numer 15 - maj-czerwiec 2003
Relacja z 11-go Ogólnopolskiego Spotkania Wielbicieli Sai
który odbył się pod hasłem: „Harmonia myśli, słów i działania”
w dniach 1- 4.05.2003 roku w Rajgrodzie
Wyjechałam rano pociągiem w towarzystwie wielu osób. Było nas dwanaścioro i wszyscy wysiadaliśmy w Rajgrodzie. Dzięki współczesnej technice nadałam do organizatorów komunikat SMS, że jedziemy właśnie tym pociągiem. Ku naszemu zdumieniu na miejscu czekały na nas samochody i uśmiechnięci kierowcy. Dowieziono nas pod same drzwi ośrodka, pięknie położonego w pobliżu jeziora w lesie. Dwa tygodnie przed terminem Samuel Sandweiss, który miał być gościem zjazdu, odwołał swoje przybycie z powodu poważnej choroby matki. Pan Sandweiss, z zawodu psychiatra, jest długoletnim wielbicielem Sathya Sai. Napisał wspaniałą książkę „Sai Baba. Święty… i psychiatra”. Została ona przetłumaczona i można ją było kupić na tegorocznym zjeździe. Zwykle wszystkie doroczne spotkania wielbicieli Sathya Sai uświęcone były obecnością kogoś wyjątkowego z Ruchu Sai. W 2000 roku był u nas nieżyjący już Mario Mazzoleni, później Hal Honig w 2001, a rok temu Jega Jagadeeshan. Zawsze po takich spotkaniach z wybitnymi osobistościami uczestnicy zjazdu czują się jakby bliżej Swamiego, ponieważ atmosfera tych spotkań jest bardzo budująca i zachęca do działania i wdrażania nauk Sathya Sai w życie. W tym roku Baba podniósł nam poprzeczkę do pracy nad samym sobą. Niektóre osoby z polskiej Organizacji Sathya Sai poproszono, aby opowiedziały jak praktykują jedność myśli, słów i działania. Niektóre wypowiedzi były bardzo dojrzałe i interesujące. Oprócz mówców rodzimych słuchaliśmy również koordynatora Organizacji Sathya Sai na Europę Steena Piculell’a i jego żony Inge.
Pierwszego dnia zjazdu koordynator polskiej Organizacji Sathya Sai Marek Oziewicz mówił na temat czym jest harmonia myśli, słów i działania. Powiedział m.in. o różnych rodzajach harmonii np. w muzyce – harmonia dźwięków, w malarstwie – harmonia barw, w architekturze – harmonia proporcji i kształtów, w ciele ludzkim – np. równowaga hormonalna itd. Harmonia jest obecna wszędzie. Wszystko opiera się na harmonii lub na jej braku. Celem ludzkiego życia jest osiągnięcie harmonii. Później Marek cytował ustępy z Bhagawatgity mówiące o aspektach sattwicznych, czyli zharmonizowanych. Jako przykład podał akt obdarowania kogoś, który to akt jest w pełni zharmonizowany, gdy prezent daje się w stosownym miejscu, we właściwym czasie, osoba ma odpowiednie nastawienia i ofiarowuje coś szczerze, a odbiorca również szczerze to przyjmuje. Jeśli jeden element z tej kompozycji nie występuje, wtedy nie ma harmonii. Marek przypominał słowa Sai: „Mów prawdę, która jest miła”. Zacytował też Jezusa: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Przypomniał nam o deklaracji Sathya Sai: „Moje życie jest Moim orędziem”. Sai co myśli – to mówi, a co mówi - to robi. Marek rozważał możliwości pracy nad harmonizowaniem siebie samego. Przypomniał nam symbol pentagramu – czyli gwiazdy pięcioramiennej – która świadczy o integralności charakteru rycerza i o tym, że rycerz ten posiada pięć cnót rycerskich. W dalszej części swoich przemyśleń Marek przypomniał o tym, co Sathya Sai mówi na temat umysłu. Swami określa umyśl jako małpę, która skacze po drzewach, albo jako psa, który biega wszędzie po wsi, innym razem Sai porównuje umysł do muchy, która siada raz na ciastku, a innym razem na śmieciach. Dużą wagę Marek przywiązywał do intencji. Zdarza się, że nie jest dane dotrzymać słowa, ale intencje były szczere. Coś mogło pokrzyżować plany działania. Często nasze intencje nie przekładają się na czyny. Polskie przysłowie mówi: „Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane”. Aby żyć w harmonii należy wszystko dedykować Bogu i starać się, aby w ślad za słowami podążały czyny. Harmonia to owoc ciężkiej pracy. Człowiek powinien być silny bożą łaską. Marek przytoczył przykłady osób z historii, które osiągnęły wyzwolenie dzięki jedności myśli, słów i działania. Byli to: Hiraniakaśipu – stojąc na jednym palcu nieustannie myślał o Bogu oraz Ramakriszna Mahariśi – praktykował jedność myśli, słów i działania.
Po wystąpieniu Marka słuchaliśmy jeszcze Steena Piculell’a, który mówił o rozwoju Organizacji Sathya Sai w Europie i na świecie, a później Krysi Kostrzewskiej, która mówiła o harmonii poprzez pracę twórczą w grupie.
Następnego dnia jako pierwsza - Edyta Bezzubik – dzieliła się swoimi refleksjami na temat wiodącego hasła zjazdu. Dała przykład z życia Gandhiego. Matka chłopca, który lubił jeść słodycze przyprowadziła go do Gandhiego w nadziei, że powie on coś synowi, by ten przestał jeść słodycze. Jednak wielki nauczyciel odesłał matkę i chłopca i kazał im przyjść za kilka dni. Kiedy przyszli ponownie, Gandhi powiedział chłopcu, by nie jadł słodyczy. Zaskoczona matka zapytała czemu Gandhi nie mógł tego samego powiedzieć podczas pierwszej wizyty. Gandhi odpowiedział, że wcześniej sam jadł słodycze i musiał najpierw się odzwyczaić, aby móc udzielić nauki chłopcu. Edyta kładła nacisk na harmonię między światem duchowym a materialnym. Mówiła jak ważne jest przestrzeganie pięciu wartości (Prawdy, Prawości, Pokoju, Miłości i Niekrzywdzenia). Kładła nacisk na dotrzymywanie słowa.
Następnym mówcą był koordynator sewy (bezinteresownej pomocy) polskiej Organizacji Sathya Sai – Piotr Krupa. Opowiedział nam o swoim sąsiedzie. Mówiono o nim jaki z niego wspaniały człowiek, ponieważ jak pracuje to pracuje, jak jest mężem to jest mężem, w pełni angażuje się w to co robi. Mimo starań Piotr nieraz przyłapał się na braku zaangażowania w to co robił. Np. będąc w lesie rozmawiał o pracy, w pracy mówił o czymś niezwiązanym z pracą. Podczas obiadu siedział naprzeciw wielu osób, które jadły zupę. Wszystkie osoby zajęte były rozmową i mechanicznie wykonywały ruchy ręką i łyżką. Piotr w myśli krytykował to postępowanie i przebywanie myślą gdzie indziej. Później sam jadł zupę i rozmyślając, tak bujał w obłokach, że nie zauważył kiedy nie mógł już nabrać zupy z talerza, bo się skończyła.
Następna wypowiedź należała do Ewy Serwańskiej, która przeprowadziła analizę tego skąd biorą się czyny. Powiedziała, że słowo i czyn biorą się z myśli. Myśl jest źródłem, dlatego Ewa nie kłamie, nie obiecuje tego czego nie może dotrzymać, pilnuje się by jej słowa i czyny były w zgodzie. Ewa przypomniała nam o sumieniu. Twierdziła, że jest ono kształtowane przez rodziców, kulturę, religię, szkołę itp. W związku z tym, sumienie nie mówi wewnętrznej prawdy, jest przesiane przez sito umysłu. Według Ewy intuicja jest prawdziwym drogowskazem w życiu człowieka. Ewa odczuła wpływ intuicji na swoje życie na własnym przykładzie, gdyż postąpiła zgodnie z nakazami intuicji, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi. Decyzja ta okazała się zbawienna w skutkach i w przyszłości zaowocowała dobrem całej rodziny Ewy. Ewa twierdziła, że najważniejsze jest żyć w zgodzie ze swoją wewnętrzną prawdą. Powiedziała: „Ego ma taki lub inny kolor, a w środku jest światło, które świeci poprzez klosz ego”. Ewa opowiedziała mi jak Swami pokazał jej czym kończy się działanie nieharmonijne. W różnych scenkach, które miały miejsce podczas jej pobytu w Prasanthi Nilayam, mogła zaobserwować różne reakcje innych ludzi jako własne lustro. Tuż przed wyjazdem Ewy do domu zwracano się do niej po pomoc w tłumaczeniu i załatwianiu różnych spraw. Jej ego domagało się akceptacji więc starała się sprostać oczekiwaniom Polaków w aśramie. Nie było to działanie zharmonizowane. Bardzo ważne jest by nauczyć się mówić NIE. Ego Ewy nie umiało mówić NIE, bo chciało być akceptowane, bo chciało być wspaniałe. Innego dnia Ewa – podczas pobytu w aśramie - zaplanowała szereg spraw do załatwienia zaraz po darśanie, aż tu nagle wylosowała pierwszy rząd. Myślała sobie: „Dostałam pierwszy rząd, nie powinnam wychodzić i zaprzepaszczać szansy przebywania blisko fizycznej formy Sathya Sai”. Nie mogła wyjść. Nadszedł Swami i mentalnie Ewa usłyszała pytanie: „Po co tu przyjechałaś?” Zaraz odpowiedziała w myśli: „Żeby być z Tobą, Swami”. Odpowiedź brzmiała: „No to bądź”. Wtedy roztopiło się coś w niej i już nie było emocji. Ewa twierdziła, że tylko sytuacje konfliktowe mogą coś ujawnić.
Późniejsza część programu tego dnia (2 maja) należała do Pawła Pietrzaka - koordynatora młodych Organizacji Sathya Sai w Polsce. Paweł powiedział nam trochę o śpiewaniu. Mówił, że gdy śpiewa w sanskrycie, to nie czuje się tak zobowiązany do przestrzegania tego co śpiewa, bo nie wszystko dobrze rozumie. Śpiewając po polsku czuje się w obowiązku respektować słowa, które są w piosence. Akompaniując sobie na gitarze zaśpiewał jedną ze swoich pieśni duchowych.
Tego dnia Marek Oziewicz podziękował pierwszym odważnym, którzy przemawiali i poprosił o dobranie się w kółka studyjne według przydzielonego koloru etykietki. Pozostałą część wieczoru wypełniły debaty, sesje pytań do Steena oraz pierwsze konkursowe prezentacje bhadźanów, mantr i piosenek po polsku.
Trzeciego dnia zjazdu (3 maja) rano głos zabrała Iwona Piotrowska – koordynator Wychowania w Wartościach Ludzkich Organizacji Sathya Sai w Polsce. Powiedziała nam, że harmonia myśli, słów i czynów jest przewodnią ideą w programie Wychowania w Wartościach Ludzkich, który jest poważną alternatywą dla współczesnego programu edukacyjnego. Program WWL opiera się na zdobywaniu przez uczniów wiedzy książkowej i odkrywania wewnętrznych uzdolnień. Niedawno wprowadzony przez Sathya Sai program Educare daje możliwość odkrycia wewnętrznej boskości. Program ten zakłada jedność myśli, słów i działania. Iwona apelowała, byśmy najpierw my sami zadbali, by reprezentować jedność myśli, słów i działania. Przypominała nam słowa Swamiego, że skutkiem edukacji jest dobry charakter. Jakie myśli, takie czyny, takie nawyki, taki charakter. Podstawą prawości jest czystość myśli, na którą wpływa pożywienie, a także bodźce odbierane zmysłami np. telewizja, gry komputerowe. Iwona przypomniała nam o tym, że Swami porównuje umysł do lustra, które zakryte jest materiałem, utkanym z nici pragnień, nieczystych myśli i przywiązań. Wyciągając nitkę po nitce możemy wierniej odbierać rzeczywistość. Inne porównanie Swamiego dotyczące wewnętrznego doskonalenia się mówi o kluczu, który tkwi w ludzkim sercu. Jeśli przekręcimy go w stronę świata - zamykamy drzwi do wyzwolenia. Przekręcając klucz do świata wewnętrznego uzyskujemy drogę do wyzwolenia. Wyznawcy Sai powinni być przykładem dla innych. W stołówce w Prasanthi Nilayam umieszczony jest napis: „Zanim cokolwiek powiesz odpowiedz sobie na pytania: czy jest to prawdą?, czy nikogo nie zrani?, czy jest to konieczne? czy nie zakłóci ciszy?” Mimo to wiele osób rozmawia tam przy jedzeniu. Powinniśmy pracować nad zachowaniem ciszy. Na 77-te urodziny Swamiego w dniu 23 listopada 2003 roku Organizacja Sathya Sai przygotowała program pracy nad zachowaniem ciszy, jako prezent urodzinowy dla Baby.
W dalszym ciągu swojego wystąpienia Iwona mówiła o tym, że wszystko to, co pomyśli głowa, przechodzi do serca i tam jest akceptowane, albo nie, a następnie przemienia się w działanie. Iwona przypomniała nam o naszych wrogach wewnętrznych, o których często wspomina Swami. Są to: duma, uprzedzenia, zazdrość, zawiść, złość, ego… Dopóki nie pojedziemy do Prasanthi Nilayam nie wiemy co to są wrogowie wewnętrzni i że w ogóle są oni w nas. Prośmy Boga, by wyrwał te złe cechy z naszego serca jak chwasty. Walka z tymi wrogami nie ma sensu. Im bardziej walczymy, tym bardziej oni atakują. Należy oddać to Bogu. Jakie myśli takie działanie. Nie zatrzymujmy się na etapie myśli. Nie zatrzymujmy się na etapie słów. Energia może ulec rozproszeniu. Iwona zaprosiła wszystkich do współpracy na polu edukacji Sathya Sai.
Po Iwonie mówił Bolesław Wysoczański, który przyznał się, że pomysł Marka, by przemawiać, wydał mu się niedorzeczny. Bolek nie wiedział o czym powinien nam mówić, zwłaszcza, że został zaskoczony i nie dano mu odpowiedniego czasu na przygotowanie się. Przyznał, że Swami często stawia ludzi przed tłumem i mówi: „mów” i zawsze każdy mówca znajduje odpowiednie słowa. Bolek poczuł się podobnie. Kiedy Bolek wyraził swoje zaniepokojenie Marek odrzekł: „będziesz się musiał dużo modlić”. Bolek opowiedział nam o swoich szkolnych czasach, kiedy mówiło się o słowie rycerskim, którego dotrzymanie było sprawą honoru. Rycerz potrafił oddać życie w obronie honoru. Zainspirowany taką właśnie postawą Bolek starał się podobnie postępować. Dotrzymywał słowa i wymagał od innych, by też to robili. Zauważył, że kiedy ktoś np. spóźniał się, czy w inny sposób zawodził, czekając na niego sam ulegał emocjom. Planował z własnej pozycji jak to zemści się na kimś i jak mu nawymyśla. Później często okazywało się, że usprawiedliwienia spóźnialskiego były słuszne i wszelkie wymówki były nie na miejscu. Dlatego też Bolek nauczył się patrzeć na zdarzenie oczami innej osoby, co dało mu większy spokój i doprowadziło do harmonii. Na początku tego rodzaju trudnych sytuacji należy zapanować nad emocjami. Swami uczy nas obserwowania swoich myśli, uczuć, słów, czynów. Bolek mówił również o siostrach miłosierdzia Matki Teresy, które jeśli coś robią to angażują się w to na 100%. Radził nam wsłuchiwać się w życie i iść za tym, co ono nam podpowiada. Sam padł ofiarą zignorowania sygnałów ostrzegawczych od losu. Kiedy chciał wsiąść do samochodu i jechać dalej, o dziwo nie mógł zapalić silnika. Padał deszcz. Bolek siłą doprowadził samochód do użytku prosząc o pomoc traktorzystę. Po 20 minutach miał wypadek. Gdyby zastanowił się trochę nad tą sytuacją może uniknąłby kraksy.
Następną mówczynią była jedna z organizatorek zjazdu Aldona Kowalczyk. Uznała możliwość przemawiania za zaszczyt. Opowiedziała nam jak doszło do zorganizowania tego zjazdu. Dwa lata temu, kiedy osoby z Suwałk wracały ze zjazdu w Obornikach Śląskich, padły słowa, że być może taki zjazd można by zorganizować w okolicy Suwałk. Pomysłu takiego nie należy rozproszyć, ale pielęgnować i nie zatrzymywać się na jego poziomie. Wypowiedziane słowo powinno być rozważone, a następnie wprowadzone w działanie. Na kółku studyjnym grupy Sathya Sai w Suwałkach omawiano kwestię organizacji zjazdu. Na koniec stwierdzono, że wszystko ma swój czas. Oczekiwanie na właściwy czas trwało 2 lata. Rok temu nie udało się znaleźć odpowiedniego miejsca. Później ktoś wskazał im właściwy ośrodek do tego celu. Na spotkaniu liderów nie było propozycji od innych grup z Polski. Cała praca nad organizacją zjazdu przebiegała harmonijnie i poszczególne fragmenty pasowały do siebie. Aldona stwierdziła, że naszym naturalnym stanem jest harmonia i że każdy ma w sobie pierwiastek boski. Wspominała również o naszych wewnętrznych wrogach, których możemy pokonać tylko przy pomocy Boga. Codziennie rano należy oddać cały dzień Bogu. Istnieje małe niebezpieczeństwo, że można chcieć tak bardzo zadowolić Boga, że nie oczekując owoców swych działań można się do nich przywiązać. Taka postawa nie daje harmonii. Aldona przypomniała co Baba mówi o angażowaniu się w sprawy doczesne: „Bądź w świecie, ale nie pozwól, by ten świat był w tobie”. Każdy z nas ma do pokonania drogę do harmonii myśli, słów i działania. Należy przejść tę drogę z podniesioną głową. Aldona ostrzegała nas przed ranieniem innych słowami, co czasem może być nie do uleczenia. Należy właściwe myśli pielęgnować. Całość swojego wystąpienia Aldona złożyła do lotosowych stóp Sathya Sai.
Przedostatnim mówcą z Polski, w sobotę 3 maja, był Krzysztof Bekier, który tak samo jak Bolek, został zaskoczony propozycją Marka: „będziesz mówił”. W tym momencie cała koncepcja wystąpienia wskoczyła Krzysiowi do głowy. Opowiedział nam swój poruszający sen z Sathya Sai. Baba dawał darśan w pobliżu kościoła Świętej Trójcy, w dniu święta odbierania pierwszych plonów. Sen miał głębokie znaczenie symboliczne. Krzyś opowiedział nam o swoim pobycie w Indiach i audiencji całej grupy w dniu 1 grudnia 2001 roku. Był to trzeci pobyt Krzysia u Sai Baby. Pamiętał, że Swami mówi o tym, by uważać o co się prosi. Krzysiu oddał list Swamiemu, dwa tygodnie przed interview, z prośbą o wyzwolenie. Na interview Swami był jak matka i ojciec. Pokazał swoją dłoń i zapytał: „co tu widzicie?” Nikt nie odpowiadał więc Krzysiu, by ratować sytuację odrzekł: „tu nie ma nic”. Swami machnął tylko ręką i odpowiedział na to: „tu jest wszystko”. Mówił do Polaków: „Możecie Mnie prosić o co chcecie, a ja dam wam wszystko”. Później dziewczyny obecne na tym interview mówiły, że „posypało się”. Swami materializował jeden upominek za drugim: medalion, zegarek… Umysł Krzysia podpowiadał: „weź to, albo to…” Drugi głos szeptał mu słowa Sai: „Tak wielu przyjeżdża do Mnie po błahe rzeczy, a tak mało prosi Mnie o wyzwolenie”. Swami zapytał Krzysia co chce. Odpowiedział, że wyzwolenia (mokszy). Swami na to, że nie jest to takie proste, a Krzyś, że wie o tym. Swami mówił do wszystkich obecnych na interview: „Przyjeżdżajcie tu do Mnie, to jest wasz dom”. Jedna z dziewcząt powiedziała: „Przyjedziemy za rok i 4 miesiące”. Swami na to: „Tak, przyjeżdżajcie, urodzę lingam” i pokazał na swój brzuch. Krzysiu mówił, że zrozumiał to zaproszenie. Pięć osób z tej grupy było na ostatnim święcie Mahaśiwarathi w 2003 roku, podczas którego Swami urodził przez usta złoty lingam (mniejszy), a większy zmaterializował ruchem dłoni. Tuż przed świętem nic nie wskazywało na to, by Krzysiu miał wyjechać, aż tu nagle w lutym zadzwonił telefon, a w słuchawce głos pani oznajmił mu: „Panie Krzysztofie, czy pojedzie pan ze mną do Indii? Ja sponsoruję panu bilet.” Krzysiu aż trząsł się z wrażenia. Miał 2,5 godziny na spakowanie się i pożegnanie z bliskimi. Przyjechał wprost na Mahaśiwarathi. Był nieprzytomny ze zmęczenia, ale zarazem w inny sposób przytomny. Dnia 1 marca 2003, po porannym darśanie siedział cały czas na placu darśanowym przez wszystkie te godziny i dane mu było obserwować narodziny lingamu. Mówił nam, że był świadkiem tego co się wydarzyło. Wszyscy wstali i przybliżyli się do Swamiego. Krzyś na odwrót wycofał się do tyłu i powstała w ten sposób luka zapewniła mu lepszą widoczność. Na stojąco, z rozciągniętym kręgosłupem, mógł doświadczyć wybuchu światła w Swamim i we własnym ciele.
Ostatnią osobą przemawiającą była Iza Szaniawska, która mówiła o uniwersalizacji pracy Organizacji Sathya Sai w Polsce. Podkreśliła, że nauki Sathya Sai mają charakter uniwersalny. Wspomniała o początkach tworzenia się Organizacji Sathya Sai w Polsce. Zaczęła się ona krystalizować w roku 1990, pośród poszukiwaczy duchowych ścieżek okultyzmu, reiki, praktyk Dalekiego Wschodu, sufich… Deklaracja Swamiego, o tym, że nie tworzy żadnej religii przyciągnęła jeszcze inne osoby. Zainteresowano się rytuałami. Panowało przekonanie o wyższości bhadżanów nad piosenkami polskimi, że bhadżany są mocniejsze. Iza zapytała nas: „Dlaczego Organizacja jest tak atrakcyjna, a jednak niemożliwie trudne jest przestrzeganie jej reguł?” Cel Organizacji to przebudzenie, odkrycie najwyższej prawdy, odkrycie Boga w swoim sercu, bycie użytecznym narzędziem w realizacji pracy duchowej, postrzeganie ludzi jako jednej rodziny. Członkowie Organizacji powinni być świecącym tego przykładem. Należy podkreślać jedność wszystkich religii. Jako wielbiciele Sai powinniśmy szanować wszystkie religie. Organizacja Sathya Sai jest organizacja duchową, otwartą dla wszystkich bez względu na wyznawaną religię. W Karcie Organizacji zawarte są uniwersalne prawa, na których opiera się ruch Sai. Powinna nas cechować perfekcyjność organizacyjna. Gdy Organizacja coś robi, to przekonanie innych powinno być takie, że warto przyjść, bo będzie dobry poziom, dobra współpraca i morze miłości. Iza pytała nas: „Czy zwracamy się do siebie słowami pełnymi łagodności? Czy jesteśmy wielbicielami na ½ etatu? Czy na cały etat? Czy jesteśmy w harmonii myśli, słów i czynów, ale bez konfliktów?” Odmienny punkt widzenia wywołuje emocje. Spotykając się raz w tygodniu w grupach i ośrodkach Sai przechodzimy proces transformacji. Najpiękniejszy proces ma miejsce, gdy organizujemy jakieś przedsięwzięcie. Współpraca łączy, daje satysfakcję, radość. Iza pytała czym uniwersalizm nie jest: „Nie jest porzuceniem rytuałów, bo będą nowe, nie jest porzuceniem bhadżanów, bo będą śpiewane po domach, nie jest porzuceniem chodzenia do kościoła. Swoje wystąpienie Iza zakończyła cytatem Sathya Sai z czasopisma „Sai Ram” z nr 30 z roku 2000 ze str. 55. „Nie martw się rytuałami, których wymaga Organizacja. Ocean potrzebuje swoich brzegów. Ciało ludzkie przestrzega temperatury 36,6oC. Jak więc Organizacja może nie wyznaczać swoich przepisów”. Wystąpieniu Izy towarzyszyła kompletna cisza i uwaga zebranych.
Wielokrotnym gościem zjazdów ogólnopolskich wielbicieli Sathya Sai był koordynator europejski Steen Piculell z Danii. Powiedział, że jest bardzo szczęśliwy, że może być razem z nami. Mówił o tym jak wyglądał świat 20 lat temu. Wszędzie były dyktatury. Kwitł komunizm. Dwa tygodnie przed rozbiórką muru berlińskiego (symbolu podziału Europy na komunistyczną i demokratyczną), Swami powiedział: „komuniści przyjdą następni” („comunist - come next” – gra słów w j. ang.). Obecnie świat się zmienia bardzo szybko, są zmiany nawet w Chinach i w Afryce.
Steen zauważył, że pozytywne zmiany na świecie zależą od stopnia oczyszczenia nas samych. Jeśli oczyścimy siebie, to miłość Boga będzie przez nas błyszczeć. Każdy człowiek ma swoje dobre strony np. dobroć, cierpliwość, łagodność i inne cechy, ale posiada także sześciu odwiecznych wrogów: zazdrość, ego, pożądania, nienawiść, złość, uprzedzenia. Tych sześciu wrogów często staje się pożywką dla umysłu. Jedynym wyjściem jest podążanie za pięcioma Wartościami Ludzkimi (Prawda, Prawość, Pokój, Miłości i Niekrzywdzenie). Dobrze jest w cichej modlitwie analizować co jest dobre, a co złe. W trakcie tej praktyki będziemy mogli odsuwać od siebie złe myśli, co powinno zaowocować zmianą na lepsze naszego myślenia i zachowania. Umysł powinien stać się spokojny. Daje to możliwość wsłuchania się w siebie i w swój głos wewnętrzny. Daje to poczucie Prawdy. Dzięki Prawdzie poprzez właściwe postępowanie, zachowanie, uczynki itp. osiągamy Prawość, a rezultatem jest zdobycie Spokoju wewnętrznego. Jeśli będziemy w stanie pokoju z samym sobą, to i z otoczeniem. Mając taki pokój będziemy mieć Miłość dla wszystkich, która nakazuje nam Niekrzywdzenie. Steen powiedział, że kiedy wszedł do sali poczuł emanację miłości od zebranych tam osób. Prawdziwa energia miłości jest wieczna i bezinteresowna. Miłość światowa jest egoistyczna i opiera się na zasadzie: „ja ci dam coś, ty mi dasz coś”. Przemoc obecna we współczesnym świecie występuje również w mowie. Obmawianie innych jest krzywdzeniem. Praktykowanie nauk Swamiego daje coraz głębszy kontakt z Bogiem i lepszą łączność. Steen prosił, by wykorzystać pobyt na zjeździe do tego, by poczuć Boga w sobie. Wspominał dzień w listopadzie 2002 roku, kiedy powiedział Swamiemu, że wybiera się do Polski. Swami odrzekł: „tak, błogosławię”. Steen apelował, by wykorzystać tę błogosławiącą moc i być szczęśliwym. Opowiedział nam o tym jak wyjechał do Kazachstanu. Jako koordynator ma przywilej zajmowania miejsca na werandzie w Prasanthi Nilayam, blisko Swamiego. Siedział tam razem z dr Jumsaiem (dyrektorem Instytutu Sathya Sai w Tajlandii) oraz z Thorbjörnem Meyerem. Oni obaj rozmawiali o seminariach WWL w Kazachstanie. Zaraz z Indii lecieli do tego kraju więc zapytali Steena czy nie poleciałby razem z nimi. Żona prezydenta Kazachstanu jest wyznawczynią Sathya Sai. Na pierwszym seminarium Wychowania w Wartościach Ludzkich w Kazachstanie było 600 nauczycieli z tego kraju. Całe to seminarium było prowadzone pod patronatem pani prezydentowej. Kazachstan jest ogromnym krajem, większym od Indii. Dzięki staraniom pani prezydentowej program WWL stał się oficjalnym programem nauczania w szkołach tego kraju. W Chinach dr Jumsai przeprowadził warsztaty WWL dla 50 tysięcy nauczycieli. Obecnie na świecie pracuje 40 szkół Sathya Sai. W roku 2003 zostanie założonych jeszcze 18 takich szkół. Dwa miesiące temu miała miejsce konferencja ONZ na temat „Zasoby naturalne ziemi”. Przybyło na nią 1008 delegatów, byli obecni: premierzy Chin, Malezji, Singapuru, Indonezji oraz ministrowie z wszystkich krajów na świecie. Głównym mówcą był pan Anantaraman, który jest wielbicielem Sathya Sai. Zaprezentował on zebranym projekt dostarczania wody pitnej Śri Sathya Sai. Pokazano dwa przedstawienia przygotowane przez dzieci ze szkół Sathya Sai. Publiczność nagrodziła je oklaskami na stojąco. Po wystąpieniu zaproszono pana Anantaramana do Chin. W odczuciu tego mówcy cały czas towarzyszyła mu niesamowita energia. Przemawiając, wśród zebranej publiczności widział błyski pierścieni, które wcześniej zmaterializował Swami. Prawdopodobnie byli to wielbiciele Sathya Sai.
Steen Piculell u boku Baby