Nie pij przed
jazdą numer 18 - listopad-grudzień 2003
W
przeddzień Bożego Narodzenia pośpieszyłem do supermarketu, by kupić pozostałe
prezenty, których nie udało mi się nabyć wcześniej. Gdy zobaczyłem tam
wszystkich tych ludzi, zacząłem w duchu narzekać: „Zejdzie mi na tych zakupach
wieczność, a muszę jeszcze pójść do tylu miejsc. Te święta naprawdę stają
się z roku na rok bardziej irytujące. Jak wspaniale byłoby położyć się, zasnąć
i obudzić po tym wszystkim ...”
Niemniej
skierowałem się do działu zabawek. Tam zacząłem przeklinać ceny, zastanawiając
się czy dzieci istotnie bawią się tak kosztownymi zabawkami. Rozglądając się po
dziale zabawek zauważyłem chłopca w wieku około pięciu lat, przyciskającego do
piersi lalkę. Dotykał jej włosów i wyglądał bardzo smutno. Zastanawiałem się,
dla kogo ta lalka miała być. Wtedy chłopiec zwrócił się do znajdującej się obok
starszej kobiety mówiąc: „Babciu, czy na pewno nie wystarczy mi pieniędzy?”
Kobieta odparła: „Wiesz dobrze, że nie masz dość pieniędzy, by kupić tę lalkę,
mój drogi.” Potem kazała mu zaczekać w tym miejscu pięć minut, aby samej
móc rozejrzeć się po sklepie. Szybko odeszła. Chłopczyk ciągle trzymał lalkę w
ręce. W końcu podszedłem do niego i spytałem, komu chciał dać tę lalkę.
„To lalka, która najbardziej podobała się mojej siostrze i bardzo chciała ją
dostać pod choinkę. Była pewna, że przyniesie jej ją Święty Mikołaj.” Odpowiedziałem,
że może rzeczywiście Święty Mikołaj to zrobi, więc nie ma co się martwić. Ale
on ze smutkiem powiedział: „Nie, Święty Mikołaj nie może zanieść jej tam, gdzie
ona teraz jest. Muszę lalkę dać mojej mamie. Ona będzie mogła jej ją dać, gdy
tam pójdzie.” Było tyle smutku w jego oczach, gdy to mówił. „Moja siostra
odeszła, by być z Bogiem. Tata mówi, że mamusia niedługo również pójdzie do Boga,
pomyślałem więc, że może wziąć lalkę ze sobą, by dać ją mojej siostrze.” Omal
mi serce nie stanęło. Chłopczyk spojrzał w górę na mnie i rzekł: „Mówiłem
tacie, aby powiedział mamusi, żeby jeszcze nie odchodziła. Prosiłem go, by zaczekała,
aż wrócę z supermarketu.” Następnie pokazał mi swoje bardzo ładne zdjęcie, na
którym się śmieje, i powiedział: „Chcę, by mamusia zabrała też ze sobą to zdjęcie,
żeby o mnie nie zapomniała. Kocham mamusię i chciałbym, by nie opuszczała mnie,
ale tatuś mówi, że musi odejść, aby być przy mojej siostrzyczce.” Teraz znów
popatrzył na lalkę ze smutkiem w oczach. Był bardzo spokojny.
Szybko
sięgnąłem po portfel, wyjąłem kilka banknotów i powiedziałem: „Sprawdźmy
jeszcze raz, a może jednak masz dość pieniędzy?” „Dobrze —odpowiedział — mam nadzieję, że jest dość.”
Do jego pieniędzy dołożyłem trochę swoich tak, by nie widział, i zacząłem
liczyć. Wystarczało na lalkę, a nawet trochę zostało. Chłopczyk zawołał:
„Dzięki Ci Boże, że dałeś mi wystarczająco dużo pieniędzy.” Popatrzył na mnie
i dodał: „Wczoraj, przed pójściem spać, poprosiłem Boga, aby postarał się,
żebym miał dość pieniędzy na kupno tej lalki, aby moja mamusia mogła ją dać siostrzyczce.
Wysłuchał mnie. Chciałem też mieć dość pieniędzy na białą różę dla mamusi, ale
nie śmiałem prosić Boga o zbyt wiele. Lecz On dał mi dość i na lalkę, i na
różę.” „Bo, wie pan, moja mamusia uwielbia białe róże.”
Kilka
minut później wróciła starsza pani, a ja odszedłem ze swoim wózkiem. Skończyłem
zakupy w całkowicie innym stanie, niż gdy tu wchodziłem. Nie mogłem
przestać myśleć o małym chłopcu. Wtedy przypomniałem sobie artykuł zamieszczony
w lokalnej gazecie przed dwoma dniami. Wspomniano w nim o pijanym kierowcy
ciężarówki, który najechał na samochód. W samochodzie była młoda kobieta z małą
dziewczynką. Dziewczynka zginęła na miejscu, a matka znajdowała się w
krytycznym stanie. Rodzina miała podjąć decyzję, czy wyciągnąć wtyczkę aparatury
podtrzymującej życie, gdyż młoda kobieta nie miała szans wyjścia ze śpiączki.
Czy była to rodzina tego chłopczyka? Dwa dni po spotkaniu z chłopczykiem
przeczytałem w tej gazecie, że młoda kobieta zmarła. Nie mogłem się
powstrzymać, więc kupiłem wiązankę białych róż i poszedłem do kostnicy, gdzie
wystawiono ciało tej kobiety, aby przed pogrzebem ludzie mogli złożyć ostatnie
życzenia i pożegnać się. Była tam kobieta w trumnie trzymająca w ręce piękną
białą różę, a na jej piersi leżało zdjęcie tego chłopczyka i lalka. Wyszedłem
stamtąd płacząc i czując, że moje życie odmieniło się na zawsze. Miłość, jaką
żywił ten chłopczyk do swojej matki i swojej siostry ciągle, po dziś dzień,
trudno mi pojąć. I w ułamku sekundy jakiś pijany człowiek wszystko to mu
zabrał.
[Z Saidevotees_worldnet*tłum.: KMB]
* Internetowe
forum dyskusyjne
(http://groups.yahoo.com/group/saidevotees_worldnet)