numer 39 lipiec-sierpień-wrzesień 2007

Rozmawiajmy z Nim…

Poppy Hillcoat - Brisbane, Australia

      Jest to zapis wykładu wygłoszonego przez panią Poppy Hillcoat na spotkaniu wielbicieli Sathya Sai w Klubie Ebell w Los Angeles, w Kalifornii, 7 września 2003 r. Poppy Hillcoat oraz jej mąż, Arthur Hillcoat, służą Swamiemu od 1979 r. Byli w Izraelu, w Rosji i w wielu innych krajach, głosząc miłość i szerząc przesłanie Bhagawana. Arthur był przewodniczącym australijskiej Rady Sathya Sai, a następnie Swami nominował go na stanowisko Głównego Koordynatora Organizacji Sathya Sai.

 Arthur Hillcoat - mąż pani Poppy

Wszystko, czego nam potrzeba, to wiara.
       Musimy podtrzymywać wiarę do chwili, gdy osiągniemy sukces. Nigdy nie rozpaczajmy, nie traćmy odwagi ani nie wątpmy. Jeśli będziemy tak postępować, wtedy się przekonamy, że dzięki pomocy Pana i naszej ufności wszystko skończy się dobrze.

     Ukochany Baba, wiemy, że jesteś z nami w każdym momencie życia. Kochasz nas, prowadzisz i ochraniasz, zachęcasz, abyśmy wierzyli w Ciebie i w siebie. Rozumiemy, że wszystko, co nas spotyka, pomaga nam wzrosnąć duchowo. Słodki Panie, kochamy Cię i ufamy Ci. Sai Ram.

      Tę modlitwę Swami ofiarował studentom i zapewnił, że jeśli będziemy wytrwali i pełni entuzjazmu, jeśli niezachwianie będziemy zdążać do celu, to z pewnością go osiągniemy.

     Co jest naszym celem? Kiedy jesteśmy młodzi, jest nim zdanie egzaminów i dobre postępowanie. W miarę upływu lat cele się zmieniają. Teraz, kiedy osiągnęłam dojrzałość, pragnę zanurzyć się w Panu. A On powtarza, że wszystko, czego nam potrzeba to wiara. Jest jednak pewne „ale”. Musimy zrozumieć, że wszystko służy naszemu wzrostowi duchowemu. Podoba mi się to.

Szczere modlitwy

Modlitwy zbliżają człowieka i Boga wciąż bardziej i bardziej, wciąż bliżej i bliżej, z każdym westchnieniem. Modlitwa musi być szczera, ponieważ nasz Pan może odpowiedzieć jedynie na szczere modlitwy. Nie wolno nam modlić się o jedną rzecz, a praktykować drugą. Takie modlitwy wywołują jedynie zamieszanie. Myśli, jakie formułujemy, słowa, jakie wypowiadamy, czyny, których dokonujemy i modlitwy, które unoszą nasze prośby muszą biec tą samą drogą.

     Potęga modlitwy może uzdrawiać. Czytałam gdzieś, że w San Francisco przebadano 400 pacjentów z by-passami. Ci, którzy szczerze się modlili, potrzebowali po operacji jedynie niewielkiej dawki antybiotyków. Na poziomie podświadomości mieści się aspekt duszy ludzkiej, odpowiadający na modlitwy. Jest w nas coś wszechwiedzącego i nieśmiertelnego. Baba mówi, że to wewnętrzny Bóg.

Bóg wzywa

To zadziwiające, jak Bóg przejawia się w naszym życiu. Pewien pastor pracował w sobotę do późnej nocy w kancelarii kościelnej, aby przygotować się na niedzielę. Pomyślał, że zadzwoni do żony i powie jej, że wkrótce wróci do domu. Było około 22:00. Telefon dzwonił i dzwonił, ale żona nie odpowiadała. Pastor długo nie odkładał słuchawki. Postanowił, że kiedy skończy pracę, zadzwoni jeszcze raz. Kiedy zadzwonił ponownie, żona natychmiast się odezwała, a on zapytał, dlaczego nie zrobiła tego przedtem. Odrzekła, że telefon nie dzwonił!

W poniedziałek pastor znów pracował w kancelarii kościelnej. Zadzwonił telefon, z tego samego numeru, który wybrał w sobotę. Mężczyzna, który się zgłosił, chciał się dowiedzieć, w jakiej sprawie pastor do niego dzwonił. Pastor początkowo nie rozumiał, o czym mężczyzna mówi. „Telefon dzwonił i dzwonił, ale nie odpowiadałem.” Wtedy pastor przypomniał sobie pomyłkę i przeprosił, że go niepokoił. Wyjaśnił, że próbował dodzwonić się do żony.

     Mężczyzna stwierdził: „W porządku. Proszę posłuchać. W sobotę chciałem odebrać sobie życie. Najpierw jednak postanowiłem się pomodlić. Powiedziałem: „Boże, jeśli tam jesteś i nie chcesz, żebym to zrobił, daj mi znak.” I w tym momencie zaczął dzwonić telefon. I kiedy spojrzałem na wyświetlarkę, żeby zobaczyć, kto dzwoni, zobaczyłem napis: ‘Wszechmocny Bóg’.

     Przestraszył się i nie podniósł słuchawki. Na wyświetlarce pojawił się napis ‘Wszechmogący Bóg, Pebenco’, ponieważ tak nazywa się kościół, w którym pracował pastor.

Bezinteresowny Sai

    Nasz ukochany Swami uległ jakiś czas temu wypadkowi (2003 r), złamał biodro i był operowany. Powiedziano nam, że podano mu anestetyk, ale nie zasnął. Przez cały czas rozmawiał z chirurgiem. Potem, przez jakiś czas nie udzielał darszanu. Teraz ponownie słyszymy, że się przewrócił i złamał kość udową. Tym razem nie zgodził się na interwencję lekarską.

Czasami trudno zrozumieć postępowanie Swamiego. Jednak wszystko, co robi jest doskonałe i ma swój cel. Swami powiedział kiedyś, jeśli nie użyje Swych mocy, żeby się samolubnie uleczyć, uleczą Go modlitwy i miłość wyznawców. Dodał, że Jego forma fizyczna istnieje dla naszego dobra i dlatego naszym obowiązkiem jest o nią dbać poprzez modlitwy, pozytywne myślenie i miłość. Przy innej okazji, w czasie dyskursu, oświadczył: „Kiedy wchodziłem dzisiaj do Kulwant Hall, czułem się bardzo zmęczony. Nie miałem energii, żeby mówić. Ale wasza miłość, wiara i modlitwy przywróciły Mi energię i teraz wygłaszam dyskurs.”

    Kiedyś profesor Anil Kumar zapytał Swamiego, dlaczego lecząc wyznawców, poddaje się cierpieniu. Swami odpowiedział, że kiedy jesteśmy chorzy, modlimy się intensywnie o uleczenie, ale kiedy Swami choruje, zapominamy się modlić. Dodał: „Dzięki modlitwie możemy osiągnąć rzeczy niemożliwe.” Nasze modlitwy rzeczywiście pracują. Uczy nas tego nasza Matka. Dlatego proszę was wszystkich, wysyłajcie Swamiemu z głębi serca miłość, modlitwy i pozytywne myśli. To bardzo ważne.

Modlitwa o pokój

     Oto modlitwa o pokój na świecie. Napisali ją Sai Mela i George Jackson ze Stanów Zjednoczonych, podczas warsztatów w górach Kalifornii.

Niechaj na Ziemi zapanuje pokój.

Niechaj na Ziemi nastanie pokój.

Wraz z Bogiem Stwórcą tworzymy rodzinę.

Wędrujemy wspólnie w doskonałej harmonii.

Niechaj zapanuje we mnie pokój.

Niechaj teraz zapanuje we mnie pokój.

Niechaj każdy mój oddech stanie się radosną obietnicą,

Że będę żył chwilą obecną,

Że każdą przeżytą chwilę napełnię wiecznym spokojem.

Niechaj na Ziemi zapanuje pokój.

Niechaj pokój odnajdzie we mnie swe źródło.

     Pokój może znaleźć swe źródło w każdej istocie. Możemy odnaleźć spokój, jeśli odkryjemy go w sobie. Wtedy wszyscy wokół nas również doświadczą spokoju. Wyobraźcie sobie kamień wrzucony do stawu. Przypatrzcie się, jak rozchodzą się od niego fale. W ten sam sposób możemy wpływać na innych samą naszą obecnością, jeśli tylko emanujemy spokojem. Dla mnie Bóg jest najlepszym przyjacielem i często z Nim rozmawiam. Kiedy jestem szczęśliwa, pełna wdzięczności, kiedy źle postępuję i kiedy jestem smutna. Piękno rozmowy z Bogiem polega na tym, że nie musimy niczego udawać. On wie o nas wszystko. Dobre i złe rzeczy. Dlatego proszę Go o prowadzenie, bez względu na to, co robię. Rozmawiajcie z Bogiem jak z najlepszym przyjacielem.

Sai nas ratuje

Kilka lat temu pływaliśmy z ludźmi niepełnosprawnymi. Mieszkaliśmy w Australii, w Queenslandzie, na szczycie góry. Podjazd był bardzo stromy. W tym czasie mieliśmy także gości z zagranicy, wiec Artur został, żeby się nimi zająć, a ja zjechałam w dół, do stóp góry. W tym czasie posiadałam mały, błękitny samochód sportowy. Bardzo go lubiłam. Nie jest dobrze, tak się przywiązywać. Spędziłam uroczy poranek z tymi kochanymi, niesprawnymi ludźmi. Z wielką radością zanurzyłam się z nimi w ciepłej wodzie, pomagając im się zrelaksować. Spędziłam z nimi godzinę. W drodze powrotnej zrobiłam drobne zakupy i wjeżdżając na górę, relacjonowałam Panu poranne wydarzenia. Padał drobny deszcz. I nagle mój samochód zaczął się zsuwać – widocznie na drodze był rozlany olej. Ponieważ nie miałam doświadczenia, trzymałam stopę na hamulcu, ręce na kierownicy i modliłam się do Swamiego:

    „Proszę Cię, Swami, nie opuszczaj mnie teraz.” Zjechałam ze zbocza. Samochód powinien przekoziołkować, ale zamiast tego rąbnął w drzewo, odbił się i po chwili zatrzymał pod bardzo niebezpiecznym kątem 60 stopni. Kiedy uderzył w drzewo, na krótki czas straciłam przytomność. Potem usłyszałam, że ktoś mnie woła. Jakiś mężczyzna, widział wypadek i pytał mnie: „Proszę pani, czy wszystko w porządku?” Potrząsnęłam głową i odpowiedziałam: „Swami, czy wszystko w porządku? Tak, w porządku.” Na szczęście, byłam przypięta pasami. Teraz je odpięłam, wyłączyłam stacyjkę, otworzyłam drzwi i w tym momencie samochód zaczął się zsuwać w dół, ponieważ miał niestabilną pozycję. Wydostałam się z niego i popełzłam do góry. Mężczyzna zaczął schodzić, żeby podać mi rękę i poślizgnął się. I znów modliłam się do Swamiego: „Proszę Cię, Swami, nie pozwól, by coś mu się stało.” Bezpiecznie dotarliśmy do drogi. W tamtym czasie - pamiętajcie, że zdarzyło się to dwanaście lat temu - ten mężczyzna miał w ciężarówce dwuzakresowe radio. Wywołał swoje biuro, a z biura zadzwoniono do Artura. Zgłosiła się do niego jakaś dziewczyna i powiedziała: „Pańska żona spadła ze skały.” To zadziwiające, że nie dostał zawału. Na szczęście nie dostał, przyjechał i zabrał mnie do domu. Samochód był rozbity. Jedynym bezpiecznym miejscem było miejsce pasażera, ponieważ kiedy uderzyłam w drzewo, samochód stoczył się na ulicę po stronie kierowcy. Było to więc niezwykłe doświadczenie. Poszliśmy do domu. Przez chwilę odpoczywałem, potem wstałam i przygotowałam obiad dla naszych gości. Tak, Swami był ze mną przez cały czas. Modlitwa bez wiary jest zupełnie nieużyteczna. Pan może nie dać nam tego, czego pragniemy, lecz zawsze daje nam to, czego potrzebujemy. Prosząc o coś dla siebie lub dla innych warto dodać: „Niech się stanie Twoja wola.”

Czy jesteśmy Bogiem?

      Modlitwa jest bardzo pożytecznym narzędziem. Do Artura zadzwoniła pewna pani, pytając o modlitwę. Powiedziała: „Swami wciąż nam przypomina, że jesteśmy Bogiem, wiec, dlaczego mamy się do Niego modlić?” Kiedy zadano Swamiemu to pytanie, odrzekł: „Tak, to prawda, jednak módlcie się, dopóki nie uświadomicie sobie, że jesteście Bogiem.”

    Porozmawiaj z Bogiem już dzisiaj. Zwróć się do Niego jak do najlepszego przyjaciela. Poproś Go o pomoc i o radę, o wewnętrzny wgląd i o siłę, o umysłową ciszę i o głęboką mądrość. Proś Go, by ci pokazał jak być w świecie, lecz nie proś Go o świat.

Ślady serca, nie palców

Wszystko, czego dotykamy, nosi ślady naszych palców. Zostawiamy je na klamkach, na meblach, na szklankach. Gdziekolwiek idziemy, pozostawiamy ślady naszej tożsamości. A co ze śladami serc? Czy miejsca, które odwiedzaliśmy, naszą ślady naszych serc? O Boże, pomóż mi pozostawić ślady serca, tam gdzie się dzisiaj udam. Ślady współczucia, zrozumienia i miłości, dobroci i prawdziwego zainteresowania.

     Niechaj moje serce pochyli się nad samotnym sąsiadem, nad córką, która uciekła z domu, nad zmartwioną matką, nad stareńkim dziadkiem. Panie, poślij mnie tam, gdzie pozostawię ślady serca, by ktoś mógł powiedzieć: ‘Czuję Twój dotyk’. Niechaj poczuje Twoją miłość, płynącą poprzez mój dotyk.

    Zwykle chodzimy pomodlić się do kościoła, do świątyni lub do meczetu. Jednak Boga nie można zamknąć w czterech ścianach. Możemy się modlić do Niego tam, gdzie właśnie jesteśmy. Bóg jest w nas i wokół nas. Kiedy się modlimy, słyszy każde nasze słowo.

Opowiem wam krótką historię o naszych podróżach. Otrzymaliśmy zaproszenie do Indonezji. Kiedy ustalaliśmy plan wyjazdu, Artur powiedział: „Myślę, że nie powinniśmy tam jechać. Wydamy za dużo pieniędzy. Pojedźmy do Indii zobaczyć Swamiego.” Zgodziłam się bez problemu.

Kiedy przyjechaliśmy do Indii, Swami wziął nas na interview i kiedy weszliśmy do pokoju, pierwszą rzeczą, jaką powiedział było: „Nie martwcie się o wydatki na podróż. Na to nigdy nie zabraknie wam pieniędzy.” Trzymamy Go za słowo.

     Rozmawiajmy z Bogiem jak z najlepszym przyjacielem. Modląc się do niego, myślmy obrazami. Wizualizujmy scenariusz, o jaki się modlimy. Wyobraźmy sobie, jak pomagamy bliskiej osobie, jak bezinteresownie służymy społeczeństwu.

Test wiary

Oto jedna z opowieści Swamiego na temat wiary – a raczej braku wiary. Pewna wioska w Indiach została dotknięta głodem. Rzeki wyschły. Drzewa zamieniły się w suche kikuty. Po zieleni nie został nawet ślad. Wieśniacy cierpieli. Należało coś z tym zrobić. Wioskowa starszyzna nieustannie debatowała, ale nie znalazła rozwiązania. Udano się więc do mędrca z sąsiedniej wsi. Słysząc o ich nieszczęściu, mędrzec polecił, aby w najbliższy czwartek, o piątej, mieszkańcy wioski zgromadzili się na placu, aby pomodlić się o deszcz. Bóg z pewnością odpowie na ich wspólne błaganie. Na wieść o tym, ludzi ogarnęła radość. Z niecierpliwością czekano na wyznaczony dzień. W końcu nadszedł czwartek. Plac wypełnił się przed piątą. Przyjechał mędrzec, wstąpił na podwyższenie i długo rozglądał się wokół siebie. Potem stwierdził: „Nawet gdybyście modlili się najgłośniej, to i tak nic to nie da!” Wieśniacy nie mogli znieść tych słów. Tak wiele oczekiwali! Mędrzec mówił dalej: „Nie ma w was wiary! Każdy z was przyszedł tutaj, by modlić się o deszcz. Ale czy ktoś wziął ze sobą parasol?”

    Jakie przesłanie niesie ze sobą ta opowieść? Należy modlić się z wiarą. Bóg odpowiada jedynie na modlitwy wypełnione wiarą. Oto, co mówi na ten temat lord Tennyson[1]: „Dzięki modlitwie wydarzyło się więcej rzeczy, niż świat zdolny jest to sobie wyobrazić.” Niechaj modlitwa stanie się częścią waszego życia. Gandhi stwierdził: „Modlitwa jest kluczem do świtu i ryglem do zmierzchu.”

Co możemy zrobić?

Zacząć dzień od modlitwy i skończyć dzień modlitwą. Módlmy się, kiedy to tylko możliwe. Prośmy Pana o wszystko w każdej chwili, w każdy sposób. Spokój umysłowy, jaki dzięki temu uzyskamy, jest trudny do wyrażenia. Czy możemy być szczęśliwi, gdy wokół nas cierpią ludzie? Módlmy się za wszystkich – za naszych rodziców, za dziadków, braci i siostry, za krewnych, przyjaciół i wrogów, a przede wszystkim, za cały świat.

     Jezus rzekł: „Kochajcie się tak, jak Ja was kocham. Kochajcie swoich nieprzyjaciół.” Kiedyś myślałam, że to niemożliwe. Teraz zmieniłam zdanie. Możemy i musimy.

Dziś każda ludzka istota powinna zadać sobie takie pytanie: „Co mogę zrobić, żeby zachować cudowne piękno świata? Jak mam wyeliminować gniew, nienawiść i niesprawiedliwość w tej części świata?

     Żyjemy w trudnych czasach. Tylko poprzez modlitwę, tylko dzięki pełnym miłości myślom i współczującemu sercu możemy pomóc potrzebującym. Odpowiedz niosą miłość i modlitwa, a nie nienawiść.

Oto jedna z „Myśli Dnia” Swamiego, spisana w Prashanti Nilayam:

„Cały świat pogrążony jest w wielkim bólu cierpienia i lęku. Zapewniam was jednak, że wkrótce ta ciemna chmura się rozproszy, a wy staniecie się świadkami szczęścia wszystkich istot. Zostanie przywrócona prawość, zło upadnie. Waszym obowiązkiem jest tęsknota za uświadomieniem sobie jedności ukrytej za wielością. Stańcie się źródłami miłości, współczucia, służenia i obustronnej tolerancji. I bądźcie szczęśliwi, bardzo szczęśliwi. Bardzo, bardzo szczęśliwi.”

Kiedy staniemy przed Bogiem, aby wystawił nam ostateczną ocenę, On nie spyta nas jak bardzo byliśmy popularni, w ilu przyjęciach wzięliśmy udział, czy ubieraliśmy się ze smakiem, do ilu należeliśmy klubów, jak duże mieliśmy konto bankowe, lecz co robiliśmy dla innych, jak im służyliśmy.

Musimy rozszerzyć naszą definicję jaźni przez duże „J”. Jeśli uwierzymy, że nasza Jaźń jest jednością ze wszystkim – z drzewami, z Ziemią, ze zwierzętami i ze wszystkimi ludźmi, że jesteśmy jednością z Bogiem, wtedy będziemy postępować inaczej, zmienimy nasz sposób myślenia i nasze przekonania. To zmieni nasze życie i życie wszystkich w naszym otoczeniu. Wolno nam kochać Boga, wolno nam kochać nas samych, wolno nam kochać innych, wolno nam kochać świat.

Pamiętajmy, Bóg jest wszędzie. Bóg nie chce od nas niczego prócz miłości. Możemy z Nim rozmawiać jak z najlepszym przyjacielem, z zaufanym nauczycielem i uzdrowicielem. Bóg nie chce naszego cierpienia. Kocha nas. Powtarza nieustannie: „Bądźcie szczęśliwi!” Uśmiech, dotknięcie, decyzja, że wybaczymy, chęć dzielenia się i wybór, że będziemy żyć jako Jedność – na tym polegają te krótkie kroki w kierunku Złotego Wieku.

     W kampusie Brindawanu znajduje się tablica z następującymi słowami: „Człowiek rodzi się po to, żeby nauczył się nie przychodzić tu ponownie.” Proszę, niech te słowa staną się naszym przewodnikiem. Dał nam je sam Bóg.

Dziękuję. Sai Ram.

http://media.radiosai.org/Journals/Vol_04/01JUL06/lets-speak-with-him.htm lipiec-2006 tłum. J.C.

powrót do spisu treści numeru 39 lipiec-sierpień-wrzesień 2007

[1] Alfred Tennyson (1809 – 1892), hrabia Lincolnshire, poeta angielski, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli postromantyzmu epoki wiktoriańskiej.

 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.