Jedź,
leć na skrzydłach do Swamiego
Droga
Rodzino Sai!
Oto
druga część mojego interview i kilka słów o naszym obozie Bal Vikas.
Jestem
w małym pokoiku interview, siedząc po prawej stronie obok poduszki, która leży
przy fotelu Swamiego. Poprzednio wiele razy siedziałam dokładnie w tym miejscu
i kiedy Swami siada w fotelu, przychodzą mi na myśl wspomnienia z tamtych interview.
Tym razem drżę i ze łzami w oczach mówię: Swami, wybacz mi proszę. Swami podnosi
rękę, jak gdyby chciał mi dać klapsa, lecz na Jego twarzy widać ślad uśmiechu.
Opuszcza rękę, a ja ciągnę: Swami, proszę
pomóż mi stać się świadkiem każdego zdarzenia i nie reagować tak emocjonalnie.
Chcę tylko wszystkim pomagać, lecz jeśli ulegam wzruszeniom, łatwo jest
popełnić błąd, tak jak w tej chwili. Swami pyta: „W jaki sposób chcesz
pomagać ludziom?” Zaczęłam mówić, że możemy pomagać na poziomie materialnym, a
On dodał: „Możesz pomagać na poziomie
fizycznym, umysłowym i duchowym.” Swami nie wyjaśnił dalej, a ja byłam
jeszcze w pewnego rodzaju szoku, więc nie zapytałam Go.
Myślę,
że miał na myśli to samo, co w Kodaikanal, kiedy powiedział: „Jeśli ty
działasz, ja nie mogę działać”. Jakże ważne to było, abym mogła zrozumieć myśl:
„Niech się dzieje Twoja wola”.
Pomagać
ludziom na poziomie umysłowym oznacza, moim zdaniem, wysłuchać ich problemów i
zawsze posyłać im światło i miłość. Pomagać na duchowym poziomie, oznacza
modlić się za nich. W wielu dyskursach Swami kładzie nacisk na to, jak ważna
jest modlitwa Loka Samasta Sukhino
Bawantu (Niech wszystkie światy będą szczęśliwe – przyp. red.).
Następnie
Swami porozmawiał z pewną aktorką o jej prywatnych sprawach, a kiedy znowu
zwrócił się do mnie podniósł rękę, jakby chciał wymierzyć mi policzek.
Przybliżyłam twarz do Swamiego i powiedziałam drżącym głosem: Swami, proszę zrób to. Proszę uderz mnie.
Zasłużyłam na to. Patrząc z tak bliska w oczy Swamiego mogłam zobaczyć
trudną do opisania wspaniałość, rodzaj ognia, diamentów i błyskawic, wszystko
pomieszane jedno z drugim. Przenikał mnie spojrzeniem na wylot, a ja miałam
uczucie, że jestem przez Niego oczyszczana. Potem nagle Jego oczy stały się
podobne do oczu kochającej matki. Z pełnym słodyczy uśmiechem opuścił rękę i
wziął z mojej dłoni napisaną przeze mnie książkę pod tytułem „Niech się dzieje
Twoja wola”. Szepnęłam Swamiemu, że opisałam w tej książce moje dzieciństwo i
lata zanim o Nim usłyszałam i że popełniłam w życiu wiele błędów. On przeglądał
książkę spoglądając na fotografie. Potem spojrzał na mnie i powiedział
łagodnie: „tak, popełniłaś wiele błędów”. Nie odczułam przykrości, ani wstydu z
powodu tego stwierdzenia. Poczułam się raczej uwolniona od brzemienia, jak
gdyby mój ukochany Pan zabrał wszystkie błędy, które były głęboko ukryte w
mojej podświadomości. Oparłam czoło na Jego ręce, leżącej na fotelu, a On
pozwolił mi pozostać tak przez jakiś czas. Zapomniałam o wszystkim i odczuwałam
to jako niewiarygodne błogosławieństwo. Podziękowałam Swamiemu za pomoc w
ukończeniu książki, ale On rzekł: „Nie
dziękuj. Moim obowiązkiem jest pomagać ci.” Ku mojej radości podpisał ją,
pisząc tym razem: „Z błogosławieństwem i
miłością Śri Sathya Sai”.
Swami
porozmawiał z dwiema innymi paniami o ich osobistych sprawach, a kiedy znowu
zwrócił się do mnie, zapytał: „Kiedy
przyjedziesz znowu?” – Kiedy mnie wezwiesz
Swami – odpowiedziałam, tak jak wiele razy przedtem. Lecz tym razem Swami
powiedział: „Nie wzywam nikogo. Jestem
zawsze z tobą, w tobie, wokół ciebie, ponad tobą.” Zapytałam, czy teraz,
kiedy nie daje już nam padnamaskarów oznacza
to, że nie będzie więcej zdejmował z nas karmy. (Swami wyjaśnił nam na
interview w 1995 roku, że kiedy na nas spogląda – oczyszcza nas, rozmawiając z
nami – zabiera nasze smutki, a dając nam padnamaskar
– zdejmuje z nas karmę.) Swami powiedział: „Nie
będzie więcej fizycznego dotykania Moich stóp.” Jednak uśmiechając się
łagodnie pozwolił każdemu z nas dotknąć Swoich rąk. Muszę tu podkreślić, że
zaledwie kilka chwil wcześniej Swami nie zabronił aktorce z Rijeki ucałować
Swoich stóp, kiedy ta rzuciła się przed Nim na kolana, zalewając się łzami i prosząc
o wybaczenie. Później powiedziała nam, że była przygotowana na to, że Swami ją
odtrąci, ale zniosłaby wszystko, byleby tylko dotknąć Jego stóp. Tak więc,
najdroższy, litościwy Pan pozwolił jej, aby zrobiła coś, na co nie pozwolił
nawet wiceprezydentowi Indii.
Zapytałam Swamiego, jak ważny jest dla duchowego
wzniesienia celibat, albo wyrzeczenie (brahmacharia).
Swami powiedział: „Jest bardzo ważny,
błogosławię twój celibat” i wskazując na moją mangalasutrę (naszyjnik) rzekł: „Dałem
Ci to w zeszłym roku. Zawsze jestem z tobą.” Muszę tu wyjaśnić, że Swami,
zanim założył mi mangalasutrę (ślubny
naszyjnik dla kobiet) na szyję, powiedział podczas ubiegłorocznego interview,
że jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ w moim życiu nie ma już mężczyzn. Swami
zapytał o Bal Vikas i o to, ile dzieci wyjeżdża na letni obóz i pobłogosławił
go. Poprosiłam Swamiego, aby pomógł Chorwacji, ponieważ mamy bardzo trudną
sytuację ekonomiczną i polityczną. Swami powiedział: „Pomogę”.
Dałam Swamiemu zdjęcie mojej wnuczki i poprosiłam,
aby pomógł mojemu synowi i jego rodzinie. Swami patrzył dość długo na Nadję,
moją wnuczkę i powiedział, że im pomoże.
Pokazałam
Swamiemu zegarek, który zmaterializował dla mnie w 1997 roku, powiedziałam, że
zepsuł mi się w dniu Kriszny i zapytałam, czy jest w tym jakiś znak. Swami
rzekł uśmiechając się: „On jest dla
ciebie dobry.” Przypomniałam sobie interview w 1994 roku, kiedy Swami powiedział,
spoglądając na mój całkowicie znoszony srebrny pierścionek, na którym Jego
wizerunek był już prawie zupełnie niewidoczny: „Nieważne, Swami jest teraz w twoim sercu”.
Zapytałam
Swamiego o duchowych uzdrowicieli i o karmę. Powiedziałam, że mamy obecnie w
Chorwacji hinduskiego księdza i zarazem
egzorcystę, który robi spotkania modlitewne uzdrawiając podczas każdego z nich
50 – 60 osób. – „Niech robi, to, co robi.
To jego sprawa. Nie przywiązujcie się do tego. Zagłębiajcie się w waszej
wyższej Jaźni, w waszej Atmie.”
Zapytałam
Swamiego czy muszę iść na operację, a On powiedział kategorycznie: „Nie, żadnej operacji.” Byłam bardzo
uradowana i wdzięczna Swamiemu, który pokazał mi, że moja decyzja o unikaniu
lekarzy była słuszna.
Wróciliśmy do większego pokoju. W pierwszej części
mojego listu nie wspomniałam, że Swami na początku interview zmaterializował
dla pewnej kobiety z Singapuru pudełko wibhuti, mówiąc jej, że może brać je na
swoje dolegliwości. Kobieta zapytała ile powinna brać. Swami odrzekł, że
wystarczy szczypta, ale może brać ile zechce, ponieważ pudełko nigdy nie będzie
puste. Dla innej kobiety z Indii Swami stworzył złoty łańcuch z medalionikiem.
Ta sama kobieta poczuła się bardzo poufale ze Swamim i chciała włączyć
wentylator, kiedy wszedł On do pokoju interview, ale Swami powiedział dość
surowo: „Nie rób tego. Usiądź.”
Kiedy później myślałam o całym interview rozpoznałam
wiele lekcji w każdym słowie Swamiego. Czasem zapominamy, że On jest Bogiem,
ponieważ jest przyjacielski i taki ludzki będąc z nami więc zachowujemy się
niewłaściwie, a Swami pokazuje nam wciąż na nowo, że przebywając z Awatarem nie
możemy niczego przyjmować jako oczywiste.
Mówi
On: „Kochaj moją nieoczywistość”, lecz
mówi także: „Bhakta tęskni za Bhagawanem, lecz wierzcie Mi, Bhagawan także tęskni za bhaktą. Oto
dlaczego przybrał On ludzki kształt i przebywa między wami.”
Swami zaczął podpisywać ludziom fotografie, które
przygotowali. Kobieta z Singapuru przygotowała wiele fotografii. Po podpisaniu
dwóch Swami powiedział: „Dość, dość!”
Zaczął rozdawać wibhuti. Kiedy to robił, przez jakiś czas stał bardzo blisko
mnie, a ponieważ siedziałam w półlotosie, moje kolano dotykało Jego lotosowych
stóp. Miałam oczy zamknięte i czułam mocną energię krążącą w całym moim ciele.
Czułam głęboki stan błogości i pokoju. Później Swami zapytał ponownie kiedy
wyjeżdżam, a kiedy odpowiedziałam – w
niedzielę – powtórzył to i uśmiechnął się do mnie Swoim cudownym uśmiechem
Shakti. Byłam taka szczęśliwa i wdzięczna za to doświadczenie.
Teraz chciałam powiedzieć kilka słów o obozie Bal
Vikas. Było to bardzo miłe spędzić 10 dni z dziećmi i wiele się od nich uczyć.
Szczera mowa czystego dziecka brzmi bardzo często jak słowa Swamiego.
Cieszyliśmy się wspaniałą pogodą i gościnnością
naszego gospodarza, który dał dzieciom cały dom do dyspozycji. Mieliśmy wśród
nas młodą dziewczynkę około siedmioletnią i było doprawdy wzruszające patrzeć z
jakim oddaniem śpiewała ona bhadźany i modliła się. Swami wiele razy mówił, że
prowadzi nas do Boga różnymi drogami i bardzo często jest tak, że problemy ze
zdrowiem zmieniają naszą postawę i wprowadzają nas na duchową ścieżkę.
(…)
Ljubica
Ljubić (z SatGuru tłum. J.R.)