W Ameryce też mieszka Sai Baba – część II
relacja z XVI zjazdu wielbicieli Sathya Sai regionu 5 USA
numer 35 - wrzesień-październik 2006
sala modlitewna
Odczuwam głęboką wdzięczność, kierowaną do Sathya Sai i do wszystkich osób, które przyczyniły się do tego, że mogłam brać udział w XVI zjeździe wielbicieli Sai z regionu piątego (North Central Region of the U.S.A.) Ameryki Północnej (stany: Illinois bez Belleville, Michigan, Wisconsin, Indiana, Iowa, Minnesota, Nebraska, North Dakota, Ohio i Południowa Dakota.).
Wszyscy wielbiciele na określenie tego spotkania używają angielskiego słowa retreat, które oznacza odosobnienie. Podobnie jak u nas w Polsce, taki zjazd odbywa się w długi weekend, podczas którego przypada święto pracy. W Ameryce jest to 4. września - Labour Day.
Kilka tygodni wcześniej organizatorzy zjazdu wysyłali – głównie drogą elektroniczną - zaproszenia i program zjazdu. Przedstawiono także różnorodne możliwości pomocy w tym spotkaniu (np. montaż i demontaż dekoracji, praca z dziećmi, prace porządkowe, prace przy rejestracji, wydawanie posiłków, obsługa punktu medycznego, pomoc w księgarni itp.). Wypełniając formularz zgłoszeniowy należało podać godzinę przyjazdu i wyjazdu.
Na miejsce spotkania wybrano sprawdzony już przez lata ośrodek campingowy Organizacji Młodzieży Żydowskiej, położony wśród lasów, nad małym jeziorkiem, na dalekich przedmieściach Chicago. Gospodarze ośrodka – młodzież żydowska - bezinteresownie pomagali nam w przygotowywaniu posiłków. Kilka lat wcześniej zjazdy odbywały się w podobnym ośrodku należącym do młodzieży chrześcijańskiej. Ci młodzi również pomagali w pracach organizacyjnych zjazdu. Obecny ośrodek bardzo przypominał mi niektóre miejsca polskich zjazdów. Pokoje – przeważnie wieloosobowe z piętrowymi łóżkami (13,12,11-osobowe), w których nas zakwaterowano, rozmieszczone były w obszernych domach. Hasło tego zjazdu brzmiało: „Live in Love” (Żyj w Miłości).
Spotkanie zaczęło się uroczystym powitaniem wszystkich przybyłych i przedstawieniem osób funkcyjnych. Przypomniano hasło zjazdu, które nawiązuje do słynnego powiedzenia Sathya Sai: „Be Fish not selfish” (Bądź rybą, nie egoistą.). Swami używa określenia ‘ryba’ dla wielbiciela, który czuje jedność z otaczającą go boską energią, tak jak ryba czuje jedność z wodą.[1]
Prowadzący poinformowali nas, że jest możliwość przeprowadzenia badania krwi na zawartości cukru i cholesterolu, każdego ranka przed śniadaniem. Badania wykonywano w pobliskim budynku, który zaadaptowano na przychodnię lekarską. Mierzono tam również ciśnienie krwi, rozdawano ulotki na temat zdrowego trybu życia i można było zasięgnąć porady lekarza.
Każdy dzień zjazdu rozpoczynał się o 5:00 rano od intonowania 21 razy świętej głoski OM i mantry Gajatri, po czym następowała medytacja, zakończona odśpiewaniem Suprabhatam (jednego dnia w całości po angielsku). Później, w ciszy, wszyscy wychodzili na procesję (Nagasankirtan) wśród lasów i pól – osobno panie i panowie. Podczas procesji intonowano pieśni wielbiące Boga zarówno w sanskrycie jak i po angielsku. Część bhadżanów angielskojęzycznych była autorstwa amerykańskich wielbicieli Sai. Jedna z pieśni pochodziła z repertuaru Renu, którą gościliśmy w Polsce na zjeździe w Obornikach Śląskich w roku 2001. Po zakończeniu procesji większość udawała się na ćwiczenia jogi, odbywające się pod okiem instruktora lub też do punktu medycznego na badania. Nauczyciel jogi omawiał szczegółowo każde ćwiczenie, zapewniał nas, że praktykowanie ich da nam wiele korzyści, zadawał pytania i rozbawiał obecne tam dzieci. Wreszcie po jodze i testach medycznych można było udać się na śniadanie. Każdego dnia było ono dowożone z zaprzyjaźnionej restauracji z Chicago. Koszt uczestnictwa w tym spotkaniu razem z noclegiem i wyżywieniem wynosił 110 dolarów od osoby. Całą dobę był czynny automat z kawą i z gorącą wodą, obok którego były do wybory przeróżne rodzaje herbatek, miód, orzeszki, herbatniki, czekolada w proszku, kawa bezkofeinowa itp.
Miałam szansę pomagać przy rozkładaniu książek, kaset magnetofonowych, filmów i krążków CD w księgarni Sathya Sai, którą prowadziło starsze, hinduskie małżeństwo. W sumie wystawiono do sprzedaży ponad 100 różnych książek. Większość z nich pochodziła z księgarni w Prasanthi Nilayam. Z boku na parapecie okiennym utworzono stoisko z publikacjami darmowymi – do rozdania. Były to głównie archiwalne numery amerykańskiego miesięcznika poświęconego Babie pt. „Sathya Sai Newsletter”. Cała księgarnia zajmowała osobny mały budynek i w czasie, kiedy była otwarta informował o tym z daleka duży napis.
Część sali przeznaczonej na spotkania ogólne była podwyższona i służyła jako scena. Ustawiono tam ogromny portret Sai Baby w fotelu (naturalnych rozmiarów) i drugi przedstawiający Śirdi Babę. Obok stał fotel dla Swamiego z rozłożoną i upiętą szatą Baby. Wszystko przybrane kwiatami. Połowa Sali zajęta była przez materace, które ułożono dla gości mogących siedzieć ze skrzyżowanymi nogami. W drugiej części ustawiono krzesła. Na ścianach oprócz haseł zaczerpniętych z wypowiedzi Bhagawana, rozwieszono napisy, by wyłączyć telefony komórkowe.
Jednym z najważniejszych gości zjazdu był dr Jumsai z Tajlandii – założyciel pierwszego Instytutu Sathya Sai poza granicami Indii. Został on założony w 1993 roku. Relacja ze spotkania dr Jumasai’em jest zamieszczona w „Światła Miłości” nr 36 XI/XII 2006.
Pierwszego dnia zjazdu, wieczorem, przemawiał były przewodniczący centrum Chicago Metro (od metropolitan) – pan Surya Valluri. Mówił o tym, że powinniśmy być miłością, mówić o miłości, co daje mentalną gimnastykę, żyć miłością, myśleć o miłości i używać języka serca.
Zebranym zakomunikowano, że pierwszego dnia zarejestrowało się 543 uczestników zjazdu, ale liczba ta stale rosła, gdyż przybywali spóźnialscy.
Tego wieczoru przemawiała też Murzynka z centrum Chicago Południe – pani Malkiyah Jones. Przekonywała nas, że każdy jest obdarzony talentami i powinien używać ich do pracy dla Boga.
Następnie głos zabrał przewodniczący do spraw działalności służebnej George Ordal, który spędził wiele lat w Instytucie Prasanthi Nilayam. Przypomniał nam, że mamy jedną i tą samą świadomość. Jeśli jesteśmy w stresie, to z powodu poczucia oddzielenia. Jeśli sądzimy, że jesteśmy oddzieleni, to jest tylko nasze wyobrażenie, to tylko sen o oddzieleniu. Cały świat wypełniony jest boską miłością.
Z sali padły następujące pytania do osób funkcyjnych:
- Jak mamy zmienić się wewnętrznie? Jak Swami może nam w tym pomóc? – Odpowiadał były przewodniczący regionu pan Surya Valluri. Powiedział, że wszystko polega na wierze. Wielbiciele Sai muszą szczególnie pilnować swoich myśli, wypełnić swoje serce miłością, wypełnić swoje myśli i umysł słowami Baby. Mamy rozumieć, że realnie Bóg jest w każdym z nas, trzymać się prowadzenia Baby. Kiedy pan Surya Valluri odkrył Boga w sobie, to zmienił się dla niego cały świat. Radził nam, by każdego dnia wykonywać gimnastykę dla ciała, ale także dla ducha, co jest też bardzo ważne. George Ordal dodał tylko, by koniecznie wybaczyć wszystkim wszystko i stawiać czoło przeciwnościom.
Na zakończenie dnia obejrzeliśmy taniec Śiwy w wykonaniu dwóch młodych hinduskich wielbicieli, którzy nauczyli się tego tańca w Indiach. Pierwszy taniec nazywał się Malavi a drugi, który przedstawiał atrybuty Śiwy - Porshambo. Tancerze byli ubrani w żółte spodnie - szarawary ze złotym pasem, zielone szarfy, w uszach mieli kolczyki, na szyi naszyjnik, na rękach 4 bransolety a na nogach po dwie. Tańcząc wykonywali mudry.
Po występie tancerzy wysłuchaliśmy koncertu pieśni w języku angielskim w wykonaniu chóru (około 30 osób). Między chórzystami była pewna jasnowłosa Polka - Dorota. Wyróżniała się bardzo na tle ciemnoskórych Hindusów. Każdy utwór był poprzedzany cytatem z nauk Swamiego na temat muzyki np..: „Cała muzyka jest boska.” (All music is divine.). Pieśni, które śpiewano, nosiły tytuły: „Śpiewaj z radością”, „Sai Ram”, „U Twoich stóp” (At Your feet we fall).
występ chóru
Na zakończenie pierwszego dnia wysłuchaliśmy koncertu na dwie gitary elektryczne, perkusję, trąbkę i chór. Podobny koncert zaprezentowano przed Swamim w Prasanthi Nilayam podczas ostatniego święta Guru Purnima. Tego wieczora śpiewało dla nas około 60. osób ubranych na biało. Pieśni nosiły tytuły: „Śpiewaj pieśń o miłości…”; „Śnij o radości”, „Matka Sai” i inne. Te same pieśni chór śpiewał w obecności Baby na placu darszanowym.
Następnego dnia mogliśmy wszyscy powitać naszego gościa dr Jumsai’a.
Po pierwszym wykładzie dr Jumsai’a w dniu 2.09.2006 przemawiał dr Radha Nandkumar, który opowiadał nam o swoim pobycie w Prasanthi Nilayam, gdzie był delegatem międzynarodowej konferencji poświęconej ekonomii i zarządzaniu. Odbyła się ona w dniach 15-17 lipca 2006. O konferencji tej mówiono, że jest ona dla przyszłego pokolenia, które będzie pokoleniem przepływu informacji. (ang. International Conference on the Next Generation). Hasło konferencji zawierało skrót IT for SAI od angielskich słów: Information Technologies for Social Advancing and Integration (co znaczy Technologie Informacyjne dla Społecznego Postępu i Integracji). Poszczególne etapy konferencji zatytułowane były:
- IT (Information Technologies) dla edukacji;
- IT dla medycyny;
- IT dla służby socjalnej;
- IT dla rolnictwa.
Na konferencji obecnych było 21 delegatów z całego świata. Była to mała konferencja, ale bardzo owocna. Każdy dzień obrad zaczynał się darszanem u Swamiego. Uczestnicy nauczyli się, że entuzjazm jest nową technologią. Odpowiadano sobie na pytanie, dlaczego ludzie się integrują. Wszyscy podkreślali, by wykonywać swoją pracę z wielbieniem.
Drugi delegat konferencji ekonomicznej Vijay Sai Reddy omówił w skrócie IT dla edukacji, sztuki, kobiet, dzieci, kobiet w ciąży, medycyny, środowiska naturalnego i dla społeczeństwa. Pan Reddy przypomniał, że wszyscy jesteśmy jednością, a Swami mówi: „To wy czynicie różnice”. Na podsumowanie konferencji poświęconej ekonomii powiedziano, że bardzo łatwo jest mówić o moralności w biznesie ale trudniej jest ją praktykować oraz że biznes bez moralności jest niebezpieczny.
Następnie omówiono wnioski konferencji liderów w Denver z początku sierpnia 2006, na której gościem był Jonatan Roof – członek Rady Prasanthi Nilayam. Na pytanie kim jest lider Sai, odpowiadano, że jest nim ten, kto ma wizję, kto jest skoncentrowany na świadomości, jest w zgodzie myśli, słów i czynów, jest pozbawiony egoizmu, podejmuje działania w imię wyższych racji, jest pierwszym sługą. Celem konferencji było znalezienie odpowiedzi na pytania: „Jaka jest misja, wizja i program dla młodych aktywnych w Organizacji Sathya Sai?, Jak być liderem na podobieństwo Sathya Sai?, Jak działać mając ręce w społeczeństwie głowę w lesie?” Nasza własna transformacja nastąpi, kiedy będziemy działać w harmonii myśli, słów i czynów. Swami powiedział, że świat wzniesie się wyżej, jeśli my sami wzrośniemy (ang. World improves, when we improve.) Podczas drugiego dnia tej konferencji zadawano sobie pytanie, kto jest młodym aktywnym w Organizacji Sathya Sai (ang. YA - Young Adult). Ten, kto nie widzi ograniczeń dla siebie samego, ten jest młodym aktywnym. Każdy może zrobić wszystko z łaską Swamiego. Zachęcano uczestników tej konferencji, by zrobili postęp w swoim życiu osobistym i w społeczeństwie. Zastanawiano się, jak wdrożyć SSE (Sathya Sai Educare) do YA (Young Adult – młodych aktywnych). Swami powiedział: „Only youth can transform youth” (Tylko młodzi mogą dokonać transformacji młodych.). Podkreślano znaczenie ciszy i uważnego wsłuchiwania się jako bardzo ważne dla liderów. Na podsumowanie wyjaśniono nam następujące pojęcia:
SAI – bycie z Nim z osobistym kontakcie;
YA – (ang. youth) młody, zdeterminowany do działania;
LIDER – ten, kto jest przykładem i jest bez ego.
W czasie spotkania dwie osoby pilnujące porządku przypominały jaki jest program i zapraszały na poszczególne panele. Dzieliły się też z nami zabawnymi spostrzeżeniami. Wytłumaczono nam jakie jest znaczenie w j. ang. słowa ADIDAS: All Day I Dream About Swami (Cały dzień śnię o Swamim).
W drugim dniu przemawiał też koordynator aktywności duchowej – Jeff Lucas, który wcześniej grał na trąbce i dyrygował chórem. Przypomniał, że aktywność duchowa to: modlitwa, śpiew, bhadżany, kółka studyjne, medytacja…
Na zakończenie dnia mogliśmy podziwiać występ magika, którego sztuczki iluzjonistyczne oparte były o nauki Sathya Sai, np. zamiana hasła o treści „good service” (dobra służba) na nowe „God service” (służba boska). Iluzjonista pokazał nam kawałki materiałów, na którym umieszczone były symbole pięciu wielkich religii. Kiedy włożył je do kapelusza, zmieniły się w jeden symbol jedności wszystkich religii. Po pokazie sztuk magicznych hiszpańskojęzyczni wielbiciele zagrali dla nas koncert na dwie gitary elektryczne, keyboard, perkusję i inne instrumenty np. butelki wypełnione grochem. Towarzyszył im zespół śpiewaków, którzy po hiszpańsku śpiewali do Kriszny, Buddy, Jezusa i do Sai Baby.
Ostatniego wieczoru na pobliskiej plaży odbyło się ognisko. Zebrani zasiedli w trzech rzędach na ławeczkach, które okalały palenisko. Między siedmioma sektorami były przejścia, promieniście prowadzące do ogniska. Wszyscy podzieliliśmy się na siedem zespołów. Jeden z nich zaintonował dowolny bhadżan, a następny miał za zadanie rozpocząć nowy, który rozpoczynał się na sylabę, która kończyła ostatnią zwrotkę poprzedniego bhadżanu. Wszystkich bardzo rozgrzała ta zabawa, bo czasem trudno było odnaleźć właściwy bhadżan w pamięci. O 22:00 zakończono ognisko. Zaraz też zaczął padać deszcz, który za nas ugasił płomienie.
Ostatniego dnia młodzi muzycy zagrali dla nas koncert instrumentalny. Młody wielbiciel, dyrygent muzyki klasycznej z Niemiec grał na keyboardzie, innych pięcioro dzieci na skrzypach, dwoje na fletach i jedno na trąbce. Podczas koncertu muzycy cytowali słowa Sathya Sai na temat muzyki. „Muzyka bez jedności jest niemożliwa”; „Grać razem, to doświadczać Prawdy”; „W muzyce każdy jest bardzo ważny”; „Muzyka – jedna rodzina”; „Graj muzykę, jako wielbienie Boga”; „Muzyka to pasja” i inne.
Ostatniego dnia, po wykładzie dr Jumsai’a, przewodnicząca SSEHV (ang. Sathya Sai Education In Human Values – Edukacja w Wartościach Ludzkich Sathya Sai) – pani Creta Schierman dzieliła się z zebranymi swoimi doświadczeniami na polu edukacji. Polacy opowiadali sobie jej historię, związaną z interview u Sai Baby, podczas którego Swami nakazał, by syn Crety koniecznie studiował medycynę w Katowicach. Creta, jej mąż i syn nic nie wiedzieli o istnieniu takiego miasta, a o Polsce słyszeli bardzo mało. Ufając jednak poleceniom Baby syn Crety udał się na studia do Polski.
Creta Schierman pod wpływem opowieści Jumsai’a stwierdziła, że jesteśmy bardzo błogosławieni, mamy dużo sposobności, by się rozwijać, zostaliśmy obdarzeni inspirującymi informacjami. Ogólnie stwierdziła, że przesłanie dr Jumsai’a jest proste – „ucz się języka serca”. Creta ma za sobą 30 lat pracy jako nauczycielka dzieci z rozbitych rodzin, dzieci, które wiodły żywot podobny do ulicznych psów… Później dzieci te zaczynały medytować i doświadczać zmian na lepsze. Creta pomagała im skupiać się i uwierzyć w siebie. Nauczyła dzieci zasady: 1. Najpierw pomyśl, 2. Później zrób, 3 Na końcu mów. Przedstawiła nam historię SSEHV. Po raz pierwszy konferencja edukacyjna w Prasanthi Nilayam odbyła się w 1981 roku. Później druga taka sama konferencja miała miejsce w 1983 roku i po niej nastąpiły dalsze. Obecnie w USA planuje się otworzenie szkoły Sathya Sai. Szkoła taka ma budować charakter uczniów, dawać wiedzę moralną, uczyć przekazu z serca do serca i kultywować działanie moralne. Creta przypomniała nam zasady bycia dobrym nauczycielem: 1. Bądź dobrym przykładem, 2. Patrz punkt 1.
Jako informacje końcowe podano nam dane, na temat ilości osób przybyłych na ten zjazd. Ogółem było nas 650, w tym najwięcej ze stanu Illinois – 255, ze stanu Michigan – 140, ze stanu Wisconsin – 35, ze stanu Ohio – 31, ze stanu Indiana - 31, kilkoro z Kanady i z innych regionów USA.
Zawsze na zakończenie dnia śpiewaliśmy Mantrę, która towarzyszy rozdawaniu wibhuti. Przy ołtarzu zawsze stało kilka szklanych koszyczków z pakiecikami z folii, w których było wibhuti. Na każdym pakieciku naklejony był portret Sai. Śpiewając mantrę wibhuti wyznaczone osoby udawały się do drzwi wejściowych (osobnych dla pań i panów) i w drzwiach rozdawały małe pakieciki tego świętego popiołu. Było tak każdego dnia. Oprócz tego każdy nowoprzybyły wielbiciel Sai otrzymywał dużą pomarańczową kopertę, w której był pakiecik wibhuti, program zjazdu, identyfikator do zawieszenia na szyi, pod którym podpięto bileciki umożliwiające korzystanie z posiłków.
Na centralnie położonej polanie parkowano wszystkie samochody. Byłam zdumiona treścią tablic rejestracyjnych, które zawierały następujące napisy: „SAI BABA”; :SAI MAA”, „SAI RAM”, „SATHYA 11.23”; „AAO SAI”, „JYOTHI”; „PREMSAI”; „RANGA”; „BHARAT” i inne dotyczące Indii.
Na zakończenie zjazdu rozdawano papierowe torby z prowiantem na podróż. Zostałam do końca zjazdu, by pomagać w rozbieraniu dekoracji. Mężczyźni – głównie Hindusi, rozkręcali konstrukcję z listew drewnianych, na której rozpięty był atłasowy, jasny, udrapowany materiał jako tło dekoracji. Konstrukcja ta składała się z kilku skręconych ze sobą ram. Każda jej część była ponumerowana i odpowiednio oznakowana, gdyż co roku służy jako element dekoracji. Nad sceną której tłem był udrapowany atłas, wisiały drobne lampki choinkowe w jasnym kolorze. Całą dekorację stanowiły: centralny obraz Sai, boczny Shirdi Sai i z boku fotel dla Baby wykonany na podobieństwo tego w Prasanthi Nilayam, na którym spoczywała szata. Wszystko było przybrane kwiatami. Kiedy demontaż dekoracji dobiegał końca, zaczęłam dużą, szeroką miotłą zamiatać śmieci z całej, dużej sali. Ku mojemu zdziwieniu, znajdowałam leżące ostrzem do góry pineski. Większość ze sprzątających chodziła boso i nikomu nic się nie stało. Podziękowałam Swamiemu, że tak bardzo o nas zadbał. Zdejmowaliśmy również ze ścian plakaty z cytatami Swamiego i napisy informacyjne.
Każdego dnia bardzo pracowicie zajmowano się dziećmi. Dzieci na jasnych skrawkach materiału tworzyły swoje prace. Zostały one później zszyte w szachownicę, obszytą granatową ramą, której górna część miała uchwyty do zamocowania na drążku. Centralny i najbardziej dominujący prostokąt szachownicy zajmował znak jedności wszystkich religii. Tak wykonany element dekoracyjny został umieszczony na ścianie naszej sali zebrań.
fragment zdjęcia grupowego - 2006
Tradycją zjazdów stało się wykonywanie grupowego zdjęcia wszystkich uczestników. Wszystkie zdjęcia z poprzednich zjazdów wisiały na ścianie i każdy mógł odszukać na nich siebie, jeśli brał w nich udział. Po każdym zjeździe zdjęcia są umieszczane w Internecie, gdzie stosując komputerowy program graficzny, można dokonywać powiększenia i oglądać zebranych w zbliżeniu.
Na zakończenie zjazdu rozdano nam kartki z ankietą. Wypisane były w niej wszystkie punkty programu zjazdu z kratką obok, w którą należało wpisać literkę odpowiadającą swojej ocenie: wspaniale, bardzo dobrze, dobrze, średnio, słabo… Taką samą ankietę zamieszczono też w Internecie i proszono zebranych o jej wypełnienie. Pozwoli to organizatorom w przyszłych latach lepiej przygotować się do tego rodzaju przedsięwzięcia.
Kiedy już rozjechaliśmy się do domów, przewodniczący regionu wysłał nam drogą internetową podziękowanie za pomoc i uczestnictwo w tegorocznym, szesnastym zjeździe wielbicieli Sathya Sai w regionie nr 5.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim, dzięki którym mogłam być uczestnikiem tego wspaniałego zjazdu, zupełnie przypominającego nasze polskie. Podobnie jak na naszych zjazdach, również i tutaj miałam silne odczucie bliskości Sai i podobnie przeżywałam radość z dzielenia się Jego przesłaniem.
Elżbieta Garwacka
powrót do spisu treści numeru 35 - wrzesień-październik 2006