Jest to zapis
wystąpienia dr-a T. Ravi Kumara, wykładowcy w Instytucie Swamiego w Brindawanie,
wygłoszonego w Boskiej Obecności Bhagawana Baby podczas świąt Daśary dnia 18 października
2004 r.
Składam pokorne pranamy
(pokłony) u Lotosowych Stóp Bhagawana.
Najukochańszy
Bhagawanie, szanowni starsi, bracia i siostry!
Gdyby spróbować
przejrzeć leksykony wszystkich języków, jakie zna ludzkość, najsłodszym słowem,
jakie by się znalazło, byłoby słowo „mama”. Jest to pierwsze słowo, jakiego uczy
się dziecko i jakie stara się wymówić. Święta Nawaratri (Dziewięć Nocy) w
kulturze Indii obchodzone są właśnie dla uczczenia Matki. Każdy kraj, każda
rasa, każda religia obchodzi dzień matki. Starożytni Hindusi, wielcy mędrcy,
którzy rozpoznali wielkość matki, uznali, że jeden dzień nie wystarczy na tak
wzniosły cel. Dlatego wydzielili w kalendarzu dziewięć pełnych dni, w czasie których
możemy czcić i wielbić Matkę. Wielkie znaczenie ma także odprawiana w czasie
obchodów świąt Matki w Prasanthi Nilayam siedmiodniowa ofiara Weda Purusza
Saptaha Dźńana Jadźńam. Jaźńa symbolizuje poświęcenie. A czymże innym
jest matka? Matka to synonim poświęcenia. Przebywając przez ostatnich kilka lat
u boku Bhagawana, miałem okazję przyjrzeć się z bliska, co naprawdę to poświęcenie
znaczy. Opowiem wam kilka przypadków, które mnie wzruszyły.
Karta wstępu na egzaminy
Było to w czasie, gdy
studiowałem w Brindawanie. W 1970 r. wielu uczniów ukończyło naukę w Sri Sathya Sai College, który wówczas
był afiliowany do Uniwersytetu Bangalore. Zasmakowawszy słodyczy bliskości
Bhagawana, studenci nie chcieli wracać do swoich rodzinnych miejscowości.
Poprosili więc Bhagawana, a Swami uległ i pozwolił im dalej mieszkać w swoim aśramie
w Brindawanie i kontynuować studia na Uniwersytecie Bangalore. Jeden z tych
chłopców, który przygotowywał pracę magisterską na Uniwersytecie Bangalore,
cierpiał na zaburzenia oddechowe. Ponieważ w Bangalore przez większą cześć roku
panowała wilgoć, a on musiał codziennie jeździć około 25 km, miał mnóstwo problemów.
Z tego powodu w ciągu roku opuścił wiele zajęć. Wszyscy jego koledzy, którzy
razem z nim studiowali, zostali dopuszczeni do końcowych egzaminów. Gdy ten
chłopiec poszedł do dziekanatu, powiedziano mu: „Przykro nam, będzie pan musiał
zdawać egzaminy dopiero za rok, gdyż za dużo ma pan opuszczonych zajęć; nie
zdołałby pan zdać egzaminów.”
Załamany chłopiec wrócił
do Brindawanu. Egzaminy miały odbyć się następnego dnia rano. Wszyscy studenci prosili
Bhagawana o padanamaskar (dotknięcie stóp). On też z nimi czekał.
Wszystkim Bhagawan pobłogosławił karty wstępu na egzamin. Gdy przyszła jego kolej,
chłopiec próbował powiedzieć Swamiemu, że nie ma karty. Jak często zapominamy,
że nie musimy informować Wszechwiedzącego! Swami zwyczajnie zignorował jego
próbę i powiedział: „Zrób namaskar!” Tak też uczynił, ale był załamany,
że nie mógł nawet wyjaśnić Swamiemu swojej kłopotliwej sytuacji.
Tego wieczora, gdy
kierownik akademika szedł na górę do pokoju Swamiego, ten chłopiec podszedł do
niego i przedstawił swoje nieszczęsne położenie. „Proszę, niech pan wyjaśni to
Swamiemu.” Gdy kierownik wspomniał o tym Swamiemu, Swami powiedział: „Wiem,
wiem. Powiedz mu, żeby rano zjadł śniadanie, poszedł do sali egzaminacyjnej i
napisał odpowiedzi.” Swami nie wypowiada słów na próżno. Tak więc chłopiec
postąpił dokładnie tak jak kazał mu Bhagawan. Po śniadaniu pojechał do miasta
stosując się do poleceń Swamiego. Po południu, gdy Swami wyszedł na Darśan,
szukał kogoś. Rozejrzał się wkoło i zauważył tego chłopca stojącego z dala z
grupą studentów. Zawołał go i powiedział: „Jak tam twoje egzaminy?” Chłopiec
odrzekł: „Ach, Swami! Napisałem je.” Wszyscy byliśmy zaskoczeni: jak mógł
zdawać egzaminy, gdy nie został do nich dopuszczony? Widzieliśmy jego twarz
promieniejącą ulgą.
Swami przybrał bardzo
zaciekawioną minę i spytał: „Pisałeś egzaminy? Kto dał ci kartę wstępu?”
Chłopiec odpowiedział: „Swami, z rana pojechałem na Uniwersytet. Usiadłem
naprzeciwko sali egzaminacyjnej. Swami powiedział ‘Pisz egzamin’, więc wiedziałem,
że w jakiś sposób będę mógł go napisać. Nagle pojawił się ten człowiek, wywołał
mnie po nazwisku i wręczył kartę wstępu.” Swami spytał: „Kto to był?” Wszyscy
byliśmy ciekawi, kto to był. Chłopiec wyjaśnił: „Swami, był to jakiś urzędnik
uniwersytecki, którego osobiście nie znam. Byłem tak zaaferowany, że nawet
zapomniałem mu zapłacić. Gdy sobie uświadomiłem to uchybienie, próbowałem je naprawić,
ale jego już nie było.” Swami stwierdził: „To nie był żaden urzędnik
uniwersytecki. To byłem Ja – Pan Wszechświata, który przyszedł, by wręczyć ci
kartę wstępu. Wszyscy inni spisali cię już na straty. Ale Ja zawsze będę stał
przy tobie.” Wzruszyliśmy się do łez.
O Sai Ma (Matko Sai)!
Jakież to role przyjmujesz dla naszego dobra, jak się poświęcasz. Każdy dzień,
każda chwila u Stóp Swamiego jest nauką poświęcenia.
Nocne czuwanie Pana
Przy innej okazji miałem
przeżycie dające wyobrażenie o poświęceniu, jakiego dokonuje Matka. Był
czerwiec 1986 r. kiedy wracaliśmy z Kodaikanal. Po drodze mieliśmy pojechać do
Ooty, a potem wrócić do Bangalore. Tak się złożyło, że na drodze do Coimbatore
nasz autokar zepsuł się. Wyjechaliśmy wcześniej i odwiedziliśmy świątynię
Palani, gdy niespodziewanie autokar zatrzymał się, a kierowca powiedział: „Nie
ruszymy się stąd nawet na cal.”
Pomyśleliśmy o Swamim i
w tejże chwili za nami pojawił się Jego samochód, chociaż Bhagawan wyjechał
trzy godziny po nas. Oto co znaczy być matką. Jest przy was, kiedy jej
potrzebujecie. Swami zatrzymał samochód i spytał: „Co się stało?” „Swami, w autokarze
coś się zepsuło i nie możemy jechać.” Swami zarządził: „OK, naprawcie autokar
(Swami posłał z nami starszego wielbiciela, który znał okolicę), przyjedźcie do
Coimbatore, a potem do Ooty.” Gdy przyjechaliśmy do Coimbatore była już godzina
19:30. Swami załatwił dla nas obiad, a sam pojechał do Ooty. Jednak tak się
przejmował naszym losem, że zanim dojechaliśmy do Coimbatore trzykrotnie
telefonował, pytając czy już przyjechaliśmy. Z Coimbatore wyruszyliśmy do Ooty,
ale po drodze znów pojawiły się problemy z autokarem, tak, że dotarliśmy do
Ooty dopiero o północy. Zjedliśmy kolację i powoli poszliśmy do naszych pokojów
na piętrze. I kto tam na nas czekał? Swami czuwał do pierwszej w nocy, by
spytać, dlaczego przyjechaliśmy tak późno, pocieszyć nas i upewnić się, że otrzymamy
niezbędny wypoczynek! O godzinie 0:45 w nocy!
To tylko dwa przykłady,
o których opowiedziałem, ale jest ich znacznie więcej i jestem przekonany, że z
własnego życia znacie przypadki, kiedy Swami interweniował.
„Zostań, proszę, jeszcze jeden dzień”
Zakończę swoje
wystąpienie jeszcze jednym zdarzeniem, które jest bardzo osobiste, ale które
pokazuje, jak wiele Miłości Swami żywi wobec każdego z nas. Kilka lat temu na
swoje urodziny poprosiłem Swamiego o pozwolenie na przyjazd do Prasanthi
Nilayam (z Brindawanu) po Jego Błogosławieństwa. Była to pora egzaminów. Przyjechałem
i otrzymałem od Swamiego Błogosławieństwa urodzinowe.
Następnego dnia, chociaż
była to niedziela, zaplanowano egzaminy, więc pomyślałem, że właściwie postąpię
wracając do kampusu. Po południu wysłałem stosowną wiadomość z prośbą o pozwolenie
Bhagawana na mój wyjazd. Bhagawan przysłał wiadomość, że mam usiąść z przodu.
Gdy przyszedł Bhagawan, zawołał mnie i powiedział: „Jutro przypada niedziela,
nieprawdaż? Czemu nie miałbyś zostać jeszcze jeden dzień i pojechać później?”
Oto Miłość Swamiego.
Byłem wzruszony. Powiedziałem: „Tak bardzo chciałbym zostać.” Swami odrzekł:
„Tak, tak. Wiem. Dlatego mówię ci: zostań jeszcze jeden dzień i jedź.” Taka
jest Miłość Matki, która żywi i opiekuje się każdym z nas.
Cóż innego mógłbym
zrobić w tym dniu Nawaratri jak tylko modlić się do tej Matki Sai, by nasze
pełne oddanie płynęło do Jego Lotosowych Stóp już zawsze. Obyśmy byli warci
Miłości, Łaski i Współczucia, jakimi darzy nas Swami oraz poświęcenia, jakiego
dokonuje dla każdego z nas w każdej chwili Swojego życia.
Bracia i siostry, jestem
pewien, że wyrażam tylko modlitwę, która jest obecna w każdym z waszych serc.