numer 16 - lipiec-sierpień 2003      N. Kasturi

Ci, którym dane było odwiedzić Śri Sathya Sai Babę w latach 1980-tych, prawdopodobnie mieli możność słuchać opowieści Profesora Kasturiego (pełne nazwisko Narayana Kasturiranganatha Sharma) kierowanych do wielbicieli z Zachodu, okraszanych żywą, pełną wyrazu gestykulacją rąk i długich palców. W sierpniu wspominamy odejście tego elokwentnego poety, językoznawcy (on był pierwszym tłumaczem Swamiego), humorysty i pisarza. Swami w żartach nazywał go, tak jak zabytkowy samochód, ‘Model 97,’ gdyż przyszedł na świat w 1897 r. (w Boże Narodzenie).

Zdjęcie Kasturiego wykonane w roku 1930.

     Ze względu na wyjątkowo bogatą twórczość pisarską związaną z życiem i naukami Sathya Sai Baby, nieżyjący już V.K. Narasimhan, zastępca Redaktora Naczelnego (czyli Kasturiego), a potem Naczelny aśramowego czasopisma Sanathana Sarathi, określił kiedyś Kasturiego Wjasą Swamiego (Wjasa spisał m.in. Wedy, „Mahabharatę” i Purany).

     Przy okazji 85-tych urodzin Kasturiego, w 1982 r., Swami bez uprzedzenia poprosił Narasimhana, aby powiedział coś o jubilacie. Po 5-minutowym wystąpieniu Baba wyszeptał do ucha Narasimhana: „Bardzo dobrze, bardzo dobrze.” W dyskursie bożonarodzeniowym tego samego dnia Swami oświadczył: „Kogo szuka Bóg? Szuka szczerego, bezinteresownego, stałego wielbiciela.

 Ponadto, szuka idealnego syna, którego można pokazać światu jako wzór i źródło inspiracji. Takie osoby stały się dzisiaj niezwykłą rzadkością” (SSS t. XV, rozdz. 59). Można przypuszczać, że tę ‘rzadką osobę’ Swami znalazł w Kasturim.

    W notce redakcyjnej Sanathana Sarathi (wrzesień 1987, str. 260) zatytułowanej „On świadczył o Sai” czytamy:

Kaszmir

    „‘Śmierć jest finalnym rozwiązaniem dramatu życia,’ pisał prof. Kasturi w 1981 r. Rozwiązanie takie przyszło do niego w południe 14 sierpnia 1987 r., niewiele minut po tym jak Bhagawan Baba odwiedził go w Szpitalu Sathya Sai w Prasanthi Nilayam. Miał wtedy 90 lat.

Bhagawan Baba, który nadzorował próby uczniów w gimnazjalnym audytorium, o godz. 11:30 nagle przerwał je i poszedł prosto do szpitala. Podchodząc do łóżka prof. Kasturiego, Swami zawołał: „Kasturi!” Prof. Kasturi otworzył na chwilę oczy i popatrzył na Pana.

    Bhagawan zmaterializował wibhuti i wsypał je Kasturiemu do ust. Kasturi zamknął oczy i ogarnął go spokój. Obecnym tam ludziom Swami powiedział, by odmawiali Namasmaranę. Godzinę później duch Kasturiego połączył się z Lotosowymi Stopami Pana. Ludzie tłumnie przychodzili do szpitala, by złożyć mu ostatni hołd.

       Następnego dnia rano jego śmiertelne szczątki zostały poddane kremacji w korycie rzeki Ćitrawati.

Kaszmir

    Przez ponad czterdzieści lat z oddaniem służył Bhagawanowi jako pisarz, redaktor, towarzysz i niestrudzony propagator życia i przesłania Swamiego. Miliony wielbicieli na całym świecie poznało życie i nauki Bhagawana z czterotomowej Jego biografii ‘Sathyam Sivam Sundaram’ i 11-tu tomów ‘Sathya Sai Speaks’ (zapisy dyskursów Swamiego), nie licząc redagowanej przezeń serii Wahini.

     Prof. Kasturi był świadkiem niezliczonych cudów Swamiego, dzięki czemu jak mało kto mógł składać autentycznie świadectwo chwały i wspaniałości Awatara. Podróżował z Bhagawanem po całych Indiach. Żywe relacje jego bezpośrednich doświadczeń ze Swamim zawiera autobiografia ‘Loving God’ (Kochający Bóg), której rozpowszechnianie zainaugurował Swami w Boże Narodzenie w 1982 r.

     Oddając się całym sercem miesięcznikowi Sanathana Sarathi, który Swami założył w 1957 r. powierzając Kasturiemu jego redagowanie, pracował aż do ostatniej choroby.

Po roku 1982 r. Kasturi wydał dwie książki, jedną o matce Pana zatytułowaną ‘Easwaramma,’ a drugą o istocie przesłania Swamiego – ‘Prasanthi.’

O Kasturim naprawdę można powiedzieć: ‘Do tych należy Królestwo Niebieskie.’

  — Redaktor [V.K. Narasimhan]”

   Wspomniana autobiografia „Loving God” to w dużej mierze nie tylko historia życia Kasturiego. Jest to przesycona miłością do Swamiego opowieść o Bogu i dźiwie, o Guru i sadhace, o tym jak Swami przez ponad 34 lata kształtował Kasturiego czyniąc go przykładnym narzędziem Swojej misji Awatara. Zawiera przesłanie dla każdego. Zapewne dlatego sam Swami nakłonił Kasturiego do jej napisania.

 Oto mała próbka z tej książki (wg SS, 3/1999, str. 81):

    „Do 1956 r. całonocne czuwanie i śpiewanie bhadźanów można było prowadzić w samym Holu Modlitw. Baba siedział na srebrnym krześle ustawionym na tygrysiej skórze rozłożonej na niewielkim podwyższeniu. Gdy wolniejsza wskazówka zegara znalazła się w okolicy ósemki, Linga albo Lingi zaczynały okazywać chęć wyłonienia się, a po Babie było widać oznaki fizycznego zmagania mającego złagodzić ich drogę na świat.

      Rok w rok stawałem z Jego lewej strony trzymając srebrny dzban z wodą. Seshagiri Rao stał ze srebrnym talerzem z prawej strony, by odebrać Lingę, gdy wypadnie. W ustalonych chwilach, przemierzywszy przełyk, Linga ukazywała się oczom publiczności. Jednego roku wyłoniło się po kolei jedenaście Ling. Innego było ich dziewięć. Swami dał mi jedną z tych dziewięciu. Oddaję jej cześć przez wypowiadanie mantr polecanych w pismach świętych. Cud narodzin Lingi dokonuje się rokrocznie podczas każdego święta Śiwaratri, niezależnie gdzie Swamiemu wypadnie pobyt.”

Kasturi i żoną-Rajammą

       Dodajmy, że manifestacje Ling trwały do 1977 r., kiedy Bhagawan Baba ogłosił, że postanowił przerwać publiczne narodziny Lingobhawy, by nie narażać na niewygody wielbicieli gromadzących się zbyt licznie w nieprzystosowanych do tego miejscach. Dopiero ponad 20 lat później, od 15 lutego 1999 r., Swami ponownie zaczął ‘rodzić’ Lingi  publicznie.

W ubiegłym roku Jatindar Shad, przy okazji podobnej do obecnej, tak wspominał Kasturiego na forum dyskusyjnym Saidevotees_Worldnet:


W 1985 r. dane mi było kilkakrotnie spotkać Kasturidźiego i wymienić z nim Sai Ram. Popołudniami, gdy pracowaliśmy w Mandirze, on przychodził do Swamiego. Odchodził przed wieczornym darśanem. Słuchałem jego wykładów - zawsze były bardzo jowialne. Podczas jednego z nich opowiedział nam następującą historię.

    Kasturidźi zauważył, że Swami prosił wielbicieli, by dawali Mu tanie sygnety, jakie nosili, a On zamykał pierścień w ręce i dmuchał na niego, a gdy otwierał rękę, był tam piękny nowy sygnet. Wielokrotnie Kasturi oczekiwał na magiczną zamianę taniego sygnetu ze swojej ręki na boskie arcydzieło sztuki. Ale Swami nigdy nawet nań nie spojrzał. Pewnego dnia Kasturidźi wziął wielki sygnet z wielkim czerwonym kamieniem. Nie można było go nie zauważyć na ręce – bardzo rzucał się w oczy. Ale Swami nie zwracał na to uwagi. Minął poranny darśan i bhadźany. Kasturidźi w desperacji podniósł rękę z sygnetem do ust i zakasłał, by zwrócić uwagę Swamiego. Ale i to Swani zignorował. Minął lunch i wszyscy zaczęli się rozchodzić. Zrezygnowany Kasturidźi także rusza, by odejść, i wtedy Swami podchodzi i zauważa: „O-o, Kasturi, masz wielki sygnet.” „Tak, Swami” – odrzekł Kasturidźi i zanim Swami zdążył powiedzieć ‘Daj Mi ten sygnet,’ Kasturidźi ściągnął sygnet z palca. Swami bierze sygnet, zamyka w dłoni i dmucha trzykrotnie. Kasturidźi, z twarzą rozjaśnią promiennym uśmiechem, niecierpliwie wyczekuje na swój nowy sygnet w otwartej dłoni Swamiego. Ręka powoli się otwiera i ... czerwony kamień po prostu zniknął. Kasturidźiemu odebrało mowę. Swami posyła Kasturiemu uśmiech i nadmienia, że właśnie zaopiekował się sygnetem.

     Nieodżałowana Peggy Mason, współautorka książki Ucieleśnienia Miłości, w wydawanym przez siebie kwartalniku (Nr 36, str. 11)  w 1992 r. napisała: „Zawsze w głębi duszy przeczuwałam, że Kasturi reinkarnuje się jako Matka Premy Sai w nadchodzącym wieku i nadmieniałam to nie jeden raz. Wiedziałam, że ojciec Premy Sai już się urodził, dlatego byłam bardzo poruszona dowiedziawszy się, że przy pewnej okazji Swami wziął tego chłopca na ręce mówiąc żartobliwie: ‘Przedstawię cię twojej przyszłej żonie’ – i przekazał dziecko wiekowemu Kasturiemu! Co za cuda!”

Za dawnych dobrych lat Swami miał zwyczaj przekazywania urodzinowych błogosławieństw bliskim wielbicielom. Poniższy wiersz jest tego przykładem. Swami przesłał go Śri Kasturiemu na jedne z jego urodzin.

To Moja wrażliwa miłość uratowała

Pana słoni (Gadźendrę) z okrutnego uchwytu krokodyla;

To Moje bezbrzeżne współczucie uratowało

Honor Draupadi w godzinie poniżenia;

To Moja bezgraniczna dobroć uratowała

Prahladę z wielu prób;

Inkarnuję się z epoki na epokę

W celu ochrony dobra i destrukcji zła;

O Kasturi! Pojmij słodycz Mojego miodowego serca;

I przyjmij urodzinowe błogosławieństwa.

Sai raduje serca swoich wielbicieli

Słodkimi melodiami i słodkim językiem;

Sai uczy subtelnych dharm

Kryształowo jasnymi słowami.

- Bhagawan Śri Sathya Sai Baba

          [Oprac. KMB]

 powrót do spisu treści numeru 16 - lipiec-sierpień 2003

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.