Wolf Messing
Sathya Sai wspomina o
nim w dyskursie z dnia 31.08.2002 (na stronie 3)
W literaturze parapsychologicznej poświęcono wiele uwagi zjawiskom
prekognicji i telepatii. I choć wydawałoby się, że powiedziano już wszystko,
temat ten powraca jak bumerang w rozważaniach o możliwościach psychiki
człowieka. Zawsze fascynuje i szokuje swoją niezwykłością.
Historia parapsychologii odnotowała
dziesiątki, jeżeli nie setki osób obdarzonych takimi zdolnościami. Komu dzisiaj
nie są znanie postacie: Stefana Ossowieckiego, Edgara Cayce, Gerarda Croista, Jeane
Dixon czy Janosa Kelle. Są to ci najsławniejsi. W cieniu niejako pozostają
inni, o których pisano niewiele, a którzy swoimi paranormalnymi możliwościami
także zadziwili świat.
Jednym z nich był Wolf Messing.
Urodził się 10 września 1899 roku w Górze Kalwarii, a więc na terenie
ówczesnego zaboru rosyjskiego. Był zdolnym dzieckiem, toteż rodzice pokładali w
nim wielkie nadzieje. Wychował się pod czujnym okiem rabina, który później
skierował go do szkoły przygotowującej do rabinatu. Ascetyczne życie przepełnione
modlitwą znudziło się wkrótce małemu Wolfowi. Mając 11 lat uciekł ze szkoły.
Bez grosza w kieszeni, nie mając biletu, wsiadł do pierwszego lepszego pociągu,
który – jak się okazało – zmierzał w kierunku Berlina. Podczas kontroli biletów
podał konduktorowi bezwartościowy skrawek gazety. W tym momencie ich spojrzenia
skrzyżowały się zamierając w bezruchu. Konduktor bowiem, mechanicznym ruchem
skasował „gazetowy bilet”. Po kilkudziesięciu latach wspominając ów incydent,
pisał Messing, że historia z konduktorem była dla niego wtedy wielkim zaskoczeniem.
Nie zdawał sobie bowiem sprawy, że zadziałało tu zjawisko telepatii, które
później miało mu przynieść rozgłos i sławę na wszystkich kontynentach.
Tak więc szczęśliwie dotarł do
Berlina. W jednej z żydowskich dzielnic otrzymał pracę posłańca. Pewnego dnia
przemierzając swoją trasę zemdlał z głodu. Bez pulsu i oddechu odwieziono
chłopca do szpitala. Małym pacjentem zaopiekował się dr Abel – psychiatra i
neurolog. Po przebadaniu i dłuższej obserwacji stwierdził, że ciężki stan
Messinga jest objawem m.in. skłonności kataleptycznych. Ponadto zauważył u
swojego podopiecznego duże zdolności parapsychiczne. Gdy chłopiec doszedł do
siebie, Abel wraz z dr Schmidtem i jego żoną rozpoczęli doświadczenia telepatyczne.
Krok po kroku rozwijali drzemiące w Wolfie zasoby paranormalnego przekazu.
Wkrótce telepatyczne zdolności Messinga mogli podziwiać berlińczycy na
imprezach estradowych. W 1915 roku, na przekór toczącej się wojnie, urządzono
wielki show w Wiedniu. Szesnastoletni Wolf był jedną z największych atrakcji
eksperymentów telepatycznych.
Tutaj miał okazje poznać wielkich
luminarzy nauki – Alberta Einsteina i Zygmunta Freuda. Sławni naukowcy
przeprowadzili z nim kilka eksperymentów mających potwierdzić możliwość przekazów
telepatycznych.
Jak wspomina Messing, w trakcie
jednego z seansów Freud polecił mu mentalnie: „Idź do łazienki i znajdź
pincetę. Następnie wróć i wyrwij Eisteinowi trzy włosy z jego bujnych wąsów”.
Pierwsze polecenie wykonał bez problemu, natomiast dręczyły go skrupuły co do
drugiej części rozkazu. Podzielił się więc swoimi obiekcjami ze znanym
matematykiem. Ten wraz z Freudem uśmiechnęli się dobrotliwie, bowiem mentalne
polecenie zostało wykonane bez zastrzeżeń.
W ciągu kilku następnych lat
podróżował Messing po świecie. Odwiedził Japonię, Brazylię, Australię. W
Europie gościły go: Paryż, Londyn, Rzym, Sztokholm i Warszawa.
Zawędrował
również do Indii, gdzie w 1927 roku spotkał się z Gandhim. I w tym przypadku
nie obeszło się bez eksperymentów. Podczas jednej z wizyt Wolf Messing otrzymał
telepatyczny przekaz: „Podnieś leżący na stole flet i podaj go jednej z osób
uczestniczących w naszym spotkaniu”. Bez namysłu wykonał polecenie Gandhiego.
Wówczas obdarowany fletem gość zaczął grać.
Kosz, który znajdował się w pokoju nagle
zadrżał. Spod jego pokrywy wysunął się pstrokaty wąż kołysząc się w rytm
muzyki.
Po długiej nieobecności w rodzinnym
kraju, dotarł Messing do Warszawy. Pracował tutaj przez 10 lat odnosząc wielkie
sukcesy nie tylko na polu telepatii, ale również w dziedzinie prekognicji. Wieści
o jego zdolnościach rozeszły się lotem błyskawicy po całej Polsce. Z różnych
zakątków kraju ściągali ludzie, aby dostać się przed oblicze dostojnego
jasnowidza, widząc w nim niejednokrotnie ostatnią nadzieję na rozwikłanie swoich
problemów. Pewnego dnia mieszkanie Messinga odwiedził książę Czartoryski,
prosząc o odnalezienie zaginionych rodzinnych klejnotów. Poszukiwania
prowadzone dotychczas przez policję i prywatnych detektywów nie dały bowiem
żadnych rezultatów. Jasnowidz podjął się tego zadania. Paranormalne zdolności doprowadziły
go wkrótce do małego chłopca, syna jednej ze służących w posiadłości
Czartoryskich. Gdy przeglądał zabawki dziecka, jego uwagę zwrócił pokaźny, wypchany
niedźwiadek. Przeciął go nożem i wówczas z wnętrza zabawki wysypały się
klejnoty wartości 800 tysięcy złotych.
1 września 1939 roku hitlerowskie
armie wkroczyły do Polski. Dla Wolfa Messinga oznaczało to konieczność
opuszczenia kraju, bowiem Hitler za jego głowę wyznaczył nagrodę 200.000 marek.
Jak wiadomo Adolf Hitler już od
młodzieńczych lat przejawiał zainteresowanie magią i okultyzmem, wierzył w
astrologię. Jego stosunek do parapsychologii stał się najbardziej wrażliwy i
wyczulony od czasu, gdy przepowiedziano mu, że w 1924 roku trafi do więzienia i
to rzeczywiście spełniło się. Wielokrotnie kontaktował się z Erikiem Hanussenem
i szwajcarskim astrologiem Ernestem Krafftem, który zresztą ostrzegał go w 1938
roku przed grożącym zamachem.
Toteż gdy Wolf Messing w 1937 roku, w
jednym z warszawskich teatrów powiedział, że „Hitler zginie jeżeli wyruszy na
Wschód”, wściekłość fürera nie miała granic. Wszelkimi sposobami chciał pozbyć
się jasnowidza.
Po nierównej walce skapitulowała
Warszawa. Rozpoczęła się kilkuletnia okupacja. Któregoś dnia, idąc ulicą
Messing został zatrzymany przez niemieckiego oficera. - „Kim jesteś?” – Artystą, odpowiedział
jasnowidz. – „Kłamiesz. To właśnie ty
przepowiedziałeś śmierć naszemu fürerowi. Jesteś Wolf Messing”.
Hitlerowiec siłą zaciągnął Messinga na
najbliższy posterunek policji. Tutaj zdał sobie sprawę, że jeżeli nie uda mu
się ucieczka to zginie. Wykorzystując moment nieuwagi zbiegł. Ukrył się w wagonie
towarowym i w ten sposób, w listopadzie 1939 roku przekroczył granicę
radziecką. Znalazł się w kraju, którego dotąd nie znał. Nie znał również języka
rosyjskiego.
Rozpoczął
się nowy etap w życiu Wolfa Messinga. Nie mając żadnego konkretnego fachu,
zgłosił się do Ministerstwa Kultury z myślą, że tu na pewno zaoferują mu pracę.
Usłyszał jednak: „w tym kraju nie potrzebujemy żadnych wróżbitów i czarodziei.
Telepatia to bzdura”. Wówczas zademonstrował swoje możliwości. Po chwili
oszołomienia został zaangażowany na tournée po Białorusi. Był rok 1940. W
trakcie „artystycznej” podróży doszło do pierwszego spotkania z J. Stalinem.
Dyktator interesował się przede wszystkim sytuacją w Polsce i planami naszych
przywódców. Wiedział bowiem, że dzięki swoim paranormalnym zdolnościom, Messing
miał wpływowych przyjaciół w sferach rządowych.
Ta pierwsza rozmowa ze Stalinem doprowadziła
do serii dalszych, dziwacznych spotkań z dyktatorem, które kończyły się
triumfalnymi sukcesami Messinga. Stalin w wyrafinowany sposób wypróbowywał
talent jasnowidza.
Polecił
mu np. wyłudzić, za pomocą mentalnego przekazu, 100 tysięcy rubli z Gosbanku w
Moskwie. Po kilku dniach Messing przekroczył progi wspomnianego banku,
przedłożył kasjerowi pusty skrawek papieru i mentalnie nakazał wydać z sejfu żądaną
kwotę. Z walizką wypchaną pieniędzmi opuścił bank, by po kilkunastu minutach
wrócić i oddać kasjerowi nielegalnie zagarnięte banknoty. Zdumiony kasjer gdy
spojrzał na leżący na ladzie bezwartościowy skrawek papieru upadł na podłogę.
Innym razem Stalin nakazał Messingowi
przedostać się bez zezwolenia i przepustki do swojej podmoskiewskiej daczy, w
której lubił pracować. Jakie było jego zdumienie, gdy po kilku dniach, siedząc
przy obiadowym stole nad ważnymi państwowymi dokumentami, zobaczył znaną sobie
postać ciemnowłosego mężczyzny. – Jakim sposobem dostałeś się tutaj? –
Mentalnie zasugerowałem strażnikom i służącym, że jestem Berią - wyjaśnił Messing.
- Wówczas wszyscy ustępowali mi z drogi.
Swoje „potyczki” ze Stalinem
przedstawił Messing w autobiografii zamieszczonej na łamach radzieckiego
miesięcznika „Nauka i religia”.
Przedstawiając
sylwetkę Wolfa Messinga nie sposób także pominąć jego dokonania na polu prekognicji.
Otóż w 1940 roku, podczas jednego ze spotkań w moskiewskim klubie
przepowiedział, że „rosyjskie czołgi będą się toczyć ulicami Berlina”. Słowa te
wywołały wielką sensację wśród elity intelektualnej i w kręgach rządowych
państwa radzieckiego. Słowa te zostały natychmiast zauważone w Berlinie. Obowiązywał
przecież pakt o nieagresji podpisany w 1939 roku. Zaskoczeniem dla dyplomacji
radzieckiej okazał się złożony przez ambasadę niemiecką w Moskwie protest w tej
sprawie. Hitler był ciągle wściekły na przepowiednię Messinga o jego śmierci.
Trzy lata później, gdy niemieckie
szwadrony ogarnęły większą część Europy, w tym olbrzymie połacie Związku
Radzieckiego, Messing dla własnego bezpieczeństwa musiał przenieść się na
Syberię. Republiki nadbałtyckie, Białoruś, Ukraina i Krym były w rękach
hitlerowców.
I właśnie w Operze w Nowosybirsku
przepowiedział, że wojna skończy się w maju 1945 roku, prawdopodobnie w
pierwszym tygodniu tego miesiąca.
Fragmenty z biografii Wolfa Messinga
zostały opracowane na podstawie: S. Ostrander; L. Schroeder; Psychic Discoveries Behind the Iron Gurtain,
New York 1970.
Tłum. Janusz Polański
dla „Trzecie Oko”, nr 1, 1988