Adwajta
Artykuł ten jest
zapisem wystąpienia Davida Jevonsa w Chichester (Anglia)
28 września 2001 r.
opublikowanym w The Ramala Centre Newsletter z marca
2002 r.
Od
dzieciństwa byłem wychowywany w religii chrześcijańskiej. Zgodnie ze swoimi
zainteresowaniami uczęszczałem do The King's School w Canterbury i regularnie
chodziłem na nabożeństwa do tamtejszej Katedry, która jest sercem Kościoła
Anglii. Tak więc, od wczesnych lat wpajano mi zasadę dwoistości, dualizmu,
przekonania, że człowiek jest na ziemi, a Bóg w niebie i że dzieli ich wielka
odległość. Uczono mnie, że pomostem w tym rozdzieleniu mogą być jedynie boscy
posłańcy, tacy jak Jego Syn, którzy zbawią ludzkość jako rasę i poprowadzą ją z
powrotem do Boga. Wprowadzono mnie również w doktrynę grzechu pierworodnego.
Jednakże, jeszcze jako nastolatek, zacząłem odrzucać takie rozumienie i nie
było dla mnie nic nadzwyczajnego w tym, że już w wieku dwudziestu jeden lat
przerodziłem się w agnostyka! Wtedy zacząłem iść własną duchową drogą stając
się medium channellingu (przekazów z
zaświatów) i publikując książki o naukach, jakie przychodziły przeze mnie.
Dostąpiłem także przywileju siedzenie u stóp wielu wielkich duchowych
nauczycieli, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, i zetknięcia się z szeroką gamą
duchowych idei. Wreszcie, w 1988 r., wyjechałem do Indii, gdzie spotkałem Śri
Sathya Sai Babę. Wierzę, że jest on największym żyjącym dzisiaj na świecie
nauczycielem i propagatorem adwajty
czyli niedwoistości, niedualizmu, i wiele z tego, czym się tu z wami podzielę,
pochodzi z jego nauk.
W filozofii wedanty starożytnych Indii istnieją trzy
uznane szkoły albo duchowe ideologie, które określają związek człowieka z
Bogiem. Znane są one jako: adwajta
czyli niedualizm, dwajta czyli
dualizm i wiśisztadwajta czyli warunkowy
niedualizm. Może to wszystko wydać się wam bardzo ezoteryczne, dlatego
chciałbym przedstawić pewne uproszczenie tych bardzo różnych ścieżek posługując
się przykładem życia i misji Jezusa. Kiedy Jezus zaczynał nauczać, powiedział,
że jest wysłannikiem Boga. Mówił zatem, że on i Bóg są oddzielnymi i
niepowiązanymi istotami. Byłby to stan dualizmu albo dwajty. Później ogłosił, że jest Synem Boga, tzn. że łączyło go coś
z Bogiem, że Bóg był jego ojcem, ale że ciągle był od Niego oddzielny. Byłby to
stan warunkowego niedualizmu czy wiśisztadwajty.
W końcu, w ostatnich kilku godzinach swojego życia, Jezus wyraził to cudowne
stwierdzenie: „Ja i mój ojciec jesteśmy
jedno”; dał tym do zrozumienia, że był jednym ze Stwórcą. Nie było
rozdziału między nim i jego Stwórcą; nie było duszy jednostkowej. Byłby to stan
niedualizmu albo adwajty. Wielu
wielkich duchowych nauczycieli Indii mówi, że jest to najwyższa ścieżka, jaką
możemy podążać, ścieżka, która wiedzie nas ku zrozumieniu, iż wszystko jest
Bogiem, że Bóg jest istotą wszelkiego istnienia, że jest niemożliwością, byśmy
istnieli w postaci oddzielnych jednostek, czy to w formie fizycznego ciała, czy
duszy. Twierdzi się, że pewnego dnia, w pewnym życiu, wszyscy będziemy musieli
pójść ścieżką adwajty jeśli chcemy zdobyć
wyzwolenie.
Podczas mojej
pierwszej audiencji u Sai Baby w 1993 r. wywołał on wielkie zamieszanie w moim
umyśle, gdy nagle zwrócił się do mnie i rzekł: „Pamiętaj, jesteś Bogiem, jesteś Bogiem, nie jesteś różny od Boga”.
Stwierdzenie to zderzyło się z całym moim starym uwarunkowaniem religijnym.
Mówiłem sobie: „Tak nie może być. Wiem, że nie jestem Bogiem. Wiem, jaki
jestem. Jak on może coś takiego mówić?” Wówczas nigdy by mi na myśl nie
przyszło, że wiedział on bardzo dużo o naturze Boga, podczas gdy ja nie wiedziałem
nic, i że miał o wiele lepszą podstawę do wyrokowania czy jestem Bogiem, czy
nie. Ja nie miałem wszak najbledszego pojęcia o tym, kim albo czym był Bóg!
Niewielu z nas dostąpiło zrozumienia rzeczywistości Boga. Rozmaite religie mogą
próbować wymalować obraz Boga w oparciu o znane Jego atrybuty, ale obraz Boga
jest im nieznany, ani też nie mają pojęcia o Jego rzeczywistości. Zaledwie
definiują swoje pojmowanie Boga. Naprawdę jednak, Bóg jest tajemnicą. Wszystko,
co można powiedzieć z jakąś pewnością to to, że Bóg jest wszechwiedzący,
wszechmocny i wszechobecny. Nie można Go określić albo opisać w żadnym
fizycznym sensie. Jeśli to zrobimy, wówczas natychmiast Go ograniczamy.
Jednakże, jeśli nie jesteśmy różni od Boga, to być może możemy coś się dowiedzieć
o Jego naturze przez poznanie siebie.
Wierzę, że
podobnie jak Jezus wszyscy będziemy postępować od dualizmu, przez warunkowy
niedualizm do niedualizmu. Jeśli jestem Bogiem, to stany dualizmu i warunkowego
niedualizmu są po prostu złudzeniem wykreowanym przez błędne myślenie i
widzenie. Ponadto, jeśli ja jestem Bogiem, to jest Nim każdy inny; jak więc
uzasadnię traktowanie kogokolwiek innego inaczej niż jako Boga? Muszę zatem
zmienić moje poglądy. Muszę zacząć widzieć całość albo jedność tam, gdzie teraz
postrzegam tylko separacje i podziały. Muszę widzieć jedną rasę, jedną planetę,
jeden wszechświat, jednego Boga, którego wszystko jest jakąś cząstką. Jeśli
zrozumiem, że istotnie jestem częścią Boga, wówczas muszę również posiadać
wszystkie atrybuty Boga. Pewnego razu Sai Baba powiedział mi: „Cząsteczka Boga jest w tobie, ale ty cały
jesteś w Bogu”. Jeśli zatem myślę, mówię i postępuję niedualistycznie, to
jak postrzegam świat i, w szczególności, takie zjawiska jak te z 11 września
2001r.?
Mieszkając
nieopodal Vancouver, przy amerykańsko-kanadyjskiej granicy, odbieram wiele amerykańskich programów telewizyjnych,
dlatego mogę wyrobić sobie dobre pojęcie o tym, jak reaguje Ameryka. Muszę wam
powiedzieć, że pierwsze przejawiające się odczucia to rewanż i wyrównanie
rachunków. Szowinizm panuje w większości telewizyjnych programów zaś przyjaźń
definiowana jest jako „Jeśli nie jesteś z nami, to jesteś przeciw nam”. Pewnemu
amerykańskiemu profesorowi uniwersytetu zagrożono śmiercią tylko dlatego, że
wyraził pogląd, iż częściową winę za atak z 11 września ponosi amerykańska
polityka zagraniczna. Jak patrzeć na tę tragedię w świetle niedualizmu?
Wyznający tę zasadę powiedzieliby, że nawet liść nie drgnie bez woli Boga,
dlatego też śmierć tych pięciu tysięcy ludzi była wolą Boga. Każda tragedia,
niezależnie jak jest okropna w naszym pojęciu, jest częścią boskiego planu dla
ludzkości i ma zarówno sens, jak i cel. Wszystko to należy do rozliczeń karmicznych.
Ludzie, którzy zginęli w World Trade Center, nie zmarli przypadkowo, w możliwym
do uniknięcia wypadku. Ich przeznaczeniem, jakie by nie były przyczyny, było
zginąć w tym tragicznym zdarzeniu.
Pamiętajmy,
że to człowiek sieje nasiona i potem zbiera plon. Taka jest prawda wielkiego
Prawa Karmy. Przejmujemy się tym, że pięć tysięcy ludzi zginęło w atakach
terrorystycznych z 11 września, ale czy tak samo się przejmujemy, gdy dziesięć
razy więcej ludzi umiera w o wiele większych tragediach w innych częściach
świata? Czy porusza nas to, że taka sama liczba ludzi umiera każdego dnia z
głodu w krajach trzeciego świata? Śmierć tych ludzi w Nowym Jorku jest dla nas
bardziej znacząca jedynie dlatego, że zdarzyła się bliżej naszego domu,
ponieważ przytrafiła się narodowi pielęgnującemu wartości podobne do naszych i
dlatego, że przypadek ten można interpretować jako atak na nasz styl życia,
naszą kulturę, nasz światopogląd. Wielu Amerykanów wierzy, że są niewinnymi
ofiarami tchórzliwego terrorystycznego ataku. W żaden sposób nie dotrze do nich
to, że sami mogli ściągnąć na siebie tę tragedię. Niemniej, mądra dusza uzna,
że jak posialiśmy, tak zbierzemy, niezależnie czy jesteśmy krajem, czy osobą.
Wszyscy jesteśmy istotami magnetycznymi i przyciągamy wszechświat do siebie
stosownie do naszej natury, stosownie do nasion, jakie w przeszłości
zasialiśmy. Wszyscy powinniśmy zastanowić się także dlaczego dwudziestu jeden
młodych muzułmanów, z których część była żonata, ochoczo poświęciło życie w
takim ataku. Jedynie dlatego, że mieli głębokie poczucie niesprawiedliwości.
Chciałbym wam
teraz przeczytać wyciąg z listu, jaki Dalaj Lama wysłał do Prezydenta Busha
krótko po wydarzeniach z 11 września.
„Byłoby zarozumiałością z mojej strony
doradzać panu, co robić, ale osobiście wierzę, że powinniśmy bardzo poważnie
przemyśleć czy użycie siły jest właściwe i czy leży w szeroko pojętym interesie
tego narodu i wszystkich ludzi świata w dalszej perspektywie. Wierzę, że
przemoc jedynie potęguje cykl przemocy. Jak jednak mamy postępować wobec
nienawiści i gniewu, które często leżą u podłoża przemocy? Jest to bardzo
trudne pytanie, na które jednak wszyscy musimy odpowiedzieć, szczególnie gdy w
grę wchodzi naród a wszyscy mamy ustalony pogląd na to, jak traktować takie
ataki. Jestem jednak przekonany, że pan jako Prezydent podejmie właściwą
decyzję.”
Czyż nie jest to
cudowny list? W żaden sposób nie krytykuje ani nie domaga się. Jest to apel o
niestosowanie przemocy. Przemoc rodzi przemoc. Widzieliśmy wiele przykładów
tego faktu na całym świecie, niezależnie czy jest to Afryka, Północna Irlandia,
Środkowy Wschód czy Indie/Pakistan. Na pewno powinniśmy już nauczyć się, że
przemoc niczego nie rozwiązuje. Przemoc nie leczy niczego. Jedynie miłość
rozwiązuje i leczy, nie ludzka miłość, lecz boska, miłość jaka płynie z
niedualizmu, miłość, która w obliczu Boga nie widzi oddzielności, podziałów czy
sobkostwa.
Szkoła
niedualizmu utrzymuje, że ponieważ wszystko jest jednym, ponieważ jesteśmy w
rzeczywistości częścią Najwyższego Boga, to tak jak Stwórca jesteśmy
nieśmiertelnymi i nieskończonymi istotami. Nigdy się nie rodziliśmy, więc nigdy
nie możemy umrzeć. Nie ma narodzin, nie ma śmierci; istnieje tylko całość i
nieskończoność. Dlatego nie jesteśmy naszymi fizycznymi ciałami, nie jesteśmy
naszymi ludzkimi osobowościami, nie jesteśmy podzieleni na rasy, kolor skóry i
wyznania. Możemy myśleć, że jesteśmy jednostkami i że jesteśmy wzajemnie
pooddzielani, ale jest to po prostu ludzkie uwarunkowanie, na które byliśmy
wystawieni w tym życiu. Czy nie zdajecie sobie sprawy, że w istocie jesteście
sumą wszystkich uwarunkowań, jakie wtłaczano w was od chwili urodzenia? Wasi
rodzice, wasze szkoły, wasze kraje, wasze małżeństwo, wasze dzieci, wasza
kariera, wasze doświadczenia zdobyte w tym życiu – wszystko to przyczyniło się
do określenia 'was' takimi, jakie macie o sobie wyobrażenie. Wasz fizyczny
umysł starannie zapisał każde pojedyncze przeżycie i zarówno świadomie, jak i w
podświadomości, zdecydowaliście utożsamiać się z tymi 'wami'.
Sai Baba
mówi, że w rzeczy samej jest trzech 'ty'. Jesteś ten 'ty', o którym sam myślisz,
że nim jesteś, 'ty', z którym utożsamiają cię inni oraz 'ty', którym naprawdę
jesteś, które oczywiście jest boskim duchem. Niedualizm zaprzecza prawdziwości
pierwszych dwóch 'ty' i twierdzi, że jedyną rzeczywistością jest Jeden Bóg,
Jeden Duch, Jedno Stworzenie. Wszystko inne jest iluzją, a ponadto wszystko, co
wspiera owe pierwsze dwa 'ty' także jest iluzją! W tym miejscu muszę wyznać, że
w rzeczywistości nie mam prawa opowiadać wam o niedualizmie, gdyż nie
doświadczyłem go, nie żyję nim. Dla mnie jest to po prostu koncepcja, chociaż
bardzo przekonująca. Nie mogę opisać wam rzeczywistości trwania w ciągłym
stanie niedualności; tego jaki jest świat oglądany niedualistycznymi oczami. Są
jednak istoty, które stale żyją w takim stanie, więc mogę tylko przekazać ich
doświadczenia w nadziei, że może również wy zechcecie pójść tą drogą.
Wiele lat
temu opowiedziano mi historię o pewnym sadhu
czyli świętym człowieku, który mieszkał w grocie w Indiach i który spędzał dni
na medytacji przed figurą Bogini. Posiadał miskę, w której w sposób cudowny
codziennie pojawiała się żywność. Pewnego dnia do groty wszedł złodziej i
ukradł miskę. Wielbiciele sadhu byli
dogłębnie przerażeni tym zachowaniem i skierowali przeciwko złodziejowi wiele
negatywnych myśli domagając się od świętego, aby rozpoznał i ukarał tego
człowieka. Sadhu jednak odparł: „To
nie ma znaczenia. Ktoś inny potrzebował miskę” i zamknął oczy by kontynuować
medytację! Wówczas pomyślałem: „Odpowiedź zaiste śmiechu warta. Jego miska,
potrzebuje i używa jej, a została skradziona. Jak może mówić: 'Ktoś inny jej
potrzebuje' i pozwolić złodziejowi uciec?” Dzisiaj oczywiście wiem, że sadhu był w stanie niedualizmu, w
stanie, w którym wie się, że nie ma się niczego własnego, że wszystko należy do
Boga, że wszystko znajduje się pod kontrolą Boga, że Bóg dysponuje wszystkim
odpowiednio do potrzeb. A kim my jesteśmy, by podawać w wątpliwość istnienie
takiej potrzeby? Pamiętam również relację wielkiego hinduskiego filozofa Jiddu
Krishnamurtiego o jego chwili niedualizmu. Siedział pod drzewem w Ojai w
Kalifornii, gdy nagle wszedł w podwyższony stan świadomości. Stracił wszelkie
poczucie własnej tożsamości. Był drzewem, pod którym siedział, był gruntem, na
którym rosło drzewo, był robotnikiem naprawiającym drogę nieopodal, był
pneumatycznym świdrem w rękach robotnika, był drogą, którą świder kruszył, był
wszystkim. Wszystkiego doświadczał. Jakże cudowne musiało być to przeżycie –
doświadczanie wszystkiego jako jedności.
Gdy jesteśmy
w pułapce dualistycznego myślenia, wtedy rozpoznanie i uszanowanie faktu, że
jakiś aspekt Boga bije w sercu każdej ludzkiej istoty, staje się najtrudniejszą
rzeczą na świecie. Bóg jest w świętym i w grzeszniku, w istocie dającej życie i
istocie odbierającej życie. Jeśli jednak nie dostrzeżemy faktu, że sami
jesteśmy Bogiem, jak możemy w ogóle próbować dostrzec fakt, że Bóg jest w
każdym innym, nawet w osobach, które nienawidzimy albo nimi gardzimy? Sai Baba
często mówił do mnie: „Jestem Bogiem; ty
jesteś Bogiem. Jedyna różnica między tobą i mną to ta, że ja o tym wiem”.
Dlaczego więc nie wiemy czegoś tak ważnego? To z powodu ludzkich uwarunkowań.
Przyjęliśmy za fakt to, co wpajano nam od dziecka, co nasi duchowi przodkowie
ustalili jako prawdę o Bogu, mianowicie dualizm. Uwierzyliśmy w to, co nauczyciele
religii wbijali w nas o dobru i złu, o postępowaniu właściwym i niewłaściwym.
Ale co religie świata, które nawet walczą między sobą, które utrzymują, że ich
droga jest jedyną drogą, co one wiedzą o Pełni i Jedności Boga? Religie zawsze
były zainteresowane raczej szczegółem niż całością. Zadaniem nauczyciela każdej
religii, każdego guru, każdego
pastora, na pewno nie jest mówić, że jego droga jest jedyną drogą do Boga lecz
raczej, że jedynie stara się rozproszyć chmury ciemności i iluzji, jakie nas
otaczają, tak byśmy łatwiej mogli rozpoznać w sobie Boga.
Jeśli
prawdziwie wierzymy, że Bóg jest w każdym, to jak patrzeć na konflikty z innymi
ludźmi, konflikty, które powstają w sposób naturalny, kiedy żyje się w stanie
dualizmu? Gdybyśmy rzeczywiście wierzyli, że Bóg stoi przed nami zawsze, gdy
kogoś spotykamy, wówczas traktowalibyśmy wszystkich z szacunkiem i czcią. Sai
Baba mówi, że za każdym razem, gdy kogoś spotykamy, mamy wyobrażać sobie, że to
on stoi przed nami i postępować tak, jak w jego obecności. Bądźmy pełni
szacunku, otwarci i przyjaźnie do innych nastawieni. Naszym problemem jest to,
że widzimy jedynie formę zewnętrzną, nie wewnętrznego ducha. Patrzymy okiem
zewnętrznym, a nie wewnętrznym. Za każdym razem, gdy ktoś stoi przed nami,
powinniśmy wyobrażać sobie, że stoi tam Bóg, ponieważ w rzeczywistości tak
właśnie jest. Wszyscy jesteśmy Bogiem. Nikt z nas nie jest różny od Boga.
Mam bardzo
praktyczną propozycję na to, jak możecie wprowadzić Boga do życia codziennego.
Wyobrażam sobie, że Bóg siedzi na moim ramieniu i ciągle z Nim rozmawiam.
Kiedykolwiek mam podjąć jakąś decyzję jak postąpić albo co mówić, zwracam głowę
ku temu Bogu i mówię: „Boże, zamierzam zrobić lub powiedzieć to i to, czy
pochwalasz to? Co Ty byś zrobił lub powiedział?” Jeśli Bóg na moim ramieniu
mówi coś innego, wtedy muszę sprawę przemyśleć. Ta zabawa kierowania swojej
uwagi ku Bogu jest krokiem do trwałej, ciągłej świadomości Boga. Ostatecznym
celem jest osiągnięcie tzw. stałej i pełnej świadomości (Constant Integrated Awareness), stanu gdy jesteście stale jednym z
Bogiem. Wtedy jesteście istotą urzeczywistnioną!
Sai Baba
mówi, że istnieją trzy bardzo proste kroki do osiągnięcia świadomości
niedualizmu, które można podsumować jako mantry.
Po pierwsze, nie
będę myślał o niczym poza Bogiem. Oznacza to, że przez cały dzień trzeba świadomie
dostrajać się do Boskości. Ustalasz sobie określone przerwy w ciągu dnia, w
których dostrajasz się do Najwyższego Boga. Masz poranne i wieczorne modlitwy i
medytacje. Wynika z tego oczywiście, że pewne doczesne związki muszą odpaść,
będzie mniej spotkań towarzyskich, mniej czasu spędzanego w pogoni za
przelotnymi przyjemnościami. Sai Baba często mówi, że mamy zbyt wielu
przyjaciół, że zbyt dużo czasu spędzamy na rozrywkach z przyjaciółmi.
Przyjaciele przychodzą i odchodzą; naszym jedynym prawdziwym przyjacielem jest
Bóg. Ludzkie przyjaźnie są tylko na to życie; przyjaźń z Bogiem jest na
wieczność. Ponadto przyjaźń z Bogiem może zawsze wybawić nas z kłopotów lub
nieszczęścia.
Po drugie, nigdy
nie zrobię niczego bez pozwolenia Boga. Ilu z nas zanim coś zrobi sprawdza to z
wewnętrznym źródłem, naszym wewnętrznym przewodnikiem, aspektem Boga w nas? Czy
w ogóle zastanawiamy się, czy to co mamy zaraz zrobić, jest stosowne do
sytuacji, w jakiej się znajdujemy? Ilu z nas zawsze dedykuje swoje czyny Bogu –
przed jedzeniem, przed pracą, przed spaniem, przed kochaniem się, przed każdą
czynnością? Czy wzywamy wsparcia Boga przed każdym działaniem, jakie mamy
podjąć? Czy pomyślimy, że skoro jesteśmy Bogiem, to poprzez nas Bóg jest
wykonawcą, że Bóg jest kierownikiem naszych ciał?
Po trzecie, swoją
uwagę zawsze będę miał całkowicie skupioną na Bogu. Jak często próbujemy dostrzec
Boga we wszystkim, czy to będzie osoba, zwierzę, kwiat czy skała? Jak często
wyobrażamy sobie siebie jako Boga wykonującego pracę Boga? Jak często
afirmujemy, że jesteśmy Bogiem? Jak często postępujemy w oparciu o boskie
ośrodki zamiast naszych ludzkich i zwierzęcych? Dostrzegaj Boga we wszystkim,
szanuj Boga we wszystkim, oddawaj cześć Bogu we wszystkim. Mówi się:
„Dostrzegaj Boga, czyń Boga i bądź Bogiem”.
Moi duchowi
nauczyciele mają prostą analogię pokazującą realność niedualizmu. Mówią, że
palce rąk można porównać z jednostkowymi duszami, a my wszyscy jesteśmy palcami
rąk Boga. I tak samo jak palce lewej ręki wierzą, że są oddzielne od palców
prawej ręki, zatem mogą wziąć nóż i uczynić krzywdę tamtym palcom, także my,
cierpiąc na tak samo błędne rozumienie, możemy zaatakować inną ludzką istotę,
wierząc, że jest czymś od nas oddzielnym. W rzeczywistości jednak obie te ręce
należą do tego samego ciała i kiedy ranisz jedną rękę, faktycznie ranisz także
rękę, która rani. Podobnie, ludzie należą do tego samego ciała, ciała ludzkiej
rasy, ciała Boga. Każdy z nas może być palcem o innym wyglądzie i wielkości –
niektóre delikatne, niektóre twarde, nieczułe, okaleczone, ale wszyscy mamy
jakiś cel i jesteśmy jednakowo ważni dla ciała jako całości. Wszyscy jesteśmy
kochani i pielęgnowani przez tego samego Boga, gdyż wszyscy jesteśmy cząstką
Boga. Jest to niedualizm. Nie ma rozdziału między nami i Bogiem. Bóg jest totalnością
wszystkiego. Nie możecie pójść gdzieś, być gdzieś, gdzie w waszym życiu nie
byłoby Boga. Nie możecie zrobić niczego bez Boga; niczym nie możecie być bez
Boga. Nie możecie Boga poszufladkować. Bóg nie znajduje się tylko w kościele
czy świątyni; Bóg jest wszędzie. Nie oddajecie czci Bogu jedynie w kościele czy
świątyni; czcicie go wszędzie.
Jeśli nie
jesteśmy zindywidualizowanymi istotami to jak wyjaśnimy istnienie reinkarnacji,
faktu, że zindywidualizowana tożsamość zdaje się wciąż wracać na Ziemię? Jest
jakaś część mnie, która lubi myśleć, że chociaż moje ludzkie ciało umiera i
wiem, że miałem wiele ludzkich wcieleń, niemniej moja dusza trwa zindywidualizowana
i posiada trwałą tożsamość. Pocieszające jest wiedzieć, że owo 'ja', które żyło
w starożytnym Egipcie istnieje jeszcze dzisiaj i że mogę odwołać się do tamtej
pamięci. Niedawno trafiłem na słowa wielkiego hinduskiego mędrca Śri Ramany Maharshiego,
które rzuciły wyzwanie mojemu pojmowaniu reinkarnacji. Czyż nie jest cudowne
to, jak nasze życiowe koncepcje ciągle podawane są sprawdzianom, jak zmuszani
jesteśmy do wychodzenia poza obręb naszej strefy wygód!
„Czy wiecie, że teoria reinkarnacji oparta
jest na fałszywym założeniu, iż jednostkowa jaźń albo dusza jest rzeczywista?
Jednostkowa jaźń albo dusza jest pozornie rzeczywista, ale kiedy przejrzy się
to złudzenie, wtedy cała nadbudowa tego życia i teorie życia po śmierci walą
się, gdyż z punktu widzenia jaźni nie ma narodzin i nie ma śmierci, nie ma
nieba, nie ma piekła, nie ma reinkarnacji. Jaźń, prawdziwa jaźń jest ciągła i
nieporuszona. To reinkarnujące się ego, które należy do niższej płaszczyzny,
stwarza narodziny i wyrwać się zeń można tylko poprzez samorealizację. Trzeba
jasno zrozumieć to, że to nie dusza przychodzi i odchodzi, a jedynie myślący
umysł jednostki sprawia wrażenie, że ona to robi. Na jakiejkolwiek płaszczyźnie
znajdzie się umysł, stwarza tam dla siebie ciało. W świecie fizycznym stwarza
ciało materialne, w świecie snów – ciało wyśnione, w świecie astralnym – ciało
astralne. To to ciało moknie od wyśnionego deszczu albo choruje na wyśnioną
chorobę, moknie w astralnym deszczu lub cierpi na astralną chorobę. Musicie
wszyscy jasno to pojąć i powinniście wiedzieć, że nie ma ani prawdziwych
narodzin, ani prawdziwej śmierci. To umysł stwarza i podtrzymuje to złudzenie
rzeczywistości – dotąd, aż nie zostanie zniszczony przez samorealizację.”
Jest to
piękne stwierdzenie na poparcie niedualizmu.
Wielu ludzi
uznaje Śri Sathya Sai Babę za awatara
Wieku. Celem awatara jest ochrona
ludzi prawych, ukaranie złoczyńców i przywrócenie prawego życia na Ziemi. Ale
Sai Baba mówi, że jego inkarnacja ma inny cel, mianowicie przyszedł, by
zaproponować dar wyzwolenia tym, którzy tego chcą. Czym jest wyzwolenie? Jest
to zakończenie cyklu narodzin i śmierci, konieczności ponownego odrodzenia się
na Ziemi. Wyzwolenie to rodzi się z wiedzy o sobie, ze zrozumienia, że nigdy
nie byliśmy oddzieleni od Najwyższego Boga, że nigdy nie byliśmy jednostkowi i
cząsteczkowi. Zawsze byliśmy częścią całości – całościowej egzystencji, którą
nazywamy Bogiem. Jest to zrozumienie, że nie istniejemy, że nigdy nie
istnieliśmy! Istniejemy tylko dlatego, że postanowiliśmy istnieć. Przyjmujemy fizyczne
narodziny i na skutek tego umieramy, ale tylko dlatego, że tak wybraliśmy. Nasz
umysł kreuje naszą rzeczywistość niezależnie jaką płaszczyznę wybierzemy na
istnienie. Zostało mi to pokazane bardzo jasno w wizji, jakiej doświadczyła
nasza amerykańska przyjaciółka. Pewnej nocy, gdy leżała na swoim łóżku, nagle
zaczęła opuszczać swoje ciało. Kiedy z niego wyszła i opuściła Ziemię, wzniosła
się do wyższych płaszczyzn egzystencji. Gdy przemierzała różne płaszczyzny,
takie jak astralna i przyczynowa, piękne istoty pozdrawiały ją i zapraszały do
pozostania z nimi. Pociągało ją piękno tych płaszczyzn, ich swojskość, sposób w
jaki tamtejsze istoty wymawiały jej imię i słodko zapraszały do zabawy, ale ona
oparła się ich nakłanianiu. Ustąpić oznaczałoby zachować własną tożsamość. Przeleciała
całe stworzenie, wszystkie płaszczyzny, aż na końcu znalazła się w oślepiającym
świetle nicości. Stał tam Sai Baba, a ona rzekła: „Skończyłam mój Panie. Jestem
gotowa na połączenie”. Wybrała wyzwolenie i oparła się wszelkim pokusom
zachowania swojej tożsamości. Przez poświęcenie jaźni zdobywamy całość. Jest to
oznaka istoty zrealizowanej.
Tak więc
próby ciągną się życie po życiu, na płaszczyźnie fizycznej i na wyższych
płaszczyznach życia, aż wreszcie zrozumiemy, że jesteśmy Bogiem, że już więcej
nie potrzebujemy lgnąć do naszego poczucia oddzielności, tożsamości własnego
ja. Jest to najwyższe wyzwanie. Sai Baba mówi, że Ziemia jest doskonałą szkołą
do nauki tej rzeczywistości. Jest to szybki tor do wyzwolenia. Miliony dusz
stoi w kolejce szukając szansy inkarnacji na Ziemi, zatem nasz pobyt tutaj jest
przywilejem, a szczególnie uprzywilejowani jesteśmy będąc tu w tym samym czasie
co awatar, który przypomina nam o
naszym boskim dziedzictwie. Pragnę zakończyć przeczytaniem czegoś, co Sai Baba
powiedział, a co stawia niedualizm w jaśniejszej perspektywie. Oto słowa
największego żyjącego nauczyciela adwajty
czyli niedualizmu.
„Będę wolą ponad twoją wolą, okiem ponad
twoim okiem, mózgiem wewnątrz twojego mózgu, oddechem w twoim oddechu. Walka
jest moja, siła jest moja, niedole i tryumfy są moje, i owoce zwycięstwa są
moje, ale także upokorzenie klęską jest moje. Ty jesteś mną, a ja jestem tobą.
Dostrzegajcie mnie w sobie, gdyż ja widzę siebie w was wszystkich. Jesteście
moim życiem, mym oddechem, samą mą duszą. Jesteście moimi formami, wszyscy z
was, a kiedy was kocham, kocham siebie, a kiedy kochacie siebie, wtedy kochacie
mnie. Oddzieliłem siebie od siebie, po to bym mógł kochać siebie. Oto powód
stworzenia. Moi ukochani, jesteście moją własną jaźnią. Wykonujcie swoją pracę
jak aktorzy w sztuce – zachowując swoją tożsamość, a nie przywiązując się do
osobowości odgrywanej roli. To znaczy, nie przywiązując swego ducha do roli,
jaką odgrywacie w tym życiu. Pamiętajcie, cały ten dramat jest tylko
przedstawieniem a Pan przydzielił wam w nim role, dlatego grajcie dobrze swoje
role i na tym wasz obowiązek się kończy. On tę sztukę napisał i on nią się
cieszy!”
Jest to
czysty niedualizm i mam nadzieję, że w latach, jakie wam jeszcze zostały,
będziecie podążać ścieżką samorealizacji, ku najwyższej wiedzy o tym, że jesteście
Bogiem, że nie jesteście różni od Boga.
[tłum.: KMB]
Od Redakcji:
ŚM już
wcześniej kilkakrotnie korzystało z materiałów The Ramala Centre udostępnianych
przez jego współzałożyciela Davida Jevonsa. Ostatnio otrzymaliśmy pozwolenie na
swobodne wykorzystywanie wszystkich tekstów tego Centrum, a ponieważ w The Ramala Centre Newsletter jest
jeszcze sporo ciekawych artykułów, nasi Czytelnicy mogą się spodziewać dalszych
tłumaczeń bądź opracowań z tego źródła. W zamieszczonym obok wykładzie David
już częściowo się przedstawił, ale warto poznać jeszcze kilka pouczających
szczegółów związanych z niezwykłą historią Ramali.
W 1968 r.
pewne spirytystyczne medium powiedziało obecnym na widowni Davidowi Jevonsowi i
Ann Toye, że ich przeznaczeniem jest wziąć ślub. W późniejszej sesji channellingu pewna osobowość (Mistrz
Białego Braterstwa) z wyższej płaszczyzny poinformowała tę parę, że przed
obecną inkarnacją zgodzili się współpracować w celu zaszczepienia duchowego
punktu świadomości na Ziemi. Mimo początkowych silnych oporów wobec tej
rewelacji, w 1970 r. doszło do ślubu. Po kilku miesiącach Ann i David drogą channellingu sami zaczęli odbierać nauki
z wyższej płaszczyzny świadomości i głosić je pod nazwą Ramala Teachings. Słowo Ramala nie jest nazwą źródła nauk, lecz
wywodzi się od imion duchowych tych dwóch mediów. W 1975 r. przenieśli się do
Glastonbury (Somerset, Anglia), gdzie założyli Centrum. W okresie od 1978 do
1991 r. opublikowali trzy książki z naukami duchowymi, które zyskały znaczną
popularność i są wznawiane jeszcze obecnie. Nauki Ramali ujęte w tej trylogii
stanowią jasną wykładnię rzeczywistości życia na Ziemi, boskich sił, jakie
oddziałują na nasze życie i drogi ewolucyjnej ludzkości. Są tam także cenne
wglądy w bieżącą sytuację świata i ostrzeżenia przed doświadczeniami i ciężkimi
problemami, jakie prawie nieuchronnie nastąpią jeśli ludzkość nie zmieni
kierunku rozwoju.
Proces
przekazywania nauk zakończył się w 1989r. Nauczyciele z wyższych płaszczyzn
dość interesująco to uzasadnili. Mianowicie, uznali, że jeśli nauczyciel jest
wciąż obecny i gotowy wspierać, uczeń nigdy nie nauczy się samodzielnie stać o
własnych siłach. Drugim argumentem było to, że każda postać channellingu promuje dualizm czyli
separację od Boga. Dzieje się tak dlatego, że źródło przekazów z innych płaszczyzn
prawie zawsze określa się jako oddzielne od Boga, ponieważ jest ono sługą albo
wysłannikiem Boga. Sam proces przekazywania nauk zachęca ludzi do zwracania się
na zewnątrz, zamiast do własnego wnętrza, gdzie znajduje się źródło prawdy,
mądrości i przewodnictwa. Ann i David zauważają wreszcie, że nie bez znaczenia
dla tej decyzji był fakt, że w 1987r. odbyli swoją pierwszą podróż do Śri
Sathya Sai Baby.
W 1997 r.
przenieśli Centrum do mniejszej posiadłości i wkrótce sami przeprowadzili się
do Kanady, gdzie obecnie mieszkają odwiedzając regularnie Centrum w Anglii.