numer 50 - kwiecień-maj-czerwiec 2010
Wezwanie
Dr G. Venkataraman
Pewnego dnia pod koniec maja, gdy byłem w Brindawanie, ktoś wspomniał, że gościmy małżeństwo z Iraku. Natychmiast stałem się czujny.
Regularnie widuję wyznawców z Iranu, czasami z Turcji. Kilka lat temu widziałem nawet grupę Egipcjan. Ale z Iraku, zwłaszcza w tych czasach? Oczywiście, gorąco chciałem ich spotkać. Skontaktowałem się z kilkoma osobami w aśramie i w dwa dni potem, około południa, do domu gościnnego, w którym się zatrzymałem, wszedł starszy pan w towarzystwie kobiety w czarnej szacie. Zaczęliśmy rozmawiać. Wkrótce nie mogłem usiedzieć na krześle.
Dlaczego? Przeczytajcie!
Mężczyzna przedstawił się jako generał Yassin Dawood Sulejman. Powiedział, że pochodzi z Bagdadu, tak, z Bagdadu. Dawniej był szefem bagdadzkiej policji, ale w 1977 r. zrezygnował z pracy, kiedy poproszono go o coś niezgodnego z sumieniem. Wkrótce potem wyjechał z kraju, najpierw do Turcji, a potem do Bułgarii. Został biznesmenem i powiodło mu się. Po upadku Saddama Husseina wrócił do Iraku. Był szczęśliwy, że znowu jest w ojczyźnie. Nie podobało mu się jednak to, co się w niej działo, zwłaszcza przemoc. Wygląda na to, że Amerykanie poprosili gen. Yassina o ponowne objęcie stanowiska szefa bagdadzkiej policji, odmówił im jednak, twierdząc, że nie jest przygotowany do współpracy z armią okupacyjną. Jednocześnie, z każdym mijającym dniem, coraz bardziej niepokoiła go przemoc, gdyż nie zmniejszała się, lecz rosła.
A potem, jakieś dwa miesiące temu, podczas nieprzerwanych modlitw do Allacha o przywrócenie pokoju w tym udręczonym kraju, gen. Yassin poczuł, że otrzymał wewnętrzny impuls. Nie był on bardzo wyraźny. Jakaś obecna w nim moc nalegała, żeby coś zrobił i gdzieś się udał. Nie wiedział, o co chodzi. Po prostu czuł wewnętrzne ponaglenie. Wkrótce potem wydało mu się, że słyszy polecenie, aby pojechać i zobaczyć ‘świętego człowieka’. Świętego człowieka, ale gdzie? Kilka dni później poczuł, że musi wyruszyć do Indii i spotkać się z nim.
Gen. Yassin oświadczył swojej żonie, Amirze Ali, że jadą do Indii.
- „Po co?”