Darśan z samochodu
Tego dnia po południu Swami właśnie skończył rozdzielać błogość swojego Darśanu tysiącom ludzi zgromadzonych w holu Sai Kulwant. Usiadł w swoim fotelu na werandzie i z zadowoleniem słuchał wersetów z Wed śpiewanych przez studentów Instytutu [uniwersytetu]. Ale coś było nie w porządku. Dało się dostrzec pewną boską niecierpliwość. Swami nagle wstał i dał znak studentom: 'Wyjeżdżam; zaraz wracam.'
numer 20 - marzec - kwiecień 2004
Swami często wyjeżdża w swoim aucie do wioski Puttaparthi, rzekomo na przejażdżkę. Ale Awatar w rzeczywistości wykracza ponad kaprysy umysłu, więc nie nudzi się i nie potrzebuje wyjeżdżać dla odprężenia. Prawda jest taka, że to nieograniczone Współczucie i Miłość motywują Go do 'przejażdżki'. Dzięki niej może obdarzyć błogością i Darśanem setki biednych ludzi z Puttaparthi, którzy nie mogą przyjść do holu Sai Kulwant pochłonięci własnymi codziennymi obowiązkami i zarabianiem na życie.
Prawdopodobnie do wyjścia na zewnątrz i niesienia wszystkim anandy skłania Go trudna sytuacja chorych, starych, słabych, którzy nie odważą się przebijać przez tłumy, by przyjść do holu Sai Kulwant po Jego darśan. W pewnym sensie przypomina to Jego dni w postaci Awatara Kriszny w treta judze. Tyle że wtedy to melodyjne dźwięki fletu niosące się przez wieś przyciągały do Niego wszystkie gopiki.
Przedstwienie jest to samo, lecz rekwizyty w kali judze są bardziej współczesne. Obecnie zapowiedzią przyjazdu Awatara jest przenikliwy wysoki ton z wozu policyjnej eskorty. Gospodynie szybko wyłączają kuchenki, krótkie spojrzenie w lusterko, by się upewnić, że dobrze się prezentują i wybiegają. Nauczyciele i wiejskie dzieci opuszczają klasy, przydrożni fryzjerzy i ich klienci wybiegają na ulice, stali klienci straganów, ciekawi przechodnie, pasażerowie pojazdów publicznego transportu, rolnicy na polach — prawie wszyscy, którzy usłyszeli odgłos syreny, przerywają swoje zajęcia i ustawiają się po obu stronach drogi, z nabożnie złożonymi dłońmi niecierpliwie oczekując przelotnego lecz wspaniałego widoku Awatara.
Wkrótce pojawia się mały czerwony samochód marki Maruti. Okrzyki dźej (zwycięstwo) wstrząsają powietrzem. Przydrożne kwiaciarki robią oszałamiający interes, gdyż wielu wieśniaków kupuje girlandy, by je rzucić na Jego przejeżdżający samochód. Paru pobożnych na znak pomyślności rozbija nawet orzechy kokosowe przed powoli jadącym pojazdem.
A Swami — On jest samym spokojem; ucieleśnieniem błogości niosącym błogość wszystkim. Jego oczy szybko biegają na wszystkie strony widząc wszystko i błogosławiąc każdego dobroczynnym spojrzeniem. Od czasu do czasu w znanym geście podnosi Rękę, by pobłogosławić jakiegoś widza. Powoli karawana kieruje się ku wiosce Brahmanapalli, tuż za Music College'em i Gokulam. W wygodnym miejscu przy końcu drogi Swami poleca zawrócić samochód.
Maruderzy i spóźnialscy, którzy nie wyszli na czas za pierwszym razem, przyłączyli się do tłumów, by otrzymać Jego darśan przynajmniej w drodze powrotnej. Zwykle powrót jest znacznie powolniejszy z powodu powiększonych tłumów ludzi. Gdy samochód dojeżdża do bramy Ganeśy, czeka tu już gęsty tłum ludzi czekających na możliwość przelotnego ujrzenia Bhagawana. Stosuje się wzmożone środki bezpieczeństwa, a powstrzymanie ludzi od wchodzenia na drogę jest dla policji trudnym zadaniem. Niebawem Swami wjeżdża do holu Sai Kulwant. Samochód pokrywają kwiaty, a Jego twarz promienieje uśmiechem. Jest teraz szczęśliwy, gdyż wszystkich obdarował szczęściem.
To urzekające zdarzenie Heart to Heart uchwycił dla was na zdjęciach (można je obejrzeć pod adresem: www.radiosai.org/Journals/Vol_02/03Feb01/Main.asp przy artykule Prasanthi Diary... The Drive by Darshan).
[Heart to Heart 3/2004; tłum. KMB]
powrót do spisu treści numeru 20 - marzec - kwiecień 2004