Perły mądrości Sai numer 17 - wrzesień-październik 2003
Profesor Anil Kumar zebrał ważniejsze z sytuacji zaistniałych podczas popołudniowych spotkań Bhagawana Baby z uczniami i studentami na werandzie w Prasanthi Nilayam i przedstawił je w swoich wykładach p.t. Sai Pearls of Wisdom. Zostały one spisane i udostępnione w internecie pod adresem: www.internety.com/saipearls/english.htm. Niniejsze ‘Perły’ wybraliśmy z ostatnich pięciu wykładów (17–21) wygłoszonych w lutym b.r. Wykład 21 w większej części był poświęcony służbie dla wsi i te epizody przedstawiamy wyjątkowo w komplecie, bez istotnych skrótów.
OM…OM…OM…
Sai Ram!
Z pranamami [pokłonami] u Lotosowych Stóp Bhagawana,
Drodzy bracia i siostry!
Dziękuję Swamiemu za umożliwienie ponownego spotkania. Słyszałem opinie, że „Perły mądrości Sai” są bardzo dobrze odbierane na całym świecie. Jest to dla mnie zachęta do kontynuacji i obiecuję to robić. Tak jak wy macie dość dużo pracy domowej przebywając w Bangalore, ja też mam wystarczająco dużo pracy domowej tutaj. Mam pewne rzeczy, które nie zostały jeszcze opublikowane. Są to zapisy rozmów Sai z 1998 roku zrobione przez chłopców. Gdy je czytać bez komentarza, mogą niewiele znaczyć. Trzeba je wyedytować. Przyjrzę się im i odrobię to zadanie domowe podczas nadchodzących wakacji.
Prawość i uczciwość podstawą powodzenia
Bhagawan powiedział do uczniów i studentów:
- Chłopcy, chcę wam powiedzieć, że powinniście posiadać indywidualność, prawość i uczciwość. Zapewni to wam wszystko w tym świecie.
Przyjaciele! Zaledwie trzy dni temu w naszym Instytucie wygłosił wykład pewien profesor z Kalifornii, z Wydziału Ekonomii. Zdałem sprawę Swamiemu o tym, co mówił. Profesor ten zrobił sondaż dotyczący blisko dwóch tysięcy studentów, którzy uczestniczyli w szkoleniu 'Wychowanie w Wartościach Ludzkich' (WWL) Sathya Sai. Sondaż wykazał, że w porównaniu do innych chłopców życie tym szkolonym układało się bardzo dobrze. Dzięki szczerości, uczciwości, ciężkiej pracy i kulturze pracy zajmowali wysokie stanowiska w przodujących przedsiębiorstwach. Profesor z Kalifornii powiedział: „Jest to żywy dowód na to, że WWL Sathya Sai zapewnia perspektywy już tutaj. Nie prowadzi was do raju czy nieba po śmierci. Nie, nie, nie – już tutaj! Program szkolenia WWL Sathya Sai jest naprawdę fantastyczny!”
W tym właśnie kontekście pragnę zwrócić wam uwagę na to, co Swami powiedział chłopcom. Dał następujący przykład człowieka prawego, uczciwego i godnego zaufania:
- Słuchajcie chłopcy! Przed około czterdziestu laty zdarzyło się, że Bhagawan był w Bangalore. Jadąc samochodem mijałem Indian Institute of Sciences.
Musieliście słyszeć o tym Instytucie. Jest znany na całym świecie z najwyższych standardów. Wielu z tamtejszych profesorów jest wielbicielami Bhagawana. Pewnego dnia Swami odwiedził tę placówkę. Będąc tam, z samochodu zobaczył stojącego pod drzewem studenta. Był środek dnia, a student miał zatroskaną, poważną minę. Zmartwione twarze przyprawiają Swamiego o przykrość. (Śmiech.) Są niczym alergia dla Bhagawana. (Śmiech.) On chce uśmiechniętych twarzy. Z tego właśnie powodu zawsze ceni sobie obcokrajowców. Oni zawsze noszą uśmiech na twarzy. Wszyscy się uśmiechają. Swami lubi oglądać ich twarze. Bhagawan zasmucił się, patrząc na tego młodego człowieka z takim smutkiem i frustracją wymalowanymi na twarzy. Zatrzymał samochód i spytał:
- Hejże, chłopcze! Podejdź tutaj. Dlaczego jesteś tak nieszczęśliwy?
- Swami, właśnie wróciłem z rozmowy kwalifikacyjnej. Zadano kilka pytań. Nie potrafiłem odpowiedzieć, więc kazali mi odejść. Bardzo potrzebuję pracy. Jestem bardzo zawiedziony. Błagałem dyrektora, by ponownie rozpatrzył moje podanie, jednak on powiedział: „Wyjdź z pokoju!” Jestem bezradny, Swami.
- Postąp zgodnie z Moją radą – ulitował się Swami.
- Swami, tak zrobię.
- Dobrze! Jak tu się dostałeś?
- Autobusem, Swami.
- Czy wydawałeś własne pieniądze?
- Nie, Swami.
- Jak tu dojechałeś?
- Ten Instytut zapłacił koszty podróży. Dzięki tym pieniądzom mogłem tu dojechać.
- Czy wystarczyło tych pieniędzy, czy może potrzebujesz więcej?
- Swami, przysłali mi wystarczająco dużo pieniędzy. Zostało mi z tego jeszcze osiem rupii.
- A, rozumiem. Teraz posłuchaj chłopcze, zostań tutaj. Dyrektor Instytutu będzie tędy przejeżdżał swoim samochodem. Zawołasz: „Proszę pana, proszę pana!” Wtedy on spyta: „Czego chcesz? Wynoś się! Nie masz prawa ubiegać się o pracę.” Tak ci powie, ale ty mu wyjaśnij: „Proszę pana, nie proszę znów o pracę. Wypłacił mi pan dwadzieścia rupii na koszty podróży. Wydałem dwanaście rupii. Pozostało mi jeszcze osiem rupii. Czekałem tu, by oddać panu tę nadwyżkę.” Powiedz mu to i zobaczysz co się stanie. (Śmiech.)
Potem odjechał, ten figlarny Bóg! (Śmiech.) Jak można było się spodziewać...
- Panie dyrektorze, proszę pana!
- Zabieraj się stąd!
- Nie, proszę pana. Jestem tu po to, by zwrócić panu resztę ponad koszty mojej podróży.
Wtedy dyrektor stwierdził:
- Takich właśnie chłopców chcemy mieć w Instytucie. (Śmiech.) Potrzebujemy chłopców uczciwych i prawych. Przyjdź dziś po południu i dołącz do naszego personelu, OK?
Swami zatrzymał swój samochód przy końcu drogi, by zobaczyć, co chłopak zrobi. Chłopiec przybiegł i upadł do Jego Stóp.
- Swami, dostałem pracę!
- Tak, jeśli stosujesz się do Moich poleceń, gdy przestrzegasz Moich zasad, gdy masz charakter i prawość, wszędzie dostaniesz pracę. Wszędzie ci się powiedzie – tak powiedział Bhagawan.
Wiem co narysowaliście
Przechodzę do następnego wydania telugu Sanathana Sarathi, ze stycznia 2001 r.
[...] Większość z was musiało uczestniczyć w Sportowym Mitingu (Sports Meet). Na rozpoczęcie przygotowano wielką, masywną maskotkę. Została wciągnięta po drucie z podnóża góry za stadionem na jej szczyt. Musieliście ją widzieć. Przed przygotowaniem maskotki chłopcy zwykle udają się do Swamiego, aby otrzymać pozwolenie i błogosławieństwo. Zabierają ze sobą liczne obrazki oraz rysunki i proszą Swamiego o wybranie najlepszego.
Wierzcie mi, proszę – zostało to zapisane. Swami, nie spojrzawszy na żaden obraz, powiedział:
- Tamten, ten, ten, tamten.
Wymienił wszystkie dziesięć nazw! Potem rzekł:
- Nie muszę widzieć. Znam rysunki, które wykonaliście. Dobrze, niech waszą maskotką tegorocznego Mitingu będzie tygrys.
Najpierw powoli, potem szybko
Następnie Swami zwrócił się do chłopców z Prasanthi Nilayam i powiedział:
- Chłopcy, oglądałem was na motocyklach. Jest jedna podstawowa zasada. Swami zna się na motocyklach. Nie muszę jeździć na motocyklu, by je znać. Zdradzę wam sekret. Po starcie jedziecie z dużą prędkością; przed końcem zwalniacie. To nie jest dobry sposób. Żeby wygrać w zawodach motocyklowych, na początku powinniście jechać wolno; później powinniście jechać szybciej.
Swami podpowiadał chłopcom, aby mogli wygrać mecz. Potem rzekł:
- Chłopcy, posłuchajcie. Gdy byłem uczniem w szkole, zawsze wygrywałem wyścigi. Kim byli inni zawodnicy? Wielkie chłopaki, wyżsi ode Mnie! Mimo to przybiegałem jako pierwszy. Czy wiecie dlaczego? Początkowo ci wysocy chłopcy biegli bardzo szybko. Później zmęczeni ciężko dyszeli. Z drugiej strony, Ja startowałem wolno, nabierałem pędu i przybiegałem jako pierwszy! Są to tajemnice wygrywania.
Bhagawan był w nastroju wspomnieniowym.
- Chłopcy! Kiedy byłem w Kampali (wiecie, że Swami odwiedził Afrykę), widziałem wiele bardzo szybko chodzących żyraf o długich nogach. Żyrafa potrafi biegać szybciej od samochodu. Zebra natomiast jest bardzo powolna. Nie jesteście zebrami. Powinniście być jak żyrafy.
Nauczyciele powinni być twardzi
Kolejna historia pochodzi z innego dnia. Tego dnia rano Swami przyszedł do koledżu i oglądał chłopców maszerujących w pochodzie. Maszerowali wszyscy chłopcy, jedna szkoła za drugą, jedna grupa za drugą przechodziła przed podium. Swami przyglądał się. Myśleliśmy, że Swami jest zadowolony, ale wieczorem powiedział do wszystkich:
- Aby marsz był poprawny, bardzo jest potrzebny trening i dyscyplina. Trenerzy, ucząc marszu, powinni być bardzo twardzi wobec uczniów. Nie mogą być pobłażliwi. Powinni być bardzo surowi.
Potem Swami opowiedział nam, co się Mu przydarzyło w czasie szkolnych dni w Kamalapuram. W okręgu Cuddapah znajduje się miejsce nazywane Kamalapuram, gdzie Swami uczył się przez pewien czas. Swami powiedział:
- Podczas Moich szkolnych dni mieliśmy bardzo surowego nauczyciela od ćwiczeń. Gdy cokolwiek poszło niewłaściwie, bił chłopców. Smagał ich pejczem. Bardzo surowo! Rodzice przyszli ze skargą: „Dlaczego pan bije mojego syna?” Nauczyciel natychmiast odpowiedział: „Przysłaliście swoich synów, byśmy ich wyszkolili. Jeśli nie chcecie tych treningów, zabierzcie ich do domu.” Współcześni nauczyciele są bardzo pobłażliwi. Dlatego dzieci nie mogą niczego się od nich nauczyć. [...]
Miting Sportowy roku 2001 dobiegł końca i Swami udzielił audiencji wszystkim wojskowym szkoleniowcom, którzy trenowali naszych chłopców.
- Widzę, że słuchacie Mnie z wytężoną uwagą.
Następnie Bhagawan zakręcił ręką (jak to czyni, gdy coś materializuje). Pojawiło się od razu dziewięć zegarków. (Śmiech.) Dziewięć naraz! (Śmiech.) Rozdał po jednym każdemu. Wszyscy mówili: „Aaach! Oto cały Baba!” Swami zaczął żartować. Na pożegnanie zmaterializował ponownie za jednym zamachem dziewięć sygnetów! Każdemu dał po jednym, a wszystkim pasowały jak ulał! (Śmiech.) Oto Bhagawan Baba!
Wystarczy sumienie
Wtedy ja się odezwałem:
- Swami, z radością chcę Ci donieść, że ludzie chwalą naszych chłopców za ich wspaniały pokaz w czasie tegorocznego Mitingu Sportowego.
- Nie daj się złamać! – odpowiedział Swami. – Nie daj się ponieść pochwałom. Niech ludzie wychwalają cię bądź ganią. Jeśli twoje sumienie jest zadowolone, to już wszystko. To jest ważne. Nie powinieneś się unosić, gdy cię chwalą, i nie powinieneś popadać w przygnębienie, gdy zbierasz krytykę.
- Swami – rzekłem – nie jestem do tego zdolny. Czuję wielki ból, gdy ludzie winią mnie za coś, czego nie zrobiłem. Naturalnie, czuję się też podbudowany, gdy ludzie chwalą mnie. W końcu jestem człowiekiem! Gdy ktoś powiada: „Anil Kumar, wykonujesz dobrą robotę,” czuję się lepiej. (Śmiech.) Jest to dla mnie zachęta, by zrobić więcej. Z drugiej strony, gdy ktoś mówi: „Co to jest? To poniżej poziomu!,” wtedy czuję zniechęcenie, Swami!
¾ Na tym świecie – powiedział Baba – nie ma niczego takiego jak „dobre i złe.” To co jest dobre dla ciebie, może być złe dla innej osoby. To co jest złe dla innej osoby, może być dobre dla ciebie. Jakże więc możesz uznawać opinię tego drugiego człowieka? Nie myśl w taki sposób.
Przed Nim nic się nie ukryje
[Epizody z telugu Sanathana Sarathi z lutego 2001 r.] Swami zaczął mówić do wszystkich:
- Chłopcy, opowiem wam coś, co zdarzyło się w Brindawanie. Anil Kumar wie o tym.
Było to podczas letniej szkoły. Chłopcy zjedli dobry lunch i wypili wieczorną herbatę. Swami ruszył w kierunku audytorium, gdzie miał wygłosić wieczorny Boski dyskurs. Nagle zatrzymał się, spojrzał na jednego z chłopców i powiedział:
- Chłopcze, nie rób tego! To nie jest miejsce na takie rzeczy. Skończ z tym.
- Słucham, Swami? – spytał chłopiec.
- Nie rób tego.
- O co chodzi, Swami?
W tej chwili Baba ruchem ręki zmaterializował zdjęcie pokazujące tego chłopca jak pali papierosa pod drzewem za budynkiem koledżu. To zdarzenie przypomniał sam Bhagawan. Oznacza ono, że nic przed Nim nie możemy ukryć. Jeśli w grę wchodzi Baba, nie można niczego zachować w tajemnicy.
Nigdy nie spróbowałem kawy
Rozmowa w jakiś sposób zeszła na moją osobę i wtedy On spytał:
- Anil Kumar, czy właściwie się odżywiasz?
- Swami, jem normalnie.
- Czy jesteś zadowolony jedząc te swoje pikle i inne ostre rzeczy?
- Jestem bardzo zadowolony, Swami.
- Dlaczego ciągle jesz te pikle?
- Swami, pomiędzy piklami jem zupę i dal, lecz one ciągle są.
- Ha! Zawsze jesteś taki.
Następnie wskazując na siebie powiedział:
- Wierzcie albo nie, ale Ja nigdy nawet nie spróbowałem kawy czy herbaty. Nie dotykam tłustych rzeczy. Nie posmakowałem herbatników, czekolady czy ciastek. Wiecie, że za szkolnych czasów zwykłem nosić ze sobą mały posiłek przygotowany ze zboża.
Swami kiedyś jadał skrycie
Ze zboża przygotowuje się twardy, okrągły placek nazywany dźonna rottelu. Dźonna rottelu znaczy 'ze zboża.' Takie okrągłe placki Swami nosił ze sobą do szkoły.
- Swami – powiedziałem – musiały być bardzo twarde – zbyt twarde do jedzenia. Jak mogłeś je jeść?
- Ależ nie. Jeśli skropisz je niewielką ilością wody, stają się miękkie. Wtedy możesz je łatwo zjeść.
Pomyślałem sobie: „Swami, tylko Ty mogłeś to zrobić; ja nie mógłbym.” Bhagawan zaś ciągnął dalej:
¾ Podczas gdy wszyscy Moi koledzy z klasy jedli swoje normalne posiłki, Ja spożywałem tylko ten mały placek ze zboża. Ponieważ inni nie powinni czuć się skrępowani przez to, że pochodziłem z biednej rodziny, musiałem jeść skrycie. Nie mogłem sobie pozwolić na ryż i inne artykuły, jakie jedli moi koledzy, a nie chciałem ich z tego powodu wprawiać w zakłopotanie.
Jak mamy to przyjmować? Co za niebosiężna prostota! Jakaż otwartość. Życie Bhagawana jest otwartą księgą. Na tym kończę epizody z tego miesiąca.
Trzęsienie ziemi w Gudźaracie
[Epizody z czerwca 2000 r. opublikowane w telugu Sanathana Sarathi z marca 2001 r.] Rozmowa powoli zeszła na temat trzęsienia ziemi w Gudźaracie. Było to krótko po tym trzęsieniu. Zanim Swami wrócił do Puttaparthi, przekazał polecenia. Wysłał ofiarom trzęsienia liczne ciężarówki wypełnione kocami, artykułami spożywczymi i przyborami kuchennymi.
- Swami – odezwałem się – dowiedzieliśmy się, że wysłałeś tym ofiarom trzęsienia ziemi mnóstwo artykułów, gdy byłeś w Bangalore.
- Nie rozgłaszam tego, co robię – odrzekł Baba. – Nie reklamuję tego, co robię. Wy mówicie wszystkim. Dlaczego? Ponieważ myślicie, że komuś pomagacie. Nikt dla Mnie nie jest 'kimś innym'; wszyscy są Moimi ludźmi, dlatego nie ma potrzeby rozgłaszania.
Co za wspaniała to idea. Bhagawan wysłał do Gudźaratu około 75 000 sari, ubrań dla dorosłych i dzieci, naczynia kuchenne, worki ryżu, pszenicy, puszki oleju, szaminy (płócienne schronienia) i około 2000 namiotów. Razem z tymi rzeczami z Prasanthi Nilayam wyjechało 50 ochotników w towarzystwie starszych osób, które poproszono o nadzorowanie rozdawania i działań ratunkowych. Naprawdę było to niewiarygodne. W tym kontekście powiedziałem:
- Swami, nie potrafię wyrazić zakresu pomocy, jakiej udzielasz tym ofiarom.
Baba znowu zwracając się do mnie rzekł:
- W ogóle nie uważam tego za 'pomoc.' Czy myślisz, że pomagasz swojej żonie i swoim dzieciom? Nie. Twoim obowiązkiem jest opiekować się nimi. Wszyscy są Moimi dziećmi. Dlatego Moim obowiązkiem jest się nimi opiekować. Tak więc nikt nie musi wiedzieć, dziękować czy wyrażać uznania.
Był to odpowiedni moment na zadanie pewnego pytania.
- Swami, jesteś Bogiem. Dlaczego dopuściłeś, by w Gudźaracie zdarzyło się trzęsienie ziemi? Mogłeś sam mu zapobiec. Dlaczego więc pozwoliłeś mu wystąpić, a potem organizowałeś takie obozy ratunkowe? Dlaczego? Dlaczego miałbyś sprawiać, że dziecko płacze, a później pieścić to dziecko? Po co doprowadzać dziecko do płaczu, a potem śpiewać mu kołysanki, by zasnęło? Dlaczego w ogóle muszą być trzęsienia ziemi?
Pragnienia źródłem klęsk żywiołowych
Proszę zwrócić uwagę na to, co Baba powiedział:
- Wszystko co się w świecie zdarza, dzieje się zgodnie z prawami Przyrody. Przyroda jest dziełem Boga. Działa według własnych reguł i nigdy nie wykroczy poza swoje ograniczenia. A Ja nie będę interweniował, gdyż jest to Moje stworzenie. Dlatego też nie dopuszczam do żadnego przekraczania praw Przyrody. Trzęsienia ziemi, pożary, powodzie itd. – wszystko dzieje się według praw Przyrody. Ale pójść z pomocą biednemu i w potrzebie oznacza Miłość do człowieka. Tak więc, to co dzieje się ze światem jest prawem Przyrody. Powinnością człowieka natomiast, jest żywić tę 'Miłość do człowieka' wobec tych, co cierpią – biednych i w potrzebie.
Dlaczego jednak zdarzają się te trzęsienia ziemi, pożary i powodzie?
- Dlaczego jednak te trzęsienia ziemi, pożary i powodzie muszą się zdarzać? Dlaczego?
Chcę, by nasi przyjaciele uważnie zanotowali te kwestie, tak byśmy wszyscy dowiedzieli się, jakie główne przyczyny stoją za klęskami żywiołowymi. Swami zaczął wyjaśniać:
- Dzisiejszy człowiek ma nieograniczone pragnienia. Stał się bardzo zachłanny i eksploatuje Przyrodę. Ciągle wydobywa metale z głębin ziemi. Kopie coraz głębiej, na tysiące stóp, by wydobywać rudy i metale z Matki Ziemi. Sięga też głęboko w ocean, aby pozyskać naftę i benzynę. Skutkiem tego jest utrata równowagi ziemi. Gdy ziemia traci równowagę, występują powodzie. Gdy w różnych częściach ziemi powstają zagłębienia i komory, prowadzi to do trzęsień ziemi. Zatem trzęsienia ziemi i powodzie są powodowane przez ludzi. Bóg niczego nie zrobił. Wszystkie te rzeczy są rodzajem reakcji na ludzkie okrucieństwo – jego eksploatację Przyrody, jego chciwość i zachłanność, które są wynikiem bezgranicznych pragnień.
Tyle powiedział Bhagawan. W ten sposób wyjaśnił przyczynę klęsk żywiołowych.
Pragnienia można mieć, ale ...
- Swami, czy znaczy to, że źle jest mieć pragnienia?
Swami uśmiechnął się ze współczuciem i odpowiedział:
- Możecie mieć pragnienia, ale tylko ich ograniczoną liczbę – niezbyt wiele. Gdy potrzebujecie wody do picia, jej szklanka powinna wystarczyć; nie musicie tu sprowadzać całej rzeki. Gdy człowiek ma ograniczone pragnienia, nie będzie eksploatował Przyrody, co powoduje klęski żywiołowe. Ostatecznie, gdy pracujecie obu rękami, gdy pracujecie ciężko, czy nie zdołacie zapełnić jednego żołądka? Czy nie nakarmicie jednego, własnego brzucha? Lecz człowiek nie pracuje i stał się wysoce samolubny oraz pełen nieograniczonych pragnień. Dzisiaj, w miarę jak dzień po dniu nauka czyni postępy, dzień po dniu ubywa panowania nad zmysłami. Oto przyczyna wszystkich tych tragedii.
Mówił w języku kannada
Dowiedzieliśmy się, że gdy Bhagawan przebywał w Bangalore, 31 stycznia 2000r., odwiedził miejscowość o nazwie Alike w stanie Karnataka. Swami powiedział nam:
- Wiecie, mówiłem tam wyłącznie w języku kannada, nie w telugu. Wszyscy słuchacze byli bardzo szczęśliwi, gdyż mówiłem w ich ojczystym języku. [...]
Dobro czyń bez namysłu
[Epizody z Sanathana Sarathi z kwietnia 2001 r.] Bhagawan powiedział:
- Kiedykolwiek coś daję, jest to tylko dla Mojego szczęścia. Wszystkie dary łaski są przeznaczone dla Mojej własnej przyjemności. Nie uważam ich za darowiznę czy dobroczynność, gdyż wszyscy należycie do Mnie. Mam odczucie, że wy i Ja stanowimy Jedno. Traktuję wasze szczęście jako swoje.
Jest ciekawe zauważyć jak Swami jest niestrudzony, szczególnie jeśli chodzi o rozdawanie wszystkim. Niestrudzony Bóg nie okazując zmęczenia ciągle rozdziela ubrania, zegarki, sygnety i łańcuszki. Nie zna odpoczynku. Mimo to nigdy nie jest zmęczony, gdyż ta Ręka ciągle daje i przebacza. W chwilę potem Swami zauważył:
- Chłopcy, słuchajcie. Kiedy postanowicie zrobić coś dobrego, róbcie to natychmiast. Nie zwlekajcie. Nie odkładajcie na później. Róbcie to natychmiast. Jeśli zaś przychodzi wam do głowy jakaś zła myśl, nie podejmujcie działania; odłóżcie to na jakiś czas. Poczekajcie i przemyślcie to. Gdy chcecie zrobić coś dobrego, nigdy nie czekajcie. Przechodźcie natychmiast do działania.
Następnie z nutką humoru Bhagawan powiedział:
- Są ludzie, którzy z trybun ogłaszają datek lakha rupii, 100 000, na cele dobroczynne! Potem idą do domu a żona powiada: „Gdzie należy dać pieniądze?” Wtedy jegomość zaczyna rozmyślać. (Śmiech.) Czemu cały lakh? 50000 – myślę, że tyle wystarczy. (Śmiech.) Następnego dnia rano, gdy ktoś przychodzi po te pieniądze, on daje 10000 rupii – ‘tyle na teraz.’ „Później dam więcej.” (Śmiech.) Tak więc ze 100 000 zszedł do 10000. Dlaczego? Bo miał czas do namysłu.
Dostajesz, gdy dajesz
Mogę też podzielić się z wami inną piękną uwagą Swamiego, która jest bardzo interesująca i ważna dla nas wszystkich: „Kiedy dajesz, otrzymujesz.” Niechętnie dajemy, gdyż obawiamy się, że możemy stracić. Ale tajemnica tkwi w tym, że dostaniecie tylko wtedy, gdy dajecie. Ponadto Bhagawan powiedział:
- Gdy ciągle dajecie, będziecie mieli nieskończone szczęście, nieskończoną pomyślność i dostatek. Dlatego uczcie się dawać. Ale nie tylko w tym rzecz: przez dawanie umniejszacie swoją karmę. [...]
Nieobecny myślami
Przechodzimy do epizodu, który – jestem tego pewien – przyniesie przesłanie dla każdego z nas. Moi przyjaciele, nie męczy mnie powtarzanie w kółko tego, że każda wypowiedź Baby jest przeznaczona dla całej ludzkości. Gdy stoi i rozmawia z Anilem Kumarem, ma to na celu udzielenie darśanu tysiącom zebranych ludzi. Anil Kumar jest pretekstem – to wszystko. Jeśli Anil Kumar myśli, że Swami stoi tam z powodu jego osiągnięć i oddania, jest głupcem numer jeden! (Śmiech.) Uchowaj Boże, by tak się kiedykolwiek stało. Mogę nie być mądrym człowiekiem, ale dzięki Bogu, jak dotąd, nie jestem głupcem. Każda rozmowa przeznaczona jest dla wszystkich – dla całego świata.
W czasie rozmowy Swami skierował się ku jednemu z chłopców i rzekł:
- Wszyscy słuchają, co mówię, a ty myślisz o czymś innym.
W rzeczy samej tak się zdarza większości z nas. Bądźmy wdzięczni Swamiemu, że nam nie powiedział tego samego. Gdyby zaczął wytykać wszystkim – cóż, nie sądzę. że zdołalibyśmy to znieść. Ponieważ był to chłopiec, młodzieniec, Swami spojrzał na niego i powiedział:
- Gdy wszyscy słuchają tego, co mówię, ty rozmyślasz o czymś innym. Jest to złe. Udajesz, że Mnie słuchasz, ale Ja wiem, że nie słuchasz. Dlaczego? Gdzie Ja jestem? Jestem w tobie! Wiem na czym się skupiasz. [...]
Przemowy dzieci
Przechodzę do następnego epizodu [który ukazał się w telugu Sanathana Sarathi z września 2001r.]. Swami siedział i zdawało się, że jest w dobrym nastroju.
- Umm... Dalej, chłopcy. Śpiewajcie Wedy, śpiewajcie Wedy.
Wszyscy uczniowie, a było ich 1500, w doskonałej harmonii zaczęli śpiewać Wedy. Całe audytorium rezonowało dźwiękami Wed. Wszyscy zebrani czuli wibracje wedyjskich śpiewów.
W tym kontekście warto odnotować interesującą rzecz. We wszystkich placówkach oświatowych Sathya Sai uczniowie – poczynając od dzieci w przedszkolu po doktoranta – wszyscy znają Wedy. Wszyscy potrafią je śpiewać. Chyba sami to już zauważyliście. Śpiewają Wedy przy wszystkich okazjach.
Nagle nasz Bóg odwrócił się i wywołał jednego z chłopców ze szkoły podstawowej:
- Hej, chłopcze, podejdź tutaj.
Chłopiec podszedł i otrzymał Boskie polecenie:
- Hmm, mów przez jakiś czas.
Chłopiec zaczął mówić. Był bardzo młody. Gdyby Swami kazał wam ni stąd ni zowąd mówić, czy potrafilibyście tak to zrobić? Niemożliwe! Małe dzieci jednak potrafią. Swami słuchał naprawdę z zachwytem.
- Hmmm, odejdź.
Następnie poprosił innego chłopca:
- Hmmm, ty mów.
Ten mówił w języku hindi. Swami kazał mu odejść i wezwał innego chłopca, który mówił w sanskrycie. Gdy Swami skierował się znów ku nam, w kolejce stało już piętnastu z tych chłopców. Każdy chciał mówić! Swami powiedział:
- Oj, oj, oj, tylu chłopców! Dosyć. Dosyć. Dam wam inną szansę (później).
Ale nie chciał ich rozczarować, dlatego pozwolił im mówić – jeden po drugim. Naprawdę, było to fantastyczne przeżycie! W obecności tysięcy ludzi dzieci ustawiały się w kolejce, by przemawiać przed Bhagawanem. Po tym Bhagawan przeszedł ku mnie:
- Słyszałeś ich wystąpienia?
- Tak, Swami, słyszałem.
- Czy twoi studenci potrafią tak mówić? Czy twoi uniwersyteccy chłopcy potrafią tak przemawiać?
Zastanawiałem się: 'Czy mam powiedzieć, że nie potrafią? (Śmiech.) Co mam powiedzieć? Muszę z nimi żyć w zgodzie.' (Śmiech.) Jeśli powiem, że potrafią, mogę usłyszeć od Swamiego: ‘Siadaj! Co ty wiesz?’ (Śmiech.) Dlatego milczałem. Wtedy Swami powiedział:
- Nie potrafią. Dzieci z podstawówki najlepiej potrafią przemawiać – nie twoi chłopcy z uniwersytetu.
Pomyślałem, że jeśli będę siedział cicho, uniwersyteckim chłopcom będzie przykro. Powiedzą: ‘Proszę pana, powinien pan nas bronić.’ Rzekłem więc:
- Swami, dlaczego? Dlaczego oni potrafią, a my nie? Chciałbym to wiedzieć.
- Wszystkie dzieci potrafią doskonale mówić – odparł Baba. – Dlaczego? Bo są niewinne. Dzięki niewinności nie ma w nich strachu. U studentów uniwersytetu nie ma niewinności. Są pełni ego. Z powodu ego boją się czy ich przemowa będzie sukcesem, czy kompletną klęską. Zaczynają więc wątpić. Zrozum, że tam gdzie jest niewinność, tam jest Boskość.
- Swami, w porządku. Muszę się z tym zgodzić. Dlaczego studenci z koledżu mają ego? Dlaczego są egoistyczni?
- W miarę jak przybywa im lat – powiedział Swami – razem z siłą mięśni wzrasta też ego.
- O Swami, co mamy robić? Co teraz mamy robić?
- Siła waszego serca jest ważniejsza niż muskuł. Starsi chłopcy są bardziej egoistyczni z powodu swojej siły fizycznej. Ona nie jest ważna.
- Dobrze, Swami. Powiadasz, że za ego młodzieży odpowiada siła ich mięśni. Mam prostą wątpliwość.
- Hmm, jaką masz wątpliwość?
- Starzy ludzie są słabi. Nie mają silnych mięśni. Czy znaczy to, że nie mają ego? (Śmiech.)
Widzimy wielu starszych ludzi – abba, niebotyczne ego! Są tacy, co nie pozwalają nam stać; nie pozwalają nam siedzieć. (Śmiech.) Czy postępują tak na skutek zniedołężnienia starczego? Co zrobić? Jeden z wielbicieli przyszedł do mnie i mówi: „Proszę pana, ten człowiek nie pozwala mi usiąść. Powiada: 'Wstań.' Gdy wstanę, mówi: 'Nie stój tu.' Co mam zrobić?” „Chodź” – odpowiedziałem mu. (Śmiech.) Co miałem rzec? Powiedziałem: „Skoro nie pozwala ci siedzieć ani stać, chodź. Cały czas poruszaj się.” [...]
- Zatem, Swami, starsi ludzie nie mają silnych muskułów. Czy uważasz, że nie mają ego? Młodzież ma silne muskuły, co oznacza fizyczną siłę. Dlatego są egoistyczni. To rozumiem.
- W starszym wieku – odrzekł Bhagawan – siła mięśni odchodzi, lecz ich serca ciągle pozostają bardzo surowe, bardzo szorstkie, bardzo twarde. To ludzie o sercach z kamienia. Dlatego ciągle pozostają egoistyczni. Moc w mięśniach topnieje, ubywa jej, lecz ich serca są kamienne, bardzo surowe, bardzo szorstkie. Dlatego są egoistyczni.
Swami zawsze ma najlepszą odpowiedź. Nie możemy zapędzić Go w kozi róg. Nie, to niemożliwe!
- A więc, Swami, co powinniśmy posiadać, aby nie czuć strachu? Co poradziłbyś tym młodzieńcom kultywować, by byli nieustraszeni?
- Samata – równość, samagrata – prawość, samajikata – jedność, saubhratra – braterstwo. Z tymi czterema cechami w sobie będziesz nieustraszony – powiedział Swami.
Powtórzę jeszcze raz: samata – równość, samagrata – prawość, samajikata – jedność, saubhratra – braterstwo. Z tymi czterema cechami w sobie będziecie nieustraszeni.
„Doświadczenia z sewy na rzecz wsi”
Dzięki Swamiemu za to, że ponownie zebrał nas na tę wieczorną sesję. Tak jak robiliśmy to dotąd, posuwamy się wstecz w czasie. To, o czym będę mówił, było opublikowane w telugu Sanathana Sarathi z grudnia 2000r. i dotyczyło listopada tego roku. 23 listopad ma szczególne znaczenie, gdyż jest to dzień Urodzin Bhagawana. Bhagawan rozpoczął pracę na rzecz wsi, powierzając ją studentom właśnie w listopadzie.
Okazja służby mieszkańcom wsi
Tak więc, o podjęcie się tej pracy dla wsi poproszono chłopców. Najpierw studenci w grupach odwiedzili wiele wiosek w okolicy Puttaparthi robiąc staranny przegląd każdej z nich.
Bhagawan wezwał wszystkich – studentów i nauczycieli – i powiedział:
- Słuchajcie! Wysyłam was do wiosek dając okazję służenia ich mieszkańcom. Chcę, byście rozdawali im żywność – dajcie im paczki żywnościowe. Chcę, byście rozdawali im słodycze. Chcę, byście rozdawali im ubrania. Chcę też, byście nie zapomnieli o nikim. Każdy mieszkaniec wsi powinien koniecznie otrzymać te dary Łaski.
W tym aspekcie Bhagawan był bardzo wymagający. Udzielił im wszystkich możliwych wskazówek. Powinienem zwrócić waszą uwagę na fakt, że na ten cel oddano około 35 ciężarówek – na dowożenie studentów do wiosek. 35 ciężarówek! Poza ciężarówkami w przedsięwzięciu uczestniczyły też inne pojazdy czterokołowe. Chłopców podzielono na grupy. Każdej przydzielono numer ciężarówki.
Prawdziwe Indie są na wsi
Moi przyjaciele! Chcę w tym miejscu poinformować was, że prawdziwe Indie są na wsi. Kulturę Indii można dobrze poznać jedynie na wsi. W takich miastach jak Bombaj, Hyderabad, Lucknow czy Delhi, obecnie pozostały tylko nieliczne ślady indyjskiej kultury. Ale na wsiach jeszcze dziś przestrzega się kultury dawnych Indii. Dlatego Swami chciał, aby ten program rozwoju wsi podjęli studenci w ramach swojej nauki, dzięki czemu poznają życie na wsi. Wówczas poznają też problemy wsi. Dowiedzą się także jak zachować się wobec tych problemów i jak je rozwiązywać. Jest to więc częścią ich procesu kształcenia.
Puttaparthi przekształcone w globalną wioskę
A kto jest liderem, którego możemy postrzegać jako ideał w działaniach na rzecz wsi? Mogę wam powiedzieć: Bhagawan Śri Sathya Sai Baba jest najlepszym z możliwych przewodnikiem i ideałem, któremu możemy się przyglądać, naśladując Jego przykład. Możecie spytać dlaczego i jak. Kiedy Bhagawan urodził się tutaj, wieś ta liczyła około setki domów – to wszystko! W Puttaparthi było około stu zabudowań. A dzisiaj jest to globalna wioska. W tamtych czasach nie było prądu, elektryczności. Dzisiaj mamy elektryczność i najnowocześniejsze urządzenia elektryczne. W tamtych czasach w ogóle nie było tu szkół. Dzisiaj mamy uniwersytet. W tamtych czasach nie było nawet najprostszego ośrodka zdrowia, żadnej pomocy medycznej. Dzisiaj mamy Szpital Superspecjalistyczny. W tamtych czasach ludzie musieli chodzić pieszo wiele kilometrów, by napełnić dzban wodą. Dzisiaj zaopatrzenie w wodę osiągnęło taki poziom, że wodę nabieramy z kranów w niemal każdym pomieszczeniu w każdym domu.
Oto czym jest program rozwoju wsi! To Bhagawan wydźwignął tę wieś na taki poziom – ówczesna wioska została przekształcona w dzisiejszą wioskę globalną.
Modus operandi
Przez dziesięć dni tej działalności służebnej kobietom rozdano około 75000 sari, mężczyznom rozdano 75000 dhoti, a dzieci otrzymały 75000 mundurków szkolnych.
Teraz kilka słów o modus operandi, tzn. przyjętych procedurach. Mieliśmy około 1000 dziewcząt z kampusu w Anantapurze, które pracowały przez całą noc przygotowując paczki z żywnością rozdawane później przez chłopców. Zaczynały pakowanie około północy i robiły to aż do 7:30 albo 8 godziny rano. Te tysiąc dziewcząt pod nadzorem nauczycieli robiło wszystkie paczki. Były dwa rodzaje paczek: w jednych znajdowały się słodycze, a w innych żywność. Każdego dnia mieliśmy zadanie dawać te paczki każdemu członkowi każdej rodziny w każdej wsi. Możecie sobie więc wyobrazić jakiego rodzaju była to praca.
Gotowanie rozpoczynało się o 10-tej wieczorem. To wprost niewiarygodne – nie wiem jak to nazwać. Były setki naczyń kuchennych, setki kucharzy – tak jakby odbywała się tutaj jakaś wielka jadźńa [ofiara wedyjska], wszystko tonęło w powodzi świateł! Och! Och! Och! Praca o takiej skali możliwa jest wyłącznie u Baby – jest niemożliwe, by ktokolwiek inny mógł to zrobić!
Chłopcy jedli to samo
Wszystkie paczki żywnościowe były gotowe do 7:30 rano. Były wyznaczone specjalne zespoły studentów do załadowywania ciężarówek – olbrzymie kosze zawierające paczki w liczbie zależnej od liczby domów i mieszkańców każdego domu. Tak więc, wszystkie ciężarówki były załadowane artykułami żywnościowymi oraz wypełnione studentami. Codziennie rano zaczynali w tym miejscu od bhadźanów, odbierali błogosławieństwo Baby i dopiero wtedy wyjeżdżali. Z pewnością widzieliście ich. Wsiadali do ciężarówek, a one pokonywały duże odległości, by dotrzeć do wiosek. Wracały przed wieczornymi bhadźanami. Zatem chłopcy musieli jeść w drodze. W tym celu dla nich także było przygotowane kilka paczek. Jedli to, co rozdawali – nic specjalnego. Wszystko to było naprawdę wielkie.
Troska Bhagawana
W ramach tego programu rozwoju wsi wybrano około 350 wiosek. Popatrzcie na naszego Bhagawana jak bardzo skrupulatnie opiekował się wszystkim! Pół godziny po odjeździe ciężarówek do ustalonych celów Bhagawan zwykł wysyłać dodatkowe ciężarówki z paczkami żywnościowymi i odzieżą. Dodatkowe rzeczy! Dlaczego? W przypadku, gdy nasze zapasy wyczerpywały się, mogliśmy natychmiast użyć tych dodatkowych. Dzięki temu nigdzie nie zabrakło paczek z żywnością lub ubrań. Było to rzeczywiście bardzo, bardzo piękne doświadczenie!
Ponadto niektórzy studenci jeździli samochodami z nadajnikami i przekazywali polecenia:
- Ciężarówka nr 4, gdzie jesteście? Ile macie paczek?
- Ciężarówka nr 10, ilu macie studentów? Ile paczek?
- Skończyły się nam paczki. Nie macie tam jakiejś dodatkowej ciężarówki?
Wyglądało to trochę jak gdyby odbywały się jakieś wojskowe manewry! (Śmiech.) Nie sądzę jednak, by nawet w obozie wojskowym była tego rodzaju perfekcja, jaką tam widziałem! Wszyscy chłopcy to magistranci na kierunkach ścisłych i technicznych. W tej pracy wykorzystali całe swoje umiejętności. Było to zdumiewające!
- Proszę pana, panie Anil Kumar, proszę pana! W której jest pan ciężarówce? W ciężarówce nr 10 czy 12? (Śmiech.)
- Proszę pana! Proszę zatrzymać ciężarówkę. Zgubił się pan Anil Kumar! (Śmiech.)
Wiecie, to bardzo ciekawe! Bardzo interesujące! I ani razu nie było żadnego zamieszania! Nigdy!
Wielkie święto w każdej wiosce
Studenci we wioskach, kiedy tylko wysiedli z ciężarówek, przeprowadzali nagarasankirtan [uliczne śpiewanie bhadźanów], tak że całą wieś przepełniały wibracje Imienia Boga. Potem rozdawali żywność. Ja również, na swój skromny sposób, uczestniczyłem w tym przedsięwzięciu podróżując w ciężarówkach, podskakując na wybojach itd. Ku naszemu zaskoczeniu w każdej wiosce, gdziekolwiek się zatrzymaliśmy, zbierały się setki dzieci ... och! Wszystkie krzyczały i biegły do tego miejsca! Przychodzili wszyscy ważni ludzie, wszyscy mieszkańcy – robiła się wielka powitalna gala, wielkie święto w każdej wiosce!
Teraz powinniśmy poznać komentarze Swamiego, które są nawet ważniejsze. Chciałbym nie tylko opisywać to, co się wtedy zdarzyło, ale też przedstawić kryjące się za tym przesłanie. Jest ono ważniejsze, gdyż ten wiejski program rozwoju był tylko pretekstem do przekazania wszystkim Boskiego Przesłania.
Opieka Boskiej Matki
Wracając każdego wieczora, zawsze znajdowaliśmy czekającego na nas Swamiego – zwyczajnie stał i czekał!
- Czy wszystkie ciężarówki przyjechały? Nie? Dlaczego? Kto jest odpowiedzialny? Zawołajcie go. Jeszcze pięć ciężarówek ma przyjechać? Dlaczego? Co się stało?
Ach! Bardzo był zaniepokojony! Bardzo nerwowy! O wiele bardziej od matki czekającej na swoje dziecko! Gdy dziecko wraca do domu z półgodzinnym spóźnieniem, matce podnosi się ciśnienie itp. (Śmiech.) Sai, Boska Matka, był przepełniony niepokojem.
- Dlaczego? Co się stało?
- Swami, są w drodze.
- Dlaczego? Dlaczego, zostawiwszy ich, przyjechaliście wcześniej? Wszystkie ciężarówki powinny przyjeżdżać w tym samym czasie, rozumiecie?
Później nie ośmielaliśmy się Mu nawet pokazywać! Były więc też sytuacje, że zatrzymywaliśmy ciężarówki na peryferiach, by się upewnić, czy są wszystkie tak, żebyśmy wszyscy mogli pojawić się bezpieczni razem przed Bhagawanem. (Śmiech.)
Wszyscy czują głód tak samo
Pewnego dnia po powrocie jeden z wykładowców powiedział do Swamiego:
- Swami, kiedy rozdawaliśmy te paczki żywnościowe, wszyscy z radością je odbierali! Niezależnie od religii, muzułmanie i chrześcijanie – wszyscy otrzymali paczki żywnościowe!
- Nie mów w ten sposób – odrzekł Baba. – Dlaczego mówisz: „muzułmanie i chrześcijanie”? Głód jest jednaki u wszystkich. Nie ma czegoś takiego jak 'apetyt muzułmanina', 'apetyt hindusa' czy 'głód chrześcijanina.' Jesteś beznadziejny! Wszyscy potrzebują jeść. Żywność jest ta sama. Głód jest ten sam. Nie ma niczego w rodzaju 'muzułmański i chrześcijański'! Sza! Siedź cicho. (Śmiech.)
Śpiewajcie bhadźany
Następnie dodał:
- Dopilnujcie, by odwiedzić każdy dom i rozmawiać z ludźmi z uśmiechem. Mówcie im: „Proszę pana, Bhagawan Śri Sathya Sai Baba przysyła wam prasadam [poświęcone pożywienie]. Przysłał wam też odzież. Chcielibyśmy dowiedzieć się ile jest w tym domu mężczyzn, ile kobiet i ile dzieci. Te rzeczy mamy przygotowane.” W taki sposób rozdawajcie. Mówcie miękko i ze słodyczą, tak by wyrobili sobie jak najlepszą opinię o naszej instytucji. I zapamiętajcie: lepiej jeśli weźmiecie więcej paczek niż potrzeba. Nigdy nie wybierajcie się z dokładnie wyliczoną ilością i nigdy nie zabierajcie mniej niż potrzeba.
Był pod tym względem bardzo stanowczy. Powiedział też:
- Rozdając żywność, śpiewajcie bhadźany. Śpiewajcie bhadźany.
Jest tu nauka dla każdego, moi przyjaciele! Gdy wykonujemy naszą pracę, śpiewajmy bhadźany. Ktoś może być w kuchni, ktoś – w jadalni, ktoś – w innym miejscu pracy. Możemy śpiewać bhadźany. Dlaczego nie? Bhadźany to zastrzyk energii, dodatkowa siła. Jest to przesłanie dla każdego.
Sama energia nie wystarczy
Potem powiedział:
- Najpierw dawajcie prasadam, a następnie odzież. Taka jest hinduska tradycja.
Nie dajemy najpierw odzieży, a później żywność.
- Dajcie najpierw żywność, a potem odzież. Jest to bardzo ważne.
Tak powiedział Bhagawan. I dalej:
- Odnoście się z szacunkiem. Wszystkim okażcie szacunek i zdobądźcie szacunek. Później powinniście być szanowani. Okazując szacunek innym, wy będziecie z kolei darzeni szacunkiem.
Powiedział też:
- Nie wystarczy, że macie dość energii do służby. Potrzebne jest też zainteresowanie. Dużo jest ludzi, którzy mają energię. Robią wiele rzeczy. Jeśli jesteście tylko pełni energii, stajecie się mechaniczni. Sama energia nie wystarcza. Musi być też jakieś zainteresowanie, jakiś dynamizm, trochę liderowania, trochę zaangażowania, trochę radości, tak żebyście robili to z chęcią.
Baba wspomina znane Mu wioski
Zatem, Bhagawan codziennie wieczorem z koszami pełnymi jabłek czekał na werandzie na chłopców. Zaczynał rozdawać po jednym jabłku każdemu chłopcu osobno, wpatrując się w każdego lub zaglądając głęboko w oczy, żartując z każdego. Był to widok godny bogów!
Mogę też powiedzieć wam, że gdy wymienialiśmy nazwy pewnych wiosek, nasz dobry Bóg wspominał swoje dawne powiązania sprzed sześćdziesięciu lat, mówiąc kiedy odwiedzał to miejsce, u kogo składał wizytę i jak spędził tam czas. Była to dodatkowa nagroda dla wszystkich studentów. Zapominali o całym wysiłku, o zmęczeniu i śmiali się, gdy Swami opowiadał o tych swoich 'starych dobrych czasach.'
Janakampalli
Dla przykładu, wspomnieliśmy wioskę Janakampalli. Swami zaraz powiedział:
- O! Sześćdziesiąt lat temu udałem się do tej wioski. Spędziłem tam sporo dni. Mieszka w niej pewna rodzina Reddy. Ten człowiek musi być teraz bardzo stary. Czy spotkaliście go?
- Tak, Swami! Spotkaliśmy się z nim, a on opowiadał nam jak Ty sprawiłeś im radość, jak mieszkałeś u nich.
- O, rozumiem – Bhagawan był szczęśliwy.
- Swami – spytałem – co tam robiłeś przed sześćdziesięciu laty?
- Co? To samo. Dyskursy, Prasadam. Te same rzeczy [co teraz].
- Swami, czy ludzie się zbierali?
- Ze wszystkich sąsiednich wiosek – było pełno ludzi! Zwykle przemawiałem do nich.
Enumulapalli
Potem Swami zaczął mówić na inny temat. Kogoś spytał:
- Gdzie byłeś?
- Swami, pojechałem do wsi o nazwie Enumulapalli.
- A, rozumiem. Tam byłeś?
- Tak.
- Tam przy drodze mieszka dwóch obłąkanych. Daliście im Prasadam?
Zauważyliście?!
- Tak, Swami, daliśmy.
- Umm... trochę dalej mieszka pewien stary mężczyzna, który nie może stać. Czy jemu daliście Prasadam?
- Tak, Swami.
- A gdy pójść boczną drogą, można spotkać starego niewidomego. Czy daliście mu Prasadam?
Zauważyliście?! Mówił gdzie ludzie mieszkali, dowiadując się czy otrzymali Prasadam, czy nie. Oto jak Bhagawan był skrupulatny jeśli chodzi o naszą pracę.
Karnatakanagepalli
- Swami – powiedzieliśmy – byliśmy też w innej wsi o nazwie Karnatakanagepalli.
- O, rozumiem! – odrzekł Swami. – Długo tam przebywałem. Zwykłem tam chodzić niemal co drugi dzień.
Karnatakanagepalli, które leży bardzo blisko tego miejsca, jest pełne gór i gęstych lasów. Swami, jako chłopiec, często uciekał do lasu, wspinał się na góry i pozostawał tam. Karanam Subbamma, która bardzo lubiła Babę w Jego dzieciństwie, służyła Mu od małego. We wiosce uchodziła za bardzo bogatą kobietę. Wszyscy darzyli ją wielkim szacunkiem. Ta kobieta poszła szukać Baby; chciała Go znaleźć, gdyż codziennie przynosiła Mu jedzenie.
- Gdzie się podział ten Baba? Jest na szczycie góry? Głęboko w lesie? Co robić?
Dawne lata…
Będąc bogatą, kobieta ta na poszukiwania Baby zwykła zabierać ze sobą dwóch rosłych pahlawanów [pewna klasa społeczna], aby nieśli Go z powrotem na rękach. 'Być może ten mały Baba nie będzie w stanie sam przejść całej tej drogi do domu.' Chciała więc, by oni nieśli Go na rękach. Takie rzeczy Bhagawan ciągle nam opowiadał o tamtych czasach.
Kunkalapalli i Dupampalli
Z kolei wymieniliśmy nazwę wsi Kunkalapalli. Swami powiedział:
- Co tam zobaczyliście?
- Swami, spotkaliśmy tam 400 ludzi. Wszyscy to Tamilowie. Przyszli z daleka i pracują sezonowo na polach. Gdy rozdawaliśmy ubrania i paczki żywnościowe, widzieliśmy na ich twarzach łzy miłości, łzy wdzięczności, Swami! Byliśmy tak szczęśliwi.
¾ Swami – dodał ktoś inny – byliśmy we wsi o nazwie Dupampalli. Swami, wszyscy miejscowi ludzie zaczęli śpiewać ich własne bhadźany, nie te nasze z Prasanthi!
Każda wieś ma własną lokalną kulturę, jak już wspomniałem. Mają swoje bhadźany, pełne filozofii wyrażonej w bardzo prostych słowach.
- Rozumiem! – Swami był bardzo szczęśliwy.
- Swami – powiedział wykładowca – kiedy oznajmiliśmy im: „Baba przysłał Prasadam dla was, Baba przysłał wam odzież,” nie mogli opanować emocji. Większość z nich rozpłakała się, Swami! Naprawdę pogrążyli się w uniesieniu.
Dharmavaram
Muszę też wspomnieć o mieście Dharmavaram. (Większość z was zna to miejsce.) Byliśmy w tym mieście, a gdy wróciliśmy była godzina 9:30 wieczorem. Zajęło nam tak dużo czasu, gdyż mieszka tam dużo ludzi. Powiadam wam, nasz dobry Bóg czekał na werandzie do 9:30! Czekając nie wypił nawet łyka wody! Odwołał bhadźany, odwołał audiencje. Cały czas stał na werandzie i do 9:30 czekał na powrót chłopców. Czy da się oszacować Jego Miłość do tych chłopców? Czy można sobie wyobrazić Jego troskę o tych chłopców? To niewyobrażalne!
Superspecjalistyczny Szpital Śri Sathya Sai
Tak więc, byliśmy w wielu wioskach. Nie trzeba znać wszystkich nazw, gdyż czynią one tylko większy zamęt. Mogę jednak powiedzieć wam, co niektórzy wieśniacy wyrażali, gdy tam byliśmy. Spotkaliśmy pewnego starego człowieka, który podszedł do nas:
- Chłopcy, słuchajcie! Byłem operowany na oko w Szpitalu Śri Sathya Sai. Dzięki temu mogę dziś widzieć. Potrafię zarobić na chleb dzięki temu, że normalnie widzę.
W innym miejscu też podszedł do nas pewien człowiek:
- Proszę pana, proszę posłuchać! W Superspecjalistycznym Szpitalu Śri Sathya Sai miałem operację serca. Gdyby nie ta operacja, cała moja rodzina znalazłaby się na ulicy. Jestem jedynym żywicielem rodziny. Baba dał mi drugie życie.
Słuchać ludzi jak oni skorzystali z instytucji służebnych Baby to ekscytujące przeżycie.
Chłopcy także zareagowali na wezwanie Bhagawana. Odpowiedzieli na posłanie Bhagawana. Kiedy ciężarówka wracała do Puttaparthi, gdziekolwiek napotykali ludzi pracujących w polu, chłopcy zatrzymywali pojazdy i zanosili paczki żywnościowe tym robotnikom rolnym. Swami był z tego powodu bardzo, bardzo szczęśliwy.
W niektórych wioskach mieszkańcy, dowiedziawszy się, że mają przyjechać studenci Baby, zrobili specjalne wiejskie dekoracje i zgotowali im wielką galę powitalną! Ponadto zaczynali śpiewać pieśni pochwalne o Bhagawanie.
On kocha wszystkie religie
W niektórych wioskach ludzie podchodzili i mówili:
- Proszę pana, dotąd nie mieliśmy wody. Nosiliśmy ją z sąsiedniej wsi. Dzięki Swamiemu mamy teraz wodę tu na miejscu. Dziękujemy Swamiemu!
W innych wioskach przyszli do nas muzułmanie i powiadają:
- Proszę pana, Baba zbudował nam meczet, miejsce oddawania czci dla muzułmanów, dargę. Baba zbudował tę dargę czy meczet dla nas, byśmy się w nim modlili. Jesteśmy Mu bardzo wdzięczni.
Są to czyny Bhagawana, które mówią nam, że kocha On wszystkie religie. Wszystkie religie są jednym. Prawda jest jedna; tylko ścieżek jest wiele. Cel jest jeden; dróg jest wiele. Cel podróży jest jeden; ale procedura oddawania czci może być różna, praktyki mogą być rozmaite. Ale Bóg jest Jeden. Takie jest to przesłanie.
Wszędzie uczucie
W niektórych wioskach ludzie rozkładali na ziemi maty.
- Chłopcy, usiądźcie, prosimy.
- Czy chcecie wody – pytali. – Mamy zimną wodę. Prosimy, napijcie się.
Niektórzy proponowali maślankę. Mówili też:
- Chłopcy, nie znacie wiosek. Zjecie orzeszki ziemne? Prosimy, nie odmawiajcie. Mamy trochę orzeszków. Zjedzcie.
Jeszcze inni dawali im kawałki trzciny cukrowej.
- Chodźcie, zjecie to?
Na swój sposób wyrażali gościnność i grzeczność. To wszystko jest naprawdę wspaniałe, wspaniałe!
Miejska 'kultura'
Większość z tych chłopców pochodzi z miast. W miastach nikt nie przejmuje się nikim. Nikogo nie obchodzi nawet to, że sąsiad umiera. Nieistotne jest też to, że u sąsiada jest wesele. Jest to 'kultura miejska,' szczególnie dotycząca ludzi mieszkających w blokach. Nic nie istnieje – życie jest płaskie [Prof. Kumar użył ang. słowa flat w dwóch znaczeniach: 'mieszkanie' i 'płaskie']. Nie ma stosunków międzyludzkich, nie ma uprzejmości, nie ma znajomości ani kontaktów socjalnych. Nikogo tam się nie zna. „Kim jest pana sąsiad?” „Nie wiem!” Na dodatek nie wstydzimy się tego. Nawet nazywamy to 'kulturą i cywilizacją'!
Ale na wsiach tego nie ma. Wszyscy są jednym; współpracują ze sobą. A jaka u nich skromność i uprzejmość! Posłuszeństwo i jakże ładne przyjmowanie ze złożonymi dłońmi: „Proszę, niech pan wejdzie!”
W miastach nie spotkamy się z czymś takim. Gdy spotkają obcego, mówią: „Dzień dobry.” I to wszystko. Nikt nie powie: „Proszę pana, czego pan potrzebuje?” Nikt tak nie zagadnie. Każdy obcy będzie unikał takich miejsc, gdyż nie jest tam mile widziany i nikt się o niego nie zatroszczy.
Dlatego ci nasi chłopcy wywodzący się z miast – mówię wam – nie mogli uwierzyć własnym oczom oglądając tego rodzaju wiejską gościnność i przyjmowanie! A do tego jeszcze ta wiejska pobożność! Wieśniacy są niewinni. Są biedni i czystego serca. Nie mają wątpliwości. Tymczasem większość ludzi z miast, którzy są wykształceni, nosi głowy pełne wątpliwości! Nie wierzą w Boga i nie wierzą sobie samym. Dzisiaj, jak świat długi i szeroki, miłości w miastach nie ma nigdzie.
Edukacja serca to 'educare'
Edukacja serca to 'educare'. To właśnie widzimy we wioskach. Wiedza w głowie to edukacja. Uczucia, wartości i tkliwość serca to 'educare'. To można zobaczyć na wsi. W miastach na porządku dziennym są: pompatyczność, robienie na pokaz, reklamowanie się, pycha, ego i próżność. Pokora, prostota, cześć, szacunek, wiara, posłuszeństwo, uprzejmość, troska, współczucie i wyrozumiałość – oto wartości, które można znaleźć na wsi.
Jesteśmy Bhagawanowi niezmiernie wdzięczni za danie szansy odwiedzenia wiosek i zdobycia doświadczenie podczas służenia tym ludziom, szansy lepszego poznania kultury Indii, tego co sobą naprawdę reprezentuje. Tak też to przeżywali wszyscy chłopcy.
Od tamtego czasu co rok prosili Swamiego: „Swami, czy w tym roku także pojedziemy?” Skutek: program rozwoju wsi, Grama Sewa, był realizowany przez kolejne dwa lata. Myślę, że wiecie o tym.
Chłopcy prosili Swamiego o pozwolenie na uczestniczenie kosztem ich wakacji. Czy wiecie o tym? Tam, skąd pochodzimy, uczniowie i studenci na wakacje chcą wracać do domu, by cieszyć się rodzicami i przyjaciółmi oraz specjalnym jedzeniem. Ale tutaj chłopcy nie chcą wakacji. Chcą uczestniczyć w tej działalności służebnej. Jest to dość niewiarygodne zjawisko!
Więcej wielkich wielbicieli wśród kobiet
[Przytaczając epizody z październikowego (2001) wydania Sanathana Sarathi Anil Kumar opowiedział o rozmowie z Bhagawanem na temat pewnej wielbicielki z Anglii.] Następnie Swami sarkastycznie zauważył:
- Więcej wielkich wielbicieli jest wśród kobiet. W porównaniu do kobiet mężczyźni nie są równie wielcy. (Śmiech.)
- O, rozumiem! Swami, czy istotnie tak jest?
- Tak.
- W takim razie, proszę mi wybaczyć, Swami. Skoro jest więcej oddanych kobiet niż mężczyzn, twierdzę że błąd tkwi w Stworzeniu, Sriszti! (Śmiech.)
Bóg nie usiedzi cicho. Odwrócił się i powiedział:
- Sriszti, Stworzeniu, nic nie brakuje. Błąd tkwi w waszym driszti, widzeniu. Wszystko jest w porządku ze Sriszti albo Stworzeniem.
Jednak ja nie chciałem na tym poprzestać. Powinienem bronić sprawy mężczyzn. Jak mógłbym siedzieć cicho, otrzymując szansę reprezentowania mężczyzn? Powiedziałem więc łagodnie, prosząco i z szacunkiem:
- Mój Panie! Mężczyźni są mniej oddani, jak mówisz, z uzasadnionej przyczyny, z ważnego powodu.
- Jakiego powodu? Jakiego powodu? – spytał Swami.
- Swami! Jedynym powodem jest to, że mężczyźni mają wiele obowiązków. Mają wiele zajęć, odpowiedzialności.
- Jakie obowiązki? – zareagował natychmiast Swami. – Kobiety mają większe obowiązki od mężczyzn. Zajmują się domem; opiekują się dziećmi; dbają o męża; prowadzą rachunki i wiele innych. Kobiety mają więcej obowiązków niż mężczyźni.
- Dobrze, Swami. Ostatni argument – mężczyźni mają więcej dodatkowych zajęć (poza pracą).
¾ Jakich zajęć? – padła szybka riposta Swamiego. – Chodzenie do klubów? Granie w karty? Oglądanie telewizji i proszenie żony, by mu podała gorącej kawy? Jakie zajęcia? Nie, nie, nie, nie! (Śmiech.)
Następnie dodał:
- Serce mężczyzny jest twarde jak kamień. Musi zostać ociosane.
Znam swoje granice, dlatego powiedziałem:
- Swami, jeśli zaczniesz ciosać serca mężczyzn, rozlecimy się na kawałki. Proszę, Swami, proszę nie rób tego! Zamienimy się w proszek!
- Nie, nie, nie! Musicie zostać rozbici na kawałki, nie na proszek! (Śmiech.)
Mogę znieść wszystko
Ktoś postawił dla Swamiego na podium bardzo wygodne krzesło. Swami natychmiast spytał:
- Kto przyniósł to nowe krzesło?
Niczego nie wolno robić bez Jego pozwolenia. Wtrąciłem się zanim komukolwiek udzielił nagany:
- Swami, to bardzo dobre krzesło, pięknie się prezentuje. Z pewnością przyniesiono je tutaj dla Twojej wygody.
- Wygody są dla was. Ja jestem ponad. Nie chcę tych wygód. Mogę znieść każdy problem. (Śmiech.)
Sarwa Dharma Prija Sai
Z sąsiedniej wioski Bukkapatnam przyszło około trzystu muzułmanów. Dawno temu Swami zbudował szkołę dla dzieci w tej wiosce. Muzułmanie przybyli tu ze szczególną prośbą.
- Czego chcecie? – spytał Swami.
- Swami, zbudowałeś dla nas masdżid [meczet]. Dziękujemy Ci!
- Aćća!
- Swami, zbudowałeś szkołę dla naszych dzieci.
- Bardzo dobrze. A teraz czego chcecie?
- Swami, chcemy sali, śadi khana, w której moglibyśmy zawierać śluby w naszej społeczności.
- Zrobione. Możecie wracać. Przekażę polecenia inżynierom. Jutro zaczną budować. Bądźcie szczęśliwi.
Powinienem wam powiedzieć, że Lotosowe Stopy Bhagawana przyciągają ludzi wszystkich religii, wszystkich wyznań, wszystkich nacji i wszystkich grup wiekowych. To wyraz Jego Boskości. To Boskość. Powiedziałem:
- Swami, to fantastyczne! Jak Ty przyciągasz ludzi różnych religii. Niewiarygodne!
Wiecie co Baba odrzekł?
- Jakiekolwiek macie różnice, musicie je odrzucić przy bramie wejściowej i wtedy wkraczać do Prasanthi Nilayam! Od chwili wejścia – wyłącznie jedność! Różnice są na zewnątrz, ale wszyscy powinni stanowić jedno, jak bracia i siostry.
Kończąc przedstawianie epizodów tego miesiąca [następny pochodzi z października 2000 r.] chcę zauważyć, że braterstwo człowieka i Ojcostwo Boga to kwintesencja przesłania Bhagawana Śri Sathya Sai Baby.
Prawdziwe oddanie
Tego dnia Swami rozmawiał z pewnymi wielbicielami z Chorwacji. Większość z obecnych tu ludzi nie słyszała o tym kraju. Nie wiemy, gdzie leży. Gdybyście położyli przede mną mapę świata, nie potrafiłbym wskazać Chorwacji. Swami udzielił im audiencji. Gdy się skończyła, wyszedł idąc wolno i dostojnie. Stanął przed nami i zaczął o nich opowiadać.
- Wiecie kim oni są?
- Swami, ja nie wiem.
- To są wielbiciele z Chorwacji.
- A, rozumiem, Swami. W czym są specjalni? W końcu przyjeżdżają tu ludzie z całego świata. Co w nich jest szczególnego?
¾ Co ty wiesz? – powiedział. – Wydaje się, że jesteś głupcem.
- Swami, dlaczego mówisz, że wydaję się głupcem? Jestem głupcem! Nie tylko wydaję się. (Śmiech.)
- Wiecie – zaczął wyjaśniać Swami – wszyscy ci Chorwaci przyjechali tutaj odkładając na podróż co miesiąc ze swoich pensji. Co miesiąc odkładali część ciężko zarobionych pieniędzy. Przyjechali z daleka i wydali dużo pieniędzy. Powinienem też powiedzieć wam o innej rzeczy.
- O czym, Swami?
- Widząc jak ci Chorwaci oszczędzają pieniądze, znosząc cierpienia i pokonując trudności, by tu przyjechać, pewien bogaty człowiek chciał sfinansować ich podróż. Powiedział do nich: „Po co się aż tak przejmować? Po co się tak ciężko borykać? Zapłacę za wielu ludzi. Nie martwcie się.”
- Swami, ależ to piękna sprawa – zauważyłem.
- Jesteś głupcem! (Śmiech.)
- Dlaczego, Swami? Co się stało?
- Chorwaci powiedzieli temu bogatemu człowiekowi: „Proszę pana, nie chcemy pańskich pieniędzy. Swami nie pochwaliłby naszego postępku, gdybyśmy wzięli te pieniądze na podróż do tego miejsca. Dlatego dziękujemy panu za wspaniałomyślność i życzliwość.” Tak powiedzieli. Oto poziom oddania wielbicieli z Chorwacji.
Cóż, nie wiem jak inni, ale ja poczułem się wielce upokorzony, gdyż większość z nas nawet nie zbliża się do nich pod względem wysokości ich standardów oddania. Być może Swami powiedział to wszystko po to, byśmy się nauczyli.
Boska metafora
[Ten i następne epizody pochodzą z telugu Sanathana Sarathi z sierpnia 2000 r.] Moi przyjaciele, oto lekcja dla każdego. Swami powiedział tak:
- Gdy podają wam posiłek na talerzu, najpierw powinniście ofiarować go Bogu; dopiero potem jedzcie. Dlaczego? Wtedy jedzenie, które spożywacie, będzie wolne od nieczystości, będzie wolne od zepsutych rzeczy. Stanie się Prasadam – poświęcone. Nie robicie tego. Ofiarujecie pożywienie demonom, a nie Bogu!
- O, rozumiem – stwierdziłem. – Swami, gdy to powiedziałeś, zrobiło mi się bardzo przykro. Proszę, wyjaśnij to troszeczkę więcej.
- Wy, dzieci, jesteście talerzami – zaczął Baba. – Posiłki serwowane na talerzu waszego życia to zmysły – zmysły postrzegania i działania. Te posiłki w postaci zmysłów muszą być ofiarowane Bogu. Kim On jest? Prawdą, Dobrocią i Pięknem – Satjam, Śiwam, Sundaram. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem. Pokarm w formie zmysłów trzeba ofiarować Bogu. Nie ofiarujecie Bogu tego pokarmu. Pokarm zmysłów ofiarujecie demonom. Kim są tutaj te demony? Gniew, pożądanie, chciwość, nienawiść i skąpstwo. Oto co robicie.
- Swami, ależ to fantastyczny sposób wyrażania! Jaka piękna metafora! Rozpocząłeś od porównania i przekształciłeś je w przenośnię!
Naprawdę jesteśmy Swamiemu winni wdzięczność.
Nasze wszystkie modlitwy docierają do Niego
Tymczasem chłopiec, który przemawiał w audytorium rano tego dnia, wstał, podszedł do Swamiego i zrobił Padanamskar [pokłon do Stóp]. Uważajcie teraz! Swami zaraz popatrzył na niego i rzekł:
- Z jakiej racji ten ekstra Padanamaskar? Dodatkowy – dlaczego? Dziś rano zrobiłeś namaskar do Mojego zdjęcia! Dlaczego robisz to teraz?
Moi przyjaciele, ciekawe w tym jest to, że Bhagawan wiedział, iż chłopiec z rana zrobił już padanamaskar. Przyjął wtedy od chłopca pokorne oddanie czci złożone u Jego Lotosowych Stóp i teraz o tym przypomniał pytając: „Dlaczego dodatkowo? Przecież już otrzymałeś.”
Moi przyjaciele, gdy modlimy się przed obrazem Baby, gdy pokornie oddajemy cześć obrazowi, bądźmy przekonani, że trafia to do Swamiego. Swami odbiera wszystkie nasze modlitwy, bądźcie tego pewni. Taka płynie stąd nauka. Dla takich właśnie nauk opisuję te epizody w Sanathana Sarathi. [...]
Jego wielbiciele są bezpieczni
Swami usiadł i obdarzył nas pięknym uśmiechem. Potem żartując powiedział do chłopców:
- Chłopcy, od jutra zamierzam nie odbierać waszych listów. Nie będę brał od was listów.
Oni natychmiast zaprotestowali:
- Swami, prosimy, nie rób tego! Prosimy abyś brał od nas listy. Wręczanie Ci listów daje nam zadowolenie. Prosimy, nie mów tak, Swami! Prosimy, przyjmuj nasze listy.
- Dlaczego? – spytał Swami.
- Swami, mogą zaistnieć sytuacje nadzwyczajne. O takich sytuacjach powinniśmy Ci donosić; dlatego piszemy listy. Swami, jeśli nie odbierzesz takiego listu, serce przestanie nam bić!
Moi przyjaciele, następne stwierdzenie jest bardzo, bardzo ważne. Proszę uważnie słuchać. Co Baba powiedział?
¾ Nagła potrzeba? Moim wielbicielom nie przytrafią się sytuacje nadzwyczajne! Nigdy nie nadejdzie czas, by mieli odczucie, że znajdują się w niebezpieczeństwie.
Ach! Bóg jest poważny!
- Swami, co masz na myśli.
- Nie czekam na ich listy! Udaję się do nich, by dopilnować ich wyratowania, ochronić ich. W życiu Moich wielbicieli nie będzie stanu niebezpieczeństwa.
Oto Bhagawan Śri Sathya Sai Baba! Kto inny może tak powiedzieć?
Zabawny cud Bhagawana
Następny epizod jest bardzo zabawny. Nie wiem czy już go słyszeliście, czy nie. Swami zaczął chodzić. W pewnej chwili stanął przed studentem, zmaterializował dla niego sygnet i założył mu na serdeczny palec. Chłopiec zaczął robić tak. (Prof. Anil Kumar poprawia sygnet na swoim palcu.) Zauważyłem, że Swami zawrócił.
- W czym problem?
- Swami, jest bardzo ciasny!
- Ach! Utnij palec, wtedy będziesz mógł go łatwo ściągnąć! (Śmiech.)
- Och, Swami! Bardzo ciasny!
- A, rozumiem!
Swami dotknął palca, a chłopiec powiedział:
- Swami, za luźny!
- A, rozumiem.
Swami sprawił, że sygnet utknął w środku.
- Swami!
- Co?
- Swami, nie jest ani zbyt luźny, ani zbyt ciasny. Utknął w środku. Co mam zrobić?
Swami śmiał się. Jak On bawi się z chłopcami!
- A, utknął w środku? Pokaż! Teraz jest dobrze?
- Swami, świetnie!
Ten cud jest ważny. Gdy Swami poruszył sygnet, stał się za luźny i w chwilę później – za ciasny; następnie – doskonale dopasowany! Byłem świadkiem tego cudu poprawiania dopasowania sygnetu na palcu chłopca. Przedtem nie widziałem czegoś podobnego! Swami śmiał się i śmiał, a potem spytał: „Czy teraz jest dobrze?”
[wybór i tłum. KMB]
powrót do spisu treści numeru 17 - wrzesień-październik 2003