Fragmenty dyskursu
wygłoszonego przez Śri Sathya Sai Babę 25 grudnia 2003r w Prasanthi Nilayam
Ucieleśnienia miłości
Gdzie jest Bóg? Kiedy
i gdzie inkarnował On na ziemi? Takie pytania zaprzątają ludzkie umysły. Bóg
jest wszechobecny. Wszystko jest ucieleśnieniem Boga. Współcześni ludzie
przypisują Bogu różne imiona i formy, takie jak Rama, Kriszna, Jezus i
celebrują ich urodziny. Ale czy Bóg może mieć urodziny? Nie. Myślenie, że Bóg
narodził się pewnego dnia w roku jest oznaką ignorancji. Bóg jest życiodajnym
oddechem każdej istoty. Mantra
„Soham” symbolizuje proces wdychania i wydychania powietrza. „So” znaczy „Ten” (Bóg), „ham” to „ja” (człowiek). Choć są to dwa
słowa, Bóg i człowiek, nie ma między nimi różnicy. Są jednym i tym samym. Bóg w
rzeczywistości nigdy się nie rodzi i nie ma potrzeby osiągania jakichkolwiek
celów. Jednakże, aby wzmocnić wiarę w ludzkich umysłach, Bóg inkarnuje się.
Jeżeli Bóg się nie rodzi to również nie umiera – jest ponad narodzinami i śmiercią.
Nie ma początku ani końca. Myślenie, że jest coś takiego jak urodziny Boga,
jest tylko wytworem waszej wyobraźni. Wielbiciele ograniczają Boga do Jego fizycznej
struktury, wielbiąc ją i celebrując jej narodziny. Są to tylko ich wyobrażenia,
nie mające nic wspólnego z prawdą.
Codziennie na tym świecie wiele osób rodzi się i umiera. Co
oznaczają narodziny i śmierć? Przyjęcie ciała to narodziny, porzucenie ciała to
śmierć. Na skutek iluzji, człowiek doświadcza dualizmu narodzin i śmierci, ale
Bóg jest ponad tym. To wskutek własnej ignorancji człowiek został uwięziony w cyklu
narodzin i śmierci. Ale narodziny i śmierć powstały z woli Boga.
Bóg jest uosobieniem miłości. Obecny
jest w każdej istocie w formie życiodajnego oddechu. Od starożytności ludzie
starali się zrozumieć misterium narodzin i śmierci. Nie trzeba daleko szukać,
by zrozumieć tę tajemnicę. Ciało, które przyjęliśmy, pozwala nam doświadczać
jej w każdej chwili. Proces wdychania symbolizuje narodziny, a wydychania –
śmierć. Człowiek nie potrafi zrozumieć wewnętrznego znaczenia procesu
oddychania. Co powinien czynić, by uwolnić się od cyklu narodzin i śmierci? Powinien
rozbudzać w sobie miłość – coraz bardziej i bardziej. Ale współczesny
człowiek nie kocha nawet najbliższych mu ludzi. Nie znaczy to, że nie ma w nim
miłości. On jednak nie potrafi jej doświadczyć. Powinien kierować się zasadami
miłości, a nie jedynie swoimi indywidualnymi potrzebami.
Gdy
wdychamy (so), pierwiastek życia
wstępuje w nasze ciało, a gdy wydychamy (ham) – opuszcza je. Każda sekunda tego procesu oddychania przypomina
nam o naszej wrodzonej boskości (jestem Bogiem). Dopóki trwa ten życiodajny
oddech ciało można nazwać śiwam (obdarzone łaską), gdy oddech
ustanie staje się ono śawam (zwłokami).
Zarówno narodziny jak i śmierć związane sąz ciałem, a nie z pierwiastkiem życia. Wiele przemian zachodzi podczas
tej tajemniczej drogi między narodzinami a śmiercią. To Bóg jest za to
odpowiedzialny. Ale niektórzy zaprzeczają istnieniu Boga i marnują swój czas na
daremną argumentację. BÓG ISTNIEJE! On nie przychodzi ani nie odchodzi. Jest
obecny wszędzie i w każdym czasie. Człowiek doświadcza narodzin i śmierci
ze względu na swe przywiązanie do ciała. Może wyzwolić się z cyklu narodzin i
śmierci dopiero wtedy, gdy odrzuci to przywiązanie i całkowicie podda się woli
Boga.
O Boże, ofiaruję
Tobie święte serce, które mi dałeś. Cóż więcej mógłbym złożyć u Twych
lotosowych stóp? Modlę się, żebyś przyjął mój skromny dar.
(wiersz w języku telugu)
Narodziny i śmierć są
wytworem iluzji. Codziennie wiele istot rodzi się i umiera. Narodziny i śmierć
przychodzą zgodnie z upływem czasu i w następstwie różnych okoliczności.
Pomiędzy narodzinami a śmiercią człowiek zwodzony jest przez fizyczne ciało i
rozwija różne związki na poziomie fizycznym. Utożsamia się z ciałem i daje
się ponieść uczuciom związanym z „ja” i „moje”. To wielki błąd. Dopóki
ciało żyje, związani jesteście z kimś lub z czymś. Gdy ciało rozpadnie się, co
stanie się z waszymi związkami? Prawdziwe związki rodzą się na poziomie atmy, a nie na poziomie ciała. Jakie
związki i z kim istnieją przed narodzinami? Co będzie z nimi po śmierci?
Zarówno narodziny jak i śmierć są rezultatem bhramy (iluzji), przez którą nie możecie urzeczywistnić w sobie
Brahmana (boskości). Usidleni przez zamiłowanie do rzeczy doczesnych nie
jesteście w stanie pojąć tego, co transcendentalne.
Prawdziwa duchowa
praktyka polega na zrozumieniu samych siebie. Powinno towarzyszyć wam dociekanie:
„kim jestem?” Wszystkie praktyki duchowe służą bowiem zrozumieniu, kim naprawdę
jesteście. Każdy używa słowa „ja”, gdy się przedstawia. To znaczy, że „ja”
(jaźń) w was jest ta sama co w innych ludziach.
Ale człowiek nie rozumie tej jedności. Wszędzie widzi różnice, gdyż jego
świadomość związana jest z poziomem fizycznego ciała. Konsekwencją tego jest
opanowanie jej przez konflikty i niepokój.
Ucieleśnienia miłości
Narodziny
i śmierć związane są z ciałem, a nie z duszą indywidualną. Człowiek
odpowiedzialny jest i za ciało i za duszę. Wszystko jest w ludzkich rękach.
Życie jest snem. Czy coś, co objawia się w śnie, może
być prawdą? Wszystko to jest tylko złudzeniem. Ale dopóki pogrążeni jesteście w
złudzeniu (bhrama), nie uzyskacie wizji Boga (Brahma). Dopiero gdy skruszycie
kajdany iluzji będziecie mogli doświadczyć prawdy.
Możecie zrozumieć waszą prawdziwą tożsamość obserwując swój własny
proces oddychania. Ale człowiek nie jest zainteresowany taką łatwą i prostą
ścieżką. Wybiera wyboiste, trudne ścieżki i w
końcu opanowuje go frustracja. Dopóki cierń tkwi w ciele, trwa cierpienie.
Przywiązanie do ciała jest jak ten cierń. Gdy porzucicie przywiązanie do ciała,
poznacie waszą prawdziwą jaźń. Cierpicie, bo utożsamiacie się z ciałem. (...)
Nie ma potrzeby
uprawiania intensywnych praktyk, by przekroczyć ocean samsary[1].
Wszystko czego trzeba to nieustanna kontemplacja Boga. Ale choć Bóg jest w nim,
człowiek nie potrafi Go odkryć. Gdy śpiąc śni o swojej śmierci, ogarnia go
smutek, ale gdy się budzi wzdycha z ulgą, że był to tylko sen.Kto w takim razie zmarł w marzeniu sennym? To
była tylko kreacja umysłu. Podobnie jest w stanie jawy. Tu również wszystko,
czego ludzie doświadczają, jest tylko kreacją umysłu. Mój ojciec, moja matka,
moja żona, moje dzieci itp. -wszelkie tego typu uczucia są wynikiem złudzenia.
Nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. To z powodu iluzji człowiek
rozwija fizyczne związki, przez co staje się podatny na cierpienie. Jeżeli
jednak rozwija w sobie czystą i nieskazitelną miłość, nie będzie doświadczał
cierpienia. Miłość do fizycznego ciała jest fałszywa i przemijająca. Tylko
miłość do jaźni jest prawdziwa i wieczna. By zrozumieć kim naprawdę jesteście,
musicie prowadzić wewnętrzne dociekania. (...)
Ucieleśnienia miłości
Przyjemność i
ból to rezultaty waszych własnych działań. One nie pochodzą od Boga. Wy sami
jesteście przyczyną waszych cierpień, nikt inny. Zrozumcie tę prawdę. Z
duchowego punktu widzenia przyjemność, ból i doczesne związki są iluzoryczne.
Nie istnieją realnie.(...) Narodziny i wzrastanie związane są z ciałem, które
jest nierzeczywiste. Ale człowiek uważa, że ciało istnieje realnie i dlatego
cierpi. Gdy patrzycie otwartymi oczami możecie zobaczyć wielu ludzi, ale gdy je
zamkniecie, nie zobaczycie nikogo. Skąd przychodzą ci ludzie, gdy otwieracie
oczy? Dokąd odchodzą, gdy je zamykacie? Nie wiecie. W istocie, nie znacie
miejsca waszego pochodzenia ani przeznaczenia. Oto dlaczego cierpicie. Gdy
zrozumiecie, że nie jesteście ciałem i nic na świecie do was nie należy, nie będziecie
już cierpieć. Wszystko na tym świecie jest waszym własnym wytworem. Nic z tego
nie jest rzeczywiste. (...)
Ucieleśnienia miłości
Doczesna
miłość jest przemijająca, tak naprawdę nie można nazwać jej miłością. Prawdziwa
miłość jest nieśmiertelna. (...) Przywiązanie do ciała to przyczyna iluzji.
Stopniowo więc je zmniejszajcie. To najważniejsza sadhana, jaką musicie podjąć. Dżapa
(odmawianie modlitw), tapa (pokuta), dhjana
(medytacja), joga (łączenie się z Bogiem) itp. nie stanowią prawdziwej sadhany. Cokolwiek uważacie za
rzeczywiste jest w istocie nierzeczywiste.
To co nierzeczywiste trzeba porzucić. Ta prawda
musi być w pierwszym rzędzie zrozumiana. Bardzo łatwo porzucić przywiązanie do
ciała. Dziwię się, że ludzie tego nie potrafią!
(...)
Ludzie
wykonują różne rodzaje sadhany, by doświadczyć
boskości. Czy Bóg zbliżył się do was z powodu tych praktyk albo czy odszedł
z powodu ich braku? Nie. To tylko złudzenie odchodzi z pomocą sadhany, w wyniku czego czujecie
bliskość Boga. Powinniście czynić wszelkie wysiłki, by porzucić złudzenia, że
jesteście ciałem i sprawcą wszystkiego. Dopiero wtedy będziecie wolni od złudzeń
i strachu. Ograniczajcie przywiązanie do ciała. To jest sadhana, jakiej potrzebujecie. Duchowa praktyka nie polega na wykonywaniu
dżapy, tapy, dhjany itp. One dają tylko mentalną satysfakcję, nie
przynoszą wizji Boga. Porzućcie wszystkie te praktyki. Rozwijajcie mocną wiarę
w to, że jesteście Bogiem. Stale pamiętajcie i powtarzajcie: „jestem Bogiem,
jestem Bogiem, jestem Bogiem”. Wtedy rzeczywiście staniecie się Bogiem. Ciało
to tylko ubranie, które włożyliście. Nie jest ono waszą prawdziwą jaźnią. Gdy
wzrasta przywiązanie do ciała, zwiększa się również cierpienie. (...)
Nie jestem ciałem, nic do mnie nie należy – oto co powinniście wiedzieć.
Pytajcie się siebie, „kim jestem” i odpowiadajcie „ja jestem ja”. Jeśli zrozumiecie
tę prawdę i doświadczycie jej, nikt nie przysporzy wam cierpień. Nie
uciekniecie od cierpienia, dopóki pogrążeni jesteście w dualistycznym poczuciu,
że jesteście śmiertelni, a Bóg istnieje poza wami. Poczucie, że „jestem
oddzielony od ciebie”, jest waszą własną imaginacją. Gdy „ja” i „ty” połączycie
ze sobą, powstanie „my”. Jednakże „my” plus „On” (Bóg) daje tylko „On”, który
jest niezmienny. „Ja” i „ty” stale się zmieniają.
Ucieleśnienia miłości
Wiele osób
wykonuje sadhanę w rodzaju dżapy lub dhjany, lecz nie odnoszą z tego większych korzyści. Jednakże,
wprowadzając pewne zmiany, z upływem czasu mogą osiągnąć chwilowo pewne pozytywne
rezultaty, ale nie są w stanie osiągnąć wiecznego szczęścia. Nie powinniście
martwić się o chwilowe rezultaty. Poczucie „ja” i „moje” to rzeczywista przyczyna
zmartwień. Zmartwienia dosięgać będą was tak długo, dopóki nie urzeczywistnicie
Hari (Boga). Ulegacie zmartwieniom, gdyż utożsamiacie się z ciałem. Gdy
będziecie utożsamiać się z jaźnią (Bogiem) uwolnicie się od wszelkich
zmartwień. Tak więc, powinniście podjąć wszelkie wysiłki, by urzeczywistnić
swoją prawdziwą jaźń. W żadnych okolicznościach nie rońcie łez smutku. Wolność
od zmartwień przyjdzie wraz z porzuceniem przywiązania do ciała. By
uwolnić się od zmartwieńoraz lęku i
osiągnąć nieprzemijający spokój, powinniście urzeczywistniać w życiu zasadę:
„ja jestem ja”. Jeżeli mocno w nią wierzycie, nic nie zachwieje waszymi
dążeniami. Nie ulegajcie nadmiernemu uzależnieniu od ciała i materialnej
własności. Dostąpicie zbawienia tylko wtedy, gdy będziecie prowadzić swe życie
w duchu wyrzeczenia (poświęcenia). To co powinniście osiągnąć to tjaga (wyrzeczenie),
a nie bhoga (zabawa). Uważać cokolwiek za swoją własność to bhoga. Zrozumienie, że nic nie jest
„moje” – to joga. Taka joga zapewni wam prawdziwą moc.
Jezus wykonywał różne rodzaje sadhany
i ostatecznie urzeczywistnił prawdę. Pewnego razu Maria i Józef zabrali Jezusa
na targ w Jerozolimie. W tłumie Jezus zgubił się i rodzice wszędzie go
szukali. Przez cały czas Jezus siedział w kącie świątyni i słuchał
kazania. Rodzice poszukiwali go pozaświątynią,
ale w końcu Maria odnalazła go. Ruszyła w jego kierunku i objęła go, mówiąc:
„Mój synu, cóż się stało, dlaczego odszedłeś, szukaliśmy cię wszędzie?” Jezus
odpowiedział: „Matko, nie wychodziłem ze świątyni, słuchałem kazania. Czego
obawialiście się? Ci, którzy wierzą w świat odczuwają lęk. Ale czy ci,
którzy wierzą w Boga, powinni się lękać? Jestem w towarzystwie mojego
Ojca, więc czemu się lękasz?”
(...)
Ucieleśnienia miłości
Zwróćcie się do swego wnętrza i odnajdźcie swoją prawdziwą jaźń.
Wewnętrzne dociekania prowadzą do sakszatkary
(wizji Boga). Po osiągnięciu sakszatkary będziecie
wolni od wszelkich zmartwień. To błąd twierdzić, że nie doświadczacie Boga. Bóg
jest w was. Pewien człowiek przechowywał banknot 10 rupii w książce i
zapomniał o tym fakcie. Książkę tę zawsze nosił ze sobą. Pewnego dnia potrzebował
właśnie 10 rupii. Poprosił o pożyczkę przyjaciela, który chętnie na to
przystał. Ale przed pożyczeniem pieniędzy przyjaciel chciał zobaczyć tę
książkę. Gdy ją otworzył – odnalazł banknot. Człowiek był szczęśliwy, że ma już
potrzebną kwotę i nie musi jej pożyczać. Podobnie dzisiejszy człowiek poszukuje
Boga, ale zapomniał o swej wewnętrznej boskości. Człowiek może urzeczywistnić
w sobie Boga jedynie poprzez proces wewnętrznych dociekań prowadzących do
samopoznania.
Ucieleśnienia
miłości, studenci
Czynicie różnorodne starania, by doświadczyć boskości. Nie szukajcie Boga
na zewnątrz. Bóg jest w was. Wszystko jest w was. To, co widzicie na zewnątrz
jest iluzoryczne. Nie poddawajcie się iluzorycznemu światu. Tylko tak możecie
osiągnąć spokój i ostatecznie uświadomić sobie prawdę „ja jestem ja”. By
poznać tę prostą prawdę nie musicie zagłębiać się w różne święte teksty.
Odłóżcie je na bok. Radujcie się smakiem boskości we własnym wnętrzu. Rozwijajcie
wewnętrzny wzrok i doświadczajcie wglądu w waszą prawdziwą jaźń.
Bhagawan zakończył
dyskurs bhadżanem „Bhadża Gowindam…”
[1]Samsara–dosłownie
„wędrowanie”, kołowrót narodzin, śmierci i ponownych narodzin, któremu każdy
człowiek jest poddany tak długo, jak żyje w niewiedzy i ignorancji. (Encyklopedia
Mądrości Wschodu)