwami na lunch, herbatę i obiad. Służenie w Sewa
Dal to fantastyczne przeżycie. Sytuacja wyglądała dokładnie tak, jak w moim
śnie, który tak żywo pamiętam: zamiatałam i zmywałam po ciemku. Byłam
wstrząśnięta! Jak to się dzieje? W jaki sposób mogłam zobaczyć we śnie swoją
przyszłość? Umysł nie mógł ze mną tak igrać.
W Puttaparthi
miałam wiele snów. Swami codziennie w nich przychodził i błogosławił mnie. W jednym
z nich stałam i widziałam, jak z nieba sypią się kwiaty.
Za każdym razem, gdy zmywałam mopem podłogę w
pobliżu drewnianych drzwi, przez które Sai Baba wychodził, do moich stóp spadał
kwiat. Zawsze go komuś dawałam. Pewnego dnia, gdy zmywałam tam podłogę i do
moich stóp spadł kwiat, dałam go wolontariuszce Sewa Dal, która stała w
pobliżu i obserwowała mnie. Nagle usłyszałam łoskot – cała dekoracja upadła w
pobliżu moich stóp, a kwiaty fruwały wszędzie – tak jak w moim śnie. Znów zostałam
zaskoczona i doznałam wstrząsu! Czy była to rzeczywistość? Czy może śniłam?
Przez kilka
pierwszych dni ojciec odprowadzał mnie do domu Sai Baby, ale ponieważ było to o
3-ciej rano, ojciec był zmęczony i któregoś dnia powiedział mi, abym chodziła
sama. Wyszłam na zewnątrz, a w drodze towarzyszył mi krok w krok czarny pies.
Pies nie szczekał, nie podchodził do mnie, lecz szedł obok mnie; odczułam
obecność Sai Baby. Powiedział: „Jestem tu stale z tobą.” Przeżycie to dotknęło
mnie do żywego. I ponownie byłam zdezorientowana! Czy to dzieje się naprawdę?
W dniach, w których udzielałam się w Sewa Dal
miałam niewiarygodne darśany. Siedziałam bardzo blisko i za każdym razem
On na mnie patrzył. Miałam tylko osiem takich darśanowych dni – od 15 do 25
marca 2011 r. Ten ostatni był zarazem ostatnim Jego darśanem. Bhagawan
Śri Sathya Sai Baba został zabrany do szpitala 28 marca. Miałam wielkie
szczęście dostąpić tych ośmiu darśanów!
W czasie uroczystości
pogrzebowych pobiegłam, by usiąść z przodu, zatem mogłam Go widzieć.
Zapomniałam zjeść czy wypić cokolwiek, a nie chciałam się stamtąd ruszać,
by nie stracić miejsca. Siedziałam tam przez sześć godzin, zanim uświadomiłam
sobie, że jestem głodna i spragniona. Zapragnęłam coś wypić i wtedy niespodziewanie
pojawił się mój ojciec ze szklanką wody. Pomyślałam, że to bardzo dziwne!
Później powiedziałam na głos: „Zjadłabym jakieś herbatniki.” Po pięciu minutach
od wypowiedzenia tych słów jakaś kobieta podała mi całą paczkę herbatników.
Byłam wstrząśnięta! Co się tu dzieje?! Kobieta siedząca obok mnie była jeszcze
bardziej wstrząśnięta, kiedy głośno powiedziałam, że chcę paczkę herbatników.
Podzieliłam się herbatnikami że wszystkimi wokół i sama je tez jadłam, gdyż wiedziałam,
że jeśli nie będę jadła, inni też nie będą. W końcu zostały dwa herbatniki.
Spróbowałam dać jeden kobiecie, która siedziała za mną, ale ona odrzekła: „Nie,
to dla ciebie – ty go zjedz.” Pomyślałam, że to dziwne, że tak mówi. Zjadłam
jeden, a drugi włożyłam do torebki, aby później dać ojcu. Czułam obecność Sai Baby
i wiedziałam, że był tutaj i opiekował się mną.
Któregoś dnia czytałam książkę Living
with the Himalayan Masters (Życie z himalajskimi Mistrzami), w której
napisano, że przestępcy w rzeczywistości nie są przestępcami – okoliczności
czynią ich kryminalistami. Po przeczytaniu tego fragmentu przypomniałam sobie
pewnego nauczyciela z mojego koledżu. Zaraz wysłałam do niego e-mail.
Napisałam, że jestem w pewnym aśramie i czytając tę książkę
pomyślałam o nim. Następnego dnia odpisał, że 25 lat temu też był w aśramie i czytał
tę samą książkę. Dodał, że był to aśram Sai Baby w Puttaparthi. Zrobiło
to na mnie duże wrażenie. Dołączył dwa zdjęcia: Na jednym był Baba udzielający darśanu,
a na drugim mój nauczyciel w aśramie. Poprosił też o moje zdjęcia! Jak
wiemy, w aśramie nie wolno robić zdjęć i, oczywiście, nie miałam tutaj
ze sobą żadnego swojego zdjęcia. Spytałam ojca, czy moglibyśmy jakoś zdobyć
zdjęcia. Po pięciu dniach zgłosił się do niego jakiś człowiek z płytą
kompaktową, na której było moje zdjęcie podczas pełnienia sewy koło domu
Baby. Nie do wiary!
Czułam obecność Baby wszędzie. Powiedział
mi raz we śnie: „Szukaj Mnie, szukaj Mnie w każdej duszy, w każdej istocie.
Jestem wszędzie. Ale przede wszystkim szukaj mnie wewnątrz siebie, to znaczy
tam gdzie przebywam.”