Jak „Kochający Bóg” kochał Kasturi’ego

Przebywanie blisko Bhagawana Baby przez całe lata, doświadczanie Jego lil i cudów, bycie przedmiotem Jego żartów i odbiorcą niezmierzonych błogosławieństw to przywileje nielicznych, błogosławionych szczęściarzy. Jednym z najbardziej znanych był profesor Kasturi, który w święta Bożego Narodzenia 1997r. skończyłby sto lat.

Epizody z Sai Babą, które wspomina w swej napisanej w niepowtarzalnym stylu, pełnym aliteracji i humorystycznych aluzji, wybornej autobiografii „Loving God” („Kochający Bóg”), objawiają niezmierzoną miłość Bhagawana do Swego biografa i błogosławionego wielbiciela oraz wyjątkowy sposób w jaki obdarzał go Swymi łaskami. Jednym ze wspomnianych w autobiografii wydarzeń jest dzień, w którym Sam Baba świętował Shashtiabdapurthi* profesora Kasturi. Oto jak profesor opisuje to zdarzenie:

    Starzałem się z każdym dniem, choć rzadko zdawałem sobie z tego sprawę. Baba nieustannie utrzymywał nas w stanie takiego zadziwienia, że ani mi było w głowie liczyć zmarszczki. I tak nadszedł dzień moich sześćdziesiątych urodzin, graniczny punkt w życiu, podkreślany odprawianiem rytuałów wedyjskich oddających cześć Bogom i rozpoczęciem pokuty poprzedzającej głębsze praktyki duchowe.

Baba radzi, aby ukończenie sześćdziesiątego roku życia uczcić ostatecznym pożegnaniem sześciu wewnętrznych wrogów człowieka: żądzy, gniewu, chciwości, przywiązania, pychy i nienawiści. Zwlekałem z odprawieniem obrzędów, ponieważ mój syn wyjechał akurat do Kanady, by pracować nad pewnym projektem geologicznym. Jego żona wybrała się razem z nim, a  dwóch swoich synów pozostawili w Madrasie, pod opieką dyrektora szkoły, zagorzałego teozofa. Kiedy rodzice chłopców wyjeżdżali do Toronto, Baba powiedział im: „Kiedy będziecie tęsknić za matką, pomyślcie o Mnie.” Zgodnie z przyjętym obyczajem ojcu rodziny nie wypadało ogłaszać i organizować obchodów własnych urodzin; ten przywilej należał do synów, więc siedziałem cicho.

Jednak Baba powiedział: „Muszę nacieszyć się radością twojej matki” i tak zostałem zmuszony do złamania reguł protokołu i samodzielnego przygotowania ceremonii religijnych! W Bukkapatnam znalazłem kapłana, którego zaprosiłem do prowadzenia ceremonii. Z Bangalore przyjechało kilkoro przyjaciół z radia „All India”. Artysta z Nadaswaram, którego zabrałem na stację w Mysore jeszcze w 1943 r., przyjechał do Prasanthi Nilayam i zaoferował swoje usługi. Baba tak bardzo pragnął rozdawać radość, że przybył do mojego mieszkania, gdy odbywaliśmy rytuał poświęcenia oleju do obrzędowej kąpieli i ożywił to wydarzenie dowcipem i kpinkami, z których większość odnosiła się oczywiście do mnie i mojej żony. Wszedł do namiotu, ulokował się obok mnie i pobłogosławił kucharzy, którzy tam akurat pracowali.

     Około dziesiątej rano pieczę nad programem objął kapłan. Wkroczyliśmy do sali modlitw w szatach wcześniej podarowanych przez Babę. Pokłoniwszy się świątyni zajęliśmy miejsca zanim jeszcze święty ogień zapłonął na kamiennym podeście we wschodnim końcu sali. W południowo-wschodniej części podestu umieściliśmy srebrne krzesło. Szczęśliwym trafem tego dnia jakiś wielbiciel przyniósł srebrny podnóżek wyrzeźbiony w kształcie otwartego kwiatu lotosu. Za zgodą Baby, który usiadł na krześle, umieściliśmy go pod Jego Stopami, pilnując żeby trzymać się ustalonych kroków. Kapłan został pouczony, by przeprowadzić tylko te obrzędy, które Baba uważał za istotne: oddanie czci Ganeśy, modlitwę błagalną do dziewięciu Bóstw Planetarnych i rytuał pokutny mający na celu wyproszenie błogosławieństwa Pana. Baba siedział na krześle aż do zakończenia ostatniego obrzędu. Potem zezwolił nam na oddawanie Mu czci poprzez ofiarowanie kwiatów u Jego Stóp spoczywających na srebrnym lotosie. Salę wypełnili wielbiciele.

Kapłan wyraźnym głosem odczytał 108 Imion Boga, zebranych dla Baby dawno temu przez mędrców z Śirdi. Ja siedziałem po prawej, żona zaś po lewej stronie Lotosu, a na Stopach piętrzyły się z każdą sekundą większe dwa stosy kwiatów o najróżniejszych barwach i zapachach. Baba siedział z uśmiechem na twarzy, przepełniony spokojem, nagradzając nas niezasłużonym szczęściem. Poprawiał moją wymowę sanskryckich słów i często wyprzedzał kapłana w recytowaniu Swoich Imion. Nie mogłem powstrzymać łez, gdy wymawiane przeze mnie Imiona niosły znaczenie poruszające serce i wywołujące wspomnienie wielkości, majestatu i tajemnicy Baby, który pojawił się, by nauczyć mnie przyjmować ciosy i uśmiechy losu w jednaki sposób.

          Z każdym stawianym przeze mnie krokiem w Jego stronę horyzont Niebios rozszerza się; z każdym krokiem w stronę mojej Świadomości, który On podejmuje kurczy się horyzont mego zarozumialstwa. Moja żona była wręcz porażona tym, że Bhagawan zezwolił nam na taką bliskość. Po skończonej pudży Baba podniósł się i podszedł do nas. W środku, między mną a żoną stała moja matka. Kobieta, która niegdyś położyła mnie, maleńkiego, u stóp Śiwy w Vaikom, w Kerali mogła teraz oglądać Śiwę w ludzkiej postaci i tamto dziecko stojące tu przed Nim ze złożonymi dłońmi.

          Baba pomachał dłonią, zagarnął nieco nieba i przemienił je w Mangala Sutrę* dla żony i w medalion dla mnie. Oba przedmioty były zrobione z czegoś, co trzeba by nazwać Złotem Sai. W chwili gdy wiązałem Sutrę na szyi żony, Baba potrząsnął dłonią nad jej głową i z Jego Ręki spłynął deszcz kolorowych ziarenek ryżu, kumkum* i proszek haldi*! Są to tradycyjne oznaki pomyślności, którymi rodzice zwykle błogosławią nowożeńców. Zostaliśmy poślubieni na nowo niebiańską przysięgą. Baba złożył na ręce mojej żony jedwabne sari, na moje zaś jedwabne dhoti. Jakim najwyższym i najsłodszym współczuciem nas obdarzył! Moja żona była poruszona do głębi. Wydawało się, że nie stoi na podłodze tylko unosi się w przestrzeni. Trzeba było podtrzymać ją, żeby nie upadła i odprowadzić ostrożnie na miejsce – na jej poczerwieniałej twarzy malował się wyraz najgłębszego zadziwienia, a ze splątanych włosów sypały się strugi ryżowych ziarenek. Ceremonia upamiętniająca moje sześćdziesiąte urodziny była tak rozświetlona Boską Łaską, że wydawało się to niepojęte. Do dziś pozostaje dla mnie jednym z najcenniejszych wspomnień.

Z Sanathana Satathi tłum. Joanna Gołyś

WYJAŚNIENIA REDAKCJI:

·        Sashtiabdapurthi – 60-lecie urodzin, (puthi – ukończenie, szaszty – 60, abda - lat).

·        Mangala Sutra – naszyjnik dla zamężnych kobiet

·        Proszek kumkum – kolorowy proszek, którym kobiety w Indiach malują sobie kropkę w miejscu czakry trzeciego oka.

·        Proszek haldi – przyprawa hinduska – proszek turmenik, prawdopodobnie chodzi o żółtą kurkumę, którą dodaje się do gotowania ryżu i do innych potraw.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.