numer 11 wrzesień-październik 2002

Karuna znaczy współczucie

„Albowiem nie sposób, by człowiek równał się ze zwierzętami.

W świecie będącym pełnią o wiele bardziej niż nasz, poruszają się doskonałe i kompletne,

obdarzone rozwiniętymi zmysłami, które my zatraciliśmy lub nigdyśmy ich nie posiedli,

i żyją słuchając głosów, których nam nigdy nie będzie dane usłyszeć.

Nie są naszymi podwładnymi – są jak inne nacje,

schwytane wraz z nami w sieć życia i czasu,

współwięźniowie ziemskiej świetności i mozołu.”

Henry Beston

KARUNA SOCIETY FOR ANIMALS AND NATUREStowarzyszenie Ochrony Zwierząt i Przyrody KARUNA to projekt ratowania i pomagania zwierzętom z okolic Puttaparthi stworzony przez panią Clementien Pauws, Holenderkę, która w 1955 r. zamieszkała w Puttaparthi wraz z mężem i synem. Pauwsowie przyjechali do Indii, żeby spotkać Sathya Sai Babę i już wkrótce Clementien przejęła się losem porzuconych, poranionych i chorych zwierząt wałęsających się po okolicy. Aby zwiększyć swoje kwalifikacje i z sukcesem pracować w założonej przez siebie klinice dla zwierząt, nauczyła się naturalnego uzdrawiania, homeopatii, medycyny wibracyjnej i reiki i została lekarzem medycyny alternatywnej, oficjalnie zatwierdzonym przez Indian Board of Alternative Medicines w Kalkucie.

Cele i zadania KARUNY mają swoje źródło w naukach Bhagawana Baby. „Bhagawan Sri Sathya Sai Baba jest naszym Przewodnikiem i Inspiracją. On jest Tym, który czyni, my zaś jesteśmy tylko Jego narzędziami” – głosi jedno ze zdań w preambule do memorandum Stowarzyszenia, które stawia sobie następujące cele:

-        Uśmierzenie cierpienia wszystkich zwierząt, roślin, Matki Ziemi i Natury jako całości.

-        Propagowanie wegetariańskiego stylu życia, ekologicznej uprawy zbóż i innych roślin oraz ekologicznego traktowania całej Natury.

-        Promowanie ekologicznego i przyjaznego zwierzętom rolnictwa i przemysłu.

-        Przywrócenie zwierzętom i przyrodzie ich praw jako równoprawnym mieszkańcom planety oraz takie właśnie ich traktowanie.

-        Doprowadzenie do zmiany świadomości w odniesieniu do przyrody i zwierząt, szczególnie tych zabłąkanych, zaniedbanych, opuszczonych i skrzywdzonych.

-        Informowanie o zdrowotnych aspektach holistycznie rozumianego dobra zwierząt.

-        Pomoc we wprowadzaniu w Indiach aktów prawnych odnoszących się do okrucieństwa, krzywdzenia i złego traktowania zwierząt i przyrody, takich jak nielegalny transport czy rzeź bydła.

-        Zniechęcanie do produkcji zwierząt na mięso i skóry oraz aktywne angażowanie się w działania na rzecz lepszego świata.

-        Kampanie przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w sporcie, osadzaniu w zoo, polowaniom, eksperymentowaniu na zwierzętach, inżynierii genetycznej, wiwisekcji i temu podobnym praktykom, podczas których zwierzętom zadaje się niewypowiedziane cierpienia.

KARUNA zapewnia takie usługi jak doskonale wyposażona, higieniczna klinika, pogotowie udzielające pomocy w nagłych wypadkach, schronisko dla bezdomnych zwierząt, otwarty obszar dla dużych zwierząt takich jak krowy, osły i konie, które są już stare, porzucone lub ranne. Ponadto przeprowadza projekt oddawania psów i kotów w dobre ręce, kontrolę urodzin, sterylizację i szczepienia przeciw wściekliźnie. Clementien ma w planie prowadzenie programów edukacyjnych dla dzieci, okolicznych mieszkańców i gości. Wszystkie zabiegi lekarskie dla zwierząt są darmowe – schronisko utrzymuje się z dobrowolnych datków i nie prowadzi żadnej działalności zarobkowej.

Do wzięcia pod opiekę bezdomnego pieska zachęca ludzi następująca ulotka:

ZAADOPTUJ PSA

     Cześć! Jestem Szczeniaczkiem. Czy chciałbyś, żebym z tobą zamieszkał? Jeśli zabierzesz mnie do domu i będziesz mnie dobrze traktować, już na zawsze zostanę twoim przyjacielem i stróżem. Teraz nie mam rodziny. Jestem sierotą. Mieszkam w schronisku dla zwierząt KARUNA  w Puttaparthi. Tutejsi ludzie dobrze się mną opiekują, ale ja chciałbym do kogoś należeć. Chciałbym mieć własny dom. Mam w sobie wiele miłości i chcę się nią dzielić.

    Jeśli zechcesz mnie zaadoptować KARUNA upewni się, że jestem zdrowy i zaszczepiony przeciwko wściekliźnie zanim odda mnie w twoje ręce. Później co jakiś czas będzie sprawdzać czy przestrzegasz pewnych zasad dotyczących opieki nade mną. Oto one:

1.    Proszę, nie trzymaj mnie na łańcuchu. To sprawia, że staję się zły i ponury, a ja nie chcę źle się do ciebie odnosić.

2.    Proszę, nie obcinaj mi uszu ani ogona. To niezgodne z prawem i naprawdę bardzo mnie boli.

3.    Proszę, karm mnie właściwie – nie tylko białym ryżem. Lubię też mleko, jaja, twaróg, brązowy ryż i warzywa.

4.    Proszę, nie bij mnie. Chcę być twoim najlepszym przyjacielem. Jeśli będziesz dla mnie dobry, będę się opiekować twoim domem i majątkiem. Nigdy nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ci krzywdę.

5.    Proszę, przyprowadzaj mnie do KARUNY  przynajmniej raz do roku na szczepienie przeciw wściekliźnie, aby członkowie twojej rodziny byli bezpieczni. Jeżeli będę chory lub ulegnę wypadkowi, natychmiast zabierz mnie do kliniki lub zadzwoń pod numer 87214.

       Schronisko dla zwierząt KARUNA w Puttaparthi ma prawo sprawdzać stan mojego zdrowia i warunki, w jakich żyję. Chroni mnie prawo.

     „Pies jest symbolem wierności. Wystarczy, by człowiek raz tylko dał mu trochę jedzenia, a już zawsze będzie machać ogonem na jego widok. Człowiekowi zaś można dać wszystko – darmowe wykształcenie, wygody, luksusy, jedzenie i picie – a kiedy będzie już wykształcony i zdobędzie dobry zawód, nie znajdziemy w nim krzty wierności. Pies uosabia chwałę wierności.”

Sathya Sai Baba

„Pies może udzielić ci lekcji wierności, bezinteresownego służenia i oddania.”

Sathya Sai Baba

USTAWA O ZAPOBIEGANIU OKRUCIEŃSTWU WOBEC ZWIERZĄT Z 1960 R. (PRAWO INDYJSKIE)

PRZESTĘPSTWA PODLEGAJĄCE KARZE: 

-        Bicie, kopanie, tratowanie, torturowanie lub inne sposoby zadawania bólu i cierpienia zwierzęciu przez właściciela lub jakąkolwiek inną osobę.

-        Używanie do pracy zwierząt rannych lub niezdolnych do niej z innych przyczyn.

-        Nie zapewnianie zwierzętom domowym odpowiedniego pokarmu, wody lub schronienia.

-        Porzucenie starego lub chorego zwierzęcia.

-        Trzymanie zwierzęcia na zbyt krótkiej smyczy, nie pozwalanie mu na wystarczającą ilość ruchu.

-        Okaleczanie zwierzęcia: obcinanie uszu, ogona, dzioba, czy krępowanie skrzydeł ptakom lub łamanie nóg dla ułatwienia transportu.

-        Zmuszanie do dźwigania nadmiernych obciążeń – w przypadku osła ciężar ładunku nie może przekraczać 35 kg.

Wszystkie te przestępstwa podlegają karze grzywny do wysokości 100 rupii i/lub karze pozbawienia wolności do trzech miesięcy.

    Projektami, które szczególnie leżą na sercu pracownikom KARUNY, są poprawa losu osłów w okolicach Puttaparthi i położenie kresu rzezi bydła.

    Niestety, osiołki – łagodne, cierpliwe stworzenia – nie są traktowane dobrze przez swoich właścicieli, w większości biedaków. Kiedy nie mogą już dźwigać drewna z lasu lub tobołów z bielizną do rzeki i z powrotem, są porzucane i z połamanymi kośćmi lub otwartymi, zarobaczonymi ranami błąkają się po śmietniskach razem z innymi wygłodniałymi zwierzakami. Ich obrażenia są najczęściej spowodowane nadmiernymi obciążeniami lub niewłaściwym załadunkiem. KARUNA zapewnia im leczenie, a te stare i niechciane zostają w niej do śmierci. Te zazwyczaj łagodne, posłuszne zwierzęta wykazują się tak wielkim przywiązaniem, że konkurują z pozostającym w schronisku psami o to, kto lepiej pilnuje domostwa i rżą głośno, słysząc jakiś podejrzany szelest.

  KARUNA zachęca właścicieli osłów do przyprowadzania swoich podopiecznych na darmowe kontrole i zabiegi. W przypadku znalezienia rannego, porzuconego osła, zabiera go do kliniki i wprowadza do kartoteki nazwisko właściciela, jeśli ten się po niego zgłosi. Jeżeli pracownicy stwierdzą, że ta sama osoba wielokrotnie wykazuje się złym traktowaniem zwierzęcia, składają doniesienie na policji. Jeśli właściciel chce zabrać osła, musi zapłacić określoną kwotę za każdy dzień jego pobytu w schronisku; kwota ta przekracza sumę za jaką mógłby sprzedać osiołka na rzeź. Tym samym zwierzęta mogą być zabierane tylko przez ludzi, którzy je cenią i mogą sobie pozwolić na ich utrzymanie. Właściciele osłów mogą otrzymać w KARUNIE darmowe siodła, które chronią zwierzę przed urazami kręgosłupa i bioder podczas dźwigania ładunku.

   Kolejną rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę Premiera jest rzeź ogromnych ilości bydła dokonywana by zaspokoić nikczemny apetyt ludzi na mięso. OD CZASU GDY BYŁEM CHŁOPCEM NIEUSTANNIE PODKREŚLAM, IŻ JEST NIEZMIERNIE WAŻNE, BY LUDZIE PORZUCILI ZWYCZAJ JEDZENIA NIE-WEGETARIAŃSKIEJ ŻYWNOŚCI. Jedzenie mięsa wzmaga w człowieku cechy zwierzęce, sprawiając że stacza się on na poziom demonów. Widok krów prowadzonych na rzeź, by służyć za pożywienie człowiekowi, rozdziera serce. W Indiach krowę czczono jako Matkę od najdawniejszych czasów. Goo-Maatha (Krowa), Bhoo-Maatha (Matka Ziemia), Desa Maatha (Ojczyzna) i Deha Maathana (matka, z której łona się wyszło) są czczone jako Boskie w kulturze i tradycji Bharatu. Rzeź krów uwłacza kulturze tego kraju. Zapewnienie ludziom wody pitnej i położenie kresu zabijaniu zwierząt to dwie podstawowe potrzeby, dzięki spełnieniu których ten kraj odzyska utraconą chwałę. PRZEMOC W KAŻDEJ FORMIE JEST ZŁEM, A ZABIJANIE NIEWINNYCH ZWIERZĄT TO NIC INNEGO JAK RAŻĄCE BARBARZYŃSTWO. Błogosławię Premiera i spodziewam się, że podczas pełnienia swojej funkcji załatwi te dwie sprawy.”

Sathya Sai Baba - (z dyskursu wygłoszonego 22.11.1994r.)

    Zainspirowana tymi słowami Baby KARUNA dzięki projektowi ŚWIĘTA KROWA pragnie położyć kres nielegalnej i brutalnej rzezi krów, byków i cieląt, której dokonuje się w Indiach na szeroką skalę. Według raportu PETA (People for the Ethical Treatment of Animals – Ludzie Na Rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt) z lipca 2000 r. „... zwierzęta są wciąż transportowane do rzeźni w straszliwych warunkach, w których duszą się i ranią. Po przyjeździe te z połamanymi kośćmi, rogami, otwartymi ranami, wybitymi lub krwawiącymi oczami pozostawia się cierpiące na poboczu, gdzie leżą pośród martwych towarzyszy pozbawione opieki weterynaryjnej całymi godzinami, a nawet dniami, dopóki nie umrą lub ktoś ich nie kupi na rzeź. Inne oczekują na śmierć patrząc jak ich towarzyszy zarzyna się tępymi, brudnymi nożami na podłodze spływającej krwią...  Możliwe, że w Indiach kulisy handlu skórami należą do najokrutniejszych na świecie. Wiele zwierząt zabijanych dla skór jest już tak chore i poranione, gdy docierają do rzeźni, że trzeba je wlec pod nóż. Innym wciera się w oczy ostrą paprykę albo wykręcając boleśnie łamie ogony, żeby zmusić je do wstania. Niektórym odcina się nogi lub obdziera ze skóry przed poderżnięciem gardła.

    Jak powiedział Sekretarz Stowarzyszenia KARUNA: „Nie tylko będziemy przeciwstawiać się transportom i rzezi krów, lecz stworzymy dla nich alternatywę przygotowując pastwiska dla starych i wysłużonych zwierząt, nawet gdybyśmy mieli rozpoczynać od jednego!”

„Miłość jest obecna nie tylko w istotach ludzkich, lecz w każdym stworzeniu – w ptakach i zwierzętach. Powiem więcej – miłość jest wszechprzenikająca. Miłość przenika wszystko, całe stworzenie. Jeśli człowiek nie rozpoznaje tej miłości, wypaczeniu ulega jego człowieczeństwo.”

„Ptakom i zwierzętom nie trzeba boskiej inkarnacji, by je prowadziła, gdyż nie mają skłonności do odchodzenia od swojej dharmy (prawego życia, zasad samodyscypliny). Tylko człowiek zapomina o celu życia i ignoruje go.”

          Bhagawan Sri Sathya Sai Baba

przygotowanie i tłum. na podstawie broszury Stowarzyszenia „Karuna”: Joanna Gołyś

Adres Stowarzyszenia Karuna:

KARUNA SOCIETY FOR ANIMALS AND NATURE

1st Cross Enumulapalli, Puttaparthi 515 134 A.P. India

telefon: 00-91-(0)8555-87214

e-mail: clementien@yahoo.co.in

nr konta w banku:   63771 (rupie), 6493 (inne waluty)

The Vysya Bank Ltd. Enumulapalli Branch

515 134 A.P. India

Nr rejestracji Stowarzyszenia KARUNA 685

– z dnia 18 września 2000 roku.

* * *

Tekst „Karuna znaczy współczucie” przedstawia kwestię traktowania zwierząt w Indiach, a jak jest w Polsce? Z pewnością nie lepiej. I u nas hoduje się zwierzęta na rzeź i skóry. Choćby kilka codziennych obrazków z życia zwierząt hodowlanych w Polsce to: lisy o poranionych łapach trzymane w klatkach bez podłóg na metalowej siatce (łatwiej się sprząta), zabijane prądem z pomocą wkładanej do odbytu kolby (nie niszczy się skóra); gęsi tuczone na siłę i chore, bo do maksimum otłuszczona wątroba najlepiej nadaje się na pasztet; poranione konie transportowane w opłakanych warunkach przez setki kilometrów do włoskich smakoszy; zarzynane świnie i krowy, które często płaczą przeczuwając co je czeka; kury stłoczone na fermach i wariujące tak, że trzeba obcinać im dzioby, żeby nie robiły sobie krzywdy. A psy przywiązane do drzew przez właścicieli, którym się znudziły i konające w męczarniach? A poczciwe wiejskie Burki, których cała przestrzeń życiowa to pół metra żelaznego łańcucha i rozwalająca się buda, która nie ochroni od zimowych mrozów? Tak się składa, że często bywam na wsi, mam więc okazję przyjrzeć się losowi tamtejszych zwierząt i temu jak są traktowane przez rolników. Nierzadko ten sam gospodarz co dwa, trzy miesiące ma innego psa, bo poprzedni albo zdycha albo ginie pod kołami ciągnika. Niektórzy karmią psy tym samym co świnie – zbożem wymieszanym z wodą. Jeśli chodzi o koty to panuje tam inteligentna filozofia pt. „kot musi wyżywić się sam – jeśli się go nakarmi, nie będzie łapać myszy”. (Filozofia całkowicie błędna – koty moich dziadków zawsze były porządnie odkarmione i żwawo łapały gryzonie, układając trofea w rządku pod progiem.) Zwierzęta biegają więc w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, są zarobaczone i często chore.

    Serce się kraje, ale na szczęście i u nas są ludzie, którzy kochają i szanują zwierzęta, szczerze poświęcili się pomaganiu im i odmiana losu naszych braci mniejszych naprawdę leży im na sercu. Od kilku lat sekunduję celom i poczynaniom Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego Klub Gaja z Bielska-Białej, które prowadzi kampanię pod hasłem: „Zwierzę nie jest rzeczą”, przeciwko transportom żywych koni na rzeź, chcąc doprowadzić do uchwalenia stosownych aktów prawnych zabraniających tego procederu. Inne cele Stowarzyszenia to prowadzenie akcji wykupu koni z transportów, ich utrzymanie oraz pomoc istniejącym schroniskom dla koni; pomoc zagrożonym gatunkom dzikich zwierząt, w szczególności w dolinach rzecznych; prowadzenie różnych form edukacji oraz interwencje w przypadkach okrutnego traktowania zwierząt. Gaja może się pochwalić wymiernymi rezultatami swojej kampanii: ilość transportowanych koni spadła prawie o połowę; urągające jakimkolwiek standardom warunki na targach końskich poprawiły się; zebrano około 250 tysięcy podpisów pod petycją domagającą się zakazu transportu żywych koni). Oprócz tego niezmiernie ważna jest działalność informacyjno-edukacyjna (akcje, przedstawienia, happeningi, wystawy), gdyż to ona uwrażliwia na los zwierząt i prowadzi do zmiany świadomości, szczególnie u ludzi młodych. Klasy szkolne mogą uzyskać od Gaji materiały na gazetkę ekologiczną i zaprosić członków Klubu z prelekcją czy happeningiem.

    Na zjeździe wielbicieli Sathya Sai Baby w Sobieszewie nasz gość z Malezji J. Jagadeesan radził, żeby Organizacja wybrała sobie kilka celów ogólnokrajowych, ważnych dla całego narodu i zaczęła je krok po kroku realizować. Może warto rozważyć czy jednym z nich nie mogłyby być kwestie ekologiczne, a w szczególności pomoc dla środowiska i zwierząt w naszym otoczeniu, zmniejszenie ich cierpienia oraz rozwijanie świadomości ekologicznej u naszych dzieci. Ogromnie ważne jest to, byśmy nie przechodzili obojętnie widząc krzywdę zwierząt w naszym najbliższym otoczeniu. Pamiętajmy, że dzieci nas obserwują. Zdecydowane reagowanie pomaga rozbudzić świadomość, że zwierzę nie jest przedmiotem, którym możemy dowolnie dysponować, że ma prawo do godnego życia i miłości, że przez nie również przepływa strumień wszechobecnego życia. Życia, które jest święte.

    Wojciech Owczarz, Prezes Stowarzyszenia Gaja, tak pisze w swojej książce Widziałem jak konie płaczą, przedstawiającej historię i działalność organizacji: „Tak, widziałem, jak konie płaczą. Widziałem setki bezbronnych, cierpiących, czujących istot. Klacze przywożone na targowiska razem ze swoimi źrebakami. Stare wysłużone siwki, których nikt już nie chciał kupić nawet na mięso i trafiały na ‘pokarm dla lisów’. Dumne ogiery, do końca broniące się przed nieuchronnym. Widziałem konie ranne, wycieńczone, konające. Ale widziałem także tysiące ludzi, którzy chcieli i chcą im pomagać. Organizują wystawy, akcje, zbierają podpisy pod petycjami, wykupują konie i zakładają dla nich schroniska. (...) Piętnaście lat temu przeczytałem książkę Philipa Kapleau Ochraniać wszelkie życie, która mnie zmieniła. Zostałem wegetarianinem, ekologiem, obrońcą zwierząt. Później zacząłem pracować w Klubie Gaja. I tak jest do teraz. Często na spotkaniach w szkołach mówię, że zrealizowałem już dużą część swoich marzeń. Choć nie było łatwo, choć ludzie patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Teraz oddaję Wam do rąk moją pierwszą książkę z życzeniami: oby zmieniła Wasze życie, oby pomogła Wam zrealizować część marzeń. Kiedyś na pewno się spotkamy. I zmienimy ten świat.”

Jam jest głosem tego, co bez głosu,

Przez moje usta przemówi to, co nieme.

Aż nieczułe ucho świata usłyszy w końcu

O złu, jakie czyni się słabym stworzeniom.

Elle Wheeler Wilcox

Dla zainteresowanych działalnością Klubu Gaja lub chcących otrzymywać wydawaną przezeń gazetę „Współodczuwanie” podaję adres pocztowy i internetowy:

Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalne  Klub Gaja

e-mail: klub@gaja.most.org.pl    www.klubgaja.pl

PO BOX 261,      43-300 Bielsko-Biała 1

tel./fax (0-33) 812 36 94 

Joanna Gołyś

GOŁĘBIE w wielkich miastach

    Jestem mieszkanką dużego miasta, którego nieodłącznym akcentem są stada gołębi. Żywią się tym, co ludzie im dają rzucając z okien albo w parku na spacerze. Piją wodę z kałuż. Bardzo trudno im znaleźć schronienie, tym bardziej miejsce lęgu młodych. Dlatego szukają różnych szpar w elewacjach domów wielkiego miasta. Próbują też przytulić się do balkonów, gdzie zazwyczaj właściciele odganiają gołębią parę i wyrzucają patyki, które tworzą gniazdo. Niektóre małe okienka są osłonięte siatką, by żaden ptak nie mógł sobie przysiąść na parapecie, a co dopiero wysiadywać młode. Zabytkowe budynki mojego miasta uzbrojone są przeciwko gołębiom w sterczące ni to igły, ni to ostre pręty na parapetach i gzymsach, by żaden ptak nie odważył się usiąść. Stosuje się też potłuczone szkło zatopione w murek betonowy.

    Moja rodzina dokarmia gołębie i wiemy dobrze jak inteligentne są to ptaki. Potrafią prosić o jedzenie tak samo jak pies.

    Chore, stare gołębie padają ofiarą kotów i bawiących się dzieci. Damian - chłopiec z sąsiedztwa (lat 11) strzelał do ptaka gumowymi nabojami. Dzieci wrażliwe na cierpienie zwierząt, kiedy znajdą chorego ptaki, otrzymają pomoc u weterynarza. Natalia (lat 9) zaopiekowała się zranionym gołębiem i weterynarz przyjął ptaka na kurację. Podobnie Patryk (lat 10) odniósł okaleczonego gołębia do przychodni weterynaryjnej. W obu przypadkach lekarze weterynarii udzielili bezpłatnie pomocy.

    Często widzę gołębie z uszkodzonymi nogami. Brak im palców, pazurków, mają zdeformowane kończyny. Widziałam również gołębie z nogami obwiązanymi folią i włóczką. 

    Dlatego wystosowałam prośbę do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w moim mieście z wnioskiem o postawienie w parkach i na skwerach gołębników. Byłyby one co jakiś czas otwierane, aby wybierać jajka w celu zredukowania populacji gołębi. Wskazane jest podawanie tym ptakom leków ograniczających lęgi. Otwierane gołębniki widziałam w europejskich miastach – w Oslo – w stolicy Norwegii - bardzo blisko dworca głównego, na zwykłym skwerku oraz w małym parku w Witten – niemieckim mieście niedaleko Essen. Zaproponowałam Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami w moim mieście pomoc w wyszukiwaniu odpowiednich miejsc do postawienia gołębników i wykonanie projektu po przekonsultowaniu z hodowcą gołębi lub ornitologiem.

    Mam nadzieję, że los gołębi z mojego miasta poprawi się. To nieprawda, że samemu nic się nie da zrobić. Wystarczy zauważyć sercem, pomyśleć i zadziałać. Tego uczy nas Sathya Sai (3 x H = ang. Heart, Head, Hands): Serce, Głowa, Ręce. Nie czekajmy z założonymi rękoma, aż ktoś zrobi to później za nas. Czas leci, dzieci rosną i uczą się od nas.

Matka Polka


powrót do spisu treści numeru 11 wrzesień-październik 2002


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.