Po rocznej praktyce za radą
mistrza sama stała się nauczycielem jogi. Uczyła hatha jogi w Chinach, Indiach, Meksyku i Rosji. W 1947r. otworzyła
pierwszą amerykańską szkołę jogi w Hollywood, w Kalifornii, ucząc m.in. takie
gwiazdy jak Gloria Swanson czy Yehudi Menuhin.
Nowy
rozdział w życiu Indry rozpoczął się w 1966r. wraz z odwiedzinami u Awatara naszej ery, Bhagawana Śri Sathya
Sai Baby, który urzekł ją swoimi naukami. Baba pozwolił jej wówczas prowadzić
lekcje jogi w swoim aśramie, a
później w gimnazjum dla dziewcząt w Anantapur. Spotkanie ze Swamim doprowadziło
do wypracowania przez nią nowej formy jogi, którą nazwała Sai jogą. Po powrocie
do Ameryki aktywnie propagowała nauki i osobę Sai. Samuel Sandweiss i wielu
innych znanych później wielbicieli właśnie od niej po raz pierwszy usłyszało o
Sai Babie w jej akademii Sai jogi położonej niedaleko od San Diego w
Kalifornii.
Oto
jak niedawno wspominali tamte lata członkowie znanej grupy muzycznej
Lightstorm. „Po raz pierwszy usłyszeliśmy o Śri Sathya Sai Babie w 1968 r.
Wówczas nikt w Ameryce nic nie wiedział o Sai Babie, ale spotkała się z nim
Indra Devi, gdy pojechała do Indii, aby prowadzić kurs jogi. Wróciła promieniejąc
entuzjazmem do jego postaci i dała Richardowi Bockowi, naszemu wspólnemu
przyjacielowi, małe zdjęcie Swamiego. Richard przyniósł to zdjęcie do domu akurat
w dniu, gdy zdarzyło się nam go odwiedzić. Gdy weszliśmy do pokoju, na jego
nocnej szafce leżało to czarno-białe zdjęcie. Spojrzeliśmy na obrazek i wtedy
całe stworzenie zda się zamarło. Momentalnie w głębiach naszych serc poznaliśmy
kim On był. Mówiliśmy do siebie: 'Gdzieżeś podziewał się tak długo? Rozglądaliśmy
się, szukaliśmy przecież. Czemu tak długo zajęło Ci przyjście do nas?'
Spytaliśmy Richarda, kim jest ten człowiek na zdjęciu. Powiedział, że nie wie, ale
jest to jakiś guru, którego Indra spotkała w Indiach i że będzie miała
prelekcję na ten temat tego właśnie wieczoru. Szybko załatwiliśmy wstęp i wysłuchaliśmy
jej opowieści o Swamim oraz obejrzeliśmy kilka kolorowych slajdów. Patrząc na
ekran, siedzieliśmy jak zauroczeni zalewającym nas oceanem radości i błogości.
Czuliśmy jak wewnątrz nas wzbiera fala uniesienia, aż wylała się głośnym
radosnym śmiechem.” (Wkrótce potem założyli grupę Lightstorm i po kilku latach,
między kolejnymi wyprawami do Wietnamu – by zabawiać muzyką walczących tam Amerykanów
– odwiedzili również Swamiego.)
Ostatnie
17 lat Matadźi spędziła w Argentynie, dokąd po raz pierwszy zaprosili ją
wielbiciele Sathya Sai Baby w Buenos Aires w 1982 r. Tutaj przez kilka jej
szkół przewinęło się jakieś 25000 uczniów. „Dajesz miłość i światło każdemu –
tym co cię kochają, co cię ranią, tym których znasz, których nie znasz. Nie ma
to znaczenia, po prostu dajesz światło i miłość” – mówił ten luminarz jogi,
którego praktyka opierała się na kilku zaledwie asanach, ale którego światło padało na cały świat.
Matadźi Indra Devi nie miała własnych
dzieci, ale pozostawiła po sobie setki nauczycieli jogi i tysiące uczniów.
Napisała około dziesięciu książek. W Sai
Baba i Sai joga opisuje swoje zapierające dech wspomnienia z życia w
bliskiej obecności Swamiego. Były m.in. podróże, lile, materializacje niezwykłych klejnotów, naczynie z
niewyczerpalnym źródłem wibhuti i
doświadczenie przebywania poza ciałem podczas święta Śiwarathri.
Wyobrażam
sobie, jak tam z drugiej strony na powrót dusz tego formatu czekają z radością
całe zastępy Aniołów, że dusze te trafiają „w butach” do nieba, ale być może
nie jest bez znaczenia, a z pewnością nie wyrządzimy szkody posyłając Jej
własny promyk miłości i wspominając z wdzięcznością jak wiele dobrego zrobiła
także dla nas głosząc światu o Awatarze
i całą swoją działalnością przybliżając Złoty Wiek. Poprośmy też przymilnie, by
stamtąd błogosławiła naszemu krajowi, który być może nie miał sposobności
zapisać się wyraziście w Jej sercu w czasie doczesnej drogi na ziemi.
Sai
Ram KMB
OD
REDAKCJI
W roku 2001 Dom Wydawniczy Limbus z Bydgoszczy
wydał książkę autorstwa Indry Devi pt. „Sai
Baba i Sai Joga” w tłumaczeniu Moniki Kubiak.