Bóg, półbogowie i ty numer 21 -maj-czerwiec 2004
Chciałbym odpowiedzieć na list, jaki otrzymaliśmy niedawno od wyznawcy Swamiego. Korespondencja ta jest na temat różnych bóstw (półbogów) oraz samego Boga, który - jak przypuszcza jej autor - rządzi nimi. Autora listu niepokoi następujący problem: Wiadomo, że istnieje tylko jeden Bóg. Ale mówi się również o półbogach, o tym, że posiadają oni swoje własne kompetencje/działy, że nasze modlitwy niekoniecznie trafiają do samego Boga etc. Autor listu chciałby wiedzieć, czy to oznacza, że niektóre jego modlitwy do Swamiego przekazywane są owym półbogom i że do tych modlitw sam Bóg nie przywiązuje żadnej wagi, lecz jedynie poszczególni półbogowie reagują na nie. Jaki jest podział kompetencji w Najwyższym świecie? Dlaczego Swami osobiście nie kieruje naszymi sprawami i dlaczego potrzebuje asystentów?
Pod koniec korespondencji autor stawia następujący problemem: „Byłem pod wrażeniem tego, w jaki sposób Swami wszystkim kieruje - a teraz informacje dotyczące półbogów skomplikowały moje zrozumienie odnoszące się do modlitw oraz ich wysłuchiwania!”
List jest bardzo interesujący. Wiele ludzi miewa podobne wątpliwości i w gruncie rzeczy, dawno temu, kiedy jeszcze nie zgłębiłem nauk Swamiego, sam zmagałem się wielokrotnie z podobnymi wątpliwościami. Przeanalizujmy dokładnie kwestię dotyczącą bóstw czyli półbogów. Najpierw rozważmy stwierdzenie, że istnieje tylko jeden Bóg. Swami kwestię tę stawia w sposób jeszcze bardziej kategoryczny. Mówi: „Istnieje tylko Bóg i nic innego, jak tylko Bóg”. Będzie to wyjściowy punkt naszego rozumowania.
W związku z powyższym nasuwa się logiczny wniosek: skoro istnieje tylko Bóg i nic innego tylko Bóg, wobec tego nie ma żadnych bóstw! W tym momencie nasz słuchacz mógłby powiedzieć: „Ludzie o znacznie większym autorytecie utrzymują, że półbogowie istnieją. Czyżby chciał pan wykazać, że ci, którzy tak twierdzą, są głupcami?”
Trafna uwaga i chciałbym się przy niej zatrzymać. W czasach prehistorycznych różne społeczności znajdowały się pod dużym wpływem działania sił Natury. A kto zresztą by nie był? Mocy tajfunu nie da się zlekceważyć. A Swami czasem przypomina nam: „Czy człowiek wyprodukował wentylator o większej sile nawiewu niż cyklon?”
Zatem w okresie prehistorycznym człowiek intuicyjnie zaczął identyfikować siły potężniejsze od niego i nie tylko nadawał imiona owym - jak mniemał - bóstwom, odpowiedzialnym za siły Natury, ale również przejednywał owe „Duchy”, za jakie je uważał. Co więcej, wynalazł różne sposoby przejednywania. Tak więc Grecy mieli Boga Deszczu, Boga Ognia i tak dalej; podobnie było z Hindusami. Zresztą różne plemiona wszędzie, od Afryki poczynając, a na Ameryce kończąc, postępowały podobnie. Sądzę, że w starożytności nie było takiego miejsca, którym by nie oddawano czci bogom reprezentującym siły natury. Imiona mogły być różne i różnić się też mogły sposoby kultu, jednak wszędzie bez wyjątku przyjęto do wiadomości istnienie sił nadrzędnych, którym oddawano pokłon. I jest to pierwszy aspekt zagadnienia.
Przejdźmy teraz do aspektu drugiego. Wiele społeczności czuło się usatysfakcjonowanych wspomnianym stanem rzeczy. Innymi słowy, ludzie byli całkiem szczęśliwi, mogąc oddawać cześć bóstwom i prosić ich o różne dobrodziejstwa. Jednak bardziej wnikliwi poszukiwacze prawdy w starożytnych Indiach doszli do wniosku, że musi istnieć zwierzchnik owych półbogów. Półbogowie ci byli - według nich - niczym wicekrólowie, ponieważ musiał istnieć - jak przypuszczano - Rex czyli Król, który nad nimi panował. Tak więc ludzie doszli do przekonania że istnieje siła nadrzędna wobec bóstw. Moc tę nazwano Bogiem. I powstał problem. Kogo czcić? Niektórzy mówili: „Oddawajcie cześć bóstwom przy specjalnych okazjach, a czcijcie Boga, który rządzi nimi, gdyby nie byłyby one w stanie dostarczyć wszelkich dóbr”.
Tak więc w starożytnych Indiach wiele ludzi zaczęło oddawać cześć Varunie czyli Bogowi Deszczu, gdy nie było opadów w porze monsunowej, ale równocześnie modlono się do Boga, będącego zwierzchnikiem Varuny, gdy ktoś pragnął potomstwa, albo chciał wyleczyć się z chorób itp. Można to porównać z załatwianiem spraw w banku, gdzie podchodzi się do okienek z różnego rodzaju usługami.
Ktoś myślący mógłby zareagować: „Chwileczkę. Przyjrzyjmy się temu dokładnie.” Po rozważeniu okazałoby się, że przykład dotyczący banku, jest najlepszy. Można naocznie stwierdzić jak ta analogia jest widoczna tutaj w Prashanti Nilayam. Wejdźmy na przykład do głównego biura Banku Państwowego Indii w trakcie godzin urzędowania. Zauważymy wówczas, że wielu klientów wchodzi do biura dyrektora naczelnego. Są to przeważnie klienci zagraniczni, którzy w tym banku posiadają swoje depozyty. Mogą chcieć wycofać pieniądze, pobrać obcą walutę, dokonać nowej wpłaty itp. Każdą z powyższych operacji bankowych można załatwić w okienku, a mimo to klient czyli VIP (bardzo ważna osoba) załatwia wszystko z dyrektorem naczelnym. Podobnie było w starożytnych Indiach, kiedy to ludzie doszli do wniosku, że o wszystko, czego potrzebują, mogą prosić bezpośrednio samego Boga i że nie ma konieczności zwracać się do poszczególnych bóstw. Mimo to wciąż mogą istnieć wątpliwości i ktoś mógłby powiedzieć: „Proszę pana, czy w związku z tym nie ma żadnego spięcia w procesie Stwórczym? Jeśli istnieją półbogowie, oznacza to, że Bóg je stworzył. A skoro je stworzył, można przypuszczać, że przydzielił im zadania. Jaka korzyść płynie z tego, że pomijamy półbogów w modlitwach? Czy chodzi o to, by okazywać respekt tylko samemu Bogu?”
Słuszna uwaga, dlatego spróbujmy pogłębić problem. Posłużę się przykładem, podanym przez Swamiego. Mamy do czynienia z kobietą. Jest zamężna, ma dzieci i dba o dom. Kobieta jest żoną dla męża. Dla dzieci jest matką. Dla ojca męża jest synową. Dla gosposi jest szefową, a dla sprzedawcy klientką itd. Jedna kobieta, a mnóstwo ról. W ten sam sposób Bóg wykonuje wiele ról. Prawdę powiedziawszy, nie istnieje nic takiego, jak oddzielne bóstwo, istnieje natomiast jeden Bóg wykonujący różne role. Gdy modlimy się do bóstwa w gruncie rzeczy modlimy się do Boga, nie rozumiejąc, że to właśnie On spełnia rolę owego półboga. W takich sytuacjach Bóg funkcjonuje w określonych parametrach, które zazwyczaj kojarzą się z półbogiem. Podam przykład. Rolnik chce deszczu, modli się więc do Varuny, boga deszczu. Gdyby zasłużył, otrzymałby deszcz. Rolnik pragnie również syna. Nie może jednak powiedzieć: „Hej, Varuna, dlaczego nie chcesz okazać mi względów i dać mi syna?” Gdyby tak powiedział, usłyszałby: „NIE TO OKIENKO”.
Tak jak w banku.
Czego nas to uczy? Proste. Traktuj Boga jak Wszechmocnego i wtedy będziesz mógł zwracać się do Niego ze wszystkim, czego tylko zapragniesz. A jeśli będziesz trzymał się bóstw, będziesz musiał zwracać się do jednego z nich o to, a do drugiego o co innego. Zapomnij o półbogach i pamiętaj tylko o Bogu, a wtedy będziesz miał do czynienia tylko z jednym „okienkiem”. Mam nadzieję, że nasz sympatyczny słuchacz nie ma teraz wątpliwości. Pan Kriszna mówi o tym jasno w Bhagawad Gicie, w rozdziale 9. Powiada: „O Ardżuno, ja dostarczam ciepła, wysyłam i powstrzymuję deszcz; Ja jestem nieśmiertelnością i Ja jestem uosobieniem śmierci. Zarówno duch, jak i materia są we Mnie. Ci, którzy studiują wedyjskie rytuały, wielbią Mnie z oddaniem i błagają o Niebo, po śmierci osiągają planetę półbogów i dzielą z nimi boskie przyjemności. Kiedy już doświadczą niebiańskich radości, a rezultaty ich pobożnych czynności zostaną wyczerpane, wówczas ponownie wracają do świata śmiertelników. Związani w ten sposób powtarzają cykl narodzin i śmierci. Wielbiciele innych bogów, z wiarą oddający im cześć, w rzeczywistości wielbią jedynie Mnie, o synu Kunti, ale robią to w niewłaściwy sposób.
W istocie to Ja jestem tym, który przyjmuje wszystkie ofiary i to Ja jestem tym, który je sobie upodobał. Ci, którzy nie rozpoznają Mojej prawdziwej, transcendentalnej natury, upadają. Kto czci półbogów, narodzi się pomiędzy półbogami; kto czci upiory i duchy, narodzi się pomiędzy takimi istotami; kto oddaje cześć przodkom, pójdzie do przodków, a ci, którzy Mnie wielbią, będą żyć ze Mną!”
Cóż. To mówi Pan i rzeczywiście wyznacza to zasadniczy kierunek postępowania. Nawiasem mówiąc Brahmarpanam Śloka, którą wszyscy śpiewamy, jest niczym innym, jak powtórzeniem stwierdzenia, od którego zacząłem, mianowicie tego, że wszystko jest Bogiem i niczym innym, jak tylko Bogiem.
Chciałbym teraz odnieść się do innego, bardzo ważnego aspektu, o którym napisał nasz miły słuchacz, a dotyczącego różnych próśb kierowanych do Boga. Istnieje kilka poglądów na ten temat, poczynając od tego, że możemy prosić Boga praktycznie o wszystko pod warunkiem, że nie chodzi o rzeczy złe, a kończąc na takich opiniach, wedle których nie należałoby Boga kłopotać w ogóle. Który punkt widzenia jest prawidłowy?
Odpowiedź jest oczywista. Swami powiada, że jeżeli musimy prosić, korzystniej jest prosić Boga niż kogokolwiek innego. Chciałbym jednak zaznaczyć, że Bóg wolałby, abyśmy nie zasypywali Go prośbami. Pozwólcie, iż odwołam się tu do zdarzenia, o jakim swego czasu opowiedział mi nieżyjący już Dr Fanibanda. Opowiedział mi o nim pewnego wieczoru przed wieloma laty, gdy obaj siedzieliśmy w Biurze Wardena w Brindawan, kiedy to odbywały się letnie kursy. Opowieść Dr Fanibanda wywarła na mnie ogromne wrażenie i dlatego ciągle ją pamiętam. Oto, co powiedział: - Przed wieloma laty Swami poświęcał wiele uwagi pewnemu wyznawcy. Mam tu na myśli częste interview, prezenty, wibhutti, pierścionki, zegarki itp. Inny wyznawca, który wiele robił dla Swamiego, nie był traktowany w ten sposób. I właśnie ten drugi wyznawca, który najwyraźniej był ignorowany, nie czuł się źle, ani nie narzekał. Natomiast ludzie, przyglądający się temu wszystkiemu z boku, nie byli w stanie opanować milczenia i któregoś dnia, ktoś nagle rzekł: „Swami, poświęcasz tyle uwagi panu A, a co z panem B, który robi znacznie więcej, a Ty w ogóle nie zwracasz na niego uwagi? Jak należałoby to rozumieć? W jaki sposób działa łaska Boska?”
Swami uśmiechnął się i odpowiedział: „To proste. Pan A ustawicznie mówi Mi o tym, co zrobił i dlatego od razu go nagradzam, innymi słowy - wszystkie rachunki z miejsca zostają uregulowane. Natomiast pan B nie wystawia czeków i dlatego otrzymuje Moją laskę. W domu jest pani i gosposia. Gosposia wykonuje pracę i otrzymuje zapłatę. Jednak pani wykonuje znacznie więcej czynności domowych. Ale czy mąż płaci jej stałą pensję jak gosposi? Nie, zamiast tego darzy ją miłością, zapewnia bezpieczeństwo i zaspokaja wszystkie jej potrzeby. W identyczny sposób działa Bóg!”
Przypuszczam, że powyższa opowieść da wam niemało do myślenia! Pozwólcie, że teraz opowiem wam o różnego rodzaju wyznawcach, którzy zwracają się do Pana. Pan scharakteryzował ich już w Bhagawad Gicie i przekonany jestem, że wiecie, o co chodzi. U podstawy piramidy są ci, którzy proszą o to lub o tamto, nieco wyżej ulokowani są ci, którzy cierpią niedostatek i pragną się go pozbyć, jeszcze wyżej znajdują się ci, którzy poszukują Wiedzy, a najwyższe miejsce zajmują ci, którzy nie pragną niczego, absolutnie niczego. Ich modlitwa jest identyczna jak św. Franciszka[1], którą nawiasem mówiąc, podaliśmy w jednej z naszych audycji - wspaniała modlitwa. Myślę, że Bóg wolałby, abyśmy kierowali do Niego właśnie takie modlitwy.
To przypomniało mi jeszcze o innym zdarzeniu, którym zakończę swój wywód. Działo się to przed kilkoma laty. Pewien wyznawca zaproszony został na interview, w czasie którego Swami obdarzył go nie dającą się porównać z niczym, Bezgraniczną Miłością, następnie powiedział: „Proś, o co tylko pragniesz”. Wyznawca odparł: „Swami, nie chcę niczego.” A Swami na to: „Wiem, ale mimo to poproś. Na pewno jest coś, czego pragniesz.”
Swami nalegał i nalegał, a wyznawca uparcie twierdził, że nie pragnie niczego, bo wszystko już otrzymał i niczego nie potrzebuje. Wreszcie, ulegając prośbie, wyznawca powiedział: „Swami, poproszę Cię tylko o jedno.” „O co?” „Swami, chciałbym, aby wszyscy byli szczęśliwi i otrzymali Twoją łaskę.” Swami był ogromnie uradowany i odparł: „Wiesz, jest to najwspanialsza modlitwa, jaką kiedykolwiek słyszałem - nie prosić o nic dla siebie, lecz o najlepsze rzeczy dla innych!”
Pozwólcie, że tym cudownym przesłaniem Swamiego zakończę wywód, zachęcając was ponownie do tego, abyście do nas pisali. A nawiasem mówiąc, zastanawiam się, czy zauważyliście, że wasze pytania sprawiają, iż nasza praca nabiera większego sensu i jest równocześnie dla nas bardzo interesująca. Tak więc piszcie do nas, abyśmy z przyjemnością mogli odpowiadać na wasze listy.
Jai Sai Ram. Ganesan Venkataraman
Volume - 2, Journal Radiosai 8 - PSN 2004
Tłum. hb
[1] Modlitwa św. Franciszka:
Panie, uczyń mnie narzędziem Swego pokoju.
Spraw, abym posiał miłość tam, gdzie jest nienawiść.
Przebaczenie tam, gdzie panuje niesprawiedliwość.
Jedność tam, gdzie rządzi podział.
Prawdę tam, gdzie rządzi błąd.
Wiarę tam, gdzie jest niewiara.
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz.
Światło tam, gdzie rządzi noc.
Radość tam, gdzie włada smutek.
O Boski Mistrzu, spraw, abym pragnął
nie tyle być pocieszanym, co pocieszać,
nie tyle być rozumianym, co rozumieć,
nie tyle być kochanym, co kochać.
Bowiem dając, otrzymujemy.
Przebaczając, zyskujemy przebaczenie.
Umierając, rodzimy się do życia wiecznego.
Św. Franciszek z Asyżu XIII w.
powrót do spisu treści numeru 21 -maj-czerwiec 2004