W Ramala Centre Newsletter z września 2000r. znaleźliśmy ciekawą relację byłego prorektora uczelni Sai Baby podczas
spotkania z wielbicielami w Connecticut (USA), jak się wydaje w tymże 2000r.
Prorektor
powiedział, że niedawno siedział na werandzie w aśramie Sai Baby w Puttaparthi obok bardzo ważnego polityka Indii.
Sai Baba przechodząc obok wezwał polityka po nazwisku na prywatną audiencję.
Mężczyzna wszedł do pokoju i po dziesięciu minutach wyszedł płacząc. Potem
płacz przeszedł w głęboki niekontrolowany szloch. Sai Baba podszedł i
powiedział do tego człowieka: „Co się stało?” Potem Sai Baba zakręciwszy ręką
stworzył trochę wibhuti (świętego
popiołu) i dał go mężczyźnie, który wziął go i zjadł. Krótko potem, gdy
mężczyzna doszedł do siebie, zwrócił się do prorektora i powiedział: „Ponieważ
był pan świadkiem tego wszystkiego, wyjaśnię to panu”.
Polityk
opowiedział, że jego żona była bardzo chora i zwierzyła mu się, że chciałaby
pojechać do Sai Baby, by po raz ostatni spojrzeć na niego. Jednakże polityk
miał bardzo dużo pracy, a gdy był na wyjeździe, ona zmarła. Zdarzyło się to
dziesięć dni temu, a ów mężczyzna przyjechał teraz do Sai Baby po pochowaniu
żony. Mężczyzna powiedział, że gdy Sai Baba wszedł do pokoju interview, zbeształ go i przypomniał mu
jak cudowną miał żonę, jak dbała o każdą jego potrzebę, gotowała mu posiłki,
doglądała domu, a nawet wyjmowała dla niego ubrania itd. Ale kiedy wyraziła swoje
ostatnie życzenie pojechania do Sai Baby, on był zbyt zajęty. Sai Baba
następnie rzekł: „Udałem się do niej i pocieszyłem ją, a teraz jest ze mną.
Pozwolę ci teraz ją zobaczyć”. W tym momencie żona mężczyzny wyłoniła się z
postaci Sai Baby i stała przed nim jako żywa istota. Nie wyglądała już na chudą
ani schorowaną. Uśmiechnęła się, ujęła go za rękę i powiedziała: „Nie smuć się,
nie opłakuj mnie, jestem szczęśliwa, szczęśliwa”. Następnie znów zniknęła w Sai
Babie.