numer 37 - styczeń - luty - marzec 2007
Jak Boskość przyciągnęła sumiennego dentystę
Dr Digish Patel z Wielkiej Brytanii jest stomatologiem w Szpitalu Ogólnym Śri Sathya Sai w Whitefield. Dorywczo pracuje też w Klinice Dentystycznej w Birmingham w Anglii oraz w Szpitalu Ogólnym w Prasanthi Nilayam.
<------ Dr
Digish Patel w trakcie pracy w Szpitalu Ogólnym w Prasanthi Nilayam
Tę krótką relację z moich przeżyć i życia po spotkaniu Bhagawana Baby ofiaruję z miłością i pokorą u lotosowych Stóp naszego najdroższego Pana Miłości, Baby. Istnieją miliony doświadczeń z Bhagawanem Babą i świadectw Jego wpływu na życie oraz przemieniania ludzi. Iluż to ludziom Baba dał bezmiar radości i światła w minionych osiemdziesięciu latach!
Wychowałem się i wykształciłem w Wielkiej Brytanii otrzymując dyplom stomatologa w 1991r. Ale moje życie zaczęło się w 1993 r., kiedy po raz pierwszy spotkałem się z Bhagawanem Babą – dotąd jak gdybym spał.
Zdarzyło się to w Wielkiej Brytanii w grudniu 1993 roku, około trzy tygodnie przed Bożym Narodzeniem. Poszedłem do pracy, a później spotkałem się z przyjaciółmi. Z jakiegoś powodu nie mogłem spać i wczesnym ranem siedziałem w łóżku. (Normalnie nie mam problemów ze spaniem i mogę spać nawet stojąc!) Rozmyślałem nad tym, co powinienem zrobić ze swoim życiem; nie zadowalała mnie moja praca ani sposoby spędzania wolnego czasu. Zastanawiałem się nad znaczeniem życia a umysł miałem pełen niepokojów.
Zdumiewająca i zaskakująca wizyta
Właśnie wtedy, tam w moim pokoju, otrzymałem darśan Bhagawana Baby! Wyglądał niesłychanie pięknie i promiennie a emanował bardzo aromatycznym zapachem. Byłem zupełnie zszokowany. Oto w moim pokoju w Tamworth w hrabstwie Staffordshire (Anglia) stał Baba ubrany w pomarańczową szatę prezentując się oszałamiająco!
Wiedziałem, kim On jest, gdyż w mojej rodzinie zawsze trzyma się zdjęcie Baby w domowej kapliczce a moja matka codziennie do Niego się modli. Ja jednak nigdy nie poszedłem w jej ślady. Możecie sobie więc wyobrazić jak się czułem: wiedziałem, że Baba znajdował się o tysiące mil stąd, w Puttaparthi, a mimo to zjawił się w moim pokoju. Baba przerwał moje milczenie wywołane oszołomieniem, mówiąc: „Przyjedź.” Zebrałem w jakiś sposób odwagę, by spytać: „Kiedy?” „Przyjedź na Boże Narodzenie” – odpowiedział. Po tym po prostu zniknął.
Rano, gdy się zbudziłem, zwątpiłem w całe to przeżycie. Pomyślałem, że może moi przyjaciele odurzyli mnie albo trzeba mi pomocy psychiatrycznej! Zajrzałem do swoich podręczników medycyny, szukając objawów paranoi i schizofrenii.
Szybki lot do Parthi
Kogóż miałem się w tej sprawie poradzić? Niemniej, uznałem, że powinienem pojechać do Indii. Załatwienie biletu lotniczego okazało się bardzo trudne. Wszyscy ludzie z otoczenia dziwili się, że nagle zainteresowałem się wyjazdem do Indii. Moja rodzina wyjechała z Indii siedemdziesiąt lat temu i w ojczystym kraju nikt z rodziny nie został. Ale ja zdecydowanie chciałem tam pojechać. Gdy skontaktowałem się z biurem podróży, powiedziano mi: „Wszystkie loty do Indii są już zarezerwowane.” Pomyślałem sobie: ‘Jeśli Baba chce, bym jechał do Indii, niech to załatwi.’
Tego samego dnia, gdy skończyłem zabieg robiony pewnemu pacjentowi, ten powiedział mi, że prowadzi agencję turystyczną. Spytał mnie: „Czy zna pan kogoś, kto chciałby pojechać do Indii?” Byłem zaskoczony. Mieli wiele biletów do Mumbai (Bombaju) na 24-godzinną podróż samolotem z międzylądowaniami na Środkowym Wschodzie. Skorzystałem z oferty. (Bhagawan jest dla mnie zbyt dobry, gdyż zawsze dba o mnie podczas wszystkich podróży a nawet dostaję darmowo wyższe standardy.)
Wziąłem od matki adres Baby i poleciałem do Mumbai. Po długim locie, w Mumbai kupiłem bilet do Bangalore. Na lotnisku w Bangalore wziąłem taksówkę do Puttaparthi, a po niewielu minutach od przekroczenia bram Prasanthi Nilayam znalazłem się w szedzie (wieloosobowa hala noclegowa). Naprawdę czułem, że ktoś chciał, abym bardzo szybko znalazł się w Puttaparthi! Szed był pełen wielbicieli z osiemdziesięciu różnych krajów reprezentujących różne religie; o niektórych miejscach nigdy nawet nie słyszałem.
Niezapomniany pierwszy darśan
Wielbiciel zajmujący sąsiednie miejsce opowiedział mi co nieco o Babie i zabrał mnie na darśan. Ustawiliśmy się w kolejkach, a gdy kazano nam iść na plac darśanowy, okazało się, że jestem w pierwszej grupie. Mój przyjaciel z szedu był uszczęśliwiony tym pierwszym miejscem. Bo wiecie, że jest tam system losowania i każda kolejka losowała dla siebie numer. W myślach policzyłem sobie, że było trzydzieści kolejek i trzydzieści numerków, zatem prawdopodobieństwo takiego wylosowania wynosiło jeden do trzydziestu.
Był to dzień 23 grudnia 1993r. Ponieważ zostało tylko dwa dni do Bożego Narodzenia, zjechało się już tysiące wielbicieli. Aśram przygotowywał się na obchody świąt. Ten ranek był bardzo spokojny, słońce świeciło na błękitnym niebie, a my siedzieliśmy na piaskach naprzeciw najpiękniejszego mandiru, jaki widziałem w swoim życiu. Do dziś czuję ten chłodny wietrzyk, który tam mnie orzeźwiał; z tamtego dnia pamiętam nawet ptaki i małpy na drzewach.
Rozbrzmiała piękna muzyka i ze swojej rezydencji wyszedł Bhagawan; wyglądał dokładnie tak, jak w moim pokoju. W myślach zacząłem zastanawiać się: ‘Mógłbym się założyć, że On mnie nie pamięta.’ Podnoszę oczy i widzę, że wprost przede mną stoi Baba. Powiedział: „Wezwałem cię i przyjechałeś.” Potem podciągnął nieco swoją szatę a chłopiec siedzący obok mnie dał mi znak, że powinienem dotknąć Jego stóp. Baba uśmiechnął się w milczeniu i odszedł. Próbowałem dać listy do Niego od zagorzałego wielbiciela z mojego miasta, ale Baba ich nie wziął. Po darśanie wróciłem do szedu i rzuciłem listy na materac rozłożony na podłodze, mówiąc do sąsiada: „Baba nie wziął tych listów. Znaczy to, że nie dba o nikogo.” (Później zrozumiałem, że bardzo się myliłem.)
Na następnym darśanie znów znalazłem się w pierwszym szeregu i gdy podniosłem wzrok, stwierdziłem, że dosłownie nosem dotykam szaty Baby. On spojrzał w dół i zapytał łagodnie: „Listy?” Oniemiałem. Zacząłem mamrotać wskazując na szedy, gdzie rzuciłem te listy. Baba powiedział: „Wiem!” Wszechobecny, wszechwiedzący Baba pokazał mi próbkę swoich mocy.
Przez następne dziesięć dni czułem, że Bhagawan Baba był skądś moim starym przyjacielem. Byłem na wielu darśanach, wysłuchałem dyskursów Baby i radośnie żyłem atmosferą Prasanthi Nilayam. Czułem się jak u siebie. Na jednym z dyskursów usłyszałem, że wszelka materia jest Bogiem i że Bóg przenika cały wszechświat. Zobaczyłem hasło: ‘Kochaj wszystkich, służ wszystkim.’ Spodobało mi się. Dużo nad nim myślałem i ciągle modliłem się do Baby, aby pokazał mi, co ono naprawdę znaczy. (Przez lata pokazał mi, że jeśli mamy miłość, bardzo szybko otrzymujemy wszystkie inne wartości, takie jak pokój, prawda, niekrzywdzenie, prawość czy służba.)
Fizycznie w aśramie było mi bardzo niewygodnie, niemniej byłem bardzo szczęśliwy. Dano mi nawet okazję służby. Z chęcią myłem tysiące szklanek i miseczek – coś, czego nigdy w życiu nie robiłem. Gdy wracałem do Anglii, miałem w oczach łzy. Modliłem się, aby Baba zawrócił mnie.
Zmieniony przez potęgę Miłości
Po tej pamiętnej podróży, wielokrotnie na krótko odwiedzałem Puttaparthi, kiedykolwiek miałem przerwę w pracy w swojej klinice w Anglii. Każdy wyjazd był szczególny. Zawsze miałem darśan z bliska a nawet krótkie rozmowy z Babą.
Podczas jednej z tych wizyt w aśramie przeczytałem hasło: ‘Matka i ojciec są Bogiem.’ Od tego czasu, jak tylko mogłem, okazywałem swoim rodzicom miłość i szacunek. Wcześniej nie okazywałem im żadnej wdzięczności. Zrozumiałem, że naszym rodzicom jesteśmy wiele winni za miłość i wychowanie.
Kiedy przebywałem w Lichfield (hrabstwo Staffordshire, Anglia), gdzie znajduje się moja klinika, czytałem mnóstwo książek o duchowości. Bardzo brakowało mi Baby i aśramu. Poprawiło się też moje traktowanie pacjentów – próbowałem okazywać im więcej miłości. W rzeczywistości klinikę moją pobłogosławił Baba. To On pobłogosławił plan centrum zabiegowego, a nawet wymienił dokładną jego lokalizację. Gdy powiedziałem swoim przyjaciołom i krewnym, że Baba kazał mi założyć ośrodek zdrowia w Lichfield, usłyszałem: „Porzuć ten zamiar. Na tym nie zrobisz żadnych pieniędzy.” Ale ku zaskoczeniu wszystkich, w pierwszym dniu pracy w mojej klinice zjawiło się blisko sześćdziesięciu pacjentów. To zadziwiające, jak działa Jego wola! Miałem wypełnioną każdą minutę, a w niektóre dni pracowałem do godziny 10-tej wieczorem. Przy każdym zabiegu czułem prowadzenie Jego ręki.
Były też inne pozytywne zmiany w moim życiu. Odwiedzałem domy opieki, by spotykać się z nieuleczalnie chorymi pacjentami i zapewnić im możliwie najlepsze leczenie. Pewnego razu Bhagawan przyszedł do mnie we śnie i powiedział, abym pracował w więzieniu. Następnego dnia rano w Brytyjskim Czasopiśmie Dentystycznym ukazał się anons o wakacie na stanowisku dentysty więziennego w pobliskim więzieniu z pracą raz w tygodniu. Zgłosiłem się, chociaż nie miałem praktyki w więzieniach. Podczas wywiadu powiedziałem, że przyjaciel sugerował mi, abym podjął pracę w więzieniu i że z pewnością będę o nich dbał. Pracę tę otrzymałem. Chodziłem do więzienia raz w tygodniu, a Baba kierował mną we snach, zapewniając, że bardzo kocha więźniów. Więźniowie byli w wieku 15 do 25 lat i zaliczali się do najtrudniejszych w kraju, jednak w stosunku do mnie zachowywali się bardzo grzecznie. Podczas pobytu w więzieniu niektórzy z nich, szukając pociechy i ulgi, zajęli się duchowością i różnymi religiami. Wiele mnie nauczyli. W gabinecie dentystycznym było okno w suficie. W trakcie zabiegów wszyscy lubili patrzeć na niebo i cieszyli się widokiem na zewnątrz. Cały czas w więzieniu czułem obecność Baby i nigdy nie obawiałem się o swoje bezpieczeństwo.
Baba miał olbrzymi wpływ na moje życie pod wieloma względami. Sprawił, że myślałem więcej o Miłości i Opiece. Razem z tym wszystkim przyszło też więcej dyscypliny. Zauważyłem, że nie tracę czasu na oglądanie telewizji i plotkowanie. Ze swojego domu pozbyłem się gratów i zważałem, by nie marnować jedzenia czy energii, przeznaczając też więcej pieniędzy na ‘dobrą’ pracę.
Odwiedzając aśram, zwykłem modlić się w duchu: 'Panie, zależy mi na wyższym celu w życiu, a nie tylko na większych zarobkach.' On odpowiedział na moje prośby. Miałem sny, w których zobaczyłem jak nieszczęsne byłoby moje życie, gdybym nie pojechał do Indii pracować. Przyjechałem do Prasanthi i miałem to szczęście, że Baba kazał mi przyjść i pracować blisko siebie. Spytałem Babę, czy mogę sprzedać moją klinikę i prosiłem, aby wszystko poszło gładko w ciągu dwudziestu czterech godzin po wycenie. I tak się też stało: wszystko przebiegło cudownie i bez wysiłku.
Zmiana praktyk wewnętrznych i zewnętrznych
Po sprzedaniu kliniki czekałem dwadzieścia cztery miesiące zanim Baba wysłał mnie niezmiernie uradowanego do Oddziału Stomatologicznego w Szpitalu Ogólnym Śri Sathya Sai w Whitefield. W czasie oczekiwania, w lipcu 2001 r. miałem okazję służyć w Szkole Sathya Sai w Ndola (Zambia). Zobaczyłem tam w jaki sposób uczniowie stosują Wartości Ludzkie Bhagawana w swojej nauce, widziałem poświęcenie i oddanie małżeństwa Kanu i całego personelu prowadzącego szkołę. Widziałem też mieszkańców Zambii cierpiących z powodu HIV, głodu i przemocy. Wszystkie te rzeczy przyprawiały mnie niekiedy o łzy. Sprawiało to również, że byłem głęboko wdzięczny za życie, jakie otrzymałem; w sercu miałem wielkie współczucie.
Dr Digish Patel podczas zabiegów z dziećmi w gabinecie Szkoły Sathya Sai w Zambii