numer 18 - listopad-grudzień 2003

Rola matki w kształtowaniu wartości ludzkich

Dyskurs Sathya Sai Baby wygłoszony w dniu 23.11.2003 na placu darśanowym w Prasanthi Nilayam.

Iśwaramma – matka Sathya Sai

Bez prawdy,  prawości, miłości i pokoju wartość całej waszej edukacji sprowadza się do zera,

Bez prawdy,  prawości, miłości i pokoju owoce wszystkich waszych dobrych uczynków równe są  zeru,

Bez prawdy,  prawości, miłości i pokoju pożytek płynący z posiadania władzy sprowadza się do zera,

Bez prawdy,  prawości, miłości i pokoju świętość wszystkich waszych aktów dobroczynności sprowadza się do zera,

Te cztery wartości są filarami podtrzymującymi gmach Sanathany Dharmy (Odwiecznej Prawości).

(wiersz telugu)

Ucieleśnienia Miłości!

          Gmach ludzkiego życia spoczywa na czterech filarach prawdy, prawości, miłości i pokoju. Od nich też zależy bezpieczeństwo życia. Kultura Bharatu[1] mogła trwać od starożytności po dziś dzień, gdyż zbudowano ją na gruncie tychże odwiecznych wartości, a nasi przodkowie żyli ściśle ich przestrzegając. Pozbawiony owych wartości gmach życia runie w jednej chwili. Ludzkość przetrwała do dnia dzisiejszego wyłącznie dlatego, iż jej przedstawiciele przynajmniej do pewnego stopnia wcielają w życie te cztery wartości.

          Na życie dziecka ogromny wpływ mają cechy rodziców. Pełna miłości troska Dżidżabai uczyniła z Śiwy wspaniałego wojownika. Boskość Ramy rozkwitła dzięki szlachetnym przymiotom Jego matki Kausalji. Bliźniacy Lawa i Kusza stali się tak potężni i sławni za sprawą ich szlachetnej i pełnej cnót matki Sity. To samo można by rzec o naszych starożytnych mędrcach, którzy mogli uświęcić swoje życie dzięki szlachetnemu wpływowi swych rodzicieli. W dzisiejszych czasach ludzie lekceważą rodziców, gdyż nie dostrzegają wpływu jaki wywierają oni na ich życie. Zapominają o tym, że mogli zdobyć wysoką pozycję życiową właśnie dzięki rodzicom. Gandhi zdobył zaszczytny tytuł Mahatmy dzięki swej pobożnej matce Putlibai. Miała ona pewien zwyczaj, którego ściśle przestrzegała, a mianowicie nie zasiadała do posiłku, zanim nie usłyszała kukania kukułki. Któregoś dnia czekanie na śpiew ptaka wyjątkowo się przeciągało. Mały Gandhi nie mógł znieść tego, że matka pości już tak długo, więc wyszedł przed dom i zaczął naśladować kukanie, po czym wrócił i powiedział: „Matko, słyszałaś głos kukułki, więc posil się, proszę”. Kobieta od razu zorientowała się, że jej syn kłamie. Nie kryjąc smutku wymierzyła Gandhiemu kilka policzków i zalewając się łzami rzekła: „Jaki grzech popełniłam, że urodziłam takiego kłamcę!” Gandhi pożałował swojego uczynku i modlił się o to, by mu przebaczyła. Poprzysiągł też, że odtąd nigdy już nie skłamie. W taki to właśnie sposób nasi przodkowie rozwijali wartości i osiągali wysoką pozycję dzięki swoim matkom. Dziś kraj stoi w obliczu trudności, gdyż ludzie nie mają szacunku dla prawdy, a ich myśli, słowa i uczynki są skażone fałszem. Dobro narodu zależy od wartości, które matka przekazuje dziecku. Jeśli rodzice podążą ścieżką prawdy, dzieci w sposób naturalny będą ich naśladować.

          W dawnych czasach powszechną praktyką kobiet Bharatu było odprawianie świętego rytuału Sathyanarayana Vratam podczas każdej pełni księżyca. Odprawiała go także matka Iśwaramma w towarzystwie sąsiadki Karanam Subbammy, która często powtarzała jej: „Odprawiasz Sathyanarayana Vratam. Z Jego błogosławieństwem urodzisz syna. Chcę, byś dała mu na imię Sathyanarayana.” Pewnego dnia, podczas pełni Iśwaramma nie posiliła się aż do późnego popołudnia, gdyż brała udział w Sathyanarayana Vratam odprawianym w domu Subbammy. Domownicy wraz z jej mężem Peddą Venkamą Raju bardzo martwili się widząc, że tak długo odmawia sobie posiłku. Pedda Venkama Raju przekonywał, że nie ma potrzeby, by znosiła tak surowe wyrzeczenia. Jednak Iśwaramma była nieugięta. Poleciła, by nie czekali na nią z wieczerzą, mówiąc: „Nie jestem głodna. Sathyanarayana Vratam jest dla mnie ważniejszy niż jedzenie.” Po zakończonym rytuale Subbamma przyniosła Iśwarammie prasadam (błogosławione jedzenie). Dopiero po spożyciu prasadamu Iśwaramma zjadła codzienny posiłek. Kobiety w tamtych czasach odprawiały podobne rytuały z całkowitą szczerością i oddaniem. Dopiero po spożyciu prasadamu Iśwaramma mogła zajść w ciążę. Jad bhawam tad bhawati (jakie uczucie, taki rezultat). Niektórzy ludzie pokładają wiarę w naukach Pisma i przestrzegają ich szczerze, podczas gdy inni ignorują je. Iśwaramma należała do tych, którzy ściśle się ich trzymają. Dopiero po odprawieniu Vratam i spożyciu prasadamu przystępowała do wypełniania obowiązków domowych. Nie była wykształcona, lecz miała niezachwianą wiarę w Boga. Kiedy była w siódmym miesiącu ciąży, Subbamma powiedziała jej: „Iśwarammo, dziecko, które nosisz w swym łonie, jest bezpieczne tylko dzięki łasce Pana Sathyanarayany.” Wymogła też na niej obietnicę, że nazwie dziecko Sathyanarayana. Matka Peddy Venkamy Raju również była wielką wielbicielką Pana i także ona była zdania, że dziecko powinno nosić imię Pana Sathyanarayany.

          Przed narodzinami dziecka miało miejsce wyjątkowo znaczące wydarzenie. Puttaparthi było wtedy maleńką wioską, w centrum której znajdowała studnia, gdzie mieszkańcy czerpali wodę. Pewnego dnia gdy Iśwaramma nabierała wodę, ujrzała nagle białe, lśniące światło, które wyłoniło się z niebios niczym błyskawica i wniknęło w jej łono. Światłu towarzyszył gwałtowny powiew wiatru. Subbamma, która akurat wyszła z domu, widziała jak światło wnika w łono Iśwarammy. Dotąd nie wyjawiłem tego nikomu, dziś zdradzam ten szczegół, abyście pojęli znaczenie przyjścia Awatara. W przeddzień tego wydarzenia, gdy Pedda Venkama Raju przechodził koło domu Subbammy, ta zawołała go i rzekła: „Venkamo Raju, jutro, gdy dziecko się urodzi, nazwij je Sathyanarayana.” On jednak puścił to mimo uszu, mówiąc że bujna wyobraźnia nasuwa jej głupoty.

          O trzeciej nad ranem, w pomyślnej godzinie, dziecko przyszło na świat. Zazwyczaj tuż po urodzeniu noworodki płaczą, ale to dziecko nie płakało. Akuszerkę i domowników zdjął strach, że może jest martwe. Iśwaramma też niezmiernie się zaniepokoiła i kiedy nikt nie patrzył, uszczypnęła niemowlę, żeby zapłakało. Ku jej całkowitemu zaskoczeniu dziecko uśmiechnęło się. Wszyscy przyglądali mu się ze zdumieniem. Wtedy do domu weszła Subbamma i powiedziała: „Iśwarammo, słyszę, że urodziłaś chłopca w pomyślnej godzinie. Czy mogę go zobaczyć?” Iśwaramma owinęła dziecko w pieluszki i położyła je przed Subbammą. Subbamma należała do kasty ortodoksyjnych braminów, którzy w tamtych czasach trzymali się od innych na dystans. Jeśli przypadkiem zdarzyło im się dotknąć kogoś spoza swojej kasty, natychmiast brali kąpiel. Dlatego właśnie Iśwaramma trzymała dziecko w pewnej odległości od Subbammy. Widząc to, teściowa Iśwarammy rzekła: „Iśwarammo, Subbamma przyszła tu pełna miłości i troski o dziecko. Dlaczego trzymasz je z dala od niej?” Na to Iśwaramma odparła: „O, matko! Subbamma jest ortodoksyjną braminką niezwykłej pobożności. Może więc nie chce dotykać dziecka. Dlatego powinniśmy zachować dystans.” Tak naprawdę sama Subbamma nie odczuwała, by podobna dyskryminacja była konieczna. Matka Iśwaramma zajmowała się dzieckiem z miłością i troską. Dni mijały, a ono wyrosło na całkiem dużego chłopca, który był mithabhaszi i mithaahari (tym, który mniej mówił i mniej jadł). Iśwaramma zdumiewała się dziwnym zachowaniem syna. Zwykle dzieci lubią jeść, a niektóre z nich chętniej niż czymkolwiek innym zajadałyby się rybami czy mięsem. Lecz jej syn miał całkowitą awersję do nie-wegetariańskiej żywności. Jego noga nie przestąpiłaby nawet progu domostwa, gdzie takie jedzenie gotowano. Widząc szlachetne przymioty syna, Iśwaramma zdała sobie sprawę, że nie jest on zwyczajnym dzieckiem, lecz ma boską naturę. Rozpoznała ją w bratu również jej najstarsza córka Venkamma. Obie otaczały chłopca miłością i troską. Zamiast kołysanek śpiewały mu pieśni religijne. I tak dziecko wychowywało się w naprawdę szlachetnym otoczeniu.

          Ponieważ w Puttaparthi nie było odpowiedniej szkoły, starszy brat tego ciała, Seshama Raju, zabrał Mnie do Uravakondy i zapisał do tamtejszej szkoły. Ówczesny naczelnik miejscowości Bellary - Rama Raju - był przyjacielem Seshamy Raju. Podczas wakacji zabrał nas do świątyni Wirupakszy w Hampi. Nie chciałem wchodzić do świątyni, dlatego Seshama Raju polecił Mi, bym popilnował ich rzeczy, gdy oni weszli, by uzyskać darśan bóstwa. Zgodziłem się z ochotą i zostałem na zewnątrz. Kapłan odprawiał właśnie bóstwu arati. Moi towarzysze nie posiadali się ze zdumienia, gdy zobaczyli Mnie w sanktuarium zamiast Pana Wirupakszy. Seshama Raju nie wierzył własnym oczom – był zły, że przekroczyłem granice. Uważał, że to nie na miejscu, bym wchodził do sanktuarium. Natychmiast wyszedł ze świątyni i zobaczył Mnie przed wejściem! Wtedy cofnął się szybko i ponownie ujrzał Mnie w środku! Wciąż jednak wątpił w to, co widziały jego oczy, więc polecił żonie: „Wyjdź ze świątyni i nie spuszczaj oka z Sathyi. Nie pozwól Mu nigdzie odchodzić, a ja w tym czasie wejdę do środka i sprawdzę, czy nadal tam jest.” Żona zrobiła to, co kazał. Seshama Raju znów ujrzał uśmiechniętego Sathyę, jak stał w sanktuarium. Zastanawiał się, czy to w czym bierze udział, jest snem, halucynacją czy rzeczywistością. W pewnej chwili jego przyjaciel, Rama Raju, dostrzegł wokół Mojej twarzy promieniejącą aurę. Opowiedział o tym tylko żonie, nie podzieliwszy się tą wiadomością z nikim innym, nawet z Seshamą Raju, który nadal był pełen wątpliwości.

          Wakacje dobiegały końca i wracaliśmy do Uravakondy. Rama Raju przyniósł mi spodenki i koszulę jako prezent pożegnalny, lecz Ja ich nie przyjąłem. W tamtych latach modne były spinki do kołnierzyków, dlatego Rama Raju sprezentował Mi złotą spinkę prosząc bym zawsze o nim pamiętał. Zostałem tam jeszcze przez jakiś czas. Odwiedzało Mnie wielu ludzi i zadawano mi najróżniejsze pytania, w rodzaju: „Czy jesteś duchem czy demonem? Kim jesteś?” Ja zaś odpowiadałem: „Nie jestem ani duchem ani demonem. Wiedzcie, że jestem prawdziwym Sai Babą.” „Skąd mamy wiedzieć, że jesteś Sai Babą? Czy możesz to udowodnić?” W tamtych latach nikt w całym okręgu Anantapur nie słyszał nigdy imienia Sai Baba. Ująłem w dłoń kilka kwiatów i rzuciłem je na podłogę. Na oczach zdumionych gapiów kwiaty ułożyły się w napis ‘Sai Baba’ w języku telugu. Ktoś przyniósł aparat i sfotografował Mnie siedzącego na kamieniu. Przede Mną leżał niewielki kamień, który na zdjęciu wyglądał jak postać Sai Baby z Śirdi. Zdjęcie później powielono i rozdano dużej liczbie osób.

          Ten kamień, na którym siedziałem owego dnia, wciąż tam leży. W tym samym miejscu, w którym Przewodniczący Organizacji Sathya Sai w stanie Andhra Pradesh, Anjanaiah, zbudował przepiękny Mandir z przestronną salą. Stopniowo Moja sława zataczała coraz szersze kręgi. Ludność wiosek i miast zaczęła się gromadzić wokół Mnie. Przywożono do Mnie ludzi opętanych przez złe duchy na wozach zaprzężonych w woły. Wierzono, że wyrzucę z nich demony. Przyprowadzano do Mnie chorych umysłowo. Zgodnie z wiarą ludzi złe duchy były odpędzane, zaś pacjenci odchodzili wyleczeni z chorób umysłu. Wtedy zaczęto wierzyć w Moją Boskość. Ponieważ ludność ściągała zewsząd w ogromnej liczbie, Seshama Raju nie mógł już zatrzymać Mnie przy sobie. Dlatego napisał do Peddy Venkamy Raju z prośbą, by przyjechał i zabrał Mnie do Puttaparthi.

     W tamtym czasie Puttaparthi było tak odległą wioską, że list szedł tam dobre kilka dni. Jednak Pedda Venkama Raju odebrał go w Bukkapatnam, gdzie wybrał się na targ po zakupy. W liście było napisane: „Ojcze, nie możemy już trzymać tu Sathyi. Proszę, przyjedź i natychmiast zabierz go do domu.” Pedda Venkama Raju natychmiast udał się do Uravakondy. Ponieważ nie miał przy sobie dość pieniędzy, pożyczył od Seshamy Raju na bilety i przywiózł Mnie autobusem do Bukkapatnam. Stamtąd musieliśmy iść pieszo do Puttaparthi, gdyż nie było czym dojechać. Zresztą nazwę Puttaparthi i tak znali wtedy tylko mieszkańcy najbliższych okolic wioski.

 Pedda Venkama Raju – ojciec Sathya Sai 

     Kiedy dotarliśmy do Puttaparthi, Kondama Raju (dziadek tego ciała) był w domu. Był to człowiek niezwykle ascetyczny, pogrążony w Bogu. Powiedział on Venkamie Raju: „Pozwól Mu czynić cokolwiek zechce, nie sprzeciwiaj się niczemu. On jest zanurzony w boskiej świadomości. Niech zostanie ze mną przez jakiś czas.” Dziadek zatrzymał Mnie przy sobie i opiekował się Mną z ogromną miłością i troską.

     Czterej bracia: Pedda Venkama Raju, Chinna Venkama Raju, Venkatarama Raju i Venkata Subba Raju zdecydowali, że będą mieszkać oddzielnie.

Ratnakaram Kondama Raju – dziadek Sathya Sai

      Kondama Raju podzielił majątek równo pomiędzy nich. Wtedy Pedda Venkama Raju spytał: „Z którym z nas zamierzasz zamieszkać, Ojcze?” Kondama Raju odpowiedział: „Nie zamieszkam przy żadnym z was. Nie chcę dla siebie żadnego majątku. Dajcie mi Sathyę. To wystarczy. On się mną zaopiekuje.” W tamtym czasie nikt nie nazywał Mnie pełnym imieniem Sathyanarayana, lecz wołano na Mnie Sathya. I tak zostałem przy Kondamie Raju i służyłem Mu.

dziadkowie Sai Baby

    Codziennie rano i wieczorem przychodziła do Mnie Venkamma. Czasem pytała: „Sathya, czy miewasz sny? Czy ktoś Ci się objawia i przemawia do Ciebie?” Nie odpowiadałem. Venkamma niezłomnie wierzyła w Sai Babę. Któregoś dnia poprosiła: „Sathya, daj mi zdjęcie Sai Baby.” Natychmiast zmaterializowałem fotografię z podobizną Sai Baby i podarowałem jej. Zatrzymała ją do śmierci.

 rodzice Sai Baby

    Pewnego dnia Kondama Raju zawołał Venkammę i powiedział: „Nasi ludzie pozostają w niewiedzy, nie potrafią rozpoznać Boskiej natury Sathyi. On jest Samym Bogiem. Nigdy nie czuje głodu ani pragnienia. Jest ponad głód i potrzebę snu.

          Właściwym imieniem Iśwarammy, nadanym przez rodziców było imię Namagiriamma. Kiedy Kondama Raju rozpoznał Moją Boskość, powiedział, aby Pedda Venkama Raju zmienił jej imię na Iśwaramma, gdyż nazbyt dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że była matką Samego Iśwary[2]. Kondama Raju w środku nocy podchodził cicho do Mojego łóżka, przykładał Mi dłoń do nozdrzy i sprawdzał czy oddycham. Niekiedy nie czuł, że zachodzi jakikolwiek proces oddechowy. Słyszał tylko dochodzący ode mnie dźwięk „Soham”. Do domu Kondamy Raju zaczęli napływać ludzie chcący Mnie ujrzeć. Gdy pytano ich czemu ciągną tak licznie, odpowiadali: „Wnuk Kondamy Raju posiada boskie moce. Pojawia się nam w snach i rozwiązuje nasze problemy.”

          Podczas wakacji do Puttaparthi przyjechał Seshama Raju. Nie podobało mu się to, że tyle osób odwiedza dom Kondamy Raju. W owym czasie nadal był sceptykiem. Sprzeczał się z dziadkiem i namawiał go, żeby nie wpuszczał nikogo do domu. W tamtych czasach ludzie wykształceni cieszyli się w wioskach wielkim szacunkiem. Seshama Raju właśnie ukończył kurs nauczycielski, stąd mieszkańcy wioski uważali go za gruntownie wykształconego. Seshama powiedział Kondamie Raju: „Dziadku, nie pozwól by ktokolwiek zbliżał się do tego chłopca. On nie posiada boskiej mocy, lecz cierpi na histerię.” W taki oto sposób umniejszał Mnie.

          W Kadiri mieszkał wtedy egzorcysta, którego uważano za specjalistę od wypędzania z ludzi złych duchów. Wsadzono Mnie więc na wóz, chcąc zawieźć do tego człowieka. Towarzyszyła Mi Venkamma, która nigdy się ze Mną nie rozstawała. Ów tak zwany egzorcysta z Kadiri, okropny pijaczyna, stwierdził, że opętał Mnie jakiś potężny demon i przechwalał się, iż natychmiast go ze Mnie wypędzi. Najpierw schwycił trzcinkę i zaczął Mnie nią okładać, potem zadawał Mi razy batem. Posunął się nawet do tego, że wlał Mi do oczu jakiś żrący płyn, oczekując że złe duchy opuszczą Mnie tą drogą. Poddawałem się tym torturom bez szemrania. Wieczorem, gdy Mnie puszczono, poszedłem do Venkammy i poprosiłem, by przyłożyła Mi trochę krowiego nawozu rozpuszczonego w wodzie. Leczenie trwało jeden dzień, po czym dom znów zaczęły odwiedzać nieprzerwane strumienie gości. Tak więc Pedda Venkama poszedł do Subbammy i powiedział: „Dlaczego masz przechodzić przez coś takiego ze względu na naszego syna? Umieśćmy go w osobnym domu.” Subbamma przeznaczyła na to niewielki kawałek ziemi leżący między świątyniami Sathyabhamy i Venugopali[3] Swamiego. Postawiono tam niewielką chatę, w której zamykano Mnie na klucz, lecz mimo to wychodziłem z niej i siadywałem na szczycie wzgórza. Podobne cuda miały miejsce dosłownie każdego dnia.

      Tymczasem ludzie przeciwni pomysłowi Subbammy postanowili pozbyć się Swamiego poprzez otrucie. Bardzo lubiłem wtedy jadać vadas (hinduski smakołyk), więc ludzie ci przygotowali je i zmieszali ze żrącą trucizną. Subbamma nieustannie ostrzegała Mnie, bym nie odwiedzał tych domów, ale wtedy chodziłem wszędzie, mimo że była temu przeciwna. Poszedłem do domu tych ludzi i zjadłem zatrute vadas. Ciąg dalszy tej historii jest powszechnie znany.

Karanam Subbamma – wielbicielka Sathya Sai od Jego najmłodszych lat

Kolejną próbą pozbycia się Mnie było podpalenie Mojego prowizorycznego domku, którego dach był kryty słomą. Jacyś niegodziwcy podłożyli ogień. Gdy domek stanął w płomieniach, ludzie zatrwożyli się, co stało się ze Mną. Nagle nad Moim domem nastąpiło oberwanie chmury i gwałtowny deszcz ugasił pożar. Rzecz jasna nigdzie więcej nie spadła nawet jedna kropla deszczu. Venkamma, Subbamma i Iśwaramma przybiegły do Mnie z płaczem. Dach spalił się całkowicie, z domku zostały tylko ściany. Kobiety zajrzały do środka od góry i zobaczyły, że śpię. Nic Mi się nie stało. Wtedy Subbamma otworzyła zamek i zabrała Mnie do swego domu. Po kilku podobnych próbach ludzie zyskali większą wiarę w Sai Babę.

       W Penukondzie jakiś człowiek ogłosił się wielbicielem Sai Baby posiadającym cudowne moce. Potem jeszcze kilku innych zaczęło naśladować Mój sposób ubierania się i zachowanie. Chodzili z miejsca na miejsce i starali się zyskać zwolenników. Lecz przywłaszczenie sobie Mego imienia i sposobu bycia nie wystarczy, by trwale zatrzymać przy sobie wielbicieli. Ludzie bardzo szybko zorientowali się, gdzie jest prawda.

Swami z matką

    Następnie rozpoczął się czas mego pobytu w Bangalore. Iśwaramma i Venkamma nalegały, abym nigdy nie opuszczał Puttaparthi. Obiecałem im to. Do Puttaparthi przyjeżdżały niegdyś różne osoby z rodziny królewskiej, w tym Maharani Mysore. W tamtym czasie Ćitrawathi przez większą część roku miała wodę, więc przekraczano rzekę kładąc w poprzek deski i samochody jechały po tak zaimprowizowanych mostkach. Gdy zaczęli tu ściągać wszyscy, biedacy i osoby znaczące, miejscowi oponenci przestali rzucać mi kłody pod nogi.

     Wszyscy wielcy ludzie zostali ukształtowani przez własne matki. To właśnie wysokie morale i szlachetne postępowanie matek owocuje wielkością potomnych. To cnoty Kausalji zaowocowały wspaniałością Ramy, a Sita wychowała Lawę i Kuszę na wielkich ludzi. Pełne cnót matki były odpowiedzialne za idealne dzieci. Po tym jak złożyłem obietnicę Iśwarammie, nigdy nie opuściłem Puttaparthi. Cały świat może się tu zgromadzić, lecz ja nie opuszczę tego miejsca. Ogólnie rzecz biorąc, Awatarowie trzymają się miejsc, w których się urodzili. Jeśli wyrwie się roślinę z jednego miejsca i przesadzi na inne, jak długo pożyje? Drzewo powinno rosnąć tam, gdzie zakiełkowało nasienie. Właśnie dlatego Sathya Sai Baba pozostawił swe korzenie w Puttaparthi i sprawił, że stało się ono celem pielgrzymek.

          Nieopisana jest potęga macierzyństwa. To przestrzeganie prawości i ścisłe trzymanie się zasad moralnych przez matki przejawia się potem u dzieci. Matki nie muszą być wykształcone. Ich wielkość nie polega na uczoności, czy posiadaniu wiedzy książkowej. To cnoty niewykształconej Iśwarammy sprawiły, że dziś Puttaparthi jest sławne na całym świecie. Szkoda, że sama Iśwaramma odchodzi w zapomnienie, podczas gdy wysławia się jej syna. Jak bez Iśwarammy mogłaby się pojawić równie fenomenalna Moc? Nigdy nie lekceważcie rodziców.

          A jakie jest pochodzenie nazwy tej wioski, czyli Puttaparthi? Wiąże się z nim pewna dziwna historia. W pobliżu świątyni Venugopali Swamiego było niegdyś mrowisko, w którym siedział wąż. Każdego dnia, gdy pasterki prowadziły krowy na pastwiska położone na skraju wioski, jedna z krów podchodziła do mrowiska, zaś wąż pił mleko z jej wymienia. Codziennie więc krowa wracała do domu z pustym wymieniem. Wkrótce pasterki odkryły przyczynę i postanowiły zabić węża. Któregoś dnia, gdy wąż jak zwykle pił mleko, rzuciły w niego kamieniem. Wąż niezmiernie się rozgniewał i rzucił na nie klątwę, która zabraniała pasterkom i ich krowom mieszkać w wiosce. Dlatego opuściły one Puttaparthi i zbudowały domy w pobliżu Gokulam, o czym możecie się przekonać nawet dziś. Kamień, którym próbowały zabić węża, czci się dzisiaj jako Venugopalę Swamiego.

          Opowiedziałem wam to wszystko tak dokładnie, byście zdali sobie sprawę ze znaczenia imienia Sai Baba i nazwy Puttaparthi. Puttaparthi ma wielką historię. Odwiedziło to miejsce wiele znakomitości i ludzi bardzo zamożnych takich jak Maharadża Mysore i jego matka. Wielu z tych ludzi zdawało sobie sprawę z wielkości Puttaparthi i otaczało to miejsce szacunkiem.

Pan Puttaparthi zawsze będzie was chronił,

On jest ucieleśnieniem współczucia,

On ujmie cię za rękę i przeprowadzi przez ocean życia,

I nie opuści cię w żadnej godzinie.

(wiersz telugu)

krowa karmiąca węża w Puttaparthi

Ucieleśnienia Miłości!

          Macie wielkie szczęście i zdobyte zasługi, ponieważ możecie cieszyć się Boską bliskością Sai. Dobry los wam sprzyja, gdyż możecie śpiewać ze Swamim i bawić się z Nim. Jesteście z Sai, a Sai jest z wami. Dlatego często powtarzam: „Ja i ty jesteśmy jednością”. Moc i chwała Pana wykracza poza ludzkie rozumienie. Rozwijajcie niezachwianą wiarę w Boga.

Studenci!

      Przybywając do Puttaparthi, by tu pobierać nauki powinniście dokładać wszelkich starań, by podtrzymać jego prestiż. Chciałbym zwrócić waszą uwagę na pewną ważną rzecz. Zwykle uczniowie lubią jeździć na wakacje do domu. Lecz tutejsi studenci nie lubią stąd wyjeżdżać, gdy skończy się rok szkolny. Zaledwie garstka wyrusza do domów. Większość z nich woli tu zostać nawet po ukończeniu studiów. Dlaczego tak się dzieje? Bo jest tu największy Boski magnes. Bóg przyciąga wszystkich i każdego z osobna. Jego moc jest nieopisana. W nadchodzących latach będziecie doświadczać owej mocy w coraz większym stopniu.

(Bhagawan zaśpiewał bhadźan „Hari bhadźan bina...”)

Z internetu tłum. Joanna Gołyś

powrót do spisu treści numeru 18 - listopad-grudzień 2003


[1] Bharata – król i święty z Bhagawatgity. Protoplasta ludu Bharata, którego wielką bitwę opisuje słynny epos Mahabharata. Od jego imienia nazwano dawniej Indie. (Encyklopedia Mądrości Wschodu)

[2] Iśwara – dosłownie „Pan wszechświata”, najwyższa odmiana Absolutu w myśleniu ludzkim. (Encyklopedia Mądrości Wschodu)

[3] Venugopala – jedna z postaci Kriszny przedstawiana jako pasterz krów, grający na flecie w celu zwabienia do siebie pasterek gopi we Wrindawanie. (Słownik Cywilizacji Indyjskiej)

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.