Wiadomości z czerwca 2003 roku nr 16 - lipiec-sierpień 2003
5 czerwca 2003 w czwartek w aśramie w Whitefield miał miejsce wypadek. Swami upadł niefortunnie i doznał złamania główki kości biodrowej. Darśany poranny i wieczorny zostały odwołane, w związku z czym wielu wyznawców opuściło aśram. Oficjalnie podano, że zdrowiu Sai Baby nic nie zagraża i że nie opuszcza Go dobry humor. Przyjął nawet pracowników Central Trustu. Komunikowano również, że Sai Baba prawdopodobnie odwoła darśany w najbliższych kilku dniach.
(z „Times News Network” – z gazety wydawanej w Bangalore).
5 czerwca 2003 roku Swami nie wychodził z pokoju. Do godziny 15:00 studenci czekali u Jego drzwi. Kiedy weszli do środka ujrzeli, że Baba siedzi i uśmiecha się. Nie dokuczał Mu żaden ból. Powiedział, że Jego ciało potrzebuje pomocy chirurga, ponieważ została złamana główka kości udowej. Swami uśmiechał się nawet na sali operacyjnej. Zmaterializował wibhuti i podał je chirurgowi przed operacją. Po zabiegu anestezjolog zakomunikował, że Swami powraca do zdrowia znacznie szybciej niż inni. Po wybudzeniu Swami zaczął mówić o prezentach, jakie zamierza dać lekarzom i pielęgniarkom.
Kiedykolwiek Swami miał problemy ze zdrowiem, nigdy nie narzekał. Kiedyś Jego ciało miało bardzo wysoką gorączkę. Zaniepokojonym studentom Swami polecił, by przez pięć minut śpiewali bhadżany. Po tym czasie Jego temperatura wróciła do normy i wynosiła 36,6 stopni C. Do mierzenia używano tego samego termometru.
Nasze modlitwy pomagają Swamiemu zdrowieć. Swami zawsze powtarza, że nie używa Swoich sił do leczenia Samego Siebie. Dlatego nasze modlitwy są tak ważne dla Jego szybkiego powrotu do zdrowia.
Z listu od Rao
Bhagawan ma się dobrze. Czytaliśmy już o różnych Jego boskich żartach (lilach) i widzieliśmy je, dlatego sądzimy, że musi to być także jedna z Jego boskich lil i służy ona Boskiemu Celowi. Módlmy się za ukochanego Swamiego, by ta lila zakończyła się i Swami wrócił do zdrowia dla dobra Swoich dzieci. Z modlitwą u lotosowych Stóp za jak najszybsze zakończenie Jego cierpień.
Wasz Sai-brat M. Palaniswamy
Dowiedzieliśmy się, że nie był to poważy wypadek, ale Swami potrzebuje odpoczynku. Ciągle jest gorąco i bardzo sucho. Gazety podają, że na południu Indii szaleją monsuny. Są one charakterystyczne dla stanu Kerala, stale jednak omijają Whitefield.
Z listu internetowego
Swami przeszedł lekką operacje chirurgiczną biodra. Bardzo szybko wraca do zdrowia. Cieszmy się, nasz najdroższy Swami czuje się dobrze i wkrótce będzie na darśanie.
Z listu Goldsteina – 5 czerwca 2003
W tym roku Swami skończy 77 lat. Powiedział, że będzie żył 96 lat. Swami jest Panem ludzkości, a my mamy szczęście być Jego wielbicielami. Już wcześniej Swami brał na siebie choroby Swoich wielbicieli. Biorąc na Swoje ciało czyjeś cierpienie Swami okazuje wielkie współczucie. Profesor Kasturi opisał 8 dni, w czasie których ciało Swamiego w sposób widoczny cierpiało, a On sam odmawiał przyjmowania jakichkolwiek leków. Działo się to w czerwcu 1963 roku. (Opis tego zdarzenia znajduje się w „ŚM’ nr 15 z roku 2003, na str.19). 11 stycznia 1999r., Swami przyjmując na Siebie cierpienie zapobiegł pokaleczeniu studentów, którzy w niebezpiecznym pokazie akrobacji występowali w dniu Święta Sportu. Samochód gwałtownie zahamował, a Swami upadł odnosząc poważne obrażenia. Później w dyskursie Swami powiedział, że Jego wolą było, aby nikt na stadionie nie widział Jego ran. Czasem ktoś musi cierpieć z powodu konsekwencji karmicznych, a Swami postanawia wziąć je na Siebie. Swami powiedział wtedy: „Biorę na Siebie cierpienia uczniów i wielbicieli, by ich chronić.” „Cokolwiek zdarzyło się tego dnia działo się z Mojej woli. Przyszedłem, aby chronić Moich wielbicieli, którzy podążają za Moimi wskazówkami”. Przeczytajcie ten dyskurs uważnie, a sami zaważycie, że Swami napisał scenariusz Swojego wypadku. Doznał ran, lecz szata nie została zniszczona. Stało się tak by nikt niczego nie zauważył. („ŚM” nr 9 / 1999r.)
W książce dr J. Sumana Babu pt. „Sri Krishna, Sri Sathya Sai” na stronie 149 czytamy o incydencie z 1968 roku. „Pewnien wielbiciel – urzędnik banku State Bank of India – Sanyasi Radżu przybył z żoną i córką na darśan Swamiego. Jego córka chorowała na epilepsję i wszyscy mieli nadzieję, że Swami jej pomoże. Na darśanie Radżu powiedział Swamiemu o dolegliwościach swojej córki. Swami odpowiedział: „Czekaj, czekaj”. Radżu musiał wracać do pracy, ale mimo to postanowił posłuchać Swamiego i nadal czekać z rodziną w aśramie. Oddał wszystko Swamiemu i nie dbał już o powrót do pracy w banku. Po miesiącu oczekiwań nadszedł Swami i powtórzył na darśanie: „Czekaj, czekaj”. Kiedy minęły dwa miesiące Swami wezwał ich na interview. Zmaterializował wibhuti dla córki i uleczył ją z epilepsji. Po otrzymaniu błogosławieństwa cała rodzina wróciła do domu. Rano Radżu udał się do banku, gdzie pracował. Był zdziwiony, że nikt nie jest na niego zły. Podszedł do swojego biurka i zdziwił się, że i ono czekało na niego, niezajęte przez kogoś innego. Wezwał go szef. Radżu myślał o najgorszym, lecz szef bez słowa podał mu kopertę. Radżu wrócił do swojego biurka i z duszą na ramieniu otworzył kopertę. Jakże wielkie było jego zaskoczenie, kiedy zobaczył, że otrzymał awans. Zdziwiony zapytał kolegów co się stało, a oni odrzekli, że widzieli go codziennie w pracy. Został nagrodzony, ponieważ wykrył wadliwie zaksięgowane długi banku. Wtedy Radżu zrozumiał jakie spotkało go szczęście. Oto Swami codziennie przychodził do pracy i zarabiał na jego awans.”
Z listu internetowego od wielbicieli z Singapuru
Po swoim niefortunnym upadku Swami był operowany przez 3 godziny w szpitalu w Bangalore. Powrócił do aśramu na odpoczynek. Wszyscy powinni posyłać Mu pełne miłości myśli, by szybko wrócił do zdrowia. Swami, który tylko daje, daje i daje i nic nie bierze dla Siebie, ostatecznie zgodził się na operację chirurgiczną, którą Dr Sundaresh uznał za konieczną.
List internetowy z 6.06.2003
Swami szybko wraca do zdrowia i może już trochę chodzić. Powiedział, że nie czuje bólu. Dr Ram Kumar był z Nim całą noc i był zdumiony widząc dobrą kondycję Swamiego.
Z listu internetowego od Deirdre
Niedzielny poranek dnia 15 czerwca 2003 był bardzo pomyślny dla studentów, nauczycieli i starszyzny w Brindawanie. Wszyscy oni mieli darśan Swamiego po 10 dniach przerwy. W czasie bhadżanów o godzinie 8:20 Swami wyszedł na balkon i błogosławił wszystkich zebranych poniżej. Te cudowne chwile trwały około pół godziny. Po zakończeniu bhadżanów Swami wypowiedział poruszające wszystkich słowa: „Wyszedłem z krytycznej sytuacji. To co się stało, stało się dla waszego dobra. Nie musicie się już martwić. Wkrótce znów będę między wami, aby obdarzać was radością i błogosławieństwem. To oko nie widziało świata przez 9 lat (Swami pokazał swoje lewe oko). Teraz widzę dokładnie. Cóż to za błogosławieństwo widzieć was. Odzyskałem wzrok dla waszego dobra. (Swami zamknął Swe prawe oko i patrzył lewym.) Widzę dokładnie. Nie musicie się już martwić. Zmartwienia przychodzą i odchodzą. Nie myślcie już o tym. Wkrótce stąd zejdę i obdarzę was bezgraniczną radością. Moje życie jest dla was. Jestem z wami, w was i wokół was. (Swami zawołał dr R.S. Padamanabhana do Siebie i przedstawił go wszystkim studentom i starszym, którzy zebrali się w hollu.) Kardiolog dr Das powiedział, że dr Padamanabhan miał trzy dni temu poważny problem. Teraz czuje się dobrze. Błogosławię go długim, szczęśliwym życiem, pełnym radości i pokoju. Swami uściskał go i zapytał panów Gokuldasa, Kandaswami i Ratana Lala jak im się wiedzie. Powiedział do nich: Bądźcie szczęśliwi, bądźcie szczęśliwi, bądźcie szczęśliwi! (Następnie Swami polecił, by rozdano wszystkim poczęstunek, prasadam.) Zejdę stąd bardzo szybko, będę chodzić pośród was i obdarzać was radością. Bądźcie szczęśliwi!” Swami pobłogosławił studentów i wszedłszy do Swojego pokoju, stanął w oknie i uniósł obie ręce.
Z listu internetowego z SatGuru
Bhagawan zaprosił panią Suri, mnie i studentów na niedzielę 15 czerwca 2003 roku, na godzinę 8:15. Pierwszy raz po 5 czerwca udzielił darśanu i dał krótki dyskurs. Od 5 czerwca tylko dwóm lekarzom pozwolono odwiedzać Swamiego. Przeprowadzali oni Jego operację chirurgiczną i zabieg oka. Operację na biodrze Swamiego przeprowadzał chirurg ortopeda dr Sundaresh.
Z listu od JP Shad
Drodzy Przyjaciele! Przed godziną 9 rano, 15 czerwca śpiewaliśmy bhadżany, kiedy nagle usłyszeliśmy szmer od strony pokoju Swamiego. Wstałem i zobaczyłem Go w oknie. Była to pierwsza szczęśliwa chwila od ponad tygodnia. Swami spoglądał na nas i błogosławił nas parę minut. Uniósł ręce. Opuścił nas z szerokim uśmiechem i błyskiem w oczach. Bahdżany zabrzmiały na nowo, ale bardziej energicznie.
David Crosweller
Dnia 26 czerwca 2003 Swami udzielił darśanu wyznawcom zebranym w Sai Ramesh Hall w Brindawanie, w Whitefield koło Bangalore. Przybyły tłumy ludzi, ponieważ wcześniej to ogłoszono. Swami przybył około siódmej rano jadąc małym samochodem, którego używa się podczas gry w golfa. Dając darśan błogosławił wszystkim. Później zszedł z samochodu i przeszedł kilka kroków. Uśmiechał się. Na Jego twarzy nie było śladu cierpienia. Był z nami około 50 minut. Wszyscy byli pełni szczęścia ciesząc się darśanem Swamiego. Profesor Anil Kumar odpowiadał na pytania dotyczące zdrowia Swamiego.
Pytanie: Dlaczego Swami nie wyleczył samego Siebie?
Odpowiedź Anila Kumara: Bhagawan powiedział w jednym ze Swoich dyskursów: „Jeśli będziecie się modlić, Ja będę się leczył”. Dlaczego nie modlimy się, aby On mógł leczyć siebie?
Baba powiedział: „Nigdy nie doświadczam bólu, nie biorę tabletek, pigułek, ani zastrzyków. Nie cierpię, ale wyglądam jakbym cierpiał.”
Wyglądamy na szczęśliwych, a nie jesteśmy. Dzieje się tak, ponieważ jesteśmy dobrymi aktorami. Bóg jest najlepszym aktorem i gra lepiej niż ktokolwiek z nas. My udajemy, że jesteśmy szczęśliwi, a nie jesteśmy. Jeśli my możemy to zrobić na ludzkim poziomie, dlaczego Swami nie miałby zrobić tego na boskim poziomie i udawać cierpiącego?
Dlaczego Swami powiedział: „Jeśli się modlisz, Ja mogę się leczyć”? Powiedział tak, ponieważ chciał byśmy modlili się przynajmniej z tego powodu.
Z listu internetowego od Manoj
Listy z SatGuru tłum. E.G.
powrót do spisu treści numeru 16 - lipiec-sierpień 2003