numer 16 - lipiec-sierpień 2003
Perły mądrości Sai (fragmenty wykładów nr 7 -16)
po kliknięciu fragmenty wcześniejszych wykładów 6-7 z grudnia 2002
Profesor Anil Kumar zebrał ważniejsze z sytuacji zaistniałych podczas popołudniowych spotkań Bhagawana Baby z uczniami i studentami na werandzie w Prasanthi Nilayam i przedstawia je w swoich wykładach p.t. Sai Pearls of Wisdom. Są one z niewielkim opóźnieniem udostępniane w internecie pod adresem: www.internety.com/anilkhome. Niniejsze 'Perły' pochodzą z wykładów nr 7 i 8 wygłoszonych w grudniu 2002 r i w styczniu 2003r.
Dziś całe życie jest
sztuczne
W sierpniu 2002 roku Swami zaczął rozmawiać z ową grupą. Nagle zwrócił się do 70-letniego lekarza i powiedział:
- Przeszedłeś operację serca, tak?
- Tak, Swami – odpowiedział lekarz.
- Ach, w porządku. Dziś rano odwiedziłeś Super Speciality Hospital i poddałeś się badaniom, tak?
- Tak, Swami.
Potem powiedział:
- Wiem – jesteś lekarzem, a także pacjentem. Nic nie szkodzi. Wiem, bardzo dobrze. Wszyscy lekarze powiedzieli, że nic ci już nie dolega, prawda?
- Tak, Swami.
- Mogę przebywać tutaj, ale wiem wszystko, co się dzieje wszędzie – wiem.
Lekarz poinformował:
- Swami, mam wewnątrz stymulator serca. Dzięki niemu jakoś sobie radzę. Jest sztuczny, Swami.
- Każdy w tym świecie jest sztuczny, nie tylko ty. Całe życie dzisiaj jest sztuczne. Nie martw się. Nie tylko twój stymulator! (Śmiech.) Każdy jest sztuczny. Całe życie jest sztuczne. Nie martw się.
Następnie dodał:
- A gdzie masz serce? Gdzie jest twoje serce?
- Swami, jest wewnątrz.
- Aha, serce (ang. heart) jest wewnątrz, a artyzm (ang. art) na zewnątrz. Jeśli artyzm pochodzi z serca, jest interesujący. Ale dzisiaj nawet artyzm też jest sztuczny (ang. artificial), Nie pochodzi z serca, dlatego całe życie jest sztuczne.
Tak powiedział Swami. Były salwy śmiechu i owacje. Wszyscy się śmiali.
Lekarze, patrzcie na Mnie!
Następnie Swami rzekł:
- O lekarze, popatrzcie na Mnie. Mam 77 lat. Nie noszę okularów. Widzę każdy odległy przedmiot, tak, i nigdy nic Mnie nie boli, na nic nie cierpię. Nie zażywam żadnych pigułek ani środków wzmacniających – nic. A przecież jem tylko garstkę ragi malt. To wszystko – tylko ragi malt. Nie pijam żadnej kawy czy herbaty, ani nie jem śniadania w postaci idly, wad czy dos, tak jak wy. Spożywam wyłącznie ragi malt. Kolejnego dnia jem to samo i nic innego w międzyczasie. Musicie zrozumieć, że jestem całkiem silny i energiczny. Jaką mam wagę? Od 55 lat ważę 108 funtów. To się nie zmieniło. Możecie sprawdzić Mi ciśnienie krwi – jest doskonałe, w normie. Możecie się dziwić 'Jak to możliwe?' Przede wszystkim w pełni panuję nad swoją dietą i pożywieniem. Nie jem żadnych rzeczy typu kurma-burma, jakie wy jecie.
Kurma jest potrawą z pikantnych warzyw. Swami zrobił w tym miejscu rymowankę słów kurma i Burma, w której Burma jest angielską nazwą kraju Birma.
- Nie jem wszystkich tych ostrych rzeczy, nie, nie, nie – wierzcie, albo nie. Ja nie wiem co to jest apetyt. Nie wiem co to jest głód. Po prostu są mi obce. Nigdy nie jestem głodny, nie. Ale jeśli są jacyś goście, dla towarzystwa udaję, że jem – to wszystko.
Przyjaciele, wierzcie mi, proszę. Tysiące razy bywałem przy obiednim stole ze Swamim. Nie mówię tego z żadną dumą, lecz z całą pokorą i szacunkiem, drodzy bracia i siostry. Znacie mnie już wystarczająco, by wiedzieć, że nie jestem człowiekiem szukającym rozgłosu. Z całą pokorą powiadam wam: gdybyśmy zaczęli jeść tak jak Baba, jutro już by nas nie było (zmarlibyśmy) – po prostu koniec z nami! (Śmiech.) Cud nad cuda, On miesza tylko troszkę ryżu i troszkę rasam (sosu; tak było dawniej – teraz spożywa wyłącznie ragi malt) w taki oto sposób. (Anil Kumar demonstruje, jak szybko się to dzieje.) Hari Om Tat Sat! Następnie wstaje i odchodzi. (Śmiech.) Nie wiem, co to jest za jedzenie!
Jest człowiek, który ciągle podaje Swamidźiemu potrawy. Swami mówi mu: „Słuchaj, proszę cię, odejdź! Nie chcę więcej, nie chcę nic więcej.” Nigdy nie powie 'Chcę jeszcze', podczas gdy my nigdy nie powiemy 'Nie chcę już nic więcej.' (Śmiech.) Mówimy wręcz coś przeciwnego: „Bardzo chętnie, mój drogi.” Jesteśmy bardzo uprzejmi! Chętnie przyjmujemy wszystkie potrawy, ponieważ pokarm to Bóg! (Śmiech.) Powinniśmy przyjmować Boga, rozumiecie. (Śmiech.) Nie powinniśmy być nieuprzejmi. Ale Bóg z krwi i kości odmawia jedzenia, dlatego jest to naprawdę bardzo ciekawe.
[W dalszym ciągu Anil dość długo opowiadał o rozmowie na temat mantry Gajatri, co tutaj pomijamy.]
Spotkałem ją 40 lat temu w Bombaju
Nagle Swami spojrzał na lekarza i powiedział:
- Dziś rano byliście w Super Speciality Hospital w Puttaparthi. Niewątpliwie widzieliście pacjenta, który dostał zastrzyk warty 75000 rupii, bez nijakich oczekiwań, nawet 'dziękuję'. To powinniście wiedzieć. Wy lekarze powinniście też wiedzieć o tych technikach w naszym szpitalu. Dwóch z nich to studenci z naszego Uniwersytetu, dietetyczkami zaś są dziewczyny z naszego kampusu w Anantapur. Powinniście to wiedzieć.
Następnie zwrócił się do jednej z pań i rzekł:
- Wiecie, spotkałem się z tą panią 40 lat temu w Bombaju. Ponieważ była silna, ciągle jeszcze żyje. Zwróćcie uwagę na pamięć! Jej dom leży bardzo blisko Dharmakshetry w Bombaju. Straciła męża, a po pewnym czasie chciała znów wyjść za mąż. Powiedziałem jej 'Nie wychodź ponownie za mąż. Masz dziecko. Opiekuj się nim.' Mam rację?
Kobieta zaczęła płakać. Jest obecnie lekarzem, wybitnym lekarzem i wykonuje mnóstwo służebnej pracy w Dharmakshetrze w Bombaju. Swami spojrzał na nią i rzekł:
- Gdybyś znowu wyszła za mąż, nie byłabyś takim lekarzem jak teraz. Nie mogłabyś pomagać tyle co teraz. Nie opiekowałabyś się swoim dzieckiem.
I zaraz popatrzył na inną kobietę mówiąc o niej:
- Ona jest twoją córką i też jest lekarzem, wiem. Ty też jesteś lekarzem, wiem. Wówczas byłaś małym dzieckiem.
Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Swami znów popatrzył na tę kobietę i powiedział:
- Twoja matka bardzo dużo poświęciła. Twoim obowiązkiem jest opiekować się nią. Twoje życie jest dla niej wszystkim, służ jej więc. Twoim obowiązkiem jest uszczęśliwiać ją. Dopilnuj, by nigdy nie uroniła łzy. To twój obowiązek.
To powiedziawszy Bhagawan zmaterializował kolczyki dla córki oraz kolczyki z diamentami i łańcuszek dla matki. Następnie pobłogosławił wszystkich słowami:
- Obyście wszyscy żyli długo, zdrowo i w pokoju.
Na koniec rozdał wszystkim prasadam i z wieloma grupkami pozował do zdjęć.
Matka Jezusa, Maria
(22 grudnia 2002 r.) Zadałem Bhagawanowi pytanie:
- Widywałem statuę Matki Marii noszącej dzieciątko Chrystusa. Ludzie również oddają cześć Marii. W klasztorach też spotykamy figurę Marii, a także Marii z dzieciątkiem na kolanach. W Bangalore znajduje się bardzo duży kościół pod wezwaniem 'Dzieciątka Jezus'. Co to wszystko znaczy? Dlaczego ludzie oddają cześć Marii?
Zwróćcie, proszę, uwagę co Bhagawan odpowiedział:
- Tak jak wy czcicie Matkę tego ciała za urodzenie tego Awatara (chodzi o Iśwarammę), tak samo ludzie czczą Marię, matkę Jezusa, wyrażając szacunek, uwielbienie i wdzięczność za urodzenie Syna Boga. W rzeczywistości jest to akt wdzięczności. W ten sposób doszło do wielbienia Marii przez chrześcijan.
Święci i mędrcy
Postawiłem następne pytanie.
- Swami, istnieją mędrcy, których w Sanatana Dharmie (Odwiecznej Dharmie) nazywamy riszimi. W Biblii czy chrześcijaństwie jednak nie wspomina się o mędrcach. Chciałbym, byś to skomentował.
- Ależ nie – odrzekł Baba. –‘Mędrzec’ z Sanatana Dharmy jest nazywany 'świętym' w Biblii. Święty Paweł, Święty Łukasz, Święty Mateusz, Święty Jan – wszyscy oni są mędrcami.
Oto co powiedział nam Bhagawan. Wtedy znów ja się odezwałem:
- Swami, jestem dumny, że wywodzę się z chrześcijańskiego koledżu. Spędziłem w nim około trzydziestu lat, jest to moja Alma Mater (uczelnia). To, że tak dobrze mówię po angielsku, jest zasługą chrześcijańskich misjonarzy, w szczególności Kościoła Luterańskiego w Ameryce. To oni sponsorowali nasz koledż, Andhra Christian College, w Guntur. Mam jedno pytanie wynikające z mojego bliskiego związku z teologią chrześcijańską.
Swami był w dobrym nastroju, dlatego ciągnąłem dalej:
- Swami, jak mam to rozumieć, gdy chrześcijanie modląc się mówią: 'Ojciec, Syn i Duch Święty'? Jak, jako wyznawca Sanatana Dharmy, mam to rozumieć?
Co Baba powiedział?
- Czy nie słyszałeś tego, co dość często mówię? 'Nie jesteś jeden, lecz trzech: ten o którym myślisz, że nim jesteś, ten co inni myślą, że jesteś oraz ten którym naprawdę jesteś'. Taki jest sens frazy 'Ojciec, Syn i Duch Święty'. Są tym samym.
Jakże piękną dał odpowiedź!
Dr John Hislop
- Swami, Jezusa ukrzyżowano. Jak godna pożałowania to sytuacja. Słyszałem, że Ty pokazałeś ten Krzyż wielbicielowi o nazwisku John Hislop. Czy to prawda?
- Tak, pokazałem mu autentyczny Krzyż, na którym ukrzyżowano Jezusa.
Wtedy powiedziałem:
- Swami, jeśli możesz, gdybyś był tak dobry, chciałbym się dowiedzieć jak Hislop trafił do Ciebie, jak się o Tobie dowiedział?
Bhagawan wyjaśnił, że dr Hislop przebywał w Kaszmirze, w 'Koronie Indii', w Himalajach, o czym musieliście słyszeć. Hislop mieszkał w Kaszmirze przez dziesięć lat szukając mędrców i świętych; ale nie mógł ich nigdzie znaleźć.
Dr Hislop znał dobrze ówczesnego Sekretarza Obrony Rządu Indii. Na jego zaproszenie odwiedził Delhi, gdzie w tym czasie przebywał Bhagawan. Tak więc, Hislop po raz pierwszy spotkał Bhagawana w Delhi. Spotkał się z Nim nie tylko na publicznym zgromadzeniu, ale także w pałacu, gdzie Bhagawan zamieszkał.
Kiedy zobaczył Swamiego, bardzo się ucieszył, że wreszcie widzi mędrca i świętego, którego szukał przez wszystkie te dziesięć lat. Sam Hislop oświadczył, że zobaczył białą aurę wokół głowy Bhagawana, co jest charakterystyczne dla szlachetnych dusz. Po spotkaniu z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą Hislop dał wyraz temu, że zakończył swoje duchowe poszukiwania. Od tego momentu Hislop szedł za Bhagawanem, gdziekolwiek Ten się udał.
Potem Swami sam wspomniał cud, jakiego doświadczył dr John Hislop. Usłyszeliśmy, że Swami poprosił Hislopa, aby przyniósł wielki żelazny kufer pełen sari na miejsce, gdzie Bhagawan zaczął je rozdawać. Hislop podawał sari, a Bhagawan wręczał. Jak wiecie, Bhagawan zawsze rozdaje sari najwyższej jakości, nigdy drugiego gatunku. Wszystko jest najlepsze.
Ale było tam kilka prostszych sari, których Bhagawan nie rozdał. Gdy Hislop wrócił do kufra, na jego dnie zobaczył wodę, której wcześniej nie było. Gdyby woda była tam wcześniej, sari zamokłyby. Tak się nie stało. Hislop bardzo był tym zaskoczony. „Swami, co to za woda?”
Bhagawan odpowiedział: „Sari, które nie miały szczęścia zostać rozdane ludziom Boskimi Rękami, opłakiwały swoją niedolę. Były nieszczęśliwe dlatego, że nie dostąpiły dobrego losu trafienia w Boskie Ręce.” Te historię przypomniał Bhagawan tego wieczora.
Skłoniła mnie ona do zadania pytania:
- Sari płaczą, Swami? Jak mam w to uwierzyć? Czy sari mają ćajtanję czyli świadomość?
Bhagawan odpowiedział:
- W tym świecie istnieje wyłącznie świadomość – to wszystko. Nie ma żadnego przedmiotu bez tej świadomości czy ćajtanji – zapamiętaj to. Ale ćajtanja, świadomość wyraża się na trzech poziomach. Na poziomie ciała jest to przytomność. Na poziomie umysłu jest to sumienie. Na poziomie Atmy, ducha lub duszy jest to świadomość. Tak więc, przytomność, sumienie i świadomość to trzy poziomy wyrażania się ćajtanji. Innymi słowy, w przejawianiu się w stworzeniu zachodzą pewne różnice, ale zasadniczo wszystko to jest świadomością.
Taka była odpowiedź Bhagawana.
Kierowanie motocyklem i samochodem
27 grudnia 2002 r. chłopcy nalegali:
- Swami, chcemy, abyś obejrzał nasze przygotowania do zawodów sportowych. Prosimy, przyjdź na stadion?
- Nie zamierzam tam pójść – odpowiedział Bhagawan. – Pójdę zobaczyć przygotowania w ostatnim dniu. Chcecie, żebym przyszedł, ale jak mam pójść? Wszyscy robicie wyczyny kaskaderskie na motocyklach. Nigdy nie kierowałem motocyklem. Oczywiście, siedziałem na motocyklu – na tylnym siodełku. Ale nigdy nie prowadziłem. Tylko siedziałem z tyłu.
- O Swami, naprawdę?
- Tak, dawno temu musiałem wrócić z Karnatakanagepalli, gdzie przebywałem z wizytą w czasie, gdy ta wioska została całkowicie zalana z powodu nadmiernych deszczów. Musiałem z tej wsi wyjechać okrężną drogą siedząc za innym człowiekiem, który kierował swoim motocyklem. Ale sam nie umiem prowadzić.
Potem dodał:
- Chłopcy, jednak umiem kierować samochodem. Wiedzieliście o tym? Prowadziłem wszystkie samochody – oprócz BMW. (Śmiech.)
Bóg nie odróżnia kast
31 grudnia 2002 r. Bhagawan zachował się dość ciekawie. Było to proste doświadczenie, o którym powinienem wam opowiedzieć.
Tego dnia Bhagawan mówił o bardzo wielu szczegółach. Potem zawołał osobę w podeszłym wieku i rzekł:
- Słuchaj, jest pewien kierowca. Zachorował on na wietrzną ospę. Bardzo schudł i jest słaby, powiedz więc w stołówce, aby dostarczali dla całej jego rodziny śniadanie, lunch, herbatę i obiad – do czasu, aż całkiem nie wydobrzeje.
Jego troska i Miłość sprawiły, że łzy napłynęły mi do oczu. Nie było ważne czy człowiek należał do kadry, jakie zajmował stanowisko – On obsypał swoją miłością kierowcę. Dla Boga nie ma klasy ani kasty.
[tłum.: KMB]
Perły mądrości Sai
(wykłady Anila Kumara nr 9–12, ze stycznia i lutego 2003 )
Najwyższa dobroczynność
We wrześniu 2002 r. jeden ze starszych profesorów zadał następujące pytanie:
- Swami, który z czynów charytatywnych jest największy?
Chociaż pytanie to nie miało związku z prowadzoną rozmową, Swami okazał wyrozumiałość ze względu na wiek profesora. Gdybym to ja, ogarnięty mają (iluzją), rzucił takie pytanie – cóż, wiem z jaką spotkałbym się reakcją, odbiciem i oddźwiękiem! (Śmiech.) Tak więc, starszy mężczyzna spytał: „Jaki jest najwyższy, największy akt dobroczynny?” Swami odpowiedział:
- Rozdawanie żywności. Karmienie innych jest najwyższą dobroczynnością.
Tak powiedział Bhagawan.
Zostało jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia muzyki instrumentalnej, która poprzedza bhadźany. Chciałem najlepiej jak można wykorzystać ten czas, dlatego zadałem kolejne pytanie:
- Swami, w dobroczynności dawca stoi wyżej, a odbiorca niżej. Czy mam rację?
- Kompletnie się mylisz. Dlaczego? Dawca nigdy nie jest wyższy, bowiem chociaż dziś jest bogatym człowiekiem, jutro może nie być bogaty. Pieniądze przychodzą i odchodzą. Jak można powiedzieć, że dający stoi wyżej. Nie, nie! Nie powinieneś tak myśleć. W rzeczywistości na tym świecie nikt nie jest wyższy od nikogo. Wszyscy są równi.
Znam was wszystkich
W międzyczasie Bhagawan zaczął rzucać współczujące spojrzenia na jednego z chłopców. Zauważyłem, że zbierają Mu się łzy w oczach. Zawołał chłopca, by podszedł i przytulił go.
- W której klasie jesteś, mój chłopcze?
- W dwunastej, Swami – odrzekł zapytany.
Wtedy Swami powiedział:
- Ten chłopiec przyszedł do Mnie do Brindawanu, kiedy miał pięć lat. Dałem mu miejsce w naszej szkole. W tym samym dniu otrzymał telegram zawiadamiający o zgonie jego matki. Od tamtego dnia opiekowałem się tym chłopcem. Teraz jest w dwunastej klasie. Jego brat studiuje medycynę. Jego siostra jest w Anantapurze.
Kontynuował opowiadanie o chłopcu, a potem rzekł:
- Wiecie, dlaczego opowiadam wam o tym chłopcu? Wy chłopcy myślicie, że nie rozmawiam z wami. Myślicie, że was nie zauważam. Ale pamiętajcie – znam was wszystkich. Pamiętam o każdym. Zauważam każdego, ale niekoniecznie z wami rozmawiam.
To twoja słabość
Dnia 12 stycznia 2003 r. podczas ostatniej rozmowy z Bhagawanem, spytałem:
- Swami, w jakiś sposób czuję, że nie potrafię dać z siebie wszystkiego bez pomocy kogoś innego. Ty chcesz, abym polegał na sobie. Jednak mam takie wewnętrzne odczucie, że bez czyjejś pomocy nie radzę sobie najlepiej.
Jego zdecydowana i jasno sformułowana odpowiedź przyszła natychmiast:
- Twoja słabość sprawia, że tak to odczuwasz. To tylko twoja słabość sprawia, że czujesz potrzebę czyjejś pomocy. W istocie ze swoimi możliwościami, zdolnościami i energią, możesz załatwić wszystko sam. Odczucie, że sam nie możesz sobie poradzić i potrzebujesz czyjejś pomocy, jest w większym lub mniejszym stopniu odbiciem i oznaką twojej słabości.
Jest to wskazówka dla nas wszystkich, byśmy polegali na Bogu, a nie byli zależni od innych, co jest wyraźną oznaką słabości. Czy to jasne? Proszę, zauważcie piękno w Jego wyjaśnieniu.
On jest Twoim dziełem
Potem zawołał Dyrektora koledżu w Brindawanie, który jest najmłodszy pośród dyrektorów kampusów. Jest on byłym studentem uniwersytetu Swamiego. Swami spytał mnie:
- Jak on się sprawuje?
- Swami, jest klejnotem wśród chłopców.
- Skąd wiesz? – spytał Swami.
- Z prostego powodu, że jest on Twoim dziełem. Ja przyszedłem tu w wieku 45 lat. Przyszedłem do Ciebie mając 45 lat, w połowie zepsuty, ten chłopiec zaś wyszedł spod Twojej ręki – w stu procentach czysty.
- Hmm, dobrze.
Następnie Swami rzekł:
- A co powiesz o Mnie?
- Swami, Ty nie masz lat. Przyszedłem tu mając 45 lat, podczas gdy ten chłopiec – w młodym wieku. Chcesz, bym powiedział Ci, ile masz lat? Ty nie masz wieku. Jesteś ponad to.
Wtedy nasz dobry Bóg obdarzył mnie pięknym uśmiechem i powiedział:
- Skąd wiesz? (Śmiech.)
- Swami – odrzekłem – znam wielu ludzi, którzy mówili mi: „Swami udzielał nam ślubu,” „Swami udzielał ślubu mojemu synowi,” „Swami nadał imię mojemu prawnukowi.” My wszyscy starzejemy się, ale Swami jest ciągle młody. Tak więc, Ty jesteś ponad latami.
- W porządku, w porządku.
Nie mam zmartwień
Ale potem zrobił uwagę, która jest bardzo ważna:
- Gdy będziesz taki jak Ja, możesz też być ponad czasem.
- Swami, taki jak Ty? Co przez to rozumiesz?
- Ja nie mam zmartwień, ćintalu. Nie mam myśli – nic. Nie mam zmartwień, ćintalu. Jeśli nie będziesz miał ćintalu czyli zmartwień, możesz też być młody tak jak Ja.
- Swami, dlaczego ludzie się starzeją?
- Zmartwienia sprawiają, że wyglądasz staro. Troski są odpowiedzialne za starość. Gdy nie będziesz miał zmartwień, możesz wyglądać tak jak Ja.
Jak to byłoby cudownie, gdybyśmy my również byli wolni od zmartwień. Ale im bardziej chcemy być od nich wolni, tym bardziej się martwimy. Nie budźmy więc licha, niech śpi.
Globalizacja
Przechodzimy do dawniejszych rozmów. Tego dnia [w zapisie wykładu nie podano daty] jak zwykle po popołudniowych audiencjach Swami wyszedł powoli i idąc majestatycznie poprawiał Sobie włosy w czarujący sposób, który jest wyjątkowy i nie do podrobienia. Z subtelnym wdziękiem usiadł i zaczął do nas mówić.
- Mieliście dziś w koledżu spotkanie? – spytał.
- Tak, Swami. Dziś rano mieliśmy spotkanie.
- Na jaki temat?
- Swami, pewien specjalista mówił o globalizacji.
- Ach, rozumiem. Dlaczego globalizacja?
- Swami, globalizacja jest bardzo potrzebna dla poprawy naszego standardu życia.
- Mylisz się – powiedział Bhagawan. – Standard życia nie wymaga poprawy. Dlatego globalizacja nie jest właściwa. O wiele ważniejsza od standardu życia jest jakość życia.
Następnie użył dwóch słów. Jednym było 'pramana,' które oznacza standard.
- Jeśli pójdziesz drogą pramany (standardu życia), spotkasz się z pramadą. Pramada znaczy niebezpieczeństwo. Jeśli będziesz kierował się standardami, narazisz się na niebezpieczeństwa. Dlatego, zadbaj, by nie spotkała cię żadna pramada czyli niebezpieczeństwo w życiu, unikając kierowania się pramaną czyli standardem życia.
[...] Później Baba powiedział:
- Współczesne życie, albo to co nazywacie 'nowoczesnością', nie jest najnowszym stylem życia. Nowoczesność polega na ustanowieniu pułapu dla pragnień. Panowanie nad własnymi pragnieniami to jest nowoczesność, nie zaś prowadzenie życia z nieograniczonymi pragnieniami.
To wspaniała definicja, którą tylko On mógł dać, a my z pewnością możemy ją wcielać w życie.
Jak panować nad pragnieniami
- Swami, miło jest słyszeć od Ciebie, że powinniśmy panować nad swoimi pragnieniami. Proszę mi powiedzieć, dlaczego? Jak mamy to robić? Gdy widzę, że komuś wiedzie się lepiej niż mnie, wówczas chcę być o wiele, wiele lepszy od niego. Nieprawdaż? Jak należy kontrolować pragnienia? Wiem, że muszę nad nimi panować, ale jak? Tego nie wiem.
Wtedy Bhagawan dał wyczerpującą odpowiedź z pięknym przykładem.
- Nie martw się tym, że inny człowiek ma wielki dom. Ciesz się, że masz schronienie, w którym możesz żyć. Nie przejmuj się tym, że ktoś ma samochód. Bądź zadowolony, że masz kalu, nogi. Ciesz się, że masz nogi. Nie musisz wydawać pieniędzy na paliwo, a kiedy następuje wzrost cen paliw, nie będzie ci to przeszkadzać. Masz przecież wyprodukowane przez Boga opony, kalu, nogi.
- Dobrze, Swami. Wybacz mi to pytanie. Dzisiejszy luksus jutro może stać się koniecznością. Telefon był luksusem; dziś jest koniecznością. Lodówka była luksusem, a dziś jest koniecznością. Co Ty, Swami, na to powiesz?
Jak wiecie, Swami musi mieć ostatnie słowo. Pod tym względem nie ustępuje nawet na cal. Natychmiast powiedział:
- Czy wcześniej nie obchodziłeś się bez telefonu? Czy nie żyłeś w czasie, gdy nie miałeś telefonu? Czy wówczas nie byłeś szczęśliwy? Czy wtedy, gdy go nie posiadałeś nie miałeś spokoju? Dlaczego myślisz, że nie możesz żyć bez telefonu? To twój wymysł. To jest jedno z twoich przywiązań. Dlaczego to mówisz? W tamtych czasach miałeś mniej wydatków i więcej komfortu.
Tak powiedział Swami.
- A mówiąc o czasach obecnych, chodzisz do hoteli pięciogwiazdkowych, 'super'–gwiazdkowych. Czy jest to niezbędne? Nie jest. Po to, byś zaspokoił swój głód, żeby się nasycić, wystarczy ci prosty posiłek. Po co ta ekstrawagancja? Po co ten luksus? Nie jest to konieczne. Oto co powiedział Bhagawan.
- Dobrze, Swami, chcę się z Tobą zobaczyć. Chcę z Tobą rozmawiać. Są to uczucia duchowe. Czy te duchowe uczucia też są pragnieniami? Powiedziałeś: 'Nie miej pragnień.' Chcę audiencji. Chcę Twojego darśanu. Czy to jest także pragnienie?
Miejmy w tym względzie jasność. Bhagawan powiedział:
- Nie. (Śmiech.) Wszystkie uczucia, które są duchowe, nie są pragnieniami.
- Dlaczego, Swami? Dlatego, że o Ciebie chodzi, tak? (Śmiech.)
- Nie, nie, nie! – odrzekł Swami. – Czym w rzeczywistości jest pragnienie? Pragnienie jest to coś, co rozwinąłeś, aby zdobyć rzecz lub przedmiot, którego nie masz, nieprawdaż? Nie masz samochodu, pragniesz więc go posiadać. Nie masz domu, więc pragniesz go mieć. Zatem, pragnienie to coś, co rozwinąłeś w sobie, aby posiąść czy nabyć to, czego nie masz. Czy to jasne?
- Ale w duchowości – mówił dalej Bhagawan – nie ma kupowania, czy nabywania niczego, czego jeszcze nie masz. Jest to jedynie wyrażanie tego, czym już jesteś i co już masz – Miłość. Miłość nie jest pragnieniem. Jesteś ucieleśnieniem Miłości. Pokój też nie jest pragnieniem. Jesteś ucieleśnieniem pokoju. Ani Prawda nie jest pragnieniem. Jesteś ucieleśnieniem Prawdy. Również Bóg nie jest pragnieniem. Ty jesteś Bogiem. Jakże więc może to być pragnieniem?
W tym miejscu uznałem, że pora nie jest właściwa na kontynuowanie tego tematu. Nagle Swami popatrzył na mnie i spytał:
- Czy masz teraz jakieś pragnienia?
Co powinienem powiedzieć? Rzekłem:
- Swami, nie mam pragnień.
Myślałem, że może mnie pochwali. Nie pochwalił! (Śmiech.)
- Zjadłeś obfity lunch z wieloma słodyczami i pikantnymi przystawkami, dlatego teraz nie masz pragnień. (Śmiech.) Spożyłeś okazały, smaczny posiłek – cóż, mogę to zrozumieć.
Tak powiedział.
[...] Wtedy zauważyłem:
- Swami, bardzo dobrze usłyszeć o tych wszystkich sprawach od Ciebie. Podczas gdy my przez cały czas siedzieliśmy słuchając, jak mówisz, z zaskoczeniem stwierdzam, że Ty stoisz. Przepraszam Swami, proszę - usiądź.
- Nie jestem zmęczony – odpowiedział Swami. – Możecie mieć wrażenie, że jest to dla Mnie kłopotliwe. To dla Mnie żaden kłopot. Lubię mówić o tych sprawach. Lubię nauczać tych rzeczy. Lubię to.
I dodał:
- Zrozumcie swoją prawdziwą naturę. Jeśli zrozumiecie swoją prawdziwą Jaźń, automatycznie będziecie rozumieć wszystko inne. Ponieważ nie rozumiecie swojej Jaźni, źle rozumiecie innych. Ponieważ nie znacie swojej prawdziwej natury, nie będziecie w stanie poznać nikogo innego. Tak właśnie dzieje się obecnie.
Wszechobecny gwałt
W czasie spotkania w dniu 25 stycznia 2003 r. powiedziałem:
- Swami, kiedy czytam gazetę, jestem zdruzgotany. Wszędzie zamieszki, masowe zabijanie, przemoc. Jestem bardzo poruszony. Swami, co to wszystko znaczy?
- Są tylko różnice w stopniu przemocy – odpowiedział Swami. – Gwałt panuje wszędzie.
Następnie przytoczył przykład.
- Popatrz na żabę i węża. Wąż gotuje się połknąć żabę; za wężem jest paw, gotowy pożreć węża. Zatem, żabie grozi zabicie przez węża, a wężowi – zjedzenie przez pawia. W taki sposób wszędzie panuje przemoc – jedno próbuje skończyć z drugim.
W tym miejscu Swami wypowiedział piękną uwagę, która ma ogromne znaczenie dla nas wszystkich:
- Nieszczęściem dzisiejszych czasów jest to, że ludzie boją się kary. Boją się wszystkiego, co jest złe. Jeśli ktoś powie, że zamierza kogoś zabić, ludzie boją się go. Gdy ktoś mówi, że podpali ich dom, ludzie boją się takiego zagrożenia. Jednak ludzie nie obawiają się pewnych dobrych rzeczy, których nie mogli dotąd zrobić. Nie boją się pewnych dobrych rzeczy, które powinni do teraz już zrobić. Szkoda, że ludzie reagują tylko na zagrożenie.
Znaczenie obyczajów
25 stycznia 2003 r. Swami opowiedział, co się zdarzyło.
- Jeden z chłopców, który siedzi tam na werandzie, nieświadom że Ja właśnie stamtąd wychodziłem, chciał wejść do pokoju interview. Zderzyliśmy się głowami. Chłopiec wszedł do środka i zaczął płakać: „Swami, przepraszam, bardzo przepraszam. Nie zauważyłem.” Powiedziałem mu: „Słuchaj, nie ma znaczenia czy twoja głowa uderza w Moją, czy Moja w twoją. Nie ma żadnej różnicy. Dalej możemy chodzić ramię w ramię; nie ma problemu. Ale pomyśl o wielbicielach tam na zewnątrz. Wszyscy pomyślą, że oto jest chłopiec, któremu brak dobrych manier, który nie przestrzega dyscypliny: 'Jak on może tak po prostu wchodzić do pokoju interview i uderzyć Swamiego w głowę?' Tak ludzie będą to odbierać. Znam twoją do Mnie miłość i ty wiesz jak bardzo Ja cię kocham. Ale poza tym powinieneś też znać odczucia społeczeństwa, uczucia społeczności.”
W tym samym kontekście Swami powiedział:
- Chłopcy, nie chcę od was niczego za danie wam wszystkim bezpłatnego wykształcenia w czasie waszego tutaj pobytu. Niczego od was nie oczekuję. Jednakże, zawsze zachowujcie godność i okazujcie szacunek. Tych dwóch rzeczy, godności i szacunku, nie powinniście narażać na szwank – godności instytucji i szacunku dla siebie samego. Jest to równoznaczne z wdzięcznością, jaką w ten sposób możecie Mi wyrazić za dobro otrzymane od tej instytucji.
- Z tego samego powodu – ciągnął dalej Swami – każę wam nie mówić 'Dziękuję', gdyż Ja nie jestem trzecią osobą. Moim obowiązkiem jest wam służyć, dlatego nie musicie mówić 'Dziękuję.' Jednakże, z punktu widzenia społeczeństwa, możecie musieć powiedzieć 'Dziękuję.' W głębiach Mojego serca wiem, że nie musicie tego robić. Ale społeczeństwo – kultura każdego miejsca i oczekiwane od was maniery – mogą domagać się, byście mówili 'Dziękuję.'
Swami wspomniał o byłym studencie, który obecnie pracuje jako dyrektor kampusu Brindawan. Nazywa się Sanjay Sahani. Jest on najmłodszym dyrektorem instytucji Swamiego. Był studentem tego koledżu. Swami powiedział o nim:
- Jest tutaj chłopiec, który jadąc z siostrą pociągiem z Delhi nie chciał przy niej siedzieć. Dlaczego? Ponieważ oboje byli bardzo młodzi, a inni nie wiedzieli, że są rodzeństwem. Inni mogli źle zrozumieć ich wzajemne relacje. Dlatego chciał, by siedziała z dala od niego, wśród kobiet. On zaś siedział oddzielnie wśród mężczyzn. Po przybyciu do Bangalore wsadził ją do samochodu, w którym podróżowały kobiety, a sam pojechał innym samochodem z grupą mężczyzn. Mimo, że są rodzeństwem, tak podróżowali. Dlaczego? Ponieważ trzeba brać pod uwagę także odczucia społeczeństwa.
- Stary mężczyzna może bawić się z młodą dziewczyną – mówił dalej Baba. – Społeczeństwo nie zrozumie ich źle, gdyż pomyślą, że starszy gość jest dziadkiem młodej dziewczyny. Ale w przypadku młodzieży – chłopca i dziewczyny – chociaż mogą być bratem i siostrą, inni nie zrozumieją tego właściwie z powodu ich wieku. Zatem, zawsze powinniście zachowywać się stosownie do tego, co inni o was myślą. Dzięki charakterowi najwyższej próby i surowej dyscyplinie dzisiaj Sanjay Sahani służy jako Dyrektor kampusu Brindawan. Dostąpił tak wysokiego stanowiska dzięki swojemu charakterowi, który jest najwyższej próby.
Tak powiedział Bhagawan. Muszę też wspomnieć, że patrząc na chłopców Swami stwierdził:
- Moi przyjaciele, nie są to pouczenia kierowane tylko do chłopców. Są to przesłania dla wszystkich wielbicieli Sai – młodych i starych – nie tylko na teraz, lecz także na przyszłość.
To przesłanie należy zachować w pamięci. W końcu, zaistniała sytuacja była dla Niego tylko pretekstem do przekazania swoich nauk. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno.
Bhagawan powiedział:
- Sposób, w jaki się ubieracie, powinien być stosowny. Powinien odpowiadać instytucji, gdzie się wychowaliście. Widząc sam tylko wasz ubiór i wasze zachowanie, ludzie powinni móc stwierdzić: „Oto chłopiec ze Śri Sathya Sai Institute of Higher Learning.” Nie będziecie musieli nikomu nic mówić. Wasz ubiór i zachowanie powinny same mówić, do jakiej instytucji należycie.
W tym miejscu Swami zauważył:
- Źle się dzieje, że niektórzy ludzie noszą stroje, których przestraszyłyby się nawet zwierzęta. (Śmiech.) Nie chcę, byście nosili takie ubrania. Ponadto, jeśli chcecie śpiewać, śpiewajcie w domu i ćwiczcie w Music College. Ale nie śpiewajcie na ulicach, bo to niestosowne. Słowa, jakie wypowiadacie, powinny być łagodne i miłe. Na ulicach nie powinniście rozmawiać głośno jak awanturnicy.
Kwestionuj wszystkich, ale nie Boga
- Swami, mam małą wątpliwość.
- Hmm, co to za wątpliwość?
- Kiedy nauczyciel chciał, żeby uczeń to zrobił – kiedy nalegał, by króla Drupadę [ojciec Draupadi, żony Pandawów], który kiedyś go znieważył, przywleczono i doprowadzono przed jego oblicze – co uczeń mógł zrobić? Powinien wyrazić swoją wdzięczność spełniając życzenie guru. Jak więc może powiedzieć „Nie”?
Baba, Ostatnia Instancja, nigdy nie zostawi was z ostatnim słowem. (Śmiech.) Natychmiast odrzekł:
- Nie, nie, nie. Ardźuna, jego uczeń, zamiast zrobić to, co guru kazał, powinien był prosić go ze złożonymi dłońmi: „O Panie, jakże mam pójść i zaatakować króla Drupadę, który jest twoim wrogiem? Nic mi nie zrobił. Nigdy nie wyrządził mi żadnej krzywdy. Czy słuszne będzie, jeśli pójdę tam i prowadząc go tutaj, będę wlókł ulicą? Czy będzie to sprawiedliwe, mój Panie?” W taki sposób powinien się tłumaczyć.
- Racja, Swami. Myliłem się – przyznałem.
Potem Swami stwierdził coś, co powinniśmy zawsze pamiętać:
- Pytać możesz każdego. Przeczyć możesz każdemu. Każdemu możesz wyjaśnić swoje stanowisko, swój punkt widzenia – matce, ojcu, nauczycielowi – każdemu. Ale jeśli Bóg mówi, żeby coś zrobić, musisz to zrobić. Nie powinieneś pytać czy zastanawiać się dlaczego. Czynność musi zostać wykonana natychmiast. Nie ma tu żadnej innej możliwości.
Tak powiedział Bhagawan.
Nauka w Music College
Następnie, patrząc na studentów Music College, nasz współczujący Bhagawan wypowiedział następujące uwagi:
- Ilu jest tutaj studentów z Music College? Wstańcie, wstańcie – powiedział.
Kilku chłopców wstało, a On zaczął do nich mówić:
- Słuchajcie, nie wystarczy, jeśli uczycie się samej muzyki. Trzeba, byście uczyli się języka takiego jak angielski. Powinniście uczyć się angielskiego. Powinniście też uczyć się innych przedmiotów: fizyki, chemii, polityki, historii i ekonomii. Powinniście otrzymać tytuły takie jak inni chłopcy, gdyż nie możecie zarobić na życie polegając wyłącznie na muzyce. Nie możecie żyć tylko z muzyki. Na muzyce nie możecie zarabiać przez całe życie. Jest to niemożliwe. Dlatego musicie uczyć się też innych przedmiotów.
Na tym nie poprzestał.
- Niechaj podejdą tu wszyscy wykładowcy.
Kazał im usiąść i powiedział:
- Poprowadźcie tych chłopców tak, by uczyli się też innych przedmiotów, razem z innymi studentami naszego Instytutu.
Jakąż On troskę wykazuje, jakie zrozumienie – nie potrafię tego opisać. Spojrzał następnie na chłopców i rzekł:
- Znam wasze pochodzenie. Niektórzy z was nie mogli dalej studiować u siebie, gdyż są bardzo biedni. Wiem, że rodzice niektórych z was są bardzo wiekowi i żyją z emerytury, którą ponadto stanowią marne grosze. Dlatego, powiadam wam teraz, Moi chłopcy, nie sprawiajcie kłopotów swoim rodzicom; nie obciążajcie ich. Mówię wam teraz, że dam wam całe wykształcenie. Już macie bezpłatną naukę. Jedyną rzeczą, za którą musicie płacić, jest wyżywienie. Ale w waszym przypadku, w przypadku chłopców z Music College, dam wam całe wykształcenie tak, że nie będziecie płacić ani za mieszkanie, ani za wyżywienie. Dam wam także kieszonkowe na dhobi (pranie), na fryzjera, na oliwę i inne wydatki. Dam wam pieniądze.
Bhagawan tak powiedział. Co za oświadczenie! Jest to prawdziwa Miłość. Wtedy zrozumiałem, że Bhagawan Śri Sathya Sai Baba to chodzącą miłość. Wówczas Bhagawan powiedział do wszystkich chłopców:
- Słuchajcie, postarajcie się zadowolić rodziców. Służcie matce, służcie ojcu, bądźcie uprzejmi wobec swoich nauczycieli. Jest to wasz obowiązek.
Ponowna reinkarnacja Ramesha i Suresha
23 stycznia 2003 r. Swami mówił m.in. o przywiązaniu. Przywiązanie do Bhagawana powinno być tak głębokie i bliskie, jak w przypadku Jego dwóch kolegów ze szkolnej ławy, Ramesha i Suresha. Nie mogli znieść rozłąki ze Swamim, dlatego urodzili się jako Jack i Jill (dwa psy Swamiego) i zamieszkali przy Nim.
Obecnie urodzili się ponownie jako siostry – pozwólcie, że nie wymienię ich nazwisk. Gdybym podał ich imiona, mogłoby to być nie na miejscu, gdyż te dwie siostry należą do królewskiej rodziny. Tak więc, Ramesh i Suresh, którzy wcześniej urodzili się jako Jack i Jill, teraz urodzili się jako siostry. Ich mężowie są wielbicielami Bhagawana, a jeden z nich jest już tutaj. Proszę nie kusić mnie, bym podał ich nazwiska. (Śmiech.)
Polecenia Baby trzeba wykonywać bezwzględnie
Potem Bhagawan mówił o tym, jak skrupulatnie chłopcy powinni stosować się do poleceń Swamiego. Powiedział:
- Słuchajcie, kiedyś powiedziałem jednemu ze studentów: „Zostań tutaj. Nie wyjeżdżaj do domu.” Chłopiec milczał. Po kilku dniach powiedziałem: „Jesteś pochopnym kierowcą. Nie wsiadaj na żaden motocykl.” Mimo to chłopiec wyjechał stąd. Jadąc szybko na motocyklu miał wypadek i znalazł się w szpitalu. Bhagawan udał się do szpitala, by go odwiedzić. Chłopiec roniąc łzy powiedział: „Swami, to był mój błąd. Ostrzegałeś mnie, bym nie jechał motocyklem. Sam jestem sprawcą tej tragedii. Siebie mogę winić. Ale cieszę się, że przyszedłeś tu, by udzielić mi Swojego Darśanu w ostatniej chwili mojego życia.” Składając dłonie i chwytając ręce Bhagawana, zmarł tam na łóżku.
Tak powiedział Bhagawan. Możemy od razu nie zrozumieć znaczenia słów Swamiego. Możemy natychmiast nie znać ich implikacji i możemy z miejsca nie rozumieć ich wagi. Ale z biegiem czasu dowiemy się, dlaczego Bhagawan wtedy to powiedział.
Unikajcie kontaktów i dotyku
(5 lutego 2003 r. Anil Kumar opowiadał o zdarzeniach z początku 2002 roku. Przytoczył kilka kwestii poruszonych przez Bhagawana w rozmowie ze studentami po ubiegłorocznym styczniowym święcie sportu i kultury. Oto dwie z Jego wypowiedzi:)
- Lepiej mieć mniej kontaktów. Zbyt wiele kontaktów zakłóca umysł i procesy myślowe. Z mniejszą liczbą kontaktów możecie być sobą, zachować własną ideologię, trzymać się swojego charakteru, kontynuować własny proces myślenia i podążać przez siebie wybraną drogą życia. Aby odnieść wszystkie te korzyści, musicie ograniczyć kontakty do minimum.
- Kiedy obracacie się wśród ludzi, powinniście uważać, by nikogo nie dotykać. Gdy dotykacie, dosięgną was wibracje owej osoby. Wibracje te przejdą na was. W wyniku ciągłego dotykania innej osoby w sposób naturalny tracicie koncentrację.
Przygotowania do święta sportu
Ludzie zwykle poświęcają mnóstwo czasu na przygotowanie takiej imprezy [jak styczniowe święto sportu]. Możecie nie uwierzyć, jeśli powiem, że studenci mają ledwie piętnaście dni na przygotowanie tego sportowego mitingu. Trudno w to uwierzyć, gdy się go ogląda. W zaledwie 15 dni potrafią przygotować takie przedstawienie. Nie wiem jak wy, ale ja zwyczajnie nie mogę w to uwierzyć!
Wiecie też, że zwykle wydaje się ogromne pieniądze na sportowe imprezy. Ale tutaj nie wydaje się żadnych pieniędzy. Żadne pieniądze się z tym nie łączą – czy uwierzycie? Studenci wykorzystują materiały dostępne w akademiku. Robią sami olbrzymie wycinanki, robią tła sceniczne – wszystko jest przygotowywane przez studentów z materiałów dostępnych w koledżu i akademiku. Nic się nie kupuje; nie ma wydatków. Jeśli policzycie, ile wydaje się w innych instytucjach, wyjdzie wam wiele lakhów [setek tysięcy] rupii. A tu – nic! Jest to zdumiewające.
Wyzwanie, a nie trudności
1 marca 2003 r. Bhagawan wyszedł jak zwykle na werandę i łaskawie poprosił mnie o pytanie.
- Swami – spytałem – dlaczego wszystkich szlachetnych, dobrych ludzi spotykają trudności? Dlaczego? Swami, dlaczego mają trudności?
- Tobie wydaje się, że są to trudności – odpowiedział Bhagawan. – Ale dla nich nie są one trudnościami. Wydaje się, że szlachetni ludzie, dobrzy ludzie mają trudności, lecz dla nich są to wyzwania. Postrzegają je jako próby dane przez Boga, przez które mogą przejść z powodzeniem. Nie traktują ich jako trudności, tak jak to robicie wy, zwykli ludzie. Kasztalu kadu [bolesne uciążliwości]. Odbierają je jako kartawjalu, obowiązki. Postrzegają je jako kartawja, odpowiedzialność, a nie jako kasztamulu czy kasztalu czyli trudności.
Wiem wszystko
Nagle jeden z profesorów wstał i powiedział coś do Swamiego. „Swami, stało się to; stało się tamto.” Mówił o czymś, co się stało. Swami szybko odwrócił się i powiedział:
- Wiem. Dlaczego Mi to mówisz? Gdzie Ja jestem? Gdzie Ja jestem? Wiem wszystko.
Wtedy pomyślałem sobie: 'Skąd to wiesz?' (Śmiech.) Nie otwierałem buzi, gdyż wiedziałem, że byłoby to ryzykowne. Ale, mimo że pytanie nie zostało wypowiedziane, Baba rzekł:
- Kto nauczył rybę pływać? (Śmiech.) Nie ma potrzeby, by Mi mówiono lub Mnie uczono. Wiem wszystko. – Tak powiedział: Wiem wszystko.
[wybór i tłum. KMB]
Perły mądrości Sai
(fragmenty wykładów prof. Anila Kumara nr 13 – 16, z lutego 2003 )
W duchowości jest równość
Było to w maju 2001 r. Powiedziałem:
- Bhagawanie, przepraszam za zadanie tego pytania: Skąd mogę wiedzieć, że doszedłem do bardzo wysokiego stanu, bardzo wysokiego poziomu duchowości? Skąd mogę wiedzieć, że wchodzę na coraz wyższe poziomy?
Odpowiedź padła natychmiast:
- W duchowości nie ma poziomów – nic nie jest niskie, nic nie jest wysokie. W duchowości wszystko jest takie samo.
Następnie Swami wyjaśnił:
- Istnieje system kastowy, istnieje struktura klasowa. Klasy, kasty, biedni i bogaci – wszystko to są poziomy w świecie doczesnym. Są to poziomy społeczne. Jednakże na ścieżce duchowej nie ma poziomów. Nie ma szczytów. Wszyscy są równi, gdyż Bóg jest Jednym-bez-wtórego. Nie ma więc kwestii wyższości jednego nad drugim.
Dlaczego nie idziemy za Tobą?
- Swami, wiem, że przekraczam pewne granice, ale proszę mi wybaczyć. Mam wątpliwość. Wszyscy wiemy, że jesteś Bogiem. Dlaczego więc nie możemy podążać za Tobą? Dlaczego Cię nie słuchamy? Wiemy, że jesteś Bogiem. Czemu więc nie jesteśmy Ci posłuszni?
Takie pytania wymagają pewnej odwagi od pytającego (śmiech), a także łaski i współczucia Swamiego, który je znosi. Zadawanie ich jest naprawdę ryzykowne. Baba dał taką odpowiedź:
- Posłuchaj. W domu matka gotuje; matka przygotowuje posiłki, słodkości i smaczne dania, lecz syn chce jeść w hotelowej restauracji. (Śmiech.) Nie chce usiąść i jeść niczego, co matka przygotowała w domu. Chce te rzeczy w hotelu czy restauracji. Taki los. Podobnie, chociaż Bóg jest tutaj z całą Miłością, wy nie rozumiecie, nie rozumiecie.
Dalej stwierdził:
- Matka jednemu z synów nie poda słodyczy, ale wszystkie słodycze postawi przed innym synem. Syn, który nie otrzymał żadnych słodyczy, nie powinien mieć żalu. Nie podała mu ich, gdyż ma cukrzycę. Nie powinien jeść słodyczy, dlatego mu nie podaje. Podobnie, Bóg spełnia pragnienia niektórych ludzi, a nie spełnia pragnień innych. Dlaczego? Ponieważ tak jest dla nich dobrze. On wie, co jest dla nas najlepsze.
Na koniec zauważył:
- Niektórzy ludzie nie są w stanie iść za Mną, gdyż ich życzenia lub pragnienia nie są spełniane.
Różnica między umysłem i sercem
Oto pytanie z czerwca 2001 r.
- Swami, jaka jest różnica między umysłem a sercem?
- Serce fizyczne nie jest ważne – powiedział Swami – ważne jest serce duchowe. Różnica między sercem duchowym i umysłem jest taka, że umysł jest chwiejny, zaś serce jest stałe. Serce fizyczne znajduje się z lewej strony. Serce duchowe jest obecne w całym ciele.
Bhagawan powiedział, że „Serce duchowe jest stałe, a ludzki umysł – faluje, chwieje się.” Wtedy ja rzekłem:
- Swami, nie rozumiem, co masz na myśli mówiąc, że duchowe serce jest stałe, że znajduje się z prawej strony i że fizyczne serce jest z lewej. Przepraszam, ale nie rozumiem!
- Wartości takie jak prawda, miłość, poświęcenie, tolerancja, wyrozumiałość, cierpliwość – rzekł Swami – wszystkie rodzą się w twoim sercu. Inteligencja, logika, nauki ścisłe i humanistyczne – wszystkie stanowią wiedzę światową. Wszystkie mieszczą się w umyśle.
- Dobrze, Swami, ale przecież modlę się umysłem. Co mam począć?
Myślę, że wszyscy podążacie za moimi myślami, prawda? Bhagawan powiedział, że „ważne jest serce”, ale modlimy się umysłem. Co więc powinniśmy robić? Proszę zwrócić uwagę, co Bhagawan odpowiedział. Jest to bardzo ważne dla wszystkich wielbicieli Sai, właściwie dla wyznawców wszystkich religii.
- Cokolwiek robisz z pomocą umysłu, da ci to tylko przejściowe zadowolenie. Wynikiem wszelkich wysiłków opartych o umysł jest satysfakcja. Ale jeśli robisz to całym sercem, modlisz się całym sercem, odniesiesz sukces. Dostąpisz trwałej błogości, zamiast szczęścia i zadowolenia umysłu, które są tymczasowe.
Mój umysł ciągle jednak nie był wolny od wątpliwości. Nie był zdolny przetrawić wszystkiego, co mówił Bhagawan [...]
Gdzie jest umysł podczas snu?
Myślałem, że jestem dość inteligentny. (Śmiech.) Zdawało mi się, że znam trochę filozofię. Chciałem się nią popisać.
- Swami, mam pytanie.
- Tak, co to jest?
- Swami, gdzie się podziewa umysł podczas głębokiego snu?
- Umysł trwa w cichości. Umysł znajduje się w spokoju. Umysł jest w równowadze. W stanie głębokiego snu umysł jest pasywny i wyciszony. On nie jest nieobecny, ani nie odszedł gdzieś, nie! Jest po prostu bierny, cichy i w neutralnym stanie – powiedział Baba.
Przedtem nigdy nie słyszałem o takiej interpretacji. Interesujące!
Nie przejadać się
Podczas rozmowy Swami obejrzał się i zauważył nadchodzącego mężczyznę solidnej postury. Przypuszczam, że nawet czterech z nas nie mogłoby mu dorównać masą. (Śmiech.) Przyszedł na werandę zająć swoje miejsce. Swami spojrzał i rzekł:
- Hmm! (Śmiech.) Widzicie? Popatrzcie – jak on wygląda - z tym brzuchem jest jak wielki znak zapytania. (Śmiech.) Zważajcie! Nie powinniście mieć nadwagi; nie powinniście być otyli; nie powinniście mieć nadwyżki wagi, gdyż prowadzi to do kłopotów z sercem. Cierpi na tym serce. Powinniście więc kontrolować ciało.
Potem Bhagawan powiedział:
- Chodząc nie powinniście z trudem łapać powietrza. (Anil Kumar demonstruje dyszenie.) Gdy idziecie i zaczynacie dyszeć, oznacza to początek kłopotów z sercem. Bądźcie rozważni co do nawyków w jedzeniu. Hurry, worry i curry (pośpiech, zmartwienia i ciężkie posiłki). Hurry – ciągle się śpieszymy. Worry – ciągle się martwimy. Curry – tłuste posiłki spożywane w stołówce. Te rzeczy są odpowiedzialne za dolegliwości serca.
Jak się nie martwić?
- Swami, proszę mi wybaczyć. Proszę o życzliwość. Mam jedno pytanie, Bhagawanie.
- Hmm! Jakie masz pytanie? (Śmiech.)
- Powiadasz, że nie powinienem się martwić. Ale jak mam się nie martwić? Jak? Wszyscy jesteśmy żonaci. Mamy dzieci i żonę. Ona stanowi źródło zmartwień dla mnie; ja jestem źródłem zmartwień dla niej; dzieci są źródłem zmartwień dla nas obojga. (Śmiech.) My jesteśmy źródłem zmartwień dla nich. Tak więc, każdy przynosi zmartwienia innej najbliższej osobie. Jak w tej sytuacji mamy być wolni od trosk?
My, żonaci, zazdrościmy sannjasinom, pędzącym tryb życia pełen wyrzeczeń. Myślimy, że żyje im się dobrze i wygodnie. (Śmiech.) Zazdrościmy im. Dla nas już za późno, by ich naśladować. (Śmiech.) Ale jak, będąc głową rodziny, żyć bez trosk? Baba odrzekł:
- Zamartwianie się nie jest rozwiązaniem twoich problemów. Nie! Jeśli martwienie się rozwiązuje twoje problemy, dobrze – martw się bezustannie. Martwienie nie jest rozwiązaniem.
- A więc, Swami, co mam robić?
- Zawsze pamiętaj: co ma się stać, to się stanie. Czego nie ma w przeznaczeniu, to się nie wydarzy. Sprawy dzieją się na swój własny sposób. Nie przejmuj się nimi. Po prostu zostaw je własnemu biegowi.
- Ach, tak, rozumiem.
Zamilkłem, gdyż gdybym dalej pytał: „Swami, później mogę znów zacząć się martwić”, kiedy On mówi: „Nie martw się”, dlaczego miałbym teraz martwić się tym, jak się nie martwić?
- Swami, ale praktycznie rzecz ujmując, czy jest możliwe nie martwić się? Czy jest to możliwe?
- Tak, zdecydowanie – odpowiedział.
- Jak, Swami?
- Spójrz na Mnie. Mam tak wiele planów, liczne obowiązki. Ale nigdy się nie martwię.
- Swami – powiedziałem – Ty się nie martwisz, bo jesteś Bogiem. (Śmiech.) Tak powiedziałem!
- Nuru musko! Bądź cicho! – odparł.
Przedłużony darśan
Potem Swami odszedł, ale niebawem wrócił i rzekł:
- Dziś, jak wiecie, mówiłem długo, a wszyscy ci ludzie, którzy tam siedzą, nie mogą Mnie usłyszeć. Jaka szkoda!
Nie bardzo wiedziałem jak zareagować. Czy miałem powiedzieć: „Tak”? Jeśli tak powiem, jutro może już nie przyjść na rozmowę z nami. Nie mogłem też powiedzieć: „Nie,” gdyż Jego stwierdzenie było prawdziwe – wszyscy ci wielbiciele nie mogli Go usłyszeć. Co więc miałem powiedzieć? Znalazłem wyjście:
- Swami, wszyscy ci wielbiciele są szczęśliwi, że mają dłużej darśan. Są bardzo z tego powodu szczęśliwi. Nie mogli Cię słyszeć, ale mogli długo oglądać.
- Hmm! Bardzo dobrze! Jeśli są szczęśliwi, to dobrze, dobrze, dobrze, dobrze. (Śmiech.)
Jak się doświadcza błogości?
Następnie jakiś mężczyzna spytał:
- Swami, jak doświadczamy błogości?
Bardzo dobre pytanie!
- Zmysłami nie możecie doświadczyć błogości – powiedział Swami. – Nie jest możliwe doświadczenia jej umysłem. Błogość nie jest doświadczeniem. Błogość to doświadczający.
Proszę zwrócić na to uwagę: błogość jest doświadczającym; błogość nie jest doświadczeniem.
- O! Swami, kim jest ten doświadczający i czym jest doświadczenie?
- Jesteś obecny, istniejesz w stanie przebudzenia tak jak teraz; jesteś w czasie snu; jesteś w stanie głębokiego snu. Jesteś. I to ten prawdziwy ‘ty’ jest błogością. Nie zaś po prostu stan przebudzenia, albo snu, albo głębokiego snu.
- Zatem – mówił Bhagawan – doświadczający, prawdziwy ‘ty’ we wszystkich trzech stanach świadomości – jawy, snu i głębokiego snu – ta prawdziwa jaźń, ten duch, Atma, jest błogością, a nie jest nią doświadczenie.
- Wspaniale, Swami. Wspaniale, teraz rozumiem.
W porządku, ale w jakiej ta błogość jest postaci? Chciałem w jakiś sposób podtrzymać ten temat i wydobyć odpowiedź. Nie chciałem powiedzieć: ‘dziękuję’ i odejść – nie. Skoro tak uprzejmie odpowiada, muszę otrzymać bezpośrednią odpowiedź. Wszystko było sprzyjające. Czemu nie mielibyśmy tego wykorzystać?
- Swami – spytałem więc – w jakiej jest ona postaci?
- W materialnej formie, w grubym ciele, błogość jest w subtelnej postaci – odpowiedział.
- Aha.
- W subtelnym ciele, błogość jest w grubej postaci.
- Aha. Jeszcze większy zamęt. (Śmiech.)
- W grubym ciele, błogość jest w subtelnej postaci. W subtelnym ciele, błogość jest w grubej postaci.
- Swami, nie rozumiem. Proszę mi wybaczyć. Jak może być tu w grubej, a tam w subtelnej postaci? Nie rozumiem.
- Oto ziarno mango – powiedział Swami. – Gdy je zasiejesz, wyrośnie na drzewo mango. Zgadza się? Zatem, gdzie jest drzewo mango? Drzewo to jest w ziarnie! Tak więc, ziarno jest subtelne, a drzewo jest grubym, które znajduje się wewnątrz subtelnego. Wewnątrz nasienia, które jest w subtelnej postaci i subtelnym ciele, jest grube drzewo. Czy rozumiesz? Drzewo w nasieniu wychodzi na zewnątrz jako drzewo. Czy to jasne?
- Ach, rozumiem.
- A wielkie drzewo mango będzie miało owoce, wewnątrz których są ziarna. Grube drzewo ma subtelne nasiona. Subtelne nasienie ma grube drzewo. Tak więc, błogość jest obecna w subtelnej postaci w grubym ciele, a jednocześnie jest obecna w grubej postaci w subtelnym ciele.
- Teraz wydaje mi się, że rozumiem, Swami. Teraz to dociera do mojej świadomości. Teraz rozumiem.
Następnie z wdzięczności powiedziałem:
- Bhagawanie, kto by nam wszystkie takie rzeczy powiedział?
Wtedy Baba rzekł:
- Kto chce takich rzeczy? Każdy chce dla siebie względów tej czy tamtego, postępów w życiu doczesnym, pieniędzy, stanowiska i rodziny. Gotów jestem opowiadać o takich rzeczach, ale kto chce ich słuchać? Nikt. Nikt. Dlatego nie mów: ‘Kto powie te rzeczy?’ Jestem po to, by wam mówić. Ale kto jest gotów Mnie słuchać? Mają swoje własne pragnienia i własne problemy. Ponieważ nie ma nikogo, kto chce tych rzeczy i kto może je zrozumieć, nie mówię o nich. Ale w rzeczywistości chcę mówić na takie tematy.
Tak powiedział Bhagawan.
Jak pozbyć się mai?
Następnie powiedziałem:
- Swami, podczas Śiwaratri w tym roku w czasie swojego dyskursu wspomniałeś o maji, iluzji. Co powinienem zrobić, by wydostać się z maji? Co powinienem zrobić?
- Nic nie rób – rzekł Swami. – Nic nie musisz robić. Wystarczy, że wiesz czym jest maja, czym jest iluzja. Wtedy odejdzie.
- Jeśli wiem, ona odejdzie?
- Tak.
- Nic nie muszę robić?
- Właśnie! Co ty na to?
- Swami, przepraszam, nie rozumiem.
Wtedy podał przykład. Jest to znany przykład, który często przytacza.
- Spacerujesz o wieczornej porze. Idąc zauważasz węża na drodze. Jesteś przestraszony. Zapalasz latarkę i widzisz, że to nie wąż. To tylko powróz – tylko powróz, który mylnie wziąłeś za węża. Kiedy już wiesz, że nie jest to wąż, że to tylko powróz, jesteś wolny od strachu. Gdy wiesz, że jest to maja, ona odejdzie, tak jak strach odchodzi dzięki poznaniu prawdy. Podobnie, jeśli wiesz, że jest to maja czyli ułuda, ona odejdzie właśnie dzięki świadomości tego [faktu].
Czy iluzja powróci?
- Swami!
- Ach, tak... co...?
- Maja odeszła. Czy istnieje niebezpieczeństwo, że ona do mnie wróci? Ułuda odeszła. Czy ona wróci, czy na dobre odeszła?
Baba roześmiał się i rzekł:
- Zapamiętaj trzy rzeczy. Pierwsza, gdy przychodzi, nigdy nie odchodzi. Druga, jeśli odchodzi, nigdy nie wraca. Trzecia, ani nie przychodzi, ani nie odchodzi.
Aha! Trzy rzeczy – zadałem jedno pytanie, a Swami dał trzy odpowiedzi!
- Co to za rzeczy, Swami?
- Pierwsza, co gdy przychodzi, nigdy nie odejdzie, to wiedza albo świadomość. Druga, co gdy odchodzi, nigdy nie wraca, to niewiedza. Trzecia, która ani nie przychodzi, ani nie odchodzi, jest twoją prawdziwą Jaźnią, Atmą, duszą lub świadomością.
Co to jest rahukala?
Hmm, w porządku. Chciałem zmienić temat dyskusji na nieco lżejszy.
- Swami, co to jest rahukala?
Musieliście słyszeć, jak wielbiciele mówią, że od 3-ciej do 4:30 rano jest rahukala, albo od 5-tej do 6:30. Nawet dzisiaj nic z tego nie rozumiem. Także, mówiąc szczerze, nie wierzę w nią. Dlatego, gdy Baba opowiada o niej, albo robią to wielbiciele, z grzeczności i poczucia przyzwoitości nie odzywam się. Ale nic o rahukali nie wiem. Zadałem to pytanie, by uczynić rozmowę lżejszą, ponieważ dotąd tematyka była ciężka. (Śmiech.) Tak więc spytałem Swamiego „Co to jest rahukala?” (chociaż osobiście nie wierzę w nią). Rahukala to niepomyślny czas. Ma ona jakiś związek z wzajemną konfiguracją planety Ziemi i Słońca
- Swami, co ona ma do mnie? Co mnie łączy z rotacją Ziemi i pozycją Słońca?
- W tym okresie – odrzekł Swami – w promieniach Słońca pojawia się pewien trujący element. Trzeba być ostrożnym. Wszystkie te rzeczy, które robisz w tym czasie, nie będą owocne, nie powiodą się. Dlatego rahukali przestrzega się bardzo starannie.
Tak powiedział Bhagawan. W porządku. Ale dalej nie podtrzymywałem tego wątku, gdyż, po pierwsze, nie bardzo mnie on interesuje, a po drugie, nie pytałem więcej, ponieważ musiałbym ujawnić swoją niewiedzę w tym przedmiocie. Nie chciałem ryzykować. Dlatego tylko milczałem ze złożonymi dłońmi.
Swami nie chce polityki
Później tego samego dnia do Swamiego przyjechał bardzo ważny polityk – minister. Gość ten powiedział:
- Swami, jesteś wyjątkowy. Przejmij kierowanie wszystkimi kolegiami i uniwersytetami w tym kraju. Proszą o to wszyscy ministrowie. Każdy tego chce. Pokieruj szpitalami, pokieruj uniwersytetami. Będzie wspaniale.
Ale Baba to Baba. Odpowiedział:
- Moje administrowanie nie ma nic wspólnego z polityką. Wy ludzie przychodzicie i odchodzicie. Zmieniacie partie. Ja nie przychodzę i nie odchodzę. Ja się nie zmieniam. Jestem tym jedynym, Jednym-bez-wtórego. Kontynuuję swoją pracę, to wszystko. Politykę zawsze trzymam z dala od siebie. Nie chcę jej nigdzie w pobliżu siebie. Wy politycy potraficie mielić językiem. Dziś mówicie ‘tak,’ jutro powiecie ‘nie.’ Ja nie jestem z tego gatunku. Cokolwiek powiem, jest to tylko jedno. Trzymam się tego i wcielam w życie to, co powiedziałem.
Złoty lingam
Ponieważ nie powinniśmy kończyć tej wieczornej sesji na ostrą, poważną nutę, na do widzenia chciałbym powiedzieć coś miłego.
- Swami, lingam, który zmaterializowałeś to złoty lingam. Czy rzeczywiście jest on złoty? Czy ten złoty lingam, który wyszedł z Twojego ciała, jest ze złota?
- Tak, bezwzględnie – powiedział.
- O, rozumiem.
- W twoim ciele są wszystkie metale – mówił dalej Bhagawan. – W każdym ludzkim ciele są wszystkie metale, włącznie ze złotem. I to złoto w ciele, z powodu gorąca przyjmuje szczególny kształt. A kiedy przyjmuje określony kształt, wydziela się ciepło. Przyjmuje określony kształt wyłącznie z powodu tego ciepła. Lingam taki wychodzi z ciała z zawrotną siłą. To dlatego – jak zapewne zauważyłeś – lingam wyskoczył z ogromnym pędem i upadł na podłogę. Musiałeś to zauważyć. Tak więc złoto, z powodu wydzielanego ciepła, przyjmuje postać lingamu i jest uwalniane w sposób nagły. Jest to lingam Hiranjagarbha – powiedział Bhagawan.
- Och, Swami.
- Jest on również w tobie. Ale ja potrafię go wydobyć na zewnątrz, podczas gdy ty nie potrafisz.
Bez zysku i straty
Anil Kumar przypomniał, że podawana chronologia miesięcy odnosi się do czasopisma Sanathana Sarathi w wydaniu telugu. Poniższe epizody pochodzą z czerwca i lipca 2001 r.
- Swami wezwał jednego z wielbicieli.
- Podejdź tutaj. Hmm, co robisz?
- Swami, prowadzę stołówkę w Szpitalu Superspecjalistycznym.
- Hmm. Dobrze.
- Następnie Bhagawan z wielkim uczuciem powiedział łagodnie:
- Słuchaj, powinieneś utrzymywać ten sam poziom – taki sam, jak w naszym akademiku i w naszej stołówce. Dania powinny być nie tylko smaczne, ale też właściwe ilościowo. Tak więc, całe pożywienie, jakie podajesz, powinno być dostatecznie bogate jakościowo i ilościowo. Ponadto, posłuchaj, ceny nie powinny być bardzo wysokie. Obniż ceny. Wielu wielbicieli, którzy tu przyjeżdżają, nie może wydawać tyle pieniędzy. Powinieneś więc być tani. Motywem powinno być: ‘Nie ma zysku, nie ma straty,’ gdyż nie prowadzimy tu interesów.
Tyle powiedział Bhagawan. Następnie rozmawiając z tym mężczyzną, spojrzał na mnie. (Śmiech.)
- Słuchaj, o wszystkie takie rzeczy muszę sam dbać. Muszę pytać: ‘Co dzieje się w stołówce?,’ ‘Co dzieje się w kolegium?,’ ‘Co dzieje się w sklepach?,’ ‘Co dzieje się w szpitalu.’ Na wszystkie te rzeczy zwracam uwagę, wiesz o tym? Muszę ich pilnować. Osobiście muszę się nimi zajmować.
Tak powiedział Baba. Wyjaśnił tę sprawę. Szczerze mówiąc, kiedy to usłyszałem, zrobiło mi się Go żal (śmiech), gdyż nikt Mu nie pomaga. Musi się wiele natrudzić. (Śmiech).
O szczęściu
Nagle spojrzał na książkę, którą trzymałem. Ma ona tytuł Steps to Happiness (Kroki do szczęścia). Poprosił o książkę.
- Tak. Co to jest? Nie jakaś powieść czy beletrystyka?
Ja, zbierając odwagę, podałem Mu ją. Swami popatrzył na książkę i przeczytał tytuł:
- „Kroki do szczęścia”? (Śmiech.)
- Tak, Swami.
- Czy są jakieś kroki do szczęścia? – spytał. (Śmiech.)
Co miałem powiedzieć?
- Swami, jeszcze jej nie przeczytałem. (Śmiech.) Mogę odpowiedzieć dopiero po skończeniu czytania. (Śmiech.)
- Do szczęścia nie ma kroków – rzekł Baba. – Szczęście to tylko jeden krok. To wszystko. Nie ma innych kroków.
- O, Swami, tylko jeden? Jaki?
- Jedność z Bogiem jest szczęściem. Jedność z Bogiem jest szczęściem. Nie ma kroków do szczęścia.
To powiedziawszy tego wieczora, Swami odszedł.
Najwyższy rodzaj służby
Boskie dialogi są pełne słodyczy. Boskie rozmowy są bardzo cenne. Są nadzwyczaj wartościowe. A wy obecni tu przyjaciele, którzy staracie się udostępnić Boskie rozmowy wszystkim wielbicielom na świecie [mowa o osobach spisujących wykłady Kumara], zapewniam was całym sercem, wasza służba jest najwyższego rodzaju. Co do tego nie ma wątpliwości. Sam nie mogę tego zrobić.
[...] Co Baba mówi o słowie ‘służba’? Definicja służby jest następująca: Wszystko, co robisz, by przybliżyć osobę do Boga, jest najwyższym aktem służebnym. Praca w stołówce i sklepach jest bez wątpienia służbą. Lecz najwyższą służbą jest dzielenie się przesłaniem Sai ze wszystkimi w celu przyciągnięcia wielbicieli coraz bliżej do Boga. Czego więcej nam potrzeba w życiu? Dziękujmy Swamiemu za daną nam sposobność.
Nie uciekniesz od skutków czynów
- Swami, jaka jest różnica między trzema rodzajami skutków naszych czynów: przeszłymi, obecnymi i przyszłymi? Jakie to ma znaczenie? Czy mógłbyś wyjaśnić nam różnicę między nimi?
- Możesz być pewien, że niezależnie od tego, czy dotyczą przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości, nie możesz uniknąć konsekwencji swoich czynów. Dobre czyny zaowocują dobrymi skutkami. Złe czyny przyniosą złe skutki. Nie możesz uciec od skutków swoich czynów.
- Swami – spytałem.
- Tak, co? Mów.
- Swami, ludzie mówią, że skutków z poprzedniego życia doświadcza się teraz. W przeszłości, w którymś z poprzednich żyć, coś zrobiłem a dzisiaj ponoszę konsekwencje. Co Ty masz do powiedzenia na ten temat?
Nie wiedziałem w jakim Bhagawan jest nastroju. On natychmiast skierował się do mnie mówiąc:
- Człowieku, nie wiesz nawet, co jadłeś dziesięć dni temu. Nie pamiętasz, co jadłeś na lunch trzy dni temu. Jak możesz pamiętać swoje czyny z poprzedniego życia? Po co się tym martwisz? Zapomnij o tym! Zajmij się czasem teraźniejszym – to wystarczy.
Czy można kupić odpust?
- Swami, mam małą wątpliwość.
- Co to jest?
- Swami, ludzie mówią, że jeśli złożę w świątyni w ofierze kilka orzechów kokosowych, albo jeśli ofiaruję moje włosy Bogu w Tirupati, wówczas podobno otrzymam odpust. Mówi się, że moje konto zostanie wyczyszczone. Za ofiarę z dziesięciu orzechów wszystko zostanie wyczyszczone. (Śmiech.) Swami, co możesz o tym powiedzieć?
- Z Mojego punktu widzenia – odrzekł Swami – te czyny dostarczą ci jedynie małego zadowolenia. Nie mogą one niczego wyzerować albo zapewnić ci jakiegokolwiek odpustu. Nie mogą zniwelować skutków twoich czynów.
- Swami, przepraszam, że Cię niepokoję. W filozofii hinduskiej są kapłani. Gdy zapłacę im pewne pieniądze, odprawią abhiszekę. (Wiecie, że abhiszeka to skrapianie świętą wodą lingamu Śiwy.) Jeśli im zapłacę, będą oddawać cześć Matce Gajatri i przeprowadzą pudźę. Swami, czy jeśli kapłan przeprowadzi dla mnie religijne obrządki albo abhiszekę, to czy będę uwolniony ze wszystkich swoich grzechów?
- Nigdy nic takiego się nie zdarzy (śmiech) – powiedział Swami. – Nigdy się nie zdarzy!
- Co, Swami? Dlaczego?
Swami roześmiał się i powiedział:
- Załóżmy, że twoje dziecko, które bardzo kochasz, złamało sobie nogę. Czy możesz nosić za nie bandaże? Albo, twój syn bardzo cię kocha, ale czy może za ciebie jeść? Nie! Dla zaspokojenia swojego głodu musisz jeść sam. By ugasić pragnienie, sam musisz pić. Przy złamaniu u twojego dziecka, ono musi nosić gips. Nie ma czegoś takiego jak ‘pełnomocnictwo,’ na podstawie którego kapłan odprawia obrządki mające służyć twojemu oczyszczeniu. Niczego takiego nie ma.
O karmie
- Swami, czy na karmę mają wpływ okoliczności? – Chciałem znaleźć sposób na obejście skutków czynów. (Śmiech).
- Ty musisz cierpieć, sam musisz cierpieć! – odrzekł Swami. [...] Nie, nie – nic nie pomoże! Ani czas, ani okoliczności nie mają żadnego wpływu na twoją karmę czyli skutki twoich czynów. Dlaczego zadajesz tyle pytań? (Śmiech.) Każdy wie, czy to co robi jest właściwe czy nie, czy jest grzechem czy nie. Każdy to wie. Kiedy samochód zatrzymuje się, wskaźnik pokaże, że samochód stoi. Podobnie pokazuje umysł, gdy ktokolwiek dokonuje jakiegoś czynu – dobrego bądź złego. Człowiek sam dowie się czy jest to czyn dobry, czy zły.
- Swami, inne pytanie.
- Hmm, co to za pytanie?
- Załóżmy, że popełniam grzech albo pomyłkę. Czy skutki dotkną tylko mnie, czy całą moją rodzinę? A może wpływ obejmie cały mój ród, włącznie z minionymi i przyszłymi pokoleniami?
- Nie – odpowiedział Bhagawan. – Jedna osoba nie spowoduje upadku wszystkich ludzi należących do rodziny. Nie.
- Skoro tak jest, Swami, czy mogę zadać inne małe pytanie?
- Tak.
- Czy Rawana nie był winien zniszczenia wszystkich mieszkańców Lanki? Z powodu jego postępowania w wojnie zginęli wszyscy – wszyscy jego bracia i dzieci. Czy tak nie było, Swami? A teraz mówisz, że jeden człowiek nie może być tego wszystkiego powodem. Proszę o wyjaśnienia. [...]
- Rozumiem. Nie! Wszyscy bracia i wszystkie dzieci Rawany odegrali swoje role w niegodziwym akcie porwania Sity. Jego brat Wibhiszana sprzeciwił się i czy nie ocalał? Gdyby Rawana odpowiadał za destrukcję całej rodziny, wówczas zginąłby także Wibhiszana. Ale on nie zginął. Dlaczego? Bo przeciwstawił się i wycofał. Tylko wszyscy pozostali ulegli zagładzie, gdyż odgrywali własne role w tych niegodziwych postępkach.
Zapiski Anila
Rozległa się muzyka. Dla Bhagawana była to pora, by pójść do sali bhadźanów. Chłopcy przygotowywali instrumenty muzyczne na bhadźany. Swami wstał i powiedział:
- O, muszę iść. Spędziłem z wami mnóstwo czasu. Przedyskutowałem wiele, wiele tematów. Chłopcy, czy byłem słyszany? Czy rozumieliście Mnie? Mówiłem cicho.
Powinienem siedzieć cicho, ale to nie w mojej naturze. Dlaczego miałbym siedzieć cicho? (Śmiech.) Odezwałem się:
- Swami, zapisuję wszystko, co mówisz i wyjaśnię to wszystkim.
- A, kiedy zamierzasz to zapisać? Kiedy chcesz zrobić porządną notatkę? Kiedy to zredagujesz i kiedy opowiesz ludziom? Gdy ludzie są głodni we środę – właśnie teraz, chcesz, by czekali, a na kolację zaprosisz ich w niedzielę?! Gdy są głodni, powinieneś podać im jedzenie. Jeśli naprawdę chcą wiedzieć, powinieneś opowiedzieć im teraz. Czy to zabawne, gdy mówisz: „Jutro wam opowiem.”
Wszyscy śmiali się i śmiali. Na tym spotkanie skończyło się.
Przyjaciele, był to epizod z lipca 2001 roku. Jak już powiedziałem, podawane przeze mnie miesiące zdarzeń odpowiadają wydaniom Sanatahana Sarathi w języku telugu, gdzie opublikowano te teksty. Ludzie znający telugu wiedzą, że te historie tam już były.
Tak więc, rozumiecie lepiej, że wszystkie rozmowy nie mogły być opublikowane od A do Z (w tym miesięczniku). Nie mogli przeznaczyć dla mnie aż tylu stron. Ponieważ są tam drukowane dyskursy Bhagawana, obok artykułów innych autorów, nie mogli całego magazynu oddać tylko mnie. Dlatego w najlepszym przypadku drukowali tylko trzy do czterech stron w każdym numerze. Nie byli w stanie zamieścić wszystkiego, co im dostarczałem. Ale wy, tutaj zebrani, macie tę przewagę, że otrzymujecie pełne treści rozmów, bez skrótów, bez pominięć, bez cenzury – wszystko!
Przejdźmy teraz do rozmów objętych edycją z listopada 2001 r.
W listopadzie 2001 r., pewnego wieczora po audiencjach Bhagawan jak zwykle wyszedł i rozmawiał z nami. Stał przed nami i spędził w ten sposób z nami półtorej godziny. Byliśmy naprawdę uszczęśliwieni. [...] Ten wieczór był istną ucztą duchową, pełną filozofii, głębi i wielkiego znaczenia. Postaram się podzielić z wami wszystkim tym, co pamiętam.
Iluzja
- Swami, jedna wątpliwość.
- Co to takiego?
- Czym jest bhrama, ułuda? Co nie jest iluzją? Proszę mi powiedzieć. Swami, czy mogę mówić, że wszystko, co widzę, jest iluzją? Czy mogę mówić, że wszystko, co robię, to maja? Czym ona jest? Gdy chcę raz po raz doświadczać tego samego, czy to też maja, albo wyobrażenie, albo bhrama?
- Wszystko jest bhramą, ułudą – wszystko – padła odpowiedź Swamiego. – Czy się powtarza, czy nie – wszystko jest iluzją. Wszystko jest twoim wyobrażeniem. Wszystkie twoje doświadczenia są tylko iluzją. Nic z tego nie jest wieczną Prawdą – nie!
- Naprawdę, Swami? Miewam doświadczenia na jawie. Miewam pewne doświadczenia także we śnie. Czy to znaczy, że wszystkie one są też iluzją, imaginacją?
- Tak, wszystko jest wyobrażeniem. Stan przebudzenia w sanskrycie nazywa się dźagrat. Stan snu to swapna, a głębokiego snu – suszupti. Wszystkie przeżycia w tych trzech stanach świadomości są iluzją, złudzeniem i imaginacją. Nic w nich nie jest prawdziwe (rzeczywiste).
- Swami, nie rozumiem, co mówisz. Chciałbym, byś dał mi jakiś przykład, żebym mógł to lepiej zrozumieć.
- Dobrze – powiedział Swami. – Przypuśćmy, że śpisz na swoim łóżku. Twoja żona i dzieci także śpią twardym snem. Masz sen. W tym śnie pojechałeś do swoich rodzinnych stron. Śniłeś, że cała twoja rodzina tam była. W rzeczywistości byłeś w Puttaparthi leżąc na łóżku. Także twoja żona i dzieci tu były. Jednak we śnie wszyscy byliście w miejscu twojego urodzenia. Stworzyłeś w tym śnie siebie i wszystkich członków rodziny. Całe to przeżycie było jedynie wytworem twojego umysłu podczas snu. Było zatem iluzją. Czy mogło być prawdziwe? Gdy się budzisz, rozumiesz, że jesteś na łóżku tutaj w Puttaparthi. Możesz myśleć o Nowym Jorku albo Chicago i odnieść takie wrażenie, jak gdybyś odwiedził to miejsce, ale ciało cały czas znajduje się w Prasanthi Nilayam. Tak więc, wszystkie przeżycia w każdym z tych stanów są jedynie złudne.
- Swami, czy w głębokim śnie, w suszupti, istnieje umysł, czy nie?
- Umysł wtedy istnieje – odrzekł Swami – ale znajduje się w biernym stanie. Ponieważ jest bierny, niczego nie tworzy.
Turija
- Swami, słyszałem, że istnieje jeszcze jeden, czwarty stan.
- A, czwarty stan?
- Tak, Swami.
- Co to jest?
- Pierwszy stan to jawa, dźagrat; drugi stan to marzenia senne, swapna; trzeci zaś to głęboki sen, suszupti. Czwartym stanem jest turija, stan pozadoświadczalny, transcendentalny. Turija jest wyższym stanem, tak! Jest on transcendentalny.
- Baba natychmiast zareagował:
- Ta turija, stan transcendentalny, jest prawdziwa. Wszystkie pozostałe są imaginacją; są złudne. Lecz ten stan turija jest ostateczny i jest prawdziwy. Nazywa się go świadkiem. Ten transcendentalny stan turija jest świadkiem w stosunku do wszystkich pozostałych trzech stanów.
- Swami, nie rozumiem. Nie rozumiem. Nic nie wchodzi mi do głowy. Bardzo proszę o jeden przykład.
- Jesteś obecny na jawie. Jesteś we śnie, jesteś w głębokim śnie. Pozostajesz także w czwartym stanie. Wspólną rzeczą tych czterech stanów jesteś ty. Dlatego to ‘ty’ jest Prawdą. Ty jesteś Prawdą; ty jesteś Prawdą! [...]
Ta filozofia jest sednem wedanty Śankary. Wedanta Śankary opiera się na awasthatraji, trzech stanach świadomości. Jest bardzo ważna. Gdy to zrozumiecie, możecie powiedzieć, że zrozumieliście adwajtę Śankary, teorię niedwoistości Śankary. [...]
- Chociaż prąd jest w przewodach – powiedział Bhagawan – trzeba żarówki, by dał światło. Światło nie oddziałuje na prąd. Chociaż jest wentylator, ale to prąd sprawia, że się kręci. Jego podmuch nie wpływa na prąd. Tak jak światło czy podmuch nie wpływają na prąd, tak na ‘ja’ nie mają wpływu doświadczenia z jawy, ze snu i stanu głębokiego snu. To ‘ja’ trwa jako wieczny świadek.
- Swami, dziękuję bardzo! Jakże cudownie to wytłumaczyłeś! Wyjaśnienie za pomocą elektryczności, czegoś co używamy na co dzień, doskonale pasuje do tego kontekstu, a my jesteśmy w stanie pojąć tę analogię. Dziękuję Ci, Swami! Nikt Ci nie dorówna w wyjaśnianiu tych subtelności wedanty w tak prosty sposób, z właściwymi przykładami. Jesteś niezrównany.
Bez ragi nie ma bhramy
- Swami, jedno pytanie: Co powinienem zrobić, by uwolnić się od bhramy, iluzji? Ciągle jest obecna. Powiadasz, że wszystko jest iluzją. Jak mogę się z niej wyrwać? Jak się jej pozbyć? Jaki rodzaj jogi powinienem uprawiać? (Joga to ćwiczenia duchowe.) Jaką jagę? (Jaga to duchowe poświęcenie.) Co powinienem robić – duchową ofiarę, czy duchowe ćwiczenia? Czy mam się trzymać jagi, czy jogi, by być wolnym od bhramy czyli iluzji? [...]
- Żadna jaga nie jest potrzebna – odpowiedział Swami – ofiara duchowa nie jest potrzebna. Żadna joga nie jest potrzebna; ćwiczenia duchowe nie są potrzebne, nie! Wystarczy, że nie masz ragi.
Raga znaczy przywiązanie. Tak więc, joga i jaga są bezużyteczne. Wystarczy, że nie macie ragi, przywiązania i zaborczości. Następnie Swami podał przykład ojca i syna. Obaj byli bardzo, bardzo wielkimi mędrcami z prawdziwego zdarzenia. Byli to mędrzec Wjasa i jego syn Śuka. Pewnego razu syn Śuka szedł bardzo szybkim krokiem, a jego ojciec biegł za nim błagając: „Synu! Nie odchodź. Proszę, zostań z nami. Synu, nie odchodź! Zostań.” Ten młody człowiek, syn Śuka, obrócił się i popatrzył na ojca, mędrca Wjasę. Powiedział: „Słuchaj, z punktu widzenia tego ciała ty jesteś ojcem, a ja twoim synem. Ale z punktu widzenia Atmy, świadomości, nie ma między nami pokrewieństwa. Ta sama Atma, co w tobie, jest też we mnie. Nie ma pokrewieństwa w sferze Atmy i świadomości.
- O, Swami, to jest bardzo dobry przykład!
Obowiązki a przywiązania
- Swami, jedno pytanie.
- Tak, o co chodzi?
- Swami, powiedziałeś, że nie powinienem mieć ragam, przywiązań. Czy bez przywiązań mogę wypełniać swoje obowiązki? Czy matka może dbać o dzieci bez przywiązania do nich? Czy nauczyciel może nauczać bez przywiązania do uczniów? Czy biznesmen może prowadzić interesy bez przywiązania? Swami, wyjaśnij mi to, proszę.
Odpowiedź padła natychmiast, niczym strzała wypuszczona z łuku! (Śmiech.) Co powiedział?
- Słuchaj! Cokolwiek robisz, rób to jako swój obowiązek, ale nie z przywiązaniem. Jest to twój obowiązek – to wszystko. Nie przywiązuj się. Wykonuj swoje obowiązki bez przywiązania. Wszystko będzie wtedy w sam raz. Takie jest zalecenie. Jeśli robisz coś bez ragi, przywiązania, jeśli traktujesz to jako swoją dharmę, obowiązek, stanie się to jogą, duchowym ćwiczeniem, praktyką duchową.
Jakże piękna jest to wypowiedź, moi przyjaciele! Można być gospodynią domową, profesorem, lekarzem lub inżynierem. Jeśli wykonujemy te obowiązki bez przywiązania, wówczas obowiązki te stają się jogą, praktyką duchową. Nasz dobry Panie, jakże piękne jest to przesłanie! On nie chce, byśmy uciekali stąd do lasu, stawali na głowie i nazywali to ćwiczeniem jogi. (Śmiech.) Hola! To nie tak, nie, nie, nie!
- Swami, chciałbym wiedzieć kto jest wiragi. Raga to przywiązanie, a wiraga – nieprzywiązanie. Kto jest wiragi, bez przywiązań?
- Czy nie widzisz wiragi wprost przed sobą? – spytał Baba; On jest wzorem nieprzywiązania. – Czy nie widzisz Go przed sobą?
- Tak!
- Anilu Kumarze, czy wiesz co stało się z matką tego ciała podczas letniej szkoły w 1972 r.?
- Co się stało?
W tamtym roku uczniowie gimnazjów zjechali z całych Indii, by uczestniczyć w letniej szkole [w Brindavanie]. Pewnego dnia w trakcie szkoleń Iśwaramma, matka Baby, nagle zmarła. Wszyscy oczekiwali, że w tym dniu szkolenia zostaną odwołane i że dzień ten będzie świętem. Spodziewali się, że cały dzień spędzą na medytacjach, myśląc o duszy, która odeszła. Ale Baba powiedział: „Nic z tych rzeczy!” Wszystkie zajęcia odbyły się zgodnie z planem. Dlaczego?
- Wszyscy przyszli do Mnie, by prosić o odwołanie zajęć. Powiedziałem: „Nic z tych rzeczy.” Ona była matką tego ciała i to wszystko. Nie jestem tym ciałem. Nie jestem przywiązany do tego ciała! Jak mogę być przywiązany do Mojej matki, która dała Mi to ciało? Tak więc, czemu prosisz Mnie, bym ci powiedział kto jest wiragi? Czy nie widzisz Mnie tutaj?
Rozpacz Ramy iluzją
- Swami, Śri Ramaćandra rozpaczał z powodu rozłąki z Sitą. (Znacie tę historię z Ramajany.) Czy to także była iluzja?
- Tak, to też była iluzja – powiedział Baba.
- Czemu więc płakał, Swami.
- Nie, nie! Płakał, ale tylko udawał, że rozpacza. W rzeczywistości nie płakał.
Co mam na to powiedzieć? Nie mogę teraz pójść, by spotkać się z Ramą i dowiedzieć od Niego, jak było. (Śmiech.) Swami sam jest Ramą, więc skoro tak mówi, kim ja jestem, by to kwestionować?
- Swami, proszę, Hari om tat sat! Nie nadążam. Proszę to wyjaśnić.
- Sita – rzekł Baba – którą uprowadził Rawana, była ...
Jak mam to powiedzieć? Rawana porwał inną kobietę. Była podobna do Sity, ale była sobowtórem bądź maja-Sitą. Prawdziwa Sita przebywała w ogniu. Ta, którą zabrał Rawana, była Sita-mają, Sitą iluzji. Na końcu Ramajany Rama odzyskuje prawdziwą Sitę z ognia. Dlatego ów płacz był tylko pozorny; nawet łzy Ramy były iluzją. Tak powiedział Bhagawan.
- Zatem, Swami, czy Mahabharata też jest iluzją? Ramajana jest iluzją, do widzenia! (Śmiech.) Czy Mahabharata jest nią też?
- Tak, ona też jest iluzją – odrzekł Baba.
Był to dzień iluzji i to wszystko. (Śmiech.) Bez dwóch zdań – kropka. To też była iluzja.
Jak praktykować Prawdę
- Swami – powiedziałem – jakże ładnie mówisz o Prawdzie! Nikt nie potrafi mówić Prawdy tak jak Ty, gdyż jesteś Sathya Sai. (Satja znaczy Prawda.) Swami, jak mamy praktykować tę Prawdę? Chciałbym to wiedzieć. Prawda to wielka rzecz. Cudownie to wytłumaczyłeś. Ale jak mamy ją wcielać w życie?
- To bardzo proste – rzekł Swami.
- O, rozumiem! Jak, Swami?
- Tak jak dwa dodać dwa równa się cztery, tak samo Prawda jest prosta i wyraźnie określona. Nie można się pomylić; nie ma tu niejasności. Możesz się do niej stosować wprost.
Tymczasem Swami popatrzył na wielbicieli. Potem znów zwrócił się do nas i powiedział:
- Patrzcie! Jest tu siedemdziesięciu jeden wielbicieli z Rosji. Przyjrzyjcie się im. Wszyscy siedzą w pełni skupieni, myśląc wyłącznie o Swamim. Popatrzcie na nich! Wy, chłopcy, tego nie wiecie. W Rosji obecnie jest wielu wielbicieli. Większość z nich trzyma w swoim biurze i w domu zdjęcia Baby.
- Swami – odezwałem się – tak jak Śirdi Sai, przywiązawszy sznurek do nóg papugi, Ty też przyciągasz do siebie. Przyciągnąłeś do swoich Lotosowych Stóp swoich wielbicieli z całego świata.
Nauki Swamiego w tym dniu były pełne filozofii. Były bardzo głębokie i pełne powagi.
Nie garb się
Było to w grudniu 2001 roku. Po południu, jak zwykle, Bhagawan podszedł – powoli, spokojnie, majestatycznie, z uśmiechem – i usiadł w swoim krześle. Spojrzał na chłopca siedzącego na przedzie. Siedział przygarbiony. Swami powiedział do niego:
- Wyprostuj się! Nie powinieneś się garbić. Siedź prosto. Dlaczego? Kręgosłup powinien ułatwiać krążenie. Jeśli będziesz się tak garbił, pojawią się problemy. Ponadto, skrzywiony kręgosłup prowadzi do utraty pamięci. Wy, młodzi studenci, nie powinniście tracić pamięci. Dalej, jeśli kręgosłup dozna urazu w wypadku, będzie to poważna sprawa, niekiedy może prowadzić nawet do śmierci. Zatem, kręgosłup jest bardzo ważny i musicie bardzo na niego uważać.
Zdrowie Swamiego
Swami rozejrzał się na obie strony. Zobaczył starszego mężczyznę i powiedział:
- Chłopcy, popatrzcie na niego – jest w Moim wieku. Zauważcie jak jest zgarbiony i jak jego ręce i nogi niemal wiszą i kołyszą się jak wahadło ściennego zegara. Popatrzcie jak wygląda. Czy Ja wyglądam na Swój wiek? Nie. Nawet w tej chwili jestem gotów się ścigać. Nigdy nie miałem dolegliwości ani nie chorowałem. Nie stosowałem żadnych maści, nie zażywałem żadnych lekarstw.
Proszę wyróżnić następną wypowiedź Swamiego, gdyż jest bardzo ważna dla wielbicieli na całym świecie:
- Lecz mogę wyglądać na chorego, gdy przyjmuję chorobę wielbiciela. Gdy biorę na siebie chorobę Mojego wielbiciela, wyglądam mizernie, ale w rzeczywistości w ogóle nic Mi nie dolega.
W tym kontekście Bhagawan wspomniał o wielbicielu imieniem Biddala Kishtappa. Zaczął o nim opowiadać. Słowo biddala znaczy ‘dzieci.’ Kishtappa miał bardzo dużo dzieci. Bhagawan żartował:
- Gdy Kishtappa szedł do stołówki ze swoimi dziećmi, wyglądało to jak gdyby nauczyciel podstawówki szedł na zajęcia z całą klasą.
Tak to wyglądało. Kishtappa zarabiał na życie tkactwem; był tkaczem. Tkał sari, sprzedawał je i z tego czerpał dochody. Pewnego dnia Kishtappa i kilkoro jego dzieci poważnie zachorowali. Bhagawan wziął na siebie chorobę tego mężczyzny.
Zwróćcie uwagę na to, że ja po prostu cytuję słowa Bhagawana. Wszystko, co jest tu napisane, pochodzi wprost z ust Bhagawana – nic nie jest moją imaginacją; nie ma manipulacji. Mówię to wam, abyście mnie nie pytali, abyście nie wątpili w moje wypowiedzi. Pochodzą wprost od Bhagawana.
Tak więc, aby uratować Kishtappę i jego dzieci, Baba wziął na siebie poważną chorobę Kishtappy i nie przyjął nawet łyżki wody przez piętnaście dni. Pewien lekarz imieniem Patel dawał Bhagawanowi tabletki na tę chorobę. Swami powiedział:
- Zwykłem je wyrzucać. Nigdy nie zażyłem żadnej tabletki. Tak więc, mogę wyglądać na chorego, ale to nie z powodu Mojej choroby. To wynik choroby Mojego wielbiciela, którą przejmuję na siebie.
Następnie Swami opowiadał o czasach ze swojego dzieciństwa, gdy ludzie myśleli, że oszalał i zaczęli dawać Mu lekarstwa. Bhagawan powiedział:
- Kiedykolwiek ktoś podchodził do Mnie, mocno zaciskałem usta. Gdy mocno zamknę usta, nawet King Kong nie zdoła ich otworzyć! Jest to niemożliwe.
- Nigdy nie dotknąłem ani nie spróbowałem żadnej słodyczy czy ciastka – powiedział o sobie. – Nie. Nigdy nie skosztowałem miętówki czy herbatnika. Czy wiecie jaki rozmiar ma idly, które jem? Anil Kumar wie.
Wiem, ponieważ wielokrotnie jadłem obiad ze Swamim. Jego idly nie jest nawet tak duże jak mały palec. On sam powiedział: „Bardzo małe.” W tym miejscu zauważył:
- Jedzenie jakoś Mnie nie pociąga. Siadam do obiadowego stołu ponieważ zabawiam gości. Oni muszą jeść. Siadam z nimi dla towarzystwa. Ale nie lubię jedzenia. W istocie czuję obrzydzenie do wszystkiego, co tam serwują. Nie jestem zainteresowany. Według obliczeń naukowców, na pracę, jaką wykonuję, potrzebuję 2000 kalorii na dzień, zaś jedzenie, które spożywam zawiera nie więcej niż 40 kalorii. Jak więc jestem w stanie pracować? Sami widzicie, że cały aśram sam prowadzę. Ja sam zajmuję się sprawami całej międzynarodowej Organizacji Sai. Cała praca spoczywa w jednych rękach. Jesteście tego świadkami.
Tak powiedział Baba. Odezwałem się:
- Swami, to niemożliwe! W naszym przypadku jest całkiem na odwrót. Musimy jeść bardzo dużo. My nie moglibyśmy jeść tak jak Ty. Nie, bardzo mi przykro.
- Powiedziałem wam co jem – śmiejąc się rzekł Baba. – Nigdy nie mówiłem, że macie jeść tak jak Ja. Jedzcie na własny sposób. Nie przejmujcie się. Niemniej, jem niewielką ilość ragi malt i troszkę ćatni z orzeszków ziemnych, podczas gdy ten Anil Kumar zawsze domaga się pikli i bardzo pikantnych dań południowoindyjskiej kuchni.
- Swami – zareagowałem – w ten sposób, przy obiadowym stole wykazuję się męstwem i odwagą.
Wszyscy serdecznie się uśmiali, a Bhagawan rzekł:
- Patrzcie na Moją wagę – przez ostatnie 60 lat wynosiła tylko 108 funtów (około 49 kg).
Niczym asztottara – asztottara to modlitwa do Boga zawierająca 108 Imion. Waga Swamiego ma też 108 funtów. Dalej stwierdził:
- Mam stałe ciśnienie krwi. Nigdy nie jest wysokie, ani niskie. Nigdy nie waha się, nawet po dyskursie. Normalnie po dyskursie powinno podskoczyć; ale tak się nie dzieje. Jest takie samo.
- Swami – wtrąciłem się – wielbiciele, którzy spotkali Cię pięćdziesiąt lat temu, gdy ponownie przyjeżdżają, zawsze mówią: „Patrzcie, my zestarzeliśmy się. Jesteśmy starzy, ale Baba jest taki sam. On jest taki sam, a my czujemy się wyczerpani.’
Przy okazji chcę zwrócić waszą uwagę na to, że Bhagawan też powiedział: „Nie dotykam owoców. Nie piję soku kokosowego.” Moi przyjaciele, czy możecie pokazać mi istotę na ziemi, która potrafi żyć w taki sposób, z takimi nawykami w odżywianiu: żyć o łyżce ragi malt – bez słodyczy, bez owoców, bez soku kokosów, bez lodów, bez niczego – i pracować dwadzieścia cztery godziny? Dlatego, On jest Boski, a my jesteśmy ludźmi.
Wszechwiedza i wszechobecność Swamiego
Epizody z marca 2001 r.
Patrząc na sześciuset obecnych tam studentów, wymienił nazwiska czterech z nich: Vipin, Sai Charan, Deepak i Vinay. Chłopcy ci wstali. Kim są? Swami popatrzył na nich i rzekł:
- Wy czterej na pewno otrzymacie 100 procent.
Chłopcy natychmiast podbiegli, upadli do Jego Stóp i wykonali padanamaskar (pokłon z dotknięciem Stóp). Następnie Baba powiedział:
- Dzisiejsze zadania z fizyki były łatwe. Wiem. Większość z was otrzymała pytania, na które bardzo dobrze znaliście odpowiedzi.
Gdy Swami mówi w ten sposób o studentach, ich egzaminach, ich ocenach, wzywając ich po nazwisku, jest to nie tylko objawienie wszechwiedzy i wszechobecności Bhagawana - to pokazywanie Jego Boskości wzmacnia naszą wiarę w Niego.
Jak wykręcić się od odpowiedzi
Potem spojrzał na innego chłopca, studenta zarządzania. Powiedział:
- Chłopcze, dziś rano miałeś egzamin ustny. Nie odpowiadałeś poprawnie. Gdy zadawano ci jedno pytanie, dawałeś wiele odpowiedzi. To niewłaściwe. Jest to podobne do potrawy znanej w stanie Tamil Nadu i nazywanej awijal. Awijal to rodzaj zupy z wielu warzyw. Twoje odpowiedzi były jak ta zupa, mieszanka; nie odpowiadałeś wprost.
Chłopiec przeżył prawdziwy wstrząs. Nie spodziewał się, że Swami będzie do niego tak mówił. Następnie Bhagawan dodał:
- Powinniście również wiedzieć jak zgrabnie wychodzić z kłopotliwych sytuacji. Powiedzmy, że ludzie zadają wam jakieś pytania. Jeśli nie znacie odpowiedzi, powinniście umieć ładnie się zachować. Powinniście wiedzieć, jak sobie poradzić w takiej sytuacji.
- Swami, jak mamy sobie radzić?
- Załóżmy, że widzieliście złodzieja idącego w tym kierunku. Po jakimś czasie podchodzi inna osoba i pyta: „Przepraszam pana, czy widział pan przechodzącego tędy złodzieja?” Jak powinniście odpowiedzieć? Nie powinniście mówić: „Nie widziałem.” Jeśli tak powiecie, będziecie kłamać. Jeśli powiecie: „Widziałem”, narazicie się na niebezpieczeństwo, gdyż jest to przestępca. Później policzy się z wami. Wkrótce zainteresuje się wami. Tak więc, powinniście znaleźć jakieś wyjście. Jakie? „Proszę pana, te co widziały, nie mogą mówić. Ten który może powiedzieć, nie widział.” Pytający pogubi się i odejdzie.
Co to znaczy? „Te co widziały” oznacza oczy, które widziały, lecz oczy nie mogą mówić. „Ten który może powiedzieć” znaczy usta i język, które mówią, ale nie widzą.
- Gdy coś takiego powiecie, rozmówca pomyśli: „Lepiej sam poszukam złodzieja, zamiast próbować zrozumieć tę odpowiedź.” Powinniście więc stosować także jakąś taktykę bądź umiejętność radzenia sobie z niewygodnymi pytaniami, na które nie możecie odpowiedzieć.
Magnetyczna moc Stóp Swamiego
Proszę zwrócić uwagę na tę sprawę – jest ona bardzo ważna, w szczególności dla wszystkich wielbicieli:
- Moje Stopy mają wielką moc magnetyczną. Siła przyciągania ziemi i wielka magnetyczna moc w Moich Stopach sprawiają, że niekiedy mam trudności nawet z chodzeniem. Stopy czasami przyczepiają się do ziemi tak, że muszę mocno je odciągać, by chodzić. Grawitacja i magnetyczna moc przyciągają się wzajemnie. Jest to dla Mnie kłopotliwe, dlatego jestem zmuszony chodzić powoli. Większość ludzi nie rozumie tego. Drugi powód jest następujący: dopuszczam, by tak się działo po to, aby wielbiciele mieli dłuższe darśany. Wszyscy mogą Mnie oglądać. Ponieważ wolniej chodzę, wszyscy mogą Mnie widzieć. Jest to więc także dla waszego dobra.
- Te włosy – mówił dalej Swami – są również bardzo magnetyczne. Gdy używam metalowej szczotki, włosy z powodu tego magnetyzmu natychmiast przylepiają się do niej.
Tak powiedział Bhagawan. Zastanawialiśmy się: magnetyczna moc, włosy przyciągane przez żelazną szczotkę, Stopy przyciągane przez ziemię? Są to rzeczy zdumiewające, zupełnie nie do wiary. A Bhagawan odpowiedział:
- Słuchajcie, magnetyczna moc jest w każdym z was, nie tylko we Mnie. W każdym jest generator. Ciepło, światło – wszystko jest w was. Wasza pamięć to wasz komputer. Energia pochodzi z waszego generatora. W waszym ciele wydziela się ciepło. W oczach macie światło. Na zewnątrz nie ma niczego, czego nie byłoby już w was.
Długowieczność mieszkańców aśramu
Prof. Anil Kumar mówił o tym, że ludzie przebywający w Obecności Swamiego są młodsi dzięki wibracjom Baby.
- Wszyscy ci, którzy przebywali blisko Mnie, dobrze i długo żyli. Długo żyli i opuścili ten świat bez żadnego bólu.
To jak przesiadka na inny samolot – zmiana i tyle. Frankfurt – Nowy Jork. Żadnych problemów. Swami wymienił kilka osób: pudźari Kishtappa, Sheshagiri Rao, Surraiya. Wszyscy oni szczerze służyli Swamiemu i żyli bardzo, bardzo długo. Tak, powyżej dziewięćdziesięciu lat. Kasturi także miał długie życie. Pewnego dnia Swami kazał mu pójść do szpitala po prostu na badania kontrolne. Poszedł, a lekarze poradzili mu, aby odpoczął jakiś czas. Swami przyszedł do szpitala i spytał:
- Jak się czujesz, Kasturi?
- Dobrze, Swami.
- Skoro nic ci nie jest, dlaczego jesteś w szpitalu?
- Tylko na badania i by wypocząć.
Swami wrócił do Mandiru i kazał wszystko przygotować do ‘ostatniej drogi.’ Gdy wszystko było gotowe, dusza Kasturiego opuściła tę planetę – była to bardzo ładna śmierć, bez żadnych dolegliwości. Nieprawdaż? Mamy tu też pewnego starca, Gopala Rao, który ma 94 lata; dr Alreja ma 85 lat, dr Budhwar ma 90 lat i ciągle pracuje. Dr Alreja 40 lat temu w Bombaju miał atak serca. Tak się złożyło, że Swami w tym czasie też przebywał w Bombaju. Na skutek tego ataku Alreja już opuścił ten świat. Swami przyszedł i potrząsnął nim: „Hejże, Alreja! Wstawaj!” Przywrócił go do życia. I dzisiaj, chociaż minęło czterdzieści lat, Alreja całkiem aktywnie pracuje w szpitalu. Jeszcze do niedawna całą drogę do szpitala pokonywał na piechotę. Ponadto mieszka na drugim piętrze, wchodząc codziennie po schodach. Zatem, życie w towarzystwie Boga daje nam niezbędną energię.
Żył tu pewien kapłan, Kamavadhani – wielki znawca sanskrytu. Celebrował tutaj jedno z ważnych świąt. Odprawił wszelkiego rodzaju obrządki przed figurami bóstw. Kamavadhani miał stałą ‘przepustkę’ na poranny darśan Swamiego, a także wieczorem. Tego dnia, po zakończeniu rytuałów przyszedł do Baby po padamaskar. Gdy zamierzał wracać, Swami powiedział:
- Kamavadhani, nie musisz przychodzić dziś po południu. Idź i odpocznij.
Tak więc, tego dnia poszedł do domu, zjadł obfity posiłek z twarogu i innych smakowitości (był to wszak dzień świąteczny). Potem poszedł się przespać i wszedł w ‘sen wieczny.’ Nie było żadnych problemów. To zdarzenie opowiedział nam Bhagawan.
Wspierajcie dobro
Bhagawan nadmienił studentom o ważnej rzeczy:
- Jeśli wiecie, że dana sprawa jest słuszna, popierajcie ją. Gdy wiecie, że jest zła, odsuńcie się. Nie wspierajcie człowieka, który robi coś złego. Jeśli ktoś popełnia błąd, jest grzesznikiem. Ale osoba, która go popiera, jest jeszcze większym grzesznikiem. Zatem, jeśli ktoś ma rację, popierajcie go; jeśli ktoś źle postępuje, odsuńcie się od niego.
Swami wspomniał o dwóch postaciach: w Ramajanie Wibhiszana dobrze wiedział, że jego brat Rawana źle postępował. Odszedł od Rawany, dlatego stał się wielki. Ale w Mahabharacie, Bhiszma wiedział, że Kaurawowie są źli; mimo to nie opuścił ich. Służył im do samego końca. Dlatego, jak powiedział Bhagawan, chociaż Bhiszma był uczonym, stoi niżej od Wibhiszany.
[wybór i tłum. KMB, współpraca Joanna Gołyś]
po kliknięciu fragmenty wcześniejszych wykładów 6-7 z grudnia 2002
powrót do spisu treści numeru 16 - lipiec-sierpień 2003