BOSKIE OBJAWIENIE      numer 43 lipiec-sierpień-wrzesień  2008

w języku telugu opracował  Sai Ganga Mahadew Manthani

tłumaczenie na angielski Sathya Sai Śri Lakszmi oraz Sathya Sai Bhu Lakszmi

absolwentki Uniwersytetu Sathya Sai z Ananthapur    

Moce Sai

Moc Sai jest nieskończona

Moje moce są bezgraniczne i niepojęte. Wszystkie one mieszczą się w dłoni Sai. Wykształceni ludzie, uczeni i prorocy, którzy sądzą, że wiedzą wszystko, pojmują jedynie niewielką część potęgi, przejawiającej się w formie cudów. Ta sytuacja powtarza się w każdej epoce. Choć przebywają blisko Awatara, nie umieją rozpoznać otrzymanych od Niego darów i nie zachowują się odpowiednio. Ponadto, wyolbrzymiają widziane cuda. W porównaniu z Moją chwałą, są one jak komar wobec słonia. Dlatego śmieję się w głębi duszy, kiedy zapominacie o Mojej rzeczywistości i nieustannie rozmawiacie o cudach.  

Cudowne moce Sai

Widzę cząstki, których nie potrafi pokazać nawet najpotężniejszy mikroskop. Stawiam diagnozy bez pomocy fotografii Roentgena. Wiem, co się działo nie tylko przed 7 000 lat, lecz także przed 70 000 lat. Ani teraz, ani w dzieciństwie nie czytałem książek. Moje podręczniki pozostawały zamknięte przez cały rok. Nigdy ich nie otwierałem. Bo cóż w nich było? Wszystko się mieści w Mojej głowie. Silnik samochodu jeździ na pierwszym i na drugim biegu. Ja poruszam się w czasie do przodu i do tyłu i widzę to, co pragnę zobaczyć. Nie ogranicza Mnie również przestrzeń. Musi was dziwić, że przyjmuję w tej samej chwili dwie formy. Dlaczego tylko dwie? Mogę nałożyć ich tysiąc i egzystować w różnych miejscach jednocześnie.

Nie istnie potęga, która by Mi przeszkodziła

      Uwierzcie Mi, nic Mnie nie powstrzyma. Nic Mnie nie powstrzyma, kiedy jestem w ludzkiej formie. Wszystko się dzieje według Mojej woli. Nie pada na Mnie żaden cień i nie wprawia Mnie w zmieszanie żadna sytuacja. Pamiętajcie o tym. Nie dotykają Mnie złe wiadomości, niedowiarstwo i głupota. Moje myśli pojawiają się w jedynej chwili i natychmiast przyjmują kształt. Robię to, czego pragnę, a wykonywana przeze Mnie praca przynosi pomyślne efekty. Przyszedłem rozświetlić wasze serca boskim światłem. Do Moich obowiązków należy usunięcie iluzji, stanowiącej przeszkodę w osiągnięciu pokoju i wspomożenie was w realizowaniu prawdy.

Wola Sai

Nie zdarzyło się, by Bóg nie dotrzymał słowa. Czasami mówię coś do was, a wy rozumiecie to na opak. Ale nawet wtedy wszystko się toczy zgodnie z Moim planem. Sankalpa lub inaczej wola, przyjmuje trzy formy:

<!--[if !supportLists]-->

1.     JOĆANA SANKALPA: Rozmyślając, czy zrobić coś czy nie, stopniowo nabieramy chęci, by to jednak zrobić.

<!--[endif]-->

<!--[if !supportLists]-->

2. MANAWA SANKALPA: Najpierw podejmujemy decyzję, później ją realizujemy.

<!--[endif]-->

<!--[if !supportLists]-->

3.     SWA SANKALPA: Swami posługuje się zawsze swa sankalpą. W karabinie dźwięk i strzał pojawiają się jednocześnie. Mojej woli i czynu również nie rozdziela czas.

<!--[endif]-->

Sai nigdy się nie zmieni

Spróbujcie dobrze zrozumieć wolę Sai. Jest jak diament. Do pewnego czasu możecie się jej sprzeciwiać, a nawet ją lekceważyć. A przecież, wszystko się zmienia, oprócz niej. Tych budynków i prac nie określił plan pięcioletni. Nasze zadania mogłyby zostać ukończone w jednej chwili, ale przedłużają się, poddając się regułom i przepisom rządowym,. Wola Sai jest autentyczna. Służy innym, służy całej Ziemi. Nie ma w niej ani śladu egoizmu. Przejawia się we właściwym czasie. Nic nie przeszkodzi Swamiemu w Jego manifestacjach.

Wola – sukces

Naturę Swamiego określa siła woli i sukces. Swami pragnie tego, co zgadza się z Jego wolą. Prócz nich potrzebna jest Mu siła do pracy. Zrozumcie to. Nawet gdyby zjednoczyło się czternaście światów, nie złamią woli tego ciała, nieodwołalnej i potężnej. Podjęte przeze Mnie prace nie opóźnią się ani nie przepadną. Nikt Mi nie przeszkodzi w osiągnięciu celu. Oto prawda. Zawsze odnoszę sukces, ponieważ wszystko należy do Mnie. Nikt nie jest Mi obcy.

Bezgraniczna moc

Moja potęga jest nieskończona, nieprzemijająca i bezgraniczna jak ocean. Każdy może z niej czerpać ile i kiedy chce. Na tym świecenie nie ma niczego, co mogłoby wzbudzić we Mnie pragnienie. Wszystko mieści się w Mojej dłoni. Nie mogę jednak okazać wam łaski, dopóki na nią nie zapracujecie. Takie jest prawo. Deszcze łaski są zależne od ludzkiego wysiłku. To boskie postanowienie i dlatego nic nie mogę w tej sprawie zrobić.

Cała potęga mieści się w Moim ręku

Wielu zazdrości Mi boskiej natury i umiejętności czynienia cudów. Traktują je jak magię, tricki lub sztuczki. Mają ograniczony zasób słów, rzadko myślą i posiadają niewielkie doświadczenie. Głosząc swoje poglądy sądzą, że przyniosą Mi ujmę. To złudzenie. Ignoranci, ludzie ograniczeni i głupi nie zrozumieją bezbrzeżnej chwały boskiej mocy. Jest ona wszechpotężna i mieści się w Mojej dłoni. To ciało, tak jak inne ciała, jest przemijające. Ale siła, jaką dysponuję i jej oddziaływanie są wieczne, wszechobecne i nieodwołalne.

Baba w więzieniu

Gazety mylnie podały, że Baba trafił do więzienia. Owszem, jestem uwięziony w sercach swoich wyznawców. To nic nowego, tak dzieje się w każdej epoce. Potomkowie Śiśupali[1] wciąż wyrzucają z siebie płomienie przesycone jadem. Ich rewelacje zasmuciły wiele serc. Oświadczam, że ani ci ludzie, ani nawet czternaście zjednoczonych światów nie mogą Mi w niczym przeszkodzić. Moje prace nie ucierpią od ich słów, będą posuwały się naprzód. Prawda zatriumfuje.

Mogę poruszyć Ziemię

Mogę poruszyć Ziemię i niebo. Ale musi nadejść ku temu odpowiedni czas. I chociaż potrafię przemienić Ziemię w niebo, a niebo w Ziemię, ludzie otrzymują ode Mnie tylko to, czego pragną. Wiedzcie, że umiem przemienić glinę w najszlachetniejszy z metali, a każdego z was w „złotego człowieka”.

Boskie moce

Nadszedł czas opowiedzieć wam o naturze i rzeczywistości tego ciała. Nie zrobię tego po to, by  chwalić się swoją wielkością. Swami udowadnia swą boskość ujawniając określone moce i umiejętności oraz czyniąc cuda. Zazdrośnicy komentują to w ten sposób: „Droga duchowa nie ma nic wspólnego z cudami, z mesmeryzmem[2] i z magią.” Mówiąc to, wprowadzają was w błąd. To nie cuda, mesmeryzm, ani magia. To autentyczna boska moc.

     Możecie mieć za długie języki, ale nie mówcie niepotrzebnie i bezmyślnie o boskości. Bóg może wszystko. Ma w ręku wszystkie energie. Nie znikają one, ani się nie pojawiają. Ciała istnieją przez jakiś czas, potem umierają, ale Moja potęga jest wieczna. Również to ciało, przybyłe na Ziemię żeby uczyć dharmy, rozpadnie się kiedyś.

Sai jest opiekunek wszystkich

Mędrcy, święci i prorocy, wszyscy ufają Babie. Bez względu na to gdzie są, dbam o ich potrzeby i opiekuję się nimi. Jestem jak przełącznik, aparat lub przekładnia. Kiedy naciskamy dzwignię, wszystko idzie gładko. Kiedy przekręcamy kluczyk w stacyjce, samochód działa sprawnie. Podobnie cały ten rozległy wszechświat podlega woli Baby. To, co uważacie za cud, nie jest cudem, ponieważ nie odsłania boskości Pana. Dzięki Mojej bezkresnej woli, w trzech światach wre nieustanna praca. Przebiega radośnie, bez przeszkód i bez kłopotów. Oto cud.

Potęga Swamiego

(W sobotę rano 20 lipca 1988 r. Swami przewrócił się w łazience. Po prześwietleniu lekarze stwierdzili, że Bhagawan złamał kość udową. Zalecili Mu cztero-tygodniowy odpoczynek. Swami oświadczył, że nie skorzysta z niego i że będzie pracował tak jak dotychczas.

          Dwudziestego szóstego rozpoczynał się Onam[3]. Stało się tradycją, że wyznawcy z Kerali obchodzili to święto wraz ze Swamim, manifestując swój wielki zapał i oddanie. Niespodziewanie Swami przyszedł wieczorem do hali Purnaćandry i wygłosił półtoragodzinny dyskurs, cały czas stojąc. Oto kilka kropel ambrozji Jego słów.)

          Ziemia dysponuje nadzwyczajną mocą. Każdy, kto się przewróci, milioner czy biedak, musi ulec zranieniu. Takie jest prawo natury, więc nie rozpaczajcie. Bóg to zniesie.

Wyznawcom przyjdzie to z większym trudem.

          Wiecie, że przez ostatnie cztery dni Swami nie schodził na dół. Myśleliście o tym z niepokojem, wynajdując sprzeczne argumenty. Jeśli zastanowicie się głęboko, zrozumiecie wytrzymałość Swamiego.

          W łazience upuściłem mydło i stanąłem na nim. Pośliznąłem się i upadłem. Ponieważ stałem prosto, w tej samej pozycji znalazłem się na ziemi. Nikt nie mógł Mi pomóc, ponieważ byłem zamknięty od wewnątrz. Oparłem się bólowi, podniosłem się i odsunąłem zasuwkę.

          Utarł się zwyczaj, że rankiem najpierw witam się ze wszystkimi, potem ich odsyłam, udaję się do łazienki i zamykam drzwi. Ulegam wołaniu natury, biorę kąpiel i kiedy jestem całkowicie gotowy, otwieram je.

          W tej sytuacji przybiegli do Mnie wszyscy: Radha Kriszna, przebywający ze Mną studenci i lekarze. Rzekłem do nich: „Nic nie róbcie. To Moja moc, zniosę wszystko. Będę cierpliwie tolerował ból. Tak jest idealnie. Moje życie jest Moim przesłaniem.” Odpowiedzieli, że muszę udać się do szpitala i prześwietlić nogę. Nie zgodziłem się z nimi. „Nigdzie się nie wybieram. Nie pojadę do szpitala.”

          (Wobec tego przywieziono aparat Roentgena z Bangalore i stwierdzono, że Swami złamał kość udową.)

          Wiecie, że staw udowy umożliwia ciału utrzymanie wyprostowanej pozycji. Złamanej kości udowej nie można dotykać, ani poruszać. Mogą to zrobić jedynie lekarze i ludzie, którzy posiadają odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Poradzono Mi, żebym przez cztery tygodnie odpoczywał.

          Nie wiem, czym jest odpoczynek. Nie potrzebuję go. Wszystko robię sam. Wyznawcy mówią: „Swami, prosimy Cię, odpocznij!” Nie mogę tkwić w pokoju, kiedy do Prasanthi Nilajam przyjechało tysiące pełnych oddania wiernych z Kerali. Aby ich uszczęśliwić, obiecałem się z nimi spotkać. Bądźcie radośni i nie martwcie się cierpieniem Swamiego.

          Jeśli dobrze się zastanowicie, zrozumiecie, że człowiek nie może znieść tak wielkiego bólu. Wiele osób napisało do Mnie. „Swami, proszę, uwolnij się od choroby.” Nie jestem chory. Nie zaatakowała Mnie choroba. Nigdy nie chorowałem. Wołacie: „Swami jest chory! Swami jest chory!” Czym jest choroba? Nie jestem chory. Nawet teraz osobiście wykonuję wszystkie swoje obowiązki.

          Każdego dnia siadam w pokoju i czytam trzy lub cztery tysiące listów. To Mój odpoczynek. Siedzę, jem i śpię na sofie. Nie mogę spuścić nóg. Ideałem jest znosić tę sytuację z uśmiechem. Bóg może wszystko. Stąd Moja wytrzymałość. Chociaż bardzo cierpię, nie zwracam na to uwagi. Przy każdym poruszeniu odczuwam wstrząs. Ale nie martwię się tym i dalej przeglądam korespondencję. Wyznawcy twierdzą, że mogę wrócić do zdrowia w ciągu sekundy. Nie jestem takim egoistą. Kiedy inni są cierpiący, nie uwalniam ich od razu od bólu. Potrzeba na to czasu i pogodzenia się z sytuacją. Gdybym się uleczył, ludzie powiedzieliby: „Baba jest samolubem. Siebie uwolnił od cierpienia, a nas nie.” Nie bądźmy ofiarami takich błędów.

          Przez cztery ubiegłe dni nie myślałem o nodze. Nie przerwałem żadnej z Moich prac. Żeby jednak spełnić oczekiwania wyznawców, przebywałem w swoim pokoju i nigdzie nie wychodziłem.

          Czasami biorę na siebie cudze kłopoty. Nikt Mnie do tego nie zmusza. Robię to dla własnej przyjemności. Moje życie jest Moim przesłaniem. Aby to udowodnić, okazuję w postaci znoszenia bólu.

          Dzieci w akademiku i w szkole podstawowej oraz młodzież w Instytucie pytają: „Do kogo mamy się modlić, aby Swami wyzdrowiał?” Ta sprawa wprowadziła tak wielki nieład do głów wyznawców, że wznoszą błagania do wszystkich Bogów.

          Studenci! Wyznawcy! Nie wystarczy się modlić. Uwolnicie się od smutku dopiero wtedy, kiedy do końca zrozumiecie naturę i rzeczywistość Swamiego. Ponieważ Swami uosabia wszystkich Bogów, więc uczniowie w domach studenckich mogą recytować mantrę Gajatri. Przyglądam się im. Obserwuję, jak w tej sytuacji pracują ich umysły. Niestety, chwieją się i ulegają złudzeniu.

          Błogość Moich wyznawców jest Moją błogością. Nie posiadam specjalnego rodzaju błogości. Ani o nią nie proszę. Po co w takim razie martwić się o to ciało? Ono nie jest Moje, należy do was. Nie będę angażował się w tę sprawę. Oczywiście, gdyby wasze ciała przeżywały jakieś trudności, ból lub smutek, wtedy się nimi zajmę. Wszystkie ciała są Moje.

          Wyznawcy nie powinni uważać, że Swami odczuwa ból. Miejcie tę uwagę w pamięci dzisiaj, jutro i w nadchodzących latach. Ciało w naturalny sposób odczuwa zranienie. Cierpienie pojawia się i znika jak przepływające po niebie chmury. Ja nie cierpię.

          Wszyscy proszą Mnie z wielkim oddaniem i miłością, żebym odpoczął. Nie chcę odpoczywać. Jestem zawsze w „areszcie”. „Areszt” oznacza brak odpoczynku[4].

          Może tego nie wiecie, ale zakazano Mi się ruszać. Mimo to chodzę po schodach w górę i w dół. Jak zawsze wstaję o piątej rano, golę się, myję zęby, odpowiadam na zew natury, kąpię się. Starajcie się zapomnieć o dręczących was problemach i cieszyć się życiem.

Swami nie ma kłopotów, omijają Go one z daleka. Fizycznie, czasami coś się zdarza, lecz wkrótce przemija. Mówię wam prawdę. Moja głowa z trzaskiem uderzyła o kafelki, ułożone w mozaikę. Rozległ się głuchy huk. Dr Kriszna Murthi powiedział: „Trzeba zrobić prześwietlenie. To nie wygląda dobrze. Wystąpiła opuchlizna.” Niczego nie potrzebowałem. Jeśli byłem opuchnięty, nikt nie mógł tego zmienić. Dlatego oznajmiłem, że niczego nie chcę.

Na wieść, że postanowiłem chodzić, wasze serca napełniły się smutkiem. Poczułem, że nie daję radości Moim wyznawcom. Skoro wiecie, że Swami dysponuje potęgą, która pomaga Mu wszystko przetrzymać, to czy możecie myśleć, że cierpi? Bądźcie dzielni. Uwierzcie, że Swamiemu nic się nie stanie. To zdarzenie zaistniało jedynie po to, żeby upewnić was o wartości pewnych ideałów. Powtarzanie imion Pana i medytacja stają się nieprawdziwe, jeśli myślicie, że Swami odczuwa ból. Uświadomcie sobie prawdę, że Swamiemu nie przydarzają się złe rzeczy, że to tylko gra, w której czasami bierze udział.

Stanie tutaj przez półtorej godziny samo w sobie jest cudem. Przygniata Mnie ból, ale ponieważ rozmawiam z wami, nie myślę o nim. Również wy, kiedy nadchodzą ciężkie chwile, starajcie się odwracać swoją uwagę od dręczących was problemów, cierpień i smutków. Chcąc was tego nauczyć, przemawiam do was dzisiaj. Zawsze i wszędzie powtarzajcie imię Pana. Swami nie ma żadnych kłopotów. Nie rozpaczajcie, lecz powtarzajcie Moje imię.

Nie istnieje nic niemożliwego

Potęga Sai jest nieskończona. Dla tych, którzy tego nie pojmują, jest to mankamentem, ale dla boskiej mocy nie istnieje nic niemożliwego. Może ona przemienić Ziemię w niebo i niebo w Ziemię. Wątpiąc w to, okazujecie, że nie potraficie zrozumieć wielkich spraw. To znaczy, nie potraficie przedstawić sobie chwały przepełniającej uniwersalną potęgę.

tłum. J.C.

powrót do spisu treści numeru 43 lipiec-sierpień-wrzesień  2008

[1] W Mahabharacie – król Czedi, trzygłowy i czterooki demon zabity przez Pana Krisznę.

[2] mesmeryzm - hipnotyzm

[3] Onam – nowy rok w Kerali

[4] areszt (Pol.) – arrest (ang.) ; no rest (ang.) – brak odpoczynku. Gra słów w j.ang. 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.