LIST DO MATKI numer 19 - styczeń - luty 2004
Kochani, właśnie wróciłam z kolejnej, czwartej już podróży od naszego ukochanego Swamiego. Zarówno podróż jak i mój sześciotygodniowy pobyt były cudowne, boskie, pełne miłości, pokoju i szczęścia. Zostałam zaproszona do Puttaparthi przez Swamiego we śnie. Swami zadbał o to, by ta podróż doszła do skutku – zafundowała mi ją, jak i mój pobyt w Indiach wyznawczyni Baby z USA. Brakuje mi słów uznania, by wyrazić jej wdzięczność i słowa podziękowania. Podczas tego pobytu dane mi było spotkać wielu wspaniałych ludzi, dzięki którym wiele się nauczyłam. Odczuwałam Boskość, czułam Swamiego wszędzie, a w szczególnych sytuacjach słyszałam głos: „Jesteś ponad to wszystko”. Doskonaliłam swoją cierpliwość, wytrwałość i bycie konsekwentną.
Po powrocie do domu, naładowana boską energią, chciałam choć w części podzielić się nią z moją rodziną, a szczególnie z matką. Mieszka ona w tej samej małej miejscowości co i ja, nie jest zupełnie zdrowa. Napotkałam na opór. Zakomunikowała mi, że nie będzie ze mną rozmawiać, ponieważ wstąpiłam do sekty i przynoszę jej wstyd wobec ludzi z naszej miejscowości, która liczy 3000 mieszkańców.
Nie dawało mi to spokoju, przekazałam więc tę sprawę Swamiemu i po kilku dniach poczułam głęboki wewnętrzny impuls, by napisać list do niej. Myślę, że taka sytuacja występuję w wielu rodzinach, może w różnych relacjach, dlatego postanowiłam się z Wami tym podzielić. Oto fragmenty mojego listu do mamy:
„Kochana Mamo, dałaś mi ciało, jest to wielki dar, lecz duszę dał mi Bóg i do niego powróci. W jakim stanie, to wszystko zależy od naszego obecnego życia, w jaki sposób je wypełnimy. Inaczej mówiąc, przyszliśmy na ziemię z określonymi zadaniami do wykonania (mówiąc inaczej z czystym zeszytem do zapisania w nim wszystkich naszych uczynków). Nie znalazłyśmy się na swojej drodze przez przypadek, mamy wobec siebie określone zadanie, które powinnyśmy zrealizować. Na pewno każdy z nas jest inny i inaczej patrzy na życie. Jedni żyją „na pokaz”, kierując się tym, jak oceniają ich postępowanie ludzie; inni w swoim życiu kierują się tym, jak oceni ich Bóg. Ja Ciebie kocham i akceptuję taką, jaka jesteś i o to samo Ciebie proszę. Na pewno nie zrealizujemy swoich zadań w klimacie gniewu, złości i nienawiści.
Życie w ciele ludzkim jest bardzo cenne, ponieważ otrzymuje się szansę od Boga, by wznieść swoją świadomość na najwyższy poziom wszechświadomości boskiej. Jest to główny cel bytowania tu na ziemi. Ciało czerpie energię od Boga, który mieszka w naszym wnętrzu. Stan naszego ciała odzwierciedla stan naszego umysłu i ducha. Ciało jest nam dane po to, abyśmy zrozumieli, kto jest jego mieszkańcem. To moja dusza wybrała Ciebie na moją matkę jako wielkiego nauczyciela. Jestem dumna, że to wszystko zrozumiałam we właściwym czasie. W naszym życiu powinniśmy pragnąć czynić dobro i pomagać innym. Gdy pokonujemy uczucia gniewu, pojawia się w nas boska mądrość. Jeśli pozwalamy, by władało nami ego, oddalamy się od Boga i stajemy się słabi i podatni na ciosy. Jeśli każdy czyn ofiarujemy Bogu, odniesiemy sukces w każdym przedsięwzięciu. Aby tego dokonać należy opanować zmysły – stopniowo i konsekwentnie. Dusza nasza powinna przejąć kontrolę nad zmysłami. Wszystkie nasze relacje i związki podlegają ciągłym zmianom, są ulotne i nietrwałe. Spośród wszystkich cnót, które rozwijamy, aby szczerze wielbić Boga, żadna nie jest tak istotna jak wyrozumiałość, czyli pełna pokoju, wybaczająca natura, która pozostaje taka we wszystkich okolicznościach. Zawsze czyni dobro dla innych, bez względu na to co od nich otrzymuje w zamian. Wyrozumiałość jest istotą i celem każdej praktyki duchowej. Jest cnotą, którą musi nabyć każdy człowiek. Dopóki sądzisz, że istotą naszą jest ciało, a nie duch, nie będziesz mogła zrozumieć istoty Boga. Musimy nauczyć się zwalczać swoje słabości, takie jak zazdrość, nienawiść, gniew, dumę itp., które przesłaniają prawdę odczuwania obecności Boga i zakłócają radowanie się nią. Wyrozumiałości uczymy się w trudnych okolicznościach życiowych. W sytuacjach trudnych ukryte słabości przejawiają się w postaci gniewu, strachu, arogancji, awersji lub niechęci i przesłaniają prawdziwe oblicze boskości. Powinniśmy rozpoznać te słabości i wznieść się ponad nie. Jeśli nie nauczymy się wyrozumiałości i cierpliwości, zaznamy wiele cierpień i niepokoju. Musimy nauczyć się wybaczać. Jeśli w chwili słabości tracimy zdolność wybaczania, doznajemy cierpienia. Nikt nie może uciec od skutków swojego działania. To co posiejesz to i zbierzesz. To właśnie dom rodzinny powinien być przedsionkiem nieba. Nie powinno nas interesować co robią inni, ani w co wierzą. Miej głęboką wiarę w Boga, którego cząstką jesteś w swej istocie. Bądź rozważna i postępuj zgodnie ze swoją boską naturą. Zawsze zastanawiaj się co chcesz zrobić. Pomoże Ci to dotrzeć do Boga, ukrytego w głębi Twojego serca.
Jeśli chodzi o Sai Babę – nie uczy On żadnej nowej religii, ani nie ustanawia żadnej sekty. Jest On wielkim nauczycielem duchowym obecnych czasów, jest ponad podziałami wszystkich religii, uczy nas religii miłości, jak stać się lepszymi chrześcijanami.
Jest tylko jeden język – język serca.
Jest tylko jedna religia – religia miłości.
Jest tylko jeden Bóg – jest On wszechmogący.
Jeśli pragniesz szczęścia i pokoju musisz promieniować miłością. Tylko w miłości odnajdziesz prawdziwe szczęście. Tylko w miłości odnajdziesz wewnętrzny spokój. Dlatego rozwijaj w sobie miłość, stań się miłością. Miłość żyje dawaniem i przebaczaniem.”
Z bożą miłością
Ewa
powrót do spisu treści numeru 19 - styczeń - luty 2004