numer 34 - lipiec-sierpień 2006
W Ameryce też mieszka Sai Baba
„Dziwnym zbiegiem okoliczności” zostałam zaproszona na wakacje do USA. Jeszcze nie tak dawno w duchu dziwiłam się mojej koleżance Ani, która leciała do swojej siostry na Florydę, zamiast (w moim odczuciu) do Sai Baby w Puttaparthi. Teraz mogę śmiać się sama z siebie, że poleciałam też w odwrotnym kierunku niż do Indii. Wszystkie sprawy formalne, związane z podróżą i pobytem na drugiej półkuli jakoś same się pozałatwiały. Tylko w głowie śpiewała mi piosenka: „Wszystko jest proste Baba z miłością Twą”.
Ameryka powitała mnie różnorodnością i wspaniałością. Troska o mnie mieszkających tam Polaków – wielbicieli Sathya Sai – wyciskała mi łzy wzruszenia. Czułam się jak w aśramie Sai Baby a także na dachu świata, gdzie spotykają się różne kultury i wszyscy wzajemnie się akceptują i kochają. Wszystko, co napotykałam wprawiało mnie w zachwyt, no może za wyjątkiem języka, którym mówią rodowici Amerykanie. Nie zawsze mogłam zrozumieć, co do mnie mówiono. Jestem głęboko wdzięczna każdemu, poprzez kogo Swami posłał mnie właśnie tam do Chicago, pozwolił mi odpoczywać, doświadczać, chłonąć Jego nauki i spotykać same anielskie osoby. Dostrzegając wszędzie dobro i zachwycając się nim, spotykałam samo tylko dobro.
Swami zebrał wspaniały zespół Polaków (Ewa, Gosia, Agatka, Krysia, Joanna, Dorotka, Mariusz, Marek, Wojtek i Tadziu) w piękną grupę Sathya Sai, która regularnie raz w miesiącu w domu Krysi i Mariusza spotyka się, by śpiewać na chwałę Sathya Sai oraz uczęszcza (w miarę możliwości) na spotkania do centrum Sai raz w tygodniu w niedzielę. Większość członków tegoż centrum to Hindusi. Dlatego w moim odczuciu osoby o białej skórze: Amerykanie, Meksykanie, Polacy oraz z innych krajów są bardzo gorąco witane i zapraszane na spotkania do centrum każdej niedzieli. Natomiast w inne dni tygodnia odbywają się spotkania mniejszych grup w domach wielbicieli. Zawsze zaproszenia zostają wysyłane drogą elektroniczną (e-mailem) razem z programem i planem dojazdu.
Każdy wielbiciel Sai polskiego pochodzenia ma niepowtarzalną historię swojej życiowej wędrówki do Sai Baby. Prawie każdemu drogowskazem w tej podróży była nieoceniona Ewa Sporna-Kamińska – mistrzyni reiki i inicjatorka wielu spotkań medytacyjnych dla tamtejszej polonii. Ewa prowadziła również audycje radiowe po polsku, w których cytowała nauki Sai Baby. Podczas spotkania u niej czułam całe bogactwo duchowego życia Polonii. Raz w miesiącu - w klubie sportowym - Ewa prowadzi dla Polaków medytację światła, czasem wykład czy też kółko studyjne w oparciu o nauki Sai Baby. Nie wszyscy jednak bywalcy są wielbicielami Baby.
Moja pierwsza wizyta w centrum Sathya Sai (o nazwie Chicago metro, skrót od Chicago metropolitan) była dla mnie wielkim przeżyciem, ponieważ panująca tam atmosfera, pełna miłości i uwielbienia dla nauk Sathya Sai, sprawiała, że czułam obecność Swamiego. Pomieszczenie, w którym odbywają się spotkania, jest wynajmowane i dlatego cały wystrój wnętrza na spotkania Sai (ołtarz, materace, krzesełka, śpiewniki, wazony itp.) jest składany do magazynu. Zawsze przed każdym spotkaniem precyzyjnie upinana jest draperia – jako tło ołtarza. Naturalnej wielkości zdjęcie Baby siedzącego w fotelu, w złoconej ramie, jest ustawiane na małym, drewnianym, schodkowym podeście. Podstawa ta jest w stylu hinduskiego wystroju wnętrz. Wokół stopni biegnie mała balustradka, która zabezpiecza wazony z kwiatami. Zawsze, kiedy byłam w centrum, na ołtarzu stały piękne świeże kwiaty. Po obu stronach centralnego portretu Baby są ustawione dwa inne zdjęcia naturalnej wielkości stojących Śirdi Baby i Sathya Sai. Tuż przy wejściu rozkładane są długie stoły, na których swoje książki o Swamim prezentuje starsze małżeństwo hinduskie, które opiekuje się księgarnią. Prawie wszystkie publikacje były prosto z Indii a ich cena odpowiednio powiększona o cenę transportu. Oprócz książek można było kupić aktualnie obowiązujący śpiewnik, kasety i CD z nagraniami z minionych zjazdów wielbicieli Sai z tego regionu oraz filmy. Na tym stole umieszczono także słodki praszadam w pudełeczku, prosto z Puttaparthi od Sai Baby. Zaraz po spotkaniu można było się poczęstować odrobinką tego uświęconego pokarmu.
W spotkaniach w centrum bierze udział około 70 osób, w większości są to Hindusi, którzy ubierają się w swoje narodowe stroje. Kobiety są w kolorowych sari białych mężczyźni w białych pendżabach. Jakże to przypominało mi aśram Sai Baby.
Blisko ołtarza ustawiony jest też fotel dla Baby, a na nim spoczywa rozłożona i przypięta szata Swamiego. U góry wisi ekran, na którym wyświetlane są teksty intonowanych pieśni. Bhadżanom zawsze towarzyszy muzyka. Zespół gra w składzie: harmonium, keyboard, bębny, czasem gitary elektryczne i inne instrumenty. Pieśni intonowane są na przemian w sanskrycie i po angielsku a nawet po hiszpańsku. Polaków poproszono, by przygotowali kilka bhadżanów po polsku, które następnie też będą wyświetlane na ekranie i wszyscy zebrani będą je śpiewać po polsku. Jakież byłoby to dla mnie piękne przeżycie… Niestety jeszcze trwają uzgodnienia, którą polską pieśń należy w ten sposób rozpowszechnić. Ja zaproponowałam dwie: „Jestem tu, nie lękaj się” oraz „Wszystko jest proste Baba z miłością Twą”. Obie są tłumaczeniami z języka angielskiego i są tam śpiewane po angielsku, dlatego być może łatwiej byłoby wszystkim śpiewać je po polsku. Śpiewałam tak razem ze wszystkimi bhadżan po hiszpańsku, rozumiejąc tylko słowa: „Dios, Amor i Sai Baba” (Bój, miłość, Sai Baba). Grupa hiszpańskojęzyczna jest bardziej muzykalna od polskiej i chyba dlatego tak łatwo poszło im przygotowanie się. Dwóch hiszpańskojęzycznych wielbicieli Sai gra na gitarze elektrycznej. Wśród Polaków nowoobjawionym talentem wokalnym jest Dorotka, która często jest proszona o intonowanie bhadżanów. Dorotka brała też udział w próbach chóru z okazji przygotowywania koncertu na zjazd. Lista bhadżanów na spotkaniu jest z góry ustalana i na przemian intonują raz mężczyzna raz kobieta. Aktualny śpiewnik jest bardzo gruby i zawiera 1548 pieśni w sanskrycie, po angielsku i dziewięć po hiszpańsku. Na początku śpiewnika jest alfabetyczny spis treści, gdzie bierze się pod uwagę literę, od której rozpoczyna się pieśń. Jako drugi wydrukowano tematyczny spis treści (ze względu na tematykę bhadżanu np. do Kriszny itd.) Śpiewnik ten wygląda bardzo imponująco i łatwo można odszukać każdy bhadżan. Teksty sanskryckie zawsze u dołu mają tłumaczenie na angielski.
Spotkanie w centrum rozpoczyna się od intonowania bhadżanów, najpierw do Ganeszy, później do guru i innych. Śpiewanie trwa około godzinę, po czym śpiewa się „Love is My form…”, mantry: 3 razy Gajatri, Asatoma, Arathi, Loka Samasta i na koniec po angielsku mantrę wibhuti. Do rozdawania wibhuti wyznacza się kilka osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn, które biorą pudełeczka i małą łyżeczką rozdają na rękę ten święty popiół. Po spotkaniu przewodniczący regionu mówi o aktualnościach (o przygotowaniach do zjazdu, o aktualnej akcji charytatywnej, o przygotowywaniu dzieci do niedzielnej szkółki Sathya Sai, o zapotrzebowaniu na nauczycieli) oraz prosi nowoprzybyłe osoby o powstanie i przedstawienie się. Kiedy pierwszy raz byłam na spotkaniu, byłam tak wzruszona, że przedstawiając się zapomniałam swego imienia i powiedziałam tylko, że jestem z Polski i bardzo podoba mi się to spotkanie, na którym czuję bliskość Baby. Bardzo często, po paru słowach przewodniczącego regionu, przemawia zaproszony gość. Na pierwszym moim spotkaniu swoją opowieścią dzielił się dr Venkat Kanubaddi, który pracuje jako wolontariusz w Szpitalu Superspecjalistycznym Sathya Sai. Następnej niedzieli uroczyście obchodzono święto Guru Purnima. Po bhadżanach wysłuchaliśmy wykładu o znaczeniu tego święta. Na zakończenie odśpiewaliśmy mantrę błogosławiącą jedzenie i udaliśmy się do oddzielnego pomieszczenia, gdzie na długich stołach ustawione były różnorodne potrawy przygotowane przez Hindusów. Nakładano nam je na jednorazowe talerzyki. Sami mogliśmy też częstować się wodą, herbatą i kawą. Kółka studyjne odbywają się zwykle tuż przed spotkaniem centrum. Widziałam spotkanie takiego kółka, które odgrodzono parawanem od reszty sali przygotowywanej na spotkanie. Brało w nim udział około 10 osób. Przemawiający gorąco zachęcał do takiego rodzaju praktyki duchowej, która pozwala na odkrywanie swojego wewnętrznego piękna, którego nie da się odkryć poprzez czytanie książek.
Prawie w każdym dniu tygodnia (za wyjątkiem niedzieli, która jest zarezerwowana na spotkania centrum) w różnych domach i mieszkaniach w okolicach Chicago odbywają się spotkania małych grup Sai. Zawsze rozpoczynają się od śpiewania bhadżanów, po czym jest kółko studyjne lub oglądanie filmu o Sai Babie na DVD i na zakończenie poczęstunek. Kiedy byłam na takim spotkaniu u hinduskiego małżeństwa, odczułam tam atmosferę pełną miłości i radości z powodu przybycia uczestników spotkania. Wszyscy cieszyliśmy się, że możemy ze sobą przebywać i śpiewać na chwałę Boga. Na spotkaniu było obecnych 11 osób. Nasz gospodarz Suria do każdego bhadżanu przygrywał przepięknie na harmonium. Wszyscy byli bardzo zachęcani do śpiewania więc mnie samej też wypadało coś zaprezentować. Zaintonowałam zatem dwa bhadżany do Sziwy. Ogromne wsparcie, jakie otrzymałam od zebranych, pozwoliło mi zaśpiewać tak, jak nigdy dotąd. Miałam wrażenie, że to nie ja śpiewam, tylko ktoś przeze mnie, czy też dusza, która już kiedyś (w innym wcieleniu) miała piękny głos. Pani domu – Prasanthi – poczęstowała nas hinduskimi smakołykami i pytała nas, białych, czy aby nie są zbyt pikantne. Pochwaliłam ją za te pyszności a ona powiedziała, że mam bardzo dobry akcent hinduski (na podstawie śpiewanych przeze mnie bhadżanów). Możliwe, że w polskich grupach Sai, na których uczyłam się bhadżanów, śpiewa się je dość poprawnie, skoro Hindusi mnie pochwalili. Po spotkaniu oglądaliśmy na wideo wykład dr Sola (hinduskiego kardiologa, który mieszka w USA) na temat słyszenia głosu wewnętrznego. Dr Sola porównał proces wsłuchiwania się w głos Boga do operacji chirurgicznej, która wymaga oczyszczenia rany i użycia czystych i odpowiednich narzędzi. Tak samo my powinniśmy dbać o czystość ciała, umysłu, duszy, zmysłów i otoczenia. Głos wewnętrzny zawsze pomaga i prowadzi. Nigdy nie będzie on osądzał i krytykował. Chcąc mieć kontakt z głosem wewnętrznym, należy starać się utrzymywać prosty kręgosłup, ponieważ on jest anteną odbiorczo-nadawczą całego naszego ciała.
Większość spotkań w centrum i w grupach poświęcona była przygotowaniom do mającego wkrótce nastąpić XVI zjazdu wielbicieli z tego regionu. Tylko dzięki łasce Swamiego mogłam być obecna na tym spotkaniu i w pełni w nim uczestniczyć. Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy pomogli mi być na tym zjeździe. Relacja z tego wydarzenia znajdzie się w następnym numerze Światła Miłości. Gościem tego zjazdu był dr Jumsai z Tajlandii. Relacja ze spotkania z nim w Szwajcarii w roku 2000 była już publikowana na łamach Światła Miłości (ŚM nr 1) a także artykuł autorstwa dr Jumsaia pt. "WWL sposobem na światowy pokój"(ŚM nr 29).
Wkrótce po moim przybyciu do Chicago Ameryka obchodziła swoje urodziny, bowiem w dniu 4 lipca, obchodzi się tam Święto Niepodległości[1]. W związku z tym nad jeziorem Michigan zorganizowano pokaz sztucznych ogni i koncert. Tuż przed widowiskiem młodzi chłopcy sprzedawali różne drobiazgi m.in. świecące, plastikowe wężyki, które w ciemności świeciły na seledynowo, różowo lub zielono. Młody Murzyn stojący obok mnie sprzedawał te gadżety. W pewnym momencie zaczął mówić podniesionym głosem, że on nie jest złodziejem, że ktoś dał mu 100 dolarów zamiast jednego i on prosi, by ta osoba się zgłosiła, bo chce jej oddać ten banknot. Nikt się nie zgłaszał. Co chwilę Murzyn nalegał, by zgłosiła się ta osoba. Po pewnym czasie Amerykanka w średnim wieku sprawdziła zawartość swego portfela i stwierdziła brak 100 dolarów, które przez pomyłkę dała Murzynowi. Podeszła do niego i oboje bardzo się ucieszyli, że sprawa się wyjaśniła. Wymienili się też telefonami i adresami. Wszyscy wokół cieszyli się, że problem Murzyna został rozwiązany.
Obserwowałam różnorodne napisy reklamowe na amerykańskich tablicach, sklepach, ścianach domów itp. Wiele z nich poruszało tematykę duchowości. Np. na kantorze wymiany walut umieszczono napis: „Uczciwość jest ciągle w modzie”. Na peronach podmiejskiej kolejki wyświetlał się napis: „Jeśli zauważysz coś, powiedz coś” (If you see something say something) i dalej podawano nr telefonu – hasło dotyczyło tego, by nie być obojętnym na krzywdę obok i zagrożenie zamachami terrorystycznymi.
W niedzielę wiele kanałów amerykańskiej telewizji emituje bezpośrednie wystąpienia różnych przywódców duchowych i religijnych. Szczególnie jeden młody chrześcijański kaznodzieja - dr Wayne Dyer - jest wszystkim dobrze znany a jego wystąpienia oparte na Biblii w zupełności przypominają nauki Sai Baby.
W centrum Chicago Metro działa aktywnie biblioteka. Wielbiciele wzajemnie polecają sobie ciekawe książki i filmy. Takim polecanym filmem był wywiad ze wspomnianym przeze mnie dr Wayne Dyer’em - amerykańskim filozofem, pisarzem i duchowym przywódcą, który powiedział, że odwiedza go Sai Baba. Sam nigdy nie był w Indiach, ponieważ tego nie potrzebuje. Sai Baba sam osobiście go odwiedza. Mówił to nie ukrywając wzruszenia. Na koniec wywiadu polecił film pt. „What the bleep do we know[2]?” (Co my właściwie wiemy?). (Fragmenty wypowiedzi z filmu są prezentowane poniżej.) Dziwnym zbiegiem okoliczności polska grupa Sathya Sai miała ten film na krążku CD z polskimi napisami. Film opowiada historię zagubionej duchowo kobiety, głuchoniemej artystki fotografika. Epizody z jej życia są przeplatane wypowiedziami uczonych amerykańskich z dziedziny astrofizyki, fizyki kwantowej oraz duchowości. W filmie tym przytoczono przykład zorganizowania zbiorowej medytacji w Waszyngtonie, przez Organizacje Sathya Sai. Po medytacji przestępczość w tym rejonie znacznie spadła.
Kochany Swami dziękuje Tobie i wszystkim Twoim instrumentom, które sprawiły, że mogłam odwiedzić swoich braci i siostry w okolicach Chicago. Dziękuję za wszystkie doświadczenia, które mnie tam spotkały. Dalszy ciąg tej relacji, m.in. z XVI zjazdu wielbicieli Sathya Sai w regionie 5, w następnym numerze. - Elżbieta Garwacka
Fragmenty wypowiedzi z filmu pt.
„What the bleep do we know?”
(tłumaczenie pochodzi z internetu):
Na początku istniała pustka – pełna możliwości. Jedną z nich jesteś ty.
John Hagelin: Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, z czego składają się myśli?
Cadence Pert: Myślę, że pewne zachowania, które obserwujemy obecnie u naszych dzieci, świadczą o tym, że cywilizacja obrała niewłaściwy kierunek i że nie doceniamy potęgi myśli.
John Hagelin: Każdy wiek, każde pokolenie ma swoje typowe tezy, np.: że świat jest płaski lub, że świat jest okrągły, itd. Bierzemy za pewniki setki ukrytych tez, które niekoniecznie muszą być prawdziwe. I oczywiście, w większości przypadków, z historycznego punktu widzenia, założenia te nie są prawdziwe. Możliwe jest więc, że – jeśli opieramy się na historii – większa część z tego, co uznajemy za fakt, nie jest prawdziwa. I nieświadomi jesteśmy również tego, jak kurczowo trzymamy się tej tezy.
Jeffrey Satinover: Współczesny materializm pozbawia ludzi potrzeby poczuwania się do odpowiedzialności, i często w podobny sposób czyni tak religia. Lecz jeśli wystarczająco poważnie podejdziemy do fizyki kwantowej, to wówczas zobaczymy, że składa ona na twoje ramiona dużą odpowiedzialność. I nie daje pocieszających i jednoznacznych odpowiedzi. Mówi ona bowiem, że świat jest ogromny i niezwykle tajemniczy. Sam mechanizm nie udziela odpowiedzi, lecz ja wam jej nie wyjawię, gdyż jesteście na tyle dojrzali, byście mogli rozstrzygnąć to sami.
Dlaczego ciągle kreujemy taką samą rzeczywistość, wchodzimy w takie same związki, znajdujemy takie same prace – wciąż na nowo i nowo. Jak to możliwe, że w tym nieskończonym oceanie możliwości, które nas otaczają, powielamy wciąż te same realia. Czy nie zdumiewa nas fakt, że posiadamy możliwości i opcje, z których nie zdajemy sobie sprawy? Czy jesteśmy aż tak uzależnieni od naszego codziennego życia, że poddajemy się myśli, że nie mamy nad nim żadnej kontroli? Zostaliśmy wyćwiczeni w taki sposób, by wierzyć, że świat zewnętrzny jest bardziej realny niż świat wewnętrzny. Zupełnie coś przeciwnego zakłada nasz nowy model fizyki: że to, co dzieje się wewnątrz nas, jest przyczyną tego, co dzieje się na zewnątrz. (…)
Mózg przetwarza 400 miliardów jednostek informacji na sekundę lecz my jesteśmy świadomi jedynie 2000. Przekazuje on informacje jedynie na temat środowiska, naszego ciała oraz czasu.
Żyjemy w świecie, w którym to, co widzimy, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, klasycznym wierzchołkiem kwantowo mechanicznej góry lodowej.
Jeśli umysł przetwarza 400 miliardów jednostek informacji, a my jesteśmy świadomi zaledwie 2000, oznacza to, że rzeczywistość rozgrywa się przez cały czas w naszym mózgu, który informacje otrzymał, ale nie zdołał ich jeszcze połączyć w całość.
Ramtha: Oczy przypominają soczewki, ale taśma, która tak naprawdę przetwarza to, co widzimy znajduje się z tyłu mózgu, w tzw. korze wzrokowej, o właśnie tutaj. Wygląda to jak kamera z taśmą. Czy zdawaliście sobie sprawę, że mózg nanosi tylko to, co może przetworzyć? To jest bardzo ważne. Na przykład, ta kamera widzi o wiele więcej rzeczy dookoła mnie niż jest ich tutaj, ponieważ nie stawia oporu i nie osądza.
Cadence Pert: Nasz umysł jest tak zbudowany, że zauważamy tylko to, co – według nas – jest możliwe, i dopasowujemy schematy, które sami wytworzyliśmy w wyniku uwarunkowania. Opowiem wspaniałą historię, która, jak sądzę, jest prawdziwa. Mianowicie, gdy rodowici Indianie na wyspach karaibskich ujrzeli zbliżające się okręty Kolumba, to tak naprawdę nie mogli ich zobaczyć, ponieważ tak bardzo różniły się od wszystkiego, co do tej pory widzieli.
Gdy flota Kolumba dopływała już do wysp karaibskich, żaden z rodowitych Indian nie był w stanie zobaczyć tych okrętów, choć znajdowały się na horyzoncie. Powodem było to, że w swoich umysłach nie mieli wiedzy ani doświadczenia ze statkami typu kliper. Ale wtedy szaman powoli zaczął zauważać fale na oceanie, choć jeszcze nie zobaczył okrętów. Zaczął więc się zastanawiać, co wywołuje taki efekt. Przychodził i obserwował, ale dopiero po pewnym czasie był w stanie zobaczyć te okręty. I dopiero wtedy, gdy on je zobaczył, powiedział o tym innym ludziom. Ponieważ wszyscy mu wierzyli i ufali, dlatego mogli również je zobaczyć.
Tworzymy rzeczywistość, jesteśmy machiną kreującą rzeczywistość, przez cały czas tworzymy skutki tej rzeczywistości. Cokolwiek widzimy, zawsze jest wcześniej odzwierciedlone w lustrze naszej pamięci.
Andrew Newberg: Nie znamy więc tak naprawdę do końca odpowiedzi na pytanie: czy żyjemy w wielkim symulatorze? Myślę, że jest to poważny problem filozoficzny, którym musimy się zająć wobec tego, co nauka ma do powiedzenia na temat otaczającego nas świata. Ponieważ nauka zakłada, że zawsze jesteśmy obserwatorem, więc zawsze jesteśmy ograniczeni przez to, co ostatecznie dochodzi do ludzkiego umysłu i pozwala nam pojąć i zrozumieć to, co robimy. W związku z tym nie można wykluczyć, że to wszystko jest jedną wielką iluzją, z której nie potrafimy się wydostać, aby zobaczyć, co tak naprawdę znajduje się na zewnątrz.
Joe Dispenz: Twój umysł nie dostrzega różnicy między tym, co dzieje się na zewnątrz, a tym, co wewnątrz.
Fred Alan Wolf: Nie istnieje żaden świat zewnętrzny oddzielony od tego, co dzieje się wewnątrz.
(…)
Stuart Hameroff: Jak dany system lub przedmiot może istnieć w dwóch lub więcej stanach jednocześnie?
Amit Goswami: To bardzo proste. Zamiast myśleć o rzeczach jako o rzeczach, zazwyczaj sądzimy, że wszystko dookoła nas jest rzeczą już istniejącą: bez twojego udziału, bez twojego wyboru. Musimy obalić ten sposób myślenia. Musisz naprawdę dostrzec, że nawet materialny świat, który nas otacza, czyli krzesła, stoły, pokoje, dywan, nie wyłączając kamery – wszystkie te rzeczy, są tylko możliwymi ruchami twojej świadomości. I w każdej chwili wybierasz spośród tych ruchów, aby dać początek swojemu doświadczeniu. To jest jedyna radykalna zmiana w myśleniu, której musisz dokonać. Jest ona niezwykle radykalna i trudna, ponieważ mamy tendencję, aby myśleć, że zewnętrzny świat istnieje już gotowy, i nie ma nic wspólnego z twoim doświadczeniem. Tak nie jest. Fizyka kwantowa zawsze jasno się na ten temat wypowiadała: że atomy nie są rzeczami, lecz tylko tendencjami, więc zamiast uważać rzeczy za rzeczy, musisz myśleć o nich jako o możliwościach. Wszystkie z nich są możliwymi stanami świadomości.
Obecnie w wielu laboratoriach na terenie Stanów Zjednoczonych można oglądać przedmioty wystarczająco duże, by móc je dostrzec gołym okiem, które znajdują się w dwóch miejscach jednocześnie. Można je nawet fotografować.
Przypuszczam, że gdyby pokazać komuś to zdjęcie, stwierdziłby: – Wspaniale, tak oto mamy plamkę kolorowego światła, kawałek tutaj, i jeszcze jeden kawałek tam, a więc jest to zdjęcie dwóch punktów. Co w tym takiego niezwykłego? – Ty natomiast mówisz: – Zajrzyj do komory, to się przekonasz. – Widzę tam dwie rzeczy. – Nie, to nie są dwie rzeczy, to ta sama rzecz w dwóch miejscach.
Wydaje mi się, że ten widok nie zdziwiłby zbytnio nikogo, bo myślę, że ludzie, tak naprawdę, w to nie wierzą. I nie chodzi mi o to, że mogliby powiedzieć: kłamiesz, lub: naukowcy pogubili się. Uważają, że jest to aż tak tajemnicze, że nie można nawet zrozumieć tej niezwykłości.
(…)
John Hagelin: W Waszyngtonie, zwanym też światową stolicą morderstw, latem 1993 roku Organizacja Sathya Sai przeprowadziła duży eksperyment, w którym 4000 ochotników z przybyło ze stu krajów, by razem medytować przez dłuższe okresy w ciągu dnia. Przewidywano, że tak pokaźna grupa spowoduje 25 procentowy spadek ciężkich przestępstw. Ostatecznie wydział policji rozpoczął współpracę i został autorem tego badania. Jego wyniki rzeczywiście wykazały 25 procentowy spadek ciężkich przestępstw w Waszyngtonie (co wcześniej można już było przewidzieć na podstawie 48 badań przeprowadzonych na mniejsza skalę).
Fred Alan Wolf: Rodzi to pytanie: Czy ludzie mają wpływ na rzeczywistość, którą widzą? Pewnie, że tak. Każdy z nas wpływa na rzeczywistość, którą widzimy, nawet jeśli próbujemy się przed nią schować i udawać ofiarę. Każdy z nas ma wpływ.
(…)
Na peronie Amandzie wysypują się tabletki, w oddali widać kobietę, która oprowadza ludzi po wystawie, mówiąc:
Nasza wystawa przywędrowała z Japonii od pana Masaru Emoto. Pan Emoto głęboko zainteresował się strukturą molekularną wody oraz tym, co na nią wpływa. Woda, spośród czterech żywiołów, ma najbardziej chłonne właściwości. Pan Emoto[3] zaczął się więc zastanawiać, czy zmieni się ona pod wpływem bodźców o właściwościach nie fizycznych. W związku z tym przeprowadził serię badań, zastosował bodźce mentalne i sfotografował je pod mikroskopem w ciemnym polu. Pierwsze zdjęcie przedstawia wodę z Tamy w Fujiwara. Natomiast to zdjęcie przedstawia tę samą wodę, ale pobłogosławioną przez buddyjskiego mnicha Zen. W kolejnej serii zdjęć Pan Emoto przykleił kilka słów do butelek z wodą destylowaną i pozostawił je na noc. To zdjęcie przedstawia czystą, destylowaną wodę. Jak państwo widzicie, każde kolejne zdjęcie pokazuje coś innego. Tutaj mamy Chi miłości, dalej widzimy przyklejony napis: dziękuję. Pan Emoto głosi, że siłą sprawczą tych zjawisk jest myśl lub intencja. Mechanizm opisujący w jaki sposób wpływają one na cząsteczki jest nam dotąd nieznany, z wyjątkiem cząsteczek wody. Jest to fascynujące, szczególnie wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że nasze ciało składa się w 90% z wody.
Nieznajomy mężczyzna zwraca się do Amandy:– To daje dużo do myślenia, prawda? Jeśli myśli mogą to zrobić z wodą, to wyobraź sobie, co nasze myśli mogą nam uczynić?
Cadence Pert: Myśl może całkowicie zmienić ciało. (…)
William Tiller: Większość ludzi nie wpływa na rzeczywistość w konsekwentny i znaczący sposób. Zapisują postanowienia, a następnie je ścierają, gdyż myślą, że jest to głupie, i że nie potrafią tego zrobić. Potem znowu to zapisują, i ponownie wymazują. Tak więc, przeważnie rezultat jest niewielki. Oni po prostu nie wierzą, że potrafią to zrobić.
Miceal Ledwith: Jeśli całym swoim jestestwem zaakceptujesz, że możesz chodzić po wodzie, to czy tak się stanie? Tak, stanie się. Na podobnych zasadach opiera się pozytywne myślenie. To jest wspaniała idea, ale najczęściej oznacza, że posiadasz jedynie cienką warstewkę pozytywnego myślenia, która przykrywa ogromną ilość negatywnych myśli. Tak więc, myślenie pozytywne nie jest w istocie pozytywnym myśleniem, a jedynie ukrywaniem negatywnego myślenia, które mamy w sobie.
Amit Goswami: Gdy myślimy w kategoriach materii, sprawiamy, że rzeczywistość jest bardziej namacalna niż jest naprawdę, i dlatego grzęźniemy w niezmienności tej rzeczywistości. Bo jeżeli rzeczywistość jest namacalna, to wtedy nic nie znaczysz, i nie możesz jej zmienić. Ale jeśli rzeczywistość jest możliwością – możliwością twojej świadomości – wówczas rodzi się pytanie: jak możesz ją zmienić, sprawić, by była lepsza, szczęśliwsza? Zauważamy, iż rozszerzamy obraz samego siebie. W starym systemie myślenia, nie możesz niczego zmienić, ponieważ nie masz żadnego wpływu na rzeczywistość. Rzeczywistość już istnieje i tworzą ją przedmioty materialne poruszające się według własnych reguł, zaś prawa fizyki oraz matematyka decydują o tym, jak się one zachowają w danej sytuacji. W takim doświadczeniu nie masz wpływu na nic. W nowej perspektywie, matematyka spełnia określoną funkcję i ustala możliwości, które mogą powstać, ale nie może ona przyczynić się do samego doświadczenia, które będziesz doświadczać w swojej świadomości. To ty wybierasz każde doświadczenie, a w związku z tym – dosłownie – tworzysz swoją rzeczywistość. Brzmi to z pewnością jak stwierdzenie wypowiedziane przez zwolennika kultury New Age, który nie rozumie fizyki. Lecz fizyka kwantowa rzeczywiście o tym mówi.
William Tiller: W młodości miałem wiele idei na temat Boga. Lecz teraz zdaję sobie sprawę, że nie jestem wystarczająco świadomy, by zrozumieć, co ten koncept oznacza.
Miceal Ledwith: Wiem, że stanowię jedność ze wspaniałą istotą, która mnie stworzyła i umieściła tutaj, i która uformowała galaktyki, wszechświaty itd. Jak pozbyto się tego z religii? Nie było to trudne. Większość problemów, które na przestrzeni wieków wytworzyły religie oraz ruchy filozoficzne, powstało z błędu, gdyż wzięły się one z idei, że Bóg jest istotą oddzieloną od nas, którą muszę czcić, wielbić, zadowalać i mieć nadzieję, że otrzymam nagrodę na końcu swojego życia. To nie jest to, czym jest Bóg, to po prostu bluźnierstwo!
David Albert: Bóg jest szerokim pojęciem, i ta część, która kojarzy się ze zorganizowaną religią, jest czymś, przed czym się wzdrygam, czymś co, moim zdaniem, wyrządziło wiele złego światu, kobietom, uciśnionym ludziom, czymś co zniszczyło World Trade Center.
Ramtha: Ale oto jesteśmy świadkami rozkwitu wspaniałej nauki. Nauki, która jest najbliższa wyjaśnienia przypowieści Jezusa o ziarnku gorczycy[4] – to właśnie jest fizyka kwantowa.
Ramtha: No i tak oto mamy wspaniałe technologie, począwszy od magnesów antygrawitacyjnych i pól magnetycznych o energii 0,1, a mimo to nadal posiadamy ten przesądny, beznadziejny i prymitywny koncept Boga. Ludzie bardzo szybko są doprowadzani do porządku, gdy postraszy się ich tymi wzniosłymi frazesami o wiecznej karze, ale Bóg nie jest tym. I gdy tylko zaczynasz kwestionować tradycyjne wizerunki, karykatury Boga, ludzie od razu myślą sobie, że jesteś ateistą lub agnostykiem, lub też buntownikiem przeciwko społecznemu porządkowi. Bóg jest z pewnością czymś większym niż największa z ludzkich słabości, niż największa z ludzkich umiejętności, Bóg przewyższa to, co najwspanialsze, aby móc powielać naturę swej wspaniałości. Jak człowiek może grzeszyć przeciwko takiej wspaniałości umysłu? Jak taka kupka węgla na ziemi, gdzieś tam na peryferiach, w zaścianku Drogi Mlecznej, może się sprzeniewierzać Wszechmogącemu Bogu? To jest niemożliwe. Szczytem arogancji jest pełna kontrola tych, co stwarzają Boga na swoje własne podobieństwo.
(…)
Joe Dispenz: Kiedy mówię o zniknięciu ja to nie chodzi o to, że znikamy fizycznie, ale że opuszczamy ten obszar mózgu, który odpowiada za naszą osobowość, za skojarzenia z ludźmi oraz z miejscami i rzeczami, chwilami oraz wydarzeniami. Nie istniejemy już w ośrodkach skojarzeniowych w naszym mózgu, który daje potwierdzenie naszej tożsamości i osobowości. Przeciętny mieszkaniec ziemi uważa swoje życie za nudne i mało inspirujące, ponieważ nie próbował zdobyć wiedzy lub informacji, które by mogły go umotywować. Jest tak zahipnotyzowany przez otoczenie, telewizję, media, ludzi żyjących ideałami i kreujących ideały, które każdy usilnie chce osiągnąć, a których, tak naprawdę, nikt nie jest w stanie osiągnąć. Wszystkie definicje piękna, męstwa są iluzjami, a większość ludzi im się poddaje, żyje na marnym poziomie, i możliwe, że będą żyć tak dalej. A ich dusza, ich pragnienia, mogą już nigdy nie wydostać się na powierzchnię, i mogą nie zapragnąć stać się kimś innym. Lecz gdy duszy uda się wydostać na powierzchnię, wówczas pytają siebie: czy istnieje coś więcej, dlaczego jestem tutaj, jaki jest cel życia, dokąd zmierzam, co się stanie ze mną, gdy umrę? Zaczynają zadawać sobie te pytania, i zaczynają się obawiać, że przechodzą załamanie nerwowe, a tak naprawdę to zaczynają się rozpadać ich stare koncepcje na temat życia oraz świata. Wchodzimy w zupełnie nowy obszar naszego mózgu, zmieniamy jego strukturę i – dosłownie – zaczynamy identyfikować się z nowym konceptem. A to zmienia nas całkowicie. Jeśli zmienię sposób myślenia, czy również będę inaczej wybierać? Jeśli dokonam innego wyboru, czy zmieni się moje życie? Dlaczego tak trudno jest mi się zmienić i od czego jestem uzależniony? Czy pozbędę się tego, z czym chemicznie jestem związany, np. jakiejś osoby, miejsca, rzeczy, czasu lub zdarzenia, których nie chcę stracić? Być może będę musiał przejść okres chemicznego głodu...? Właśnie stąd bierze się ludzki dramat.
(…)
Miceal Ledwith: Jeśli coś tam uczynisz, zostaniesz przez Boga ukarany, lecz jeśli zrobisz coś przeciwnego, to otrzymasz nagrodę. Jest to kiepski opis próbujący wyznaczyć ci ścieżkę, którą można podążać w życiu. Rezultaty tego są naprawdę żałosne, gdyż nie ma czegoś takiego jak dobro lub zło. W ten właśnie sposób oceniasz wszystko zbyt powierzchownie. Czy oznacza to, że popierasz grzech, rozwiązłość i demoralizację? Nie. Oznacza to, że musisz zmienić środki ekspresji i zrozumienia tego, z czym masz do czynienia: wiem, że pewne rzeczy, które robię, będą mnie rozwijały, inne zaś nie, lecz nie są one ani dobre, ani złe.
Ramtha: Nie istnieje Bóg, który czeka by cię ukarać za to, co zrobiłeś. Nie istnieje Bóg potępiający ludzi. Każdy jest bogiem.
David Albert: Bóg jest dla mnie czymś, co uosabia te aspekty naszego postrzegania świata, które są w pewien sposób transcendentalne i wzniosłe.
Fred Alan Wolf: Nie mam pojęcia czym jest Bóg, jednak moje doświadczenie pokazuje mi, że Bóg istnieje; chociaż nie wiem jak określić Boga: jako osobę, czy jako rzecz? Pytać człowieka, czym jest Bóg, to tak jakby pytać rybę, czym jest woda, w której pływa.
William Tiller: Bóg jest połączonym duchem wszystkiego, co żyje.
(…)
Andrew Newberg: Mózg może zrobić miliony różnych rzeczy, a ludzie wreszcie powinni rozpoznać to, jak bardzo są niezwykli i jak niezwykłe są ich umysły; i że mają wewnątrz siebie coś tak niezwykłego, co może naprawdę wiele dla nich uczynić, pomóc w poznawaniu siebie i w dokonywaniu zmian; może sprawić, że będziemy lepszymi ludźmi niż jesteśmy, i pomóc nam wyjść poza nas samych. I że istnieje sposób na to, aby umysł przeniósł nas na wyższy poziom istnienia, gdzie będziemy mogli głębiej zrozumieć świat, nasze związki z ludźmi i rzeczami oraz jakie znaczenie ma dla nas ten świat. Możemy pokazać, że istnieje duchowa część naszego mózgu, do której wszyscy mają dostęp, i że każdy może tego dokonać.
(…)
Joe Dispenz: Musimy sprecyzować to, czego chcemy, mocno się na tym skoncentrować i stać się bardzo świadomym tego, że wychodzimy poza siebie, poza czas, poza naszą tożsamość. I gdy jesteśmy tak bardzo pochłonięci tym doświadczeniem, wówczas ten obraz staje się jedynym istniejącym obrazem. Wszyscy mieliśmy takie doświadczenie, kiedy postanowiliśmy, co chcemy. Tak właśnie w praktyce działa fizyka kwantowa, tak manifestuje się rzeczywistość, tak wygląda obserwator.
William Tiller: Twoja świadomość wpływa na innych ludzi, którzy otaczają cię, wpływa na materię, wpływa na twoją przyszłość. Dosłownie: współtworzysz swoją przyszłość.
(…)
Ramtha: Czy kiedykolwiek widziałeś siebie oczami kogoś innego, kim się stawałeś? Co za inicjacja, prawda? Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się, aby spojrzeć na siebie oczami najwyższego obserwatora?
William Tiller: Jestem czymś więcej niż myślę, że jestem. Mogę być nawet czymś więcej, niż to. Mogę wpływać na moje otoczenie, na ludzi, na samą przestrzeń. Mogę mieć wpływ na przyszłość. Jestem za wszystko odpowiedzialny. Ja, i to wszystko, co mnie otacza, nie jesteśmy od siebie oddzieleni. To jest częścią mnie. Jestem ze wszystkim połączony. Nie jestem sam.
Stuart Hameroff: Być świadomym wzajemnego powiązania wszystkiego we wszechświecie; tego, że jesteśmy połączeni ze sobą i ze wszechświatem w najbardziej podstawowym wymiarze – to najlepsza dostępna definicja duchowości.
William Tiller: Wierzę, że jesteśmy tutaj po to, aby rozwinąć w sobie zdolność świadomego osiągania celów oraz nauczenie się, jak być sprawnym stwórcą.
Ramtha: Wierzę, że jesteśmy tutaj po to, aby stać się stwórcami; po to, by dowiedzieć się, że nasze myśli i wytwory myślowe przenikają całą przestrzeń; jesteśmy tutaj po to, aby uczynić użytek z naszego życia.
Amit Goswami: Gdy ktoś uzna swoją kwantową tożsamość, czyli zaakceptuje miejsce, w którym rzeczywiście dokonuje wyboru, gdy uzna moc swojego umysłu, i gdy dokona się zmiana perspektywy – to mówimy wówczas, że ten ktoś został oświecony.
Jeffrey Satinover: Mechanika kwantowa pozwala na zespolenie się nieuchwytnego fenomenu wolności z ludzką naturą.
Amit Goswami: Fizyka kwantowa, mówiąc w skrócie, to fizyka możliwości. Zagadnienie to pozostaje ciągle otwarte i dotyczy tego, kto ma te możliwości oraz kto, spośród nich, wybiera co chce doświadczać. Jedyną zadowalającą odpowiedzią, patrząc z punktu widzenia logiki i znaczenia, jest to, że świadomość jest podstawą wszelkiego istnienia.
Ramtha: Musimy zdobywać wiedzę bez ograniczeń naszych uzależnień, i jeżeli to zrobimy, to wówczas doświadczymy tej wiedzy w rzeczywistości, i w nowy sposób również doświadczą tego nasze ciała, poprzez inny skład chemiczny, nowe hologramy, nowe obszary myśli, wykraczające poza nasze najśmielsze sny.
William Tiller: Wszyscy osiągną kiedyś poziom awatarów, o którym czytaliśmy w historii, tak jak Budda czy Jezus.
Ramtha: Witaj w Królestwie Niebieskim, wolnym od osądów, nienawiści, testowania, wolnym od wszystkiego. Pozwoliliśmy, by ta prawdziwa rzeczywistość, pochodząca z mocy nietykalności, wyrwała nas z bierności, chaosu i pozostawiła w formie, którą nazywamy materią.
Joe Dispenz: W jaki sposób możemy tego doświadczyć? Żyjmy dalej i zobaczmy, czy zaczęło się coś zmieniać w naszym życiu. Bo jeśli coś się zmieniło, to stajemy się twórcami naszego życia. Bo tylko dlatego tu jesteśmy.
Na koniec filmu naukowcy przedstawiają się.
David Albert: Nazywam się David Albert, jestem doktorem fizyki teoretycznej. Studiowałem biochemię na Uniwersytecie Ratgersa, a następnie kręgarstwo na Uniwersytecie Życia w Atlancie. Zrobiłem studia podyplomowe z anatomii, fizjologii, neurochemii, neurofizjonomii i genetyki.
Amit Goswami: Studiuję też fizykę kwantową i czasami ją wykładam. Napisałem książkę na temat fizyki kwantowej i wiele innych, wyjaśniających znaczenie fizyki kwantowej.
John Hagelin: Po zrobieniu doktoratu na Harvardzie, przeniosłem się do Europejskiego Laboratorium zajmującego się badaniem cząstek, a następnie objąłem posadę w Stanford University. Zająłem się pracą nad rozwojem teorii zunifikowanych pól kwantowych. Mam na swoim koncie około 100 publikacji z tej dziedziny. Myślę, że jestem najbardziej znany z odkrycia teorii supersymetrycznego wielkiego zunifikowanego pola SU5.
Stuart Hameroff: Zarabiam na życie jako anestezjolog, i za każdym razem, gdy usypiam swoich pacjentów, zastanawiam się, dokąd idą, a przede wszystkim, dlaczego tam idą. Właśnie z tego powodu, między innym, zainteresowałem się znieczulaniem oraz studiowaniem świadomości.
Miceal Ledwith: Nazywam się Miceal Ledwith, i przez większą część swojego życia byłem profesorem teologii.
Daniel Monti: Nazywam się Daniel Monti, jestem lekarzem, ze specjalizacją z psychiatrii i z ludzkich zachowań. Jestem pełnoetatowym pracownikiem Akademii Medycznej im. Tomasza Jeffersona.
Andrew Newberg: Zacząłem zajmować się umysłem i duchowością, gdyż od dzieciństwa zadawałem sobie pytania na temat prawdy i pojmowania rzeczywistości. Gdy dorosłem, zrozumiałem, że choć duchowość jest bardzo ważna, to nauka również odgrywa ważną rolę, by móc znaleźć odpowiedź. I tak odnalazłem sposób na połączenie tych dwóch celów.
Cadence Pert: Nazywam się Cadence Pert. Jestem profesorem na Akademii Medycznej w Georgetown.
Ramtha: Oto nagrywamy wielkich myślicieli. Wszyscy ludzie są wielkimi myślicielami, gdy pokaże im się, jak myśleć. A to jest już coś, prawda?
Jeffrey Stainover: Wyjaśnię może, że jestem również studentem wydziału fizyki. Nie jestem więc jeszcze w pełni fizykiem teoretycznym, lecz jeśli los będzie dla mnie łaskawy, i będę dalej zawzięcie pracował, to uporam się ze swoimi problemami i egzaminami. Mam nadzieje, że moim przedmiotem pracy będzie zastosowanie zasadniczej teorii kwantowej oraz kwantowe przetwarzanie informacji.
William Tiller: Postanowiłem więc, że jeśli zrezygnuję z bycia dyrektorem, jeśli wyrzeknę się zasiadania w komisjach naukowych i rządowych, to znajdę trochę czasu, który poświęcę tej pracy. Tak więc zrzekłem się wszelkich posad związanych z władzą, ale to jest zawsze coś za coś. Musiałem zachować swoją dzienną pracę, ponieważ muszę wyżywić moją rodzinę.
Fred Allan Wolf: Przypuszczam, że chciałbyś mnie zapytać: jak naukowiec może wygadywać tak niestworzone rzeczy? Bo ja pewnie, coś takiego wygaduję? To naprawdę ciekawe pytanie. Jeśli poważnie zajmujesz się fizyką, wystarczająco głęboko i długo drążysz, i jeśli w rezultacie nie czujesz się jak szaleniec – to oznacza, że niczego nie zrozumiałeś.